Feniks odrodzony, czyli Ćwiczenia duchowne. Kard. J. Bona – Cz. IV. O śmierci


Rozmyślanie‎ ‎czwarte.

O‎ ‎śmierci.

 

I.‎ ‎Pamięć‎ ‎na‎ ‎rzeczy‎ ‎ostateczne‎ ‎daje‎ ‎nam poznać‎ ‎niebezpieczeństwo,‎ ‎w‎ ‎jakiem‎ ‎się‎ ‎znajdujemy.‎ ‎Ona‎ ‎odwodzi‎ ‎dusze‎ ‎nasze‎ ‎od‎ ‎grzechu,‎ ‎a‎ ‎prowadzi‎ ‎do‎ ‎cnoty.‎ ‎Ona‎ ‎nas,‎ ‎zbaczających‎ ‎od‎ ‎celu‎ ‎ostatecznego,‎ ‎kieruje‎ ‎na drogę‎ ‎prawdziwą.‎ ‎Jest‎  ona‎ ‎tak‎ ‎potężną,‎ ‎że nawet‎ ‎najdzikszego‎ ‎i‎ ‎najbardziej‎ ‎niesfornego człowieka‎ ‎jakoby‎ ‎piorunem‎ ‎razi‎ ‎i‎ ‎ubezwładnia.

Pamiętaj‎ ‎na‎ ‎rzeczy‎ ‎twoje‎ ‎ostateczne,‎ ‎mówi Mędrzec‎ ‎Pański,‎ ‎a‎ ‎na‎ ‎wieki‎ ‎nie‎ ‎zgrzeszysz (Ekkli VII. 40). Któż‎ ‎zastanawiając‎ ‎się‎ ‎szczerze‎ ‎nad‎ ‎niepewnością‎ ‎życia‎ ‎i‎  pamiętając,‎ ‎że‎ ‎każdej‎ ‎chwili stoimy‎ ‎u‎ ‎bram‎ ‎wieczności,‎ ‎odważy‎ ‎się‎ ‎na grzech?‎ ‎Jakiż‎ ‎zuchwały‎ ‎byłby‎ ‎to‎ ‎złodziej, żeby‎ ‎się‎ ‎odważył‎ ‎wyciągnąć‎ ‎rękę‎ ‎po‎ ‎cudzą, własność‎ ‎w‎ ‎oczach‎ ‎sędziego,‎ ‎który by‎ ‎go mógł‎ ‎w‎ ‎tej‎ ‎samej‎ ‎chwili‎ ‎ukarać?‎ ‎Czyżby się‎ ‎znalazł‎ ‎tak‎ ‎zapamiętały‎ ‎zbrodniarz,‎ ‎iżby go‎ ‎nawet‎ ‎widok‎ ‎wystawionej‎ ‎dla‎ ‎niego‎ ‎szubienicy,‎ ‎wyciągniętego‎ ‎miecza,‎ ‎lub‎ ‎rozpalonego‎ ‎stosu,‎ ‎nie‎ ‎odstraszył‎ ‎od‎ ‎popełnienia. zbrodni?‎ ‎Czyżby‎ ‎się‎ ‎znalazł‎ ‎taki‎ ‎głupiec,, iżby‎ ‎dla‎ ‎zarobienia‎ ‎jednego‎ ‎szeląga‎ ‎narażał się‎ ‎na‎ ‎utratę‎ ‎stu‎ ‎tysięcy‎ ‎złotych?‎ ‎A‎ ‎jednak‎ ‎znajdą‎ ‎się‎ ‎i‎ ‎to‎ ‎we‎ ‎wielkiej‎ ‎liczbie jeszcze‎ ‎więcej‎ ‎ograniczeni‎ ‎i‎ ‎zaślepieni,‎ ‎to‎ ‎jest ci,‎ ‎którzy‎ ‎ani‎ ‎jednej‎ ‎chwili‎ ‎życia‎ ‎nie‎ ‎mogą, sobie‎ ‎na‎ ‎pewne‎ ‎obiecywać,‎ ‎a‎ ‎jednak‎ ‎nie wahają‎ ‎się‎ ‎popełnić‎ ‎zbrodni‎ ‎w‎ ‎obecności najwyższego‎ ‎sędziego,‎ ‎który‎ ‎ich‎ ‎może‎ ‎na tychmiast‎ ‎ukarać‎ ‎wiecznem‎ ‎potępieniem‎ ‎i wykluczeniem‎ ‎na‎ ‎zawsze‎ ‎z‎ ‎Królestwa‎ ‎wiecznego‎ ‎szczęścia.‎ ‎To‎ ‎też‎ ‎słusznie‎ ‎woła. Mojżesz‎‎:‎ ‎Naród‎ ‎bez‎ ‎rady‎ ‎jest‎ ‎i‎ ‎bez‎ ‎roztropności.‎ ‎Daj‎ ‎Boże,‎ ‎aby‎ ‎mądrzy‎ ‎byli‎ ‎i‎ ‎rozumieli‎ ‎i‎ ‎ostateczne‎ ‎rzeczy‎ ‎opatrywali‚‎ (Deut.,‎ ‎XXXII,‎ ‎28,‎ ‎29.).‎ ‎Przyjdzie‎ ‎kiedyś‎ ‎ten‎ ‎dzień‎ ‎lub‎ ‎owa‎ ‎noc,‎ ‎kiedy Pan‎ ‎Bóg‎ ‎palcem‎ ‎wszechmocy‎ ‎swojej‎ ‎wypisze‎ ‎na‎ ‎ścianie‎ ‎naszego‎ ‎sumienia,‎ ‎jak‎ ‎niegdyś‎ ‎wśród‎ ‎uczty‎ ‎króla‎ ‎Baltazara:‎ ‎Manę, Tekel,‎ ‎Fares.‎ ‎Mane,‎ ‎policzył‎ ‎Bóg‎ ‎dni‎ ‎życia twego‎ ‎i‎ ‎znalazł‎ ‎je‎ ‎wypełnione;‎ ‎—‎ ‎Tekel, jołożonyś‎ ‎na‎ ‎wadze‎ ‎i‎ ‎po‎ ‎zbadaniu‎ ‎twych iczynków,‎ ‎znalezionyś‎ ‎lekkim;‎ ‎—‎ ‎Fares,‎ ‎podzielone‎ ‎jest‎ ‎królestwo‎ ‎twoje,‎ ‎to‎ ‎jest‎ ‎ciało i‎ ‎dusza;‎ ‎ciało‎ ‎staje‎ ‎się‎ ‎pastwą‎ ‎robactwa, a‎ ‎dusza,‎ ‎udziałem‎ ‎szatanów.‎ ‎O‎ ‎jakież‎ ‎straszne‎ ‎przejmą‎ ‎nas‎ ‎wtenczas‎ ‎dreszcze‎ ‎przerażona!‎ ‎Co‎ ‎za‎ ‎rozpacz‎ ‎opanuje‎ ‎duszę!…‎ ‎To też‎ ‎pamiętajmy‎ ‎zawsze‎ ‎o‎ ‎śmierci‎ ‎i‎ ‎tak‎ ‎źyjmy,‎ ‎aby‎ ‎uczynki‎ ‎nasze‎ ‎były‎ ‎w‎ ‎oczach‎ ‎Boga doskonałe,‎ ‎a‎ ‎my‎ ‎godnymi‎ ‎wiecznego‎ ‎szczęścia‎ ‎w‎ ‎Ojczyźnie‎ ‎niebieskiej.

