NA ŚWIĘTO WNIEBOWZIĘCIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY; (15 SIERPNIA.)
„Droga przed oblicznością Pańską — śmierć Świętych Jego.”
(Psalm CXV. 6.)
Jeśliśmy Matkę naszą kochali, — „a któż by nie kochał?” — jakaż dla serca naszego boleśniejsza może być rana, jak dobrą taką matkę utracić! Myśmy może, pokąd ona żyła na ziemi, tego szczęścia jasno i dokładnie nie poznawali; myśmy tego uczucia nie rozbierali, nie zgłębiali, bo prawdziwa miłość tylko czuć się daje; — my jej ani innym ani sobie wytłumaczyć nie zdołamy; kochamy, bo nam z tą miłością tak błogo, tak dobrze; kiedy myśl była niespokojna, szukała jej, a matka słów naszych nie potrzebowała aby nas zrozumieć; a my słów jej także nie potrzebowali aby ją zrozumieć; serce nasze przytuliło się do serca jej, bo serce nasze jest cząstką serca je j; łzy nasze z jej łzami się złączyły a dusza nasza poczuła ulgę, bo dusza matki pokój w nią wlała.
Świat chce serce dziecka z sercem matki zawsze pokłócić, ale na próżno; — Bóg je spoił tak ściśle tęsknotą i miłością, że żyć samo nie może: może dziecko śmiać się, bawić, weselić bez matki, ale płakać i cierpieć nie może. Czujemy wprawdzie to szczęście mieć dobrą matkę, ale dostatecznie ocenić nie możemy, pokąd nie złożymy do grobu zwłok jej. Wtenczas dopiero te tajemnice miłości jej zaczną nam być zrozumiałe i zapoznane przez nas prace i zabiegi jej— wtenczas dopiero, gdy ustaną, żalem i boleścią napełnią duszę naszą. Na jej grobie zapłacze oko, łzą wspomnienia, na jej grobie zawoła serce: o matko! odpuść, odpuść dziecku twemu, te wszystkie chwile boleści, których ja byłem przyczyną; odpuść jeślim ci tyle nie uczynił pociechy, ile miłość twoja ode mnie wymagać mogła. Tyś w miłości Boga całą miłość mnie oddała, a ja w miłości świata zaledwiem jedną chciał Tobie poświęcić cząsteczkę. I widziałem nieraz zapłakane oko twoje, a tych łez przyczyną może ja byłem; aleś ty mnie kochała zawsze, kochała aż do grobu.
A dzisiaj?— ach ! na to pytanie pomimowolnie myśl zwraca się ku niebu; myśl serce za sobą pociąga ; szuka jej na ziemi, ale tu jej nie masz; szuka jej na niebie, tam ona Jest, tam ona kocha, tam ona błogosławi. Żywa i umarła matka zawsze jest matką: pierwej słowem, przykładem, — teraz pamięcią, wspomnieniem do Boga nas zbliża. Dziś obchodzimy tajemnicę Wniebowzięcia Maryi. Ona jest matką całego rodu ludzkiego; cały ród ludzki osierociały — szuka Jej myślą, szuka Jej sercem; i nie znajdując Jej na ziemi, myśl i serce zwraca do nieba. Tam Ona jest, tam kocha, tam błogosławi!
Lecz niestety! jakże wielu jest takich, którzy tej miłości znać nie chcą; którzy nie czują tego błogosławieństwa potrzeby! O biedni i nieszczęśliwi, bez matki żyją, bez matki cierpią, bez matki umierają, bez matki na wieki cierpieć będą. Nie chcą Jej szukać w niebie, i dla tego nigdy Jej w niebie nie znajdą.
Wniebowzięcie Maryi, jest zadatkiem wniebowzięcia naszego. Tam gdzie jest Matka, tam się zbiorą i dzieci. Dziecko Maryi na wieki nie zaginie! Ono dziecko, które Matkę kocha, słucha rad jej, idzie za przykładem jej: z nią się raduje, z nią cierpi. Radością Maryi na ziemi był Jezus. Za Jej przykładem niechaj On będzie jedyną radością naszą; boleścią Maryi był Jezus, niechaj On będzie boleścią naszą. Jezus w chwale przemienienia Swego na górze Tabor, oto rodzic nasz; Jezus w boleściach na krzyżu na górze Golgota, oto boleść nasza. Marya dzieliła wszystkie radości i boleści Syna swego i my podzielajmy wszystkie radości i boleści Matki naszej.
O niechaj dzisiejsza tajemnica zbliży nas do Niej; niechaj pociągnie myśl naszą ku niebu, a wtenczas ta ziemia tak biedną i nędzną nam się ukaże. Niechaj pociągnie ręce nasze ku niebu, a wtenczas to życie tak nikczemne i bolesne nam się wyda. O pamiętajmy często na niebo, a wtenczas zrozumiemy ziemię ; pamiętajmy na czas a pojmiemy wieczność; pamiętajmy na chwałę a pojmiemy boleści, bo przez ziemię do nieba, przez czas do wieczności, przez boleść trzeba nam przejść do chwały.
Tą drogą szła Marya i dla nas innej nie masz. — Czemuż myśl twa, do ziemi przykuta, w ciasnem kółku czasu, tak boleśnie krąży? założyłeś granicę myślom twoim, aby za grób nie zasięgły; założyłeś kajdany na nie, aby nad gwiazdy nie uleciały. I cóż masz na tej ludnej ziemi, że się od niej oderwać nie możesz? nienawidzisz świata a nie szukasz nieba; jesteś smutny a nie idziesz po pociechę do Matki; dźwigasz krzyż a boisz się do Jezusa ukrzyżowanego dostąpić, który jeden ten krzyż ulżyć ci może. O! pomyśl co to ziemia, i że ty nie dla tej ziemi stworzony jesteś; pomyśl co niebo, i że ty do tego nieba powołany jesteś. Zanim to niebo zostanie mieszkaniem duszy twojej, niechaj dziś już zostanie mieszkaniem myśli twojej, Amen.

Nabożeństwo Majowe. Z rękopisów Ojca Karola Antoniewicza S. J. oddrukowane osobno z książki do nabożeństwa tegoż autora. Kraków. 1883.


Skomentuj