Część trzecia.
12. Powiemy szczerą prawdę, bracia moi, utrzymując, że gdy rozum filozoficzny w starożytności, jakeśmy to już widzieli, nie potrafił nigdy rozwiązać żadnego zadania, nie umiał uprzątnąć żadnej trudności ani postanowić żadnej prawdy; naówczas rozum katolicki natchniony światłem słowa bożego, doszedł do rozwiązania wszystkich trudności w porządku rzeczy filozoficznym, teologicznym i przyrodzonym.
Brak mi czasu, bracia moi, abym mógł przebiec te wszystkie porządki; ograniczę się więc do dwóch tylko przykładów. Chcę wam przedstawić naprzód owo rozwiązanie naturalne, jakie szczytna, rozległa i pewna filozofia czasów chrześcijańskich podała i do jakiego przyjęcia zmusiła same nawet umysły najbardziej wymagające i do zaspokojenia trudne, w zadaniu tak ważnym, tyczącym się początku pojęć ludzkich.
Co do tego ważnego zagadnienia rozum filozoficzny, idący o swoich własnych siłach, rozpad! się na dwa wielkie stronnictwa, platonistów utrzymujących, że wszystkie pojęcia sama tylko przez się tworzy dusza, i epikurejczyków, którzy twierdzili, że dusza niczym więcej nie jest, jak tylko gładka tablica, tabula rasa, i że wszystkie pojęcia przychodzą do niej już gotowe, wyrobione za pośrednictwem zmysłów lub słowa.
Oba te mniemania, uważane w swoich wyłącznych, ostatecznych wyrokach są błędne; lecz pod pewnymi względami wzięte oba zawierają w sobie nieco prawdy. Sama tylko filozofia chrześcijańska wykryła, co po obu tych stronach jest prawdziwego, i łącząc to w jedną Całość, podała prawdziwą naukę w tym wielkim zadaniu i sama je rozwiązała.
Jak do zrobienia jakiegoś posągu, rzekła do siebie, potrzebne są dwie rzeczy: kunsztmistrz i marmur; kunsztmistrz jako przyczyna czynna działająca, marmur jako przyczyna materialna; podobnież i w człowieku ciało przykłada się do utworzenia idei, pojęcia, jako przyczyna materialna, o tyle, o ile za pośrednictwem zmysłów lub mowy przenika do wyobraźni widmo, obraz (phantasma) przedmiotów zewnętrznych; dusza zaś do tego się przyczynia jako przyczyna działająca, albowiem dusza z powodu rozumu, tej zdolności, która jest odbłyskiem rozumu boskiego, z tych obrazów, jakich dostarczyły jej zmysły, poczyna w sobie samodzielnie i tworzy pojęcia, tak więc prawdziwą jest rzeczą, że ciało i dusza zarówno są tu potrzebne i przykładają się każde z osobna, odmiennym sobie właściwym sposobem, do utworzenia pojęć czyli idei.
Przez to proste i piękne rozwiązanie, rozum katolicki położył tamę wszelkim sporom pomiędzy filozofami chrześcijańskimi w przedmiocie tyczącym się tak ważnego zagadnienia.
13. Podobnież było i z zadaniem tyczącym się pewności. W ty zagadnieniu jak i w każdym innym, świat filozoficzny rozdzielił się na dwa nieprzyjazne sobie obozy. Jedni utrzymywali, że pewność znajduje się w człowieku, że człowiek w sobie samym posiada środki dojścia do pewności bezwzględnej we wszystkich rzeczach; był to systemat Dogmatystów.
Drudzy powiadali; nie, człowiek sam jeden tylko, nie może się o niczym upewnić, nie może o niczym nabyć pewności, nawet o swoim własnym bycie, o swojej własnej myśli; pewność nie znajduje się w człowieku pojedynczym osamotnionym, ona jest jedynie tylko w człowieku zbiorowym, w całym rodzie ludzkim. Tak mniemali akademicy.
Ponieważ człowiek pojedynczy jest, czyli raczej ma w sobie rozum, uczucie wewnętrzne i ciało, a więc dogmatyści, którzy przyznawali pewność sądów pojedynczemu człowiekowi, rozdzielili się znowu na trzy klasy: 1 na dogmatystów rozumowych, dla których pewność zależała od przekonania rozumu; byli to platoniści; 2, na dogmatystów fanatycznych, którzy uczucie serdeczne, wewnętrzne poruszenia duszy (Permotiones animi intimas Cic.) za wyrocznią niezawodną pewności uważali; tak mniemali cyrenaicy; 3, na koniec na sensualistów, dla których jedynym i ostatecznym trybunałem prawdy było świadectwo zmysłów; była to nauka zwolenników Epikura.
Z drugiej znowu strony, akademicy, którzy pewność upatrywali jedynie w całym rodzie ludzkim, w człowieku zbiorowym, stanowiącym oderwane pojęcie człowieka pojedynczego, rozdzielili się takoż na trzy osobne szkoły. Pierwsza, która nic pewnego nie uznawała, co by się znajdowało po za obrębem instytucji politycznych, cywilnych w kraju: to szkoła Warrona; druga, jedynie za pewne uważała same tylko wierzenia religijne każdego ludu: jak szkoła cycerońska; na koniec trzecia szkoła, powszechną zgodę całego rodzaju ludzkiego, zdrowy ogółu rozsądek, za jedyną zasadę pewności uważała: to zwolennicy Karneadesa.
Lecz obadwa te mniemania, jakkolwiek sobie nawzajem wbrew przeciwne, chociaż odmienną drogą, jednakże do jednego i tegoż samego doprowadzały kresu, do sceptycyzmu. Albowiem przyjąwszy za zasadę, iż człowiek nosi już w sobie pierwiastek wszelakiej pewności, że powinien zaufać własnemu światłu swojemu i obowiązany uważać za prawdę to wszystko, co się mu prawdą wydaje; widoczną jest rzeczą, że się otwierają wrota dla błędów wszelkiego rodzaju; że się przychodzi do zwątpienia o każdej prawdzie: co właśnie jest sceptycyzmem.
Z drugiej znowu strony, jeżeli człowiek pojedynczy, w niczym nie może mieć pewności, nawet o swoim własnym bycie; jakąż pewność dać mu mogą zdrowy sąd ogółu ludzi, instytucje cywilne narodów lub religijne ludu? Jakże on wiedzieć może, iż oprócz niego są inne jeszcze istoty? Następnie więc systemat akademików inną drogą wiedzie do tegoż samego kresu co i dogmatystów: to jest, do sceptycyzmu najzupełniejszego.
Filozofia chrześcijańska, w świetle Jezusa Chrystusa, poznając człowieka, stanęła; pomiędzy tymi dwoma zdaniami, i z ludem, którego mowa jest prawdziwą filozofią, albowiem jest mową natury, uznała, że człowiek ma w sobie zasadę pewności, lecz nie bezwzględnej pewności o wszystkich rzeczach, że człowiek ma w sobie pewność zupełną najpierwszych zasad, pewność tych prawd, z których rozum ludzki jest jakby złożony, albo, używając słów świętego Tomasza, o których jest zawiadomiony (I); przed którymi rozum człowieka zachowuje się biernie; do których nic on swojego nie przykłada: dlatego też święty Tomasz powiedział: «rozum jeżeli tylko poczyna pojęcia, zawsze robi to prawdziwie,» intelleclus simpliciler percipiens. semper est verus.
Podobnież się stało i ze zmysłami; filozofia chrześcijańska nie pogardziła ich świadectwem. Przeciwnie ona w zmysłach umieściła pewność prawd porządku rzeczy fizycznego, wyrzekłszy: zmysł zawsze jest prawdziwy, ile tylko razy zwrócony jest ku przedmiotom w obręb jego działania wchodzącym; Sensus circa sensibilia proprium semper est verus.
Człowiek dopiero wpada w błędy, gdy zaczyna robić wywody, gdy zaczyna rozwijać najpierwsze zasady, gdy z nich następstwa wyprowadzać pocznie. Error est in intellectu componente vel dividente (2). We względzie przeto tych wywodów trzeba się poddać wyrokom kościoła, sądowi uczonych, zdaniu powszechnemu, zgodzić się z tymi, którym służy prawo wyrokowania o przedmiocie roztrząsanym i podług tego sądzić czyśmy dobry lub zły użytek zrobili z naszego rozumu.
Oto w jaki sposób filozofia chrześcijańska pojednała prawa rozumu, z prawami zdrowego rozsądku ogółu. I gdy dogmatyści usiłowali tworzyć liczby, zostając zawsze przy jednostce, a też liczby ustanawiać chcieli akademicy bez jednostek ; filozofia chrześcijańska potworzyła liczby prawdziwe, albowiem wychodząc od jednostki, tęż samą jednostkę podwajała. To jest, iż utrzymując, że pomocą własnych środków można pewności nabyć o prawdzie najpierwszych zasad i o istnieniu poza nami zewnętrznych przedmiotów; położyła gruntowną podstawę dla świadectwa powszechnego, które jest wynikłością i ogółem tych wszystkich oczywistości i razem wszystkich indywidualych osobistych pewności (1).
Tak też podobnym sposobem stanąwszy pośrodku dwóch mniemań wbrew sobie przeciwnych i usiłując je z sobą wzajemnie pogodzić, filozofia chrześcijańska rozwiązała zagadnienie moralne w rzeczy wolnej woli i łaski, zagadnienie fizyczne co do wewnętrznej ciał natury i ich własności: jednym słowem wszystkie zagadnienia porządku naukowego; oraz zdołała się upewnić i przekonać o prawdach wszelkiego rodzaju, dowieść je, rozwinąć i zastosować do szczęścia pojedynczego człowieka i całej społeczności (I2).
14. W końcu na niej się sprawdziła, owa wyrocznia ewangeliczna, mówiąca: Szukajcie naprzód królestwa bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko będzie wam przydano.. Albowiem filozofowie chrześcijańscy zaczęli od szukania prawdy katolickiej, prawdy religijnej, nie troszcząc się o resztę. Nie zaprzątali się zgoła pięknością formy, zostawili to oni pacholętom nauki, co się rade bawią tymi cackami. Zmierzali oni przede wszystkim do tego, co jest najważniejsze dla człowieka, to jest do prawdy, do słowa bożego ; szukali królestwa bożego: Quaerile primum regnum Dei. I cóż się stało! dobroć, miłosierdzie boskie dało im jeszcze i to wszystko czego nie pragnęli, czego nie szukali: Et haec omnia adjieienlur vobis. Pragnęli tego tylko, co jest uczciwe, a poznali i pożyteczne, pragnęli tego co jest prawdziwe, a poznali co jest pięknę. Pragnęli tylko nieba, a zostali panami ziemi. Zaprawdę Europa chrześciańska zamknąwszy oczy na wszelkie korzyści doczesne i czysto ludzkie, przede wszystkim szukała wyłącznie królestwa bożego, z gorliwością strzegła słowa bożego i objawienia ewangelicznego — a Bóg dał jej w nadmiarze wszystkie korzyści doczesne. Stała się ona ogniskiem oświaty, umiejętności, literatury, sztuki, bogactw, siły i poloru; została panią, królową świata i wyrocznią jego losów; nic jej nie pozostaje, jak tylko dobrze się z samą sobą porozumieć, a cały świat potrafi ona pokonać, całym światem zawładnąć.
Tymczasem inaczej się stało z innymi ludami, co nie szukały królestwa bożego we wszystkim i przede wszystkim; straciwszy czystość wiary, same zostały twórcami, a ich kraje siedliskiem wszelkich błędów. Podobne do żydów, o których święty Augustyn powiedział: Temporalia perdere timuerunl, et vilam aeternam non cogitaverunt el sic utrumque amiserunl (Tractat 49 in Joan.), przeniósłszy rzeczy doczesne nad religijne i wieczne i te ostatnie straciły i tamtych me posiadły. Z utratą ”wiary utraciły wszelką naukę, wszelką oświatę i pozbawionym szczęścia żywota duchowego, nic więcej nie pozostało okrom cieniów śmierci.
15. Co się dzieje z całymi narodami przytrafiać się zwykło i pojedynczym osobom. Spojrzyjcie na tych, pomiędzy wami, którzy obłąkani zgubnymi naukami, znękani okropnymi zawodami, nie strzegli słowa bożego, którego słuchali za swych dni dziecięcych; lecz nad słowo boże przełożyli słowo ludzkie i w tamto wierzyć przestali. Po za boską naukę Kościoła, po za słowem co wy szło z ust bożych i które jest prawdziwym pokarmem człowieka, w rozpuście rozumu, co się z pod wszelkich praw wyłamał, co żadnej władzy nad sobą me uznaje, spodziewali się znaleźć nowe rozwinięcie, nową siłę, nowe życie dla swojego ducha; a tymczasem nic więcej tam nie znaleźli oprócz nędzy, słabości, cieniów i śmierci: In tenebris el in umbra mortis sedenl (Luc. I, 79).
Z pozoru, z imienia tylko są to mędrcy i ludzie uczeni, W istocie zaś nie wierząc w nic zgoła w co wierzyć potrzeba, nie umieją bynajmniej tego, co umieć koniecznie należy, nie znają zgoła tego, co niezbędnie znać wypada, ich umysł już martwy: Nomen habenl quod vivant,el mortal sunt (Apoc. Ill, 1). Zgnilizna nie mniej już zawładnęła ich duchem, co się pyszni jeszcze czczymi pozorami erudycji, jak również trawi ciało bogacza, chociaż to w kosztowne tkaniny obwinięte i w drogie marmury złożone. Prawdziwi to łazarze od dawna pogrzebani w pobielanych grobach swojej mądrości; bogaci w słowa a ubodzy w pewność i prawdę, odstręczają od siebie dusze chrześciańskie, co znieść nie mogą obmierzłej woni ich bezbożności: Quadriduanus est, jam foetet. (Joan. XI, 39),
16. I czyliż te biedne duchy naszych w chrzcie świętym braci na zawsze już umarły? Czyliż do życia nigdy już nie wrócą? Nie, nie; ożyć znowu mogą, byleby tylko chcieli. Z powodu Łazarza w grobie złożonego, do opłakującej go siostry, Syn boży wyrzekł te wielkie i wzniosłe słowa: Jam jest zmartwychwstanie i żywot, kto w mię wierzy choćby też umarł, żyć będzie. A wszelki, który żywię a wierzy w mię, nie umrze na wieki. I następnie zaraz dodaje: Marto, wierzysz że temu? Credis hoc! A Marta odpowiedziała: I owszem Panie, jam zawsze wierzyła żeś ty jest Chrystus, syn Boga żywego, który miał przyjść na świat, aby go zbawił. I w ślad za tym pięknym i wzniosłym czynem wiary, nastąpiło wskrzeszenie Łazarza.
Otóż, przyjaciele moi, jeśli się znajdują pomiędzy wami tacy, co pod względem ducha w takim zostają położeniu jak był Łazarz pod względem ciała, otóż mówię wam, macie środek łatwy, jaki wam Bóg nastręcza, abyście mogli zmartwychpowstać i powrócić do żywota umysłowego, któryście stracili. Niech Marta, to jest niech wasza wola uwierzy, że Jezus Chrystus jest zmartwychwstaniem i żywotem — a brat jej Łazarz, to jest duch wasz umarły z powodu niedowiarstwa, może odżyć przez wiarę. Lecz nie mówcie: «Niestetv! ja wierzyć nie mogę.« Chciejcie tylko wierzyć, módlcie się abyście wierzyli; a miłosierdzie boskie dokona reszty i wierzyć będziecie. Albowiem chęć wierzenia, modlitwa o wiarę, już jest samą wiarą; podobnież jak chęć miłowania, modlitwa o miłość, już jest samą miłością. Śmiało tylko, śmiało, i jeśliśmy byli dość słabi, nikczemni, abyśmy zaprzeczali miejmyż dość mocy i wielkości duszy, abyśmy wierzyli. Wznieśmy się wyżej nad samych siebie i bądźmy sobą samymi.
W skrytościach sumienia naszego, padnijmy do stóp tego najmilszego Zbawiciela i powiedzmy do niego: Tak, tak Panie, wierzę, chcę wierzyć, żeś Ty jest prawdziwy Syn Boga żywego, któryś przyszedł na świat, abyś go zbawił i abyś także na mm mnie samego zbawił; Credo quia tu es Christus Filius Dei vivi, qui in hunc munduru venisti; a w tej chwili ów cud wielki, który wszechmocne słowo tego Syna Bożego zdziałało na ciele Łazarza, ponowi się i spełni na naszym umyśłe, i skoro raz tylko odzyskamy ten żywot ducha, który jest odblaskiem wiecznego żywota samegoż Boga — już więcej nigdy nie umrzemy, Et omnis, qui vivit et credit inme non morielur in aeternum.
Na koniec, my wszyscy, którzy się znajdujemy zgromadzeni w tej świątyni, nie opuszczajmy jej dopóki nie zrobimy mocnego postanowienia króla proroka, to jest, czy to jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami żywota umysłu i serca, czy też w tej właśnie chwili przez wiarę i łaskę doń powracamy, że nie chcemy już go nigdy stracić, nie chcemy nigdy umrzeć przez niedowiarstwo, zwątpienie lub występek; że zawsze żyć pragniemy wiarą w słowo boże, miłością przykazań Jego; że gorliwie chcemy wykonywać to słowo boże, odważnie je wyznawać i pokazać światu te cuda, które dobroć boska dla nas i w nas zdziałała: Non moriar. sei vivam, et narrabo opera Domini. (Psal. CXVII, 17).
A tak, osiągnąwszy spokój duszy w życiu doczesnym i szczęście w wieczności, nauczymy się z własnego doświadczenia, że człowiek nie inaczej może być prawdziwie szczęśliwy, jak tylko wtenczas, gdy słucha słowa bożego i strzeże go: Beali qui audiunt verbum Dei, et cuslodiunt Ulu i! Amen.
O rozumie katolickim w pierwszych wiekach Chrześcijaństwa (Cz.1)
O rozumie katolickim w pierwszych wiekach Chrześcijaństwa (Cz.2)
Pamiętnik Religijno-Moralny: czasopismo ku zbudowaniu i pożytkowi tak duchownych jako i świeckich osób. T.24. Nr. 4 (Kwiecień 1853)
1) Tak więc pewność wynikająca ze świadectwa powszechnego polega głównie na pewnościach szczególnych, w podobny sposób jak powstaje liczba z jednostek do składu jej wchodzących. Łatwo to się pojąć daje, iż wielu ludzi mających szczupły majątek, łącząc razem swoje fundusze, mogą utworzyć kapitał wielki. Lecz nie podobna pojąć aby kapitał ogromny mogło złożyć chociażby jak najwięcej ludzi, którzy by zgoła nic a nic nie posiadali. Zasadzać więc pewność na powszechnym świadectwie ludzi, odmawiając każdemu z nich pojedynczo uważanemu wszelkiego sposobu nabycia pewności, jest twierdzeniem niedorzecznym i śmiesznym. Jednakże jest to błąd w jaki popadł autor dzieła-Essai utrzymując, że człowiek pojedynczy w niczym sam z siebie nie może mieć pewności, a nawet o swoim bycie, i że ludzie, którzy oddzielnie uważani nie mogą być niczego pewni, zgodziwszy się na uznanie jakiejś przeczy, mogą już wyrokować o nieomylnej pewności.
2) „Główne zagadnienia nauki moralności, które filozofia za dni naszych tak zuchwale powołał przed swój trybunał, naówczas były rozwiązywane przez sarnę religią, albo w jej duchu roztrząsane. W całej Europie istniała jedność nauki w rzeczach najważniejszych, i jedność uczucia. Mistrze rozmaitych uniwersytetów, albo nawet rozmaitych narodów, raczej się silili na dowody, a nie na walkę mniemań a filozofia miała takoż swoje igrzyska, w których naśladowano bitwy, lecz które w istocie były tylko ćwiczeniem umysłu. Byt to czas pokoju.14 (De Bonald Recherches etc. tom I)• Tym lepiej dla umysłu ludzkiego, tym lepiej dla społeczeństwa!


Skomentuj