Rozdział II
Pobudka wiary
Od przedmiotu do pobudki jest tylko jeden krok, albowiem na niewiele by się przydało wiedzieć w co chrześcijanin wierzyć winien, gdyby zarazem nie wiedział dlaczego ma w to wierzyć.
Ponieważ od polecenia powagi Kościoła do niniejszego przedmiotu przechodzimy, mógłby ktoś łatwo przypuszczać, że ją chcemy mieć za właściwą pobudkę chrześcijańskiej wiary. Nie, tak nie sądzimy i nie powinniśmy tak sądzić, o ile przy prawdzie wiernie stać mamy. Powaga Kościoła tylko do tego służy, ażeby przedmiot wiary dać nam poznać, a zarazem i wpoić w nas przekonanie o konieczności obowiązku przyjęcia go. Rzecz ma się w następujący sposób:
Ponieważ nauka Zbawiciela przez Apostołów, z początku tylko ustnie, zgodnie z rozkazem „Opowiadajcie Ewangelię” (Marek 16, 1) głoszoną była, a dopiero po pewnym przeciągu czasu i tylko częściowo spisaną została, była więc zawsze wystawioną na niebezpieczeństwo, iż w przyszłych wiekach, przez leniwych, zmysłowych, dumnych i wszelkim innym namiętnościom oddanych ludzi, będzie po części zaciemnioną i zapomnianą, a po części także zmienioną i zepsutą.
Nawet i Pismo od takiego niebezpieczeństwa zabezpieczone nie było. Liczba ksiąg świętych, przez odrzucenie niektórych, istotnie Boskich, zmniejszoną, albo przez wciągnięcie do nich innych czysto ludzkich zwiększoną być mogła i właściwe tekstów pisma znaczenie przez fałszywe tłumaczenia, albo przez dobrowolny i jednostronny wykład mogło być przekręconym. Czyż przypuszczać mamy, iż Chrystus Pan tych niebezpieczeństw nie przewidział, On, który nam nawet i fałszywych proroków i głosicieli fałszu jasno przepowiedział; albo czyż temu nie zapobiegł On, który Swojemu kościołowi wieczną trwałość wyraźnie przyobiecał? Precz z taką Bóstwu ubliżającą, Bóstwo zaprzeczającą myślą! Tak jest, On Boski religii Założyciel jasno niebezpieczeństwa przewidział i bardzo stanowczo przeciwko nim się zabezpieczył. Z tego powodu ustanowił Kościół najwyższym Sędzią rozjemczym we wszelkich wątpliwościach wiary dotyczących i dał mu Ducha św., ażeby pod Jego kierownictwem, w Swoich sądach nigdy pomylić się nie mógł.
Dlatego właściwym przeznaczeniem Kościoła jest wydobywanie przy pomocy Ducha św., starej prawdy w ciemności zapomnienia, albo z błędu i przedstawianie jej z pełnym świetle, ażeby Chrześcijanie mieli pewność, iż została ona przez Pana Boga rzeczywiście objawioną i że była prawdziwą, chociaż nie zawsze powszechnie uznaną i przez wszystkich do wierzenia przyjętą materią Chrześcijańskiej wiary.
I rzeczywiście Kościół od pierwszych czasów tak postępował, bez przekroczenia kiedykolwiek bądź właściwych granic i bez narzucania Chrześcijanom jakiegoś nowego artykułu wiary. Tylko nieuctwo, oszczerstwo i zawiść mogą mu takie zuchwalstwo zarzucać. Przypatrzmy się tylko sposobowi, w jakim dogmatyczne orzeczenia, albo przez papieży, albo od zgromadzonych, pod bezpośrednim przewodnictwem Papieża, biskupów, od początku do skutku przychodziły. Jak w pierwszym zgromadzeniu Apostołów (1), także i następnie dokładne zbadanie zawsze poprzedzało.
Badano naprzód z największym po ludzku możliwym wysileniem Pismo św., od Apostołów przekazaną naukę, odwieczny sposób pojmowania rzeczy przez cały powszechny Kościół, odnośnie do spornego zdania i, stosownie do wyniku dochodzenia, wydawano ostateczny wyrok. Gdy okazało się, że nauka na wzmiankowanych źródłach się opiera, potwierdzano ją, jako dawny wiary artykuł, gdy okazała się z nimi sprzeczną, potępiano ją, jako nowe kacerstwo. A tam, gdzie, ani zgodność, ani sprzeczność wyraźnie się nie objawiła, od orzeczenia się wstrzymano.
To jasno wynika z autentycznych aktów wszystkich dotychczasowych soborów, od Nicejskiego aż do Trydenckiego. Gdyby je zbadano, tak nieuzasadnionego zarzutu Kościołowi Chrystusowemu by nie robiono. Mówiąc tylko o tym ostatnim, jako świeżo w pamięci będącym, jakże jasno i wyraźnie upewniają się zgromadzeni w Trydencie Ojcowie, prawie na każdym posiedzeniu, że we wszystkich orzeczeniach chcą jedynie i wyłącznie trzymać się pisanego Słowa Bożego, ustnej Apostolskiej Tradycji, nigdy nie zmieniającego się zdania powszechnego Kościoła i nieomylnych postanowień poprzednich Soborów (2).
Ale, jeżeli Kościół nic innego nie robi jak tylko, że nam daje najwyższą pewność o rzeczywistym istnieniu Boskiego Objawienia naszych artykułów wiary, to dlatego powaga jego nie dochodzi do wysokości znaczenia bezpośredniej i właściwej pobudki wiary chrześcijańskiej, a Chrześcijanin, gdy mówi: „ja wierzę temu artykułowi, albowiem Kościół podaje mi go do wierzenia”, słowami tymi oznacza tylko powód, dla którego uważa go za objawiony, a stąd i za wiarogodny, ale nie powiada dlaczego stanowczo go przyjmuje, jako prawdę pewną i nieomylną. Bo to, pod żadnym względem, nie jest jednym i tym samym (pomimo ścisłego związku tutaj zachodzącego) mówić: „Ten artykuł został przez Pana Boga objawiony”, a „ten artykuł jest prawdziwy”. Wprawdzie, wskutek nieomylnego świadectwa Kościoła, wiem pierwsze, ale nie wiem drugiego, przynajmniej bezpośrednio. A więc skądże to wiem? Oto, wskutek nieomylnego świadectwa objawienia Bożego. Na nim opiera się Chrześcijańska wiara.
I tak sama ze siebie okazuje się prawdziwa pobudka chrześcijańskiej wiary, której poszukujemy „Jest nią Boska powaga, której wierzymy”, powiada św. Papież Leon (3). Skoro tylko przez naukę Kościoła wiemy co Pan Bóg objawił, powaga Boska do nas przystępuje i pobudza nas do przyjęcia tego na czym prawdziwa wiara polega.
O Boskiej powadze możemy mówić tak samo, jak o ludzkiej. Człowiek, który nas o czymś zapewnia, ma o tyle tylko powagę wzbudzenia w nas wiary, o ile możemy być przekonani, że on, ani sam się nie myli, ani nas nie oszukuje, to znaczy, że wie co mówi i że mówi jak wie. Tak samo, ponieważ mądrość i prawda są istotnymi składnikami Boskiej powagi, dlatego, wskutek tych dwóch przymiotów, które nieznanymi nam być nie mogą, jesteśmy pobudzeni do wierzenia Panu Bogu, gdy mówi, a stąd i do tego, by wszystko co On objawia, bez trudności, bez różnicy i bez wyjątku, jako prawdę przyjmować. Gdy bowiem nieskończona mądrość wszelki błąd, a nieskończona prawda wszelkie kłamstwo od siebie na zawsze wyklucza, dlatego bezwzględnie pewni jesteśmy, że Pan Bóg nigdy, ani Siebie, ani nas oszukać nie może
Nie potrzebuje Chrześcijanin filozoficznego dowodu o rzeczywistym istnieniu tych dwóch doskonałości w Istocie nieskończonej, ale koniecznie przypominać mu trzeba, iż to jest pobudka istotna wiary chrześcijańskiej.
A dlaczego? Bo wiara chrześcijańska jest Boską cnotą, a więc Boska cnota, do swej pobudki, musi wewnętrznie i bezpośrednio odnosić się do Boga, albo do jakiejś Boskiej właściwości, czym od cnoty moralnej się różni. Dlatego nie wystarcza sama tylko wiara w to co Pan Bóg objawił; trzeba w to wierzyć tylko dlatego, że Bóg, Bóg nieskończenie mądry i nieskończenie prawdomówny to objawił. Jeżeli się zakradnie jakaś inna pobudka np. skrzywiony sąd, zarozumiałość, upór, cudzy przykład, uprzedzenie wychowania, albo wykształcenia itd. Boski czynnik odpada i nie pozostaje nic innego, jak tylko akt ludzki przed Panem Bogiem zasługi pozbawiony i do wiecznego zbawienia niepożyteczny.
Odnośnie do tego powiada wielki uczony Augustyn (4): „Jeżeli w Ewangelii wierzycie tylko w to co chcecie, a czego nie chcecie, w to nie wierzycie, to wierzycie o wiele więcej sobie samym, aniżeli Ewangelii (Bogu)“, którymi to słowami także i inną tutaj zastosowaną naukę daje, mianowicie, że dla Boskiej powagi, nie można dawać wiary tylko jednym przez Pana Boga objawionym prawdom, jeżeli się równocześnie odrzuca inne także objawione. Jakże to jest prawdziwe!
Zupełnie w tym samym sposobie ma się Boska powaga do wszystkich przez Boga objawionych zasad, jeżeli się je bierze razem, albo pojedynczo. Nawet i materia nie wchodzi w rachubę, czy jest ona wielką, czy małą, ważną, albo mniej ważną, zrozumiałą, albo niezrozumiałą, nic to do rzeczy nie ma. Dosyć na tym, że dogmat jest przedmiotem Boskiego objawienia! Już dlatego i tylko dlatego nieskończona mądrość i prawda przemawiają za jego prawdziwością.
Przypuściwszy, że odrzucam taki dogmat, to w takim razie nie przyjmuję tego świadectwa, odrzucam je jako fałszywe i omylne. I, pomijając nawet, że byłoby to prawdziwą obrazą Bożą, pytamy się, czy w innym wypadku będziemy mogli to świadectwo przyjąć i za prawdziwe uznać? Pomiędzy ludźmi byłoby to możliwym, albowiem oni, co do swojej istoty, są zmienni i w swoich zdaniach, nawet i przy najlepszym sercu, nie w znoszą się ponad wszelką pomyłkę i ponad namiętności, ale u Boga, Istoty zawsze niezmiennej, zawsze jednostajnej, zawsze wszechwiedzącej i najlepszej, nie, zaiste nie. Gdyby mnie zawiodło Jego świadectwo, chociażby tylko raz jeden, nie mógłbym go już nigdy więcej przyjąć bez obawy oszustwa. I słusznie wnioskując, muszę je, jako zawsze omylne uważać, albowiem, wskutek istotnej niezmienności świadczącego, nie zawodzi nigdy, albo zawsze.
Boskiej powadze jest poszczególnie właściwym ten przymiot, który do ludzkiej na żaden sposób się nie odnosi. Dlatego, kto raz przez odrzucenie, chociażby jednej jedynej prawdy, powagę tę znieważa i po niej depce, ten nie może więcej, na jej podstawie, wierzyć w inne prawdy Objawienia.
A, jeżeli w nie wierzy, to wierzy z pobudki niesłusznej, która wiary jego ponad czysto ludzkie rzeczy nie wznosi, a stąd daremnie sobie pochlebia, iż ma chrześcijańską wiarę. Prawda to smutna dla wszystkich oderwanych sekt chrześcijańskich, albowiem przez każdą z nich niektóre artykuły pisanego, lub niepisanego Słowa Bożego bywają śmiało odrzucane! Oby chciały to sobie wziąć do serca!
A także i ci, którzy Panu Bogu wierzą, gdy do nich przemawia w sposób zrozumiały, a nie wierzą Mu, gdy im opowiada rzeczy niezrozumiałe! Ci nieszczęśni, oni także nie wierzą z powodu Boskiej powagi, gdy ich do wiary pobudza, albo ich własne zdanie, albo są niewierzącymi. Jaśniej się wyrażając, oni w nic nie wierzą, albowiem to co się rozumie jest nauki, nie wiary materią.
Wiara chrześcijanina – jaką być powinna? (1) – Przedmiot wiary
„Wiara chrześcijanina jaką być powinna.” – X, Zygmunt Storchenau T. ]., W Brodach 1911. Nakładem księgarni Feliksa Westa.
Przypisy:
1) „ I zebrali się Apostołowie i starszy, wejrzeć w to słowo”. (Dz. Ap. 15, 6.).
2) 4. 5. 6, 13 i t. d. sessya. To samo można i to tym więcej powiedzieć o Watykańskim soborze.
3) Divina est auctoritcis cui credimus. (Serm. I. De nativ. Domini.)
4) „Contra Faustum“ lib. 13, c. 3.
Skomentuj