Wyznawstwo wiary.
Wiarę mieć w sercu, ale ustami ją nie wyznawać, na nic się nie zda. Ażeby być usprawiedliwionym, trzeba sercem wierzyć, ale, ażeby sprawiedliwość wykonywać, pomnażać ją i przez nią do zbawienia ostatecznie dojść, trzeba wiarę także i ustami wyznawać. To jest nauka św. Pawła, — gdy pisze: „Sercem bywa wierzono ku sprawiedliwości, a usty się wyznanie dzieje ku zbawieniu“ (do Rzym. 10. 10.).
Pierwszym stąd i koniecznym wynikiem jest, że nigdy z żadnego powodu, pod żadnym pozorem, nawet i z obawy publicznej hańby, utraty wszelkiego doczesnego dobra, najokrutniejszych mąk, albo nawet i samej śmierci, nie wolno wiary, czy to słowami, czy uczynkami się zapierać, to znaczy coś mówić, albo robić, z czego otaczający mogliby o zaparciu się wiary, z całą słusznością wnioskować, gdyby nawet i serce chciało stać przy wierze.
Nie, w żadnym wypadku, nigdy nie wolno mówić: ja nie jestem Chrześcianinem, nie jestem katolikiem, nigdy nie wolno z heretykami, albo z niewiernymi, w ich do służby Bożej bezpośrednio odnoszących się czynnościach, mieć jakąś wspólność, na żydowski, albo turecki sposób dać się obrzezywać, albo nawet, razem z poganami, bożkom kadzić. Jest to wstrętne kłamstwo w najważniejszej sprawie, które, nie tylko przez prawo natury, razem ze wszystkimi innymi kłamstwami, ale także i w Ewangelii, pod najstraszniejszą karą, jest zabronione.
Cóż bowiem może być straszniejszego jak, gdy Chrystus Pan do kogoś się nie przyznaje, a nawet Ojciec Jego się kogoś zapiera? Tak bowiem napisano: „Któryby się Mnie zaparł przed ludźmi, zaprzę się go i Ja przed Ojcem Moim” ( Mat. 10, 33). I dalej: „Ktoby się wstydził Mnie i słów Moich, tego się Syn człowieczy wstydzić będzie, kiedy przyjdzie w Majestacie swym” ( Łuk. 9, 26).
Tak sądził pierwotny kościół i pierwsi Chrześcijanie. Pierwszy najsroższe kary nakładał na tych, którzy z bojaźni przed mękami, wprawdzie wiary wyraźnie się nie zapierali, ale od przekupionych sędziów fałszywe nabywali świadectwa, iż potajemnie wiary się wyrzekli i bożkom ofiary byli złożyli. Drudzy byli zawsze gotowi wszystko raczej cierpieć, aniżeli wiary, jakiem słowem, lub jakim znakiem, się zaprzeć i dlatego nieustraszenie, a nawet z radością narażali się na wszelkiego rodzaju męczarnie i na śmierć i to nie tylko kilku, ale miliony, wobec których liczba odpadłych znika. Byli to, nie tylko prostaczkowie, także i uczeni, nie tylko ludzie z gminu także i wysokiego rodu, znaczenia i stanowiska, nie tylko ubodzy, także i bogaci, nie tylko starzy, także i młodzieńcy i dzieci, nie tylko ludzie silni, także i delikatne dziewice, nie tylko tacy, którzy się urodzili Chrześcijanami, ale i nowo nawróceni. Nie ma wieku, nie ma płci, nie ma stanu, niema klasy osób, z których by tysiące, dla utrzymania wiary, nie byli wspaniałomyślnie poświęcili zaszczytów, godności, bogactw, krwi i życia. Gdyby oni to udawanie, które jest zaparciem się wiary, tylko ustami, ale nie sercem za dopuszczalne byli uważali, nigdy, przynajmniej w tak ogromnej liczbie, nigdy z pewnością nigdy nie byliby się odważyli na to, przeciwko czemu natura sama tak gwałtownie się wzdryga. Niezbity w tym dowód ich silnego przekonania o najsurowszym obowiązku zewnętrznego wyznawstwa. Ale w tern także mieli przed oczami piękny i wzruszający przykład ze starego Przymierza. Bohaterski był to przykład, którym, wedle opowiadania dziejów świętych, mąż szlachetny, wielki Pisma znawca, czcigodny dziewięćdziesięcioletni starzec, prawdziwy i gorliwy Izraelita, nie tylko całemu swojemu narodowi, ale także wszystkim wiernym w przyszłości przekazał.
