O rozpoznawaniu duchów – Kard. J.Bona cz.VI – Jak rozróżnić prawdziwie Bożą mowę od fałszywej.
Jakie znaki zwykły poprzedzać natchnienie Boże, jakie mu towarzyszą i jakie po nim
następują? Jak sobie tych natchnień życzyć i jak je przyjmować należy?
I. Jużeśmy dość obszernie mówili o znamionach, po których można poznać Ducha Bożego. Aby jednak ten przedmiot zupełnie wyczerpnąć, zbadajmy jeszcze za świętym
Bernardem to pytanie : jak troskliwem i jak czujnem okiem powinna dusza śledzić czas nawiedzenia swego (1), wyglądając każdej chwili odwiedzin Oblubieńca, aby gdy przyjdzie i zakołacze, natychmiast mu otworzyła (2).
Szczęśliwa ta dusza, którą przyszedłszy Pan znajdzie czuwającą (3). Bo i często będzie nawiedzana i usłyszy głos pokoju i zbawienia, głos miłości i wesela.
Znaki tych nawiedzin Oblubieńca, jakie miodopłynny Doktor [Św. Bernard z Clairvaux], już to z własnego, już też z cudzego zebrał doświadczenia, są następujące :
1.Pierwszym jest podsuwanie dobrych myśli.
Tak bowiem wyraża się wspomniony święty Doktor (4): Jeżeli odbieram pobudkę czy to z zewnątrz od ludzi, czy też wewnątrz od ducha, abym zachował sprawiedliwość i przestrzegał prawdy; taka zachęta będzie dla mnie przesłanniczką nadchodzącego Oblubieńca i pewnym rodzajem przygotowania do godnego przyjęcia niebieskiego gościa. Zapewnia mnie o tem prorok, mówiąc „Sprawiedliwość przed nim chodzić będzie (5)”, a na innem miejscu powiadając o Bogu: „Miłosierdzie i i prawda uprzedza oblicze Twoje” (6). Taka sama nadzieja uśmiechnie się do mnie, jeżeli zabrzmi mowa o pokorze, cierpliwości, lub o miłości bratniej, albo też i o spełnianiu posłuszeństwa względem przełożonych; a szczególniej o postępie w świętości i pokoju, o szukaniu czystości serca, gdyż Pismo święte mówi: „Domowi twemu, o Panie, przystoi świątobliwość‚“ (7) i „stało się w pokoju miejsce jego (8)„, i „czystego serca… Boga oglądają„(9). Cokolwiek więc i do jakiejkolwiek cnoty otrzymam natchnienia, zawsze to będzie dla mnie znakiem, że się zbliża do duszy mojej nawiedzenie Pana zastępów.
2. Drugim znakiem jest nagana.
Bo, powiada dalej święty Bernard, chociażby „mnie karał sprawiedliwy miłosiernie i chociażby mnie strofował“ (9) przecież „toż będę rozumiał„(10), że gorliwość sprawiedliwego i życzliwość „czynią drogę temu, który wstąpił na zachód (11)“. Prawdziwy to zachód, kiedy człowiek skarci bliźniego, zniszczy zarazem jego występek, a Pan Bóg wstępuje nań i depce go, aby się na nowo nie dźwignął. Nie można tedy gardzić naganą sprawiedliwego, gdyż ona niszczy grzechy; leczy serce, a Bogu toruje drogę do duszy.
3. Trzecim znakiem jest upomnienie.
Tak bowiem dalej mówi święty Bernard: Nie należy też gnuśnie słuchać słowa Bożego, wzywającego do pobożności, do cnót, do czystości obyczajów; gdyż i to jest próba, wskazująca nam zbawienie Boże. Jeżeli ta mowa wydaje się nam miłą i łagodną, gdyż rozprasza w nas wstręt, a nakłania nas do tego, że jej z upragnieniem słuchamy; bądźmy przekonani, że nie tylko zbliża się Oblubieniec, ale że z pośpiechem, to jest, z upragnieniem, przybywa. Jego bowiem zapał obudzą w tobie pragnienia, a to, że ty skwapliwie słuchasz jego mowy, jest skutkiem tego, że On spieszy się z odwiedzinami do ciebie. Nie my bowiem jego, lecz „on nas pierwszy umiłował”(12).
4. Czwartym znakiem jest skrucha.
Jeżeli odczuwasz w sobie, powiada dalej święty Bernard, „ogniste słowo (13), a pod jego żarem zapala się sumienie przypomnieniem grzechu; wspomnij na słowa Pisma śwętego: „Ogień przed nim uprzedzi“ (14), i nie powątpiewaj, że On nadchodzi. Zresztą wspomnij sobie także i te słowa Ducha świętego: ,,Bliski jest Pan tym, którzy są utrapionego serca” (15).
5. Piątym znakiem jest nawrócenie,
o którem tak mówi święty Bernard: Jeżeli zaś pod wpływem tej mowy nie tylko żałujesz, lecz się całkowicie nawracasz do Pana, poprzysięgając jak najmocniej „strzedz sądów sprawiedliwości jego” (16) wiedz, że On (Oblubieniec) jest już w tobie, szczególniej kiedy się czujesz rozgrzanym jego miłością. Wszak i jedno i drugie o nim czytasz, to jest, że go ogień uprzedza, i że on sam jest ogniem. Mojżesz bowiem powiada, że on jest ogniem trawiącym(17). Ta tylko różnica zachodzi u tych dwóch wypadkach, że ogień uprzedzający ma wprawdzie ciepło, lecz nie ma miłości. Bywa on poprzednio wysłany, aby pobudził, przygotował i wyniszczył w tobie to, czem jesteś sam ze siebie, aby ci lepiej potem smakowało to, czem masz być niebawem z łaski Bożej. Ten zaś ogień, który jest Bogiem, ogrzewa przyjemnie, a niszczy zbawiennie. Tak więc po sile, która cię zmienia i po miłości, która cię zapala, poznawaj nawiedzimy Pańskie.
6. Szóstym znakiem jest rozszerzenie i oświecenie umysłu.
Kiedy ten ogień wytrawi wszelką skazę grzechu, mówi dalej święty Bernard, i rdzę występku; kiedy się już oczyści i wypogodzi sumienie, przychodzi nagłe i niezwykłe rozszerzenie duszy i bywa wlane światło, oświecające umysł ku zrozumieniu Pisma świętego, albo ku poznaniu tajemnic. Sądzę, że jeden z tych darów otrzymujemy dla własnej przyjemności, a drugi ku zbudowaniu bliźnich. Jest to bez wątpienia owo opatrzne oko Tego, który „wywodzi jako światłość sprawiedliwość twoją, a sąd twój jako południe”(18), według słów Izajasza: Wznijdzie w ciemności światłość twoja, a ciemności twoje będą jako południe”(19).
7. Siódmym znakiem jest zdanie się na wolę Bożą,
o czem tak mówi tenże sam święty Bernard: Po tym widocznym dowodzie dobroci i łaskawości Bożej, przychodzi głos, poddający słodko i łagodnie wolę Bożą. Nie jest on czem innem, jak samą miłością i nie może być bezczynnym, lecz pobudza i skłania do tego, co Boskie. Wreszcie słyszy dusza wezwanie, aby pozostała i spieszyła ku ratowaniu dusz ludzkich. Albowiem prawdziwa i czysta bogomyślność ma ten przymiot, że zapala tak wielką gorliwość i pragnienie pozyskania uczestników miłości Bożej, że człowiek chętnie przemywa spokój życia bogomyślnego, aby spełnić obowiązek nauczania bliźnich. Dokonawszy zaś takowego, znowu tern ochotniej wraca do zacisza wewnętrznego, mi więcej owoców odniosła posługa około bliźnich; a zasię zakosztowawszy smaku bogomyślności, znowu tem ochotniej oddaje się zbieraniu owoców z pracy nad innymi.
Takie znaki podaje święty Bernard a następnie opisuje uciski duchowe wśród zapasów życia czynnego, przeplatanego chwilami bogomyślności.
II. Pierwsze cztery znamiona poprzedzają natchnienie Boże, a trzy dalsze towarzyszą mu. Są jednakże jeszcze inne, a mianowicie przychodzące po natchnieniu.
Oblubieniec bowiem, nawiedzając duszę jakoby swój ogród, zasiewa w niej mirę i inne wonne zioła, pozostawiając w niej gorący zapał do bohaterskiego umartwienia i do innych cnót, które z niej jako woń miła wypływają. Te zaś mirę, powiada Ryszard od świętego Wiktora, zbiera Chrystus, kiedy powyższych dzieł dokonuje w duszy, prowadząc ją do cnoty i do doskonałości; kiedy ją mile wzmacnia, aby z przyjemnością wykonała to, do czego pierwej wstręt czuła. Podaje jej plastr miodu swego, wlewając w nią światło prawd wiary wraz z dokładnem poznaniem ich tajemnic i napawając ją przedziwną słodyczą tak, że rozum pożywa takowe ze smakiem, a wola się orzeźwia. Podaje jej kielich napełniony winem, lecz zmieszanem z mlekiem; gdyż upają ją niewypowiedzianym zapałem, który następnie łagodzi mlekiem łaski rozpoznawania duchów, aby czyny nie przewyższały sił, a gorliwość wiedzy.
Miodopłynny święty Bernard podaje na innem miejscu jeszcze inne znaki tymi słowy: Kiedy odczuwam, że mi bywa odkrywaną, myśl, iżbym rozumiał Pismo święte; albo że mowa mądrości wytryska niejako we wnętrznościach moich; albo, ze przy świetle wianem we mnie rozpoznaję tajemnice; lub, że niebo niejako rozpościera nade mną swe niezmierne łono i zlewa na mnie obfite zdroje bogomyślności; nie wątpię, że Oblubieniec jest we mnie. Jeżeli się zarazem obudzi pewne, nieznaczne, lecz rozkoszne uczucie wewnętrzego namaszczenia pobożnego tak, iż miłość ku uznanej prawdzie rodzi we mnie konieczną nienawiść i wzgardę ku marnościom, aby mnie przypadkiem albo nauka nie wzbiła w pychę, albo też często powtarzające się odwiedziny nie uczyniły mnie zarozumiałym; natenczas uznaję prawdziwie ojcowski wpływ w sobie i nie wątpię, że jest we mnie Ojciec. Jeżeli nadto, o ile mi sił starczy, odpowiadam wytrwale przez dobre zamiary i czyny, tej dobroci tak, iż łaska nie będzie we mnie próżną-, natenczas nawet mieszkanie sobie uczyni we mnie i Ojciec ożywiający i Słowo nauczające.
III. Takich to spraw dokonuje w duszy natchnienie Boskie różnymi i skrytymi sposobami tak, że ich nawet nie poznaje odbierający. Bo wyznaję, mówi święty Bernard (20) ze nie wiem, skąd przychodzi do duszy, według tych słów: „I nie wiesz skąd przychodzi, albo dokąd idzie”(21). i nic w tem dziwnego, wszak o nim powiedziano „a śladów twoich znać nie będzie „(22)
Obecność jego poznaje się ze skutków.
Napełnia bowiem duszę promieniami swego światła, podnosi ją nad siebie samą, przejmuje ją wstrętem do rzeczy ziemskich, rozpala ją miłością ku niebieskim, rozpogadza ją pokojem i ciszą wewnętrzną, zrasza zdrojami łaski, aby mogła więcej przynieść owocu i wzrastać i wy tryskać ku żywotowi wiecznemu.
A lubo ten duch tchnie, kędy chce, uprzedzając nas błogosławieństwy swymi, jednakże trzeba go całym żarem uczucia i usilnymi prośbami wzywać, aby zstąpił do swego ogrodu i uśmierzył mroźny wiatr północny, a wzniecił łagodny powiew południowy. Wstań wietrze północny a przyjdź wietrze z południa, mówi oblubienica, przewiej ogród mój a mech płyną wonności jego (23), to jest: uciekaj i ustąp wietrze północny, duchu smutny i nieczysty, pozbawiony jasności i ciepła; a niechaj przyjdzie wiatr południowy od strony gorącej i świetlnej : niechaj przyjdzie duch Boży, jasny i ciepły, niechaj przewieje ogród duszy sobie poświęconej i niechaj jako strumienie popłyną rozkoszne wonności cnót i niechaj obejmą wszystkich swym zapachem.
Nadto potrzeba przygotować duszę na przyjęcie Boskiego natchnienia przez umartwienie pożądliwości i zmysłów, aby przy nadejściu nie zastał jej Oblubieniec rozproszoną i wylaną na zewnątrz.
Słusznie bowiem mówi święty Bernard (24): Nie może cię napełnić odwiedzinami Boskimi ta dusza, która podlega roztargnieniom, a o ile więcej pozbędzie się tych ostatnich, tem więcej napełni się pierwszymi; jeżeli wiele, wiele; jeżeli mało, mało.
Kiedy zaś dusza, oświecona światłem łaski, pozna nawiedziny Pańskie i jego przybycie,powinna go równie usilnymi prośbami podejmować i zatrzymywać, odpłacając się mu wdzięcznością za łaskę i strzegąc się troskliwie, by popadłszy w pychę nie nadużyła tak wielkiego daru na własną zgubę, a na zniewagę dobrodzieja.
Stąd też, jak uczy święty Bernard, wielu dlatego nie odniosło pożytku z tej łaski, iż nie otrzymali zarazem hamulca szczerości i stąd też poszło, że się pozbawili tej łaski, jaką się sami w sobie chcieli rozkoszować. Można by do nich luba po niewczasie, powiedzieć: „Służcie Panu w bojażni, a radujcie się mu ze drżeniem (25). Wszakże powiedziała niegdyś jedna święta dusza o sobie: „Nie będę poruszoną na wieki (26) a skoro nagle poznała, że się od niej odwróciło oblicze Słowa, a sama popadła nie tylko w poruszenie, ale i w trwogę; przekonała się z bólem serca, że jej potrzeba była przy łasce pobożności odpowiedniej miary szczerości.
Tak więc po nawiedzeniach Boskich, koniecznie potrzeba zachować pokorę i naśladować tego, co mówił: Wynijdź odemnie, Panie, bowiem jest człowiek grzeszny (27). Również potrzebna jest wdzięczność, a w uznaniu własnej niegodności, należy przyznać, dar temu, od którego wszelki datek (28) pochodzi. Nareszcie potrzeba zachować roztropność i ostrożność, aby wiernie tego dopełnić, do czego natchnienia Boskie duszę pobudza.
Kard. Jan Bona – O rozpoznawaniu duchów. Przełożył Ks. Dr. Jan Bernacki. TARNÓW. Nakładem tłumacza. Drukiem Józefa Pisza 1891. str. 158 – 168.
Przypisy:
1) I. Piotr. V, 6.
2) Łuk., XII, 36.
3) Tamże, XII
4) Serm. 57. in Cant.
5) Ps., LXXX1V, 14.
6) Ps., LXXXVIII, 15.
7) Ps., XC11, 5.
8) Ps., LXXV, 3.
9) J Mat., V, 8.
10) Ps., CXL, 5. 7) Filip., II. 2.
11) Ps., LXVII, 7.
12) 1. Jan, IV, 10.
13) Ps.,CXVlll. 140.
14) Ps. XCVI, 8.
15) Ps.,XXXIII 19.
16) Ps., CXVIII, 106.
17) Deut., IV, 24.
18) Ps., XXXVI, 6.
19) Izaj., LVIIL 10.
20) Serm. 74. in Cant.
21) Jan, III, 8.
22) Ps., LXXVI, 20.
23) Pieśń Sal., IV, 16.
24) Serm. 8. de Asc.
25) Ps.. II, 11.
26) Ps., XXIX, 7.
27) Łuk., V, 8.
28) Jak., I, 17.
Skomentuj