Ponieważ chrześcijańska wiara, jakeśmy to wykazali, jest cnotą przez Pana Boga wpojoną, przez którą przyjmuje się jako niewątpliwe, wszystko co nam Jezus Chrystus prawdziwy Syn Boży objawił i przez Swój Kościół do wierzenia przepisuje, rozumie się samo ze siebie, iż ona nie powinna odłogiem leżeć, albowiem talenty nie zostały nam dane przez Pana Boga na to, by były zakopane (Marek 25, 25.).
Wiara więc musi często, przez wzmiankowane przyjmowanie objawionych prawd, być stwierdzaną, albo raczej, my przez tę wpojoną cnotę, prawdom przez Boga objawionym, a przez kościół wyłożonym, winniśmy często nasze zupełne przyzwolenie dawać i w ten sposób częste akty wiary czynnie wzbudzać. To ja nazywam ćwiczeniem wiary i nie ma wątpliwości, że one do istotnych obowiązków Chrześcijanina należą.
Zaiste, jeżeli Zbawiciel powiada „kto nie uwierzy, będzie potępion” (Marek 16, 16.) i jeżeli św. Jan pisze: „To jest przykazanie Jego, abyśmy wierzyli w Imię Syna Jego Jezusa Chrystusa“ (I Jan 3, 23.), to w obu tych tekstach, stosownie do naturalnego znaczenia słów, rozumie się, nie tylko zwyczajowa cnota, ale także i prawdziwa, nie tylko wpojona nam, ale także wzbudzony przez nas akt wiary, a zarazem i przykazanie, przez Zbawiciela, wprawdzie tylko wskazane, ale od umiłowanego Jego ucznia na pewne wyrażone, do którego zachowania nie wystarcza, jeżeli się w sercu żadnej objawionej prawdzie nie przeczy, ale które koniecznie wymaga wzbudzania prawdziwych wiary aktów rozumu i woli.
Po wszystkie czasy, od samego początku, takie było Kościoła pojęcie. Przykazanie wiary zawsze On wpajał, zawsze pilnie nad tym czuwał, ażeby ono w Jego łonie nigdy zaniedbywane nie było. Gdy raz kilku lekkiego serca teologów pozwoliło sobie w wątpliwość podawać, albo nawet zaprzeczać obowiązek częstego wzbudzania aktów wiary, potępił ich zdania. To mianowicie się stało przez potępienie trzech następujących tez, przez Stolicę św., zaraz po ich ogłoszeniu:
- „Człowiek, na podstawie Boskich przykazań, do tych trzech cnót się odnoszących, nie jest obowiązanym do wzbudzania aktów wiary, nadziei i miłości”(1).
- „Wiara sama przez się nie zdaje się być przedmiotem szczególniejszego przykazania”.
- „Dosyć jest raz w życiu akt wiary wzbudzić”(2).
A więc istnieje, z całą pewnością, poszczególne przykazanie wiary, które Chrześcijanina obowiązuje, ażeby częściej akt wiary wzbudzał. Ale jakże często? Odnośnie do takich twierdzących przykazań, co do których, ani Bóg, ani kościół nic pewnego nie postanowił, żadnemu teologowi nie wypada orzekać.
Ale wolno jest twierdzić, że jest bardzo pożytecznym i zbawiennym częstokroć akt wiary wzbudzać, albowiem wiara ma nadzwyczajnie wielką wagę, jako podstawa usprawiedliwienia, jako źródło całego Chrześcijańskiego życia. Dlatego Apostoł, z naciskiem, powtarza słowa, które już prorok wypowiedział: „Sprawiedliwy z wiary żyje“ (do Rzym. 1. 17, do Galat. 3. 11). jeżeli więc sprawiedliwy z wiary żyje, to przez wiarę utrzymuje, odżywia i wzmacnia się życie sprawiedliwego. Dlatego podobnie jak przykazanie Stwórcy o utrzymaniu naturalnego życia człowieka, obowiązuje do częstego pożywania niezbędnego pokarmu, tak samo i przykazanie Zbawiciela o utrzymaniu nadprzyrodzonego życia sprawiedliwości obowiązuje prawowiernego do częstego odnawiania aktu wiary, albowiem bez tego zasiłku, życie to jest narażone na niebezpieczeństwo prędkiego zagaśnięcia, prawdy wieczne bowiem idą w zapomnienie, a dusza popada w obojętność do najwyższego stopnia szkodliwą, gdyż z niej duchowa ślepota częstokroć wynika.
Co do poszczególnych wypadków można jednak jako regułę postawić, iż pewnym i niewątpliwym jest obowiązek wzbudzania aktu wiary:
- Dla niedowiarków i heretyków, skoro tylko wiarygodność chrześcijańsko katolickiej religii dostatecznie poznają, albowiem inaczej odrzucaliby krnąbrnie Boską powagę i nigdy nie doszliby do usprawiedliwienia, którego źródłem i początkiem jest wiara.
- Dla dzieci wierzących rodziców, skoro tylko do używania rozumu dojdą i tym samem poznają obowiązek wierzenia w objawione tajemnice, albowiem wówczas to zaczyna się u nich naprawdę Chrześcijańskie życie, życie sprawiedliwości.