Gdy srożyło się najgwałtowniejsze prześladowanie, którem bezbożny król Antiochus starał się Boskie prawo zupełnie zniszczyć i żydów do bezbożnych praktyk gwałtem przymusić, Eleazar (tak się nazywał pobożny bohater) tym się przede wszystkim odznaczał, iż śmierć okrutną raczej ponieść był gotów, aniżeli, nawet tylko pozornie, prawo Boże przekroczyć, chociaż sami wysłańcy tyrana i inni bliscy przyjaciele mu to doradzali. I tak litując się nad nim, namawiali go, ażeby, zamiast bożkom poświęconego mięsa świńskiego, kazał sobie przynieść inne, przez prawo jego dozwolone, by przynajmniej na pozór się wydawało, iż on, stosując się do królewskiego rozkazu, pożywa zakazane mięso.
Ależ nie! odezwał się ze wstrętem, z daleka ode mnie, bo ja świętego prawa mojego Boga się nie zaprę. Taką obłudą, nie tylko mojemu wiekowi niezmazalnego wstydu nie zrobię i młodzieży nie dam zdradliwego zgorszenia. Umrę, bo mnie lepiej jest umierać, gdybym bowiem przez tę obłudę życie moje uratował, to, ani w tern życiu, ani po śmierci Wszechmocnemu nie ujdę.
Obok tego pierwszego następstwa, powstaje drugie, mianowicie, do zakazu nie zapierania się nigdy wiary, przyłącza się nakaz wyznawania jej czasami, zewnętrznie także.
Czasami, powiadam, albowiem jest to właściwością każdego prawa i leży w jego istocie, iż gdy równocześnie coś zakazuje i nakazuje, zakaz na wszystkie czasy może być rozszerzonym, chociaż do pewnych tylko wypadków ograniczony, stosownie do znanej zasady prawnej; „o ile prawo jest zakazującym, obowiązuje zawsze i na zawsze, o ile jest nakazującym, obowiązuje zawsze, ale nie na zawsze”.
Otóż, zachodzi pytanie: w jakich okolicznościach, jest się w sumieniu obowiązanym do jasnego i wyraźnego wyznawania wiary swojej? Można ogólnikowo powiedzieć, iż wtenczas jest się do tego obowiązanym, gdy przez milczenie, albo Bogu należna cześć nie byłaby oddaną, albo, dla bliźniego powstałoby zgorszenie i krzywda. Przypuśćmy np. wypadek, iż Chrześcijanin, albo katolik byłby zapytanym przez swoją władzę sądową o wiarę, czy byłoby mu wolno milczeć, albo dwuznacznie odpowiadać, albo w jaki bądź sposób od odpowiedzi się uchylać? Nie! Honor, który Bogu, Sprawcy naszej wiary, winni jesteśmy, wymaga tego, ażeby mówił, ażeby nie dwuznacznie odpowiadał i jawnie do chrześcijaństwa, do katolickiej wiary śmiało się przyznawał.
Chrystus Pan chce mieć wyznawców Swojej Męki. Swojego zmartwychwstania, Swojego Bóstwa i Swojej Boskiej nauki. Powiedział On kiedyś do Swoich uczniów: „Będziecie mi świadkami w Jeruzalem i we wszystkiej żydowskiej ziemi i w Samarii i aż na kraj ziemi“ (Dz. Ap. 1, 8). Gdy potem uczniowie przed sądy żydowskich i pogańskich władz postawieni zostali, przypomnieli sobie to i zrozumieli bardzo dobrze, iż jest to czas właściwy do złożenia tego świadectwa i złożyli je, bez obawy. „Wielką mocą Apostołowie dawali świadectwo Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa Pana naszego“ (Dz. Ap. 4, 33.). Chrześcijanie, przez nich nawróceni i pouczeni, zastosowali ten rozkaz także i do siebie i w tych samych okolicznościach czynili to samo. W ten sposób Boski chrześcijaństwa Założyciel zyskał coraz więcej wyznawców, a nazwisko Jego, od jednego końca ziemi do drugiego było coraz bardziej sławione. My także odziedziczyliśmy ten obowiązek od naszych poprzedników, pierwszych Chrześcijan i dlatego, w podobnych wypadkach, jesteśmy także obowiązani, za wszelką cenę Chrystusowi Panu to świadectwo, a Bogu tę cześć składać, tym więcej, że z tym są, po największej części, połączone korzyści, do których nasi bliźni mają słuszne prawo. Jak niegdyś, podług pełnej znaczenia, ale bardzo prawdziwej myśli Apologety Tertuliana, krew męczenników była nowym posiewem Chrześcijan, tak samo i teraz, tak wielkoduszny przykład służy, albo do nawrócenia, albo do utwierdzenia bardzo wielu innych, a tego, podług prawa Chrześcijańskiej miłości, nie wolno bliźniemu nie dawać.
Byłoby zupełnie inaczej, gdyby powyżej omówione pytanie postawione zostało przez prywatnego człowieka. Nie będąc mu winnym, ani czci, ani posłuszeństwa, podobnie jak osobistości u władzy stojącej, można by, bez narażenia sumienia, nie dać mu żadnej odpowiedzi, albo wymijającą, z której nic pewnego nie da się wnioskować, wyjąwszy, gdyby zachodziła uzasadniona obawa łatwego zgorszenia, albo inna jakaś okoliczność, wskutek której, nieszczere wyznanie wiary naraziłoby na niebezpieczeństwo cześć Bożą, lub zbawienie dusz.
Także zabronionym nie jest w czasie prześladowania uciekać, albo w jaki bądź sposób ukrywać się, by nie być pociąganym do odpowiedzialności, albo na męki skazanym z powodu wiary. Czyż Chrystus Pan sam nie mówił, gdy przyszłe prześladowania Apostołów i ich uczniów przepowiadał: „A gdy was prześladować będą wtem mieście, uciekajcie do drugiego“ (Mat. 10, 23). A święty Paweł potwierdza to przykładem, gdy, wraz ze swoimi towarzyszami został spuszczonym przez otwór muru miejskiego, ażeby uniknąć zasadzek od żydów, przeciwko niemu sprzysiężonych i w porozumieniu z nimi będącego Namiestnika króla Aretusa.
Z tego powodu, także i w Kościele, tym podobna ucieczka nie była uważana za niedozwoloną, a najświętsi mężowie, jak Atanazy, Cyprian i inni używali czasami tego środka. Zupełnie słusznie, albowiem kto ucieka, nie chwieje się we wierze, ani się jej nie zapiera. Przeciwnie on dowodzi, że niebezpieczeństwa, chwiejności, albo zapierania się wiary chce ujść, jeżeli to, z jeszcze świętszych powodów się nie dzieje, jak n. p. ażeby swoje życie ratować i w ten sposób do rozwoju i wzrostu wiary móc jeszcze dłużej się przyczyniać. Wprawdzie i tutaj bywają wyjątki, ale one, po największej części, dotyczą tylko pasterzy, którzy i bez tego, dobrze wiedzą co są winni swoim owieczkom, zwłaszcza w czasie prześladowania.
