Cz.2
8. Ludzie, pozostający pod wpływem złego ducha, są lekkomyślni, niestateczni, niespokojni, zamieszani, gwałtowni, brak im powagi i zastanowienia. Nie przyjmują rad cudzych, a własne zdanie przenoszą nad wskazówki starożytnych Ojców, kochają swych pochwalców, a nienawidzą tych, co ich ganią ; gniewają się na grzeszących i upominają ich niecierpliwie i upokarzająco, zamiary swoje gwałtownie wykonują, a we wszystkiem szukają samych siebie. Przechwalają się niekiedy własnymi niedoskonałościami, jakoby one od Boga pochodziły dla utrzymania ich w pokorze, lecz zaniedbują pozbyć się takowych. Po upadku grzechowym albo się pocieszają, że ludzką rzeczą jest grzeszyć, albo też oburzają się na siebie samych i haniebnie upadają na duchu, a pomocy Bożej nie wzywają.
9. Kiedy szatan widzi, że wola sług Bożych jest silną i wytrwałą w dobrem, natenczas zwraca się przeciwko rozumowi. Podaje mu bardzo wysokie myśli i wzniosłe a nadzwyczajne plany, aby ludzie zajęci nimi sądzili, że już doszli do szczytu doskonałości. W tym stanie nieszczęśliwym dochodzą do takiej wyniosłości, że nie troszczą się więcej o czystość serca i zaniedbują umartwienie, a mądrość swoją, jakoby jakie bożyszcze, uwielbiają.
Tym sposobem dochodzą do uporczywego trzymania się własnego zdania, do gardzenia radami innych, które ich zdaniem są im zbyteczne. Takich ludzi niezmiernie trudno uleczyć, bo jeźliby oko duszy złe było, cały człowiek będzie ciemny (1). To też, jeśli kto zda się mądrym niech się stanie głupim, aby był mądrym (2). A ponieważ szatan stopniowo opanowywuje duszę, poczynając od małych, a prowadząc do coraz większych rzeczy, należy się troskliwie starać, aby nie zostawić ani najmniejszej szparki, przez którą mógłby się dostać do duszy.
10. Nie pomija ten nieprzyjaciel żadnej chwili i żadnej sposobności, iżby nie trapił człowieka i nie kusił do grzechu. A jeżeli nie udaje się mu podsuwanie złych myśli do duszy postępującego w cnotach, natenczas stara się przynajmniej zatruć natchnienia Boże, pobudzając do próżnej chwały i upodobania w sobie samym.
Niekiedy porusza także siły i soki żywotne i wznieca we wyobraźni ohydne obrazy, skłaniając tym sposobem do oglądania nieskromnych uczynków. Tak czytamy o św. Katarzynie Syenneńskiej, że jej szatan poddawał najniewstydliwsze widoki. Innym znowu przydarzało się, że mimo oporu poruszał ich język ku wypowiedzeniu słów bluźnierczych i prawie gwałtem popychał ich w rozpacz.
Niekiedy znowu przestaje na dłuższy czas kusić ludzi pobożnych, spodziewając się większej korzyści z ostygłości i opieszałości, w jaką popadną, kiedy im zabraknie ćwiczenia się w szermierce duchowej. Niekiedy zaś czyni to podstępem, iżby mógł niejako uśpionych ciszą duchową i nieprzygotowanych tem łatwiej napaść i pokonać. Tak uczy św. Grzegorz. Dawny nieprzyjaciel, mówi on, po utarczkach z duszą za pomocą pokus, często ustępuje na chwilę, ale nie w tym celu, iżby miał już zakończyć rozpoczętą walkę, lecz aby tem łatwiej wdarł się na nowo niespodzanie do serca uspokojonego i czującego się już bezpiecznem (3).
11. Kiedy już ten chytry wróg nie może żadną inną miarą skusić duszy, stara się ją
przynajmniej omamić różnymi złudzeniami pozornej cnoty i świętości. Ponieważ zaś
sprawy duchowe przynoszą zaszczyt, pożytek i przyjemność, przeto doprowadza niektóre dusze do tego, że w poruszeniach łaski szukają co ich jest, nie co jest Jezusa Chrystusa (4).
Innych znowu doprowadza obawą przed trudami do tego, iż lekceważą sobie uczynki, w mniemaniu, że wystarczy mieć ducha skorego i ochotnego, że Bóg nie patrzy na czyny, ale na wolę; a tymczasem w rzeczywistości zaledwo słabe tylko pragnienie cnoty tkwi w ich sercu.
Przeciwnie znowu innych zajmuje całkowicie zewnętrznymi uczynkami, obok bardzo nieznacznej pracy nad wewnętrzną poprawą. Kogo zaś nie może odwieść od wszystkich cnót, odciąga go przynajmniej od najważniejszych, pod pozorem, że są mniej konieczne, lub przynajmniej usiłuje doprowadzić do tego, iżby się w nich tylko pobieżnie ćwiczył.
Również obudzą w niektórych zapał zbytniej i nieroztropnej gorliwości tak, że ani się innych nie radzą, ani też cudzych rad nie znoszą. Ta przewrotność jest szczególniej dla tych osób niebezpieczną, które są, zobowiązane do posłuszeństwa i poddane kierownictwu drugich.
Lekarstwem na powyższe złudzenia jest ścisłe badanie każdego złudzenia, czy nie ma w niem jakiej zdrady; następnie, odnoszenie wszystkich natchnień łaski do Boga, jako ich dawcy, zanim się jeszcze nie splamią brudem miłości własnej; wreszcie unikanie pragnień, i próśb o wysokie wzniesienia, niezwykłe oświecenia i o wewnętrzne pociechy, gdyż nimi otwiera się przystęp szatańskim zasadzkom.
12. Początkującym w służbie Bożej poddaje szatan gorące i nieumiarkowane pragnienie nawrócenia wszystkich do Boga. Święta Teresa twierdzi i udowadnia przykładami, że ta pokusa jest bardzo powszechna i że jest źródłem zguby duchowej dla wielu. Bo właśnie wtenczas, kiedyby im należało, powiada ta święta nauczycielka (5), nie troszcząc się o innych, zająć się sobą i skrzętnie baczyć na to, jakoby chodzili i podobali się Bogu, oni raczej pracują nad zbawieniem drugich: a lubo sami zaledwie kroczą po drodze cnoty, odważają się innych prowadzić po trudnych ścieżkach, o których sami pojęcia nie mają i ośmielają się drugich podnosić lubo sami bardzo nisko stoją.
Wprawdzie pragnienie nawrócenia błądzących nie jest złem, lecz zabiegi i praca około niego może być złą i jest zazwyczaj złą, jeżeli się nie łączy z wielką ostrożnością. Wszystkiego ducha swego pokazuje głupi, mówi Mędrzec, a mądry odkłada i chowa na potem (6). A św Bernard tak uczy: Nie można podać lepszej rady do zbawiennej pobożności nad tę, jaką podaje mędrzec, kiedy mówi: „Zmiłuj się nad duszą swoją, podobając się Bogu” (7). Jeżeli nie mam tylko odrobinę oleju do namaszczenia, czyż sądzisz, że ci go mam dać, a sam zostać ogołoconym? Zostawię go dla siebie i nie wydam, chyba tylko na rozkaz Proroka. Na usilne prośby gotowa odpowiedź : „By snać nam i wam niedostało, idźcie raczej do sprzedających, a kupcie sobie (8). Cokolwiek zaś niżej dodaje: Zresztą ty bracie, którego własne zbawienie jest jeszcze niepewne, którego miłość albo żadna, albo tak delikatna i giętka jak trzcina tak, że cofa się przed wszystkiem, że każdemu duchowi wierzy, że ją każdy wiatr unosi, ty, powtarzam, wobec takiego stanu własnej duszy, jakiemże czołem, pytam, śmiesz podjąć się lub sprawować kierownictwo duszami innych (9).
Tak i tym podobnie przemawia św. Doktór do początkującego, przestrzegając go, aby nie będąc sam pełnym, nie spieszył się z wylewaniem, lecz aby zaczekał, aż się sam napełni, a dopiero wtenczas będzie mógł bez własnego uszczerbku udzielić drugim, co jemu samemu zbywać będzie; bo miłość niepełna nie jest doskonałą.
Jest jeszcze i inny, a niemniej niebezpieczny podstęp szatański. Ulegają mu ci, co zaledwo pierwsze kroki postawili na drodze doskonałości, a widząc drugich zupełnie już doskonałych, zażywających niewymownej słodyczy, zwabieni nią robią nagły i zuchwały skok na wyższe stopnie, nie wykorzeniwszy pierwej złych nałogów i nie ugruntowawszy się w cnocie. Tacy ludzie powtarzają często, że należy dążyć do ścisłego połączenia się z Bogiem i myślą że już wszystkiego dokazali, gdy umieją o rzeczach wyższych wspaniale rozprawiać,, jak gdyby doskonałość zasadzała się na słowach, a nie na uczynkach. Dopiero kiedy ich nagle spotka jaka boleść, wtenczas, lecz zapóźno, poznają, jak daleko im jeszcze do tego stopnia doskonałości, na jaki odważyli się wedrzeć bez uprzedniego oczyszczenia, pomijając te stopnie, jakie Ojcowie święci wskazują.
13. Inni znowu, w życiu duchowem wypróbowani, zakosztowawszy jak słodkim jest Pan, omamieni zbytniem zaufaniem w sobie i nader subtelnymi złudzeniami szatańskimi, narażają się niebacznie na niebezpieczeństwa, a tak rozpocząwszy duchem, kończą cieleśnie, wskutek zaniedbania straży nad zmysłami. Twierdzą biedacy o sobie, że wszystko po Bożemu spełniają, że we wszystkiem tylko Boga mają na względzie, że są na wszystko obojętni, że w niczem nie przebierają, że są za Boską dyspenzą wolni od wszelkiego prawa i tak na oślep popadają w ohydne błędy adamitów, gnostyków i illuminatów. Oby to i nasze czasy były wolne od podobnych wypadków!
Zarodem tego złego jest ukryta pycha. Ona to nadyma i niejako upaja wielu tak, że zaraz po pierwszem zmysłowem zakosztowaniu łaski, jakoby na mieliźnie osiadają na zmysłach i tu się rozpływają, nie zachowując miary, wskazanej przez Kościół i prawa, a przekraczając nawet przepisy natury, popadają w sromotne występki. Nieraz też doprowadza ich podstęp szatański do takiego szaleństwa, że płaszczykiem rzekomych objawień Boskich starają się pokryć najhaniebniejsze zbrodnie. Przeciwnie zaś sprawiedliwi, chodzący w duchu pokory, przejęci światłem wiary, trzymają się zawsze granic prawa i przyzwoitości, strzegąc wszelaką strażą serca swego (10) i doświadczają duchóiu, jeśli z Boga są (11) wagą sprawiedliwą.
14. Szatan, ten zawzięty i przebiegły wróg rodzaju ludzkiego, nie tylko duszę skłania do złego skrytymi poduszczeniami, lecz niekiedy podbija pod swoją moc także i ciało ludzkie, wchodzi do niego i w niem działa. Ludzi, pozostających pod takim wpływem szatana, nazywamy energumenami, opętanymi lub opętańcami.
Opętanie, czyli owo działanie szatana w człowieku odbywa się dwojako, duchowo lub cieleśnie.
Duchowe opętanie szatańskie wtedy zachodzi, kiedy szatan posiądzie duszę i serce człowieka i w nich działa, jak n. p. czytamy w Ewangelii, że wszedł w serce Judasza i poddał mu, by zdradził Pana Jezusa.
Opętanie zaś cielesne, dzieje się albo zewnętrznie przez utrapienia i udręczenia, zadawane człowiekowi na zewnątrz; albo też wewnętrznie, kiedy szatan wchodzi do człowieka i wewnętrznie go trapi i nim miota. Aby więc słusznie powiedzieć o kimś, że jest opętany, nie wystarcza, by był zewnętrznie przez szatana trapiony, jak Job, św. Antoni opat i wielu innych świętych, lecz szatan musi być w człowieku, jako sprężyna w poruszanym przedmiocie i w nim działać.
Najlepiej zaś poznać, że szatan w kimś przebywa po jego czynnościach, gdyż według nauki Teologów, istoty duchowe znajdują się tam, gdzie działają. Obyczaje rubaszne i zwierzęce, dziki wyraz twarzy, wycia i jęki, ubezwładnienie członków, brak czynności żywotnych, niepokój i inne tym podobne objawy są dopiero dwuznacznymi znamionami opętania i nasuwają tylko lekkie podejrzenie. Jest ono już silniejsze, kiedy się opiera na niezwykłych uczynkach, n. p. jeżeli się ktoś rzuca w ogień lub do wody; kiedy sobie chce życie odebrać; kiedy przerywa bardzo mocne łańcuchy, albo dźwiga wielkie ciężary; kiedy miota bluźnierstwa, a wzdryga się przed dotknięciem rzeczy poświęconych.
Znakiem zaś niezawodnym i pewnym będzie, kiedy ktoś mówi obcym językiem, którego się wcale nie uczył; kiedy bez wykształcenia książkowego i artystycznego czyta, pisze, maluje i umiejętnie śpiewa; lub kiedy rozprawia o najwyższych rzeczach, o których się nigdy nie uczył; kiedy wyjawia rzeczy tak skryte, iż żadną miarą, siłami ludzkimi poznane być nie mogą, czy to przeszłe, czy teraźniejsze, czy też przyszłe ; kiedy oznajmia wypadki, jakie prawie równocześnie zdarzają się w bardzo odległych krajach; kiedy się wbrania odmówić Skład Apostolski, lub prosić o rozgrzeszenie; kiedy po napadzie złego ducha nie pamięta o czem mówił, lub też nie umie odpowiedzieć na pytania odnoszące się do tego, co w napadzie wypowiedział. Inni autorowie obszerniej o tem traktują. Dla nas wystarczy to, co powiedziane.
15. Ponieważ szatan zwykł otaczać się orszakiem cielesnych i światowych wpływów, aby mógł człowieka skusić do złego, musimy w tym rozdziale pomówić cokolwiek o duchu cielesnym i światowym. Ciało nasze, ten nieprzyjaciel domowy, którego się pozbyć nie możemy, pożąda przeciwko duchowi(12). Świat, w którym mamy żyć, oblega nas ze wszystkich stron i nie przestaje nas napawać swymi zasadami iście szatańskimi. Ciało kusi do wygód, świat do próżności. Mądrość ciała jest nieprzyjaciółką Boga (13) i o niczem nie myśli, jak tylko o rozkoszach; roztropność światowa bez ustanku ubiega się o bogactwa i zaszczyty. Pożądliwości ciała są nieskończone, pycha światowa jest niezmierzona.
Duch ciała poddaje myśli o napoju, pokarmie, spoczynku i zmysłowych rozkoszach; duch zaś światowy pobudza do chełpliwości, przechwałek i zarozumiałości, a myśli o bogactwach i dostojeństwach.
Duch cielesny uwodzi niekiedy i osoby duchowne, budząc w nich miłość zmysłową ku innym, pod pozorem pobożności i nauk duchownych. Na ten lep ułowione dusze święte, które już swobodnie bujały po przestworzach niebieskich, popadają ohydnie w sidła zatracenia. Nieraz byliśmy świadkami podobnych wypadków, sprowadzających zgorszenie dla wielu, a dla samych sprawców pożałowania godną ruinę duchową. Miłość zmysłową łatwo rozpoznać, gdyż nie da się skryć ten ogień, który się bezustannie zdradza swym żarem. Pierwszą oznaką zmysłowej miłości jest: mało mówić o Bogu, a wiele o sobie i o wzajemnej miłości; wzajemnie się chwalić, nawzajem sobie schlebiać, a błędy i grzechy usprawiedliwiać. Potem przychodzi niepokój w nieobecności drugiej osoby i rodzące się domysły: gdzie jest, co robi. kiedy przyjdzie, może ku komu innemu zwrócił swe uczucia. Do tego przyczyniają się uściski, umizgi, przebywanie sam na sam, tajemne rozmowy i t. d., o czem zbytecznem byłoby wiele pisać.
Miłość zaś święta i duchowa nie zna żartów, oczy i ręce trzyma na wodzy, nie szuka kryjówek, zasiewa pokój, karci osoby ukochane, modli się za przyjacielem i kocha go w Bogu, tak obecnego, jak i nieobecnego i stara się być we wszystkiem bez nagany. Duch zaś tego świata zdradza się swymi dziełami, gdyż jak mówi św. Augustyn: (14) Duch tego świata rodzi pyszałków, duch tego świata rodzi zarozumialców, duchtego świata sprawia, że każdy mniema, iżby czem był, gdy niczem jest (15).
Kard. Jan Bona – O rozpoznawaniu duchów. Przełożył Ks. Dr. Jan Bernacki. TARNÓW. Nakładem tłumacza. Drukiem Józefa Pisza 1891. str. 198 – 211.
Przypisy:
l) Mat., VI, 24.
2) I. Kor., III, 18.
3) Lib. 2. mor., c. 16.
4) Filip., 11, 21.
5) Vitae s. c. 23.
6) ) Przyp., X X IX , 11,
7) Ekkl., X X X , 24.
8) Mat., X X V , 9.
9) Sorm. 18. in Cant.
10) Przyp., IV, 23.
11) I. Jan, IV, 1.
12) ‚Galat., V., 17.
13) Rzym., VIII, 7.
14) Libr. 50. Homiliar., homil, 14.
15) ) Galat., VI, 3.
Skomentuj