Feniks odrodzony, czyli Ćwiczenia duchowne. Kard. J. Bona – Cz.XI. O‎ ‎królestwie‎ ‎Chrystusowym.


Rozmyślanie jedenaste

O‎ ‎królestwie‎ ‎Chrystusowym.

I.‎ ‎Abyśmy‎ ‎tem‎ ‎ochotniej‎ ‎szli‎ ‎za‎ ‎Chrystusem‎ ‎i‎ ‎naśladowali‎ ‎Go‎ ‎w‎ ‎życiu‎ ‎i‎ ‎abyśmy tem‎ ‎skuteczniej‎ ‎pracowali‎ ‎nad‎ ‎poprawą‎ ‎duchową,‎ ‎powinniśmy‎ ‎często‎ ‎rozmyślać‎ ‎o‎ ‎Panu‎ ‎Jezusie,‎ ‎jako‎ ‎o‎ ‎ustanowionym‎ ‎od‎ ‎Ojca Niebieskiego‎ ‎Królu,‎ ‎mającym‎ ‎rządzić‎ ‎i‎ ‎kierować‎ ‎ludźmi,‎ ‎pokonywać‎ ‎nieprzyjaciół‎ ‎i‎ ‎zgo‎tować‎ ‎dla‎ ‎siebie‎ ‎i‎ ‎dla‎ ‎swych‎ ‎podwładnych świetne‎ ‎zwycięstwo.‎ ‎

Powinniśmy‎ ‎tedy‎ ‎najpierw‎ ‎prosić‎ ‎Pana‎ ‎Boga‎ ‎o‎ ‎światło‎ ‎i‎ ‎siłę, abyśmy‎ ‎mogli‎ ‎poznać‎ ‎zacność‎ ‎tego‎ ‎królestwa,‎ ‎do‎ ‎którego‎ ‎nas‎ ‎Chrystus‎ ‎powołuje i‎ ‎statecznie‎ ‎i‎ ‎wielkodusznie‎ ‎postępować‎ ‎za Jego‎ ‎głosem.‎ ‎

Następnie‎ ‎rozważyć ‎należy,‎ ‎że Pan‎ ‎Jezus‎ ‎wtenczas‎ ‎założył ‎pomiędzy‎ ‎ludźmi‎ ‎swoje‎ ‎królestwo,‎ ‎kiedy‎ ‎przechodził‎ ‎wsie i‎ ‎miasteczka,‎ ‎miasta‎ ‎i‎ ‎synagogi,‎ ‎a‎ ‎przykładem‎ ‎i‎ ‎nauka‎ ‎swoją‎ ‎wyrywał ‎z‎ ‎dusz‎ ‎ludzkich grzechy,‎ ‎a‎ ‎zasiewał‎ ‎cnoty.‎ ‎Aby‎ ‎zaś‎ ‎tem‎ ‎jaśniej‎ ‎poznać‎ ‎świetność‎ ‎tego‎ ‎królestwa,‎ ‎należy‎ ‎sięgnąć‎ ‎myślą‎ ‎w‎ ‎ów‎ ‎stan‎ ‎niewinności, kiedy‎ ‎to‎ ‎człowiek,‎ ‎będący‎ ‎małym‎ ‎światem, jeszcze‎ ‎najdoskonalej‎ ‎nad‎ ‎sobą‎ ‎panował,‎ ‎tak że‎ ‎słusznie‎ ‎najlepszym‎ ‎królem‎ ‎wszystkiego, mógł‎ ‎być‎ ‎nazwany.‎ ‎

Następnie‎ ‎należy‎ ‎się zastanowić,‎ ‎w‎ ‎jaki‎ ‎to‎ ‎sposób‎ ‎przez‎ ‎grzech zostało‎ ‎to‎ ‎królestwo‎ ‎zniszczone,‎ ‎kiedy‎ ‎mianowicie‎ ‎nasi‎ ‎pierwsi‎ ‎rodzice‎ ‎wszystko‎ ‎pociągnęli‎ ‎do‎ ‎zguby‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎dawny‎ ‎porządek‎ ‎i‎ ‎jedność‎ ‎wprowadzili‎ ‎zamęt‎ ‎i‎ ‎wir‎ ‎tak,‎ ‎że‎ ‎się zmysły‎ ‎przeciw‎ ‎rozumowi,‎ ‎a‎ ‎duch‎ ‎przeciwko ciału‎ ‎burzyć‎ ‎rozpoczęły.‎ ‎To‎ ‎dawne‎ ‎królestwo przywrócił‎ ‎do‎ ‎pierwotnego‎ ‎stanu‎ ‎Jezus Chrystus‎ ‎swoim‎ ‎przykładem,‎ ‎nauką‎ ‎i‎ ‎zasługą.‎ ‎W‎ ‎tym‎ ‎celu‎ ‎stał‎ ‎się‎ ‎Syn‎ ‎Boży‎ ‎człowiekiem,‎ ‎aby‎ ‎nie‎ ‎tylko‎ ‎dla‎ ‎siebie‎ ‎zgotował‎ ‎królestwo,‎ ‎ale‎ ‎i‎ ‎dla‎ ‎nas,‎ ‎bylebyśmy‎ ‎tylko‎ ‎chcieli słuchać‎ ‎Jego‎ ‎rozkazów,‎ ‎pod‎ ‎Jego‎ ‎znakami walczyć‎ ‎i‎ ‎we‎ ‎wszystkiem‎ ‎wstępować‎ ‎w‎ ‎Jego‎ ‎ślady.

 

 

II.‎ ‎Świetność‎ ‎królestwa‎ ‎Chrystusowego z‎ ‎dwojakiego‎ ‎względu‎ ‎należy‎ ‎rozważyć.‎

‎Po pierwsze,‎ ‎ze‎ ‎względu‎ ‎na‎ ‎najdoskonalsze‎ ‎przymioty‎ ‎Chrystusa,‎ ‎na‎ ‎Jego‎ ‎nieskończoną‎ ‎mądrość,‎ ‎którą‎ ‎wszystkie‎ ‎potrzeby‎ ‎nasze‎ ‎dokładnie‎ ‎poznaje‎ ‎;‎ ‎na‎ ‎Jego‎ ‎wszechmoc,‎ ‎która takowe‎ ‎zaspokoić‎ ‎może;‎ ‎na‎ ‎Jego‎ ‎miłosierdzie, jakiem‎ ‎nas‎ ‎obejmuje;‎ ‎na‎ ‎Jego‎ ‎opatrzność, którą‎ ‎nas‎ ‎otacza;‎ ‎na‎ ‎Jego‎ ‎wspaniałomyślność‎ ‎i‎ ‎szczodrobliwość,‎ ‎z‎ ‎jaką‎ ‎nam‎ ‎swoich skarbów,‎ ‎a‎ ‎nawet‎ ‎Ciała‎ ‎i‎ ‎Krwi‎ ‎swojej,‎ ‎udziela‎‎;‎ ‎na‎ ‎Jego‎ ‎sprawiedliwość‎ ‎i‎ ‎roztropność w‎ ‎rządach,‎ ‎z‎ ‎jaką‎ ‎nas‎ ‎bezpiecznie‎ ‎i‎ ‎prosto prowadzi;‎ ‎wreszcie‎ ‎na‎ ‎długość‎ ‎Jego‎ ‎panowania,‎ ‎które‎ ‎nigdy‎ ‎nie‎ ‎będzie‎ ‎miało‎ ‎końca.

Po‎ ‎drugie:‎ ‎należy‎ ‎porównać‎ ‎naszego‎ ‎króla z‎ ‎ziemskimi‎ ‎królami‎ ‎;‎ ‎ci‎ ‎nakładają‎ ‎na‎ ‎poddanych‎ ‎podatki,‎ ‎tamten‎ ‎płaci‎ ‎ich‎ ‎długi;‎ ‎ci doprowadzają‎ ‎swoich‎ ‎do‎ ‎ubóstwa,‎ ‎tamten stał‎ ‎się‎ ‎ubogim,‎ ‎aby‎ ‎swoich‎ ‎wzbogacić;‎ ‎ci nadają‎ ‎surowe,‎ ‎a‎ ‎tamten‎ ‎najsłodsze‎ ‎prawa; tamtych‎ ‎królestwa‎ ‎są‎ ‎znikome,‎ ‎a‎ ‎tego‎ ‎wieczne.‎ ‎Wobec‎ ‎tego‎ ‎należy‎ ‎wzbudzić‎ ‎różne‎ ‎uczucia,‎ ‎a‎ ‎mianowicie‎ ‎miłości,‎ ‎wesela‎ ‎i‎ ‎wdzięczności‎ ‎i‎ ‎zrobić‎ ‎szczere‎ ‎postanowienie,‎ ‎że się‎ ‎na‎ ‎przyszłość‎ ‎będzie‎ ‎należycie‎ ‎cenić‎ ‎łaskę‎ ‎takiego‎ ‎Króla‎ ‎i‎ ‎że‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎miłości‎ ‎ku‎ ‎niemu‎ ‎wszystko‎ ‎uczyni.

 

III.‎ ‎Ten‎ ‎Król‎ ‎wzywa‎ ‎nas‎ ‎do‎ ‎wojny‎ ‎sprawiedliwej‎ ‎przeciwko‎ ‎potężnym‎ ‎nieprzyjaciołom‎‎:‎ ‎przeciw‎ ‎szatanowi,‎ ‎światu‎ ‎i‎ ‎ciału,‎ ‎a są‎ ‎to‎ ‎nieprzyjaciele‎ ‎nie‎ ‎tak‎ ‎Jego,‎ ‎jak‎ ‎nasi, bo‎ ‎tylko‎ ‎nam‎ ‎szkodzić‎ ‎mogą.‎ ‎Następnie‎ ‎ten sam‎ ‎wódz,‎ ‎który‎ ‎nas‎ ‎pozywa,‎ ‎przewodniczy nam‎ ‎we‎ ‎walce‎ ‎i‎ ‎przyobiecuje‎ ‎nieochybne zwycięstwo‎ ‎i‎ ‎za‎ ‎niem‎ ‎idące‎ ‎wieczne‎ ‎szczęście.‎ ‎

Komu‎ ‎tylko‎ ‎chodzi‎ ‎o‎ ‎własne‎ ‎dobro‎ ‎i wieczne‎ ‎zbawienie,‎ ‎ten‎ ‎powinien‎ ‎iść‎ ‎za‎ ‎tym wodzem‎ ‎i‎ ‎po‎ ‎pierwsze,‎ ‎starać‎ ‎się‎ ‎o‎ ‎to,‎ ‎aby Jego‎ ‎królestwo‎ ‎w‎ ‎sobie‎ ‎samym‎ ‎utwierdził i‎ ‎na‎ ‎drugich‎ ‎rozszerzył,‎ ‎a‎ ‎napadających‎ ‎nań wrogów‎ ‎zupełnie‎ ‎wytępił;‎ ‎powtóre‎ ‎powinien strzec‎ ‎tego‎ ‎królestwa,‎ ‎obwarowywać‎ ‎je murami‎ ‎obronnymi‎ ‎i‎ ‎zaopatrywać‎ ‎obficie w‎ ‎amunicyą, ‎a‎ ‎odpierać‎ ‎skrzętnie‎ ‎wszelkie napady‎ ‎i‎ ‎śledzić‎ ‎w‎ ‎zwierciedle‎ ‎serca‎ ‎swego‎ ‎możliwe‎ ‎nieprzyjacielskie‎ ‎zasadzki. Po‎ ‎trzecie:‎ ‎powinien,‎ ‎jako‎ ‎sędzia,‎ ‎siedzący na‎ ‎trybunale,‎ ‎samego‎ ‎siebie‎ ‎sądzić‎ ‎i‎ ‎uśmierzać‎ ‎wszelki‎ ‎zgiełk‎ ‎i‎ ‎zamieszanie.‎ ‎Po‎ ‎czwarte:‎ ‎powinien‎ ‎za‎ ‎pomocą‎ ‎ciągłego‎ ‎umartwienia‎ ‎wykorzeniać‎ ‎ze‎ ‎swego‎ ‎królestwa‎ ‎wszelkie‎ ‎złe‎ ‎nałogi.‎ ‎Po‎ ‎piąte,‎ ‎powinien‎ ‎usilnie przestrzegać‎ ‎praw‎ ‎boskich‎ ‎i‎ ‎ludzkich‎ ‎i‎ ‎do nich‎ ‎wszystkie‎ ‎sprawy‎ ‎stosować.

 

IV.‎ ‎Kto‎ ‎tak‎ ‎będzie‎ ‎postępował,‎ ‎ten‎ ‎będzie‎ ‎bardzo‎ ‎miłym‎ ‎Chrystusowi,‎ ‎swemu‎ ‎królowi;‎ ‎zatwierdzi‎ ‎pisemnie‎ ‎jego‎ ‎królestwo i‎ ‎stawszy‎ ‎się‎ ‎jego‎ ‎obywatelem,‎ ‎otrzyma chwalebne‎ ‎oznaki‎ ‎władzy‎ ‎królewskiej,‎ ‎a‎ ‎najpierw‎ ‎zasiędzie‎ ‎na‎ ‎wspaniałym‎ ‎i‎ ‎ponad chmury‎ ‎wyniesionym‎ ‎tronie,‎ ‎a‎ ‎u‎ ‎stóp‎ ‎jego pełzać‎ ‎będzie‎ ‎cała‎ ‎doczesność:‎ ‎jego‎ ‎władze duchowe‎ ‎i‎ ‎cielesne,‎ ‎zmysły‎ ‎i‎ ‎członki‎ ‎ciała będą‎ ‎najzupełniej‎ ‎posłuszne‎ ‎skinieniom‎ ‎jego woli;‎ ‎nogami‎ ‎swymi‎ ‎deptać‎ ‎będzie‎ ‎karki‎ ‎nieprzyjacielskie:‎ ‎szatana,‎ ‎pożądliwości,‎ ‎grzech, śmierć‎ ‎i‎ ‎wszystko‎ ‎inne,‎ ‎co‎ ‎się‎ ‎zazwyczaj tak‎ ‎strasznem‎ ‎wydaje.‎

‎Powtóre:‎ ‎będzie‎ ‎miał na‎ ‎głowie‎ ‎wspaniałą‎ ‎koronę‎ ‎tak,‎ ‎że‎ ‎nawet bezbożni‎ ‎będą‎ ‎cześć‎ ‎oddawać‎ ‎jego‎ ‎cnotom.

Po‎ ‎trzecie:‎ ‎otrzyma‎ ‎do‎ ‎ręki‎ ‎berło‎ ‎i‎ ‎jako monarcha‎ ‎będzie‎ ‎panował‎ ‎nad‎ ‎wszystkimi władzami‎ ‎ciała‎ ‎i‎ ‎duszy;‎ ‎nie‎ ‎będzie‎ ‎podlegał‎ ‎innym‎ ‎rozkazom,‎ ‎jak‎ ‎Bożym,‎ ‎lub‎ ‎w‎ ‎imię Boże‎ ‎podawanym.‎

‎Po‎ ‎czwarte:‎ ‎otoczy‎ ‎go wielka‎ ‎świta,‎ ‎bo‎ ‎wszystkie‎ ‎powodzenia i‎ ‎niepomyślności‎ ‎będą‎ ‎mu‎ ‎jako‎ ‎ministrowie służyły,‎ ‎nie‎ ‎wbijając‎ ‎go‎ ‎w‎ ‎pychę,‎ ‎ani‎ ‎wtrącając‎ ‎w‎ ‎małoduszność.‎ ‎

Po‎ ‎piąte:‎ ‎będzie‎ ‎miał przydaną‎ ‎straż‎ ‎honorową,,‎ ‎t.‎ ‎j‎ ‎anioła‎ ‎stróża, gotowego‎ ‎do‎ ‎odparcia‎ ‎wszelkiej‎ ‎napaści.

Po szóste:‎ ‎będzie‎ ‎miał‎ ‎bardzo‎ ‎mądrych‎ ‎doradców‎:‎ ‎roztropność,‎ ‎skrzętność,‎ ‎czujność‎ ‎i‎ ‎inne‎ ‎cnoty,‎ ‎przy‎ ‎których‎ ‎pomocy‎ ‎wszystkiego szczęśliwie‎ ‎dokona.‎ ‎

Po‎ ‎siódme:‎ ‎będzie‎ ‎miał wielkie‎ ‎skarby,‎ ‎t.‎ ‎j.‎ ‎łaski,‎ ‎cnoty‎ ‎i‎ ‎dary Ducha‎ ‎św.‎ ‎—‎ ‎Wejdzie‎ ‎w‎ ‎związki‎ ‎familijne z‎ ‎Najwyższym‎ ‎Panem‎ ‎całego‎ ‎świata,‎ ‎bo‎ ‎mu duszę‎ ‎swoją‎ ‎jako‎ ‎królową‎ ‎odda‎ ‎za‎ ‎oblubienicę‎ ‎i‎ ‎cale‎ ‎życie‎ ‎na‎ ‎tern‎ ‎miejscu‎ ‎wygnania upłynie‎ ‎mu‎ ‎wśród‎ ‎ciągłych‎ ‎uroczystości‎ ‎i godów‎ ‎weselnych,‎ ‎aż‎ ‎wreszcie‎ ‎dostanie‎ ‎się do‎ ‎nieba‎ ‎na‎ ‎większe‎ ‎jeszcze‎ ‎i‎ ‎nigdy‎ ‎nie kończące‎ ‎się‎ ‎wesele.

 

V.‎ ‎Abyśmy‎ ‎zaś‎ ‎mogli‎ ‎dojść‎ ‎do‎ ‎tego‎ ‎szczęścia‎ ‎za‎ ‎Chrystusem,‎ ‎królem‎ ‎naszym,‎ ‎potrzeba‎ ‎się‎ ‎bardzo‎ ‎strzec,‎ ‎by‎ ‎nie‎ ‎popaść‎ ‎w‎ ‎zasadzki‎  nieprzyjacielskie‎ ‎i‎ ‎nie‎ ‎służyć‎ ‎w‎ ‎przeciwnym‎ ‎obozie.‎ ‎Szatan‎ ‎bowiem‎ ‎jest‎ ‎także królem,‎ ‎a‎ ‎królestwo‎ ‎jego‎ ‎przeciwne‎ ‎Chrystusowemu.‎ ‎On‎ ‎także‎ ‎stara‎ ‎się‎ ‎zciągnąć‎ ‎do siebie‎ ‎wszystkich‎ ‎ludzi‎ ‎przeróżnymi‎ ‎sztuczkami‎ ‎i‎ ‎podstępami.‎ ‎Abyśmy‎ ‎takowe‎ ‎poznali,‎ ‎zastanówmy‎ ‎się‎ ‎nad‎ ‎przymiotami‎ ‎i‎ ‎zamiarami‎ ‎tych‎ ‎dwóch‎ ‎królów.‎

‎Wyobraźmy‎ ‎sobie w‎ ‎duszy‎ ‎władcę‎ ‎bezbożnych,‎ ‎siedzącego‎ ‎na ognistym‎ ‎tronie,‎ ‎wśród‎ ‎obszernego‎ ‎pola‎ ‎babilońskiego,‎ ‎rozsyłającego‎ ‎na‎ ‎cały‎ ‎świat nieprzeliczone‎ ‎zastępy‎ ‎szatanów,‎ ‎aby‎ ‎szkodzili‎ ‎wszystkim‎ ‎miastom‎ ‎i‎ ‎miejscom‎ ‎i‎ ‎ich mieszkańcom.‎ ‎Przysłuchajmy‎ ‎się,‎ ‎jakie‎ ‎rozkazy‎ ‎daje‎ ‎swoim‎ ‎sługom,‎ ‎polecając‎ ‎im,‎ ‎aby najpierw‎ ‎zarzucali‎ ‎na‎ ‎ludzi‎ ‎kajdany,‎ ‎przykuwające‎ ‎ich‎ ‎do‎ ‎bogactw,‎ ‎skądby‎ ‎ich‎ ‎już łatwo‎ ‎dalej‎ ‎pociągnąć‎ przyszło‎ ‎do‎ ‎pożądania ziemskich‎ ‎zaszczytów,‎ ‎a‎ ‎wreszcie‎ ‎wtrącić w‎ ‎otchłań‎ ‎pychy‎:‎ ‎od‎ ‎bogactw‎ ‎bowiem,‎ ‎zaszczytów‎ ‎i‎ ‎pychy‎ ‎łatwy‎ ‎jest‎ ‎upadek‎ ‎w‎ ‎inne rodzaje‎ ‎grzechów.‎ ‎Posłuszni‎ ‎rozkazom‎ ‎wodza‎ ‎starają‎ ‎się‎ ‎owi‎ ‎wysłannicy‎ ‎zdradliwie omamić‎ ‎człowieka‎ ‎różnymi‎ ‎sposobami,‎ ‎już to jawnymi,‎ ‎już‎ ‎też‎ ‎skrytymi.‎

‎Jawnie‎ ‎i‎ ‎otwarcie‎ ‎budzą‎ ‎w‎ ‎człowieku‎ ‎przywiązanie‎ ‎do rzeczy‎ ‎ziemskich,‎ ‎do‎ ‎wygód‎ ‎a‎ ‎mianowicie w‎ ‎pożywieniu,‎ ‎ubiorze,‎ ‎pomieszkaniu,‎ ‎urzędowaniu‎ ‎i‎ ‎zatrudnieniu‎‎:‎ ‎zaszczepiają‎ ‎bojaźń przed‎ ‎nieszczęściami‎ ‎doczesnymi,‎ ‎a‎ ‎mianowicie‎ ‎przed‎ ‎chorobą,‎ ‎ubóstwem‎ ‎i‎ ‎pracą‎; niszczą‎ ‎pamięć‎ ‎o‎ ‎wieczności,‎ ‎budzą‎ ‎wstręt do‎ ‎rzeczy‎ ‎duchownych,‎ ‎jako‎ ‎zbyt‎ ‎uciążliwych,‎ ‎a‎ ‎dobre‎ ‎uczynki‎ ‎pozwalają‎ ‎spełniać, ale‎ ‎nie‎ ‎dla‎ ‎Boga,‎ ‎lecz‎ ‎dla‎ ‎oka‎ ‎ludzkiego,, lub‎ ‎tylko‎ ‎pobieżnie‎ ‎i‎ ‎mechanicznie.‎ ‎

Skryte sposoby‎ ‎podstępu‎ ‎czartowskiego‎ ‎są:‎ ‎pobudzanie‎ ‎do‎ ‎lekceważenia‎ ‎grzechów‎ ‎powszednich,‎ ‎przez‎ ‎które‎ ‎wiodą‎ ‎do‎ ‎coraz‎ ‎cięższych i‎ ‎do‎ ‎rozluźnienia‎ ‎sumienia:‎ ‎dręczenie‎ ‎ludzi próżnymi‎ ‎obawami‎ ‎i‎ ‎skrupułami,‎ ‎aby‎ ‎ich skłonić‎ ‎do‎ ‎małoduszności‎ ‎i‎ ‎odciągnąć‎ ‎od praktyk‎ ‎duchownych:‎ ‎poddawanie‎ ‎duszy‎ ‎fałszywych‎ ‎upodobań‎ ‎i‎ ‎złudnych‎ ‎objawień, aby‎ ‎ich‎ ‎skłonić‎ ‎do‎ ‎zbytecznego‎ ‎o‎ ‎sobie mniemania,‎ ‎a‎ ‎stąd‎ ‎do‎ ‎tego‎ ‎źródła‎ ‎innych grzechów,‎ ‎do‎ ‎zatwardziałości:‎ ‎obałamucenie rozumu,‎ ‎aby‎ ‎sądził‎ ‎fałszywie‎ ‎o‎ ‎rzeczach, aby‎ ‎rzeczy‎ ‎małej‎ ‎wagi‎ ‎przenosił‎ ‎nad‎ ‎ważniejsze,‎ ‎cielesne‎ ‎nad‎ ‎duchowe,‎ ‎zewnętrzne praktyki‎ ‎religijne‎ ‎nad‎ ‎prawdziwą‎ ‎pobożność‎ ‎: stawianie‎ ‎różnych‎ ‎przeszkód‎ ‎we‎ ‎wykonywaniu‎ ‎dobrego,‎ ‎a‎ ‎mianowicie‎ ‎odwlekanie!‎ ‎przeróżne‎ ‎wymówki,‎ ‎jak:‎ ‎stan‎ ‎zdrowia,‎ ‎miłość bliźniego,‎ ‎lub‎ ‎wykonanie‎ ‎innej,‎ ‎wyższej‎ ‎cnoty:‎ ‎zatruwanie‎ ‎dobrego‎ ‎celu‎ ‎i‎ ‎odjęcie‎ ‎męstwa‎ ‎i‎ ‎wytrwałości.

 

VI.‎ ‎Następnie‎ ‎wyobraźmy‎ ‎sobie‎ ‎Pana‎ ‎Jezusa,‎ ‎jako‎ ‎króla,‎ ‎stojącego‎ ‎na‎ ‎nieznacznem wzniesieniu‎ ‎wśród‎ ‎bardzo‎ ‎rozkosznego‎ ‎pola pod‎ ‎Jerozolimą,‎ ‎lecz‎ ‎w‎ ‎nadzwyczaj‎ ‎ujmującej postaci‎ ‎i‎ ‎milej‎ ‎powierzchowności.‎ ‎Król‎ ‎ten, będąc‎ ‎prawdziwym‎ ‎Bogiem‎ ‎i‎ ‎Panem‎ ‎całego świata,‎ ‎wysyła‎ swoich‎ ‎Apostołów,‎ ‎uczniów i‎ ‎inne‎ ‎sługi,‎ ‎aby‎ ‎głosili‎ ‎jego‎ ‎świętą‎ ‎i‎ ‎zbawienną‎ ‎naukę‎ ‎ludziom‎ ‎wszelkiego‎ ‎rodzaju, stanu‎ ‎i‎ ‎zatrudnienia.‎ ‎Wysyłając‎ ‎swoje‎ ‎sługi na‎ ‎spełnienie‎ ‎tego‎ ‎zadania,‎ ‎poleca‎ ‎im,‎ ‎aby krzewili‎ ‎w‎ ‎ludziach‎ ‎ducha‎ ‎ubóstwa;‎ ‎dalej, aby‎ ‎ich‎ ‎pobudzali‎ ‎do‎ ‎pragnienia‎ ‎zniewag i‎ ‎wzgardy,‎ ‎skądby‎ ‎wypływała‎ ‎pokora,‎ ‎a‎ ‎za‎ ‎nią wszystkie‎ ‎inne‎ ‎cnoty.‎ ‎Oprócz‎ ‎tego‎ ‎pociąga nas‎ ‎do‎ ‎siebie‎ ‎ten‎ ‎najpotężniejszy‎ ‎król‎ ‎jeszcze‎ ‎innymi‎ ‎sposobami,‎ ‎a‎ ‎mianowicie:‎ ‎budzi w‎ ‎nas‎ ‎zamiłowanie‎ ‎do‎ ‎rzeczy‎ ‎duchownych- bojażń‎ ‎grzechu‎ ‎i‎ ‎kary,‎ ‎zapomnienie‎ ‎i‎ ‎wzgardę‎ ‎dóbr‎ ‎doczesnych,‎ ‎troskliwość‎ ‎o‎ ‎zachowanie‎ ‎czystości‎ ‎sumienia,‎ ‎spokój‎ ‎i‎ ‎wesele‎ ‎ducha,‎ ‎nadzieję‎ ‎i‎ ‎ufność‎ ‎w‎ ‎pomoc‎ ‎Bożą‎ ‎do pokonania‎ ‎trudności‎ ‎i‎ ‎pokus,‎ ‎powolność względem‎ ‎kierowników‎ ‎duchownych‎ ‎i‎ ‎łatwość‎ ‎w‎ ‎przedstawieniu‎ ‎stanu‎ ‎sumienia.

Tych‎ ‎to‎ ‎środków‎ ‎używa‎ ‎Najdobrotliwszy nasz‎ ‎Pan,‎ ‎aby‎ ‎nas‎ ‎skłonić‎ ‎do‎ ‎zakładania dobrych‎ ‎celów‎ ‎naszym‎ ‎uczynkom,‎ ‎do‎ ‎ich‎ ‎doskonałego‎ ‎wyboru‎ ‎i‎ ‎wykonania‎ ‎i‎ ‎do‎ ‎statecznego‎ ‎wytrwania‎ ‎w‎ ‎dobrych‎ ‎postanowieniach.

Zważywszy‎ ‎to‎ ‎wszystko,‎ ‎należy‎ ‎porównać tych‎ ‎obydwóch‎ ‎królów‎ ‎i‎ ‎postanowić‎ ‎sobie: jak‎ ‎najmocniej,‎ ‎że‎ ‎aż‎ ‎do‎ ‎śmierci‎ ‎chcemy stale‎ ‎pod‎ ‎znakami‎ ‎Chrystusa‎ ‎pozostawać i ‎walczyć,‎ ‎aby‎ ‎dostąpić‎ ‎w‎ ‎przyszłem‎ ‎życiu uczestnictwa‎ ‎w‎ ‎Jego‎ ‎królestwie.

 

 

VII.‎ ‎Znajdujący‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎obozie‎ ‎Chrystusowym‎ ‎a‎ ‎pragnący‎ ‎służyć‎ ‎Bogu‎ ‎i‎ ‎pokonać szatana‎ ‎dadzą‎ ‎się‎ ‎podzielić‎ ‎na‎ ‎trzy‎ ‎grupy. Należy‎ ‎je‎ ‎wszystkie‎ ‎uważnie‎ ‎rozpoznać,‎ ‎aby się‎ ‎do‎ ‎najdoskonalszej‎ ‎przyłączyć.‎

‎Pierwszą grupę‎ ‎stanowią‎ ‎ci,‎ ‎co‎ ‎niby‎ ‎to‎ ‎pragną‎ ‎zwyciężyć‎ ‎miłość‎ ‎własną,‎ ‎pozbyć‎ ‎się‎ ‎grzechów i‎ ‎podbić‎ ‎złe‎ ‎pożądliwości‎ ‎pod‎ ‎berło‎ ‎ducha swego;‎ ‎jednak‎ ‎nigdy‎ ‎broni‎ ‎nie‎ ‎użyją,‎ ‎bo kiedy‎ ‎przyjdzie‎ ‎do‎ ‎działania,‎ ‎natychmiast wystraszeni‎ ‎mozołami‎ ‎i‎ ‎trudami‎ ‎wojny,‎ ‎ha niebnie‎ ‎uciekają‎ ‎z‎ ‎obozu.‎ ‎Są‎ ‎to‎ ‎ci,‎ ‎co‎ ‎chcą dostać‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎Chrystusa,‎ ‎ale‎ ‎nie‎ ‎wstępując, w‎ ‎Jego‎ ‎ślady:‎ ‎chcą‎ ‎nagrody,‎ ‎lecz‎ ‎uchylają się‎ ‎od‎ ‎pracy:‎ ‎chcą‎ ‎celu,‎ ‎ale‎ ‎nie‎ ‎używają, środków‎ ‎do‎ ‎niego‎ ‎wiodących.‎ ‎

Drugą‎ ‎grupę stanowią‎ ‎ci,‎ ‎co‎ ‎chwytają‎ ‎wprawdzie‎ ‎za‎ ‎broń ale‎ ‎taką,‎ ‎jaka‎ ‎im‎ ‎się‎ ‎podoba‎‎:‎ ‎walczą,‎ ‎lecz nie‎ ‎wtenczas,‎ ‎kiedy‎ ‎tego‎ ‎potrzeba,‎ ‎lub‎ ‎kiedy‎ ‎wódz‎ ‎daje‎ ‎hasło‎ ‎do‎ ‎boju,‎ ‎ale‎ ‎kiedy‎ ‎im. się‎ spodoba.‎ ‎Pragną‎ ‎oni‎ ‎pozbyć‎ ‎się‎ ‎niepo‎żądnej‎ ‎miłości,‎ ‎ale‎ ‎jej‎ ‎przedmiot‎ ‎zapalczywie‎ ‎dzierżą‎ ‎i‎ ‎usiłują‎ ‎raczej‎ ‎Pana‎ ‎Boga‎ ‎nakłonić‎ ‎do‎ ‎własnych‎ ‎upodobań,‎ ‎aniżeli‎ ‎usunąć‎ ‎przeszkody‎ ‎i‎ ‎zdążać‎ ‎do‎ ‎Niego.‎ ‎Podejmują‎ ‎oni‎ ‎wiele,‎ ‎ale‎ ‎niczego‎ ‎nie‎ ‎dokonują,‎ ‎bo zamiast‎ ‎porzucić‎ ‎własną‎ ‎wolę‎ ‎a‎ ‎oddać‎ ‎się Bożej,‎ ‎stają‎ ‎się‎ ‎podobnymi‎ ‎do‎ ‎onego‎ ‎młodzieńca‎ ‎ewangelicznego,‎ ‎który‎ ‎usłyszawszy odpowiedź‎ ‎Chrystusową:‎ ‎Jeżeli‎ ‎chcesz‎ ‎być doskonałym,‎ ‎idź,‎ ‎sprzedaj‎ ‎co‎ ‎masz‎ ‎i‎ ‎daj‎ ‎ubogim (‎Mat.,‎ ‎XIX,‎ ‎21.),‎ ‎odszedł‎ ‎zasmucony.‎ ‎Wszakże‎ ‎on od‎ ‎młodości‎ ‎zachowywał‎ ‎przykazania‎ ‎Boże, lecz‎ ‎okazał‎ ‎się‎ ‎zanadto‎ ‎małodusznym,‎ ‎aby mógł‎ ‎posiąść‎ ‎wyższą‎ ‎doskonałość.‎ ‎Podobnie postępowali‎ ‎Samarytanie,‎ ‎którzy‎ ‎czcili‎ ‎Boga prawdziwego,‎ ‎ale‎ ‎zarazem‎ ‎służyli‎ ‎i‎ ‎bałwanom.‎

‎Do‎ ‎trzeciej‎ ‎wreszcie‎ ‎grupy‎ ‎i‎ ‎to‎ ‎jedynie‎ ‎doskonałej,‎ ‎do‎ ‎której‎ ‎też‎ ‎i‎ ‎nam‎ ‎zmierzać‎ ‎potrzeba,‎ ‎należą‎ ‎ci‎ ‎ludzie,‎ ‎którzy skrzętnie‎ ‎walczą‎ ‎z‎ ‎grzechami‎ ‎i‎ ‎to‎ ‎tym‎ ‎porządkiem,‎ ‎tym‎ ‎sposobem‎ ‎i‎ ‎taką‎ ‎bronią,‎ ‎jakie im‎ ‎wódz‎ ‎wskazuje.‎ ‎Są‎ ‎to‎ ‎ludzie,‎ ‎którzy pracują‎ ‎ile‎ ‎mogą,‎ ‎by‎ ‎dojść‎ ‎do‎ ‎doskonałości i‎ ‎oddają‎ ‎się‎ ‎Panu‎ ‎Bogu‎ ‎z‎ ‎najzupełniejszem zaparciem‎ ‎duchowem,‎ ‎śpiewając‎ ‎z‎ ‎Psalmistą:‎ ‎Gotowe‎ ‎serce‎ ‎moje‎ ‎Panie,‎ ‎gotowe‎ ‎serce moje (Ps. LVI, 8.).‎ ‎Są‎ ‎to‎ ‎ci‎ ‎ludzie,‎ ‎którzy‎ ‎przełożonym i‎ ‎kierownikom‎ ‎duchownym‎ ‎pozwalają‎ ‎sobą najzupełniej‎ ‎rządzić.‎ ‎Chcą‎ ‎oni‎ ‎być‎ ‎doskonałymi‎ ‎jak‎ ‎Ojciec‎ ‎Niebieski‎ ‎doskonałym‎ ‎jest‎ (Mat. V. 48.‎). Tych‎ ‎to‎ ‎ludzi‎ ‎powinniśmy‎ ‎naśladować,‎ ‎w‎ ‎ich szeregach‎ ‎walczyć,‎ ‎jeżeli‎ ‎szczerze‎ ‎pragniemy‎ ‎dojść‎ ‎do‎ ‎szczytu‎ ‎doskonałości.

 

FENIKS ODRODZONY, CZYLI ĆWICZENIA DUCHOWNE. KARD. J. BONA

 


Pisma ascetyczne kardynała Jana Bony. I, Feniks odrodzony czyli Ćwiczenia duchowne.  Tarnów, 1891.


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Jedna odpowiedź do „Feniks odrodzony, czyli Ćwiczenia duchowne. Kard. J. Bona – Cz.XI. O‎ ‎królestwie‎ ‎Chrystusowym.”

  1. Awatar Zbyszek
    Zbyszek

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Zbyszek Anuluj pisanie odpowiedzi