To są nasze obowiązki odnośnie do zewnętrznego wiary wyznawstwa. Kto je dokładnie rozważy, może z nich pożyteczną wyciągnąć naukę dla naszych czasów. My jawnych i krwawych prześladowań, wprawdzie nie znosimy i, z powodu wiary, nie bywamy pozywani przed sądy (co w przyszłości się stanie, to Panu Bogu jedynie wiadomo), ale my żyjemy pomiędzy heretykami i niedowiarkami, którzy pogardzają nami i naszą świętą wiarą, nienawidzą ją i na każdy możliwy sposób tajemnie prześladują. Tak więc, nie brak nam sposobności do szczerego wyznawania wiary, słowem i czynem.
Ale cóż się dzieje, cóż widzimy, że się codziennie dzieje przed naszymi oczami? Przemilczam ustne i pisemne zaczepki na katolicką wiarę i zwyczaje, haniebną ucieczkę tak wielu do obozu heretyków i niedowiarków, a pytam się czy nie wstydzimy się wszelkich zewnętrznych uczynków, chrześcijanina katolika bardzo wybitnie cechujących? Dla błahego szyderstwa zaniedbuje się pobożny zwyczaj modlitwy przy stole, różaniec, wodę święconą i inne od Kościoła pobłogosławione przedmioty, nawet częste odwiedzanie kościoła i częste Komunii świętej przyjmowanie. W dnie postne jada się mięso, lekceważy się, w ogólności, wszelkie kościelne przykazania, a Jego przełożonym robi się wszystkie możliwe trudności, ażeby przynależnej sobie powagi już więcej nie
nie mieli i ceni się tylko to, co od protestantów pochodzi, czytając i chwaląc tylko pisma tych ostatnich. Przy każdej sposobności, wyje się razem z wilkami, a w towarzystwach spotwarza się Kościół, Jego kapłanów i obrzędy, nawet wbrew wewnętrznemu głosowi sumienia. Krótko mówiąc, katolika ukrywa się tak starannie, ażeby śladu z niego nie było, bo i zachowanie zewnętrzne bywa dwuznaczne, by nikt nie wiedział do jakiego stronnictwa się należy. Czyż to nie jest ukrytym zaparciem się wiary ? Oby, Pan Bóg to zgorszenie jak najprędzej odwrócił!
Katolicy! Prawdziwi, dobrego ducha katolicy, na Boga, nie dawajcie się przez to w błąd wprowadzać! Waszą, zbawienie jedynie dającą wiarę, nie tylko w sercu stale zatrzymajcie, ale także, i słowem i czynem wyznawajcie ją bez bojaźni. Weźcie sobie za przykład pobożnego Tobiasza. Podczas, gdy wszyscy jego współobywatele uciekali do zło tych cielców w Danie i Bestelu, on, prawdopodobnie nie bez szyderstw złych ludzi, uczęszczał tym pilniej do Jerozolimy, ażeby tamże do prawdziwego Boga, w Jego świątyni się modlić i Jemu swoje ofary składać1). Bądźcie przekonani, że nie będziecie tego żałowali. Tam, poza grobem, tam we wieczności, będą wam wszystkie wasze ofiary tysiąckrotnie wynagrodzone. Chrystus Pan policzy was do Swoich i jako owoc Swojego Odkupienia, przedstawi was Swojemu Boskiemu Ojcu: „Wszelki, który Mnie wyzna przed ludźmi, wyznam go Ja też przed Ojcem moim, który jest w Niebiesiech“ (Mat. 10. 32. ). „Twojić byli“, powie On wtenczas do Ojca „i dałeś Mi je: a mowę Twoją zachowali“ (Jan 17, 6.). „ Chcę, aby gdziem Ja jest i oni byli zemną: aby oglądali chwalę Moją“ (Jan 17, 24. ).
Wiara chrześcijanina – jaką być powinna? (12) – Ćwiczenie wiary
„Wiara chrześcijanina jaką być powinna.” – X, Zygmunt Storchenau T. J., W Brodach 1911. Nakładem księgarni Feliksa Westa.
Skomentuj