ROZMOWA SIÓDMA.
Jestem skazany na śmierć: ale jeżeli czekam na śmierć, aby w ten czas dopiero powrócić do Boga, oszukuję się okropnie.
Jestem skazany na śmierć. Gdyby sprawiedliwość ludzka wydała na mnie taki wyrok: za rok zaprowadzą cię na szubienicę i powieszą cię! Jakże ten ostatni rok byłby smutnym! Czy mógłbym chociaż na chwilę oddawać się radości, mając przed sobą obraz zbliżającej się strasznej śmierci ? Czyżbym nie mówił z jękiem przy końcu każdego dnia, każdego tygodnia, każdego miesiąca. Otóż jeden krok bliżej do śmierci, która nie omieszka przyjść!
Sprawiedliwość ludzka tego mi nie powiedziała. ale sprawiedliwość Boska! Mówię ci, człowiecze, że między złoczyńcą, skazanym na śmierć, a tobą, niewielka zachodzi różnica, i że ta różnica jest na twoje niekorzyść. Bo przeciw niemu wydała wyrok sprawiedliwość ludzka, a przeciw tobie Boska sprawiedliwość.
Muszę więc umrzeć, jak ten nieszczęśliwy więzień. Cóżby to było, gdyby sędzia do tego nieszczęsnego wyrzekł te straszne słowa: Jesteś skazany na śmierć, ale ci nie powiedzą, ani jak, ani kiedy wyrok spełniony zostanie. Idź do więzienia i tam czekaj! Może to nastąpić jutro, może pojutrze, może za miesiąc, może za rok; w każdym razie: bądź gotów! Może w dzień, może w nocy przyjdą po ciebie i iść musisz. Czy zginiesz przez ucięcie głowy? czy przez powieszenie? czy przez spalenie? o tym się później dowiesz, a teraz, idź sobie i bądź na wszystko gotów !
Ten nieszczęśliwy odszedłby drżąc i nie miałby odtąd ani chwili spokoju, ani w dzień ani w nocy.
Otóż ten sędzia, który na nas taki wyrok wydał, postąpił z nami właśnie tak; lecz nie przez złość, ale przez dobroć. Gdyby przed nami nie był ukrył czasu i rodzaju śmierci, wszyscy byśmy się potępili, odkładając na koniec życia niepewną i złudną pokutę. Żyć mamy w niepewności, abyśmy postępowali roztropnie. Śmierć przyjdzie jako złodziej w nocy!
Gdyby mi powiedziano, że umrę w tym roku, czyż bym się nie nakłonił do powrotu do Boga, kiedy mi to tak zalecają. A któż mi powie, że tak nie jest? kto mnie może upewnić, że jeszcze rok żyć będę? — Trzeba więc, żebym wszystko uporządkował, zanim śmierć przyjdzie.
Przy śmierci wszystko się zmienia i nic się nie zmienia.
Wszystko się zmienia. Przedstawiam sobie chwilę, w której mi powiedzą: Mój bracie wszystko się skończyło! musisz umrzeć i masz już tylko kilka chwil, albo kilka godzin! O tak! wszystko się wtedy dla mnie zmieni! Teraz zajmują mnie same rzeczy doczesne; — wówczas zajmować się będę wiecznością. Teraz nie pamiętam o śmierci; — wówczas będę ją miał przed oczyma. Zapominam teraz o moich grzechach; — będę je miał wtedy ciągle na myśli. Tracę czas; — będę tego żałował. Zaniedbuję pokutę; będę jej pragnął z głębi duszy. Teraz spowiadam się byle jak ; —wówczas pragnąć będę doskonałej spowiedzi. Teraz nie boję się sądów Boskich; potem drżeć będę przed nimi.
A więc wszystko się zmieni dla mnie, a jednak nic się nie zmieni. Wszystko się zmieni, co do uczucia, nic się nie zmieni, co do woli! Co się tyczy istoty skruchy, jakie były moje spowiedzi za życia — taką będzie spowiedź przy śmierci.
Jeżeli przez całe życie starałem się o doskonałą pokutę — sprawiedliwość Boska dopełni tego, co brakować będzie mojej pokucie, i ostatnie rozgrzeszenie może mnie uwolni zupełnie od czyśćca. Jeżeli przeciwnie, do końca życia spowiadać się będę tylko ze zwyczaju — sprawiedliwość Boska odmówi mi łaski doskonalszej pokuty, i ostatnie rozgrzeszenie będzie takie, jakie były inne.
Kto żył wśród takiej obfitości łask, jak ja i nadużył ich, nie nawróci się przy śmierci. Jeżeli więc odkładam powrót do Boga na koniec życia, bardzo smutny będzie mój los.
Będę się spowiadał może z większym wzruszeniem, z większą bojaźnią, z większym pragnieniem, ale nie będzie w tym więcej nadnaturalnej skruchy.
Te więc rekolekcje, które teraz odprawiam, są dla mnie bardzo ważne. Rodzaj pokuty, jaki sobie teraz wybiorę, będzie dla mnie stanowczym. Może od tego postanowienia zależy moja ostatnia spowiedź, śmierć moja.
O Jezu mój, o Maryjo, dopomóżcie mi, błagam Was, do dobrego wyboru; a jeżeli w głębi duszy nie mam jeszcze mocnego postanowienia powracać ciągle do Boga, dopomóżcie mi, abym skłonił do tego moje wolę. ponieważ pragnę, aby moje życie było odtąd przygotowaniem do dobrej śmierci.
Nieustanne powracanie do Boga (6) – Kto wie, czy to nie ostateczny czas dla ciebie?
Nieustanne powracanie do Boga. Przez prawdziwą pokutę i prawdziwą modlitwę. Przez kapłana Zgrom. Redemptorystów. (Tłumaczenie z francuskiego). Przemyśl. 1893. Nakładem OO. Redemptorystów w Mościskach
Skomentuj