„Wyznawać Cię będę, Panie, Boże mój, ze wszystkiego serca mego,
bo wyrwałeś duszę moją z niższego piekła!“
(Ps. 85, 11, 13).
„Jednego dnia, podczas modlitwy, znalazłam się cała z duszą i ciałem, w jednej chwili, przeniesioną w duchu do piekła. Zrozumiałam, że Pan chce mi ukazać miejsce, które czarci mieli dla mnie zgotowane i na które byłam zasłużyła za grzechy moje. Trwało to bardzo krótko; ale choćbym jeszcze wiele lat żyć miała, niepodobna, zdaje mi się, by mi ta chwila wyszła kiedy z pamięci.
„Wejście przedstawiało mi się na kształt długiej i wąskiej uliczki, albo raczej na kształt bardzo nisko sklepionego, ciemnego i ciasnego lochu. Na spodzie rozpościerało się błoto wstrętnie plugawe, wydające z siebie woń zaraźliwą i pełne gadów jadowitych. Na końcu tego wejścia wznosiła się ściana, z zagłębieniem w środku, podobnem do szafy ściennej; w tę ciasnotę ujrzałam się nagle wtłoczoną. Wszystkie okropności, które wchodząc widziałam, choć opis mój ani z daleka im nie dorównywa, były jeszcze rozkoszą w porównaniu z tem, co uczułam w tem zamknięciu. Była to męka, o której daremnie kusiłabym się dać dokładne pojęcie: żadne słowa najsilniejsze nie wypowiedzą, żaden rozum nie ogarnie całej grozy jej. Czułam w duszy mojej ogień, na określenie którego, jakim jest i jak na duszę działa, nie staje mi ani wyrazów ani pojęcia, a przy tem w ciele cierpiałam boleści nie do zniesienia.
„Bardzo ciężkie w mem życiu przebywałam cierpienia, zdaniem lekarzy, najcięższe jakie człowiek przebyć może; wszystkie nerwy miałam pokurczone i długi czas leżałam zupełnie bezwładna; wiele różnych wszelkiego rodzaju bólów cierpiałam, a także, katusze zadawane mi od czartów: ale wszystko to jest niczem w porównaniu z męką, jakiej tam doznałam, spotęgowaną jeszcze do nieskończoności tą jasną i niewątpliwą świadomością, że jest to męka wieczna, i że nigdy się nie skończy.
„Lecz wszystka ta okropna męka ciała niczem jest znowu w porównaniu z męką duszy: jest to takie konanie, taki ucisk, takie jakby duszenie się, takie dojmujące strapienie, i takie gorzkie rozpaczliwe znękanie, że nie wiem, jakiemi słowy to wszystko określić; choćbym to nazwała nieustającem śmiertelnem konaniem, małoby jeszcze tej nazwy, bo w konaniu śmiertelnem siła wyższa duszę od ciała odrywa, tu zaś dusza sama chciałaby się wyrwać z siebie, i sama siebie rozdziera. Słowem, nie mam wyrazu na oznaczenie, jak niewypowiedzianie ta męka duszy, ten ogień wewnętrzny i ta nękająca ją rozpacz, przewyższa wszelkie inne, choć tak okropne katusze i boleści.
„Nie widziałam ręki, która mi te katusze zadawała, ale czułam, że się palę, że jestem jakby targana i sieczona na sztuki; tak jest, powtarzam: ten ogień wewnętrzny i ta rozpacz duszy, ta jest męka nad wszelkie męki najsroższa. Nie masz pociechy, ani nadziei pociechy w tem okropnem, wonią zaraźliwą przesiąkłem więzieniu; nie masz gdzie usiąść; ani gdzie się położyć w tem ciasnem jakby ucho igielne zagłębieniu ściany, do którego byłam wtłoczona; i sameż te ściany, straszliwe na wejrzenie, ciężarem swoim przygniatają i dławią, tam światła, wszędy dokoła ciemności nieprzeniknione. A jednak, — nie rozumiem jak to być może, ale tak jest, — choć nie masz światła, oko przecie widzi wszystko, cokolwiek może być przykrego ku widzeniu i przerażającego dla wzroku.
„Nie było wolą Pańską, bym wówczas dokładnie ujrzała całe piekło. Później miałam widzenie innych rzeczy strasznych i poszczególnych kar za pewne grzechy; na wejrzenie rzeczy te wydały mi się nierównie okropniejszemi jeszcze od poprzednio widzianych; ale nie doznając tych mąk na samej sobie, mniej byłam niemi przerażoną, niż w onem pierwszem widzeniu, w którem spodobało się Panu, bym prawdziwie uczuła w duchu nie tylko smutek wewnętrzny i rozpacz duszy potępionej, ale i te katusze i męki zewnętrzne, jak gdybym je w ciele cierpiała.
„Cokolwiek kiedy słyszałam, albo sama rozważałam o mękach piekielnych i co czytałam kiedy o różnych katuszach, jakie czarci zadają potępionym, wszystko to jest niczem wobec tej męki, na którą patrzałam i której sama w duchu doświadczyłam; jest to zupełnie co innego: jednem słowem jest między tem, a tamtem taka różnica, jak między malowidłem, a rzeczywistością i zgorzeć w tym ogniu ziemskim jest to bagatela w porównaniu z onym ogniem, który pali się w wieczności.
„Byłam tak przerażona tern widzeniem, owszem i dziś, choć od tego czasu upłynęło już sześć lat, tak jestem niem przerażona, że w tej chwili, gdy o ternem piszę, zdaje mi się, że ze strachu krew się ścina w żyłach moich. We wszelkich, jakie mię od tego czasu spotkały utrapieniach i boleściach, nie pamiętam, by choć na chwilę wyszła mi z pamięci ta myśl, że wszystko, cokolwiekby mi przyszło ucierpieć w tem życiu, jest niczem,
„Widzenie to było jedną z największych łask, jakie Pan mi uczynił; dopomogło mi ono najskuteczniej i do pozbycia się bojaźni utrapień i przeciwieństw tego życia, i do odważnego, wedle sił moich znoszenia ich, z nieustającem dziękczynieniem Panu, który, jak dziś mogę ufać, wybawił mię od cierpień tak straszliwych, a wiecznych.
„Od onego dnia, powtarzani, wszystko mi się zdaje łatwem, w porównaniu choćby z jedną chwilą tylko takiej męki, jaką tam wówczas wycierpiałam. Dziwię się samej sobie jak to być mogło, że czytając tyle razy opisy, dające choć niejakie pojęcie o mękach piekielnych, przecie mąk tych się nie bałam i nie ważyłam ich sobie wedle straszliwej grozy ich.
„Gdzie miałam rozum? Jak mogłam choć na chwilę spokojnie oddawać się przyjemnościom, które mię ku takiemu okropnemu miejscu ciągnęły,“ (1)
„Porównajmy, teraz, nasze cierpienia z męką potępionych w piekle. Nie masz tam ani tej zgodności z wolą Bożą, ani tych pociech i słodkości, jakiemi tutaj Pan dusze cierpiące pokrzepia, ani nadziei tych korzyści i nagród, jakie tutaj cierpienie zapewnia: są tam tylko męki nieustające i wciąż coraz wyżej, — o mękach przygodnych mówię, — rosnące; męki duszy, stokroć boleśniej dojmujące, niż wszelkie męki na ciele; męki bez żadnego porównania sroższe od tych, które tylko co opisałam; a męki to wieczne, i potępiony wie o tem, że się nigdy nie skończą.
„O, któż zdoła opisać rozpacz tych nieszczęsnych dusz? I jakie mogą być na tej ziemi prace i trudy, jakie w tem krótkiem życiu cierpienia, które by się nam miały wydawać, nie już za ciężkie, ale choćby tylko wspomnienia godne, gdy chodzi o uchronienie się onej straszliwej, wiecznej męki? Niepodobna, powtarzam, wyrazić, jaka jest dojmująca siła bólu duszy, jak różny jest ten ból i niezrównanie sroższy nad wszelkie bóle ciała. Ten tylko zdoła tę różnicę ocenić, kto jej sam na sobie doświadczył” (2).
„O jakże mdły i nieudolny ten opis w porównaniu z rzeczywistością! O życie bezprzestannie umierające! O męko wieczna! O męko bez końca! O Panie, Boże mój! Płaczę nad tem, że był czas, kiedym tych prawd nie rozumiała. Ale dzisiaj, gdy widzisz, Boże mój, jaką boleść czuję na widok tego mnóstwa dusz, które zrozumieć ich nie chcą: choć jedna z nich błagam Cię, Panie, niech przejrzy, choć jedną z nich oświeć, aby przez nią oświeciło się wiele drugich. Nie dla mnie to uczyń, Panie, ale dla za sług Syna Twego! (3). „Pomnij, Panie, żeśmy stworzenia Twoje! W dobroci i miłosierdziu Twojem ratuj!”(4).
…
W szkole św. Teresy (1) – Jak służyć Bogu? – O konieczności poddania się woli Bożej
W szkole św. Teresy (2) – O grzechu śmiertelnym
W szkole św. Teresy (3) – O potrzebie modlitwy wewnętrznej
Karmelitańska metoda odprawiania modlitwy myślnej
„Ćwiczenia duchowne w szkole św. Teresy od Jezusa” – Wydawnictwo „Głosu Karmelu”, Kraków 1933.
1) „Życie” str, 283.
2) „Twierdza”, str, 199,
3) „Wołania duszy“, str. 268.
4) „Wołania duszy“, str 264
WESPRZYJ NAS
Jeśli podobają się Państwu treści które publikujemy i uważacie, że powinny docierać do większej ilości odbiorców, prosimy o wsparcie rozwoju naszej strony.
Wybraną kwotą:
Lub inną dowolną:
Dziękujemy
WSPIERAM
Skomentuj