Wiara chrześcijanina – jaką być powinna? (14) – Życie wiary


Życie wiary.

Dlaczego powiadamy: życie wiary? Czyż jest także martwa wiara? Nie ulega wątpliwości, że tak. I któż to po­wiada? Oto święty Apostoł Jakub, i to tak jasno, z takim naciskiem, tak wyraźnie, że doktor nad wszystkimi doktorami jak On siebie sam z pokorą nazywa, Marcin Luter, wyna­lazca sola fides i arcywróg dobrych uczynków, ze swoim najwyższym, wskutek tego, oburzeniem, nie umiał sobie ina­czej poradzić, jak tylko tym, iż list Apostoła w energicznych wyrazach, za słomiane dzieło głupca, ogłosił, wykreślając go z katalogu świętych ksiąg, wbrew tradycji i przekonaniu całego kościoła. Do czego to namiętność tego, zarozumia­łością obałamuconego człowieka nie doprowadziła. I on to miałby być natchnionym od Boga nauczycielem Kościoła!

I jakaż wiara ma być uważana za martwą? Także i co do tego, tenże sam przez Ducha św. natchniony uczeń Chry­stusa Pana nie pozostawia nas w nieświadomości. On ró­wnie jasno powiada trzy razy, wprawdzie w niewielu wier­szach, ale z całym naciskiem, że wiara sama przez się nie działa. Posłuchajmy go:

Wiara jeżeliby nie miała uczyn­ków, martwą jest sama w sobie” (Jakub 2, 17.)
A chcesz wiedzieć o człowiecze próżny, iż wiara bez uczynków martwa jest“(Jakub 2, 20).
Albowiem jako ciało bez ducha jest martwe, tak i wiara bez uczynków martwa jest“ (Jakub 2, 26).

A więc zależy wszystko na czynnym udowodnianiu wiary.

Jeżeli wiara nie działa, jeżeli żadnych chrześcijańskich dzieł nie wydaje, równa się ciału bez duszy, trupowi, który żadnych ciału przyrodzonych czynności wykonywać nie może, ona właściwie jest umarłą.

Przeciwnie ona żyje, jeżeli moc swoją okazuje i jeżeli, odpowiednio do właściwego swojego przeznaczenia, działa. Rozumie się samo z siebie, iż tam­ten stan jest stanem naturze przeciwnym i gwałtownym, ten zaś naturalnym, albowiem bywa ona nam wpajaną przez Boga, jako cnota, t. j. jako siła nadprzyrodzona na to, ażeby w czynach się okazywała, a zarazem, ażeby wszystkie cnoty wpojone, lub nadprzyrodzone siły duszy poruszała i, ażeby przez nie, jako przez swoje narzędzia działała.

Tak uczy św. Paweł, gdy Galatów poucza co do tego, jaka wiara usprawiedliwia i zbawia, Jest to „wiara” pisze on, „która przez miłość działa“(do Galat. 5, 6.).

Rozważmy dobrze te słowa. On nie powiada, że miłość działa przez wiarę, ale, że wiara działa przez miłość. Wiara, przez miłość, kocha Boga i bliź­niego, ona, przez miłość, zbliża się do potrzebujących po­mocy, ona, przez miłość, przebacza obrazy i t. d. tak jak gdyby miłość nie miała właściwego zakresu działania i jak, gdyby wszystko co ona przedsiębierze i działa, było właściwym wiary dziełem. Z miłości można wnioskować o wszel­kich innych cnotach, albowiem, jeżeli najszlachetniejsza z nich służy wierze za narzędzie, tern więcej muszą i mniej szla­chetne jej służyć.

Dlatego, tenże sam Apostoł, we wspaniałym swoim liście do Żydów (do Żydów: rozdz. 11), nie waha się wszystkie wielkie i hero­iczne czyny, w ogólności wszystko co patriarchowie cnotli­wego zdziałali, przypisywać wierze ich, jako jedynej skutecz­nej pobudce i wspaniałe pochwały, na które rzeczywiście zasługiwali w jedynym wychwalaniu ich wiary streszczać.
Co tylko Abel, Henoch, Noe, Abraham, Mojżesz itd. wiel­kiego i chwalebnego, przed Panem, zdziałali, wedle jego słów, przez wiarę zdziałali. I tak np. Abraham był posłusz­nym Panu i jego posłuszeństwo było więcej, jak ludzkie, ale wiara to była, która w nim to heroiczne posłuszeństwo wywołała, która w jego sercu przyrodzone uczucia ro­dzicielskie zdusiła i przeciwko własnej jego krwi zrobiła go w świętości okrutnym, albowiem tylko, przez siłę wiary, albo, ażeby mówić z Pismem św., dlatego, że „przeciwko nadziei w nadzieję uwierzył” (do Rzym. 4, 18.) nie wahał się ów patriarcha, przez zarżnięcie swojego syna, Panu Bogu żądaną ofiarę
złożyć.

