O rozumie katolickim w pierwszych wiekach Chrześcijaństwa (Cz.3)


Część‎ ‎trzecia.

12.‎ ‎Powiemy‎ ‎szczerą‎ ‎prawdę,‎ ‎bracia‎ ‎moi,‎ ‎utrzymując, że‎ ‎gdy‎ ‎rozum‎ ‎filozoficzny‎ ‎w‎ ‎starożytności,‎ ‎jakeśmy‎ ‎to‎ ‎już widzieli,‎ ‎nie‎ ‎potrafił‎ ‎nigdy‎ ‎rozwiązać‎ ‎żadnego‎ ‎zadania, nie‎ ‎umiał‎ ‎uprzątnąć‎ ‎żadnej‎ ‎trudności‎ ‎ani‎ ‎postanowić‎ ‎żadnej‎ ‎prawdy;‎ ‎naówczas‎ ‎rozum‎ ‎katolicki‎ ‎natchniony‎ ‎światłem‎ ‎słowa‎ ‎bożego,‎ ‎doszedł‎ ‎do‎ ‎rozwiązania‎ ‎wszystkich trudności‎ ‎w‎ ‎porządku‎ ‎rzeczy‎ ‎filozoficznym,‎ ‎teologicznym i‎ ‎przyrodzonym.

Brak‎ ‎mi‎ ‎czasu,‎ ‎bracia‎ ‎moi,‎ ‎abym‎ ‎mógł‎ ‎przebiec‎ ‎te wszystkie‎ ‎porządki;‎ ‎ograniczę‎ ‎się‎ ‎więc‎ ‎do‎ ‎dwóch‎ ‎tylko przykładów.‎ ‎Chcę‎ ‎wam‎ ‎przedstawić‎ ‎naprzód‎ ‎owo‎ ‎rozwiązanie‎ ‎naturalne,‎ ‎jakie‎ ‎szczytna,‎ ‎rozległa‎ ‎i‎ ‎pewna‎ ‎filozofia czasów‎ ‎chrześcijańskich‎ ‎podała‎ ‎i‎ ‎do‎ ‎jakiego‎ ‎przyjęcia‎ ‎zmusiła‎ ‎same‎ ‎nawet‎ ‎umysły‎ ‎najbardziej‎ ‎wymagające‎ ‎i‎ ‎do‎ ‎zaspokojenia‎ ‎trudne,‎ ‎w‎ ‎zadaniu‎ ‎tak‎ ‎ważnym,‎ ‎tyczącym‎ ‎się początku‎ ‎pojęć‎ ‎ludzkich.

Co‎ ‎do‎ ‎tego‎ ‎ważnego‎ ‎zagadnienia‎ ‎rozum‎ ‎filozoficzny, idący‎ ‎o‎ ‎swoich‎ ‎własnych‎ ‎siłach,‎ ‎rozpad!‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎dwa‎ ‎wielkie‎ ‎stronnictwa,‎ ‎platonistów‎ ‎utrzymujących,‎ ‎że‎ ‎wszystkie pojęcia‎ ‎sama‎ ‎tylko‎ ‎przez‎ ‎się‎ ‎tworzy‎ ‎dusza,‎ ‎i‎ ‎epikurejczyków,‎ ‎którzy‎ ‎twierdzili,‎ ‎że‎ ‎dusza‎ ‎niczym ‎więcej‎ ‎nie‎ ‎jest, jak‎ ‎tylko‎ ‎gładka‎ ‎tablica,‎ ‎tabula‎ ‎rasa,‎ ‎i‎ ‎że‎ ‎wszystkie‎ ‎pojęcia‎ ‎przychodzą‎ ‎do‎ ‎niej‎ ‎już‎ ‎gotowe,‎ ‎wyrobione‎ ‎za‎ ‎pośrednictwem‎ zmysłów‎ ‎lub‎ ‎słowa.

Oba‎ ‎te‎ ‎mniemania,‎ ‎uważane‎ ‎w‎ ‎swoich‎ ‎wyłącznych, ostatecznych‎ ‎wyrokach‎ ‎są‎ ‎błędne;‎ ‎lecz‎ ‎pod‎ ‎pewnymi względami‎ ‎wzięte‎ ‎oba‎ ‎zawierają‎ ‎w ‎sobie‎ ‎nieco‎ ‎prawdy. Sama‎ ‎tylko‎ ‎filozofia‎ ‎chrześcijańska‎ ‎wykryła,‎ ‎co‎ ‎po‎ ‎obu tych‎ ‎stronach‎ ‎jest‎ ‎prawdziwego,‎ ‎i‎ ‎łącząc‎ ‎to‎ ‎w‎ ‎jedną‎ ‎Całość,‎ ‎podała‎ ‎prawdziwą‎ ‎naukę‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎wielkim‎ ‎zadaniu i‎ ‎sama‎ ‎je‎ ‎rozwiązała.

Jak‎ ‎do‎ ‎zrobienia‎ ‎jakiegoś‎ ‎posągu,‎ ‎rzekła‎ ‎do‎ ‎siebie, potrzebne‎ ‎są‎ ‎dwie‎ ‎rzeczy:‎ ‎kunsztmistrz‎ ‎i‎ ‎marmur;‎ ‎kunsztmistrz‎ ‎jako‎ ‎przyczyna‎ ‎czynna‎ ‎działająca,‎ ‎marmur‎ ‎jako przyczyna‎ ‎materialna‎;‎ ‎podobnież‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎człowieku‎ ‎ciało przykłada‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎utworzenia‎ ‎idei,‎ ‎pojęcia,‎ ‎jako‎ ‎przyczyna materialna,‎ ‎o‎ ‎tyle,‎ ‎o‎ ‎ile‎ ‎za‎ ‎pośrednictwem‎ ‎zmysłów‎ ‎lub mowy‎ ‎przenika‎ ‎do‎ ‎wyobraźni‎ ‎widmo,‎ ‎obraz‎ ‎(phantasma) przedmiotów‎ ‎zewnętrznych;‎ ‎dusza‎ ‎zaś‎ ‎do‎ ‎tego‎ ‎się‎ ‎przyczynia‎ ‎jako‎ ‎przyczyna‎ ‎działająca,‎ ‎albowiem‎ ‎dusza‎ ‎z‎ ‎powodu‎ ‎rozumu,‎ ‎tej‎ ‎zdolności,‎ ‎która‎ ‎jest‎ ‎odbłyskiem‎ ‎rozumu‎ ‎boskiego,‎ ‎z‎ ‎tych‎ ‎obrazów,‎ ‎jakich‎ ‎dostarczyły‎ ‎jej‎ ‎zmysły,‎ ‎poczyna‎ ‎w ‎sobie‎ ‎samodzielnie‎ ‎i‎ ‎tworzy‎ ‎pojęcia,‎ ‎tak więc‎ ‎prawdziwą‎ ‎jest‎ ‎rzeczą,‎ ‎że‎ ‎ciało‎ ‎i‎ ‎dusza‎ ‎zarówno‎ ‎są tu‎ ‎potrzebne‎ ‎i‎ ‎przykładają‎ ‎się‎ ‎każde‎ ‎z‎ ‎osobna,‎ ‎odmiennym sobie‎ ‎właściwym‎ ‎sposobem,‎ ‎do‎ ‎utworzenia‎ ‎pojęć‎ ‎czyli idei.‎ ‎

Przez‎ ‎to‎ ‎proste‎ ‎i‎ ‎piękne‎ ‎rozwiązanie,‎ ‎rozum‎ ‎katolicki‎ ‎położył‎ ‎tamę‎ ‎wszelkim‎ ‎sporom‎ ‎pomiędzy‎ ‎filozofami chrześcijańskimi ‎w‎ ‎przedmiocie‎ ‎tyczącym‎ ‎się‎ ‎tak‎ ‎ważnego‎ ‎zagadnienia.

 

13.‎ ‎Podobnież‎ ‎było‎ ‎i‎ ‎z‎ ‎zadaniem‎ ‎tyczącym‎ ‎się‎ ‎pewności.‎ ‎W‎ ‎ty‎ ‎zagadnieniu‎ ‎jak‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎każdym‎ ‎innym,‎ ‎świat filozoficzny‎ ‎rozdzielił‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎dwa‎ ‎nieprzyjazne‎ ‎sobie‎ ‎obozy.‎ ‎Jedni‎ ‎utrzymywali,‎ ‎że‎ ‎pewność‎ ‎znajduje‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎człowieku,‎ ‎że‎ ‎człowiek‎ ‎w‎ ‎sobie‎ ‎samym‎ ‎posiada‎ ‎środki‎ ‎dojścia‎ ‎do‎ ‎pewności‎ ‎bezwzględnej‎ ‎we‎ ‎wszystkich‎ ‎rzeczach; był‎ ‎to‎ ‎systemat‎ ‎Dogmatystów.
Drudzy‎ ‎powiadali;‎ ‎nie,‎ ‎człowiek‎ ‎sam‎ ‎jeden‎ ‎tylko,‎ ‎nie może‎ ‎się‎ ‎o‎ ‎niczym‎ ‎upewnić,‎ ‎nie‎ ‎może‎ ‎o‎ ‎niczym‎ ‎nabyć‎ ‎pewności,‎ ‎nawet‎ ‎o‎ ‎swoim‎ ‎własnym‎ ‎bycie,‎ ‎o swojej‎ ‎własnej‎ ‎myśli;‎ ‎pewność‎ ‎nie‎ ‎znajduje‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎człowieku‎ ‎pojedynczym‎ ‎osamotnionym,‎ ‎ona‎ ‎jest‎ ‎jedynie‎ ‎tylko‎ ‎w‎ ‎człowieku‎ ‎zbiorowym,‎ ‎w‎ ‎całym‎ ‎rodzie‎ ‎ludzkim.‎ ‎Tak‎ ‎mniemali akademicy.

Ponieważ‎ ‎człowiek‎ ‎pojedynczy‎ ‎jest,‎ ‎czyli‎ ‎raczej‎ ‎ma w‎ ‎sobie‎ ‎rozum,‎ ‎uczucie‎ ‎wewnętrzne‎ ‎i‎ ‎ciało,‎ ‎a‎ ‎więc‎ ‎dogmatyści,‎ ‎którzy‎ ‎przyznawali‎ ‎pewność‎ ‎sądów‎ ‎pojedynczemu‎ ‎człowiekowi,‎ ‎rozdzielili‎ ‎się‎ ‎znowu‎ ‎na‎ ‎trzy‎ ‎klasy:‎ ‎1 na‎ ‎dogmatystów‎ ‎rozumowych,‎ ‎dla‎ ‎których‎ ‎pewność‎ ‎zależała‎ ‎od‎ ‎przekonania‎ ‎rozumu;‎ ‎byli‎ ‎to‎ ‎platoniści;‎ ‎2,‎ ‎na‎ ‎dogmatystów‎ ‎fanatycznych,‎ ‎którzy‎ ‎uczucie‎ ‎serdeczne,‎ ‎wewnętrzne‎ ‎poruszenia‎ ‎duszy‎ ‎(Permotiones‎ ‎animi‎ ‎intimas Cic.)‎ ‎za‎ ‎wyrocznią‎ ‎niezawodną‎ ‎pewności‎ ‎uważali;‎ ‎tak mniemali‎ ‎cyrenaicy;‎ ‎3,‎ ‎na koniec‎ ‎na‎ ‎sensualistów,‎dla‎ ‎których‎ ‎jedynym‎ ‎i‎ ‎ostatecznym‎ ‎trybunałem‎ ‎prawdy‎ ‎było świadectwo‎ ‎zmysłów;‎ ‎była‎ ‎to‎ ‎nauka‎ ‎zwolenników‎ ‎Epikura.

Z‎ ‎drugiej‎ ‎znowu‎ ‎strony,‎ ‎akademicy,‎ ‎którzy‎ ‎pewność upatrywali‎ ‎jedynie‎ ‎w‎ ‎całym‎ ‎rodzie‎ ‎ludzkim,‎ ‎w‎ ‎człowieku zbiorowym,‎ ‎stanowiącym‎ ‎oderwane‎ ‎pojęcie‎ ‎człowieka‎ ‎pojedynczego,‎ ‎rozdzielili‎ ‎się‎ ‎takoż‎ ‎na‎ ‎trzy‎ ‎osobne‎ ‎szkoły. Pierwsza,‎ ‎która‎ ‎nic‎ ‎pewnego‎ ‎nie‎ ‎uznawała,‎ ‎co by‎ ‎się znajdowało‎ ‎po‎ ‎za‎ ‎obrębem‎ ‎instytucji‎ ‎politycznych,‎ ‎cywilnych‎ ‎w‎ ‎kraju:‎ ‎to‎ ‎szkoła‎ ‎Warrona;‎ ‎druga,‎ ‎jedynie‎ ‎za‎ ‎pewne uważała‎ ‎same‎ ‎tylko‎ ‎wierzenia‎ ‎religijne‎ ‎każdego‎ ‎ludu:‎ ‎jak szkoła‎ ‎cycerońska;‎ ‎na koniec‎ ‎trzecia‎ ‎szkoła,‎ ‎powszechną zgodę‎ ‎całego‎ ‎rodzaju‎ ‎ludzkiego,‎ ‎zdrowy‎ ‎ogółu‎ ‎rozsądek, za‎ ‎jedyną‎ ‎zasadę‎ ‎pewności‎ ‎uważała:‎ ‎to‎ ‎zwolennicy‎ ‎Karneadesa.

Lecz‎ ‎obadwa‎ ‎te‎ ‎mniemania,‎ ‎jakkolwiek‎ ‎sobie‎ ‎nawzajem‎ ‎wbrew‎ ‎przeciwne,‎ ‎chociaż‎ ‎odmienną‎ ‎drogą,‎ ‎jednakże do‎ ‎jednego‎ ‎i‎ ‎tegoż‎ ‎samego‎ ‎doprowadzały‎ ‎kresu,‎ ‎do‎ ‎sceptycyzmu.‎ Albowiem‎ ‎przyjąwszy‎ ‎za‎ ‎zasadę,‎ ‎iż‎ ‎człowiek nosi‎ ‎już‎ ‎w‎ ‎sobie‎ ‎pierwiastek‎ ‎wszelakiej‎ ‎pewności,‎ ‎że‎ ‎powinien‎ ‎zaufać‎ ‎własnemu‎ ‎światłu‎ ‎swojemu‎ ‎i‎ ‎obowiązany uważać‎ ‎za ‎prawdę‎ ‎to‎ ‎wszystko,‎ ‎co‎ ‎się‎ ‎mu‎ ‎prawdą‎ ‎wydaje; widoczną‎ ‎jest‎ ‎rzeczą,‎ ‎że‎ ‎się‎ ‎otwierają‎ ‎wrota‎ ‎dla‎ ‎błędów wszelkiego‎ ‎rodzaju;‎ ‎że‎ ‎się‎ ‎przychodzi‎ ‎do‎ ‎zwątpienia‎ ‎o‎ ‎każdej‎ ‎prawdzie:‎ ‎co‎ ‎właśnie‎ ‎jest‎ ‎sceptycyzmem.‎ ‎
Z‎ ‎drugiej znowu‎ ‎strony,‎ ‎jeżeli‎ ‎człowiek‎ ‎pojedynczy,‎ ‎w ‎niczym‎ ‎nie może‎ ‎mieć‎ ‎pewności,‎ ‎nawet‎ ‎o‎ ‎swoim‎ ‎własnym‎ ‎bycie;‎ ‎jakąż‎ ‎pewność‎ ‎dać‎ ‎mu‎ ‎mogą‎ ‎zdrowy‎ ‎sąd‎ ‎ogółu‎ ‎ludzi,‎ ‎instytucje‎ ‎cywilne‎ ‎narodów‎ ‎lub‎ ‎religijne‎ ‎ludu?‎ ‎Jakże‎ ‎on wiedzieć‎ ‎może,‎ ‎iż‎ ‎oprócz‎ ‎niego‎ ‎są‎ ‎inne‎ ‎jeszcze‎ ‎istoty? Następnie‎ ‎więc‎ ‎systemat‎ ‎akademików‎ ‎inną‎ ‎drogą‎ ‎wiedzie do‎ ‎tegoż‎ ‎samego‎ ‎kresu‎ ‎co‎ ‎i‎ ‎dogmatystów:‎ ‎to‎ ‎jest,‎ ‎do‎ ‎sceptycyzmu‎ ‎najzupełniejszego.

 

Filozofia‎ ‎chrześcijańska,‎ ‎w‎ ‎świetle‎ ‎Jezusa‎ ‎Chrystusa, poznając‎ ‎człowieka,‎ ‎stanęła‎;‎ ‎pomiędzy‎ ‎tymi‎ ‎dwoma‎ ‎zdaniami,‎ ‎i‎ ‎z‎ ‎ludem,‎ ‎którego‎ ‎mowa‎ ‎jest‎ ‎prawdziwą‎ ‎filozofią, albowiem‎ ‎jest‎ ‎mową‎ ‎natury,‎ ‎uznała,‎ ‎że‎ ‎człowiek‎ ‎ma w‎ ‎sobie‎ ‎zasadę‎ ‎pewności,‎ ‎lecz‎ ‎nie‎ ‎bezwzględnej‎ ‎pewności o‎ ‎wszystkich‎ ‎rzeczach,‎ ‎że‎ ‎człowiek‎ ‎ma‎ ‎w‎ ‎sobie‎ ‎pewność zupełną‎ ‎najpierwszych‎ ‎zasad,‎ ‎pewność‎ ‎tych‎ ‎prawd,‎ ‎z‎ ‎których‎ ‎rozum‎ ‎ludzki‎ ‎jest‎ ‎jakby‎ ‎złożony,‎ ‎albo,‎ ‎używając‎ ‎słów świętego‎ ‎Tomasza,‎ ‎o‎ ‎których‎ ‎jest‎ ‎zawiadomiony‎ ‎(I); przed‎ ‎którymi‎ ‎rozum‎ ‎człowieka‎ ‎zachowuje‎ ‎się‎ ‎biernie; do‎ ‎których‎ ‎nic‎ ‎on‎ ‎swojego‎ ‎nie‎ ‎przykłada:‎ ‎dlatego‎ ‎też święty‎ ‎Tomasz‎ ‎powiedział:‎ ‎«rozum‎ ‎jeżeli‎ ‎tylko‎ ‎poczyna pojęcia,‎ ‎zawsze‎ ‎robi‎ ‎to‎ ‎prawdziwie,»‎ ‎intelleclus‎ ‎simpliciler percipiens.‎ ‎semper‎ ‎est ‎verus.

Podobnież‎ ‎się‎ ‎stało‎ ‎i‎ ‎ze‎ ‎zmysłami;‎ ‎filozofia‎ ‎chrześcijańska‎ ‎nie‎ ‎pogardziła‎ ‎ich‎ ‎świadectwem.‎ ‎Przeciwnie‎ ‎ona w‎ ‎zmysłach‎ ‎umieściła‎ ‎pewność‎ ‎prawd‎ ‎porządku‎ ‎rzeczy fizycznego,‎ ‎wyrzekłszy:‎ ‎zmysł‎ ‎zawsze‎ ‎jest‎ ‎prawdziwy,‎ ‎ile tylko‎ ‎razy‎ ‎zwrócony‎ ‎jest‎ ‎ku‎ ‎przedmiotom‎ ‎w‎ ‎obręb‎ ‎jego działania‎ ‎wchodzącym;‎ ‎Sensus‎ ‎circa‎ ‎sensibilia‎ ‎proprium semper‎ ‎est‎ ‎verus.

Człowiek‎ ‎dopiero‎ ‎wpada‎ ‎w‎ ‎błędy,‎ ‎gdy‎ ‎zaczyna‎ ‎robić wywody‎,‎ ‎gdy‎ ‎zaczyna‎ ‎rozwijać‎ ‎najpierwsze‎ ‎zasady, gdy‎ ‎z‎ ‎nich‎ ‎następstwa‎ ‎wyprowadzać‎ ‎pocznie.‎ ‎Error‎ ‎est‎ ‎in intellectu‎ ‎componente vel dividente‎ ‎(2).‎ ‎We‎ ‎względzie‎ ‎przeto tych‎ ‎wywodów‎ ‎trzeba‎ ‎się‎ ‎poddać‎ ‎wyrokom‎ ‎kościoła,‎ ‎sądowi‎ ‎uczonych,‎ ‎zdaniu‎ ‎powszechnemu,‎ ‎zgodzić‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎tymi, którym‎ ‎służy‎ ‎prawo‎ ‎wyrokowania‎ ‎o‎ ‎przedmiocie‎ ‎roztrząsanym‎ ‎i‎ ‎podług‎ ‎tego‎ ‎sądzić‎ ‎czyśmy‎ ‎dobry‎ ‎lub‎ ‎zły‎ ‎użytek zrobili‎ ‎z‎ ‎naszego‎ ‎rozumu.

Oto‎ ‎w‎ ‎jaki‎ ‎sposób‎ ‎filozofia‎ ‎chrześcijańska‎ ‎pojednała prawa‎ ‎rozumu,‎ ‎z‎ ‎prawami‎ ‎zdrowego‎ ‎rozsądku‎ ‎ogółu‎. I‎ ‎gdy‎ ‎dogmatyści‎ ‎usiłowali‎ ‎tworzyć‎ ‎liczby,‎ ‎zostając‎ ‎zawsze przy‎ ‎jednostce,‎ ‎a‎ ‎też‎ ‎liczby‎ ‎ustanawiać‎ ‎chcieli‎ ‎akademicy bez‎ ‎jednostek‎ ;‎ ‎filozofia‎ ‎chrześcijańska‎ ‎potworzyła‎ ‎liczby prawdziwe,‎albowiem‎ ‎wychodząc‎ ‎od‎ ‎jednostki,‎ ‎tęż‎ ‎samą jednostkę‎ ‎podwajała.‎ ‎To‎ ‎jest,‎ ‎iż‎ ‎utrzymując,‎ ‎że‎ ‎pomocą własnych‎ ‎środków‎ ‎można‎ ‎pewności‎ ‎nabyć‎ ‎o‎ ‎prawdzie‎ ‎najpierwszych‎ ‎zasad‎ ‎i‎ ‎o‎ ‎istnieniu‎ ‎po‎za‎ ‎nami‎ ‎zewnętrznych przedmiotów;‎ ‎położyła‎ ‎gruntowną‎ ‎podstawę‎ ‎dla‎ ‎świadectwa‎ ‎powszechnego,‎ ‎które‎ ‎jest‎ ‎wynikłością‎ ‎i‎ ‎ogółem‎ ‎tych wszystkich‎ ‎oczywistości‎ ‎i‎ ‎razem‎ ‎wszystkich‎ ‎indywidualych‎ ‎osobistych‎ ‎pewności‎ ‎(1).

Tak‎ ‎też‎ ‎podobnym‎ ‎sposobem‎ ‎stanąwszy‎ ‎pośrodku‎ ‎dwóch mniemań‎ ‎wbrew‎ ‎sobie‎ ‎przeciwnych‎ ‎i‎ ‎usiłując‎ ‎je‎ ‎z‎ ‎sobą wzajemnie‎ ‎pogodzić,‎ ‎filozofia‎ ‎chrześcijańska‎ ‎rozwiązała‎ ‎zagadnienie‎ ‎moralne‎ ‎w‎ ‎rzeczy‎ ‎wolnej‎ ‎woli‎ ‎i‎ ‎łaski,‎ ‎zagadnienie‎ ‎fizyczne‎ ‎co‎ ‎do‎ ‎wewnętrznej‎ ‎ciał‎ ‎natury‎ ‎i‎ ‎ich‎ ‎własności: jednym ‎słowem‎ ‎wszystkie‎ ‎zagadnienia‎ ‎porządku‎ ‎naukowego;‎ ‎oraz‎ ‎zdołała‎ ‎się‎ ‎upewnić‎ ‎i‎ ‎przekonać‎ ‎o‎ ‎prawdach wszelkiego‎ ‎rodzaju,‎ ‎dowieść‎ ‎je,‎ ‎rozwinąć‎ ‎i‎ ‎zastosować‎ ‎do szczęścia‎ ‎pojedynczego‎ ‎człowieka‎ ‎i‎ ‎całej‎ ‎społeczności‎ ‎(I2).

 

14.‎ ‎W‎ ‎końcu‎ ‎na‎ ‎niej‎ ‎się‎ ‎sprawdziła,‎ ‎owa‎ ‎wyrocznia ewangeliczna,‎ ‎mówiąca:‎ ‎Szukajcie‎ ‎naprzód‎ ‎królestwa‎ ‎bożego‎ ‎i‎ ‎sprawiedliwości‎ ‎jego,‎ ‎a‎ ‎wszystko‎ ‎będzie‎ ‎wam‎ ‎przydano..‎ ‎Albowiem‎ ‎filozofowie‎ ‎chrześcijańscy‎ ‎zaczęli‎ ‎od szukania‎ ‎prawdy‎ ‎katolickiej,‎ ‎prawdy‎ ‎religijnej,‎ ‎nie‎ ‎troszcząc‎ ‎się‎ ‎o‎ ‎resztę.‎ ‎Nie‎ ‎zaprzątali‎ ‎się‎ ‎zgoła‎ ‎pięknością‎ ‎formy,‎ ‎zostawili‎ ‎to oni‎ ‎pacholętom‎ ‎nauki,‎ ‎co‎ ‎się‎ ‎rade‎ ‎bawią‎ ‎tymi‎ ‎cackami. Zmierzali‎ ‎oni‎ ‎przede wszystkim‎ ‎do‎ ‎tego,‎ ‎co‎ ‎jest‎ ‎najważniejsze‎ ‎dla‎ ‎człowieka,‎ ‎to‎ ‎jest‎ ‎do‎ ‎prawdy,‎ ‎do‎ ‎słowa‎ ‎bożego‎ ‎;‎ ‎szukali‎ ‎królestwa‎ ‎bożego:‎ ‎Quaerile‎ ‎primum regnum‎ ‎Dei.‎ ‎I‎ ‎cóż‎ ‎się‎ ‎stało!‎ ‎dobroć,‎ ‎miłosierdzie‎ ‎boskie dało‎ ‎im‎ ‎jeszcze‎ ‎i‎ ‎to‎ ‎wszystko‎ ‎czego‎ ‎nie‎ ‎pragnęli,‎ ‎czego nie‎ ‎szukali:‎ ‎Et‎ ‎haec‎ ‎omnia‎ ‎adjieienlur‎ ‎vobis.‎Pragnęli‎ ‎tego‎ ‎tylko,‎ ‎co‎ ‎jest‎ ‎uczciwe,‎ ‎a‎ ‎poznali‎ ‎i‎ ‎pożyteczne, ‎pragnęli‎ ‎tego‎ ‎co‎ ‎jest‎ ‎prawdziwe,‎ ‎a‎ ‎poznali‎ ‎co‎ ‎jest‎ ‎p‎ięknę.‎ ‎Pragnęli‎ ‎tylko‎ ‎nieba,‎ ‎a‎ ‎zostali‎ ‎panami‎ ‎ziemi.‎ ‎Zaprawdę‎ ‎Europa‎ ‎chrześciańska‎ ‎zamknąwszy‎ ‎oczy‎ ‎na‎ ‎wszelkie‎ ‎korzyści doczesne‎ ‎i‎ ‎czysto‎ ‎ludzkie,‎ ‎przede wszystkim‎ ‎szukała‎ ‎wyłącznie‎ ‎królestwa‎ ‎bożego,‎ ‎z‎ ‎gorliwością‎ ‎strzegła‎ ‎słowa bożego‎ ‎i‎ ‎objawienia‎ ‎ewangelicznego‎ ‎—‎ ‎a‎ ‎Bóg‎ ‎dał‎ ‎jej w‎ ‎nadmiarze‎ ‎wszystkie‎ ‎korzyści‎ ‎doczesne.‎ ‎Stała‎ ‎się‎ ‎ona ogniskiem‎ ‎oświaty,‎ ‎umiejętności,‎ ‎literatury,‎ ‎sztuki,‎ ‎bogactw,‎ ‎siły‎ ‎i‎ ‎poloru;‎ ‎została‎ ‎panią,‎ ‎królową‎ ‎świata‎ ‎i‎ ‎wyrocznią‎ ‎jego‎ ‎losów;‎ ‎nic‎ ‎jej‎ ‎nie‎ ‎pozostaje,‎ ‎jak‎ ‎tylko‎ ‎dobrze się‎ ‎z‎ ‎samą‎ ‎sobą‎ ‎porozumieć,‎ ‎a‎ ‎cały‎ ‎świat‎ ‎potrafi‎ ‎ona‎ ‎pokonać,‎ ‎całym‎ ‎światem‎ ‎zawładnąć.

Tymczasem‎ ‎inaczej‎ ‎się‎ ‎stało‎ ‎z‎ ‎innymi‎ ‎ludami,‎ ‎co‎ ‎nie szukały‎ ‎królestwa‎ ‎bożego‎ ‎we‎ ‎wszystkim‎ ‎i‎ ‎przede wszystkim;‎ ‎straciwszy‎ ‎czystość‎ ‎wiary,‎ ‎same‎ ‎zostały‎ ‎twórcami, a‎ ‎ich‎ ‎kraje‎ ‎siedliskiem‎ ‎wszelkich‎ ‎błędów.‎ ‎Podobne‎ ‎do żydów,‎ ‎o‎ ‎których‎ ‎święty‎ ‎Augustyn‎ ‎powiedział:‎ ‎Temporalia‎ ‎perdere‎ ‎timuerunl,‎ ‎et‎ ‎vilam‎ ‎aeternam‎ ‎non‎ ‎cogitaverunt‎ ‎el‎ ‎sic‎ ‎utrumque‎ ‎amiserunl‎ ‎(Tractat‎ ‎49‎ ‎in‎ ‎Joan.), przeniósłszy‎ ‎rzeczy‎ ‎doczesne‎ ‎nad‎ ‎religijne‎ ‎i‎ ‎wieczne‎ ‎i‎ ‎te ostatnie‎ ‎straciły‎ ‎i‎ ‎tamtych‎ ‎me‎ ‎posiadły.‎ ‎Z‎ ‎utratą‎ ‎”wiary utraciły‎ ‎wszelką‎ ‎naukę,‎ ‎wszelką‎ ‎oświatę‎ ‎i‎ ‎pozbawionym szczęścia‎ ‎żywota‎ ‎duchowego,‎ ‎nic‎ ‎więcej‎ ‎nie‎ ‎pozostało‎ ‎okrom cieniów‎ ‎śmierci.

 

15.‎ ‎Co‎ ‎się‎ ‎dzieje‎ ‎z‎ ‎całymi‎ ‎narodami‎ ‎przytrafiać‎ ‎się zwykło‎ ‎i‎ ‎pojedynczym‎ ‎osobom.‎ ‎Spojrzyjcie‎ ‎na‎ ‎tych,‎ ‎pomiędzy‎ ‎wami,‎ ‎którzy‎ ‎obłąkani‎ ‎zgubnymi‎ ‎naukami,‎ ‎znękani‎ ‎okropnymi‎ ‎zawodami,‎ ‎nie‎ ‎strzegli‎ ‎słowa‎ ‎bożego, którego‎ ‎słuchali‎ ‎za‎ ‎swych‎ ‎dni‎ ‎dziecięcych;‎ ‎lecz‎ ‎nad‎ ‎słowo boże‎ ‎przełożyli‎ ‎słowo‎ ‎ludzkie‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎tamto‎ ‎wierzyć‎ ‎przestali. ‎Po‎ ‎za‎ ‎boską‎ ‎naukę‎ ‎Kościoła,‎ ‎po‎ ‎za‎ ‎słowem‎ ‎co‎ ‎wy szło‎ ‎z‎ ‎ust‎ ‎bożych‎ ‎i‎ ‎które‎ ‎jest‎ ‎prawdziwym‎ ‎pokarmem człowieka,‎ ‎w‎ ‎rozpuście‎ ‎rozumu,‎ ‎co‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎pod‎ ‎wszelkich praw‎ ‎wyłamał,‎ ‎co‎ ‎żadnej‎ ‎władzy‎ ‎nad‎ ‎sobą‎ ‎me‎ ‎uznaje,‎ ‎spodziewali‎ ‎się‎ ‎znaleźć‎ ‎nowe‎ ‎rozwinięcie,‎ ‎nową‎ ‎siłę,‎ ‎nowe życie‎ ‎dla‎ ‎swojego‎ ‎ducha;‎ ‎a‎ ‎tymczasem‎ ‎nic‎ ‎więcej‎ ‎tam‎ ‎nie znaleźli‎ ‎oprócz‎ ‎nędzy,‎ ‎słabości,‎ ‎cieniów‎ ‎i‎ ‎śmierci:‎ ‎In‎ ‎tenebris‎ ‎el‎ ‎in‎ ‎umbra‎ ‎mortis‎ ‎sedenl‎ ‎(Luc.‎ ‎I,‎ ‎79).

Z‎ ‎pozoru,‎ ‎z‎ ‎imienia‎ ‎tylko‎ ‎są‎ ‎to‎ ‎mędrcy‎ ‎i‎ ‎ludzie‎ ‎uczeni,‎ ‎W‎ ‎istocie‎ ‎zaś‎ ‎nie wierząc‎ ‎w‎ ‎nic‎ ‎zgoła‎ ‎w‎ ‎co‎ ‎wierzyć potrzeba,‎ ‎nie‎ ‎umieją‎ ‎bynajmniej‎ ‎tego,‎ ‎co‎ ‎umieć‎ ‎koniecznie należy,‎ ‎nie‎ ‎znają‎ ‎zgoła‎ ‎tego,‎ ‎co‎ ‎niezbędnie‎ ‎znać‎ ‎wypada, ich‎ ‎umysł‎ ‎już‎ ‎martwy:‎ ‎Nomen‎ ‎habenl‎ ‎quod‎ ‎vivant,el‎ ‎mortal‎ ‎sunt‎ ‎(Apoc.‎ ‎Ill,‎ ‎1).‎ ‎Zgnilizna‎ ‎nie‎ ‎mniej‎ ‎już‎ ‎zawładnęła ich‎ ‎duchem,‎ ‎co‎ ‎się‎ ‎pyszni‎ ‎jeszcze‎ ‎czczymi‎ ‎pozorami‎ ‎erudycji,‎ ‎jak‎ ‎również‎ ‎trawi‎ ‎ciało‎ ‎bogacza,‎ ‎chociaż‎ ‎to‎ ‎w‎ ‎kosztowne‎ ‎tkaniny‎ ‎obwinięte‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎drogie‎ ‎marmury‎ ‎złożone. Prawdziwi‎ ‎to‎ ‎łazarze‎ ‎od dawna‎ ‎pogrzebani‎ ‎w‎ ‎pobielanych grobach‎ ‎swojej‎ ‎mądrości;‎ ‎bogaci‎ ‎w‎ ‎słowa‎ ‎a‎ ‎ubodzy‎ ‎w‎ ‎pewność‎ ‎i‎ ‎prawdę,‎ ‎odstręczają‎ ‎od‎ ‎siebie‎ ‎dusze‎ ‎chrześciańskie, co‎ ‎znieść‎ ‎nie‎ ‎mogą‎ ‎obmierzłej‎ ‎woni‎ ‎ich‎ ‎bezbożności: Quadriduanus‎ ‎est,‎ ‎jam‎ ‎foetet.‎ ‎(Joan.‎ ‎XI,‎ ‎39),

 

16.‎ ‎I‎ ‎czyliż‎ ‎te‎ ‎biedne‎ ‎duchy‎ ‎naszych‎ ‎w‎ ‎chrzcie‎ ‎świętym‎ ‎braci‎ ‎na‎ ‎zawsze‎ ‎już‎ ‎umarły?‎ ‎Czyliż‎ ‎do‎ ‎życia‎ ‎nigdy już‎ ‎nie‎ ‎wrócą?‎ ‎Nie,‎ ‎nie;‎ ‎ożyć‎ ‎znowu‎ ‎mogą,‎ ‎byleby‎ ‎tylko chcieli.‎ ‎Z‎ ‎powodu‎ ‎Łazarza‎ ‎w‎ ‎grobie‎ ‎złożonego,‎ ‎do‎ ‎opłakującej‎ ‎go‎ ‎siostry,‎ ‎Syn‎ ‎boży‎ ‎wyrzekł‎ ‎te‎ ‎wielkie‎ ‎i‎ ‎wzniosłe słowa:‎ ‎Jam‎ ‎jest‎ ‎zmartwychwstanie‎ ‎i‎ ‎żywot,‎ ‎kto‎ ‎w‎ ‎mię wierzy‎ ‎choćby‎ ‎też‎ ‎umarł,‎ ‎żyć‎ ‎będzie.‎ ‎A‎ ‎wszelki,‎ ‎który żywię‎ ‎a‎ ‎wierzy‎ ‎w‎ ‎mię,‎ ‎nie‎ ‎umrze‎ ‎na‎ ‎wieki.‎ ‎   ‎I‎ ‎następnie‎ ‎zaraz‎ ‎dodaje:‎ ‎Marto, wierzysz że‎ ‎temu?‎ ‎Credis‎ ‎hoc!‎ ‎A‎ ‎Marta‎ ‎odpowiedziała: I‎ ‎owszem‎ ‎Panie,‎ ‎jam‎ ‎zawsze‎ ‎wierzyła‎ ‎żeś‎ ‎ty‎ ‎jest‎ ‎Chrystus, syn‎ ‎Boga‎ ‎żywego,‎ ‎który‎ ‎miał‎ ‎przyjść‎ ‎na‎ ‎świat,‎ ‎aby‎ ‎go zbawił.‎ ‎I‎ ‎w‎ ‎ślad‎ ‎za tym‎ ‎pięknym‎ ‎i‎ ‎wzniosłym‎ ‎czynem‎ ‎wiary,‎ ‎nastąpiło‎ ‎wskrzeszenie‎ ‎Łazarza.

Otóż,‎ ‎przyjaciele‎ ‎moi,‎ ‎jeśli‎ ‎się‎ ‎znajdują‎ ‎pomiędzy‎ ‎wami‎ ‎tacy,‎ ‎co‎ ‎pod‎ ‎względem‎ ‎ducha‎ ‎w‎ ‎takim ‎zostają‎ ‎położeniu‎ ‎jak‎ ‎był‎ ‎Łazarz‎ ‎pod‎ ‎względem‎ ‎ciała,‎ otóż‎ ‎mówię wam,‎ ‎macie‎ ‎środek‎ ‎łatwy,‎ ‎jaki‎ ‎wam‎ ‎Bóg‎ ‎nastręcza,‎ ‎abyście‎ ‎mogli‎ ‎zmartwychpowstać‎ ‎i‎ ‎powrócić‎ ‎do‎ ‎żywota‎ ‎umysłowego,‎ ‎któryście‎ ‎stracili.‎ ‎Niech‎ ‎Marta,‎ ‎to‎ ‎jest‎ ‎niech wasza‎ ‎wola‎ ‎uwierzy,‎ ‎że‎ ‎Jezus‎ ‎Chrystus‎ ‎jest‎ ‎zmartwychwstaniem‎ ‎i‎ ‎żywotem‎ ‎—‎ ‎a‎ ‎brat‎ ‎jej‎ ‎Łazarz,‎ ‎to‎ ‎jest‎ ‎duch wasz‎ ‎umarły‎ ‎z‎ ‎powodu‎ ‎niedowiarstwa,‎ ‎może‎ ‎odżyć‎ ‎przez wiarę.‎ ‎ ‎Lecz‎ ‎nie‎ ‎mówcie:‎ ‎«Niestetv!‎ ‎ja wierzyć‎ ‎nie‎ ‎mogę.« ‎Chciejcie‎ ‎tylko‎ ‎wierzyć,‎ ‎módlcie‎ ‎się abyście‎ ‎wierzyli;‎ ‎a‎ ‎miłosierdzie‎ ‎boskie‎ ‎dokona‎ ‎reszty‎ ‎i‎ ‎wierzyć‎ ‎będziecie.‎ ‎Albowiem‎ ‎chęć‎ ‎wierzenia,‎ ‎modlitwa‎ ‎o‎ ‎wiarę,‎ ‎j‎uż‎ ‎j‎es‎t‎ ‎samą‎ ‎wiarą;‎ ‎podobnież‎ ‎jak‎ ‎chęć‎ ‎miłowania, modlitwa‎ ‎o‎ ‎miłość,‎ ‎już‎ ‎jest‎ ‎samą‎ ‎miłością.‎ ‎Śmiało‎ ‎tylko, śmiało,‎ ‎i‎ ‎jeśliśmy‎ ‎byli‎ ‎dość‎ ‎słabi,‎ ‎nikczemni,‎ ‎abyśmy‎ ‎zaprzeczali‎ ‎miejmyż‎ ‎dość‎ ‎mocy‎ ‎i‎ ‎wielkości‎ ‎duszy,‎ ‎abyśmy wierzyli.‎ ‎Wznieśmy‎ ‎się‎ ‎wyżej‎ ‎nad‎ ‎samych‎ ‎siebie‎ ‎i‎ ‎bądźmy sobą‎ ‎samymi.

W‎ ‎skrytościach‎ ‎sumienia‎ ‎naszego,‎ ‎padnijmy‎ ‎do‎ ‎stóp tego‎ ‎najmilszego‎ ‎Zbawiciela‎ ‎i‎ ‎powiedzmy‎ ‎do‎ ‎niego:‎ ‎Tak, tak‎ ‎Panie,‎ ‎wierzę,‎ ‎chcę‎ ‎wierzyć,‎ ‎żeś‎ ‎Ty‎ ‎jest‎ ‎prawdziwy Syn‎ ‎Boga‎ ‎żywego,‎ ‎któryś‎ ‎przyszedł‎ ‎na‎ ‎świat,‎ ‎abyś‎ ‎go zbawił‎ ‎i‎ ‎abyś‎ ‎także‎ ‎na‎ ‎mm‎ ‎mnie‎ ‎samego‎ ‎zbawił;‎ ‎Credo quia‎ ‎tu‎ ‎es‎ ‎Christus‎ ‎Filius‎ ‎Dei‎ ‎vivi,‎ ‎qui‎ ‎in‎ ‎hunc‎ ‎munduru venisti;‎ ‎a‎ ‎w‎ ‎tej‎ ‎chwili‎ ‎ów‎ ‎cud‎ ‎wielki,‎ ‎który‎ ‎wszechmocne‎ ‎słowo‎ ‎tego‎ ‎Syna‎ ‎Bożego‎ ‎zdziałało‎ ‎na‎ ‎ciele‎ ‎Łazarza, ponowi‎ ‎się‎ ‎i‎ ‎spełni‎ ‎na‎ ‎naszym‎ ‎umyśłe,‎ ‎i‎ ‎skoro‎ ‎raz‎ ‎tylko odzyskamy‎ ‎ten‎ ‎żywot‎ ‎ducha,‎ ‎który‎ ‎jest‎ ‎odblaskiem‎ ‎wiecznego‎ ‎żywota‎ ‎samegoż‎ ‎Boga‎ ‎—‎ ‎już‎ ‎więcej‎ ‎nigdy‎ ‎nie umrzemy,‎ ‎Et‎ ‎omnis,‎ ‎qui‎ ‎vivit‎ ‎et‎ ‎credit‎ ‎inme‎ ‎non‎ ‎morielur in‎ ‎aeternum.

 

Na koniec,‎ ‎my‎ ‎wszyscy,‎ ‎którzy‎ ‎się‎ ‎znajdujemy‎ ‎zgromadzeni‎ ‎w‎ ‎tej‎ ‎świątyni,‎ ‎nie‎ ‎opuszczajmy‎ ‎jej‎ ‎dopóki‎ ‎nie zrobimy‎ ‎mocnego‎ ‎postanowienia‎ ‎króla‎ ‎proroka,‎ ‎to‎ ‎jest, czy‎ ‎to‎ ‎jesteśmy‎ ‎szczęśliwymi‎ ‎posiadaczami‎ ‎żywota‎ ‎umysłu i‎ ‎serca,‎ ‎czy‎ ‎też‎ ‎w‎ ‎tej‎ ‎właśnie‎ ‎chwili‎ ‎przez‎ ‎wiarę‎ ‎i‎ ‎łaskę doń‎ ‎powracamy,‎ ‎że‎ ‎nie‎ ‎chcemy‎ ‎już‎ ‎go‎ ‎nigdy‎ ‎stracić,‎ ‎nie chcemy‎ ‎nigdy‎ ‎umrzeć‎ ‎przez‎ ‎niedowiarstwo,‎ ‎zwątpienie lub‎ ‎występek;‎ ‎że‎ ‎zawsze‎ ‎żyć‎ ‎pragniemy‎ ‎wiarą‎ ‎w‎ ‎słowo boże,‎ ‎miłością‎ ‎przykazań‎ ‎Jego;‎ ‎że‎ ‎gorliwie‎ ‎chcemy‎ ‎wykonywać‎ ‎to‎ ‎słowo‎ ‎boże,‎ ‎odważnie‎ ‎je‎ ‎wyznawać‎ ‎i‎ ‎pokazać‎ ‎światu‎ ‎te‎ ‎cuda,‎ ‎które‎ ‎dobroć‎ ‎boska‎ ‎dla‎ ‎nas‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎nas zdziałała:‎ ‎Non‎ ‎moriar.‎ ‎sei‎ ‎vivam,‎ ‎et‎ ‎narrabo‎ ‎opera‎ ‎Domini.‎ ‎(Psal.‎ ‎CXVII,‎ ‎17).

A‎ ‎tak,‎ ‎osiągnąwszy‎ ‎spokój‎ ‎duszy‎ ‎w‎ ‎życiu‎ ‎doczesnym i‎ ‎szczęście‎ ‎w‎ ‎wieczności,‎ ‎nauczymy‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎własnego‎ ‎doświadczenia,‎ ‎że‎ ‎człowiek‎ ‎nie‎ ‎inaczej‎ ‎może‎ ‎być‎ ‎prawdziwie‎ ‎szczęśl‎iwy,‎ ‎jak‎ ‎tylko‎ ‎wtenczas,‎ ‎gdy‎ ‎słucha‎ ‎słowa‎ ‎bożego‎ ‎i‎ ‎strzeże‎ ‎go:‎ ‎Beali‎ ‎qui‎ ‎audiunt‎ ‎verbum‎ ‎Dei,‎ ‎et‎ ‎cuslodiunt‎ ‎Ulu‎ ‎i!‎ ‎Amen.

Wesprzyj nas

O rozumie katolickim w pierwszych wiekach Chrześcijaństwa (Cz.1)

O rozumie katolickim w pierwszych wiekach Chrześcijaństwa (Cz.2)


Pamiętnik Religijno-Moralny: czasopismo ku zbudowaniu i pożytkowi tak duchownych jako i świeckich osób. T.24. Nr. 4 (Kwiecień 1853)

1) ‎Tak‎ ‎więc‎ ‎pewność‎ ‎wynikająca‎ ‎ze‎ ‎świadectwa‎ ‎powszechnego polega‎ ‎głównie‎ ‎na‎ ‎pewnościach‎ ‎szczególnych,‎ ‎w‎ ‎podobny‎ ‎sposób‎ ‎jak powstaje‎ ‎liczba‎ ‎z jednostek‎ ‎do‎ ‎składu‎ ‎jej‎ ‎wchodzących.‎ ‎Łatwo‎ ‎to‎ ‎się pojąć‎ ‎daje,‎ ‎iż‎ ‎wielu‎ ‎ludzi‎ ‎mających‎ ‎szczupły‎ ‎majątek,‎ ‎łącząc‎ ‎razem swoje‎ ‎fundusze,‎ ‎mogą‎ ‎utworzyć‎ ‎kapitał‎ ‎wielki.‎ ‎Lecz‎ ‎nie‎ ‎podobna‎ ‎pojąć aby‎ ‎kapitał‎ ‎ogromny‎ ‎mogło‎ ‎złożyć‎ ‎chociażby‎ ‎jak‎ ‎najwięcej‎ ‎ludzi,‎ ‎którzy by‎ ‎zgoła‎ ‎nic‎ ‎a‎ ‎nic‎ ‎nie‎ ‎posiadali.‎ ‎Zasadzać‎ ‎więc‎ ‎pewność‎ ‎na‎ ‎powszechnym‎ ‎świadectwie‎ ‎ludzi,‎ ‎odmawiając‎ ‎każdemu‎ ‎z‎ ‎nich‎ ‎pojedynczo‎ ‎uważanemu‎ ‎wszelkiego‎ ‎sposobu‎ ‎nabycia‎ ‎pewności,‎ ‎jest‎ ‎twierdzeniem‎ ‎niedorzecznym‎ ‎i‎ ‎śmiesznym.‎ ‎Jednakże‎ ‎jest‎ ‎to‎ ‎błąd‎ ‎w‎ ‎jaki‎ ‎popadł‎ ‎autor dzieła-Essai‎ ‎utrzymując,‎ ‎że‎ ‎człowiek‎ ‎pojedynczy‎ ‎w‎ ‎niczym‎ ‎sam z‎ ‎siebie‎ ‎nie‎ ‎może‎ ‎mieć‎ ‎pewności,‎ ‎a‎ ‎nawet‎ ‎o‎ ‎swoim‎ ‎bycie,‎ ‎i‎ ‎że‎ ludzie,‎ ‎którzy‎ ‎oddzielnie‎ ‎uważani‎ ‎nie‎ ‎mogą‎ ‎być‎ ‎niczego‎ ‎pewni,‎ ‎zgodziwszy‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎uznanie‎ ‎jakiejś‎ ‎przeczy,‎ ‎mogą‎ ‎już‎ ‎wyrokować‎ ‎o‎ ‎nieomylnej‎ ‎pewności.

2) ‎„Główne‎ ‎zagadnienia‎ ‎nauki‎ ‎moralności,‎ ‎które‎ ‎filozofia‎ ‎za dni naszych‎ ‎tak‎ ‎zuchwale‎ ‎powołał‎ ‎przed‎ ‎swój‎ ‎trybunał,‎ ‎naówczas‎ ‎były rozwiązywane‎ ‎przez‎ ‎sarnę‎ ‎religią,‎ ‎albo‎ ‎w‎ ‎jej‎ ‎duchu‎ ‎roztrząsane. W‎ ‎całej‎ ‎Europie‎ ‎istniała‎ ‎jedność‎ ‎nauki‎ ‎w‎ ‎rzeczach‎ ‎najważniejszych, i‎ ‎jedność‎ ‎uczucia.‎ ‎Mistrze‎  rozmaitych‎ ‎uniwersytetów,‎ ‎albo‎ ‎nawet‎ ‎rozmaitych‎ ‎narodów,‎ ‎raczej‎ ‎się‎ ‎silili‎ ‎na‎ ‎dowody,‎ ‎a‎ ‎nie‎ ‎na‎ ‎walkę‎ ‎mniemań‎ ‎a‎ ‎filozofia‎ ‎miała‎ ‎takoż‎ ‎swoje‎ ‎igrzyska,‎ ‎w‎ ‎których‎ ‎naśladowano bitwy,‎ ‎lecz‎ ‎które‎ ‎w‎ ‎istocie‎ ‎były‎ ‎tylko‎ ‎ćwiczeniem‎ ‎umysłu.‎ ‎Byt‎ ‎to‎ ‎czas pokoju.‎14‎ ‎(De‎ ‎Bonald‎ ‎R‎e‎c‎h‎e‎r‎c‎h‎e‎s‎ ‎etc.‎ ‎tom ‎I)•‎ ‎Tym‎ ‎lepiej‎ ‎dla‎ ‎umysłu ‎ludzkiego,‎ tym lepiej ‎dla‎ ‎społeczeństwa!


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Jedna odpowiedź do „O rozumie katolickim w pierwszych wiekach Chrześcijaństwa (Cz.3)”

  1. Awatar Zbyszek
    Zbyszek

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

    Polubienie

Skomentuj