Rozmyślanie osiemnaste.
O miłości bliźniego.
I. Doskonałość duchowna zasadza się na doskonałej miłości Boga i bliźniego. Szczytem tedy i punktem kulminacyjnym doskonałości chrześcijańskiej jest miłość Boga całem sercem, całą duszą, ze wszystkich sil i miłość bliźniego według normy miłości własnej. Posty, czuwania, rozmyślania i inne tym podobne prace nie są doskonałością, ale tylko środkami i narzędziami doskonałości.
Prawdziwa miłość bliźniego, na tem polega, że wszystkich ludzi bez wyjątku, tak przyjaciół, jak i nieprzyjaciół, miłujemy dla Boga. Miłować zaś kogoś dla Boga znaczy tyle, co miłować go dlatego, że jest uczestnikiem dóbr Bożych, jako to: łaski w tem życiu, a chwały w przyszłości, i że nam Pan Bóg nakazuje, byśmy bliźnich miłowali.
Do miłości zniewala nas wiele pobudek. Naprzód sama konieczność, bo wypełnieniem zakonu jest miłość (Rzym., XIII. 10.), i bo wszystek zakon w jednej się mowie wypełnia: Będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego (Galat., V. 10.). Powtóre pożytek, gdyż przez miłość bliźniego przyswajamy sobie jego dobra i brat, który bywa wspomagan od brata, jako miasto mocne (Przyp., XVIII, 19.). Po trzecie łatwość i przyjemność, bo przykazanie miłości, może każdy spełnić i bogaty i ubogi i zdrowy i chory. Po czwarte, przykład Pana Jezusa, który nas umiłował i obmył nasz grzechów naszych we krwi swojej (Obj„ I. 5.); a jeśli nas Bóg tak umiłował i myśmy powinni jeden drugiego miłować (I. Jan, IV, 11.). Po piąte, zbudowanie bliźnich; po tem poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość mieć będziecie jedni ku drugim (Jan, XIII, 85.). Po szóste, nasz stosunek do bliźnich: jesteśmy wszyscy braćmi, powołanymi do tej samej laski i wiary, jesteśmy dziećmi jednego Ojca, który jest w Niebiesiech. Wreszcie miłość Boga bez miłości bliźniego jest tylko pozorną; bo jeśliby kto rzeki, iż miłuje Boga: a brałaby swego nienawidził., kłamcą jest (I. Jan IV. 20.).
II. Wiele jest objawów miłości bliźniego, a mianowicie: trzeba być przychylnym dla wszystkich, co mogą dojść do wiecznej szczęśliwości i życzyć im wszelkich dóbr łaski i chwały; dóbr zaś doczesnych o tyle im życzyć, o ile są potrzebne do osiągnięcia szczęścia prawdziwego: cieszyć się ich powodzeniem, a smucić z nieszczęścia: wszelkie poruszenia cierpkie, gniewliwe, podejrzliwe, wyniszczać w sobie zaraz w zarodzie i wszystko na dobre tłumaczyć: usprawiedliwiać ludzkie ułomności i udawać oględnie, jak gdyby się ich nie spostrzegało i nie rozgłaszać takowych: zniewagi i krzywdy cierpliwie znosić, bo miłość jest cierpliwa,, łaskawa, wszystko znosi, wszystko wytrwa (I. Kor. XIII, 4,7.): nie szukać swego i uprzedzać innych posługami i pomocą: chętnie wspierać wszystkich dobrą radą, pociechą, czynem i przykładem: miłować nieprzyjaciół, dobrze czynić tym, którzy nas obrazili, modlić się za prześladowców i potwarców i być nawet gotowym życie oddać za ich zbawienie.
III. Do wykonania uczynków miłości bliźniego tyle się nam sposobności nadarza, ile jest w ogólności rodzajów nędz i nieszczęść tego żywota. Względem ciała bliźnich możemy okazać miłość przez spełnianie takich uczynków miłosierdzia, jak: łaknących nakarmić, pragnących napoić, nagich przyodziać, przechodniów i gości w dom przyjąć, chorych i więźniów nawiedzić, niewolników wykupić, brać udział w pogrzebach umarłych i gdyby tego było potrzeba, ciała ich pogrzebać.
Uczynki miłosierne co do duszy są: grzeszących poprawie w należytym czasie, w sposób łagodny i skuteczny; nieumiejących pouczyć; niewiernych wyprowadzić z ich błędów; prostaczków i nieoświeconych pouczać prawd wiary; wątpiącym dobrze radzić, zasmuconych i strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, obrazy chętnie i ze serca darować; modlić się o zbawienie bliźnich. Następnie przypatrywać się należy, czy i o ile spełnialiśmy dotąd te uczynki i postanowić mocną poprawcę na przyszłość.
IV. Dochodzi się zaś do doskonałej miłości bliźniego w rozmaity sposób; i tak, zapatrując się na niego, nie jako na lepiankę z ciała i krwi, ale jako na obraz Boży najcenniejszy; nie jako na obcego, lecz jako na osobę bardzo nam bliską, której pomyślność lub niepowodzenie wielce nas obchodzi, a którą też dlatego kochać, czcić i wspomagać mamy. Powtóre, jeżeli nas kto obrazi, mamy go uważać nie za wroga, wyrządzającego nam coś złego, lecz owszem za dobrodzieja, podającego nam obfitą sposobność do zasługi. Po trzecie: ilekroć poczujemy, że się w nas poczyna budzić niechęć, albo gniew ku drugim, należy coprędzej szukać lekarstwa na tę chorobę, modląc się za nich i zwyciężając ich dobrodziejstwami. Po czwarte: nie zawieraj z nikiem, chociażby z najświętobliwszym i najdoskonalszym zbytecznej poufałości i szczególniejszej przyjaźni, któraby rozpraszała serce twoje a innych gorszyła: bo nieraz to, co się miłością wydaje, jest tylko jej molem i trucizną. Po piąte: ponieważ często się zdarza, że zbyteczne pragnienie marności światowych zatruwa pokój i sieje niezgody, powinniśmy nimi zupełnie wzgardzić i zupełnie wyrwać ze serca wszelkie do nich przywiązanie, aby nas nie wzburzały i nie topiły we falach gniewu. Po szóste, mamy się starać o przezwyciężenie własnej woli i poddanie jej pod wolę braci, zgadzając się z nimi we wszystkiem, co tylko godziwe, również wyrzec się własnego zdania i nie upierać, przy własnych poglądach, aby różnica zdań nie poprowadziła do niesnasek i rywalizacji. Wreszcie mamy usilnie podtrzymywać w sobie to przekonanie, że niema tak słusznej przyczyny, któraby dozwalała gniewać się na drugich, bo gniew zaślepia rozum i niszczy pokój i miłość wzajemną. Jeżeli tak będziemy postępować, nieochybnie dojdziemy do doskonałej miłości bratniej.
V. Mała zaledwo garstka ludzi kocha bliźnich dla Boga. Prawie każda miłość jest niedoskonałą, bo raczej obliczoną na pożytek, wygodę lub przyjemność miłującego, aniżeli na dobro umiłowanego. Wielu dlatego kocha drugich, że są przystojni, zdolni i wykształceni, układni, bogaci, wymowni i dowcipni, bo się od nich spodziewają zaszczytów, pieniędzy, rozkoszy. Mała tylko garstka miłuje bliźnich dlatego, aby Bóg był wszystkiem i we wszystkiem. Kto prawdziwie i szczerze kocha drugiego, ten pragnie jak najgoręcej jego zbawienia i gotów wszystko poświęcić w sprawie jego duszy: nie zaniedbuje troszczyć się o brata, chociażby natrafiał na niechęć: trwa w miłości chociażby nie doznawał wzajemności: cudze nieszczęście uwaźa za swoje: wszystkie krzywdy ze serca przebacza, nikogo nie posądza, nikiem nie gardzi, wszystkich kocha i szanuje, naśladując w tem Pana Boga, który sprawia że słońce wschodzi ponad dobrymi i złymi, a deszcz spada na sprawiedliwych i grzeszników. Jeżeli znachodzimy w sobie te znaki miłości doskonałej, dziękujmy za to Panu: w przeciwnym razie starajmy się wyrwać ze serca miłość nieczystą i zaszczepiać najdoskonalszą.
FENIKS ODRODZONY, CZYLI ĆWICZENIA DUCHOWNE. KARD. J. BONA
Pisma ascetyczne kardynała Jana Bony. I, Feniks odrodzony czyli Ćwiczenia duchowne. Tarnów, 1891.


Dodaj odpowiedź do Zbyszek Anuluj pisanie odpowiedzi