Niegodni jesteśmy cierpienia Cz.I – O łasce niesienia krzyża (Ks. Antoniewicz)


„A ja nie daj Boże abym się chlubić miał jedno w Krzyżu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przez którego mnie świat jest ukrzyżowan, a ja światu.” Gal.  17. 14

Dwojaki powód, dla którego Bóg na nas Krzyże zsyła.

Cierpimy dla zadosyćuczynienia sprawiedliwości Boskiej, cierpimy dla poświęcenia naszego!

— Cierpimy, bośmy zgrzeszyli; cierpimy, abyśmy nie zgrzeszyli!

A że każdy z nas oczyszczenia i poświęcenia potrzebuje — bo każdy z nas przewinił, lub przewinić może — więc każdy z nas cierpieć i Krzyż swój dźwigać musi!

Cierpimy, bośmy Boga nie kochali; cierpimy, abyśmy Go kochali.

Grzech wkłada na nas Krzyż kary — Miłość Krzyż zasługi!

Lecz to zawsze ręka ojcowska, która nas dotyka — a jeśli błogosławionych cierpienia skutków nie doznajemy — jeśli owoc Krzyża gorzkim się dla nas staje, jeśli łzy nie ochładzają, ale palą duszę naszą, nie Boska, ale nasza w tym wina!

— Ciało nasze nie raz przechodzi przez tak dotkliwe i bolesne leczenie, dla odzyskania utraconego zdrowia, tak też i dusza przez bolesne musi przechodzić Krzyża koleje, aby wyszła z tego chorobliwego stanu, do którego ją grzechy i zapomnienie o Bogu przywiodły ! Bóg częstokroć pozbawia nas wszelkich pociech zewnętrznych i wewnętrznych, a przybiwszy nas do Krzyża, zostawia nas pozornie , jakby w zupełnym opuszczeniu! Bo On chce, abyśmy w Krzyżu, Krzyża doznali pociechy, abyśmy nie siebie w Krzyżu, ale Krzyż kochali w Bogu — nie siebie w Krzyżu szukali, ale tego, który Krzyż krwią swoją poświęcił.

— Cierpimy na poświęcenie duszy naszej, a to poświęcenie w dwojaki odbywa się sposób, odrywając nas od złego, zbliżając nas do dobrego — przez połączenie i rozłączenie! Krzyż odrywa nas od świata, a zbliża nas do Boga.

Pokąd nie będziemy nienawidzieć świata — nie będziemy kochać Boga — pokąd nie poprzestaniemy kochać siebie nieporządną miłością, bo miłość porządna samego siebie jest przykazaną od Boga, a przetoż nie wyklucza miłości bliźniego, ludzi kochać się nie nauczymy.

Coś kochać musimy — bo miłość stanowi istotę życia duchowego. Z jednej strony miłość Boga i ludzi — z drugiej miłość świata i siebie samego — miłość świętamiłość przeklęta. Ale to przejście od miłości świata do miłości Boga — od miłości własnej do miłości bliźniego, bez cierpienia się nie odbędzie; a im więcej i mocniej dusza w świat wrosła , tym boleśniejsze będzie to rozerwanie.

My nigdy świata za mało, Boga za wiele kochać nie możemy.

Wolno nam powiedzieć: nie wiem, dla jakiej przyczyny Bóg na mnie ten Krzyż zesłał — ale nie wolno nam powiedzieć, że bez sprawiedliwej przyczyny i powodu to uczynił!

— Cierpieć w miłości i milczeniu — a przez miłość i cierpienie połączyć się z Bogiem na wieki, taka jest wola Boska, którą zawsze czcić, wielbić i błogosławić winniśmy!

II

W Krzyżu chwała i zbawienie nasze!

Jeśli więc zbawienie nasze nas obchodzi, nie Krzyż, ale brak Krzyża, powinnoby być powodem żałości i łez naszych! Ludzie, co w świat wierzą, skarżą się, gdy cierpią, — ludzie, co w Boga wierzą, skarżą się gdy nie cierpią.

Pojęcie jasne tej tajemnicy Krzyża jest najwznioślejszą, najpraktyczniejszą filozofią — tajemnica Krzyża rozwidni nam tajemnicę życia!

Któż jest przyjacielem Krzyża? ten, co kocha Jezusa i duszę swoją.