 

II.‎ ‎Pamięć‎ ‎na‎ ‎śmierć‎ ‎jest‎ ‎bardzo‎ ‎zbawienna.‎ ‎Albowiem‎ ‎ona‎ ‎po‎ ‎pierwsze‎ ‎pobudzana.‎ ‎do‎ ‎świętej‎ ‎bojaźni,‎ ‎gdyż‎ ‎nie‎ ‎wiemy, gdzie,‎ ‎kiedy,‎ ‎w‎ ‎jaki‎ ‎sposób‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎jakim‎ ‎stanie‎ ‎pomrzemy:‎ ‎a‎ ‎słusznie‎ ‎się‎ ‎należy‎ ‎obawiać tego‎ ‎przejścia,‎ ‎na‎ ‎którym‎ ‎tak‎ ‎wiele‎ ‎czyha na‎ ‎nas‎ ‎niebezpieczeństw.‎ ‎Ona‎ ‎następnie‎ ‎budzi‎ ‎człowieka‎ ‎z‎ ‎gnuśnej‎ ‎ospałości,‎ ‎odciąga od‎ ‎grzechu,‎ ‎wzywa‎ ‎do‎ ‎pokuty,‎ ‎łamie‎ ‎żądze cielesne,‎ ‎a‎ ‎zapala‎ ‎miłość‎ ‎Boską.‎ ‎

Filozofowie uznali‎ ‎rozmyślanie‎ ‎o‎ ‎śmierci‎ ‎za‎ ‎mądrość prawdziwą.‎ ‎Najwyższa‎ ‎to‎ ‎i‎ ‎najpewniejsza filozofia,‎ ‎która‎ ‎poucza‎ ‎gardzić‎ ‎znikomościami, a‎ ‎starać‎ ‎się‎ ‎o‎ ‎rzeczy‎ ‎wieczne.‎ ‎Kłamliwe‎ ‎to dobra,‎ ‎których‎ ‎człowiek‎ ‎ze‎ ‎sobą‎ ‎poza‎ ‎grób zabrać‎ ‎nie‎ ‎może.‎ ‎Jedynie‎ ‎tylko‎ ‎uczynki, jakiebykolwiek‎ ‎były,‎ ‎dobre‎ ‎czy‎ ‎złe,‎ ‎będą towarzyszyć‎ ‎zmarłemu.

‎Następnie‎ ‎myśl o‎ ‎śmierci‎ ‎rozwesela‎ ‎człowieka;‎ ‎wielu‎ ‎z‎ ‎chrześcijan jest‎ ‎przeciwnego‎ ‎zdania,‎ ‎a‎ ‎jednakowoż życie‎ ‎dla‎ ‎dobrych‎ ‎jest‎ ‎ciągiem‎ ‎cierpieniem, a‎ ‎śmierć‎ ‎serdecznem‎ ‎pragnieniem.‎ ‎I‎ ‎czemuż byśmy‎ ‎się‎ ‎wszyscy‎ ‎nie‎ ‎mieli‎ ‎cieszyć‎ ‎tę chwilą,‎ ‎która‎ ‎zakończy‎ ‎to‎ ‎nędzne‎ ‎życie,‎ ‎i będzie‎ ‎początkiem‎ ‎wiecznego‎ ‎i‎ ‎niepodlegającego‎ ‎śmierci‎ ‎żywota?‎ ‎Ów‎ ‎bogacz‎ ‎ewangeliczny,‎ ‎który‎ ‎twierdził‎ ‎o‎ ‎sobie,‎ ‎że‎ ‎zgromadził‎ ‎wiele‎ ‎dóbr‎ ‎na‎ ‎wiele‎ ‎dni,‎ ‎usłysz:! wyrok‎ ‎Boski‎:‎ ‎Szalony,‎ ‎tej‎ ‎nocy‎ ‎o‎ ‎duszę twoją‎ ‎upomną‎ ‎się‎ ‎u‎ ‎ciebie,‎ ‎a‎ ‎to‎ ‎coś‎ ‎zgromadził,‎ ‎czyjeż‎ ‎będzie?‚ (Łuk.Xll,‎ ‎20.).‎ ‎Nie‎ ‎cieszmy‎ ‎się‎ ‎tedy jutrem,‎ ‎bo‎ ‎nie‎ ‎wiemy,‎ ‎co‎ ‎ono‎ ‎nam‎ ‎przyniesie.‎ ‎Śmierć‎ ‎nieprzewidziana‎ ‎zawsze‎ ‎jest‎ ‎mgłą.

‎ ‎Gdyby‎ ‎ktoś‎ ‎wiedział‎ ‎na‎ ‎pewne,‎ ‎że‎ za jeden‎ ‎dzień‎ ‎umrze,‎ ‎czyżby‎ ‎się‎ ‎nie‎ ‎starał wyzyskać‎ ‎tę‎ ‎krótką‎ ‎chwilę‎ ‎na‎ ‎spełnienie jak‎ ‎najwięcej‎ ‎dobrych‎ ‎uczynków?‎ ‎czyżby‎ się nie‎ ‎starał‎ ‎uchronić‎ ‎nawet‎ ‎najmniej‎szych grzechów?‎ ‎A‎ ‎nam‎ ‎któż‎ ‎zapewnił‎ ‎chociażby jeden‎ ‎jeszcze‎ ‎dzień,‎ ‎a‎ ‎nawet‎ ‎jednę‎  godzinę?

 

III.‎ ‎Śmierć‎ ‎ma‎ ‎trzy‎ ‎przymioty.‎ ‎Pierwszym‎ ‎jest‎ ‎pewność,‎ ‎że‎ ‎jej‎ ‎nikt‎ ‎nie‎ ‎uniknie, kiedy‎ ‎przyjdzie‎ ‎chwila,‎ ‎którą‎ ‎Bóg‎ ‎wyznaczył.‎ ‎On‎ ‎od‎ ‎wieków‎ ‎przepisał‎ ‎granice‎ ‎naszego‎ ‎życia‎ ‎tak,‎ ‎że‎ ‎ich‎ ‎przekroczyć‎ ‎nie możemy‎ ‎i‎ ‎jakośmy‎ ‎na‎ ‎ten‎ ‎świat‎ ‎przyszli nie‎ ‎pierwej,‎ ‎ale‎ ‎w‎ ‎tej‎ ‎chwili,‎ ‎kiedy‎ ‎się Bogu‎ ‎spodobało‎;‎ ‎tak‎ ‎też‎ ‎i‎ ‎nie‎ ‎zejdziemy z‎ ‎tego‎ ‎świata‎ ‎później,‎ ‎aniżeli‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎dniu i‎ ‎o‎ ‎tej‎ ‎godzinie,‎ ‎kiedy‎ ‎Bóg‎ ‎zechce.‎ ‎Stąd też‎ ‎przyznać‎ ‎musimy,‎ ‎że‎ ‎każdy‎ ‎dzień‎ ‎życia naszego‎ ‎jest‎ ‎dzieleni‎ ‎łaskawości‎ ‎Boga,‎ ‎w którego‎ ‎ręku‎ ‎są‎ ‎nasze‎ ‎czasy.‎ ‎

Drugim‎ ‎przymiotem‎ ‎śmierci‎ ‎jest‎ ‎niepewność‎ ‎co‎ ‎do‎ ‎dnia, miejsca‎ ‎i‎ ‎sposobu.‎ ‎Jednych‎ ‎chwyta‎ ‎wśród snu,‎ ‎innych‎ ‎wśród‎ ‎rozmowy,‎ ‎a‎ ‎innych‎ ‎na przechadzce;‎ ‎jedni‎ ‎umierają‎ ‎po‎ ‎długiej‎ ‎chorobie,‎ ‎a‎ ‎inni‎ ‎wskutek‎ ‎bardzo‎ ‎krótkiej‎ ‎i‎ ‎nieznacznej‎ ‎słabości;‎ ‎jednych‎ ‎zabija‎ ‎miecz, innych‎ ‎trucizna;‎ ‎jedni‎ ‎schodzą‎ ‎z‎ ‎tego‎ ‎świata w‎ ‎stanie‎ ‎łaski,‎ ‎a‎ ‎inni‎ ‎w‎ ‎stanie‎ grzechowym; w ogóle‎ ‎nikt‎ ‎nie‎ ‎może‎ ‎być‎ ‎pewnym‎ ‎życia ani‎ ‎na‎ ‎chwilę,‎ ‎lub‎ ‎chełpić‎ ‎się‎ ‎takowem. W‎ ‎jednem‎ ‎mgnieniu‎ ‎oka‎ ‎pochwyci‎ ‎nas‎ ‎śmierć ale‎ ‎w‎ ‎którem?…‎ ‎w‎ ‎tem‎ ‎mgnieniu‎ ‎oka,‎ ‎którego‎ ‎uniknąć‎ ‎nie‎ ‎można,‎ ‎a‎ ‎od‎ ‎którego‎ ‎cała wieczność‎ ‎zależy.‎ ‎ Czuwajmyź‎ ‎tedy,‎ ‎bo‎ ‎nie wiemy‎ ‎dnia,‎ ‎ani‎ ‎godziny.‎ ‎

Trzeci‎ ‎przymiot śmierci‎ ‎jest‎ ‎ten,‎ ‎że‎ ‎tylko‎ ‎raz‎ ‎możemy umrzeć,‎ ‎jak‎ ‎powiada‎ ‎Apostoł:‎ ‎Postanowiona jest‎ ‎wszystkim‎ ‎ludziom‎ ‎raz‎ ‎umrzeć. (Żyd,‎ ‎IX.‎ ‎27.‎‎)‎ ‎Stąd wypływa‎ ‎ten‎ ‎konieczny‎ ‎wniosek,‎ ‎że‎ ‎każdy błąd‎ ‎i‎ ‎wszelka‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎względzie‎ ‎omyłka, sprowadzające‎ ‎złą‎ ‎śmierć,‎ ‎są‎ ‎niezmiernej doniosłości‎ ‎i‎ ‎już‎ ‎na‎ ‎wieki‎ ‎naprawić‎ ‎się‎ ‎nie dadzą.‎ ‎Jeżeli‎ ‎upadnie‎ ‎drzewo‎ ‎na‎ ‎południe, albo‎ ‎na‎ ‎północy,‎ ‎na‎ ‎któremkolwiek‎ ‎miejscu upadnie,‎ ‎tam‎ ‎będzie (‎Ekkl.,‎ ‎XI,‎ ‎3.).‎ ‎

Niechże‎ ‎tedy,‎ ‎póki czas,‎ ‎pyta‎ ‎każdy‎ ‎siebie‎ ‎samego‎ :‎ ‎gdyby‎ ‎mnie teraz‎ ‎Pan‎ ‎Bóg‎ ‎ściął,‎ ‎jako‎ ‎drzewo,‎ ‎na‎ ‎którążbym‎ ‎stronę‎ ‎upad!‎?‎ ‎A‎ ‎jeżeli‎ ‎spostrzeże,, że‎ ‎się‎ ‎chyli‎ ‎na‎ ‎stronę‎ ‎piekielnej‎ ‎północy, niechajże‎ ‎stanowczo‎ ‎rozpocznie‎ ‎czynić‎ ‎godne owoce‎ ‎pokuty‎ ‎i‎ ‎zapewnia‎ ‎sobie‎ ‎śmierć‎ ‎szczęśliwą.

 

IV.‎ ‎W‎ ‎godzinę‎ ‎śmierci‎ ‎będzie‎ ‎nas‎ ‎straszliwie‎ ‎trapiło‎ ‎wspomnienie‎ ‎grzechów‎ ‎popełnionych‎ ‎przez‎ ‎cały‎ ‎ciąg‎ ‎życia;‎ ‎wtenczas‎ ‎dopiero‎ ‎przedstawią‎ ‎się‎ ‎nam‎ ‎one‎ ‎we właściwej‎ ‎sobie‎ ‎sromocie‎ ‎i‎ ‎będą‎ ‎zbitym szeregiem‎ ‎na‎ ‎nas‎ ‎nastawały.‎ ‎Sumienie‎ ‎nasze będą‎ ‎szarpały‎ ‎nielitościwie‎‎:‎ ‎i‎ ‎ta‎ ‎wieloraka opieszałość‎ ‎i‎ ‎gnuśność‎ ‎w‎ ‎służbie‎ ‎Bożej‎ ‎i‎ ‎te na‎ ‎darmo‎ ‎stracone‎ ‎chwile‎ ‎czasu‎ ‎i‎ ‎te‎ ‎za niedbane‎ ‎sposobności‎ ‎do‎ ‎wykonania‎ ‎dobrych uczynków.‎ ‎Wtenczas‎ ‎będziemy‎ ‎serdecznie żałować,‎ ‎źeśmy‎ ‎nie‎ ‎dbali‎ ‎za‎ ‎życia‎ ‎o‎ ‎modlitwę,‎ ‎umartwienie‎ ‎i‎ ‎dobre‎ ‎uczynki.‎ ‎Wtenczas będziemy‎ ‎prosić‎ ‎chociaż‎ ‎o‎ ‎jedną,‎ ‎z‎ ‎tych chwil,‎ ‎których‎ ‎teraz‎ ‎tak‎ ‎wiele‎ ‎na‎ ‎darmo tracimy,‎ ‎lecz‎ ‎nie‎ ‎będzie‎ ‎nam‎ ‎dana.‎ ‎Robak złego‎ ‎sumienia‎ ‎będzie‎ ‎nas‎ ‎gryzł‎ ‎niemiłosiernie,‎ ‎bojaźń‎ ‎sprawiedliwości‎ ‎Bożej‎ ‎nas‎ ‎ogarnie,‎ ‎a‎ ‎niepewność‎ ‎zbawienia‎ ‎dokuczać‎ ‎nam będzie.‎ ‎Szatan,‎ ‎ukazując‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎sposób‎ ‎widzialny,‎ ‎albo‎ ‎też‎ ‎niewidzialny,‎ ‎przymnoży nam‎ ‎strachu,‎ ‎a‎ ‎widząc,‎ ‎że‎ ‎mu‎ ‎tylko‎ ‎krótka pozostaje‎ ‎chwila,‎ ‎będzie‎ ‎nas‎ ‎kusił‎ ‎do‎ ‎rozpaczy,‎ ‎powiadając‎ ‎nam‎ ‎:‎ ‎Jeżeli‎ ‎sprawiedliwy ledwo‎ ‎się‎ ‎ostoi,‎ ‎to‎ ‎bezbożny‎ ‎i‎ ‎grzesznik,‎ ‎gdzież się‎ ‎pokażą? (I.‎ ‎Piotr.‎ ‎IV.,‎ ‎18.)‎ ‎Albo‎ ‎też‎ ‎podsunie‎ ‎nam‎ ‎zbyteczne‎ ‎zaufanie‎ ‎i‎ ‎nieugruntowaną‎ ‎pewność zbawienia;‎ ‎wreszcie‎ ‎i‎ ‎inne‎ ‎niezliczone‎ ‎będzie‎ ‎nam‎ ‎poddawał‎ ‎pokusy,‎ ‎a‎ ‎szczególniej te,‎ ‎któreśmy‎ ‎za‎ ‎życia‎ ‎chętniej‎ ‎przyjmowali.

Jeżeli‎ ‎teraz,‎ ‎przy‎ ‎dobrem‎ ‎zdrowiu,‎ ‎p‎rzy tylu‎ ‎pomocach,‎ ‎ledwo‎ ‎której‎ ‎zdołamy‎ ‎się oprzeć‎ ‎pokusie,‎ ‎w‎ ‎jakiż‎ ‎sposób‎ ‎będziemy mogli‎ ‎cale‎ ‎zastępy‎ ‎napadających‎ ‎na‎ ‎nas nieprzyjaciół‎ ‎odeprzeć‎ ‎wtenczas,‎ ‎kiedy‎ ‎tyloma‎ ‎cierpieniami‎ ‎będziemy‎ ‎przygnieceni‎? Wtenczas‎ ‎dopiero,‎ ‎ale‎ ‎niestety‎ ‎za późno, poznamy,‎ ‎jakich to‎ ‎szpetnych‎ ‎i‎ ‎potwornych dopuszczaliśmy‎ ‎się‎ ‎grzechów;‎ ‎wtenczas będziemy‎ ‎złorzeczyć‎ ‎wszelkim‎ ‎rozkoszom, które‎ ‎nas‎ ‎swymi‎ ‎ponętami‎ ‎do‎ ‎grzechu‎ ‎przywiodły‎ ‎;‎ ‎wtenczas‎ ‎uznamy‎ ‎za‎ ‎głupstwo‎ ‎to, co‎ ‎się‎ ‎nam‎ ‎dzisiaj‎ ‎wydaje‎ ‎mądrością, a‎ ‎przeciwnie‎ ‎to,‎ ‎co‎ ‎dziś‎ ‎za‎ ‎głupstwo uważamy,‎ ‎nazwiemy‎ ‎mądrością.‎ ‎Prawdziwa zaś‎ ‎mądrość‎ ‎na‎ ‎tern‎ ‎się‎ ‎zasadza,‎ ‎abyśmy dzisiaj‎ ‎to‎ ‎czynili,‎ ‎co byśmy‎ ‎wtenczas‎ ‎pragnęli‎ ‎widzieć‎ ‎spełnione.‎ ‎Kto‎ ‎świątobliwie‎ ‎żyje, ten‎ ‎świątobliwie‎ ‎umiera‎ ‎a‎ ‎czyje‎ ‎życie‎ ‎pełne‎ ‎występków,‎ ‎tego‎ ‎i‎ ‎śmierć‎ ‎nie‎ ‎będzie‎ ‎od nich‎ ‎wolną.

 

V.‎ ‎Duch‎ ‎święty‎ ‎naucza,‎ ‎że‎ ‎pamięć‎ ‎o‎ ‎śmierci‎ ‎jest‎ ‎gorzka‎ ‎dla‎ ‎człowieka,‎ ‎mającego‎ ‎pokój w‎ ‎dobrach‎ ‎swoich (‎Ekkl.,‎ ‎XLI,‎ ‎1.}.‎ ‎Wszystko‎ ‎trzeba‎ ‎będzie przy‎ ‎śmierci‎ ‎opuścić‎ ‎i‎ ‎bogactwa‎ ‎i‎ ‎honory i‎ ‎urzędy‎ ‎i‎ ‎rozkosze‎ ‎i‎ ‎posiadłości;‎ ‎a‎ ‎im więcej‎ ‎posiadało‎ ‎się‎ ‎tych‎ ‎dóbr,‎ ‎z‎ ‎tern‎ ‎większym‎ ‎żalem‎ ‎będzie‎ ‎się‎ ‎je‎ ‎opuszczało,‎ ‎szczególniej,‎ ‎jeżeli‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎nich‎ ‎przylgnęło‎ ‎nieporządną‎ ‎miłością,‎ ‎lub‎ ‎się‎ ‎je‎ ‎nieprawym‎ ‎posiadło‎ ‎sposobem.‎ ‎Wtenczas‎ ‎spełni‎ ‎się,‎ ‎co napisano‎ ‎w‎ ‎księdze‎ ‎Joba‎ ‎o‎ ‎grzeszniku‎‎: Chleb‎ ‎jego‎ ‎w‎ ‎żywocie‎ ‎jego‎ ‎obróci‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎żółć żmijową‎ ‎wewnątrz.‎ ‎Bogactwa,‎ ‎które‎ ‎pożarł zwróci,‎ ‎a‎ ‎z‎ ‎brzucha‎ ‎jego‎ ‎Bóg‎ ‎je‎ ‎wyciągnie (‎Job.,‎ ‎XX,‎ ‎14,‎ ‎15.}.

Musimy‎ ‎się‎ ‎rozłączyć‎ ‎z‎ ‎rodzicami,‎ ‎braćmi, przyjaciółmi,‎ ‎a‎ ‎to‎ ‎rozłączenie‎ ‎będzie‎ ‎bardzo przykre,‎ ‎bo‎ ‎się‎ ‎nie‎ ‎opuszcza‎ ‎bez‎ ‎boleści tego,‎ ‎co‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎rozkoszą‎ ‎posiada.‎ ‎Jeszcze większą‎ ‎przykrość‎ ‎sprawi‎ ‎nam‎ ‎rozłączenie się‎ ‎w‎ ‎onej‎ ‎chwili‎ ‎z‎ ‎ciałem,‎ ‎z‎ ‎którem‎ ‎się w‎ ‎starej‎ ‎i‎ ‎ścisłej‎ ‎żyło‎ ‎przyjaźni.‎  Musimy opuścić‎ ‎świat‎ ‎i‎ ‎wszystkie‎ ‎jego‎ ‎dobra‎ ‎i‎ ‎to bez‎ ‎najmniejszej‎ ‎nadziei‎ ‎powrotu‎ ‎do‎ ‎nich i‎ ‎oglądania,‎ ‎słuchania,‎ ‎smakowania‎ ‎i‎ ‎dotykania‎ ‎takowych.‎ ‎Nadto‎ ‎będzie‎ ‎nas‎ ‎szarpała, bojaźń‎ ‎przed‎ ‎sprawozdaniem‎ ‎z‎ ‎naszego‎ ‎życia, przed‎ ‎strasznym‎ ‎Sądem,‎ ‎jaki‎ ‎się‎ ‎ma‎ ‎odbyć zaraz‎ ‎po‎ ‎śmierci,‎ ‎a‎ ‎w‎ ‎dodatku‎ ‎i‎ ‎ta‎ ‎straszna niepewność‎ ‎ostatecznego‎ ‎i‎ ‎nieodwołalnego wyroku‎ ‎który‎ ‎rozstrzygnie‎ ‎o‎ ‎naszej‎ ‎wieczności.‎ ‎Winy‎ ‎nasze‎ ‎będą‎ ‎się‎ ‎nam‎ ‎jako‎ ‎pewne‎ ‎przedstawiały,‎ ‎ale‎ ‎bardzo‎ ‎niepewna okaże‎ ‎się‎ ‎nasza‎ ‎pokuta.‎ ‎Abyśmy‎ ‎tedy‎ ‎bezpiecznie‎ ‎wyglądali‎ ‎śmierci‎ ‎i‎ ‎z‎ ‎radością‎ ‎ją przyjęli,‎ ‎starajmyż‎ ‎się‎ ‎za‎ ‎pomocą‎ ‎umartwienia‎ ‎wyniszczyć‎ ‎w‎ ‎sobie‎ ‎wszelką‎ ‎nieporządną‎ ‎miłość‎ ‎ku‎ ‎stworzeniom,‎ ‎byśmy‎ ‎je‎ ‎bez żalu‎ ‎opuścić‎ ‎mogli‎.

‎Następnie‎ ‎potrzeba‎ ‎się już‎ ‎naprzód‎ ‎oglądać‎ ‎i‎ ‎przewidywać,‎ ‎co by nas‎ ‎w‎ ‎onę‎ ‎chwilę‎ ‎najbardziej‎ ‎mogło‎ ‎niepokoić‎ ‎i‎ ‎starać‎ ‎się‎ ‎zawczasu‎ ‎o‎ ‎środki‎ ‎zaradcze‎ ‎przeciwko‎ ‎temu.‎Ani‎ ‎nam‎ ‎nie‎ ‎wolno, ani‎ ‎nie‎ ‎jest‎ ‎bezpiecznie,‎ ‎choćby‎ ‎na‎ ‎chwilę pozostawać‎ ‎w‎ ‎takim‎ ‎stanie,‎ ‎w‎ ‎jakim byśmy umierać‎ ‎nie‎ ‎chcieli.‎ ‎Wreszcie‎ ‎stawimy‎ ‎się myślą‎ ‎u‎ ‎stóp‎ ‎ukrzyżowanego‎ ‎Pana‎ ‎Jezusa ii‎ ‎to‎ ‎w‎ ‎tej‎ ‎chwili,‎ ‎kiedy‎ ‎miał‎ ‎już‎ ‎oddać‎ ‎ducha‎ ‎swego‎ ‎w‎ ‎ręce‎ ‎Ojca‎ ‎Niebieskiego,‎ ‎a zapuściwszy‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎nim‎ ‎w‎ ‎serdeczną‎ ‎rozmowę, będziemy‎ ‎go‎ ‎błagali,‎ ‎aby‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎godzinę‎ ‎naszej‎ ‎śmierci‎ ‎zmiłował‎ ‎nad‎ ‎nami.

 

VI.‎ ‎To‎ ‎wszystko,‎ ‎o‎ ‎czemeśmy‎ ‎dotąd mówili,‎ ‎poprzedza‎ ‎samą‎ ‎śmierć‎ ‎i‎ ‎jest‎ ‎niejako‎ ‎slabem‎ ‎preludyum‎ ‎do‎ ‎strasznego‎ ‎dramatu.‎ ‎O!‎ ‎ileż‎ ‎utrapień,‎ ‎ile‎ ‎udręczeń‎ ‎przyjdzie na‎ ‎nas‎ ‎w‎ ‎chwili‎ ‎konania!‎ ‎Podadzą‎ ‎nam‎ ‎wizerunek‎ ‎ukrzyżowanego‎ ‎Zbawiciela,‎ ‎któregośmy‎ ‎za‎ ‎życia‎ ‎albo‎ ‎wcale‎ ‎nie,‎ ‎albo‎ ‎tylko bardzo‎ ‎obojętnie‎ ‎naśladowali,‎ ‎dadzą‎ ‎nam‎ ‎do ręki‎ ‎gorejącą‎ ‎gromnicę,‎ ‎ten‎ ‎symbol‎ ‎dobrych uczynków,‎ ‎którycheśmy‎ ‎może‎ ‎nie‎ ‎spełnili; otaczający‎ ‎nas‎ ‎domownicy‎ ‎będą‎ ‎nas‎ ‎wzywać,‎ ‎abyśmy,‎ ‎jeżeli‎ ‎nie‎ ‎możemy‎ ‎usty,‎ ‎to przynajmniej‎ ‎sercem‎ ‎wzywali‎ ‎Pana‎ ‎Boga. O‎ ‎jakże‎ ‎uciśniętą‎  uczuje‎ ‎się‎ ‎natenczas‎ ‎dusza,‎ ‎nie‎ ‎mając‎ ‎znikąd‎ ‎pociechy,‎ ‎nie‎ ‎znajdując‎ ‎nigdzie‎ ‎pomocy‎ ‎;‎ ‎nad‎ ‎sobą‎ ‎ujrzy‎ ‎wyciągnięty‎ ‎miecz‎ ‎sprawiedliwości‎ ‎Bożej,‎ ‎pod‎ ‎nią ukaże‎ ‎się‎ ‎otwarty‎ ‎grób,‎ ‎wewnątrz.‎ ‎uczuje robaka,‎ ‎gryzącego‎ ‎sumienie‎‎;‎ ‎zewnątrz‎ ‎ujrzy przyjaciół‎ ‎i‎ ‎krewnych,‎ ‎nie‎ ‎mogących‎ ‎jej ani‎ ‎ulżyć‎ ‎w‎ ‎chorobie,‎ ‎ani‎ ‎przedłużyć‎ ‎życia; ujrzy‎ ‎tłumy‎ ‎szatanów,‎ ‎czyhających‎ ‎na‎ ‎żer; po‎‎za‎ ‎sobą‎ ‎ujrzy‎ ‎doczesne‎ ‎dobra,‎ ‎w‎ ‎którychpokładała‎ ‎nadzieję‎ ‎:‎ ‎przed‎ ‎sobą‎ ‎ujrzy‎ ‎piekło ziejące‎ ‎ogniem‎ ‎wiecznym.‎ ‎Będzie‎ ‎się‎ ‎dziwiła,‎ ‎że‎ ‎tak‎ ‎w‎ ‎mgnieniu‎ ‎oka‎ ‎przeminęła‎ ‎doczesność,‎ ‎a‎ ‎żywo‎ ‎stanie‎ ‎przed‎ ‎jej‎ ‎oczyma rozpoczynająca‎ ‎się‎ ‎a‎ ‎nie‎ ‎mająca‎ ‎kresu‎ ‎wieczność.‎ ‎Chciałaby‎ ‎biedna‎ ‎uciekać‎ ‎i‎ ‎ukryć się‎ ‎przed‎ ‎grożącą‎ ‎jej‎ ‎klęską,‎ ‎lecz‎ ‎nie‎ ‎zdoła tego‎ ‎uczynić:‎ ‎a‎ ‎więc‎ ‎będzie‎ ‎narzekaći ‎sama‎ ‎się‎ ‎przezwie‎ ‎głupią,‎ ‎że‎ ‎dla‎ ‎chwili poświęciła‎ ‎wieczność.‎ ‎

Tymczasem‎ ‎nadciągną nieodłączne‎ ‎zwiastuny‎ ‎śmierci:‎ ‎na‎ ‎czoło występuje‎ ‎pot,‎ ‎oczy‎ ‎się‎ ‎przyćmiewają‎ ‎Izami, uszy‎ ‎głuchną,‎ ‎nos‎ ‎się‎ ‎przedłuża,‎ ‎usta‎ ‎się ściskają,‎ ‎język‎ ‎kołczeje,‎ ‎wargi‎ ‎bledną‎‎;‎ ‎paznokcie‎ ‎czernieją,‎ ‎ręce‎ ‎ziębną,‎ ‎puls‎ ‎ustaje, pierś‎ ‎się‎ ‎wzdyma,‎ ‎z‎ ‎gardła‎ ‎wydobywa‎ ‎się ochrypły‎ ‎głos,‎ ‎członki‎ ‎twardnieją,‎ ‎ciało‎ ‎poczyna‎ ‎cuchnąć,‎ ‎życie‎ ‎ucieka,‎ ‎a‎ ‎człowiek przestaje‎ ‎żyć‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎jednem‎ ‎mgnieniu‎ ‎oka‎ ‎ulatnia‎ ‎się‎ ‎cała‎ ‎jego‎ ‎chwała.‎ ‎Przechodzący‎ ‎powiedzą‎‎:‎ ‎Taż‎ ‎to‎ ‎jest‎ ‎owa‎ ‎znakomitość,‎ ‎ten literat,‎ ‎ten‎ ‎uczony‎ ?‎ ‎posiadający‎ ‎tyle‎ ‎tytułów, tak‎ ‎wieloma‎ ‎godnościami‎ ‎obsypany‎?‎ ‎minęła‎ ‎jego‎ ‎wielkość,‎ ‎i‎ ‎będzie‎ ‎przypowieścią‎ ‎i‎ ‎baśnią‎ ‎wszystkim‎ ‎narodom‎ (Ps.,‎ ‎XXIX,‎ ‎10.).‎ ‎Zupełnie‎ ‎obrany z‎ ‎rozumu‎ ‎jest‎ ‎ten,‎ ‎kto‎ ‎zawczasu‎ ‎nie‎ ‎myśli o‎ ‎śmierci‎ ‎i‎ ‎nie‎ ‎sposobi‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎nią.

 

VII.‎ ‎Dotąd‎ ‎dojdziesz‎ ‎nędzny‎ ‎człowiecze, i‎ ‎tu‎ ‎pokruszą‎ ‎się‎ ‎zburzone‎ ‎fale‎ ‎twoje‎‎!‎ ‎Już nie‎ ‎będziesz‎ ‎spoglądał‎ ‎za‎ ‎żadną‎ ‎pięknością‎ ‎; nie‎ ‎usłyszysz‎ ‎śpiewu‎ ‎ani‎ ‎muzyki,‎ ‎pieszczącej‎ ‎twe‎ ‎uszy;‎ ‎nie‎ ‎szukać‎ ‎ci‎ ‎już‎ ‎więcej,‎ ‎ani zapachów‎ ‎perfumowych,‎ ‎ani‎ ‎smacznych‎ ‎przekąsek,‎ ‎ani‎ ‎delikatnych‎ ‎i‎ ‎miękich‎ ‎strojów. Minęły‎ ‎już‎ ‎myśli‎ ‎o‎ ‎zamkach‎ ‎na‎ ‎lodzie,‎ ‎już pamięć,‎ ‎nie‎ ‎przypomni‎ ‎ci‎ ‎tego,‎ ‎w‎ ‎czemeś się‎ ‎rozkoszował‎ ‎i‎ ‎zatapiał‎ ‎serce‎ ‎twoje.‎ ‎Oto pozostał‎ ‎po‎ ‎tobie‎ ‎trup‎ ‎wybladły,‎ ‎zmieniony, zeszpecony,‎ ‎cuchnący,‎ ‎tak,‎ ‎że‎ ‎wszyscy‎ ‎stronią‎ ‎od‎ ‎niego;‎ ‎ojciec‎ ‎brzydzi‎ ‎się‎ ‎synem,‎ ‎oblubieniec‎ ‎oblubienicą,‎ ‎przyjaciel‎ ‎przyjacielem.

Wreszcie‎ ‎okrywają‎ ‎go‎ ‎lichym‎ ‎całunem,‎ ‎stawiają‎ ‎na‎ ‎marach‎ ‎i‎ ‎co prędzej‎ ‎odnoszą‎ ‎do‎ ‎grobu, by‎ ‎nie‎ ‎zatruwał‎ ‎powietrza‎ ‎zaraźliwymi‎ ‎wyziewami.‎  Tam,‎ ‎łożem‎ ‎jego‎ ‎ziemia,‎ ‎posłaniem proch,‎ ‎a‎ ‎przykryciem‎ ‎robactwo,‎ ‎które‎ ‎powoli‎ ‎roztoczy‎ ‎cale‎ ‎ciało.‎ ‎Teraz,‎ ‎o‎ ‎nieszczęsne‎ ‎ciało!‎ ‎nasyćże‎ ‎się‎ ‎tą‎ ‎ziemią,‎ ‎której‎ ‎zawsześ‎ ‎pragnęło,‎ ‎którąś‎ ‎przenosiło‎ ‎nad‎ ‎Niebo: nasyć,‎ ‎się‎ ‎ziemią,‎ ‎boś‎ ‎ziemię‎ ‎ukochało‎ ‎i‎ ‎do ziemi‎ ‎też‎ ‎pójdziesz.‎ ‎Dusza‎ ‎zaś‎ ‎opuściwszy ciało,‎ ‎uda‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎nowe‎ ‎i‎ ‎nieznane‎ ‎dziedziny  w‎ ‎towarzystwie‎ ‎samych‎ ‎tylko‎ ‎uczynków swoich,‎ ‎dobrych,‎ ‎lub‎ ‎złych.‎ ‎Tak‎ ‎popada‎ ‎człowiek‎ ‎w‎ ‎zapomnienie:‎ ‎jego‎ ‎ciało‎ ‎i‎ ‎dusza‎ ‎idą na‎ ‎miejsca‎ ‎przeznaczenia‎ ‎swego,‎ ‎a‎ ‎po‎ ‎jakimś czasie‎ ‎tak‎ ‎ginie‎ ‎pamięć‎ ‎o‎ ‎nim,‎ ‎jak‎ ‎gdyby był‎ ‎nigdy‎ ‎nie‎ ‎istniał.‎ ‎Nic‎ ‎mu‎ ‎nie‎ ‎pomogą świetne‎ ‎herby‎ ‎i‎ ‎odziedziczone‎ ‎po‎ ‎dziadach i‎ ‎pradziadach‎ ‎szlachectwo.‎ ‎Bo‎ ‎cóż‎ ‎za‎ ‎pożytek‎ ‎we‎ ‎krwi‎ ‎mojej,‎ ‎gdy‎ ‎zstępuję‎ ‎do‎ ‎zkażenia. Nic‎ ‎nie‎ ‎pomoże‎ ‎piękność‎ ‎ciała‎ ‎i‎ ‎uroda,‎ ‎bo omylna‎ ‎jest‎ ‎wdzięczność‎ ‎i‎ ‎marna‎ ‎jest‎ ‎piękność‎ (Przyp.,‎ ‎XXXI,‎ 3).‎ ‎Nic‎ ‎nie‎ ‎pomogą‎ ‎bogactwa‎ ‎i‎ ‎nagromadzone‎ ‎skarby,‎ ‎albowiem‎ ‎gdy‎ ‎zginie,‎ ‎nie weźmie‎ ‎wszystkiego,‎ ‎ani‎ ‎zstąpi‎ ‎z‎ ‎nim‎ ‎sława jego‎ ‎ (‎Ps.‎ ‎XLVIII,‎ ‎18.‎).‎ ‎Jedynie‎ ‎tedy‎ ‎życie‎ ‎cnotliwe‎ ‎może nam‎ ‎osłodzić‎ ‎wszystkie‎ ‎wyczekujące‎ ‎nas przykrości:‎ ‎ono‎ ‎nam‎ ‎gotuje‎ ‎wstęp‎ ‎do‎ ‎chwalebnego‎ ‎zmartwychwstania‎ ‎i‎ ‎do‎ ‎żywota wiecznego.

Feniks odrodzony, czyli Ćwiczenia duchowne. Kard. J. Bona – Cz. III. O grzechach


Pisma ascetyczne kardynała Jana Bony. I, Feniks odrodzony czyli Ćwiczenia duchowne.  Tarnów, 1891.


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Jedna odpowiedź do „Feniks odrodzony, czyli Ćwiczenia duchowne. Kard. J. Bona – Cz. IV. O śmierci”

  1. Awatar Zbyszek
    Zbyszek

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Zbyszek Anuluj pisanie odpowiedzi