Wiara chrześcijanina – jaką być powinna? (15) – Uczynki wiary


Uczynki wiary.

Wskutek wiary wykonujemy dobre uczynki, ale także i bez wiary, może ktoś dobrze czynić (1). I mógłby ktoś przy­puszczać, że uczynki wiary z tymi, które z wiary nie po­chodzą, są równej wartości! Tak nie jest. Zachodzi gwałto­wna różnica, albowiem te zostają przykute do ziemi, tamte zaś wznoszą się wysoko ponad nią i zmierzają do nieba, gdy przeciwnie te nie wychodzą poza naturalny porządek rzeczy. Tamte, jako nadprzyrodzone należą do wyższego po­rządku, te wskutek swojej zgodności z praktycznemi zasa­dami stworzonego rozumu, są tylko obyczajowymi, tamte zgodne są z wzniosłymi przepisami niestworzonego rozumu, te pochodzą od przyrodzonych sił człowieka; do tamtych więc potrzebną jest zupełnie szczególna pomoc Boskiej łaski.
I podczas, gdy te mogą co najwięcej czasowej nagrody od Sprawcy przyrody się spodziewać, tamte, jeżeli w stanie ła­ski wykonane, domagają się wiecznej nagrody w Królestwie Niebieskim. Jest to olbrzymia różnica, która w oczy ludzi, wprawdzie nie wpada i dlatego przez świat i jego mędrców bywa zupełnie zapoznawaną! Złe w tym wielkie, bo, wsku­tek tego, miliony dobrych uczynków giną dla całej wiecz­ności. Z ufności w zacność rozumu, pomija się zacność wiary i pochlebiając sobie, jakoby już całe prawo było doskonale wypełnione.

 

Cóż to za zawód! Tam, we wieczności żadna moneta nie jest w obiegu, która nie nosi piętna wiary, żaden uczy­nek nie jest ceniony, któryby nie zdradzał pochodzenia swo­jego od wiary. Wpływ wiary jest jednym z pierwszych i po prostu koniecznym warunkiem, pod którym Bóg przyobiecał nasze uczynki za zasługę poczytać i potem wieczną nagrodą uwieńczyć. Nie powiadam jedynym, gdyż obok wiary, także i inne warunki winny być wypełnione, ale powiadam pierw­szym, wiara bowiem jest podstawą podobania się Panu Bogu i bez niej, nic w Jego oczach nie może być zasługującym. Bo i któż może od Pana Boga żądać, ażeby On coś wynagrodził, co Mu się nie podoba, co Mu nie jest przyjemnem? Niech człowiek się nawet o to nie kusi.

Apostoł zbyt jasno i zbyt wyraźnie o tym poucza, ażeby można mieć jakieś wątpliwości. „Bez wiary” powiada (do Żydów 11, 6.) „niepodobna jest spodobać się Bogu”. Te słowa, z powodu, iż są zupełnie ogólnikowe i bezwarunkowe odnoszą się, tak do człowieka, jak i do jego uczynków. Człowiek więc może być, nie wiedzieć jak rozumnym, honorowym i prawym, je­żeli jednak wiary — rozumie się prawdziwej wiary — nie ma, nie może się Bogu podobać. Uczynek może być, wedle rozumu, najlepszym, pięknym i świetnym, jeżeli wiara nie ma w nim żadnego udziału, nie może, na żaden sposób, podo­bać się Panu Bogu.

 

To zawiera, już nieraz przytoczone, bardzo pouczające orzeczenie Soboru Trydenckiego: „Wiara jest początkiem ludzkiego zbawienia, podstawą i źródłem wszelkiego stanu łaski”.

