DZIEŃ SZESNASTY
Słowa Chrystusa wyrzeczone do św. Małgorzaty-Maryi
Pierwsza tajemnica pragnień Jezusa
Z obfitości serca usta mówią.
(Mat. XII, 34).
Wydało serce moje słowo dobre.
(Ps. XLIV, 3).
Wszystkie te słowa, nad którymi dotychczas rozmyślaliśmy, są wyjęte z ksiąg świętych starego przymierza lub z Ewangelii. Te dowody Boskiej miłości należą do wszystkich czasów i do wszystkich ludzi, nie były to jednakże ostatnie słowa Serca Jezusa, bo oto uważmy, w jaki sposób tenże nasz Boski Mistrz udzielił i jak słowem swym wykazał nam miarę swej nieskończonej miłości w naszych już czasach. Teraz to dopiero Pan nasz Jezus Chrystus odkrył wszystkie tajemnice Najświętszego Serca Swego. Niepodobna w tej chwili przypominać wszystkich szczegółów cudownego i wzruszającego objawienia się Chrystusa Pana św. Małgorzace-Maryi Alacoque. Powiemy więc tu po prostu, że te słowa Jezusa Chrystusa, wyrzeczone do świętej duszy, niezależnie już od tej mocy, która im przez dekret kanonizacyjny i zatwierdzenie prawne jest nadaną, noszą na sobie piętno prawdy nadprzyrodzonej, władzy Boskiej, że nie możemy nawet przypuścić, ażeby dusza chrześcijańska odrazu ich nie przyjęła. Jednem słowem, ,,żaden umysł ludzki, żadna najbardziej wybujała wyobraźnia nie mogłaby tych rzeczy zakrytych wytworzyć i wymówić tych słów tajemniczych:
Wybierzemy tylko najgłówniejsze *). W tem wylaniu się uczuć Pana Jezusa przed wierną oblubienicą swoją, objawione nam są najgłębsze tajemnice tego pięknego nabożeństwa, bo Chrystus zwierzył się jej ze wszystkich bolesci i pragnień swoich, i równocześnie wygłasza najpiękniejsze obietnice swej miłości. I to stanowić ma treść dalszej nauki.
Pójdźmy do źródła cierpień Jezusa, którego winniśmy pocieszać, pomnąc że przyczyną wszystkich Jego boleści jest ludzka niewdzięczność, brak miłości ku Niemu, a boleść ta jest nieskończoną, bo i miłość Jego dla nas była bez granic. Posłuchajmy teraz przemówień Boskiego Zbawcy, wsłuchujmy się w te słowa: „Dam im serce, aby zrozumieli. “
A najpierw oznajmił Pan Jezus, ile nas ukochał: „Boskie Serce moje przejęte jest tak wielką miłością ku ludziom, że nie mogąc w sobie ukryć tych gorących płomieni, potrzebuje Ono je rozlewać“ i ogłasza im, że pragnie ich skarbami swymi obsypać. (1)
Dnia jednego w czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu, stała się św. Małgorzata-Marya uczestniczką wielkiej łaski, o której mówi w następujących słowach:
„Najmilszy Pan mój, Jezus Chrystus, stanął przede mną, opromieniony chwałą, pięć ran Jego, jaśniało jako pięć gwiazd błyszczących: Święte człowieczeństwo Jego wyłamało się z pośród płomieni, które na sercu rodzaj ogniska tworzyły. Rozwarłszy piersi swoje, pokazał mi On żywe źródło tych płomieni. Wówczas to odkrywał mi nie wypowiedziane cuda swej czystej miłości, pokazał do jakiego stopnia umiłował ludzi, którzy Mu niewdzięcznością odpłacali: „To co mię najbardziej boli, rzekł mi, że wszystkie boleści mojej męki, są dla większości bezpożyteczne, by się ludzie choć w części wypłacili mojej miłości, mało dbałbym o to, co dla nich uczyniłem i nawet, gdyby to było możebnem, chciałbym jeszcze więcej cierpieć. Lecz za wszystkie moje usiłowania czynienia im dobrze, mają dla mnie tylko chłód i pogardę. Ty Mnie przynajmniej pociesz, błagając za nich z taką usilnością, na jaką tylko będziesz mogła się zdobyć.“
Widzimy więc w tem objawieniu oprócz miłości Pana Jezusa, Jego gorące pragnienie być od ludzi kochanym i boleść, którą Mu brak tej miłości sprawia. Cóż więc teraz uczyni, ażeby zwalczyć te serca, ażeby przez nie być umiłowanym? oznajmia o tem oblubienicy swojej, mówiąc: „dam im Serce moje, aby poznali miłość moją”.
W dzień św. Jana Ewangelisty mówi św. Małgorzata-Marya, „otrzymawszy od od mego Boskiego Zbawcy łaskę podobną do tej, której dostąpił ukochany uczeń w wieczerniku, ujrzałam to Boskie Serce, jak gdyby na tronie z ognia i płomieni, opromienione ze wszystkich stron, jaśniejsze od słońca i przejrzyste jak kryształ. Rana, którą otrzymało na krzyżu, była tu widoczną, oplecione było Ono cierniem, a u góry wznosił się krzyż. Boski mój Mistrz objaśnił mnie, że te narzędzia męki Jego znaczyły; że źródłem wszystkich Jego cierpień była wielka miłość ku ludziom, i że od pierwszej; chwili Wcielenia widział całą swą mękę, i ,ze od tej chwili Serce Jego obciążone było krzyżem, a On przyjął wszystkie boleści i upokorzenia, które wycierpieć miało święte człowieczeństwo Jego na ziemi, a nawet i te zniewagi, na które przez miłość ku ludziom jest w Najświętszym Sakramencie do końca wieków wystawiony.
Dalej, mówi taż święta, dał mi poznać Pan Jezus, że najgorętsze pragnienie Jego, ażeby Go ludzie doskonale miłowali, natchnęło Mu zamiar objawić im swe Serce i dać im w ostatnim wieku ostatni dowód swej miłości.“
Te święte słowa objawienia stanowią dopiero wstęp do wielkiej łaski, która tyle dobrodziejstw Boskich uwieńczyć miała, o czem dowiemy się wkrótce. Czynimy tutaj jedną uwagę, która i do całej treści tego przedmiotu się odnosi, mianowicie, że cierpienia Jezusa Chrystusa były i są spowodowane Jego miłością. On cierpiał i umarł, ponieważ nas ukochał, a w mistycznem życiu Serce Jego cierpi, bo kocha, cierpi, że go nie miłują. To właśnie święci, a szczególnie św. Augustyn, św. Teresa tak dobrze rozumieli, najlepiej jednakże wyłożyła to siostra Małgorzata-Marya, której Pan Jezus najgłębsze tajemnice swej boleści i miłości objawił.
Musimy zatem błagać Boga o łaskę miłości, jeżeli jeszcze tej mowy dusz czystych i gorących zrozumieć nie możemy.
Św. Augustem mówi: „Trzeba umiłować, bo bez tego nie zdołamy zakosztować tych rzeczy.”
Lecz oto posłuchajmy co mówi dalej o sobie błogosławiona Marya-Małgorzata.
„Znajdując się dnia jednego przed Najświętszym Sakramentem, otrzymałam od mojego Boga nadzwyczajną łaskę Jego miłości. A widząc moje pragnienie odwzajemnienia się, odpłacania Mu miłością za miłość, rzekł do mnie: „Nie uczynisz dla Mnie nic więcej nadto, abyś spełniła to tylko, o co cię już wiele razy prosiłem;” ukazując mi Boskie Serce swoje, mówił dalej: „Oto Serce, które tak bardzo ukochało ludzi, które niczego nie żałowało aż do zupełnego wyniszczenia się, ażeby im swą miłość okazać, a zamiast wdzięczności, odpłacają mi niewdzięcznością, pogardą, brakiem szacunku, świętokradztwem i oziębłością, którą mi w tym Sakramencie okazują… dla tego też żądam od ciebie miłości…
Są to słowa sakramentalne, że się tak wyrazimy, nie możemy nigdy dostateczną ilość razy ich powtórzyć; lecz, żeby je dobrze zrozumieć i wytłumaczyć, trzeba by nam, jak tej świętej, widzieć Pana Jezusa i Jego Serce! trzebaby Go słuchać tak, jak ona.
Oto dlaczego niemożebną jest rzeczą nawet dla najbardziej religijnych artystów odtworzyć w sztuce Chrystusa, zwracającego się z tymi słowami do ukochanej oblubienicy swojej, ona jedna tylko mogłaby nam powiedzieć, w jaki sposób we wszystkich rysach Jego malowały się boleść i miłość, jaki był wyraz oczu Jego i dźwięk
Jego głosu. Zwilżone łzami oczy Jego winny wyrzucać płomienie.
On kocha i cierpi
— to jest tajemnica i uczucia Jego Boskiego Serca. Któż jednakże pojmuje ten nadmiar miłości. Jaki język, jaki pędzel zdoła to wyrazić?
Gdy święty Paweł po cudownem zachwyceniu w którem przeniesiony był do Nieba, zdaje się że mógłby opowiadać o cudach, które widział i o tem, co słyszał. Lecz nie! było to niemożebnem; język ziemski nie posiada słów do wyrażenia tego szczęścia, chociażby nawet dla udzielenia nam słabego o nim pojęcia, on nie mógł mówić, nie mógł więc być zrozumianym!
Podobnie się dzieje z uczuciem nieskończonej miłości ku Bogu i niezmiernych boleści Jezusa. Ta, do której Bóg przemawiał, której pokazywał Swe Serce i Jego tajemnice objawiał, starała się nam je wyłożyć jak najlepiej, lecz potrzeba kochać jej miłością, ażeby ten Boski język usłyszeć i niewypowiedziane jego rozkoszy zakosztować.
Lecz oto dalsza skarga Boskiego Zbawcy: „Nie odbieram, mówi Pan Jezus, od większości nic, prócz niewdzięczności, pogardy, braku uszanowania, świętokradztwa i oziębłości„
Nie jestże to stopniowanie Boga zadziwiającem? Nie możemy przypuścić, żeby te słowa wyszły przypadkiem z ust Jezusa, lub też z pod natchnionego pióra Świętego. Chrystus Pan mówił z obfitości Serca, a ukochana oblubienica Jego nie zapomniała tego cudownego porządku w Jego skargach i wyrażeniu Jego boleści: „pogarda, nieuszanowanie, świętokradztwo, oziębłość.„
Uważmy to dobrze, Pan Jezus daje nam swoje Serce. On przemawia dlatego tylko,abyśmy wielką tajemnicę Jego boleści zrozumieli. A więc to, co jest przyczyną największych cierpień Jego, co najbardziej rani Serce Jego—nie jest to pogarda od obcych, którzy Go nie znają; nieuszanowanie od podłych, co Go znieważają; ani też świętokradztwa grzeszników, co w sercach nieczystych śmierć Mu zadają; ale „oziębłość” tych, którzy Jego czułej opieki doznali, których On ku swej miłości wzywa; obojętność i oziębłość przyjaciół, i uczni, i oblubienic Jego.
Oto jest przyczyna cierpień Pana Jezusa, na co też gorzko się skarży: „Lecz to, co najgłębiej odczuwam, jest, że czynią tak serca, które mi są poślubione.” A czy nie słusznie skarży się Jezus? Czy nas nie zasmuciłby bardziej brak czułości, zapomnienie lub dowód obojętności ze strony przyjaciela lub brata, aniżeli najcięższe nawet zniewagi od obcego lub wroga?
Módlmy się gorąco, szczególnie w intencyi pocieszenia Jezusa w Jego cierpieniach, zadanych mu przez tych, którzy miłować Go winni.
MIESIĄC CZERWIEC. O ŻYCIU WEWNĘTRZNEM CHRYSTUSA. Na wszystkie dnie miesiąca Czerwca. Z dziesiątego wydania francuskiego opracował X. Roman Rembieliński prof. Seminarjum Metr. św. Jana. WARSZAWA. 1897 r. str. 159 – 167.
*) Wspomnieliśmy już o tem we wstępie niniejszego dziełka.
1) Wszystkie te wyjątki przytoczone są z dzieła, o którem we wstępie wspominaliśmy: Życie i dzieła św. Maryi-Małgorzaty, najwięcej jednakże z żywotu napisanego przez nią samą, nie pozwalając sobie ani jednego słowa zmienić.
0 komentarzy dotyczących “Miesiąc z Sercem Jezusa (Dzień 16)”