Ustną nazywa się modlitwa wtenczas, jeżeli usta wypowiadają, co duch myśli, a serce czuje; w myślnej sam duch pracuje, usta zaś milczą.
Ustna modlitwa, lubo nie jest bezwzględnie konieczną, jest atoli potrzebną i pożyteczną. Bo najprzód rozum sam wymaga, aby człowiek nie tylko duchem ale i ciałem wielbił swego Stwórcę, a więc by wymawiał słowa modlitwy, schylał swą głowę, zginał swe kolana, czyli składał ofiarę wewnętrzną i zewnętrzną.
Powtóre, sam Najświętszy Zbawiciel tak się modlił, a zarazem nauczył nas modlitwy ustnej, i to modlitwy najmędrszej , najszczytniejszej, najskuteczniejszej, którą my winni mieć ustawicznie w sercu i często na ustach; błądziłby zatem wielce i byłby synem niewdzięcznym, kto by nie chciał odzywać się do Boga temi słowy: „Ojcze nasz, któryś jest w niebiesiech.”
Również i matka Kościół przepisała różne modlitwy, inne zaś zaleciła i uposażyła odpustami, by zachęcić wierną dziatwę do pilnego ich odmawiania.
Wreszcie modlitwa ustna przynosi niemałe korzyści. Ona budzi w duszy nabożeństwo i pomaga jej podnieść się do Boga; wszakże św. Augustyn świadczy o sobie, iż w początkach nawrócenia śpiew psalmów zawsze mu łzy z oczu wyciskał. Ona ułatwia wylew uczuć wezbranych, a tem samem takowe pomnaża, jak to wyznaje Prorok „Uweseliło się serce moje i rozradował się język mój”. Szczególnie gdy dusza jest rozerwaną lub oschłą, modlitwa ustna wielce pomaga do skupienia myśli i rozgrzania serca.
Nie gardź zatem modlitwą ustną, chyba, że cię Bóg sam pociąga do wewnętrznego skupienia, — owszem , modlitwę myślną przeplataj ustną, dając myślnej pierwszeństwo. Mianowicie bierz udział w modlitwie zbiorowej, czy to w kościele podczas publicznego nabożeństwa, czy w domu podczas wspólnych pacierzy, gdyż takiej modlitwie w szczególny sposób Pan błogosławi, jako sam obiecał: „Gdzie są dwaj albo trzej zgromadzeni w imię moje, tamem jest w pośrodku ich.” Jeżeli zaś jesteś kapłanem, odmawiaj pobożnie officium kanoniczne, pamiętając, że modlisz się nie tylko we własnem imieniu, ale za cały Kościół i świat.
A jakże w czasie modlitwy ustnej, mianowicie dłuższej, zachować skupienie i nabożeństwo?
Pisarze duchowni trzy przede wszystkiem podają sposoby.
Pierwszy zależy na tem, aby się zastanawiać nad znaczeniem wyrazów, które usta wymawiają. Ten sposób, lubo przystępny dla wszystkich, jest najmniej doskonałych zbytecznie rozdrabnia uwagę i nie pozwala się rozwinąć głębszym czuciom.
Drugi sposób zależy na tem, aby się utrzymać w najgłębszem — o ile można — skupieniu i obudzać w sobie uczucie żywej wiary i miłości, bez względu na to , czy to uczucie jest zastosowane do słów, które wówczas wymawiają usta. Ten rodzaj uwagi, odnoszącej się raczej wprost do Boga, niżeli do słów, jest bardzo korzystny przy odmawianiu różańca lub pacierzy kapłańskich, Zwłaszcza dla tych, którzy znaczenia słów nie rozumieją.
I trzeci i najdoskonalszy sposób łączy zjednoczenie się z Bogiem przez ogólne uczucie miłości z uwagą na pojedyncze ustępy zwróconą, a tem samem przekształca modlitwę ustną w modlitwę myślną. Według potrzeb i usposobień twej duszy używaj jednego z tych sposobów.
Przed każdą modlitwą „przygotuj duszę swoją”, to jest, proś Pana Boga o dar modlitwy, wyznaj swą niemoc i nędzę, staw się w obecności Bożej i ofiaruj Bogu serce swoje, by je swą łaską oczyścił i zapalił.
Módl się z uszanowaniem i w duchu pokuty, a więc na kolanach; gdy bowiem do rozmyślania wolno przybrać postawę wygodniejszą w modlitwie ustnej należy szukać umartwienia. I zaiste jeżeli Ester, mając stanąć przed królem , odzianym w purpurę siedzącym na wspaniałym tronie, zadrżała i zemdlała od wielkiej trwogi: jakże nie zadrży i nie uniży się biedny człowiek, przed Majestatem Bożym i przemawiający do Boga. Gdy zaś duch się uniża, niech się ciało w prochu korzy.
Czytamy, że raz błogosławiona Małgorzata Marya Alacoque odmawiała koronkę, rzekła do niej Najświętsza Panna: „ Dziwi mię to, córko moja, że tak niedbale służysz.” Patrz, aby i ciebie ten zarzut nie spotkał, dlatego przemawiaj do Boga w pokornej postawie, unikając poufałości lub wygody, chyba że cię słabość lub inna przyczyna do tego zmusza.
Z drugiej strony strzeż się podczas modlitwy ruchów dziwacznych i nadzwyczajnych, jak np. podnoszenia rąk , przekręcania ócz, głośnego wzdychania, jawnego płaczu i t.d ., aby innych nie pobudzić do śmiechu i roztargnienia, a swojej pokorze nie zaszkodzić. Raczej ukrywaj żar nabożeństwa we wnętrzu serca, w zewnętrznych zaś oznakach trzymaj się powszechnego zwyczaju.
Modląc się, nie mów wiele lub spiesznie, bo Bóg nie kocha się w wielomówstwie; wszakże św. Franciszek z Assyżu te tylko słowa zwykł był powtarzać: „Bóg mój i moje wszystko,” a tak miłym był Bogu; — co więcej, nieraz milczenie serca wzruszonego i upokorzonego stokroć jest wymowniejsze, niżeli nawał słów najpiękniejszych.
Nie bierz na siebie wiele modlitw ustnych lub brackich pacierzy, inaczej, gdy się przeładujesz, albo je będziesz odprawiać niedbale i bez myśli, albo się znużysz i wszystko porzucisz, albo też z ich przyczyny obowiązki ważniejsze opuścisz; — lepiej mniej ale dobrze, oto zasada Świętych.
Wielkim zwłaszcza byłoby błędem oddawać się modlitwie z pominięciem lub uszczerbkiem obowiązków stanu, które Bóg sam na nas w łożył, a do których godnego spełniania ma nas usposobić modlitwa; znaczyłoby to bowiem tyle, co poświęcić cel dla środków i szukać w modlitwie nie Boga ale siebie samego. Niestety, takie spaczenie pobożności trafia się czasem.
Nie módl się także naraz zbyt długo, ale za to częściej, aby się ustrzec rozprószenia, pośpiechu lub przesytu; jak bowiem struna nie może być długo wyprężona, tak i duch ludzki nie znosi dłuższego wytężenia, lecz wnet serce ziębnie, umysł zajmuje się obcemi myślami, wyobraźnia buja po różnych polach, oczy tam i sam się zwracają , ciało nawet przybiera różną postawę, a tylko biedny język nie ma odpoczynku. (…) Niechże tedy czas na modlitwę wyznaczy roztropność, aby nie wykroczyć ani niedbalstwem ani przesadą.
Co do pojedynczych modlitw, wybieraj przede wszystkiem te, które są obdarzone odpustami, a tym sposobem wiele skarbów łatwo nabędziesz; — Namiestnicy Chrystusowi i nauczyciele duchowni polecają szczególnie modlitwę Różańca.
Jeżeli się modlisz z książki, trzymaj się raczej jednej; atoli nie przywiązuj się do niej niewolniczo i nie myśl, że Bóg ma upodobanie w słowach pięknych. Gdybyś przyszedł do przyjaciela, a on, zamiast uściskać Cię serdecznie, wziął czem prędzej książkę do ręki i odczytywał z onej piękne wprawdzie, lecz niestosowne przywitania: miło by ci było? Podobnie Pan Bóg nie pragnie od ciebie słów wyszukanych , ale gorącej miłości; On jest twoim Ojcem , więc mów do Niego , jak dziecię do ojca. Książka jest wprawdzie pożyteczną, aby zebrać myśli i ogień rozdmuchać; lecz gdy się dusza uspokoi i rozgrzeje, daj jej swobodny pęd do Boga, niechaj sama mówi do Pana w słowach prostych, niech wielbi, niech dziękuje, niech prosi, niech się upokarza, niech oświadcza swą miłość i niech slucha, co Pan do niej mówić będzie.
Mianowicie strzeż się bezdusznego odczytywania pewnych formułek z pominięciem nabożeństwa wewnętrznego; są bowiem dusze tak przywiązane do swych ulubionych modlitewek, że nie wahają się dla nich innego obowiązku zaniechać, a jeżeli kiedyś muszą takowe opuścić, w padają w niepokój i smutek, jakiego z powodu ciężkich wykroczeń wcale nie czują.
Najlepiej łączyć modlitwę ustną z rozmyślaniem, a za wzór w tym względzie może nam służyć św. Dominik. Miał on, według świadectwa Ludwika z Grenady, dziewięcioraki sposób modlenia się. Czasem przychodził do ołtarza zatopiony w rozważaniu rzeczy Boskich, a przedstawiając sobie, że ten ołtarz oznacza samego Chrystusa, skłaniał przed nim głowę i modlił się w pokorze. To znowu leżał krzyżem na ziemi, podobnie jak Pan Jezus w Ogrodzie oliwnym, i sercem skruszonem wołał: „Boże bądź miłościw mnie grzesznemu.” To znowu stał wyprostowany i ranił ciało dyscypliną, mówiąc: „Kaźń twoja poprawiła mię do końca” i t. d. To znowu zginał kolana i w postawie klęczącej modlił się, wołając jak ów trędowaty: „Panie, jeżeli chcesz, możesz mię oczyścić,” albo powtarzając za psalmistą: „Do Ciebie będę wołał, Boże mój” i t.d. Wtenczas to twarz jego przybierała wyraz najsłodszy, oczy zachodziły łzami, a westchnienia rzewne wydobywały się z piersi. To znowu stał wyprostowany przed ołtarzem, z rękami w górę wzniesionemi i rozłożonemi na kształt książki otwartej. W takiej postawie stał pewien czas, jakoby wobec Boga czytał księgę świętą z uszanowaniem, i rozmyślał nad słowami Boga samego. To znowu calem ciałem zwracał się ku niebu, na podobieństwo strzały wypuszczonej z łuku, ręce zaś podnosił w górę i tak je układał po nad głową, jakoby miał coś przyjąć. W takiej postawie prosił Boga o różne błogosławieństwa dla siebie i dla drugich, mówiąc z Prorokiem : „Wysłuchaj Panie głosu prośby mojej, gdy się modlę do Ciebie, gdy podnoszę ręce swe ku kościołowi twemu świętemu.” To znowu przybierał postawę krzyża, podobnie jak Zbawiciel ukrzyżowany. To znowu zamknięty w swej celi otwierał książkę duchowną, a przeżegnawszy się, czytał z uwagą i każde słowo zapisywał głęboko w swem sercu. To znowu chodził z towarzyszami po miejscach samotnych i rozmyślał o tajemnicach Bożych.
https://www.niewolnikmaryi.com/2022/05/19/co-to-jest-pokora-sw-bp-j-s-pelczar/
Bp. Józef Sebastian Pelczar – Życie duchowne czyli doskonałość chrześcijańska według najcelniejszych mistrzów duchownych , Kraków, Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego, 1886, str. 94 – 98.
Skomentuj