Na tej nauce Apostoła pogan opiera się znane nam już orzeczenie Soboru Trydenckiego: „Wiara jest początkiem ludzkiego zbawienia, fundamentem i krzewem całego na­szego usprawiedliwienia” (Sessya 6-ta kanon. 8.). Początek jest pierwszą rzeczą w porządku rzeczy. Fundament jest, nie tylko pierwszą rzeczą, ale on także podpiera cały budynek. Krzew jest nie­ tylko pierwszą rzeczą w drzewie, ale on utrzymuje je i nadto wydaje wszystkie gałęzie, kwiaty i owoce. Tak samo, w porządku zbawienia, jest wiara początkiem, pierwszą z cnót, przez Pana Boga nam wpojoną, fun­damentem, na którym spoczywa cała budowla ludzkiej sprawiedliwości, krzewem, z którego wszystko nadnaturalnie dobre w nas wyrasta.
Sprawiedliwy, nie tylko z wiarą zaczyna, ale utrzymuje się także w nadprzyrodzonym życiu łaski, działa i żyje, tylko przez wiarę.Sprawiedliwy mój“, powiada Pan, „z wiary żyje” (do Żydów 10, 38. ). I sprawiedliwym przed Bo­giem nie jest ten, który, przed światem, za sprawiedliwego uchodzi, co tu i ówdzie także i wielkiemu grzesznikowi się udaje, ale ten, który nie żyje czym innym, jak tylko życiem wiary. On myśli, sądzi postanawia, działa, tylko w świetle i z pobudki wiary.

 

Ale na cóż im się przyda wiara martwa? Razem z wzmiankowanym św. Jakóbem pytam się: „Cóż za poży­tek bracia moi, gdyby kto mówił iż ma wiarę: a uczynków by nie miał? Iżali go może wiara zbawić“ Jakób 2, 14.). To pytanie zawiera już odpowiedź, bo Apostoł chce powiedzieć: Wiara bez uczynków, albo, w jego pojęciu martwa wiara nic nie znaczy i to dlatego nic, albowiem zbawić nie może. To jest właśnie to, co on zaraz potem wyraźnie dowodzi, na przykładzie Abrahama i Rahaby, którzy tylko przez żywą, albo, jak on się wyraża, przez wiarę dziełami uzupełnioną, stan łaski otrzymali. Tego samego zdania jest Apostoł narodów który, jakeśmy powyżej widzieli, stan łaski wszystkich sprawiedliwych starego i nowego przymierza tylko czynnej, przez wiarę działającej wierze przypisuje.

Że zbawiająca moc dostaje się, nie martwej, ale żywej wierze wynika to z celu, dla którego najdobrotliwszy Bóg udziela nam dar wiary. Czyż bowiem wiara ma być tylko teoretyczną regułą władzy poznania, czy niema ona być także i praktyczną wskazówką obyczajów ? Czy ma tylko rozum oświecać, czy nie ma także i serca poprawiać? Czy ma ona tylko nasze wiadomości pomnażać, czy niema także na wszystkie nasze narady, na wszystkie nasze postanowie­nia wpływać i w ten sposób do robienia dobrego i do uni­kania złego, stanowczo nas pobudzać? Jako nas“ — pisze Apostoł (do Etez. 1, 4.) — „wybrał w Nim przed założeniem świata, aże­byśmy byli świętymi i nieskalanymi przed oczyma Jego w miłości„, ażeby ten lud do świętości powołany, na przyjście Pana przygotowywać, przyszedł Jego poprzednik, a ażeby go do doskonałości prawdziwej przyprowadzić, sam Pan się zjawił.

Przyczyniają się do tego bardzo wzniosłe i święte za­sady moralności, z których prawo Ewangelii się składa. Chrystus Pan Sam ich nas nauczał i nie zadowolony samem nauczaniem, także i objaśnienia dawał, a dla na­szego przykładu, chciał je Sam wykonywać. Tak jest, On za­czął od wykonywania, po czym dopiero nauki Swoje głosił ( „Co począł Jezus uczyć i czynić“. (Dz. Ap. 1.1.)) ażeby nam pokazać, jak istotnym dla wiary jest pełnienie zasad z nią związanych i jak dalece ono Mu na sercu leży.

Należą do tego także bardzo poważne i bez przerwy powtarzane napomnienia Apostołów, gdy wiernych pouczali i na Chrześcijan ich kształcili. Czyż jeden z ważnych przed­miotów ich kazań i orędzi nie jest polecanie dobrych uczyn­ków, jak najwyraźniejszy nacisk, by je spełniano, pochwala­nie wszelkiej w nich pilności i gorliwości, karcenie obojęt­ności i lenistwa? Wierni winni wszędzie zachowywać się w sposób godny ich powołania, mają we wszystkim szu­kać świętego przypodobania się Najwyższemu, dokonywać dzieła, które w nich niezasłużona łaska Miłosiernego Boga poczęła, ażeby im nic nie brakowało, tak do ich do­skonałości i uświętobliwienia, jak i do ich wiecznego zbawienia i do zwiększania ich chwały w Niebie. Do tego głównie zmierzały nauki tych pierwszych kaznodziei wiary, którzy zamiary Boskiego Zbawiciela jak najlepiej znali i dla­ tego odrzucali, w duchu Jego, nieczynną martwą wiarę, a za to kładli zawsze nacisk na wiarę gorliwą, żywą i czynną.

 

 

Wiemy, jak pojętnymi w tym byli pierwsi Chrześcijanie i jak dalece, od samego początku, praktyczna strona Chrześcijańskiej wiary była w katolickim Kościele pielęgnowaną i rozkrzewianą. Gdyby w Nowym Zakonie łaski święci byli mieli inną moralność, gdyby samą wiarą byli się zadawalali, gdyby ją byli uważali za dostateczną dla wejścia do Niebieskiej krainy zbawionych, po cóż byliby się umartwiali czuwaniem i modlitwą i najróżnorodniejszymi ostrymi udrę­czeniami ciała?
Dlaczego odmawiali sobie wszelkich przyjemności zmysłowych i ze swoim ciałem ustawicznie wal­czyli? Dlaczego ćwiczyli się, bez przerwy, w pokorze, cier­pliwości i miłości bliźniego? Dlaczego uciekali od świata i kryli się po okropnych pustyniach? I, gdy wszystkie swoje siły, w służbie Bożej, dla dobra bliźnich i dla osobistego uświątobliwienie, zupełnie wyczerpali i wielkie skarby ducha sobie nagromadzili, dlaczego, z tak wielką skruchą serca, opłakiwali swój niedostatek i swoje ubóstwo co do wszyst­kich duchownych dóbr? Dlaczego drżeli, rozmyślając o niezbadanych wyrokach Bożych, co do ich wiecznego zbawie­nia? Czy to nie pochodziło stąd, iż o niezbędnej potrzebie dobrych uczynków do zbawiennej mocy wiary byli silnie przekonani i wskutek obawy, iż niezupełnie doszli do całej miary świętości, do której ich Pan powołuje?

Czyż my mamy się mniej lękać? Wszak znane jest przekleństwo, którem Pan Jezus obrzucił bezowocne drzewo figowe, wskutek którego ono nagle uschnęło (Mat. 21.20). Straszna allegorya ! Gdy Sędzia przyjdzie, ażeby o naszym losie w wieczności orzec, będzie On szukał w nas owoców wiary. Biada nam, jeżeli żadnych nie znajdzie!
My wszyscy, po­wiada św. Paweł: „Bo się wszyscy my musimy okazać przed Stolicą Chrystusową, aby każdy odniósł własne sprawy ciała, według tego co uczynił, lub dobre, lub złe„( II do Kor. 5.10). Wyraźnie, nie podług tego co ktoś wierzył, albo nie wierzył, albowiem niedowiarek już z góry został osądzony (Jan 3, 18. ), ale, podług tego, co ktoś zrobił. Pełnienie dobrych uczynków i ich zaniedby­wanie podawane bywają, jako podstawa dwoistego wyroku Boskiego Sędziego, wskutek którego błogosławieni wezwani będą do posiadania królestwa niebieskiego, a przeklęci, na wieczny ogień skazani, jak nam to Zbawiciel i przyszły Sę­dzia Sam oznajmia (Mat. 25, 32 itd. ).

 

A więc daremnie bym wtenczas mówił: Panie, ja prze­cież byłem Chrześcijaninem, ja stale wierzyłem we wszystkie przez Ciebie objawione prawdy Chrześcijańskie. Na to, by potępienia ujść, musiałbym dodać, że ja wiarę moją uczyn­kami stwierdzałem, że pobudzałem i utrzymywałem moją gorliwość w ciągłem pełnieniu wszystkich chrześcijańskich cnót, przez często powtarzane rozmyślanie wielkich prawd wiary, odsuwałem się od bezbożnego świata, zapierałem się siebie samego, poskramiałem moje zmysły, umartwiałem moje namiętności, modliłem się, pościłem, rozdawałem hojne jałmużny i nic nie zaniedbywałem z tego co wiarę moją podsycać i wzmacniać mogło. Jeżeli nie mogę w ten spo­sób mówić, to mogę się obawiać odpowiedzi tej, którą opieszały i leniwy sługa Ewangeliczny usłyszał, z powodu, iż powierzony sobie talent zakopał: Ty zły sługo! „A przecieżeś nie dał pieniędzy mojich na bank, abych ja przyje­chawszy z lichwą, je był wżdam wyciągnął?” (Łukasz 19, 23.).

 

Od prawdziwego znaczenia Pisma św. nie odstąpimy, gdy rozumieć będziemy pod talentem wiarę, a pod opiesza­łym i leniwym sługą próżnującego i opieszałego Chrześcijanina, który wiarę swoją pozostawia martwą. Dlatego, je­żeli tamten nie dla zmarnowego talentu, ale z powodu samej tylko opieszałości, w zyskaniu czegoś, za niepożytecznego i złego sługę, został przez swojego pana uznanym i do więzienia wtrąconym, to i ten także, nie za utratę wiary, ale za samo zaniedbanie jej pomnożenia, będzie uznanym przez Sędziego za niepożytecznego i złego Chrześcijanina i będzie skazanym na piekielną karę.

Zachodzi tylko różnica w tym, że podczas gdy opie­szałemu słudze, powierzony talent, na rozkaz Pana oddanym został, to Chrześcijaninowi charakter przez Chrzest święty wyryty będzie pozostawionym. Chociaż w głębi owego nie­szczęsnego miejsca potępionych, chociaż w głębi piekła, Chrześcijaninem, bądź co bądź on pozostanie i pozostanie nim, dla swojej hańby, dla swojej męki, dla swojej rozpa­czy. Podczas, gdy tutaj na ziemi, przez tak długi czas o tym wzniosłym charakterze nie myślał, chociaż myśleć o nim na­leżało, przeciwnie tam, bez przestanku będzie on mu stał przed oczami, pomimo, że dużo pracy będzie sobie zada­wał, ażeby od tak męczącego wspomnienia się uwolnić.
I, jakaż to boleść serce jego rozdzierać będzie, gdy z jed­nej strony, ta pamięć o charakterze Chrześcijanina będzie mu uprzytomniała prawo do wiecznych radości niebieskich, z drugiej zaś strony będzie widział, iż wskutek swojej wiel­kiej opieszałości, został na wieki pozbawionym tych pięk­nych nadziei! Jakież wyrzuty i szyderstwa będzie on musiał znosić od nieochrzczonych, którzy, dlatego, że tym charak­terem nie zostali odszczególnieni, nie mając także wiele środków i korzyści jemu udzielonych, odrzuconymi zostali! Tak jest. Dlaczego, ty Chrześcijaninie zostałeś nam poganom równym? Dlaczego, ty z Twoją wiarą, która mogła i powinna była zaprowadzić cię do szczęśliwej wybranych Oj­czyzny, razem z nami niewiernymi wpadłeś w tę straszną otchłań ognia? Cóż tak uciążliwego wymagano od ciebie? Jakże się to stało, że straciłeś dobro, którego nieoszacowaną nieskończoną wartość wiara twoja tak wyraźnie ci przed­stawiała i którego utrzymanie ona, przez podanie ci tylu tak potężnych środków tak łatwym ci robiła?

A, jeżeli tak strasznego losu spodziewać się mają ci, którzy wiarę swoją, bez dobrych uczynków, martwą pozo­stawiają, cóż dopiero czeka tych, którzy przez złe uczynki, ciągle jej się sprzeciwiają? Czytelnik niech sam osądzi, al­bowiem z mniejszego łatwo wnioski wyciągać o większym. Mnie wystarcza zauważyć, że wiara, która, przez zaniechanie dobrych uczynków, zaumiera, łatwo ginie wskutek złych i że miejsce robi niedowiarstwu, które, wprawdzie z początku nie jest widocznym, ale prędko na jaw wychodzi.

Wiara rozciąga się, nie tylko na teoretyczne prawdy Objawienia, ale także i na praktyczne, na reguły obyczajów, które Ewangelia w sobie zawiera. Tamte, tak samo, jak te, należy bezwarunkowo przyjmować i stale ich przestrzegać, jeżeli, w rzeczywistości, chce się być wierzącym Chrześcijaninem. Jakże jednak można uwierzyć, iż co do ewangelicz­nych zasad obyczajów, prawdziwie wierzącym jest taki, który stale przeciwko nim postępuje, jest przy tym spokoj­nym, uczynki swoje usprawiedliwia i publicznie się z nich chwali?

 

Wystawiam sobie Chrześcijanina, który tylko o swoje ciało i jego wygody dba, za wszelkimi rozrywkami chciwie goni, próżniactwu, zabawom, rozpuście i grze do najwyż­szego stopnia się oddaje, żadnej skłonności nie poskramia, swojego pustego serca popędom, podobnie jak bezmyślne zwierzęta, zawsze folguje, który pysznie i wyniośle, prostymi i krętymi drogami, bez wytchnienia za zaszczytami i stano­wiskami goni, który, złoszcząc się i zemstując, przy każdej sposobności, Boga i ludzi obraża, a najmniejszej nawet obrazy, nie pomszczonej nie pozostawia, który nienasyconą chciwością trawiony dniem i nocą przemyśla nad środkami powiększenia majątku i w końcu przed żadną niesprawiedliwością, przed żadnym grzechem się nie wzdryga, który twardo i nie­miłosiernie, za darmo nikomu nic dobrego nie wyświadczy, małe usługi drogo sprzedaje, a do miłosierdzia nawet i nę­dzą bliźniego pomocy potrzebującego nie bywa pobudzony, który tylko świat miłuje, nim się tylko zajmuje, w nim się zupełnie gubi i jemu nie rzadko poświęca honor, majątek, sumienie i Boga itd. Czyż jest możliwym, ażeby taki chrześcijanin, a takich dzisiaj bywa niemało, rzeczywiście i poważ­nie wierzył w ewangeliczną naukę o nienawiści i zaparciu siebie samego, o ciasnej bramie i wąskiej drodze do wiecz­ności, o poskramianiu zmysłów, o umartwianiu namiętności i ukrzyżowaniu ciała, o pokorze, o miłości bliźnich i nie­przyjaciół, o niebezpieczeństwie bogactw i o szczęśliwości ubóstwa ducha, o łagodności, cierpliwości, dobroczynności i pogardzie złego świata? Nie, tak dziwaczna, powszechna i stała sprzeczność pomiędzy duchem i sercem, pomiędzy usposobieniem a uczynkami, pomiędzy wewnętrzną wiarą, a zewnętrznym zachowaniem się jest po prostu nie do zrozu­mienia. W jej przypuszczaniu byłoby coś tak znacząco niedorzecznego, tak oczywiście nienaturalnego i gwałtownego, iż, na żaden sposób, przez dłuższy czas, nie da się utrzymać.

Ależ on przecież powiada sam i wyznaje głośno, że on we wszystkie reguły obyczajowe Ewangelii wierzy. Niech i tak będzie. Gdyby on tylko, z braku namysłu, tylko ze słabości, tylko tu i ówdzie, przy jakiej poszczególnej spos­obności, albo jakąś silniejszą pokusą pokonany, wbrew nim działał, można by mu jeszcze wierzyć. To jednak zda­rza się codziennie, nieraz i o każdej godzinie dnia, i on ma w tern upodobanie, bo grzeszy wśród śmiechu i żartów, jest spokojnym, bezwstydnym i chwali się jeszcze przed innymi ze swoich złych uczynków. Nie! Niech mówi co chce, uczynki przecież świadczą przeciwko niemu, albowiem nieustannie słowom jego kłam zadają i dlatego mam pod­wójne prawo żądania od niego dowodu, wedle świętego Jakuba; „Okaż mi wiarę twą bez uczynków” (Jakub 2.18), albowiem, nie tylko, że nie ma uczynków wiary, ale raczej uczynki, które ją zupełnie niszczą. O mój Boże! Jakże to daleko zaszło! Powszechnie panujące zepsucie obyczajów jest teraz tak wielkie, że my u wielu tysięcy Chrześcijan, którzy prze­cież zewnętrznie do prawdziwego chrześcijaństwa, do kato­lickiego Kościoła się przyznają, żadnego śladu wiary już nie widzimy.

To niedowiarstwo pociąga zaraz inne za sobą. Kto raz w praktyczne prawdy chrześcijaństwa nie wierzy, ten prędzej, później zacznie także i w teoretyczne wątpić. A przejście jest aż za nadto naturalne. Bo sumienie, które przez po­gardę i przez liczne przekroczenia ewangelicznych zasad obyczajowych bywa bardzo zaniepokojone, przecież cza­sami się porusza i gorzkie robi wyrzuty. A więc trzeba je zadusić. Ale jak? Ponieważ jak długo teoretyczne prawdy o wszechmocności najwyższego Pana, o uczłowieczonym, biednym, bolejącym, ukrzyżowanym Bogu, o przyszłym Sędziu, o wieczności i wiecznym trwaniu duszy, mąk piekiel­nych i t. d. się utrzymują, nie można tego osiągnąć, dlatego precz z tym wszystkim! I, ażeby uciążliwych wyrzutów su­mienia na zawsze się pozbyć, zaczyna się od pożądania, ażeby cała religia nie była czym innym, jak tylko wynalaz­kiem popów, albo środkiem państwowym dla utrzymania ciemnego ludu w karbach i to się wmawia w siebie samego. Stąd pochodzi zupełne niedowiarstwo, niedowiarstwo, które dzisiaj, pod złudnym mianem oświaty, albo nauki, tak gwał­townie się szerzy i coraz swobodniej objawia się publicznie.

 

Stąd także droga, po której tylu z dzisiejszych naszych niedowiarków doszło do ostatniej rozwiązłości obyczajów. Jakże jest mało pomiędzy nimi czystych, uczciwych, spra­wiedliwych ludzi honoru w pełnym tego słowa znaczeniu! Iluż to z nich opuściło wiarę na to, ażeby iść, albo z upo­dobaniami swojego zepsutego serca, albo połechtani własną próżnością, nadętością i pychą, od zwykłych ludzi się od­różniać, jako oświeceni i do korzystniejszych posad i wyż­szych godności dochodzić, albo móc spokojniej pozostać w nieprawym posiadaniu cudzego dobra.

Czyż nie wygląda smutno, gdy dzisiaj rozejrzymy się po katolickim chrześcijaństwie ? Czy nie spotykamy wielu takich, którzy, albo nic, albo, dlatego, że za złem idą, tylko teoretyczne prawdy chrześcijańskie przyjmują, a praktycznymi gardzą? Pozostaje więc silnie przerzedzony zastęp wierzą­cych, a nawet i pomiędzy tymi są i tacy, którzy, z powodu zaniedbania dobrego, mają tylko martwą, nieskuteczną i nie zbawiającą wiarę. Czy nie nadszedł może już dzisiaj czas, który Pan Jezus w duchu widział, gdy poważne stawiał py­tanie: „ Syn człowieczy przyszedłszy, iżali znajdzie wiarę na ziemi ?“ (Łuk. 18, 8.).

O jakże prawdziwe, jak zrozumiałe nie jest teraz stra­szne słowo naszego Zbawiciela: „Wiele jest wezwanych, lecz mało wybranych!“ (Mat. 22, 14.).

 

Wiara chrześcijanina – jaką być powinna? (13) – Wyznawanie wiary


„Wiara chrześcijanina jaką być powinna.” – X, Zygmunt Storchenau T. J., W Brodach 1911. Nakładem księgarni Feliksa Westa.

 

 


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Create a website or blog at WordPress.com

%d blogerów lubi to: