Rozmyślania Wielkopostne (8) – Na środę po I Niedzieli Wielkiego Postu


Ewangelia na Środę po pierwszej Niedzieli Postu.

(Mat. 12).

Onego czasu odpowiedzieli Jezusowi niektórzy z do­ktorów i z faryzeuszów mówiąc: „Nauczycielu, chcemy od Ciebie znak widzieć”. Który odpowiadając, rzekł im: „Rodzaj zły i cudzołożny znaku szuka, a znak mu nie będzie dan, jedno znak Jonasza proroka. Albowiem, jako był Jonasz w brzuchu wieloryba trzy dni i trzy nocy, tak będzie syn człowieczy w sercu ziemie trzy dni i trzy nocy“. Mężowie Niniwitowie powstaną na sądzie z tym narodem i potępią go, iż pokutę czynili na kazanie Jonaszowe, a oto tu więcej, niźli Jonasz. Królowa z po­łudnia powstanie na sądzie z tym narodem i potępi go, iż przyjechała z krajów ziemie słuchać mądrości Salomo­nowej, a oto tu więcej, niż Salomon. A gdy nieczysty duch wynijdzie od człowieka, chodzi po miejscach suchych, szukając odpocznienia, a nie najduje. Tedy mówi: „Wrócę do domu mego, skądem wyszedł”. A przyszedłszy, najduje go pusty, umieciony i ochędożony. Tedy idzie i bierze z sobą siedmi inszych duchów gorszych niż sam, i wszedłszy mieszkają tam, i bywają ostateczne rze­czy człowieka onego gorsze, niźli pierwsze. Tak będzie i temu narodowi złemu. Gdy on jeszcze mówił do rzeszy, oto matka jego i bracia stali przed domem, chcąc z nim mówić. I rzekł mu niektóry: Oto matka twoja i bracia twoi przed domem stoją, szukając cię. A on od­powiadając, rzekł mówiącemu do siebie: Która jest matka moja, i którzy są bracia moi? I ściągnąwszy rękę na ucznie swoje, rzekł: Oto matka moja i bracia moi. Albowiem ktobykolwiek uczynił wolę Ojca mego, który jest w niebiesiech, ten bratem moim i siostrą i matką jest.

 

ROZMYŚLANIE VIII.

 

Ewangelia dzisiejsza tyczy się najprzód narodu żydowskiego. Oni mieli obietnice od Pana Boga, że Mesjasz czyli Zbawiciel świata z nieba według ciała przyjdzie i ugruntuje na ziemi królestwo Boże. Ale oni wyglądali Mesjasza takiego, który  by był królem ziem­skim i otoczony był blaskiem zewnętrznej wspaniało­ści, i był wielkim a potężnym wobec wszystkich gra­nicznych królestw, i wyzwolił ich spod jarzma i pano­wania Rzymian, i rozszerzył granice państwa ich. Mnie­many syn cieśli jako ubogi nie przypadał im do gu­stu, przeto też nie uwierzyli w niego, chociaż patrzyli się na jego cuda.
Żądają w dzisiejszej Ewangelii in­nego cudu, cudu okazałego, cudu z nieba. A Pan Jezus przepowiada, że im ukaże cuda w ziemi, to jest, że trzeciego dnia po śmierci z ziemi zmartwychwstanie. „Jako prorok Jonasz wyszedł po trzecim dniu z wnę­trza ryby, tak i ja — mówi im Jezus — zmartwych­wstanę z wnętrza grobu”. — I grozi im Jezus sądem Boskim, za ich upór, obłudę i zatwardziałość, za ich niedowiarstwo: że jest wpośrodku nich i głosi im naukę przyniesioną z nieba i czyni cuda na potwier­dzenie posłannictwa swego Boskiego, a oni Żydzi, po­mimo tak bijących dowodów, nie tylko, że wierzyć nie chcą, ale jeszcze dybią na życie jego.
Oto mówi im Jezus: „Poganie Niniwitowie na jedno tylko ukazanie się proroka Jonasza, na głos jego napominający, na­tychmiast nawracają się do Boga i pokutę czynią, a wy daleko więcej słyszycie i widzicie, a w uporze trwacie. Królowa z południa posłyszawszy o mądrych naukach króla Salomona, z dalekich krajów przyjeżdża, aby słu­chała słów jego, a wy Żydzi, mnie Mesjasza waszego macie w pośrodku, a pogardzacie mną i moją nauką i moimi cudami. A wy mnie ukrzyżujecie, a ja trze­ciego dnia zmartwychwstanę, ale i ten cud was nie poprawi. A tak Ojciec mój niebieski za wasz upór, złość i obłudę, odejmie łaskę swą od was, i staniecie się gorszymi siedemkroć razy, niż teraz jesteście. Wróci do was panowanie złego ducha, panowanie złotego cielca, a wróci w kompanii siedmiu gorszych duchów”

 

Czyż tu nie widać oczywiste spełnienie groźby Zbawiciela? Naród ten trwa uporczywie w zaślepieniu i jest teraz więcej zaślepionym, niż był przed przyj­ściem Zbawiciela. Wtedy żyli przynajmniej jakąś wyższą myślą, nadzieją przyjścia Mesjasza, teraz zaś nie przyjąwszy prawdziwego Boga w osobie Pana Jezusa, zwrócił się do innych bogów, do bogów ziemskich: pienię­dzy, zysków i wszelkich majątkowych źródeł, bo ża­dnym do wzbogacenia się środkiem nie pogardzają, i każdy środek jest dla nich dobrym, byle przynosił zysk. Widzimy zatem w nich, jak na dłoni, siedmiu gor­szych duchów, niż pierwej — według słów Zbawiciela naszego.

Lecz te słowa Zbawiciela tyczą się także i nas chrześcijan. Kto czyni grzech, jest pod mocą szatana, a gdy się z niego szczerze pokutując wyspowiada i z Bogiem się pojedna, uwalnia się od grzechu i wy­chodzi spod mocy szatana, i Pan Bóg przyjmuje grzesznika do łaski swej. Jeżeli chrześcijanin pogardzi łaską Boską i wróci się nazad do grzechu, to już gorzej z nim, bo upadek jego jest gorszym, zaciąga nałóg i już trudniej przychodzi wywikłać się z sideł szatań­skich. Na przykład: Kto ślubował solennie przed Ołtarzem i przy tylu w kościele ludziach, że gorzałki pić nie będzie i jakiś czas wytrzymywał a potem zgwałcił i złamał te śluby Bogu, Matce Boskiej i całemu niebu uczynione, ten już potem gorszym staje się pijakiem, bo mu czart podszeptuje: tyle ci wisieć za jedną nogę, co i za dwie. Taki człowiek duszę swą zatwardził, bo kiedy głosem Boskim pogardził, to go już nic nie krępuje, pije lepiej, a przy pijaństwie to się i inne grze­chy rodzą, np. cudzołóstwo, kradzież, przekleństwa, bluźnierstwa, bitki, zabójstwa… to jest, niejeden zły duch z pijakiem wojuje, ale siedmiu. Wszak się patrzymy na to, że tak jest. — Tak to już w naturze na­szej, że każdy powtarzający się upadek, gorszym jest od poprzedniego. Kto chorował na zapalenie płuc, a gdy powtórnie wpadnie, to już gorzej z życiem.

Rozważmy i to, że jesteśmy dzisiaj w tym samem położeniu, w jakim byli Żydzi za czasów Chrystusa Pana. Mamy Go wpośród nas, bo obiecał, że będzie z nami aż do skończenia świata. Tę samą naukę opowiada nam przez swych sług-kapłanów.
A jakiż nasz żywot? Proszę tylko rozważyć, ile to na świecie nie dzieje się złego, jako to ludzie ciągle się sprzeciwiają woli Bo­skiej, nie czynią co Bóg chce, ale jak sami chcą; a pomimo tylu grzechów i zbrodni i wielkich i małych, dobry Bóg na każdy dzień obdarza nas łaską i dobrodziejstwy. Zasłużył każdy grzesznik, aby go sprawie­dliwość Boska po pierwszym grzechu zgładziła z tego życia. Pan Bóg czeka poprawy życia. Któryż bo ojciec miałby dla niewdzięcznego syna tyle miłosierdzia i cier­pliwości?

 

Jako w dzisiejszej Ewangelii grozi Zbawiciel fa­ryzeuszom strasznym sądem, który ich nie minie, tak i dzisiaj w imieniu Boga grożą kapłani karą Bożą, która niepoprawnych grzeszników nie minie. Ale ludzie tych gróźb nie słyszą, bo śpią w grzechach. A miłosierny Pan od czasu do czasu dotyka śpiących grzeszników, aby ich obudził i do upamiętania się przywiódł. I tak czasami pokrapia ich wodą ku ocuceniu. Gdy z dopu­szczenia Bożego dzień po dniu przez całą wiosnę i lato ulewne deszcze wyniszczą urodzaje w polu, to ludzie w strach, bo będzie głód. Chrześcijanin miłujący Boga i zbawienie swej duszy, widzi w tych karach tylko dobroć Bożą, bo gdyby się zawsze w polu rodziło, zbytkom i rozpuście nie byłoby końca. Wszakże już za to zasłużyli ludzie, aby im Pan Bóg urodzaje w polu zniszczył, że zboże i ziemniaki, zamiast na posiłek, psując, przerabiają w gorzelniach na gorzałkę, co zna­ czy, że chleb przerabiają na obrazę Boga. Wygląda to na to, jak gdyby jaki ojciec dał synowi swemu ka­wałek chleba na pożywienie, a on ten złośliwy syn, tym samym chlebem w złości rzucił w twarz ojcu swemu.

 

Czasami też co kilka lat przeleci przez cały kraj anioł śmierci w postaci cholery. Tu już strach większy. Tu już jaki taki namyśla się już i do spowiedzi, cho­ciaż ją kilka lat zaniedbywał. Bo to nie przelewki umierać nagle, i z życia wygodnego i spod ciepłej pościeli i po smacznej wieczerzy, przeprowadzać się w mieszkanie grobowe, ciemne i nie bardzo wygodne. A poza grobem czeka sąd, to rzecz jeszcze straszniejsza. A robaczek sumienia, który sobie spał spokojnie na dnie sumienia, budzi się wtenczas i poczyna gryźć i niepokoić grzesznika. Kiedy trwoga, to do Boga.
Na raz ludzie spokornieli, szynki się wypróżniły, urazy i zemsty się zapomniały, a ulicznice straciły humor do swego niecnego rzemiosła, poszły gdzieś w kąt i zni­kły — a wszyscy w strachu. I długo taka poprawa życia trwa? Tak długo, jak długo głód dokucza, lub jak długo cholera dusi. Ale jak się w polu urodzi, a cholera poleci za góry i za lasy, to znowu rozpusta i zbytki.

 

Trzeba być ślepym i głupim, aby w karach Bo­żych nie widzieć łaski Boskiej. A kto nią pogardza, ten później staje się gorszym, bo go łaska Boska opu­szcza. Podczas cholery, głodu i wojny i innych kar Bożych, lud się upamiętywa i nawraca do Boga, a tym samym wypędza jednego diabła od siebie, ale jak to wszystko minie, rozpusta i zbytki jeszcze większe. A tak za jednego diabła, przychodzą siedmiu gorszych i wichrzą między ludźmi. I doświadczenie uczy, że w czasach pokoju, obfitości i taniości chleba i lat zdrowych, w zastraszający sposób mnożą się cudzołóstwa, nałożnictwa, rozpusty po szynkach, zbrodnie: zabójstwa, bitek i rozbojów — zaś w stanach wyższych grzechy rozpasanej lubieżności, skrytego cudzołóstwa i zupełnego zapomnienia o religii, Bogu i duszy. Ciało u nich, grunt — słowem, tak u niższych, jak i u wyż­szych wichrzy potężnie siedmiu diabłów za jednego. Zachowaj sobie, przyjacielu, tę przestrogę dobrze w pa­mięci : gdy cię Pan Bóg łaską swą podźwignie z upadku grzechowego, abyś ile możności strzegł się powtórnych upadków, bo z każdego następnego powstanie trudniejsze.

 

W tym poście korzymy się przed majestatem Boga, aby nam odpuścił nieprawości nasze, jako śpiewamy w pieśniach naszych:

Nie śmiem podnieść oczu z publikanem,
Ale sprawa z bardzo dobrym Panem.
Skoro w oczach łzy zobaczy,
Wszystko mi darować raczy.

„Wszystko mi darować raczy“ ? To za mało dla Boskiej miłości Zbawiciela. On nie tylko, „że wszystko nam darować raczy“, On nas jeszcze miłuje tą samą miłością, jaką miłuje Matkę swoją Maryją. Albowiem wyraźnie mówi przy końcu dzisiejszej Ewangelii: „Ktobykolwiek uczynił wolę Ojca mojego, który jest w niebiesiech, ten moim bratem i siostrą i matką jest”. A my przecież dobrze znamy tę wolę Boga, bo ją Pan Jezus w nauce swej światu objawił, a kapłani zawsze nam ją głoszą. Jeżeli wolę Boską pełnimy, to nam we dwoje z tern dobrze, bo i zbawienie duszy otrzymamy, i zasługujemy sobie na miłość Pana Jezusa, który nas do swego Boskiego serca przyjmie za braci i siostry i za matkę. Czy cię to, przyjacielu, w sercu nie poru­szy, że cię Zbawiciel obiecuje miłować tą miłością, jaką umiłował Matkę swą Maryją, którą mu Bóg Ojciec przed wieki wybrał za Rodzicielkę? Jeżeli się w tym poście pojednasz z Bogiem, otworzy ci Zbawiciel serce swe Boskie, a czegóż ci już więcej potrzeba, jeżeli tam znajdziesz kącik dla siebie? Tam jesteś pewny w życiu i przy śmierci i po śmierci. Oto jak cię Zba­wiciel zaprasza do swego Boskiego serca: „Pójdźcie do mnie, którzy obciążeni jesteście, a ja was ochłodzę i znajdziecie pokój duszom waszym”. Tak jest, znajdziemy pokój, bo żadna namiętność w duszy naszej wichrzyć nie będzie. Pytaj się zawsze tego Miłośnika naszego, a osobliwie rano, gdy się ze snu przebudzisz pytaj się: Panie, co chcesz, abym czynił? Pytaj się tak i później podczas dnia w ważniejszych twych sprawach, np: Jeżeli zamyślasz pójść w jakie dla twej cnoty niebezpieczne miejsce, jeżeli cię ochota ciągnie do szynku, jeżeli cię język świerzbi do obmowy, lub nieprzyzwoitych i pustych rozmów; jeżeli cię chciwość popycha do oszustwa lub krzywdy bliźniego, jeżeli cię lenistwo odpycha od modlitwy i kościoła; jeżeli cię gniew zapala do przekleństw, bitek lub obelg, w tych i tym podobnych okolicznościach pytaj się Pana Jezusa. Panie! jestże to wolą Twoją, abym to i to u czynił, to i to myślał lub mówił? Tylko cię na wszystko proszę, czyń tak, a Jezus Chrystus głosem sumienia odpowie ci: nie czyń tego”. I duch Jego wstąpi w ciebie i od­rodzisz się w Nim w nowego człowieka, i usłyszysz głos w duszy swej, który cię nigdy nie omyli, i czynie będziesz to , co ci duch Chrystusów powie.

 

A gdy tak nad sobą czuwać i pracować będziesz, a w sercu Pana Jezusa usiądziesz i tam w błogim po­koju odpoczniesz, to już wtedy cały świat ze swymi ponętami i cackam i u każe ci się w innym świetle „Wszystko ci się w oczach duszy twej ode mnie przestawi. Majątek wyda ci się ciężarem. W rozkoszach zmysłowych i światowych zabawach, uwidzisz marność nad marnościami Wysokość urodzenia, tytułów, godno­ści, honorów wyda ci się znikomością. Bogacz wyda ci się ubogim, a ubogi w duchu i w Bogu, bogatym .
Cierpień zapragniesz, których dawniej lękałeś się poświęceń majątku i zdrowia dla chwały Boga i szczęścia bliźnich cieszyć się będziesz. Na złoto i drogie klej­noty spojrzysz, jako na marność. Prostotę i pokorę chrześcijańską nazwiesz mądrością. Świat wyda ci się innym. Niebo stanie ci się bliskim. Boga uczujesz w duszy. Czy taki stan duszy nie nęci? Rozważ to dobrze.

 


Ks. Feliks Gondek – Rozmyślania nad ewangeliami każdego dnia Wielkiego Postu. Dla zbudowania i uświęcenia ludu chrześcijańskiego. Kraków. 1888

 

 


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Create a website or blog at WordPress.com

%d blogerów lubi to: