Czwarta Niedziela Adwentu.
O miłości Chrystusa ku nam i o obowiązku naszej miłości ku Niemu.
Et videbit omnis caro salutare Dei (1).
„I ogląda wszelkie ciało zbawienie Boże”
Izajasz Prorok przepowiedział, iż ludzie ujrzą na ziemi Zbawiciela świata. Dziś wiemy, iż przyszedł na świat, i widzieliśmy Go nie tylko żyjącego pomiędzy ludźmi, lecz cierpiącego i umierającego dla naszej miłości. Starajmy się teraz rozważyć, jaką miłością powinniśmy gorzeć ku Chrystusowi, przynajmniej z tytułu wdzięczności za miłość, którą On nam okazuje.
Zobaczymy w pierwszej części, jak wielka jest miłość, którą Chrystus nam okazał a w drugiej, jak bardzo obowiązani jesteśmy wzajemnie Go miłować.
1. Jak wielką jest miłość, którą Chrystus nam okazał.
Św. Augustyn twierdzi, iż Chrystus Pan przyszedł na ten świat, aby dać poznać ludziom, jak ich Bóg miłuje: Propterea Christas advenit, ut cognosceret homo quantum eum diligat Deus (2).
Przyszedł pomiędzy nas, aby nam pokazać, jak wielką miłością pała dla nas, oddał się nam zupełnie, poddając się wszystkim dolegliwościom tego życia; następnie zaś razom i cierniom : na koniec wszelkim cierpieniom i zniewagom, które poniósł w swej męce aż do śmierci krzyżowej, opuszczonym będąc od wszystkich ludzi: „Umiłował nas i wydał samego siebie za nas” (3). Chrystus Pan przecież mógł zbawić nas bez śmierci krzyżowej i bez cierpień. Aby nas zbawić, dosyć było jednej kropli krwi Jego, dosyć jednej prośby, ofiarowanej przez Niego Ojcu przedwiecznemu; gdyż takowa będąc na mocy osobistego połączenia z Bóstwem nieskończonej wartości, dostateczną była do zbawienia nie tylko jednego, ale tysiąca światów ; lecz nie, jeśli się nie mylę, mówi św. Jan Złotousty: Quod sufficiebat redem ptioni, non sufficiebat amori. Co wystarczało dla naszego zbawienia, nie wystarczało dla wielkiej miłości, którą miał dla nas. Chciał więc, aby nam dowieść, jak bardzo nas miłuje, wylać nie jedną kroplę, lecz wszystką swą krew w największych męczarniach. To znaczenie zawiera się w słowach, które wypowiedział w wigilią swej śmierci: „Albowiem ta jest krew moja nowego testamentu, która za wielu będzie wydana” (4). Słowo wylana, wyraża, iż krew Chrystusa Pana została wylana do ostatniej kropli, podczas męki Jego i rzeczywiście po skonie, gdy bok był otworzony włócznią Longina, wypłynęła z Niego krew i woda, dla stwierdzenia, iż to były ostatnie krople krwi, które w Nim pozostały. Mogąc więc nas zbawić bez cierpienia, Chrystus Pan postanowił przyjąć życie napełnione cierpieniami, a potem okrutną i sromotną śmierć krzyżową: „Sam się poniżył, stawszy się posłuszny, aż do śmierci, a śmierci krzyżowej” (5). Cóż więcej mógł uczynić Syn Boży, aby nam okazać miłość, którą czuł dla nas, jak umrzeć za nas? „Większej nad tę miłość żadna nie ma, aby kto duszę swą położył za przyjacioły swoje„ (6). Powiedz mi bracie kochany, czy gdyby sługa, lub najpospolitszy człowiek na świecie był dla ciebie zrobił to, co uczynił Chrystus, umierając z boleści na krzyżu, mógłbyś o nim myśleć bez kochania go?
Zdawało się, iż św. Franciszek z Asyżu nie mógł o czym innym myśleć, jak tylko o męce Chrystusa Pana; rozmyślając o niej, płakał nieustannie, a tak były obfite łzy jego, iż prawie od nich ociemniał. Pewnego dnia zastano go zapłakanego, wzdychającego, głośno jęczącego u stóp krzyża; zapytany o przyczynę takiego ubolewania, odpowiedział: „Płaczę nad boleściami i sromotami mego Zbawiciela, a co mnie najwięcej do łez zniewala, jest to, iż ludzie, za których tyle cierpiał, żyją, nie myśląc o Nim.“
Chrześcijanie! jeśli kiedy powątpiewacie o miłości Chrystusa dla was, podnieście oczy i patrzcie na Niego, zawieszonego na krzyżu. Ach! woła św. Tomasz z Villenevue, są to nader pewni świadkowie miłości Jego dla nas: ten krzyż, na którym jest przybitym , te boleści wewnętrzne i zewnętrzne, które cierpi, i ta gorzka smierć, którą znosi: Testis crux, testis dolor es, testis amora mors, quum pro te sustinuit. Nie słyszycie, mówi św. Bernard, głosu z tego krzyża, z tych ran, które wołają, aby w am dać do zrozumienia, iż was rzeczywiście kochał: Clamcit crux, clamat vulnus, quod ipse vcre dilexit.
Według św. Pawła, pobudką do miłowania Chrystusa, nie tyle powinny być Jego srogie męczarnie, jak biczowanie, koronowanie cierniem, bolesny pochód na Kalwaryę, trzygodzinne konanie na krzyżu, lub też rany poniesione, policzkowanie, oplucie twarzy i wszystkie inne boleści Jego męki, jak miłość, jaką nam okazał, chcąc tyle za nas cierpieć; ta miłość, mówi Apostoł, nie tylko nas obowiązuje, ale jakoby nas zmuszała i zniewalała do kochania takiego Boga, który nas tak ukochał: „Albowiem miłość Chrystusowa przyciska nas.” (7)
Św. Franciszek Salezy pisze na ten temat: „Widząc, iż Jezus Chrystus, Bóg prawdziwy, nas umiłował aż do poniesienia śmierci za nas, i to śmierci krzyżowej, nie jestże to mieć serca nasze pod tłokiem i czuć je tłoczone przemocą, czując, iż z pod tego tłoku wychodzi miłość o tyle silniejsza, iż jest samą miłością“ (8). Miłość, którą gorzało dla nas słodkie serce Jezusa, była tak silną, iż nie tylko chciał ponieść śmierć dla naszego zbawienia, lecz w przeciągu całego swego życia, gorąco wzdychał za dniem, w którym miał cierpieć dla miłości naszej; i to właśnie wyrażał tymi słowy: „Lecz mam być chrztem ochrzczony; a jakom jest ściśnion aż się wykona (9).
Tak św. Ambroży tłumaczy te słowa Zbawiciela: Ach! jakże pragnę widzieć niebawem ten dzień śmierci mojej! To też w wigilię swej męki powiedział: „Pożądaniem pożądałem pożywać tej Paschy z wami, pierwej niżbym cierpiał” (10)
Św. ‚Wawrzyniec Justynian wołał: Vidimus Sapientiam amoris nimietate infatuatam. Widzieliśmy Syna Bożego, będącego mądrością nieskończoną, jakby oszalałego przez zbytek miłości dla ludzi. Poganie, gdy im opowiadano o śmierci, poniesionej przez Jezusa Chrystusa dla miłości ludzi, mówili, iż uważają ją jako szaleństwo, któremu nigdy wierzyć nie można było, jak to świadczy Paweł św.: „A my przepowiadamy Chrystusa ukrzyżowanego, żydom wprawdzie zgorszeniem, a grekom Grekom głupstwem„ (12).
Jak to, wołali! któż kiedy będzie mógł wierzyć, iż Bóg zupełnie szczęśliwy sam w sobie, nie zawisły od żadnej istoty, chciał przyjąć ciało ludzkie i umrzeć dla miłości ludzi, swych stworzeń ? Byłoby to to samo, co wierzyć w Boga, który by oszalał dla tejże miłości. Wydawało im się szaleństwem, uważa św. Grzegorz, aby sam twórca życia umierał za ludzi: Stultum visum est: ut pro hominibus Auctor vitae moreretur. Ale co by nie mówili i nie myśleli niewierni, jest naszą wiarą, iż Syn Boży chciał dla miłości naszej wylać wszystką swą krew i zmyć nią dusze nasze ze wszystkich ich grzechów: „Który nas umiłował i omył nas z grzechów naszych we krwi swojej„ (13)
To też Święci rozważając miłość Chrystusa Pana, zdumiewali się nad nią. Św. Franciszek z Pauli, na widok krzyża nie mógł nic innego wyrzec, jak: O miłości! miłości! miłości!
Umiłowawszy swe, którzy byli na świecie, do końca je umiłował. (14)
To nie wszystko jeszcze. Zbawiciel nasz pełen czułości, nie zadawalając się okazaniem nam takowej, umierając za nas na krzyżu, doszedłszy do kresu swego żywota, chciał jeszcze pozostawić ciało swe na pokarm dusz naszych i tym sposobem połączyć się zupełnie z nami, wzywając nas do przyjmowania Go: „Bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje.„ (15) O tym nowym nadmiarze miłości pomówimy dłużej, gdy będziemy objaśniać tajemnicę Przenajświętszego Sakramentu Ołtarza. Przejdźmy teraz do punktu drugiego.
2. Jak obowiązani jesteśmy kochać Chrystusa.
Kto kocha, chce być kochanym. Gdy Bóg miłuje, mówi św. Bernard, nie chce nic innego, jak być miłowanym: Non ad aliud arnat Deus, nisi ut anietur (16). Zbawiciel nasz to samo oświadczył: Przyszedłem puścić ogień na ziemię, a czegóż chcę, jeno aby był zapalon (17). Bóg niczego od nas nie wymaga, tylko, abyśmy Go kochali; dlatego to Kościół święty każe nam prosić, iżby ogień Jego miłości nas ogarnął: Illo nos igne, ąuaesumus Domine, Spiritus inflammet, quem Dominus Jesus Christus misit in terram, et voluit vehementer accendi.
Cóż nie uczynili Święci, ożywieni miłością Bożą! Wszystko porzucili, zabawy, zaszczyty, korony i berła, aby tylko gorzeć tym ogniem niebieskim. — Powiesz mi, cóż mam uczynić, abym i ja pałał miłością względem Chrystusa?
Czyń to, co czynił Dawid: W rozmyślaniu mojem rozpalił się ogień (18). Rozpamiętywaj i módl się. Rozmyślanie jest ogniem, o który się zapala ogień miłości Bożej. Odbywaj codziennie modlitwę myślną, rozważając mękę Pańską, a wtedy nie powątpiewaj, iż i ty gorzeć będziesz błogosławionym płomieniem. Albowiem na to Chrystus umarł i zmartwychwstał, aby i nad umarłymi i nad żywymi panował, mówi Św. Paweł. „A za wszystkich umarł Chrystus, aby i którzy żywią, już nie sami sobie żyli, ale temu, który za nich umarł i zmartwychwstał„ dodaje tenże Apostoł (20).
Zapewne, aby godnie odpowiedzieć miłości Boga naszego, potrzeba by, aby drugi Bóg umarł za Niego, jak On umarł za nas, lecz jesteśmy zmuszeni wyrzec: O niewdzięczności! Bóg chciał ofiarować życie swoje za zbawienie ludzi, a ludzie nie chcą nawet myśleć o tym! O gdybyśmy często myśleli o męce naszego Zbawiciela i o miłości, którą nam okazał, jakże byśmy mogli nie kochać Go z całego serca? Jeśli kto z żywą wiarą patrzy na Chrystusa, przybitego trzema gwoździami do krzyża, wtedy każda rana przemawia do niego i mówi mu: Diliges Dominum Deum tuum: kochaj człowiecze! kochaj tego Pana i Boga, który cię tak kochał! a słowom tak czułym, któżby mógł się oprzeć? Św. Bonawentura mówi, źe rany Chrystusa Pana, są to blizny, które ranią najtwardsze serca i rozpalają najchłodniejsze dusze: Vulnera, corda saxea vulnerantia, et mentes congelatas inflammantia (21).
Oh! si scires mysterium crucis! mówił św. Andrzej Apostoł okrutnikowi, który chciał go zniewolić do zaparcia się Chrystusa Pana. Okrutniku! rzekł, gdybyś znał miłość, którą miał dla ciebie Bóg twój, umierając na krzyżu, aby cię zbawić, nie traciłbyś czasu na kuszenie mnie, ale porzuciłbyś wszystkie dobra tego świata, aby się oddać najzupełniej miłości Chrystusa Pana.
Kończę, najukochańsi słuchacze, zalecając wam rozpamiętywanie odtąd codziennie męki Chrystusowej; dostatecznym dla mnie będzie, jeśli poświęcicie temu przedmiotowi kwadrans czasu codziennie. Niech przynajmniej każdy z was nabędzie piękny wizerunek Chrystusa ukrzyżowanego, zawiesi go w swym pomieszkaniu i spogląda na takowy od czasu do czasu, mówiąc: O mój Jezu! umarłeś dla mnie, a ja cię nie kocham!
Jeśli się komu zdarzy cierpieć zniewagi i gwałty dla osoby, którą kocha, bardzo mu jest miłym, aby ta osoba o tym pamiętała, myślała, mówiła o tym z wdzięcznością; jeśli przeciwnie, nie chce o tym myśleć, ani o tym słyszeć, bardzo mu się to przykrym staje. Tak samo, miłym jest Chrystusowi, abyśmy często myśleli o Jego męce; przeciwnie, boleje nad tym, gdy o niej myśleć nie chcemy. — Ach! jakżeż cierpienia i śmierć Chrystusa pocieszać nas będą w ostatniej chwili, jeśliśmy podczas naszego życia z miłością o nich rozmyślali!
Nie czekajmy na to, aby nam w chwili śmierci włożyli krzyż w ręce i aby nam wtedy przypominano, jak Chrystus za nas cierpiał; obejmijmy ten krzyż teraz i trzymajmy go ściśle z sobą zjednoczonym, abyśmy mogli w zjednoczeniu z nim żyć i umierać.
Oprócz tego, ten, który ma nabożeństwo do męki Chrystusa, nie może też go nie mieć i do bolesnej Maryi Panny, której pamięć też pocieszać nas będzie w chwili naszej śmierci. —
Oh! jakże pięknem jest rozmyślanie, gdy się rozważa o Chrystusie na krzyżu rozpiętym! Oh! jakże piękną jest śmierć, gdy się umiera w objęciach Chrystusa ukrzyżowanego, gdy się chętnie umiera dla miłości tego Boga, który umarł z miłości ku nam.
Na trzecią Niedzielę Adwentu. O środkach potrzebnych do zbawienia – Św. A.M. Liguori
„Kazania na wszystkie niedziele roku.” Św. Alfonsa Liguorego, doktora Kościoła. Lwów 1888 r.
1) Luc. B. 6., 2) De catech. rud. c. 4., 3) Ephes. 5. 2., 4) M atth. 26. 28., 5) Phil. 2. 8., 6) Jo. 15. 18, 7) II Cor. 5.14., 8) Miłość Boga 1. 7. ar. 8., 9) Luc. 12. 50., 10) Luc. 22. 15., 11) Serm. do Nat. Dom., 12) Cor. 1. 23., 13) Apoc. 1. 5., 14) Jo. 18. 1., 15) Matth. 26. 26., 18) In Cant. 83., 17) Luc. 12. 49., 18) Ps. 38. 4., 19) Rom. 14. 9., 20) II. Cor. 5. 15., 21) Stim. div. am. p. 1. c. 1.,
Skomentuj