- Dla tych, którzy mieli nieszczęście popadnięcia w jakiś błąd odnośnie do wiary, skoro się o nim przekonali, albowiem obrażona nieskończona Prawda i Mądrość musi natychmiast, przez akt wiary, otrzymać zadosyćuczynienie.
- Dla tych, którzy znajdują się w niebezpieczeństwie życia, albowiem wówczas należy starać się o zbawienie wieczne w sposób możliwie najlepszy.
- Dla tych, którzy święte Sakramenty przyjmują, albo obowiązani są do złożenia wyznania wiary, lub do przedsięwzięcia czegoś, do czego prawdziwa wiara bywa wymaganą.
- Dla tych, którzy we wierze, albo przeciwko jakiej innej cnocie, ciężkich doznają pokus, zwłaszcza, jeżeli pokusa, tylko przez akt wiary może być pokonaną.
- Dla wszystkich Chrześcijan, niejednokrotnie w ciągu życia, a bardzo prawdopodobnie przynajmniej raz w roku albowiem potrzeba wiary do zbawienia jest zbyt wielką, a słuszność zwracania się do Boga, swojego Stwórcy, Zbawcy i Uświęciciela zbyt oczywistą i zdania teologów zanadto w tym są zgodne. Dlatego mniemanie tych, którzy ten obowiązek na każdy piąty rok ograniczyć chcieli, zostało przez kościół odrzucone (3).
I pobożny, gorliwy Chrześcijanin nie czeka na ścisły obowiązek. On go uprzedza i woli, raczej za nadto wiele robić, gdyby to było możliwym, aniżeli za mało, tym więcej że ćwiczenie się we wierze jest tak szlachetnym i tak korzystnym.
Wiara należy do Boskich cnót, których jest tylko trzy, a pomiędzy nimi, ona z porządku, nie z godności, jest pierwszą, podstawą dwóch innych. Któż zaś nie wie, jak szlachetnym i dla człowieka korzystnym jest ćwiczenie się w Boskich cnotach, które, co do wartości i szlachetności od moralnych są o wiele wyższymi. Przez nie zwracamy się zupełnie do Boga, naszego ostatecznego końca, oddajemy Mu całkowicie nasze najprzedniejsze i najulubieńsze zdolności, rozum i rozsądek, wolę i serce i łączymy się z Nim tak ściśle, o ile to tutaj na ziemi jest tylko możliwym.
I cóż może być szlachetniejszego? Chrześcijanin, który codzienne, po kilka razy na dzień ćwiczy się w Boskich cnotach, nigdy Boga z oczu nie traci, w Jego obecności, pośród ciągle się powtarzających poświęceń, zbliża się wciąż, prostą drogą do swojej Niebieskiej Ojczyzny i, przez najściślejsze łączenie się, utrzymuje nieustanną przyjaźń z najwyższą, nieskończoną Istotą, która tutaj i tam jest całym jego szczęściem, całą jego chwałą.
jakież korzyści płyną stąd dla niego? Pomijając to, że przy każdym ćwiczeniu, tkwiąca w nas cnota wzrasta i że każdy akt cnoty sprawiedliwego wysługuje nam przyrost uświęcającej łaski na obecne życie i nowy stopień niebieskiej chwały, to częste ćwiczenie tych cnót daje nam także cierpliwość i stałość w ciężkich życia położeniach, siłę i zwycięstwo w pokusach złego ducha, spokój i zadowolenie w udręczeniach sumienia, pociechę i ufność na łożu śmierci.
Jakież to pożądane owoce! Czyż potrzeba więcej, ażeby Chrześcijanina do gorliwego ćwiczenia się w wierze pobudzać? Czyż, jako dziecko światłości nie powinien być przynajmniej na tyle starannym i niezmordowanym w zbieraniu duchowych skarbów, ile słudzy świata, dzieci ciemności są pilnymi w zbieraniu ziemskich dóbr ?
Wiara chrześcijanina – jaką być powinna? (11) -Potrzeba wiary
„Wiara chrześcijanina jaką być powinna.” – X, Zygmunt Storchenau T. J., W Brodach 1911. Nakładem księgarni Feliksa Westa.
1) Zakaz Aleksandra VII z 24 września 1665.
2) Te dwa zdania potępione zostały przez Innocentego XI. 2-go Marca 1679.
3) Zdanie przez Innocentego XI. w dniu 2-gim marca 1679 potępione, brzmi: „Probabile est, ne singulis quidem quinquenniis per seobligare praeceptum caritatis erga Deum“.„Prawdopodobnem jest, że przykazanie o miłości Bożej, samo przez się, nawet co piąty rok, nie obowiązuje”. Jeżeli to szerokie zdanie, dotyczące przykazania o miłości Bożej, jest do odrzucenia, to z podobnych także powodów ograniczanie obowiązku wyznania wiary do każdego piątego roku, jest potępienia godne, chociaż kościół tego zdania wyraźnie nie zakazał.
Skomentuj