— Kto Krzyża nienawidzi, nienawidzi Jezusa ukrzyżowanego, nienawidzi własnej duszy swojej! — Są nieprzyjaciele Krzyża jawnie ci, co wyrzekli się wiary, nadziei i miłości; są nieprzyjaciele Krzyża potajemni ci, co wyznają wiarę, miłość i nadzieję słowem , ale nie sercem, uczynkiem i calem życiem; ci, coby chcieli Krzyż Chrystusa z rozkoszą świata połączyć w jedną całość,— ci, którzy na Krzyżu miast żółci i octu, chcieliby pić z kielicha zmysłowych uciech — którzy na Krzyżu nie cierniową koroną, ale różowym wiankiem chcieliby ukoronować skronie swoje.

— O! gdybyśmy poznali całą godność Krzyża Chrystusowego — to byśmy uznali oraz całą niegodność naszą. — Gdybyśmy poznali błogosławieństwo Krzyża, poznalibyśmy i niewdzięczność naszą. — Krzyż Chrystusa przeważa szczęście całego świata, — Korona cierniowa droższa nad wszystkie skarby ludzkie. W miarę miłości Boga ku nam i naszej ku Bogu, wymierza Bóg i cierpienia i Krzyże nasze — do każdego Krzyża odpowiednia łaska przywiązana.

— Niewymowną miłością Bóg-Człowiek umiłował Matkę swoję — ale Maryja stała pod Krzyżem!

Niegodni jesteśmy cierpienia, bo cierpienie każde, czy ono jest karą, czy nagrodą, zawsze jest dla nas łaską Boską, a dla grzechów naszych zasługujemy być raczej uczestnikami brudnych świata rozkoszy, jak chwały i błogosławieństw Krzyża Chrystusowego!

Św. Jan od Krzyża, gdy mu Zbawiciel dał do wyboru, jakiej pragnie nagrody za prace i poświęcenia swoje, odrzekł: „Cierpieć i być wzgardzonym. “ Św. Franciszek Ksawery, gdy opływał w wewnętrznych pociechach, wołał do Boga: „Dość Panie ale gdy najdotkliwsze znosił cierpienia, błagał: „Więcej, o Panie, więcej!“ Przykład Świętych niech nas uczy, jak Krzyż cenić mamy!

III.

Dla miłości Jezusa ukrzyżowanego, kochajmy tych wszystkich, którzy tym znakiem Krzyża są naznaczeni: chorych, ubogich, smutnych i cierpiących, czy to wewnętrzną, czy zewnętrzną boleścią!

Ale, niestety! my sami od Krzyża uciekamy, i odpychamy od siebie tych, co Krzyż dźwigają!

Wedle świata zachowanie nasze; litujemy się nad nieszczęśliwym, jeśli świat się nad nim lituje; — jeśli świat go potępia i my go potępiamy!

— Bo nie chcemy z prześladowanym być prześladowani, z upokorzonym upokorzeni! a złość i podłość i lękliwość naszą chcemy jeszcze pokryć płaszczykiem cnoty; ale podłość i tchórzostwo nie jest nigdy oznaką cnoty! Dlatego Paweł Św. w liście do Tymoteusza prosi Boga, aby uczynił miłosierdzie domowi Onezifora dlatego, że się nie wstydził kajdan Jego.

Jeśli chcemy ocenić prawdziwą wartość jakiej rzeczy, udajemy się po poradę do znawcy takowej. Jeśli chcemy ocenić prawdziwą wartość Krzyża, nie idźmy po naukę do świata, bo świat tej tajemnicy ani pojmuje, ani rozumi, — ale idźmy do Jezusa ukrzyżowanego.

O! musi ten Krzyż być dobrą, świętą, zbawienną rzeczą, kiedy go Zbawiciel Pan tak serdecznie kochał, pragnął i tęsknił do niego: „Lecz mam być chrztem ochrzczon, a jakom jest ściśniony, aż się wypełni.” U ś. Łuk. rozd. XII. w. 50.

Kochał Krzyż w tych, którzy Go z nim dźwigali; kochał Go w tych, którzy Go na niego wkładali; kochał w tych, dla których i od których cierpiał!

O! jeśli chcemy doznać szczęścia w cierpieniu, łączmy miłość do cierpienia — jeśli chcemy przez cierpienie zbawić duszę naszę, łączmy cierpienie do miłości. — Jeśli to z wiary mamy, że Krzyż jest łaską wedle słów Zbawiciela: „Błogosławieni ubodzy!— Błogosławieni, którzy teraz łakniecie. Błogosławieni,którzy płaczecie” itd., czemuż jako łaskę uznać nie chcemy?

Cierpienie — to żniwo nasze na roli duchowej — czemuż się nie radujemy, jeśli to żniwo obficie wypadnie?

— Lecz jako dusza z ciałem w człowieku się łączy, tak też i radość Krzyża od boleści Krzyża odłączyć się nie daje! Nie ten dźwiga godnie Krzyż, który nie czuje ciężaru Krzyża, ale ten, który go jeśli nie kocha, przynajmniej pod nim nie narzeka i nie blużni naprzeciw Bogu!

Bójmy się, aby niecierpliwość i niewdzięczność nasza nie pozbawiła nas tego błogosławieństwa — aby Bóg nie ukarał nas, odbierając Krzyż swój, a zostawiając nam pociechę świata!

Nie prośmy Boga o Krzyż, ale nie wypraszajmy się od niego, — a jeśli zbytnie, nas gnębi, zawołamy za Zbawicielem: „Ojcze! jeśli być może, oddal ten kielich ode mnie, ale nie jako ja chcę, ale jako Ty!“

IV.

Chcąc zbawiennie dźwigać Krzyż na nas od Boga włożony, trzeba go dźwigać wedle całej szerokości, długości, wysokości i głębokości Jego.

Widzimy wiele osób chcących iść za ukrzyżowanym Chrystusem, ale tą drogą, jaką sobie sami obiorą. Pragną nosić Krzyż ale własnego wyboru. Jedni mówią: „ Chętnie bym znosił Krzyż ubóstwa, ale tej wzgardy, zawstydzenia, co się wiążą do ubóstwa, znieść nie wydołam. Znosiłbym z uległością chorobę  ale niepokoi mnie to, że nie mogę zadość uczynić obowiązkom moim, że jestem ciężarem dla innych!“ Inni przyjmują w pokorze Krzyże zewnętrzne, ale od wewnętrznych uciekają „zniósłbym,“ mówi nie jeden, „to upokorzenie, ale od tej lub owej osoby”

— Coć to wszystko znaczy? Że nie pojmujemy tajemnicy Krzyża; że wiara nasza, nadzieja i miłość bardzo są słabe i wątłe, gdyż nie ufamy, niedowierzamy Bogu naszemu! Sądzimy, że Krzyż kochamy, a my tylko siebie kochamy.

Jeśli kochamy Krzyż Zbawiciela, kochajmy i Krzyż nasz wedle całej szerokości i objętości Jego! Długość Krzyża stanowi czas, trwanie boleści! O nienaznaczajmy miłosierdziu boskiemu czasu, jak długo ma nas Krzyżem nawidzać ! Dźwigał sam Zbawiciel Krzyż swój od kolebki aż do grobu, a jeśli taka wola Jego i my tak Krzyż nasz dźwigajmy! Przeszliśmy długą, przestrzeń drogi przez tę puszczę życia pod Krzyżem ugięci, czyż już blisko kresu, zrzucim go z siebie ze wszystkiemi zasługami, tak ciężką i krwawą pracą i boleścią zebranemi?

Wysokość Krzyża stanowi ta rozmaitość boleści, które w jednym i tymże samym czasie piętrzą się w sercu i w duszy, i w myśli, jako się piętrzą bałwany rozhukanego morza — lecz łaska Boska jest tą najpotężniejszą zaporą, która od upadku nas obroni! — Głębokość Krzyża jest to ta siła stężona boleści, która owładnie całą duszę — całego człowieka! Czasem Bóg jako cierniem zadraśnie boleśnie serce — a czasem jest ta boleść tym mieczem, który przeszył serce Maryi!

O ciężko podówczas, bardzo ciężko na duszy, ale nie targujmy się z Bogiem! Jeśli chce mieć całe serce nasze ukrzyżowane, dajmy Mu je!

O nie wymawiał się Zbawiciel od żadnej boleści w czasie całego życia swego — nie wymawiajmy się i my, gdy nas chce do Krzyża przybić!

Co On dla miłości naszej uczynił, uczyńmy to dla miłości Jego! Miłość tylko miłością odpłacić się może.

Ks. Karol Antoniewicz – Nauczyciel drogi krzyża


Przez Krzyż do Nieba. Przypomnienie missyi w W. Księstwie Poznańskióm odbytej, przez Ks. Karola Antoniewicza. WROCŁAW. Nakładem Ernesta Gunthera. 1869 r.

 

Codziennie wieczorem wspieramy osoby wyrażające swoje poddanie się woli Boga naszą modlitwą:


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Jedna odpowiedź do „Niegodni jesteśmy cierpienia Cz.I – O łasce niesienia krzyża (Ks. Antoniewicz)”

  1. Awatar Niegodni jesteśmy cierpienia Cz.II – O bólu duszy – Niewolnik Maryi – Tak Tak Nie Nie

    […] Niegodni jesteśmy cierpienia Cz.I – O łasce niesienia krzyża […]

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Create a website or blog at WordPress.com

%d blogerów lubi to: