Wstęp i dwie pierwsze prośby.
Krótka a skuteczna modlitwa trędowatego i setnika. – Nasze modlitwy bezskuteczne, bo brak im potrzebnej pokory, ufności, miłości. – Modlitwa Pańska; jej wzniosłość i skuteczność. – Wstęp do modlitwy Pańskiej. – Czemu mówimy: >Ojcze nasz!« a nie »Ojcze mój!«? – Obowiązek wzajemnej miłości między wszystkimi bez wyjątku dziećmi Bożymi. – Bóg wszędzie obecny. – Dlaczego w szczególności wymieniamy niebo? – Obowiązek starania się o chwałę Bożą. – Przykład Świętych. – Królestwo Boże. – Znikomość rzeczy ziemskich, wielkość niebieskich. – Tęsknota Świętych do nieba. – Zbierajmy sobie co dzień od najmłodszych lat zasługi na niebo.
Ewangelia o trędowatym okazuje nam, ile to modlitwa szczera, gorąca, pokorna dokonać może. Przystąpił trędowaty do Chrystusa Pana i rzekł tylko te słowa: Panie! Jeżeli chcesz możesz mnie oczyścić (1) i wnet został oczyszczonym. Setnik pełen pokory wyrzekł: Panie! rzecz słowem a będzie uzdrowion sługa Twój (2), a Chrystus odrzekł do niego: Jakoś uwierzył, niech ci się stanie !
Krótka była modlitwa, krótka prośba, a my jednak często i długo się modlimy, a Chrystus Pan nas nie wysłuchuje. Dlaczego? Czy może Chrystus Pan nie chce, nie może nas wysłuchać? I chce i może; ale nasza w tym wina bo nie mamy ani pokory, ani ufności, ani tej miłości jaką miał setnik i trędowaty. Poprawmy tylko modlitwy nasze, a one słowa: niech się tak stanie ! usłyszymy.
Jaka modlitwa najmilszą Panu Bogu? Zapewne ta, której On sam nas nauczył – modlitwa krótka, zawierająca prośby o wszystko, co nam potrzeba; modlitwa, którą wszyscy kilkakrotnie powtarzamy: Ojcze nasz!
Często wprawdzie ją powtarzamy, ale mało skutków doznajemy, dlatego, że przez to samo powtarzanie, słowa tak nam są w pamięci mocno wrażone, że płyną nam już z ust, a myśli nasze zupełnie gdzie indziej latają; przez co taka modlitwa już nie na chwałę, ale na obrazę Pana Boga prowadzi.
Bo gdy mówimy: Ojcze nasz! a myślimy wtenczas, jakby Ojca tego obrazić; gdy mówimy: Jako i my odpuszczamy naszym winowajcom, a myślimy jakby to krzywdę za krzywdę oddać; gdy mówimy: bądź wola TWOJA a w tym samym momencie w myśli szemrzemy na Boga, rodziców, ach! czyż taka modlitwa może ściągnąć błogosławieństwo Pana Boga, lub raczej gniew sprawiedliwy na nas?
Dlatego rozbierzmy z uwagą tę modlitwę, która – jak wiemy – z siedmiu próśb się składa, a poznawszy dobrze, jakie łaski dla nas się w tej modlitwie zawierają, pobudźmy się do większej uwagi, miłości i ufności w odmawianiu jej.
Ojcze nasz, któryś jest w niebie!
Dlaczego nie Sędzio, Stwórco, Boże nasz, ale Ojcze nasz Chrystus Pan mówić nam kazał i od tego słowa poczynać prośby nasze? O nieskończona miłości Boga naszego! Każe się Ojcem nazywać dlatego, żeby wzbudzić w nas większą ufność i miłość. Bo do kogoż większą mieć ufność jak do dobrego ojca, kogoż bardziej miłować możemy, jeżeli nie ojca dobrego. Oto tym Ojcem najdobrotliwszym jest Bóg sam; do Niego garniemy się jako biedne dziatki, które z siebie nic nie mając, od Niego wszystkiego się spodziewamy.
Ach! to samo imię Ojcze nie powinnożby nas słodką przejąć radością, i wszelkie inne myśli oddalić?
On jest tak dobrym Ojcem, więc i my dobrymi bądźmy dziećmi; On czeka, abyśmy przyszli prosić Go a więc śpieszmy doń, a gdy na modlitwie staniemy przed obliczem Jego, zachowajmy się tak, abyśmy nie gniew, ale błogosławieństwo Jego przez pokorne ułożenie ciała, przez uszanowanie, przez ufność i miłość naszą na siebie ściągnęli; bo On tylko Ojcem jest dla dobrych dzieci – Sędzią dla złych; bo nas chce udarować łaskami swymi, a my zmuszamy Go, aby nas karał, a my sami te dary od siebie odrzucamy Z prawdziwą synowską miłością ufnością i uszanowaniem poczynajmy tę modlitwę, a prośby nasze wysłuchane będą.
Lecz czemuż nie mówimy: Ojcze mój, ale: Ojcze nasz? – Bo nie tylko naszym, ale wszystkich ludzi jest
Ojcem. Król i cesarz na tronie, biedny żebrak przy drodze, zarówno mówią Ojcze nasz, bo wszyscy tylko jednego Ojca mamy, a tym samym wszyscy bracia jesteśmy. A jako każdemu ojcu na ziemi miło jest, kiedy widzi dzieci swoje miłujące się wzajemnie, a jako każdemu ojcu największy smutek dzieci sprawiają, gdy między bracią i siostrami kłótnie, gniewy, skargi; tak też i Pan Bóg błogosławić nam będzie, jeżeli wszyscy jako bracia między sobą kochać się będziemy; z radością spogląda na wzajemną zgodę i miłość dzieci swoich, ale z obrzydzeniem na zatargi i niesnaski. Pomnijmy, że w tym samym momencie, kiedy mówimy Ojcze nasz! miliony – miliony ust też same słowa powtarza. I Murzyn i Chińczyk i Europejczyk z różnych krajów – i monarchowie i poddani, i dzieci i rodzice, i starzy i młodzi – wszyscy jedni za drugich zanoszą w tym imieniu prośby swoje; te prośby dzieci w jednej chwili stają przed tronem jednego powszechnego Ojca, który prędszy jest w wysłuchaniu niż my w proszeniu.
Któryś Jest w niebie.
Cóż, czy tylko w niebie jest Pan Bóg? O nie! nie masz kącika na ziemi, w którym by Go nie było; nie masz myśli, której by On nie wiedział; słowa, którego by On nie słyszał; uczynku, którego by On nie widział. Teraz w tej chwili stoimy w obecności Jego; widzi nas jako dzieci swoje zgromadzone w domu Jego, do miłości Jego wzajemnie się zachęcających. Ale mówimy w niebie, bo niebo jest stolicą chwały Jego, bo w niebie czeka Ojciec na dzieci swoje, gotuje dla nas rozkosze i słodycze w nagrodę życia dobrego.
…
Tymi słowy kończy się wstęp do tej modlitwy, bo teraz, staną wszy w obecności Boga, wezwawszy Go jako Ojca, przedkładamy Mu prośby nasze, których siedem w tej modlitwie zawartych zawiera wszystko, czego tylko doczesne i wieczne szczęście nasze wymaga.
Święć się Imię Twoje.
Oto pierwsza prośba. I cóż ona oznacza? I dlaczegóż od niej prośby nasze zaczynamy?
Tymi słowy prosimy Boga, aby chwała Jego coraz bardziej się rozszerzała między ludźmi i przez ludzi, bo chwałę boską nad własne dobro zawsze przekładać powinniśmy, bo to jest pierwszy cel życia naszego. Widząc więc ile to Pan Bóg zniewagi ponosi od tylu tysięcy pogan, turków, żydów, heretyków i złych katolików, czyż nie powinniśmy starać się z naszej strony jako dobre dzieci, troskliwe o chwałę Ojca swego, aby te zniewagi w cześć i miłość się zamieniły?
Nie mogąc tego sami przez się uczynić, prosimy Pana Boga, aby nam dał łaskę i wolę do rozszerzania chwały boskiej. Tak jest! powinniśmy wszyscy bez wyjątku i możemy wszyscy bez wyjątku według sił i stanu naszego to czynić. Przez gorącość i ochotę w modlitwie, przez skromne zachowanie się w domu, na ulicy, dając przez to dobry przykład i innych do dobrego prowadząc.
Dlatego starajmy się wszystko co robimy dla większej chwały Bożej czynić, a tak każda najmniejsza sprawa nasza i Panu Bogu miłą i nam pożyteczną będzie. Chcę się uczyć, o Boże! nie dla mojej, ale dla Twojej chwały, abym się zdolnym stał lepiej Tobie służyć i chwałę Twoją między ludźmi rozszerzać.
Tak to Święci dla chwały Pana Boga wszystko czynili i z radością życie swoje poświęcali, aby przez to choć jednej obrazie Pana Boga zapobiec mogli. Św. Ignacy będąc w Paryżu, dowiedział się o jednym młodym człowieku który bardzo złe życie prowadził; prosił, zaklinał go, aby poprzestał grzeszyć, ale na próżno! Ten zapamiętały ani go słuchać nie chciał, ani grzechów swoich odstąpić. Cóż robi .św. Ignacy? Wiedział on dobrze, że ów młody człowiek późno wieczór zwykł chodzić do pewnego domu, gdzie równi jemu przyjaciele się schodzili i gdzie pili, grali i innymi szkaradnymi grzechami Pana Boga obrażali. Idąc do tego domu młodzieniec ten przechodzić musiał przez most na rzece Sekwanie. Było to w zimie a woda lodem się ścięła; przychodzi na brzeg św. Ignacy, zrzuca z siebie suknie i aż po szyję zanurza się w wodzie i tak stojąc w pośród tej wody, czeka na przybycie grzesznika. Czekał długo w zamarzniętej wodzie, aż nareszcie widzi spieszącego skwapliwie do domu grzechu. Gdy już był blisko, donośnym woła głosem: »Idź nieszczęśliwy idź używaj zakazanych rozkoszy, idź znieważaj Boga twego; za te zniewagi będę Bogu zadosyć czynił tym cierpieniem moim; znajdziesz mnie tu, gdy jutro powracać będziesz; znajdziesz mnie na tern samem miejscu co wieczora, pokąd albo ty grzechu nie poprzestaniesz, albo ja życia nie zakończę. Zmieszany młodzieniec obiecuje poprawę, byle tylko Ignacy wyszedł z lodów; powraca do Paryża i odtąd najprzykładniejsze prowadził życie.
Ileż to przykładów mamy w historii, jak monarchowie starali się wszelkiemi sposobami tę chwałę boską rozszerzać, za co im Bóg hojnie wynadgradzał. Tak Teodoyusz, który był bardzo gorliwym o rozszerzanie chwały boskiej, napadnięty od Saracenów, byłby bitwę stracił, w której szło o całe królestwo jego, gdyby mocą boską strzały Saracenów nie były się same zwracały na tych, którzy je wypuszczali. Honoryusz cesarz zniósł wojsko Gotów sto tysięczne, nie straciwszy ze swej strony ani jednego żołnierza. Zachęcajmyż się i my, ile w siłach naszych przyczyniać się do rozszerzenia chwały bożej; jeżeli tylko to uczynimy, co w naszej jest mocy, uczyniliśmy wszystko, czego Bóg od nas żąda, i obfitej nagrody spodziewać się możemy. Jeżeli my chwałę Boga na ziemi rozszerzać będziemy, to Pan Bóg chwałą wieczną w niebie nas ozdobi. Jeżeli więc chęć i miłość do nabożeństwa w sobie czujemy, jeżeli dobrym przykładem rodzeństwu i współuczniom przyświecamy, jeżeli zachowaniem naszym radość sprawiamy rodzicom i nauczycielom – mówmy ciągle: Nie mnie – nie mnie, o Boże! – ale Tobie niech będzie chwała.
Przejdźmy teraz do drugiej prośby:
Przyjdź Królestwo Twoje!
Cóż pod tymi słowami rozumiemy, o co tymi słowy Boga prosimy? Prosimy, aby Pan Bóg królował za życia w sercach naszych, abyśmy po śmierci z Nim króować mogli na wieki. Prosimy więc Pana Boga, abyśmy się mogli dostać do Królestwa niebieskiego. Ach! gdybyśmy rozważyli tylko, co to jest niebo, zapewne już by nas nic na ziemi cieszyć nie mogło. Kiedy Pan Bóg ziemię taką piękną stworzył dla ludzi, o! jak tam pięknie musi być, gdzie on mieszka! Kiedy grzesznicy i poganie tyle przyjemności i rozkoszy doznają na ziemi, a jakie muszą być rozkosze świętych Pańskich w niebie! Gdyby którego z nas teraz wzięto i zamknięto do ciemnego więzienia, ale obiecano oraz, że po niejakim czasie przeniesionym zostanie do królewskiego pałacu, gdzie w największe dostatki opływać będzie, o z jaką niecierpliwości czekałby on tej chwili! Z taką niecierpliwością święci Pańscy oczekiwali śmierci, któraby ich duszę z tego więzienia ciała uwolniła, a do nieba zaprowadziła. Tak to święty Ignacy zwykł był mawiać, gdy spojrzał na niebo: O jak mi śmierdzi ziemia, gdy na niebo spoglądam! Bo w samej rzeczy cóż mamy na tej ziemi, czego żałować-byśmy mogli przy śmierci? Póki człowiek młody, musi pracować, uczyć się. Kiedy podrośnie, praca się powiększa, a przy tym różne kłopoty, umartwienia; przyjdzie starość,a z nią i choroby i rozmaite dolegliwości. Mamy ojca, matkę, brata, siostrę, ale to może jutro śmierć ich nam zabierze. Mamy majątek, ale jak go łatwo utracić; mamy honory, urzędy, ale i to niepewne; marny zdrowie ale oto jedno przeziębienie, a już i po zdrowiu. A cóż mówić o tych, którzy całe życie tylko w boleściach chorobach i umartwieniach spędzają. Jakże więc nie mamy tęsknić za niebem gdzie wiecznie szczęśliwymi będziemy? Czyż nie warto trochę pocierpieć, popracować dla takiej nagrody?
Święty Oswald, biskup angielski, ciągle tylko o niebie myślał, o niebie rozmawiał. Jednego dnia, wyszedłszy z kościoła, wlepił w niebo oczy i tak długo, jakby w za-chwyceniu zostawał. Zapytany, czy nie słaby, uśmiechnął się i rzekł: Ach! jutro się dowiecie, o czem myślałem.- To rzekłszy, wrócił do domu; nazajutrz rano, wyspowiadawszy się, kazał sobie dać ostatnie namaszczenie, chociaż zupełnie zdrowym być się zdawał i jako co ranku miał zwyczaj czynić, dwunastu żebrakom klęcząc nogi umywał. Gdy ostatniemu nogi otarł, skłonił głowę i umarł. Kiedy ciało jego do grobu niesiono, dziwnej piękności gołębica z rozpostartymi skrzydłami nad trumną jego w powietrzu się unosiła, pokąd trumny do grobu nie spuszczono!
,
Święty Augustyn pisał raz do świętego Hieronima, pytając go, co on sądzi o szczęśliwości niebieskiej, ale mu Hieronim nie odpisał. Po śmierci okazał się Hieronim i rzekł: Rachuj gwiazdy, krople i ziarnka piasku. Oto łatwiej to jest, jak opisać rozkosze niebieskie. Żebym sam ich nie doznawał, nigdy bym nie uwierzył! Jak więc szczerze, jak serdecznie, jak ochoczo pracować powinniśmy, aby na takie szczęście zarobić! Teraz póki jeszcze żyjemy, na to czas; teraz możemy zbierać sobie zasługi, aby niebosobie kupie, a ta myśl powinna nas zapalać, zagrzewać do dobrego! Niestety, godzina po godzinie, dzień po dniu mija na próżno i życie minie i śmierć przyjdzie, a z próżnemi rękoma staniemy u progów wieczności.
Cóż! czy za darmo weźmiemy niebo? Ach! nie – zasługami i cnotami kupić je musimy. Jakże to łatwo takie zasługi sobie uzbierać! Ale zaczynajmy od najmłodszych lat naszych; niech żaden dzień nie mija bez zasługi dla. nas; ziarnko do ziarnka, będzie miarka; zasługa do zasługi a zbierze się skarb wielki, którym chwałę niebieską sobie okupimy. Amen.
KAZANIA ks. Karola Antoniewicza. T. IV Kazania przygodne. NAKŁADEM WYDAWNICTWA TOW . JEZUSOWEGO. KRAKÓW. 1906.
1) Mateusz VIII. 2
2) Mateusz VIII. 8.
Ks. Karol Antoniewicz – Nauczyciel drogi krzyża
Codziennie wieczorem wspieramy osoby wyrażające swoje poddanie się woli Boga naszą modlitwą:
Niech się stanie wola Twoja! (Módlmy się)
„Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Jednak nie…
CZYTAJ CAŁOŚĆ
Skomentuj