Wiara jest więc podstawą, na której cała budowla na­szego stanu łaski i wszystkich z nim połączonych zasług się opiera. Gdy runie ta podstawa, upada cała podstawa nadprzyrodzonych zasług. Nasze uczynki nie mają już w sobie nic pewnego i trwałego dla wieczności, one nie przeżyją teraźniejszej naszej pielgrzymki, albowiem nasze siły nie są w stanie dania im innej podstawy. „Albowiem fundamentu innego nikt założyć nie może, o krom Tego, który założon jest, który jest Chrystus Jezus” (I do Kor. 3, 11.). Chrystus Pan, ze Swoimi łaskami, ze Swoimi naukami, ze Swoimi zasadami, ze Swo­imi Obietnicami t.j. ze Swoją wiarą, to jest podstawa, prawdziwa, jedyna podstawa wszelkich nadprzyrodzonych zasług.

 

Wiara bywa także nazywana korzeniem, z którego drzewo życia wyrasta, którego owocami są nasze dobre i zasługujące uczynki. Niech ten korzeń będzie wyrwany, albo w jakibądź sposób zniszczony, a nie wyda juź więcej żadnych owoców, albo zgnilizna ich się czepi i przestaną być dobrymi, bo na życie wieczne więcej nie zasługują.

Pierwsze przydarza się u niewierzących filozofów, dru­gie w błędnie wierzących sektach. Tamci zupełnie opuszczają podstawę, gdyż wiarę całkowicie od siebie odrzucają, ci psują korzeń, albowiem wiara ich jest częstokroć niedostateczną i przestaje być nadprzyrodzoną. Dlatego, ani jedni, ani dru­dzy nie mogą, za swoje dobre uczynki, spodziewać się na­grody w tamtem życiu.

Tak zwani oświeceni naszych dni pysznią się bardzo na modłę pogańskich mędrców z pierwszych czasów chrześcijaństwa, swoją rzetelnością i prawością, swoją bezintereso­wnością i miłością dla ludzi, swoją wiernością i sprawiedli­wością itd. Wierzymy im na słowo, iż posiadają te przy­mioty, nie chcemy dochodzić dalej, ile w tym jest rzeczywi­stej prawdy, ale na cóż im się przydadzą, poza grobem wszystkie te przyrodzone cnoty? Pan Bóg szukać będzie pod­stawy wiary, jako wyciśniętej pieczęci, jako stosunku pomię­dzy nią, a nadprzyrodzoną nagrodą, jako jedyną tamże udzie­laną, a tej nie znajdzie. Dlatego ich moneta, jako w nadprzy­rodzonym porządku nie obiegająca, bo nie prawdziwa, bę­dzie przez Niego odrzuconą. Ale pocóż to mówić tym pa­nom? Oni i tak w przyszłość nie wierzą, a po śmierci spo­dziewają się nie czego innego, jak tylko losu nierozumnego zwierzęcia!

 

Także i heretycy wszystkich wieków szczycili się swoimi dobrymi uczynkami. I doprawdy, że pomiędzy zwolen­nikami różnorodnych sekt, byli tacy, którzy, co do prowa­dzenia swojego byli nienagannymi, co do obyczajów budu­jącymi, w sposobie życia surowymi, a we wykonywaniu roz­maitych uczynków miłości, niezmordowanymi. Także zaprze­czyć się nie da, że pomiędzy protestantami znajdują się lu­dzie, którzy pięknymi przykładami cnoty, czasami nawet ka­tolikom przyświecają, którzy gorliwymi są w swojej religii, pilnymi w pełnieniu swoich obowiązków zawodowych, do­broczynnymi względem potrzebujących, przebaczającymi względem tych, którzy ich obrażają, usłużnymi względemwszystkich, uczciwymi, prawymi, sprawiedliwymi.

Ale, czy te tak piękne cnoty przydadzą im się dla ich wiecznego zbawienia? Ah! gdzie korzeń podgryziony, tam i owoce są robaczliwe. Cnoty takie są piękną łupiną bez ziarna, pozorem, blichtrem bez treści. One z prawdziwej wiary nie wynikają, więc Panu Bogu podobać się nie mogą i, pomimo zewnętrznego błysku, nie mają wewnętrznej war­tości, która na niebieską nagrodę zasługuje.

 

Jakże politowania godnymi są te błądzące dusze! One modlą się, a Pan Bóg nie zważa na ich modlitwę, one roz­dają często jałmużny, a Pan Bóg na to nie zważa. A, gdyby im przyszło do głowy, starą skargę Żydów przeciwko Bogu odnowić: „Przecześmy pościli, a nie wejrzałeś; poniżyliśmy dusze nasze, a nie wiedziałeś” (Isaj. 58, 3.), to Pan Bóg zawsze spra­wiedliwy i sprawiedliwości Swojego postępowania zawsze świadomy, dałby im odpowiedź tę samą co wówczas Ży­dom; „Oto w dzień postu waszego najduje się wasza wola”. Dlatego, że przy waszych modlitwach i umartwieniach, przy waszej dobroczynności i miłości ludzi, przy wszystkich wa­szych dobrych uczynkach, napotykam na pychę, na zarozu­miałość, na nieugiętość woli i na twardość serca, które po­korze i poddaniu się ducha do wiary Mojej tak potrzebnej, są przeciwnemi. Odpowiedź taka musiałaby zaiste bardzo ich zawstydzić!

Dlatego, jeżeli kiedyś dobre swoje uczynki, które w błędnej (2) wierze wykonali, Sędziemu wykazywać będą, to On, pomimo Swojej niewymownej skłonności do nagradza­nia, ale wskutek nieskończonej Swojej sprawiedliwości zmu­szonym będzie do odrzucenia ich i zrobienia im strasznego zarzutu, który niegdyś przez Swojego proroka zrobił Ży­dom: „Sialiście wiele, a zwieźliście rnało“.Patrzyliście na więcej, oto stało się mniej i wnieśliście do domu i rozdmu­chałem je“ (Agg. 1, 6, 9. ). To prawda, że wyście dużo rozsiali, ale na wasze największe nieszczęście, nie macie nic do zebrania. Chcieliście zyskać więcej, aniżeli zyskali wasi bracia, którzy, w serca prostocie, po gładkiej drodze wiary kroczyli, ale dlatego, iż marzyliście o zbyt wysokim zysku, straciliście prawdziwy i rzeczywisty, który mogliście sobie zasłużyć. Nagromadziliście wprawdzie dużo, ale jest to tylko zbiór prochu, który wiatr znów rozniesie.

I dlaczego tak? Posłu­chajmy co mówi Pan zastępów, albowiem On sam podaje przyczynę: „Iż dom Mój jest pusty, a wy się spieszycie każdy do domu swego“ (Agg. w. 9.). Albowiem wyście Mój dom, to jest Mój powszechny Kościół opuścili i zbudowaliście osobne kościoły i słuchaliście nauczycieli, których Ja nie posłałem, albowiem poszczególne mniemania przekładaliście nad obja­wioną przezemnie powszechną naukę. To jest ten robak, który korzeń i owoc podgryzł. Ale idźmy dalej.

 

Wiara jest nietylko podstawą i korzeniem, ale ona jest także i pierwszą działającą przyczyną wszystkich zasługują­cych uczynków, pierwszą działającą cnotą, ożywiającą siłą, która do wszystkich innych cnót i nadprzyrodzonych sił du­szy wpływa, równocześnie duszą wszystkich cnót, przynaj­mniej co do pobudki, albowiem wszystkie cnoty, o tyle tylko zasługi mają, o ile wiara je porusza i niemi kieruje.
To prawda, że miłość jest czymś większem od wiary, ale tylko, pod względem trwałości i sposobu łączenia się z Bo­giem, bo wpływu wiary nie może być pozbawioną, gdyż brak tej ostatniej odejmuje jej właściwy przedmiot. Wiara musi pobudzać, miłość musi przez nią działać (do Galat. 5, 6.) i tak samo jak miłość łączy się z resztą cnót, ona także, za pośredni­ctwem miłości, z niemi się łączy, dla spełnienia czynu.

Nie do czego innego zmierza Apostoł, gdy upomina Kolosseńczyków, ażeby wszystko, co słowem i uczynkiem robią, w Imię Chrystusa Pana, to jest, stosownie do Jego przepisów, podług Jego zasad, robili (do Kolos. 3, 17.). On nie zaleca im żadnych nadzwyczajnych ćwiczeń w cnocie, ale chce tylko, ażeby Chrystus Pan, ze Swoją wiarą, był wszystkich ich słów i uczynków pobudką, gdyż on wie z góry, że jeżeli wiara nad wszystkiemi ich mowami i uczynkami panować będzie, za tern pójdzie, że stosownie do okoliczności, także i inne cnoty, przez nią będą uruchomione i będą działały. W ten sposób uznaje św. Paweł główną siłę wiary, nie ja­koby ona sama jedna bezpośrednio działała, ale dlatego, że bez jej wpływu, żadna inna cnota nie może rodzić uczynków zasługę przynoszących.

Ta nauka jest dla katolików nadzwyczajnie ważną. Im na nic się nie zda posiadanie prawdziwej wiary i wykony­wanie licznych dobrych uczynków, jeżeli tamtą od tych od­łączają, tak bowiem powstrzymują potrzebny wpływ wiary na uczynki, które wskutek tego usychają i dla wieczności zasługi nie przynoszą. A niestety bardzo gwałtownie szerzy się dzisiaj to nadużycie!

Wierzy się we wszystko, w co wierzyć trzeba, bez ro­bienia zarzutów, tez sprzeciwiania się, bez podnoszenia wąt­pliwości, poddając się chętnie wszelkiem orzeczeniom dogmatycznym Kościoła, ale dla braku chęci posługiwania się tą swoją wiarą, pozostawia się ją odłogiem leżącą. Dlatego iż nigdy się nie postępuje wedle jej pobudek, kierownictwa i światła, więc, pomimo całej prawowierności, żyje się, jak jaki, dobrych obyczajów, poganin, t. j. jedynie tylko, podług przepisów przyrodzonego rozumu, uczciwie i przystojnie, wedle w rodzonej skłonności i przyjętego zwyczaju, stosow­nie do sw ojego usposobienia i tak, jak się było wychowa­nym, podług namiętności i interesu, dla bojażni ludzi i żą­dzy sławy.

 

Bez względu na wiarę, żyje się scisle podług zasad sprawiedliwości, albowiem z natury jest się uczciwym i spra­wiedliwym, bliźnim oddaje się chętnie usługi, albowiem z natury jest się usłużnym i dobrego serca, przychodzi się biednym w pomoc, albowiem z natury ma się miekkie, łagodne i na potrzeby innych czułe serce, stara się o to, ażeby w domu wszystko było dobrze urządzone, albowiem z natury ma się zamiłowanie do porządku, wypełnia się dokładnie obowiązki swojego stanu i zawodu, albowiem od tego zależy dobre imię i poważanie u ludzi. Do nauk przykłada się z wielką pilnością i wysiłkiem, albowiem pragnie się dużo umieć, byc i wyda­wać się uczonym, zyskać pochwały, podziwiema i wywyższenia. ” Robi się jeszcze wiele innych rzeczy w tym samym sposobie, z przyrodzonych pobudek. Unika się grzechu, ale nie dlatego, że w nim jest obraza Boża, ale dlatego, tylko, ponieważ on rozumnemu stworzeniu nie przystoi, spokój sumienia zakłuca i ponieważ trzeba się z niego przed księdzem wyspowiadać. Na zewnątrz okazuje się religijność, ale nie dlatego, ażeby prawu Bożemu i kościelnemu zadosyćuczynić, lecz dlatego tylko, iż sam przyrodzony rozum domaga się zewnętrznej czci Najwyższego Pana. Wykonuje się różnorodne inne akty cnoty, ale nie, jako uczynki i owoce wiary, lecz tylko, jako oznaki przyzwoitości i wykształcenia, które obejście i stosunek z innymi robią miłymi i dlatego, że niejednemu pochlebia, gdy uchodzi za uczciwego, przy­jemnego, usłużnego człowieka i za pożytecznego obywatela.

To wszystko, samo przez się, jest dobre i pochwały godne, ale ze względu na pobudkę, jest bardzo niedostateczne i dla wieczności nic nie znaczące (3), bo jakaż w tym sprzeczność, jeżeli wykonuje się uczynki, które mogłyby ro­bić wiarę pożyteczą, a pomija się pobudki użyteczności uczynków. Pomimo łatwości dojścia do cnót chrześciańskich i uczynków zasługę przynoszących, wszystko kończy się na cnotach naturalnych i na uczynkach zasługi pozbawionych.
Mając cnoty i uczynki godne Chrześcianina, woli się odgry­wać rolę filozofa, niż Chrześcianina. Krótko mówiąc, przy wierze chrześciańskiej, postępowanie jest pogańskie, naprawdę bowiem: „Ażaś i poganie tego nie czynią“ (Mat. 5. 47.), Bo, doprawdy, także i wśród pogan,— to prawda, że rzadziej,— bywali ludzie, których sposób życia, podług zasad rozumu, nie bywał bardzo karygodnym. Bywali, pomiędzy nimi, ludzie prawi, niewiasty skromne, sędziowie sprawiedliwi, przyja­ciele bezinteresowni, dusze usłużne, miłosierne, tkliwe, do­broczynne, cierpliwe, czyste, które świat chwalił i podziwiał, czasem także i Pan Bóg wynagradzał w tem życiu, ale nigdy w tamtem.

Takiemi także bywają dzisiaj cnoty wielu Chrześcian, takimi ich uczynki. Ich głos jest Jakóba głosem, ale ich uczynki, są Esawa uczynkami. Chcę powiedzieć, że mają oni wiarę, ale użytku żadnego z niej nie robią. Oni rozważają, naradzają się, postanawiają i wykonują postanowienia, robią tysiączne starania, usiłowania i troszczą się bardzo, cierpią dużo przykrości, przekory, przeciwności i prześladowań, ale wszystko to tylko, stosownie do zasad przyrodzonego ro­zumu. Podług niego, życie swoje urządzają, podług niego pouczają dzieci swoje, uczą je także żyć, wedle rozumu i dla świata i zamiast kształcić je na gorliwych Chrześcian i przez ciągłe zalecanie im tego, co tylko rozumne, przy­stojne, uczciwe, wpajają w nie najszkodliwszą obojętność względem religii. I za nadto wiele rachując na swój czysty, oświecony Chrystianizm, spodziewają się zupełnie na pewne niezwiędniętego wieńca sprawiedliwości.

 

O głupcy! Jakże to długo ostanie się wasza czysto przyrodzona cnota! Powinniście wiedzieć, iż istnieją nieprzy­jaciele, którzy tylko bronią wiary, mogą być pokonanymi.
Możnaby dodać, iż sposób ich życia jest pewnym rodzajem niedowiarstwa, albowiem jest to doprawdy prawie to samo, nic nie robić, dlatego, iż się wątpi w objawioną naukę mo­ralności, albo, z jej pominięciem, działać zawsze, tylko z przy­rodzonych pobudek. W rogom Objawienia daje się nawet przez to broń do ręki, albowiem w ten sposób wprowadza się pewien rodzaj czysto przyrodzonej religii, za którą oni tak serdecznie wzdychają. I zbyt długo się nie rozwodząc, muszę powiedzieć, iż mnie tylko żal, że tyle pięknych cnót ginie, bo uczynków nie brak, ale uczynkom brak zasługi, gdyż na wierze się nie opierają i z wiary nie pochodzą. A jakież to nierozsądne postępowanie, gdy znosi się trudy i ciężary, bez troszczenia się o wieczną nagrodę. Czyż tak bardzo wielkiego wysiłku na to potrzeba, by uczynki, które się i tak wykonuje, spełniać je z Chrześciańskich pobudek, dla Boga i wedle przepisów wiary? Jakież to skarby zasług dla Nieba, możnaby sobie zebrać, jedynie tylko uszlachet­niając pobudki! Gdyby wszystko co się czyni i znosi, czy­niło się i znosiło, w świetle wiary, tak, iż wiara, jako dobry kwas, swoją siłą, by to przenikała, wszystko przynosiłoby dla życia wiecznego korzyści jak największe, bo nic nie przepadłoby bezpożytecznie!

 

Powiadam nic, rozumując pod tym tak małe, jak i wiel­kie, obojętne i dobre. Nic bezpożytecznie by nie przepadło, albowiem taką jest moc wiary, jeżeli O na przez miłość i z czystego, ku Panu Bogu zw róconego zamiaru działa. Można ją przyrównać do Ewangelicznego ziarnka gorczycznego, które, jakkolwiek małe, jednak do wielkiego drzewa dorasta. Na wszystkich, nawet i najmniejszych uczynkach, gdyby to była tylko szklanka wody bliźniemu z dobrego serca podana, na które, przy współudziale łaski, wpływ wy­wiera, wyciska ona piętno świętości i daje mu prawo donagrody wiekuistej, gdy przeciwnie filozoficzne cnoty, na łożu śmierci, jako dym znikają, a cnotliwi filozofowie, cho­ciażby i najuczciwsi ludzie, staną przed Sędzią z próżnymi rękami, albo z uczynkami, o których Zbawiciel powiedział: „Wzięli zapłatę swą“ (Mat 6. 2.).

 

A więc, szczęśliwym jest Chrześcijanin, który zawsze wiarę z uczynkami łączy i tak, jak tamtą z tymi ostatnimi, tak samo i te ostatnie tamtą ożywia! Przeciwnie jest on nie­szczęśliwym, jeżeli wiarę od uczynków oddziela i w ten spo­sób, albo ma martwą wiarę, albo uczynki niepożyteczne!

 

Wiara chrześcijanina – jaką być powinna? (14) – Życie wiary


„Wiara chrześcijanina jaką być powinna.” – X, Zygmunt Storchenau T. J., W Brodach 1911. Nakładem księgarni Feliksa Westa.

Przypisy:

1) Zdanie przez Piusa V. potępione: „Wszystkie uczynki nie­wiernych są grzechami”

2) Rozumie się, że to co powiedziano w tym ustępie, o nieuro­dzaj ności dobrych uczynków u błądzących we wierze, rozumieć należy o tych, którzy świadomie i z własnej winy {mala fide) w błędzie po­zostają, ale nie o tych nieszczęśliwych, którzy, bez własnej winy, zo­stali w błąd uwikłani. Tych dobre uczynki, jeżeli sami są w stanie ła­ski, są przed Bogiem zasługującymi, jeżeli nie pochodzą z przekonania wprost błędnego, ale z nauk i resztek prawdziwej wiary, z których mniej więcej coś u sekt odpadłych od Kościoła się znajduje.

3) Ten sposób sądzenia może się niejednemu wydawać zbyt ostrym. Niektórych w swoich codziennych zajęciach, zanadto lekko
postępujących, z przyzwyczajenia, wychowania, naśladownictwa it.d. zastraszy on, że wszelkie ich uczynki i zaniechania są dla przyszłego życia bezowocnymi. Z tego powodu zauważyć chcemy, iż pozornie, dobre uczynki niektórych Chrześcian są rzeczywiście bezwartościowymi jeżeli one, z niedozwolonej przyczyny, nie z obyczajnej pobudki n. p. przez próżność itd. bywają wewnętrznie zepsute, albo, jeżeli wpływ wiary bywa stanowczo wykluczonym. Gdyby tak nie miało być, to można przecież przypuszczać, że codzienne Chrześcian uczynki, które moralnie dobrymi są, jeżeli nawet i nie ze świadomością, to przecież meswiadomo, jeżeli nie bezpośrednio, to przecież pośrednio, stoją pod wpływem wiary i że dlatego nie sa, bez wszelkiej nadprzyrodzonej  zasługi.

 


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Create a website or blog at WordPress.com

%d blogerów lubi to: