ROZDZIAŁ XXVI.
Mówi o słowach wewnętrznych, jakie w sposób nadprzyrodzony udzielać się mogą duchowi. Podaje ich rodzaje.
Trzeba, żeby czytelnik pamiętał zawsze o celu, do jakiego dążę w tej książce, a którym jest przeprowadzenie duszy przez wszelkie jej pojmowania naturalne i nadnaturalne, prosto, bez zaprzątania się czymkolwiek i w czystości Wiary do Boskiego zjednoczenia z Bogiem. Pragnę, aby zrozumiał, iż mimo że udzielanej tu przeze mnie nauki o pojmowaniach duszy nie podaję mu tak obficie i szczegółowo, jakby tego umysł jego wymagał, co do przedmiotu i podziału, to jednak odpowiadam w tym celowi. Odnośnie bowiem do wszystkich wystarczającą daję ilość wskazówek, objaśnień i dowodów, by dusza we wszelkich wypadkach zewnętrznych i wewnętrznych umiała zachować się roztropnie i postępować naprzód. Z tej to przyczyny tak krótko załatwiłem się z pojmowaniami proroczymi i z resztą pozostałych, choć wiele miałbym do powiedzenia o każdym, ze względu na różnice, stopnie i sposoby, jakie z nich poszczególne mieć mogą, co zdaniem moim stanowi temat niewyczerpany.
Zadowalając się przeto jedynie tym, co według mnie określa samą istotę tych rzeczy, podaję naukę i środki ostrożności, jakich używać należy, tak we wspomnianych, jak we wszystkich im podobnych, jakie tylko zajść mogą w duszy. Tak samo postąpię z trzecim rodzajem pojmowań, nazwanych przez nas SŁOWAMI NADPRZYRODZONYMI, które bez pośrednictwa jakiegokolwiek zmysłu cielesnego udzielają się osobom duchowym , a choć liczne są ich rodzaje, można je, jak sądzę, sprowadzić wszystkie do trzech, a mianowicie: do słów SUKCESYWNYCH, FORMALNYCH I SUBSTANCJALNYCH
SUKCESYWNYMI nazywam pewne słowa i zdania, jakie duch w sobie skupiony formuje i wyprowadza na podstawie własnego rozumowania.
Słowami FORMALNYMI są pewne słowa wyraźne i dosłyszalne, które duch przyjmuje od osoby trzeciej, czasami w skupieniu, a czasem nie.
Słowami zaś SUBSTANCJALNYMI są inne, również formalnie udzielające się duchowi skupionemu, lub nieskupionemu, które w substancji duszy sprawiają i powodują istotę wyrażanej przez siebie cnoty. O tych wszystkich mówić tu będziemy kolejno.
ROZDZIAŁ XXVII.
W którym mówi się o pierwszym rodzaju słów, jakie duch skupiony formuje niekiedy w sobie. Określa się ich przyczynę tudzież korzyść i szkodę, jaką z nich odnieść można.
Te słowa sukcesywne zdarzają się zawsze w chwilach skupienia i zatopienia ducha w jakimś uważnym bardzo rozmyślaniu, w samym jego przedmiocie, w którym duch jedno z drugiego wysnuwa, formując słowa i zdania wielce udatne, z taką łatwością i wyrazistością odkrywając w nim rzeczy nieznane, iż mu się zdaje, że nie on to czyni, ale ktoś inny w jego wnętrzu rozumuje, czy podpowiada, czy naucza. I naprawdę wielka po temu przyczyna, bo człowiek mówi tu z sobą i odpowiada sobie, jak gdyby komuś innemu i w rzeczy samej, ściśle biorąc, tak jest.
Bo chociaż duch sam jest tym, który to czyni, jest on narzędziem, wspomaganym niejednokrotnie przez Ducha Świętego w tworzeniu i kształtowaniu owych myśli, słów i zdań prawdziwych, a tak do siebie je mówi, jak gdyby był osobą trzecią. Bo jako wówczas umysł skupiony jest i zatopiony w rzeczywistości tego, co rozważa, Duch Boży również zjednoczony jest z nim w owej prawdzie, jak się to zawsze dzieje w tym wypadku, a stąd umysł, w ten sposób złączony z Duchem Bożym za pośrednictwem prawdy, w łączności z nią formować poczyna we wnętrzu inne, jedną po drugiej, wynikające z tej, którą rozważał, kiedy Duch Święty oświeciciel rozwarł bramę i wszedł, ażeby mu światła udzielić.
Jest to jeden ze sposobów, w jaki Duch Święty naucza, a przez Mistrza tego oświecony umysł, pojmując owe prawdy, skądinąd mu znane, równocześnie własne formuje o nich sądy, tak iż powiedzieć można, że „głos jest Jakóba, a ręce są Ezawa“ (Gen. XXVII, 22).
Temu kto tego doznaje, trudno uwierzyć, że to tak jest istotnie, lecz myśli, że stowa te i określenia pochodzą również od osoby trzeciej: nie wie bowiem, z jaką łatwością umysł zdolny jest rozumować z samym sobą, wówczas gdy prawd i pojęć udziela mu rzeczywiście osoba trzecia. A chociaż prawdą jest, ze w samym tym pouczaniu i objaśnianiu umysłu nie ma oszukania, to jednak może być i często się zdarza w słowach formalnych i sądach, jakie na ich podstawie umysł formuje, ponieważ owe światło, które mu się udziela, niekiedy bardzo subtelne jest i duchowe, tak że umysł nie dochodzi do właściwego o nim pojęcia, mimo że sam sądy o nim wydaje. Stąd często wydaje je fałszywe niepewne, lub niedokładne. Choć dusza na początku chwyci wątek prawdy, to zaraz bystrość czy tępota umysłu dodaje cos do niej ze swego i stosownie do pojętności swojej łatwo ją przeinacza, a wszystko to dzieje się na sposób rozmowy z jakąś osobą trzecią.
Znałem duszę co doświadczając tych słów sukcesywnych, pośród niektórych, istotnie prawdziwych i substancjalnych o Przenajświętszym Sakramencie, formowała też inne, zgoła heretyckie. Dlatego ogromnie dziwię się temu, co dzieje się w naszych czasach, a to, że jeśli jakakolwiek dusza, za cztery grosze posiadająca rozwagi, w jakiejś chwili skupienia zasłyszy kilka słów tego rodzaju, natychmiast w całości mianuje je Bożymi i utrzymuje, że tak jest, i mówi: Bóg mi powiedział; a nie jest tak, lecz, jakośmy powiedzieli, ona sama najczęściej je wypowiada.
Nadto przyjemność, jaką w tym znajdują i pożądanie tego, jakie żywią w duchu sprawia, że same sobie odpowiadają, a myślą, że to Bóg odpowiada i mówi. Wpadają skutkiem tego w wielkie niedorzeczności, jeśli wyjątkowego brak im umiarkowania, a ten, kto nimi kieruje, nie uczy ich wyrzeczenia się w modlitwie tego rodzaju. Z niego to bowiem nabierać zwykły raczej skłonności do czczej gadaniny i do brudzenia duszy, niżeli do pokory i umartwienia ducha, myśląc, że wydarzyła się im rzecz wielka i że Bóg przemówił, a to było trochę więcej niż nic, lub nic zgoła, lub mniej aniżeli nic.
To bowiem, co nie rodzi pokory i miłości i umartwienia i świętej prostoty i milczenia, czymże być może? Przeto powiadam, że wielką stanowi ono przeszkodę w dążeniu do Boskiego zjednoczenia, albowiem duszę, która je sobie ceni, oddala od głębokości Wiary, w której umysł zostawać ma w ciemności i w ciemności iść przez miłość we Wierze, a nie przez wiedzę. Jeśli zaś powiesz mi, czemu to umysł, pozbawiać się ma poznawania tych prawd, kiedy, jak mówię, Duch Święty w nich go oświeca, a więc nie może to być złem, odpowiadam , że Duch Święty oświeca umysł skupiony na miarę jego skupienia, umysł zaś nie może znaleźć większego, niźli w Wierze. Dlatego też Duch Święty w żadnej rzeczy bardziej, niźli we Wierze, go nie oświeci.
Im czystszą i doskonalszą jest dusza w doskonałości żywej Wiary, tym więcej posiada wlanej miłości Boga; im więcej zaś posiada miłości, tym bardziej ją oświeca i tym więcej darów udziela jej Duch Święty, albowiem miłość jest przyczyną i środkiem, przez który ich użycza. I chociaż w rzeczy samej pośród owego objaśniania prawd, udziela Pan duszy pewnego światła, to przecież tak bardzo różni się odeń to, które jest we Wierze, mimo że go wyraźnie pojąć niepodobna, jak, co do wartości, różni się złoto czyste od najlichszego metalu; co do ilości zaś, o ile morze przenosi kroplę wody.
Albowiem pierwszym sposobem udziela się jej poznanie jednej, dwu, albo trzech prawd, drugim natomiast cała Mądrość Boża, którą jest Syn Boży, we Wierze udzielający się duszy. A jeśli mi powiesz, że wszystko to dobrze, lecz jedno nie przeszkadza drugiemu, odpowiem, że bardzo nawet przeszkadza, jeżeli dusza do tego przywiązuje wagę. Jest to już bowiem zajmowanie się rzeczami jasnymi dla umysłu małostkowymi i wystarcza do zerwania łączności z głębiną Wiary, w której Bóg tajemniczo i nadnaturalnie naucza duszę oraz podnosi ją przez cnoty i dary, choć ona o tym nie wie.
Korzyścią zaś, jaką ta ciągła łączność sprawić powinna, bynajmniej nie ma być zdawanie sobie z niej sprawy bo w ten sposób zaczęłoby się raczej oddalać ją od siebie, według słów, jakie Mądrość kieruje do duszy w Pieśni nad Pieśniami: „Odwróć oczy twoje ode mnie, bo te uczyniły żem uleciał (Pieśń n. P. VI, 2); to znaczy, dalej od ciebie i wyżej, bo tylko w szczerości i prostocie, bez używania władzy umysłu w tym, co udzielone zostaje sposobem nadprzyrodzonym, wola oddaje się miłości Bożej, przez miłość zaś przychodzą owe dobra i tak jedynie udzielić się mogą we większej niż dotąd obfitości.
Jeżeli bowiem w tych rzeczach, które udzielają się na sposób nadprzyrodzony i biernie, czynną się staje przyrodzona zdolność umysłu, czy innej władzy, tępota jej do wysokości takiej sięgnąć niezdolna, siłą rzeczy przystosowuje je do swojej miary, a co zatem idzie, zmienia; i tak z konieczności błądzi i własne tworzyć zaczyna sądy, co już by najmniej nie jest nadprzyrodzonym, ani do niego podobnym, ale czymś bardzo przyrodzonym, a nadto bardzo błędnym i niskim.
Są jednak pewne umysły tak żywe i subtelne, że skupione w jakiem ś rozmyślaniu, z wielką łatwością formują owe słowa i zdania tak pełne wyrazu, iż zdaje się im, że pochodzą one od Boga, a to jest jedynie światło naturalne umysłu, który oswobodzony cokolwiek od działania zmysłów, bez żadnej innej pomocy nadprzyrodzonej, tyle i więcej nad to dokazać może.
Wiele mówi się o tym i wielu łudzi się, myśląc, że ta wysoki stopień modlitwy i łączności z Bogiem i jeśli im się to zdarzy, zapisują, lub powierzają to innym, a wszystko to może być niczym i nie mieć istotnej wartości cnoty i służyć jedynie próżnej chełpliwości. Niechże ci się nauczą żadnej do tego nie przywiązywać wagi, tylko umacniać wolę w miłości pokornej i działać w prawdzie i cierpieć, naśladując Syna Bożego w życiu Jego i umartwieniach we wszystkim, bo ta jest droga, którą dochodzi się do wszelkiego dobra duchowego, nie zaś rozmowy wewnętrzne.
W ten także rodzaj wewnętrznych słów sukcesywnych zły duch często się miesza szczególnie u tych, którzy mają do nich pewną skłonność lub przywiązanie. Albowiem w czasie, gdy wchodzić poczynają w skupienie, zwykł, przez sugestię, podsuwać obfity materiał błędów oraz kształtować w umyśle pojęcia i słowa, uwodząc go nieznacznie rzeczami prawdopodobnymi. Jest to też jeden z jego sposobów porozumiewania się z tymi, którzy zawarli z nim jakiś układ cichy lub jawny.
W ten sposób oddziaływa on również na niektórych heretyków, a w szczególności na przywódców herezji, tworząc w umysłach ich pojęcia i racje bardzo subtelne a fałszywe i powierzchowne i błędne.
Z tego więc, co powiedziano, wynika jasno, że te słowa SUKCESYWNE powstawać mogą w umyśle z trzech przyczyn, to jest: z Ducha Bożego, który je wzbudza i rozjaśnia, ze światła naturalnego samego umysłu i od demona, który ma moc działania przez sugestię. Obecnie byłoby trochę trudno opisać szczegółowo nauki, czy wskazówki dla rozpoznania, kiedy i z jakiej wynikają one przyczyny, jakkolwiek łatwo podać pewne ogólne.
Jeżeli łącznie ze słowami i pojęciami dusza miłuje i uczuwa miłość, pokorę i cześć wobec Boga, to znak działania w tym Ducha Świętego, który, ilekroć użycza jakichś łask, ku temu tylko je zwraca.
Gdy słowa takie wypływają z żywości inteligencji, i umysł jedynie jest tym, który to wszystko sprawia, bez współdziałania cnót, (mimo że wola może w sposób naturalny miłować w tern poznanie i światło prawdy), umysł sam tylko doznaje oświecenia, a wola, po rozmyślaniu, zostaje oschła, jakkolwiek nie skłania się ku próżności, albo ku złemu, jeśli jej znowu demon do tego nie kusi. Inaczej w słowach, pochodzących od ducha dobrego, bo po nich wola zostaje zwykle rozmiłowana w Bogu i skłonna do dobrego, z wyjątkiem pewnych wypadków, w których przecież zostaje w oschłości, mimo że była złączona z duchem dobrym, a tylko Bóg tak rozrządza dla pewnych przyczyn, ku pożytkowi duszy. Podobnie w innych razach może ona nie uczuć wiele z działania i poruszeń tych mocy, a to, czego doznała, będzie dobre.
Mówię to zaś dlatego, że ’czasem trudno jest odróżnić jedne od drugich, z powodu rozmaitych skutków, jakie sprawiają, jednakże te, któreśmy wymienili, wspólne są wszystkim w większej lub mniejszej mierze! Nadto zaś, pochodzące od złego ducha, dlatego także trudno czasem poznać, że chociaż prawdą jest, iż zazwyczaj pozostawiają wolę oschłą w miłości Bożej, a ducha skłonnego do próżności, miłości własnej, lub zadowolenia z siebie, to jednak demon tchnie czasem w ducha fałszywą pokorę i gorącość woli, na miłości własnej opartą, tak, że niejednokrotnie osoby bardzo uduchowionej potrzeba, ażeby to zrozumiała. Demon zaś czyni to, by lepiej się osłonić, on, który umie i łzy wycisnąć, podsuniętymi zdradnie uczuciami, by wplątać duszę, w jakie chce umiłowanie. Zawsze jednak usiłuje poruszyć wolę takich jedynie, którzy cenią owe wrażenia wewnętrzne i wielką do nich przywiązują wagę, oni bowiem poddają się im, a duszę zaprzątają tym, co nie cnotą jest, tylko okazją do utraty wszelkiej, jaką by mieli.
Poprzestańmy więc na tej koniecznej ostrożności odnośnie do wszystkich objawień tego rodzaju, ażebyśmy nie zostali w błąd wprowadzeni ani obciążeni przez nie. Z żadnego z nich nie czyńmy sobie skarbu, tylko z jednej umiejętności skierowywania całej woli wprost ku Bogu w doskonałym pełnieniu prawa i rad Jego, które są mądrością Świętych, zadowalając się prostą znajomością tajemnic i prawd, jakie nam Kościół podaje, bo to wystarcza do największego nawet rozpalenia woli, bez wglądania w inne głębie i nadzwyczajności, w których wyjątkowo tylko niema niebezpieczeństwa.
W przedmiocie tym słusznie powiada św. Paweł: „ Nie więcej rozumieć, niźli rozumieć potrzeba“ (Rzym, XII, 3), i to wystarcza odnośnie do materii słów sukcesywnych .
Droga na Górę Karmel – Św. Jan od Krzyża (26) – O objawieniu jako poznaniu umysłowym
Droga na Górę Karmel – Św. Jan od Krzyża (27) – O objawieniu jako ujawnieniu tajemnic Bożych, i o tym jak zły duch łatwo przez nie może uwodzić
Św. Jan od Krzyża- Wnijście na Górę Karmelu. We Lwowie. Nakładem i drukiem Towarzystwa „Bibljoteka Religijna” im. X. Arcybiskupa Bilczewskiego 1927
Skomentuj