„Psychologia nowoczesnych nawróceń” -Charakterystyka pseudokatolika


Poniższy tekst został opublikowany w 1934 roku w katolickim miesięczniku Sodalis Marianus. Zwracamy uwagę na treść nie tylko dla pokazania, że modernizm i jego filozofia już wtedy poczyniła zniszczenia w umyśle człowieka, ale również dlatego, że jest on nadal aktualny i zawiera doskonałą charakterystyką dzisiejszych „katolików” tkwiących w modernistycznym nauczaniu, i którzy nie przyjmują prawdy, polegając wyłącznie na swoich odczuciach. Przykładem reakcje na krytyczną analizę „objawień” w Medjugorie

„Współczesny człowiek ponad prawdę stawia własną osobę i dlatego można do niego zastosować słowa Cycerona o Epikurejczykach: „Czytasz tylko to, co ci pochlebia, co się zgadza z twoim interesem; wszystko inne potępiasz, nie zadawszy sobie nawet trudu, by to poznać„.

 – Tak pisał ks. Tilmann Pesch w książce Chrześcijańska filozofia życia. Publikując 4 lata treści na stronie niewolnikMaryi.com od początku dostrzegamy takie reakcje. Wszyscy polegają przede wszystkim na własnych opiniach, tak jak pisze autor poniżej – czyniąc z siebie guru, a pomijają obiektywną prawdę. Wobec modernizmu Kościół w niwecz się obracapisał św. J.S. Pelczar. Jednym zdaniem – modernizm uczynił z człowieka istotę bezrozumną, postępującą wbrew logice i Prawdzie.  

Psychologja nowoczesnych nawróceń. 

Napisał S. A. Radziwanowski.

Filozof G. de Fonsegrives opowiada w swej znanej książce bardzo charakterystyczne zdarzenie. Do jednego z rektorów uniwersytetu przyszedł młody ksiądz, profesor teologji, mówi: »Jestem bezsilny i zniechęcony. Ogłosiłem wykłady, zeszło się dużo ochotników, niestety nie mogę żadną miarą nawiązać kontaktu umysłowego z moimi studentami. Rozwinąłem przed nimi najsilniejsze dowody filozoficzne na istnienie Boga i nieśmiertelność duszy, między innemi podałem pięć dowodów, opracowanych przez św. Tomasza z Akwinu, lecz im to nie wystarcza. Powiadają, że ta metoda przekonać ich nie może. Jestem bezsilny«.

Na te biadania młodego profesora odrzekł doświadczony rektor z pogodnym uśmiechem: »Zupełnie się nie dziwię! Ksiądz jest wychowanym na zdrowych podstawach myśli klasycznej i scholastycznej, a rozum tych akademików jest zdezorjentowany przez filozofję szkoły kantowskiej i to do tego stopnia, że utracili nie-tylko wiarę, lecz i zdrowy rozum. Wybrał ksiądz drogę niewłaściwą: nie można tych ludzi prowadzić do wiary drogą rozumu, chyba tylko na odwrót wzbudzić wiarę i przez nią przywrócić im dopiero rozum.

Paradoksalne i niezbyt ścisłe powiedzenie, ale pewną trafność tego spostrzeżenia wyczuwa każdy z nas, ludzi wychowanych w atmosferze myśli klasycznej, w zetknięciu się z umysłowością niektórych nowoczesnych przedstawicieli nauki czy sztuki. My żyjemy w otoczeniu bytów realnych, oni w kraju płynnych zjawisk, wytworów swej jaźni. My posługujemy się zdrowym rozsądkiem, przy pomocy którego możemy wznosić subtelne rusztowanie rozumowania, wspartego na logice, możemy więc przedsiębrać bezpieczne wycieczki w nieznane; oni natomiast kwestjonują same nasze pojęcia, zasady logiki i rozumowania, zatem logiką tą posługiwać się nie chcą i nie mogą, jak nie może budować architekt, który utracił pojęcie o sile grawitacji i odporności materjałów.
 

Nie mniejsza różnica zachodzi między różnymi typami intelektu w dziedzinie wyczuwania piękna danej prawdy. Dla nas pięknem jest głębokie zagadnienie i jasne rozwiązanie postawionego problemu. Pięknym jest system myśli rozbudowanej logicznie, tworzącej całość i system. Harmonję myślowego systemu Platona czy Arystotelesa, a tem bardziej św. Tomasza z Akwinu podziwiamy duchowo, niczem katedrę medjolańską, i wyczuwamy ją, jak treść symfonji Bethovena.
Na tych drugich logiczna konstrukcja myśli ludzkiej nie wywiera najmniejszego wrażenia, a wszelka harmonja, wszelki porządek rozumowania zdaje się im suchym oraz martwym.

