Jeśliś bracie drogi, dotychczas zimnym i obojetnym był w rozmyślaniu męki i śmierci Chrystusa, myślę, że to, co teraz przeczytałeś, do gruntu duszę twą przekona i zmieni. Wskazałem ci nieoceniony dla ciebie skarb, a ty go z radością, niewymowną, pochwycisz, abyś go już nigdy a nigdy nie uronił. Bo proszę sobie tylko pomyśleć: mieć taki skarb i takie lekarstwo, co zaspokaja wszystkie potrzeby w zyciu i przy śmierci, co leczy choroby duszy i ulgę przynosi chorobom ciała, co przynosi wewnetrzny pokój i pewność w czasie i na wieczność, czyż to rzecz mała?
Chorzy ludzie z wielka troskliwością, szukają, zdrowia. Ostatni grosz wydobywajqc , jak to mówią, spod duszy, czestokroć z uszczerbkiem rodziny, jeżdżąc do miejse leczniczych i szukają, bieglych lekarzy, aby tylko jako tako choć na parę lat podratować potłuczone zdrowie.
Oto masz receptę Boskq, wypisaną na krzyżu nad głową konającegoo Zbawiciela : Jezus Nazareński Król żydowski (J. N. R. J. z łacinskiego: Jesus Nazarenus Rex Judaeorum). Oto recepta na wszystkie twoje choroby duszy. Weźmij wiarą, a z żalem za grzechy i z miłością ku Jezusowi weźmij tą receptę, idź z nią do niebieskiej apteki, którą jest Kościół święty, a tam ci na nią, w sakramencie pokuty kapłani wydadzą takie lekarstwo, które cię wyleczy na duszy, nawet ci duchowe życie przez grzech obumarłej duszy przywróci. Ile razy spojrzysz na krzyż Pański, zwróć uwagę na ten napis nad głową, Zbawiciela, aby ci się przypomniały to slowa, co je teraz czytałeś.
Jezeli miłujesz Mękę Pańską, wyrobisz w duszy swej tak miły i wdzieczny charakter, taki wewnetrzny cichy a błogi pokój, że żadna przeciwność, ani zmienne koleje losów, szcześcia twego nie zamącą. I powtórzysz wtedy słowa wielkiego Apostoła: „A ja nie daj Boże, abym sie chlubić miał, jedno w krzyżu Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez ktorego mnie świat jest ukrzyżowan, a ja światu” (Gal. 6). A gdyby cie świat złudnymi i zgubnymi swymi rozkoszami zwabić chciał do siebie, odpowiesz mu znowu z Apostołem: „Niech mi się żaden nie przykrzy , albowiem ja piętna Pana Jezusowe na ciele moim noszę” (Gal. 6). I juz mnie wiecej świat do siebie nie przybije, „bo z Chrystusem jestem przybity do krzyża” (Gal. 2.).
Nic to przyjacielu nie jest przesądzone. Tysiqce a tysiące świqtobliwych mężów i niewiast szukali mądrości i znaleźli ją w męce i śmierci Chrystusa. Mądry jest ten, co ma ustawicznie cel nieśmiertelny na oku i co tak kieruje życiem, że sobie wyrobi wieczność szczęśliwą. Taki czlowiek, co całe swe życie zatapia w docześnoci, aby wygodnie żył, a wzięcia i znaczenia u ludzi zażywał, taki przecież nie jest mądry, bo chwyta za liche cacka i bawidełka, a wypuszcza z rąk nieśmiertelny klejnot. Taki jest glupiutkiem dzieckiem. Dziecku pokaż dukata, a zarazem i jabłuszko, to na dukata ledwo ze spojrzy, a jabluszko chciwie pochwyci. W sprawie tak ważnej chcesz że być dzieckiem?
Gdy to piszę, przypomina mi się rozmowa moja w kościele Grobu świętego w Jeruzalem z zakonnikiem tamtejszym. Trzeba wiedzieć, źe tamtejsi księża Franciszkanie, jako stróżowie Grobu Chrystusa Pana, codziennie przez cały rok i zawsze przed wieczorem w processyi solennej z gorejącemi świecami w ręku obchodzą, po obszernym kościele świętego Grobu wszystkie miejsca pamiątkowe, które szczegółami Męki Pańskiej są uświęcone. Oprócz tego odprawia się tam nabożeństwo bardzo z małą, przerwą dzień i noc, bo gdy jedno wyznanie kończy, drugie zaczyna. Kto z księży pragnie (a któżby nie pragnął?) mieć Mszą św. na samym Grobie Chrystusa, ten musi się dozwolić zamknąć tam na noc, gdzie z boku w przymurowanem skrzydle są, celki na mieszkanie dla księży i dla gości. I ja też tak uczyniłem. Położyłem się wprawdzie zwieczora na spoczynek, ale sen nie przychodził. Cała Męka Pańska stawała przed duszą. Zdawało mi się, że ona się dzisiaj dzieje. Koło północy zeszedłem na dół do wnętrza kościoła i obchodziłem w rozmyślaniu miejsca święte. Przewodniczył mi jeden z tamtejszych księży zakonników. W podziemnej kaplicy św. Heleny w miejscu znalezienia świętego krzyża, usiedliśmy na marmurowych schodach w milczeniu. Nie mógłem się napodziwiać tej słodyczy i tego błogiego pokoju, co się roz-lewał w mowie i w całem obejściu się i w twarzy mego przewodnika. U mnie było chwilowe wrażenie, u mego przewodnika pokój i słodycz zrosły i stężały w żywot jego.
Ależ ojcze drogi — przerywam milczenie — gdybym skądinąd nie wiedział o waszych tutaj cierpieniach, to patrząc się na was, obcując z wami i słuchając waszych rozmów i widząc wasze zadowolnienie i spokój, posądżiłbym was, że tu opływacie we wszelkie wygody i przyjemności życia. Atoli tak nie jest. Życie wasze jest jednym ciągiem utrapień i niedostatku, zaparcia siebie samego i wszelkich poświęceń i cierpień. Jedzenie macie — jako sam widziałem — najgorsze. We waszych grubych i ciężkich habitach, męczy was nieznośny upał. Jesteście otoczeni niewiernymi, którzy was na każdym kroku prześladują i podatkami dręczą. Nigdy nie jesteście pewni mizernego waszego życia, bo pierwszy lepszy podburzony wybuch fanatyzmu, grozi wam rzezią.
— Wszystko prawda, co mówisz bracie kochany, i jeszcze nie wszystkie nasze biedy wypowiedziałeś, ależ ja ci pokażę i odwrotną medalu stronę. Mówcie sobie wy w Europie o naszych biedach i utrapieniach, my wam zaś powtarzać będziemy nasze pociechy. A co mówi Męka Pańska codziennie rozważana? To jedno wynadgradza sowicie za wszysłkie choćby i stokroć większe nasze biedy i niedostatki.
— Ależ przez tyle lat codziennie powtarzać w rozmyślaniu mękę Zbawiciela, czyż wam to z czasem wrażenia na duszę nie osłabia?
— Wrażenia? Mówisz o wrażeniu? W męce Pańskiej przemawia do duszy sam Bóg, a gdzie Bóg, tam niebo w duszy, a gdzie niebo, czyż się to uprzykrzy? U was pielgrzymów wrażenie jest chwilowe, u nas przeszło ono w żywot nasz i zrosło się z duszą naszą. Mówisz, że mamy jedzenie najgorsze? Ależ męka Chrystusa jest niebieskim duszy pokarmem, za który nie zamienilibyśmy najobficiej zastawionego stołu. Nasz ciężki śród upałów habit, czyni lekkim krzyż Chrystusa, pod którym upadał. W miłości ku Chrystusowi nie czuje się ciężaru. Jesteśmy prześladowani, ale męka Pańska wzmacnia nas na duchu, że cierpliwie znosimy te prześladowania i owszem cieszymy się z tego, że choć w drobnostce przypodo-bać się możemy Jezusowi. Nasze życie jest prawie zawsze narażone, ale męka Chrystusa napełnia nas życiem duchowem, nieśmiertelnem, bo w rozmyśla ni u męki Pańskiej jest potęga Boska. Kiedy niedawnymi czasy doszła nas pogłoska, że Mahometanie w swym fanatyźmie rzucą się na nasze życie, jakto już po setki razy naszym poprzednikom czynili, to dosyć nam było spólnie obejść stacye Męki Pańskiej, aby każdy z nas wzmocniony na duchu z rezyznacyą powtórzył słowa Zbawiciela w ogrojcu „Wstańcie, pójdźmy” choćby i na śmierć. Wszakże bywały czasy, że cały klasztor złupiono, a zakonników co do nogi wymordowano, na ich miejsce, rzec można jeszcze na ciepłą krew przyszli inni, aby i tych ten sam spotkał los. I cóż nas pociąga do tej kalwaryjskiej skały, jeżeli nie ta ukochana myśl, że w za-ciszu daleko od światowego zgiełku rozważać będziemy mękę Chrystusa, bo powtarzam ci, w rozmyślaniu Męki Pańskiej jest potęga Boska.
Bracie drogi! wyryj głęboko w duszy i w pamięci te słowa: W rozważaniu Męki Pańskiej jest potęga Boska. A jeżeli się chcesz o tym przekonać, daję ci ten niezbity dowód:
Gdy cię spotka choćby największy smutek, albo nieszczęście jakie, naprzykład: gdy ci umrze droga sercu twemu osoba, gdy cię złodziej okradnie, albo ogień zniszczy, albo przyjaciel zdradzi, albo cię ludzie opuszczą, albo cię niesprawiedliwie osądzą, albo popadniesz w ubóstwo lub w nieuleczalną chorobę i kalectwo; gdy cię strachem napełnia pogłoska o cholerze, o wojnie i innych życiu twemu zagrażających klęskach — wreszcie, gdy cię sumienie gryzie, że za twe złe życie czeka cię po śmierci straszny sąd i piekło, weźmij naprędce natychmiast krucyfiks, postaw go przed sobą, klęknij i serdecznie ze skupieniem ducha i z żalem za grzechy odmów 14 stacji, a gdy ostatnią domówisz modlitwę i wstaniesz, to jakby to wszystko ostrą odciął siekierą. Zrobi ci się na sumieniu tak lekko, jakby ci młyński zdjęto kamień. Tylko proszę powtórzyć to kilka razy, a w czasie wielkich udręczeń duszy i pokus, choćby i co dzień, a przekonasz się i powiesz, że prawdę napisałem, bo męka Pańska prawdziwie rozważana jest potęgą Boską.
O ludzie nierozumni i zaślepieni ! Narzekacie na cierpienia, wszędzie was boli i wszystko was boli, cierpicie udręczenia bez pociechy, bez ulgi, a przecież macie sposób i lekarstwo pewne ulżenia sobie. Za pomocą męki Pańskiej można z cierpień ciała i duszy niepojęte i wielkie ciągnąć korzyści i zyski. Jakże dobrym jest Bóg, że złe chce nam obrócić na dobre! Wolimy raczej gryść i biedzić się z życiem naszem i u świata obłudnego żebrać litości i pociechy, niż przez rozważanie męki Pańskiej zapanować nad cierpieniami i nabyć męstwa, rezygnacji i świętej obojętności na wszelkie pociski losu.
Wszakże bez męki Pańskiej życie nasze byłoby piekielną męczarnią. To też czasopisma prawie codzień przytaczają tyle wypadków samobójstwa, które popełniają ludzie bez wiary i chrześciańskiej moralności. Gdyby ci nieszczęśni rzucili się z wiarą i ufnością do stóp krzyża Zbawiciela, i błagali pociechy i ulgi, pewnieby sobie życia nie odbierali.
Przekonaną jest rzeczą, że o ile teraz w stanach średnich wiara słabnie, o tyle mnożą się zbrodnie samobójstwa i inne w zastraszający sposób. Czynię tu jeszcze tę uwagę że rozmyślanie męki Pańskiej, więcej się podoba Zbawicielowi , niż wszelkie inne pobożne ćwiczenia i można powiedzieć, że jest za-datkiem do otrzymania dziedzictwa niebieskiego. Albowiem kto się teraz z Chrystusem Panem smuci, ten się z nim kiedyś cieszyć będzie. Kto się wiarą wpatruje w Jego rany, ten się wpatrywać będzie w Jego chwałę i w te same, ale już uwielbione rany w królestwie nie-bieskiem. Kto umiłuje i zaprzyjaźni się z Jego krzyżem, ten się go nie zlęknie w dzień sądu ostatecznego. Kto, z Chrystusem dla świata umarł, ten z nim dla nieba zmartwychwstanie. Kto tu na ziemi z Chrystusem koronę cierniową różnych cierpień nosi, ten z nim w niebie koroną chwały na wieki uwieńczony będzie.
A teraz łaskawy czytelniku, przygotowawszy i zaprawiwszy duszę twą do rozważania drogiej nam męki Zbawiciela, opiszę ci tylko niektóre miejsca, uświęcone pamiątką męki i śmierci Chrystusa Pana. Byłem tam jako pielgrzym przed dwudziestu laty. Zwiedzałem pilnie wszystkie te święte miejsca z biblią w ręku. Szukałem najdroższych śladów Zbawiciela, a tradycya, to jest ustne podanie mężów wiarygodnych wskazywała mi je, przeto też piszę tak, jak na własne widziałem oczy. Męki Pańskiej szczegółowo wykładać na teraz nie będę, bo przypuszczam, że łaskawy czytelnik zna ją z pieśni: „Gorzkie żale” i innych, ze stacyj, z nauk kościelnych.
Nierównie ważną rzeczą jest, abyś nabył ochoty i zamiłowania do jej rozważania. Bo i cóżby ci przyszło z tego miły bracie, chociażbyś umiał mękę Pańską w najdrobniejszych szczegółach, gdybyś nie miał zamiłowania do jej rozważania? Pierwsze, coś czytał w Ewangelii, jest o Betanii. Godzinę drogi od Jeruzalem, zaraz za górą oliwną w bok na pochyłości góry leży Betania. Jest-to dzisiaj licha wioska, składająca się z jakich dwadzieścia chat, zamieszkałych przez dzikich Arabów. Za czasów Chrystusa Pana, mieszkali tu Łazarz, przyjaciel Chrystusa ze swymi siostrami Martą i Maryą, i Szymon trędowaty. Nazywano go trędowatym, bo był nim kiedyś, i ta nazwa mu pozostała. Betania było ulubionem miejscem Chrystusa Pana, gdzie po dziennych pracach i trudach przychodził na spoczynek. W tej to wiosce stało się pomazanie Chrystusa Pana przez Maryą, siostrę Łazarza. Było to w Piątek przed samym szabatem, zatem sześć dni przed pojmaniem Jezusa w Ogrojcu. Czyste i miłujące serce Maryi Magdaleny, wśród uczty w przytomności zaproszonych gości, pomiędzy którymi i Łazarz się znajdował, drogi wylewa olejek na głowę Jezusa i namazuje nogi Jego i uciera je włosami swymi.
Te najmilszą jej posługę, przyjmuje Zbawiciel z rzewną dobrocią, mówię z rzewną, bo umiłowanym swym przyjaciołom przepowiada bliską swą śmierć i pogrzeb swój. Przepowiada, że ten pobożny Maryi uczynek, przepowiadany będzie po całym świecie na jej pamiątkę. Dzisiaj po upływie dziewietnastu wieków, widzimy spełnienie tego proroctwa. A każde serce miłujące Zbawiciela, z rzewnością czyta dzisiaj i zawsze te słowa Ewangelii, które Zbawiciel wyrzekł w Betanii w domu Szymona trędowatego.
Przenieś się duszą miły czytelniku, dziewietnaście wieków po za siebie, przenieś się w ten dom w grono przyjaciół Chrystusowych, podstaw się wiarą na miejscu miłującej Maryi u nóg Chrystusowych, oddaj mu jako i ona posługę pogrzebową, a oddasz mu w ten sposób, że tę posługę pogrzebową spełnisz na sobie samym, pogrzebując na zawsze grzechy i miłość własną, Chrystusowi Panu zaś poświęcając na wzór drogiego olejku ło, co masz najdroższego, to jest wolę twoją, abyś to tylko czynił i mówił, co Jego jest świętą wolą, abyś mógł powiedzieć z Apostołem: „Żyje już nie ja; ale żyje we mnie Chrystus”.
I tak ten pełen miłości pobożny uczynek Maryi, jednych rozrzewnił wspomnieniem pogrzebu Chrystusa Pana, innych pogniewał — zwyczajne jak to zawsze na świecie bywa. W Judaszu zaś już usposobionym do zdrady, obudził niepohamowaną chciwość, bo on radził, aby ten drogi olejek przedano za trzysta groszy i dano ubogim. Ewangelista św. Jan dodaje: „A to mówił, nie iżby miał pieczą o ubogich, ale iż był złodziejem i mieszek mając, co wkładano nosił”.— Zaraz też dla powetowania swego łakomstwa odszedł do przedniejszych kapłanów i wytargował swoją zdradę za trzydzieści srebrnych groszy. Trudno teraz obliczyć ich wartość. Według jednych wartałyby dziewięćdziesiąt złotych polskich na nasze pieniądze, według innych sto pięćdziesiąt. Bądź cobądź nie powetował sobie Judasz szkody, jako poniósł przy nama-zaniu Chrystusa Pana, bo trzysta groszy czyli denarów, znaczyłyby przeszło trzysta złotych polskich.
Zdaje się, że rada żydowska w chęci urągania Zbawicielowi, tak niską na jego życie naznaczyła cenę, i to taką samą cenę, jaką prawo Mojżeszowe naznaczyło za niewolnika, któryby od cudzego wołu został zabity (Exod. 21).
Wieczernik Pański, właściwie miejsce, gdzie Pan Jezus pożywał z Apostołami Paschę, to jest „baranka wielkanocnego, chleb przaśny i przepisaną do wieczerzy paschalnej polną sałatę” (Exod. 12), jest za murami miasta Jeruzalem na górze Syon. Jest to dom piątrowy, podługowaty, dosyć obszerny, lecz pusty, który Mahometanom służy teraz za świątynię (meczet). Niegdyś był na tem miejscu kościół i klasztór, ale Turcy wszystko to chrześcianom odebrali i po części poniszczyli. A że tu miał być grób Dawida, którego Mahometanie czczą jako wiel-kiego męża, dlatego urządzili sobie na tern miejscu swoją świątynie.
Za zapłatę kilku franków wpuszczono mnie do tego niegdyś Wieczernika Pańskiego, gdzie tyle rozrzewniających wspomnień ciśnie się na pamięć, a Kościół przywięzuje tu odpust zupełny. Oczy moje patrzały się na nagie bez żadnych ozdób mury, ale dusza sięgała w prze-szłość, bo ona stworzona do miłości, a tu niegdyś miłość naszego Zbawiciela, rozlewała się bez granic. Tu Chrystus Pan ustanowił najświętszy Sakrament ciała i krwi Pańskiej. Tu się ukazywał uczniom po swojem zmartwychwstaniu. Tu niewiernemu Tomaszowi kazał dotykać ran swoich. Tu w dzień zielonych Świątek zesłał Ducha świętego….
Nade wszystko, któż czytając w Ewangelii św. Jana o wieczerzy Pańskiej, może bez łez i głębokiego rozrzewnienia i wzruszenia wspomnieć i na tę ucztę miłości i na te nauki Zbawiciela do wzajemnej miłości i na to pożegnanie z Apostołami i na tę modlitwę do Ojca niebieskiego za uczniami! Wszystko to działo się we Wieczorniku Pańskim. Temu to dziewiczemu uczniowi św. Janowi, co przy tej świętej wieczerzy najbliżej spoczywał Boskiego serca Zbawiciela, jemu to dane było od Boga, aby nam w swej Ewańgelii skreślił, te rzewne, Boskie, pełne miłości słowa Mistrza swego.
Oto niektóre tylko wyrażenia tu wypiszę, abyś miły czytelniku poznał to źródło żywej miłości, do którego przyprowadziłem cię w tym Poście.
„Synaczkowie, przykazanie nowe daje wam, abyście się społecznie miłowali, jakom was umiłował, abyście się i wy społu miłowali. Po tem poznają wszyscy, żeście uczniami moimi, jeźli miłość mieć będziecie jeden ku drugiemu. Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was. Pokój zostawuje wam, pokój mój daje wam. Nie jako dawa świat, ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze, ani się lęka. Jako mię umiłował Ojciec, i ja umiłowałem was. Trwajcież w miłości mojej. To jest przykazanie moje, abyście się społecznie miłowali, jakom was umiłował. Większej nad tę miłość żaden nie ma, aby kto duszę swą położył za przyjacioły swoje. Wy jesteście przyjaciele moi, jeśli czynić będziecie, co ja wam rozkazuje. Już was nie będę zwał sługami, bo sługa nie wie, co czyni Pan jego. Lecz was nazwałem przyjacioły, bo wszystko com słyszał od Ojca mego, oznajmiłem wam. Jeźli was świat nienawidzi, wiedzcież, iż mię pierwej niż was nienawidział. Byście byli ze świata, światby, co jego było, miłował. Lecz iżeście nie są ze świata, alem ja was wybrał ze świata, przetoż was świat nienawidzi. Wspomnijcie na mowę moją, którąm ja wam mówił. Nie jest sługa większy nad pana swego. Jeźli mię prześladowali i was prześladować będą. Jeźli mowę moją chowali i waszę chować będą. Zaprawdę, zaprawdę wam powiadani, iż będziecie płakać i lamentować, a świat się będzie weselił, a wy się smucić będziecie, ale smutek wasz w radość się obróci. Tom wam powiedział, abyście we mnie pokój mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale „ufajcie, jam zwyciężył świat„.
Ks. Feliks Gondek – Rozmyślania nad Ewangeliami każdego dnia Wielkiego Postu. Dla zbudowania i uświęcenia ludu chrześcijańskiego. Kraków. 1881
Skomentuj