Rozmyślania o miłości Bożej (4)- Bóg jest miłością i źródłem wszelkiej miłości
UWAGI
O aktach miłości Bożej.
Uwagi nasze w tem rozważaniu, opierać się będa na sposobach, jakie Bóg nam podaje w celu zachowania i podniecania w sercach naszych coraz gorętszej i żarliwszej miłości Bożej; jaki użytek, jaką korzyść odnieśliśmy do tej pory z tych sposobów; i jak mamy się nadal pod tym względem zachować. Akty miłości ku Bogu będą przedmiotem pierwszego naszego rozważania.
Bóg wszczepił miłość swoją w serca nasze w tym celu, abyśmy Mu tej miłości dawali dowody. W przeciwnym razie, ta miłość nasza ku Niemu byłaby czczym wyrazem, bierna, bezbarwna, jednem słowem — wprost sprzeciwiająca się wyraźnej woli Bożej: co naturalnie byłoby ciężką winą, tem bardziej że tym sposobem bardzo łatwo moglibyśmy ją w końcu utracić.
Wiemy już o tem, że przez Chrzest św. otrzymaliśmy z łaski Bożej dar tej miłości, lecz niestety, nie wiemy, czyśmy ją zachowali, lub drogą pokuty pozyskali na nowo. Jakkolwiek sumienie nic nam tak dalece pod tym w zględemnie wyrzuca, Bóg chce nas utrzymać w tej niepewności i zabrania badać i roztrząsać skryte i Jemu tylko znane tajemnice sumień naszych: ponieważ ta niepewność utrzymuje nas w pokorze i w większej gorliwości.
Niemniej jednak przyznać trzeba, iż nie ma większej pociechy i większego szczęścia na ziemi, jak gdy duszę, która pragnie oddać się Bogu, przeniknie ten ogień miłości Bożej i gdy choć na chwilę uczuje ona, że kocha Boga i że jest w łasce Bożej; najpewniejszym dowodem tej miłości, są częste akty tejże i dobre uczynki, oraz wierne spełnianie obowiązków .
Jakąż słodycz i źródło niewyczerpanego pokoju znaleźć może wierny chrześcijanin gdy bez złudzenia i zarozumiałości, lecz na podstawie głębokiego przekonania, wolno mu będzie wraz ze świętym Augustynem powtórzyć: „Boże mój, miłości moja, su mienie mi mówi, że Cię kocham!”.
Aby jednak mieć prawo do słów powyższych, trzeba czuć i wiedzieć, że miłość Boża żyje w sercach naszych; a miłość ta jak już powiedzieliśmy, zasadza się nie na słowach tylko, lecz na uczynkach i na częstych aktach gorącej miłości.
Jeżeli te akty wypływają z czystej intencji, z gorącego serca, jest to dowodem że miłość Boża w tem sercu panuje; jeżeli zaś są częste, wówczas domyślać się możemy, że ta miłość jest pełna siły i mocy; gdy na koniec płyną jakby z naturalnego popędu, mimowolnie i jakby z konieczności – wtedy jasnym to jest dowodem, że miłość Boża pochłonęła tę duszę zupełnie, rządzi nią i działa w niej według Swej woli i upodobania.
Gdy natomiast przeciwnie, rzadko się objawiają i polegają raczej na słowach tylko, powtarzanych z nawyknienia i z prostego zwyczaju: to wówczas łatwo poznać można, że i miłość jest słaba, a nawet należałoby się obawiać, że w niedługim czasie zupełnie zniknie i zgaśnie, jeślibyśmy w tym opłakanym stanie czas dłuższy trwali.
Musimy uprzedzić jednak dusze skrupulatne i bojaźliwe, że prawdziwy akt miłości Bożej nie polega koniecznie na tych tylko słowach: „Boże mój, ja kocham Ciebie!” – Wszystkie akty, którymi Boga wielbimy, przez które pragniemy aby był znany, kochany i uwielbiany od wszystkich stworzeń, są zarówno doskonałymi aktami miłości Bożej. Jeżeli z uwagą i uczuciem powtarzam słowa modlitwy Pańskiej: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się Imię Twoje; przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi: – tyle też czynię aktów doskonałej miłości Bożej, wypływających z najwznioślejszych pobudek. Psalmy, modlitwy liturgiczne i inne w tysiącznych odmianach, mogą się zmienić w gorące akty miłości Bożej, pod wpływem naszego uczucia. Prócz tego, Chrystus Pan Sam powiedział, że głównym dowodem naszej miłości ku Bogu jest, gdy zachowujemy Jego przykazania; że czynem i cierpieniem dla chwały Jego, więcej jak słowami, okazać Mu możemy miłość naszą. Tym sposobem, życie z gruntu chrześcijańskie i zgodne z zasadami Pisma św., jest najwyższym dowodem, że w sercu naszem miłość Boska panuje, choćbyśmy nawet wyraźnych aktów tejże miłości każdej chwili Bogu nie składali.
Wszyscy jesteśmy obowiązani nie tylko miłość Bożą w sercu zachować, ale też starać się zarazem nieustannie o jej wzrost i pomnożenie. Zachowujemy miłość Bożą, unikając grzechu i strzegąc się złego, a pomnażamy ją przez dobre czyny. Jest to nieodwołalne prawo, któremu nawet trudno nakreślić granice.
Ogólnie znaną jest rzeczą, że każdy obowiązek, każda czynność musi mieć swoje objawy; i z tych objawów mniej więcej częstych lub rzadkich, wnioskujemy o złem lub dobrem zachowaniu się naszem. To-sam o zastosować możemy co do naszych cnót i przewinień; co do łask naturalnych i nadnaturalnych. Przy tem tak cnoty, jak i złe obyczaje nasze nabierają siły i mocy w miarę nawyknienia, w miarę częstszych dobrych, lub złych czynów. Stąd wynika, że każdy chrześcijanin chcąc się wyćwiczyć w miłości Bożej, powinien czynić częste akty tejże, czy to w sercu tylko, czy słowami, lub też za pomocą dobrych uczynków.
Wreszcie, ponieważ to jest niepodobieństwem określić, ile wyraźnych aktów miłości Boskiej, powinniśmy wykonać w pewnym oznaczonym czasie: np. w roku, w miesiącu, lub w tygodniu, stąd łatwy w niosek, że powinniśmy całą siłą dążyć do tego, aby ich jak najwięcej wykonać; i że pod tym względem przy najściślejszem badaniu siebie w obecności Bożej, nigdy w całej pełni zadowoleni być nie możemy. W kwestii bowiem, w której rozchodzi się o rzecz tak wielkiej wagi, łatwo pojąć i zrozumieć, iżeśmy raczej powinni prześcignąć wszelkie zobowiązania, które dość jasno określone nigdy być nie mogą, jak pozostać w tyle, tak pod względem Boskiej chwały, jak i własnej naszej korzyści.
Nie jesteśmy w stanie pojąć ani zrozumieć całego znaczenia i potęgi, tego naszego ścisłego wobec Boga obowiązku. Bóg bowiem chce i wymaga, abyśmy Go z całego serca, z całej duszy i ze w szystkich sił kochali i wtedy tylko zadowolony z nas być może, jeśli to Jego przykazanie jak najwierniej spełnimy; Święty Augustyn naucza, że przykazanie to jest tak potężne i doniosłe, iż w przyszłem życiu dopiero zdołamy zaledwie wiernie je wypełnić; a święty Bernard twierdzi, że „miarą naszej miłości ku Bogu jest właśnie ukochanie Go bez miary! “
Na pytanie, jakim sposobem dusza oddana Bogu może się upewnić, że czyni tak częste akty miłości Bożej, jak to Bóg od niej wymaga: jedną tylko znajduję odpowiedź. To jest: te powinniśmy tak kierunek tych aktów, jak w ogóle wszystko co nas dotyczy, i wszystkie czyny życia naszego wyłącznie Bogu powierzyć, a wcale nie polegać na sobie. Jest to sposób najłatwiejszy i niezawodny. Bóg wszystko może, a my sami z siebie nie jesteśmy w stanie nic dobrego, a tem samem — żadnego i najmniejszego aktu miłości Bożej uczynić.
Dlatego też po winniśmy się oddać temu miłosiernemu Bogu całkowicie i niepodzielnie, obrać Go sobie za władcę i Pana naszych myśli, uczuć i wszelkich naszych uczynków. W ten sposób postępowali wszyscy Święci, zanim osiągnęli szczyt doskonałości chrześcijańskiej. I dla nas innej drogi niema. Oddawszy się Bogu na wyłączną własność, prośmy Go co dzień rano, aby raczył w ciągu dnia pobudzić nas do tylu aktów miłości ku Śobie, ile to uzna za stosowne dla Swojej chwały a naszego uświątobliwienia.
Następnie starajmy się dzień cały spędzić w skupieniu i uwadze, aby żadnego natchnienia Boskiego nie stracić i każde jak najwierniej wypełnić; a choć przez nieudolność naszą nieraz upadniemy, starajmy się przynajmniej pod tym w zględem silne czynić postanowienia. Odnawiajmy je po każdym upadku i z powodu niewierności naszych, czyńmy sobie głębokie i szczere wyrzuty. Po krótkim przeciągu czasu, postępowaniem podobnem wielką w życiu wewnętrznem odniesiemy korzyść.
Przeczytawszy powyższą uwagę, może nam jednak ktoś zarzucić: Prawda, jest to sposób najlepszy i najłatwiejszy w zasadzie, w wykonaniu jednak niesłychanie trudny. Na odparcie tego wniosku, tę tylko dać możemy odpowiedź: Nie liczmy wcale na własne siły, lecz w miarę i w sposób, jaki Bóg nam wskazuje, starajmy się spełniać Jego świętą wolę.
Bóg znając nędzę i nieudolność naszą, nie zostaw i nas nigdy bez pomocy, jeśli Mu szczerze służyć zechcemy. Owszem, jeśli tylko będziemy powolni [poddani] Jego natchnieniu, to i łaska Boża coraz wyraźniej działać w nas będzie i stanie się głównem i jedynem źródłem w szystkich naszych aktów miłości tak w słowach, jak w czynie.
Stosownie zatem do wyżej w skazanego sposobu, oddajmy się bez wahania miłosierdziu Bożemu, a Bóg wszystkim zamiarom naszym pobłogosławi, ułatwi je i uświęci.
Pragnienie miłości Bożej, obok chęci wykonywania tejże na swój sposób i według własnych pojęć, jest wyraźną i oczywistą sprzecznością; bez wysiłku, bez wewnętrznej pracy i zupełnego poddania się naszego woli Bożej, celu tego nie osiągniemy nigdy. Musimy zważyć, że zepsuta natura nasza przez grzech pierworodny, całą siłą sprzeciwia się i opiera łasce i miłości Bożej, żeśmy sami także, przez dobrowolne upadki i nieustanne schlebianie naszej miłości własnej, powiększyli jeszcze to zepsucie i ten wstręt do dobrego; że na koniec to wzniosłe przykazanie kochania Pana Boga nade wszystko, ma za cel główny wykorzenić w nas do szczętu nasienie grzechu, podnieść z upadku—i ludzi cielesnych i ziemskich, wbrew ich zwierzęcej naturze, jeszcze tu, na ziemi przemienić w istoty niebiańskie i duchowe. Cel to wzniosły i wspaniały, lecz trudno zaprzeczyć, iż wymaga z naszej strony zaparcia, walki i pracy.
Mając na w zględzie łaskę Bożą przy dobrej woli serc naszych, droga ta służąca nam do uświątobliwienia się, łatwą się wydaje; nieprzeliczone jednak przedstawia trudności zepsutej naturze naszej.
Chcielibyśmy wiedzieć zapewne, jakie skutki i jakie owoce przyniesie nam owa
walka z naturą naszą, mężnie przedsięwizęta i wiernie wykonywana?
Najpierw Bóg widząc nasze stanowcze postanowienie, nie poskąpi nam Swej łaski, a poddając nam częste natchnienia do gorących aktów miłości Boskiej, skłoni naszą wolę do ochotnego w spółdziałania z niemi.
Następnie, akty owe rozbudzą w sercach naszych taką słodycz i niezrównaną pociechę, iż mimo woli rozżarzy się w nas gorące pragnienie powtarzać je coraz częściej; i tym to sposobem, związek dusz naszych z Bogiem coraz bardziej, z dniem każdym zacieśniać się będzie.
Wreszcie te akty miłości naszej ku Bogu wejdą nam w zwyczaj, płynąć będą z serc naszych z taką łatwością, że jak święty Grzegorz Nazyanzeński potwierdza, każda myśl, każde tchnienie nasze wyłącznie Bogiem tylko będzie przejęte.
Chcielibyśmy niezawodnie osiągnąć ten szczyt doskonałości. A zatem rozpoczynajmy bez zwłoki to wielkie dzieło zbawienia naszego; trwajmy wiernie w postanowieniu naszem, a dojdziemy tam,, dokąd doszli Święci.
cdn.
Ks. Jean Nicolas Grou T. J. – Rozmyślania o miłości Bożej. Warszawa 1910.
0 komentarzy dotyczących “Rozmyślania o miłości Bożej (5) – O aktach miłości Bożej”