III
Judasz
W ostatnim rozdziale zastanawialiśmy się ogólnie nad niepowodzeniem Chrystusa i Jego Kościoła. Logicznie i historycznie pierwszą postacią w tragedii Męki Chrystusa jest Judasz. Gdyż chociaż jego zamiary i pobudki są nam nieznane, to jedno jest pewne w szczegółach, że nie tylko on jeden z pomiędzy przyjaciół Chrystusa nie powiódł się Mistrzowi, ale że powodem jego apostazji było, iż Chrystus nie potrafił go zadowolić. Był czas, kiedy wierzył, kiedy był gorliwy, dzieci błogosławiły go, gdy przechodził, głosząc Królestwo Boże, szatani ulegali mu; potem nagle, dla jakiegoś powodu zmienił się. Oto wszystko.
Cechą zupełnie specjalną Kościoła katolickiego jest, że o ile umie wzniecić najgłębsze przywiązanie w swych wiernych, to w tych, którzy go opuszczają, budzi największą, jaka być może, nienawiść. Apostata obojętny jest bardzo rzadkim zjawiskiem. Znałem wielu nawróconych z innych wyznań chrześcijańskich, z agnostycyzmu lub z bezwyznaniowości, a niezmiernie rzadko słyszałem od nich co innego jak wyrazy szacunku i sympatii dla systemów, a przynajmniej dla osób należących do religii, które opuścili. Zwłaszcza spotykałem w nich pewną niechęć dla systemu, który tak długo zatrzymał ich na drodze do Jerozolimy, perswadując im, że są już wyznawcami Boskiej religii, przekonali się bowiem, że byli wyznawcami bardzo ludzkiej religii. Lecz jeśli kto chce usłyszeć całą „sztukę” obryzgiwania błotem, cały słownik złorzeczeń, podsuwanie najpodlejszych zamiarów i to wszystko z najwyższą namiętnością głoszone, to musi zwrócić się do zakonnika apostaty lub do zakonnicy, która uciekła z klasztoru. Sama gwałtowność, z jaką na Kościół katolicki napadają ci, którzy byli jego wyznawcami kiedyś, i ostateczne środki pognębienia go, jakie oni zastosować przeciw niemu pragną, jest równie znacząca jak niezmierna dlań cześć jego świętych.
Eksanglikanie mogą nieraz niechętnie być usposobieni dla anglikanizmu, lecz nigdy me traktują go z nienawiścią i cynizmem, zaś ekskatolicy bardzo rzadko katolicyzmowi dają pokój. Judasz nie staje się krytykiem, nawet nie zostaje faryzeuszem, ale od razu staje się największym zdrajcą, właśnie z powodu wybitności Osoby, którą dawniej wielbił.
Naturalnie ci dawni nieprzyjaciele Kościoła opierają swe zarzuty zawsze na obiektywnie prawdziwych punktach. Znają oni dobrze jego słabe punkty obrony i jego bardzo ziemskie człowieczeństwo, zachowali oni klucz do furtki ogrodu, z którego wyszli. Jest to zupełna prawda, że Chrystus powiedział coś podobnego: „Rozwalcie ten Kościół, a we trzy dni wystawię go* (T. II. 19). Potrzeba tylko przestawić jedno lub dwa słowa, by zdanie Jego przerobić na niebezpieczną groźbą. A bez wątpienia Judasz mógłby dostarczyć wielu szczegółów, widzianych przez niego, przytoczyć wielu słów mówionych w drodze, uprawniających jego zdradę Mistrza.
1. Takie traktowanie Prawdy Boskiej jest zawsze i ciągle jej cechą. Ludzkie opinie są za słabe, by wzbudzić równie namiętną opozycję, jak i równie bezmierne przywiązanie. Prawdziwie wielkie chwile historii ludzkiej są wtedy, kiedy chodzi o prawdziwie wielkie zasady, i sama wielkość zdrady Judasza świadczy o wielkości sprawy, o którą chodziło. Wszyscy są zgodni co do tego, że zbrodnia Judasza jest największą zbrodnią, jaką popełniono w świecie. Czy ta zgoda nie świadczy już wyraźnie, jak wyjątkową była Osoba i Sprawa, które zdradzono? Wielu zdrajców wydało przyjaciół, lecz ich imiona nie przeszły w przysłowie.
2. Tu należy zaznaczyć, że bez Judasza, po ludzku mówiąc, tragedia Golgoty byłaby niemożliwa. Motłoch trzymał w ręku już przedtem Chrystusa, żołnierze przedtem już szli przeciw Niemu, faryzeusze wcześniej już starali się Go pojmać bezskutecznie — dopiero przyjaciel Go zdradził. Z rąk, których uczciwości się oddał, On się nie wyrywa. Dlatego na Judasza jedynie wyrok ostateczny jest wydany. Piłat, Herod, Kaifasz, czekają ciągle nań, o Judaszu zaś wyrzekł Sędzia: „Dobrze mu było, aby się był nie narodził ten człowiek”. (Mat. XXVI. 24.)
3. Trzeba pamiętać, że grzech Judasza jest z samej natury grzechem, którego cała okropność może być zrozumiana tylko przez przyjaciół Chrystusa. Chrześcijanie mają zwyczaj uważać grzech ten jako niemożebny do spełnienia przez nich samych. Lecz to jest grzech, którego obojętny popełnić nie może. Przypadnie on w całej złej mocy dla najbliższych i najgorętszych wielbicieli Chrystusa, dla tych, którzy mają prawo pocałować Go i nazwać imieniem przyjaciela.
Skandale życia katolików są właśnie jednym więcej podobieństwem między Chrystusem a Jego Kościołem. Ten lub ów papież, biskup, mnich, ksiądz lub świecki człowiek, których nazwiska wymienia się jako wzory grzechu i stawia się jako niezwalczone dowody przeciw nauce o świętości Kościoła, są zarówno jaskrawym upostaciowaniem grzechu, jak potwierdzeniem prawowierności katolickiej, Zły katolik jest uznany jednomyślnie za najpodlejszy twór na świecie Bożym, zepsuty poganin nie może w dziesiątej części być równie zepsutym, tylko dlatego, że dusza zdolna podnieść się do przyjaźni Chrystusa, zdolna jest takie do najskrajniejszej nienawiści.
4. Grzech Judasza nie jest tak rzadki, jak się wydaje. W całej sile zdarza się naturalnie rzadko, lecz do pewnego stopnia znajduje się on jako część składowa we wszystkich grzechach przeciw światłu poznania.
a) Najpierw prawdziwi apostaci, ci, którzy świadomie (albo i nieświadomie co do szczegółów procesu psychologicznego) zmienili swe ideały i oznajmili to światu, którzy niegdyś słuchali z zapartym oddechem nauk Kościoła, czcili go i służyli mu, przemawiali w jego imieniu, i odeszli od stołu Pana, gdy wieczna noc okryła ich duszę. „Nox erat qui abiit” mówi św. Augustyn. „Była noc, gdy wyszedł”. W nich to nade wszystko triumf Chrystusa zmienia się w niepowodzenie. Odrzućmy wszystkich apostatów z historii, a dziewięć dziesiątych mistycznej Męki Chrystusa zniknie. „Et tu Brute!” wołał Cezar. „Przyjacielu, nacoś przyszedł?1* (Mat. XXVI. 50) szepce Jezus.
b) Następują ci, którzy zmienili swe ideały, lecz nie ogłaszają tego, może zresztą zachowali wiarę, lecz stracili miłość, którzy zachowują się i mówią jak katolicy, a nawet wierzą za zgodą rozumu lub uczucia, lecz których wola i energia czynne są gdzie indziej. Ci ludzie w inny sposób, ale na pewno zdradzają Chrystusa; o nich to ze zdziwieniem świat mówi: „To ma być katolik?“
c) W końcu idą należący do różnych klas grzeszników, w których tragedia zdrady odbywa się w cichości. Do nich należy każdy grzesznik, choćby w minimalnym stopniu. Gdyż każda dusza jest wielka jak świat, i w każdej jest miejsce na powtórzenie wszystkich tragedii świata, podobnie, jak w każdej kałuży zmieści się odbite słońca oblicze. Do każdej duszy przychodzi Chrystus, wierząc jej jak przyjacielowi, i w każdej jest raz po raz zdradzany, oddawany w ręce tchórza Piłata, w silne ręce Kaifasza lub w samolubne — Heroda. On przychodzi jak do ogrodu spotkać przyjaciela, i przyjaciel wita Go i całuje… Jak każdy żołnierz Napoleona niósł w tornistrze buławę marszał kowską, tak każdy chrześcijanin na swych wargach niesie możliwość Judaszowego pocałunku.
5. Czasem słyszy się argument, że motyw materialny zbyt mały, by spowodować grzech Judasza, przecież jego Mistrz wart był dla niego więcej niż trzydzieści srebrników. Lecz to samo dzieje się raz po raz za mniejszą cenę. Raz po raz mężczyźni sprzedają swe sumienia, co również jest zdradą Pana, za chwilę zmysłowej rozkoszy; kobiety sprzedają je za stanowisko społeczne lub za zadowolenie próżności.
Wszystko to zależy od zmiany ideałów. Jeśli dusza żyje dość długo myślą o rozkoszy tylko lub trawiona jest ambicją, to Chrystus dla niej wart jest jeszcze mniej.
A nade wszystko gdy raz zboczyło się z drogi cnoty, to skrucha jest bardzo trudna. O wyrzut sumienia łatwo, lecz skrucha oznacza miłość, a dusza, straciwszy swego Miłośnika, traci władzę kochania.
Jak beznadziejną wydaje się tedy sprawa Chrystusa! Jeden niegodny ksiądz, jedno namiętne lub samolubne dziecko mają Go w swej mocy i zdradzają Go raz po raz. Historia jest pełna takich grzechów; w każdym wypadku spełnienia takiego grzechu, sprawa Boża wygląda jak stracona.
Raz po raz Chrystus był tak zdradzany i zawsze świat wydawał sąd: „On nie umie utrzymać przy sobie przyjaciół, a zatem nie może być Synem Bożym“. Każdy apostata był żywym argumentem przeciw Niemu, życie każdego złego katolika daje tysiące dowodów przeciw Jego Bóstwu, a przecież Chrystus żyje i jest wielbiony, przecież Jego Kościół mimo grzechów swych członków jest uznany jako Boski. Doprawdy te zdrady są częścią Boskiego planu Odkupienia. „Syn Człowieczy ma być wydań w ręce ludzkie, i zabiją Go, i trzeciego dnia zmartwychwstanie” (Mat. XVII, 21—22). Czyż Kościół, który wydał i przeżył tylu Judaszów, może być mniej niż Boskim?


Skomentuj