Jest rzeczą interesującą, jaką drogą owi romantycy myśli dochodzą niekiedy mimo wszystko do poznania prawdy? Gdzie znajduje się w ich życiu punkt zwrotny, od którego rozpoczyna się pewność ?

Wyznania poczynione w tej dziedzinie przez słynnych konwertytów nowoczesnych ze świata nauki i literatury pięknej zgadzają się w zupełności z wynikiem obserwacji codziennej nad ludźmi tegoż typu myślowego, choć są tylko »zwykłymi śmiertelnikami«. Pewnem jest, że żaden z nich nie przychodzi do poznania i uznania religji katolickiej drogą klasyczną, którą dążył św. Augustyn, gdy uczęszczał na kazania św. Ambrożego. Element rozumowy cofa się u nich na drugi plan wobec przeżyć serca, toteż każdy konwertyta tego typu zachowuje w pamięci przede wszystkiem jakiś obraz, który niczem światło na drodze do Damaszku oślepiłgo i zrzucił z ulubionego rumaka mglistych nastrojów.

U normalnego intelektualisty moment decydujący nawrócenie bywa zawsze poprzedzany przez mozolny proces myślowy, który stanowi podłoże ideowe nawrócenia. Inaczej rzecz się ma u indywidualistów nowoczesnych. Prawda objektywna sama w sobie nie przedstawia dla nich tej cennej perły z Ewangelji, dla której zdobycia musimy sprzedać wszystko, co tą prawdą nie jest. Indywidualiści nowocześni nie zdolni do oceny piękności samej prawdy, chwytają nagle jakiś świetlany jej punkt, działający raczej na wyobraźnię  i zbliżają się w stanie duchowego  oczarowania do prawdy, która ich chwilowo olśniła. A jest już dziełem łaski Bożej, że szczegół prawdy,  który ich pociągnął jest perłą prawdziwą zamiast fałszywej, która przecie również może posiadać blask-zwodniczy.

Jednym z takich charakterystycznych przykładów nawrócenia nowoczesnego jest wypadek literata francuskiego Rene Salome. Wedle jego własnego wyznania był on romantykiem rozmiłowanym w »filozofji intuicji«, przy tem panteistą i neopganinem. Rozsadzała go »pycha dyletancka« (określenie jego własne), która nie pozwalała mu zbliżyć się do prawdy objektywnej, a nieumiarkowane, bierne słuchanie muzyki (był synem muzyka) niczem opjum paraliżowało jego wolę do czynu. Z ciekawości czysto estetycznej rozpoczął zaniedbane od wielu lat praktyki religijne. Jednego dnia odmówił Ave Maria i wzrok jego spoczął na otwartej książce Pascala. Odczytał w niej nie zawierające żadnych argumentów zdanie autora o dążeniu wszystkich ludzi do szczęścia. Zdanie to przeważyło i wkrótce nastąpił fakt nawrócenia.

Poeta Paweł Claudel, relatywista, wstąpił przypadkowo i jedynie z ciekawości estetycznej do kościoła na Mszę św. i tegoż dnia powrócił tam na nieszpory. Podczas śpiewu Magnificat, błyskawicznie przez jego umysł  przebiegł prąd następujących myśli: jak szczęśliwi są ci, którzy mogą mierzyć, że Bóg jest! – A może Bóg jest? Tak jest niewątpliwie. – I to był początek nawrócenia. 

Przykłady te wzięte z życia, można by mnożyć prawie w nieskończoność, gdyż powtarzają się one zarówno w życiu ludzi wybitnych, jak i tych, spotykanych przez nas codziennie. Wszędzie występuje naprzód owa »dyletancka pycha«, niezłomna wiara we własną intuicję  i zupełna niewrażliwość na jasną argumentację rozumową. Lecz wystarczy czasem widok ludzi, modlących się pobożnie, czasem potężny akord muzyki kościelnej, niekiedy wystarczy jakiś dziwny sen, lub zdanie, zasłyszane gdzieś przypadkiem i nagle cały zamek intuicji i dotychczasowych poglądów rozsypuje się w gruzy.

Co stanowi moment decydujący w przytoczonych wypadkach? Nie ulega żadnej wątpliwości, że głównemi i niezbędnemi czynnikami wszelkiego nawrócenia jest łaska i podkład moralny. Na te dwa momenty kładzie tak silny nacisk kardynał Newman w swych wzniosłych naukach. Ale czynniki te, trudne do analizy dla laika nie-teologa, pominę umyślnie w niniejszych, bezpretensjonalnych uwagach.

Bądź co bądź zdaje się nie ulegać żadnej wątpliwości, iż funkcje czystego rozumu nie tylko mają punkty styczne z władzami porządku moralnego, ale nadto zapatrywania moralne wpływają często w sposób decydujący na cały tok rozumowania.
Podkreśla to Th. Mainage , pisząc  o niedowiarkach.  »Ktokolwiek oni są, pozytywiści czy scientyści, dyletanci albo liberałowie, mniejsza o to, czy postępowali oni błędnemi drogami lat »osiemdziesiątych«, czy ulegali burzliwym prądom po r.1900, wszyscy ci myśliciele utrzymują względem Kościoła jednakowe, uparte uprzedzenie. Nie znoszą go i odrzucają dlatego, że przedstawia się im jako reguła narzucona z zewnątrz, której autorytet doktrynalny lub moralny nie dopuszcza dyskusjii, w następstwie, miażdży swą powagą swobodę indywidualną, swobodę myśli i życia. Rzecz bardzo naturalna. Ponieważ ludzie ci są przesiąknięci umysłowością subjektywizmu, ich »ja« ze swemi ideami, zachceniami, pragnieniami i kaprysami przedstawia dla nich jedyną rzeczywistość, która wchodzi w rachubę. Reszta, -można powiedzieć, dla nich nie istnieje.«

Charakterystyka znakomita! Wpatrując się w mentalność spotykanych przez nas niemal codziennie intuicjonistów, subjektywistów, panteistów itp. czy dyletantów wszelkiego autoramentu, konstatujemy u nich dwie cechy kardynalne: egocentryzm i wynikającą z niego nieścisłość myślową.

Kościół katolicki jest im nienawistny nie tylko dlatego, że jest prawdą objektywną, której poszukiwanie uniemożliwia im lenistwo umysłowe i nawyk do partactwa quasi filozoficznego, lecz i dlatego, że prawda ta jest wcieloną, dotykalną niemal i widoczną dla wszystkich ludzi dobrej woli, a nie stanowi przywileju jakiejś elity stanowej czy umysłowej.

Do poznania tej prawdy prowadzą dwie drogi: jedna mozolna, aczkolwiek pełna chwały, – droga wspartego łaską sumiennego rozumowania i nauki, przed którą wzdryga się ich lenistwo i druga -poddania się pokornego działaniu łaski za przykładem prostaczków, na co znowu nie pozwala im utajona pycha.

Znam człowieka, który po przyjeździe do jakiegoś nieznanego miasta wstydzi się pytać przechodniów o drogę i woli samodzielnie błądzić po ulicach, tracąc czas na poszukiwanie kierunku. Podobne zjawiska przedstawiając i dyletanci i indywidualiści: nie rozumieją, że w poszukiwaniu prawdy można być tylko uczniem, nigdy zaimprowizowanym  mistrzem. Wolą więc błądzić po bezdrożach teozofji lub hoenewronizmu byleby przyświecała im złudna nadzieja awansu na guru (mistrza).

Widzimy przeto, że niewinne na  pozór lenistwo myślowe obraża jednak prawo moralne, zakłócając jego  porządek w dziedzinie intelektu. 
Prawda Najwyższa chce, byśmy się zbliżali do niej drogą prostą i nie znosi kaprysów. Obowiązkiem człowieka jest być prawym nie tylko w czynach, lecz i w myśleniu! 

Niemoralny charakter lekkomyślnego, zarozumiałego filozofowania występuje jeszcze jaskrawiej, gdy zważymy niebezpieczeństwo odstępstwa, do którego łatwo może stoczyć się wszelka dusza poszukująca oparcia na egocentryzmie.

Dowodzą tego liczne przykłady słynnych apostatów, którzy ześliznęli się w przepaść niewiary przy złem użyciu tych samych czynników, które dla innych stają się kotwicą zbawienia.

Znamy wszyscy kojący widok nocnego nieba, usianego gwiazdami, jakby świadczący  o tem, że nie jesteśmy samotni w wszechświecie, lecz należymy do hierarchji niezliczonych chórów istot stworzonych dla chwały Bożej. Widok ten sprawia, że niemal wszyscy astronomowie są wierzącymi. Tymczasem włoski poeta Leopardi (podobnie zresztą jak filozof Jouffroy) opowiada, że pewnej nocy, patrząc przez okno na niebo, rozmigotane gwiazdami, nagle uczuł utratę wiary i beznadziejną rozpacz istnienia.

Cóż mogło zajść w tej duszy, która straciła poczucie łączności ze Stwórcą oraz Jego stworzeniem? Jest to zjawisko, które autor Naśladowania Chrystusa nazywa »poszukiwaniem siebie«. Dusza która smuci się na samą świadomość, że nie jest ośrodkiem kosmosu, zatraca poczucie harmonji i wynikającą stąd radość. Wychodzi ona z trybów (eterne ruote Dantego) błogosławionego porządku wszechrzeczy, opuszcza samowolnie wskazane jej miejsce w hierarchji stworzeń, stając się niezdolną do śpiewania chwały Stwórcy, zatraca świadomość Jego obecności ojcowskiej,  wynikiem zaś tego duchowego okaleczenia jest smutek beznadziejny i wewnętrzne rozdwojenie. «

Ten rozstrój ducha porównuje O. Gratry z powstaniem w ciele planety dwóch centrów powodujących jej rozdwojenie i buntownicze wyjście z orbity  ruchu. 

»Jeżeli nie możesz zadowolić się Bogiem, – mówi Dom I. Houtryve  nie będziesz zadowolonym z niczego;  nic nie może wystarczyć temu, komu nie wystarcza Bóg.«

Biegunem przeciwnym w stosunku do egocentryzmu jest radosne poczucie harmonji i subordynacji, które daje tylko teocentryzm. Widzimy przeto, jak doniosłą rolę odgrywa w wychowaniu i wykształceniu wyrobienie w człowieku jasnego, zdrowego myślenia i poczucia rzeczywistości, otaczających go bytów. Pewność rzeczy oczywistych, jak wykazuje filozof Balmes, jest człowiekowi  wrodzoną i właściwą przede wszystkiem dziecku. Nie wątpimy w sposób naturalny o tem, co widzimy i czego dotykamy; następnie, nie wątpimy o tem, o czem dowiadujemy się z ust  wiarygodnych. Realne odczuwanie  otaczającego nas świata, t.j. zdrowy rozsądek, idzie w parze z poczuciem  harmonji, umiaru, rytmu, słowem -tego wszystkiego, co stanowi porządek.

Człowiek wychowany w miłości porządku i harmonji stara się go utrzymać również w swej dziedzinie moralnej; przeto wszystkie pragnienia i miłości będą w jego duszy poddane naturalnej hierarchji, na szczycie której zawsze będzie panował Bóg.

Rozumiemy więc radość tych , którzy odzyskali Boga, bez wzglądu na drogę , którą w tym celu przebyli.  Jeżeli jest to droga łaski, działającej w sposób wprost cudowny,  wówczas tem większą musi być wdzięczność zbawionych w ten sposób. 


Sodalis Marianus : miesięcznik, organ sodalicyj polskich 1934. R.33,  Nr 10.  


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

3 odpowiedzi na „„Psychologia nowoczesnych nawróceń” -Charakterystyka pseudokatolika”

  1. Awatar Zbyszek
    Zbyszek

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

    Polubienie

    1. Awatar Agnieszka

      Na wieki wieków. Amen

      Polubienie

  2. Awatar Maria Daniszewska
    Maria Daniszewska

    Kim Pani jest że podważa ważność
    Dzienniczka sw. Faustyny? Proszę się przedstawić.
    Dzienniczek jest odpowiedzią na błędy które wprowadzono do KK aby
    zniszczyć.
    Pan Jezus wyjaśnia w prosty sposób :
    Czym jest Sakrament pokuty!To bardzo ważne. Na przeciw temu co z nim zrobiono.Czego osobiście doświadczyłam głównie za granicą
    Czym jest PRZEWODNICTWO duchowe.
    Czym jest kapłaństwo..
    Ateizacja w czasach komunizmu , pozostawiła w umysłach ludzi nawet wierzących wątpliwości,brak determinacji w sprawach wiary. Co mówi o tym Biblia: Jakub 1,6
    Kto żywi bowiem WĄTPLIWOŚCI,podobny jest fali morskiej wzbudzonej wiatrem i miotanej to tu to tam.Czlowiek ten niech nie myśli że otrzyma cokolwiek od Pana bo jest mężem chwiejnym niestałym we wszystkich swych drogach. ” Przede wszystkim nie otrzyma daru mądrości Bożej która przewyższa mądrość ludzką,poznanie naukowe.
    Ma Pani w Liście do Rzymian 1,18
    ,,….. wydał ich Bóg na pastwę NIC
    NIEZDATNEGO ROZUMU … ”
    Także niech Pani raczej uważa na te swoje logiczne myślenie
    Proszę rozważyć fragment Dzienniczka 1717. Numer ten nie jest przypadkowy. Związany jest z masonerią.
    Spowiedź święta , przewodnictwo duchowe to nie psychoanalizy oparte
    na zdobywaniu informacji za pomocą tzw. darów ducha Świętego???( czy rzeczywiście świętego)To Sam Chrystus jest obecny w konfesjonale zasłania się TYLKO kapłanem
    To On działa w duszy.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Zbyszek Anuluj pisanie odpowiedzi