„Chrystus w życiu Kościoła”. – Klucz do zrozumienia katolickiej wiary. Cz.IV. Kuszenie


Życie i działalność Chrystusa

III.
KUSZENIE.
Jest‎ ‎kilka,‎ ‎może‎ ‎z‎ ‎pół‎ ‎tuzina‎ ‎zarzutów,‎ ‎zawsze podnoszonych‎ ‎przeciw‎ ‎Kościołowi.‎ ‎Do‎ ‎nich‎ ‎należy kwestja‎ ‎sposobu‎ ‎używania‎ ‎jego‎ ‎bogactw‎ ‎i‎ ‎w ogóle‎ ‎ich potrzeby;‎ ‎stosunków‎ ‎jego‎ ‎z‎ ‎rządami‎ ‎świeckiemi‎ ‎i‎ ‎politycznemi;‎ ‎jego‎ ‎prawa‎ ‎do‎ ‎władzy‎ ‎nad‎ ‎jednostkami formalnie‎ ‎doń‎ ‎nie‎ ‎należącemi.‎ ‎Zarzuty‎ ‎te‎ ‎bywają zwykle‎ ‎podnoszone‎ ‎z‎ ‎powodu‎ ‎twierdzenia‎ ‎Kościoła, że‎ ‎jest‎ ‎on‎ ‎równocześnie‎ ‎wieczny‎ ‎i‎ ‎doczesny,‎ ‎nadziemski‎ ‎i‎ ‎ziemski,‎ ‎że‎ ‎jest‎ ‎Niebieskiem‎ ‎Królestwem,‎ ‎lecz istniejącem‎ ‎na‎ ‎tem‎ ‎samem‎ ‎miejscu‎ ‎co‎ ‎królestwa‎ ‎ziemskie,‎ ‎że‎ ‎jest‎ ‎Boski‎ ‎i‎ ‎ludzki.‎ ‎Po‎ ‎obu‎ ‎stronach‎ ‎jego stoją‎ ‎otwarcie‎ ‎religijne‎ ‎sekty,‎ ‎które‎ ‎rozwiązały,‎ ‎a‎ ‎raczej‎ ‎przecięły‎ ‎ten‎ ‎węzeł.‎ ‎Z‎ ‎jednej‎ ‎strony‎ ‎kwietyści i‎ ‎niekatoliccy‎ ‎mistycy‎ ‎unikają‎ ‎problemu,‎ ‎odsuwając się‎ ‎zupełnie‎ ‎od‎ ‎świata,‎ ‎inni,‎ ‎jak‎ ‎erastjanie,‎ ‎szczerze przyznali‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎tego,‎ ‎że‎ ‎są‎ ‎ziemskimi.‎ ‎Gdyby‎ ‎Kościół był‎ ‎tylko‎ ‎ziemski,‎ ‎albo‎ ‎tylko‎ ‎niebieski,‎ ‎zadanie‎ ‎jego byłoby‎ ‎znacznie‎ ‎łatwiejsze;‎ ‎lecz‎ ‎ponieważ‎ ‎łączy‎ ‎oba pierwiastki,‎ ‎stanowisko‎ ‎jego‎ ‎jest‎ ‎wyjątkowo‎ ‎trudne.
W‎ ‎głównych‎ ‎zarysach‎ ‎trudności‎ ‎te‎ ‎dzielą‎ ‎się‎ ‎na trzy‎ ‎kategorje.
1.‎ ‎Pierwsza‎ ‎jest‎ ‎mniej‎ ‎lub‎ ‎więcej‎ ‎spekulatywna. Pytanie‎ ‎brzmi:‎ ‎Jeśli‎ ‎Kościół‎ ‎jest‎ ‎naprawdę‎ ‎dziełem Boga,‎ ‎dlaczego‎ ‎Bóg‎ ‎go‎ ‎nie‎ ‎broni‎ ‎w‎ ‎czysto‎ ‎ziemskiem znaczeniu‎ ‎wyrazu?‎ ‎Czasem‎ ‎wydaje‎ ‎się,‎ ‎jakby‎ ‎opieka Boża‎ ‎nad‎ ‎Kościołem‎ ‎była‎ ‎widoczna,‎ ‎przeważnie‎ ‎jednak‎ ‎możnaby‎ ‎sądzić,‎ ‎iź‎ ‎Bóg‎ ‎pozostawia‎ ‎go‎ ‎własnemu losowi.‎ ‎Przecież‎ ‎trzęsienie‎ ‎ziemi‎ ‎jednako‎ ‎niszczy‎ ‎katolicką‎ ‎katedrę‎ ‎i‎ ‎klasztor,‎ ‎jak‎ ‎i‎ ‎protestancką‎ ‎świątynię lub‎ ‎synagogę.‎ ‎Rewolucje‎ ‎niewiernych‎ ‎znoszą‎ ‎tysiące kościołów‎ ‎i‎ ‎tępią‎ ‎obsługujących‎ ‎je‎ ‎księży,‎ ‎a‎ ‎dzieci Boże‎ ‎zostają‎ ‎pozbawione‎ ‎Chleba‎ ‎Boskiego.‎ ‎A‎ ‎Bóg‎ ‎nie daje‎ ‎znaku‎ ‎z‎ ‎nieba,‎ ‎by‎ ‎ochronić‎ ‎materjalne‎ ‎interesy Kościoła.‎ ‎Jeśli‎ ‎problem‎ ‎cierpienia‎ ‎jest‎ ‎wogóle‎ ‎nie‎ ‎do rozwiązania,‎ ‎to‎ ‎jeszcze‎ ‎bardziej‎ ‎niezrozumiałe‎ ‎są‎ ‎te ciągłe‎ ‎nieszczęścia,‎ ‎spadające‎ ‎na‎ ‎Kościół‎ ‎i‎ ‎jego‎ ‎wierne sługi.
Z‎ ‎tej‎ ‎trudności,‎ ‎która‎ ‎bez‎ ‎wątpienia‎ ‎w‎ ‎przeszłości przyczyniła‎ ‎się‎ ‎wiele‎ ‎do‎ ‎utraty‎ ‎wiary‎ ‎między‎ ‎gorącymi‎ ‎katolikami,‎ ‎wypływają‎ ‎różne‎ ‎praktyczne‎ ‎pytania: Do‎ ‎jakiego‎ ‎stopnia‎ ‎Kościół‎ ‎może‎ ‎liczyć‎ ‎na‎ ‎swe‎ ‎ziemskie‎ ‎siły,‎ ‎by‎ ‎bronić‎ ‎swego‎ ‎istnienia‎ ‎i‎ ‎powodzenia? Czy‎ ‎jego‎ ‎misjonarze‎ ‎mogą‎ ‎udawać‎ ‎się‎ ‎o‎ ‎opiekę‎ ‎do władz‎ ‎świeckich?‎ ‎Gdyby‎ ‎Kościół‎ ‎był‎ ‎wyłącznie‎ ‎duchową‎ ‎instytucją,‎ ‎to‎ ‎odpowiedź‎ ‎byłaby‎ ‎łatwa:‎ ‎”Moje Królestwo‎ ‎nie‎ ‎jest‎ ‎z‎ ‎tego‎ ‎świata” ‎(Jan‎ ‎XIX,‎ ‎36). Gdyby‎ ‎był‎ ‎wyłącznie‎ ‎ziemski,‎ ‎odpowiedź‎ ‎brzmiałaby: „Tak,‎ ‎kto‎ ‎nie‎ ‎ma‎ ‎miecza,‎ ‎niech‎ ‎sprzeda‎ ‎płaszcz‎ ‎i‎ ‎kupi miecz”‎ ‎(Łuk.‎‎XXII,‎ ‎36).‎ ‎Lecz‎ ‎Kościół,‎ ‎będąc‎ ‎i‎ ‎duchowym‎ ‎i‎ ‎ziemskim,‎ ‎a‎ ‎przynajmniej‎ ‎twierdząc‎ ‎to,‎ ‎nie ma‎ ‎odpowiedzi‎ ‎tak‎ ‎prostej‎ ‎i‎ ‎łatwej.‎ ‎W‎ ‎jakiś‎ ‎sposób musi‎ ‎on‎ ‎pogodzić‎ ‎te‎ ‎dwa‎ ‎zdania,‎ ‎wypowiedziane‎ ‎przez jego‎ ‎Założyciela.

2.‎ ‎Drugi‎ ‎problem‎ ‎brzmi:‎ ‎dlaczego‎ ‎Bóg‎ ‎nie‎ ‎występuje‎ ‎częściej‎ ‎z‎ ‎jakimś‎ ‎cudem‎ ‎dla‎ ‎podniesienia‎ ‎duchowego‎ ‎życia‎ ‎Kościoła?‎ ‎Jeśli‎ ‎to‎ ‎prawda,‎ ‎że‎ ‎katolicyzm‎ ‎objawiony‎ ‎jest‎ ‎przez‎ ‎Boga,‎ ‎to‎ ‎tak‎ ‎łatwo‎ ‎mógłby On‎ ‎o‎ ‎tem‎ ‎przekonać‎ ‎ludzi‎ ‎za pomocą‎ ‎niewątpliwych znaków!‎ ‎Jeśli‎ ‎Bóg‎ ‎naprawdę‎ ‎pragnie,‎ ‎by‎ ‎wszyscy‎ ‎ludzie‎ ‎nawrócili‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎katolicyzmu,‎ ‎to‎ ‎dlaczego‎ ‎pozwala, by‎ ‎jego‎ ‎cuda‎ ‎były‎ ‎powtarzane‎ ‎przez‎ ‎inne‎ ‎religje,‎ ‎nie posiadające‎ ‎najwyższej‎ ‎Prawdy?‎ ‎Dlaczego‎ ‎obok‎ ‎Lourdes‎ ‎można‎ ‎postawić‎ ‎psychologiczne‎ ‎laboratory‎ ‎lub dlaczego‎ ‎moralność‎ ‎buddystów‎ ‎może‎ ‎rywalizować z‎ ‎heroiczną‎ ‎moralnością‎ ‎katolików?‎ ‎Czyż‎ ‎Założyciel Kościoła‎ ‎nie‎ ‎powinien‎ ‎bardziej‎ ‎przekonywająco‎ ‎zaznaczyć‎ ‎jego‎ ‎wyższości‎ ‎i‎ ‎wyłączności?
I‎ ‎znowu‎ ‎powstają‎ ‎pytania‎ ‎czysto‎ ‎praktyczne‎ ‎O‎ ile Kościół‎ ‎katolicki‎ ‎może‎ ‎polegać‎ ‎na‎ ‎cudach‎ ‎jako‎ ‎sposobie ‎nawracania‎ ‎świata?‎ ‎O‎ ‎ile‎ ‎powinien‎ ‎on‎ ‎starać‎ ‎się o‎ ‎naukowe‎ ‎badanie‎ ‎tych‎ ‎zjawisk?‎ ‎O‎ ‎ile‎ ‎może‎ ‎on‎ ‎żądać‎ ‎od‎ ‎Boga‎ ‎widzialnych‎ ‎a‎ ‎nadziemskich‎ ‎dowodów swej‎ ‎misji,‎ ‎i‎ ‎o‎ ‎ile‎ ‎Bóg‎ ‎dopomógłby‎ ‎mu‎ ‎w‎ ‎razie‎ takiego zadania‎?‎ ‎lak‎ ‎ma‎ ‎on‎ ‎pogodzie‎ ‎w‎ ‎życiu‎ ‎dwa‎ ‎zdania Pana:‎ ‎„A‎ ‎tym,‎ ‎co‎ ‎uwierzyli,‎ ‎takie‎ ‎znaki‎ ‎(cuda)‎ ‎towarzyszyć‎ ‎będą…“‎ ‎(Mar.‎ ‎XVI,‎ ‎17)‎ ‎i‎ ‎„Nie‎ ‎uwierzą‎ ‎nawet,‎ ‎gdyby‎ ‎kto‎ ‎ze‎ ‎zmarłych‎ ‎powstał”‎ ‎(Łuk.‎ ‎X‎‎,‎ ‎).
Gdyby‎ ‎Kościół‎ ‎był‎ ‎nadziemski‎ ‎tylko,‎ ‎albo‎ ‎tylko‎ ‎ziemski,‎ ‎odpowiedź‎ ‎byłaby‎ ‎łatwa.‎ ‎Będąc‎ ‎ziemskim,‎ ‎nie liczyłby‎ ‎na‎ ‎cuda‎ ‎zupełnie‎ ‎i‎ ‎polegał‎ ‎jedynie‎ ‎na‎ ‎zaletach‎ ‎i‎ ‎siłach,‎ ‎które‎ ‎innym‎ ‎ludzkim‎ ‎stowarzyszeniom zapewniają‎ ‎powodzenie;‎ ‎będąc‎ ‎tylko‎ ‎nadziemskim mógłby‎ ‎założyć‎ ‎ręce‎ ‎i‎ ‎pozostawić‎ ‎wszystko‎ ‎Bogu, mógłby‎ ‎bowiem‎ ‎nigdy‎ ‎zanadto‎ ‎wierzyć‎ ‎w‎ ‎cudowną interwencję‎ ‎Jego.‎ ‎Takie‎ ‎to‎ ‎trudności‎ ‎powstają‎ ‎ze‎ ‎stwierdzenia‎ ‎dwojakiej‎ ‎natury‎ ‎Kościoła.
3.‎ ‎Trzeci‎ ‎problem‎ ‎spotyka‎ ‎Kościół‎ ‎w‎ ‎tysiącznych formach‎ ‎prawie‎ ‎na‎ ‎każdym‎ ‎kroku.‎ ‎Tematem‎ ‎jego jest‎ ‎podstawowe‎ ‎pojęcie‎ ‎dobra‎ ‎i‎ ‎zła.‎ ‎Można‎ ‎to‎ ‎jednem‎ ‎zdaniem‎ ‎określić:‎ ‎Kiedy‎ ‎zmniejszające‎ ‎się‎ ‎dobro staje‎ ‎się‎ ‎złem?‎ ‎Kiedy‎ ‎zło,‎ ‎polepszając‎ ‎się,‎ ‎staje‎ ‎się dobrem?
Określimy‎ ‎to‎ ‎dokładniej.
(a)‎ ‎Jest‎ ‎uznaną‎ ‎przez‎ ‎wszystkich‎ ‎moralistów‎ ‎rzeczą,‎ ‎że‎ ‎czasowe‎, materialne‎ ‎zło, ‎może‎ ‎być‎ ‎w‎ ‎pewnych‎ ‎wypadkach‎ ‎dozwolone,‎ ‎jeżeli‎ ‎jest‎ ‎pewnem,‎ ‎że usiłowanie‎ ‎zapobieżenia‎ ‎mu‎ ‎może‎ ‎doprowadzić‎ ‎do‎ ‎gorszego‎ ‎zła.‎ ‎Jeśli‎ ‎widzę,‎ ‎że‎ ‎ktoś,‎ ‎będąc‎ ‎uparty,‎ ‎robi w‎ ‎dobrej‎ ‎wierze‎ ‎coś,‎ ‎czego‎ ‎nie‎ ‎powinien‎ ‎robić,‎ ‎nie zawsze‎ ‎mam‎ ‎obowiązek,‎ ‎nawet‎ ‎w‎ ‎konfesjonale,‎ ‎ostrzec go,‎ ‎jeśli‎ ‎wiem,‎ ‎że‎ ‎moje‎ ‎ostrzeżenie‎ ‎nie‎ ‎powstrzyma‎ ‎go od‎ ‎tego‎ ‎złego‎ ‎czynu.‎ ‎W‎ ‎takim‎ ‎razie‎ ‎bowiem‎ ‎moje ostrzeżenie‎ ‎spotęgowałoby‎ ‎jego‎ ‎winę.
b)‎ ‎Lecz‎ ‎reguła‎ ‎ta‎ ‎ma‎ ‎tyle‎ ‎wyjątków,‎ ‎że‎ ‎w‎ ‎praktyce‎ ‎tego‎ ‎zagadnienia‎ ‎rozwiązać‎ ‎nie‎ ‎można.‎ ‎Na przykład‎ ‎me‎ ‎mogę‎ ‎pozwolić‎ ‎złemu‎ ‎ojcu‎ ‎bić‎ ‎dziecka‎ ‎na śmierć,‎ ‎jakkolwiek‎ ‎może‎ ‎on‎ ‎zupełnie‎ ‎nie‎ ‎zdawać‎ ‎sobie sprawy‎ ‎ze‎ ‎swego‎ ‎okrucieństwa.‎ ‎Tak‎ ‎samo‎ ‎—‎ ‎i‎ ‎to tem‎ ‎bardziej‎ ‎-‎ ‎nie‎ mogę‎ ‎pozwolić‎ ‎na‎ ‎popełnianie‎ ‎dalej,‎ ‎ciężkiego‎ ‎grzechu,‎ ‎nawet‎ ‎gdyby‎ ‎w końcu‎ ‎miało z‎ ‎niego‎ ‎wypłynąć‎ ‎wielkie‎ ‎dobro.‎ ‎Nie‎ ‎mogę‎ ‎pozwolić Judaszowi‎ ‎odejść‎ ‎spokojnie‎ ‎do‎ ‎Sanhedrynu,‎ ‎mimo,‎ że jego‎ ‎krok‎ ‎był‎ ‎koniecznem‎ ‎ogniwem‎ ‎dzieła‎ ‎Odkupienia.
Otóż‎ ‎Kościół‎ ‎katolicki‎ ‎ciągle‎ ‎zarzucany‎ ‎jest‎ ‎konkretnemi‎ ‎pytaniami‎ ‎tego‎ ‎rodzaju.‎ ‎„Patrzcie‎ ‎-‎ ‎woła świat‎ ‎-‎ ‎na‎ ‎niezmierną‎ ‎ilość‎ ‎grzechu‎ ‎i‎ ‎nieszczęścia, pochodzących‎ ‎z‎ ‎nierozerwalności‎ ‎małżeństwa.‎ ‎Oto ten‎ ‎człowiek‎ ‎ma‎ ‎żonę‎ ‎nieuleczalnie‎ ‎chorą‎ ‎w‎ ‎zakładzie dla‎ ‎obłąkanych.‎ ‎Czyż‎ ‎wy‎ ‎katolicy‎ ‎nie‎ ‎popędzacie wprost‎ ‎do‎ ‎grzechu‎ ‎przez‎ ‎zmuszanie‎ ‎tego‎ ‎mężczyzny do‎ ‎nieprawych‎ ‎związków‎ ‎dzięki‎ ‎waszemu‎ ‎idealnemu pojęciu‎ ‎o‎ ‎małżeństwie?‎ ‎-‎ ‎Albo‎ ‎znowu‎ ‎w‎ ‎innym‎ ‎wypadku‎ ‎—‎ ‎dlaczego‎ ‎życie‎ ‎jakiejś‎ ‎niewinnej‎ ‎dziewczyny ma‎ ‎być‎ ‎złamane,‎ ‎ponieważ‎ ‎w‎ ‎chwili‎ ‎słabości‎ ‎zgodziła się‎ ‎poślubić‎ ‎rozpustnego‎ ‎tyrana?“
Przed‎ ‎laty‎ ‎nalegano‎ ‎bardzo‎ ‎silnie,‎ ‎by‎ ‎katoliccy misjonarze‎ ‎w‎ ‎Japonji‎ ‎zgodzili‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎niezachowywanie szóstego‎ ‎przykazania‎ ‎na‎ ‎czas‎ ‎jakiś.‎ ‎Mówiono‎ ‎im,‎ ‎a‎by‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎to‎ ‎zgodzili,‎ ‎to‎ ‎tysiące‎ ‎Japończyków‎ ‎nawracać‎ ‎się‎ ‎będą‎ ‎na‎ ‎katolicyzm.‎ ‎A‎ ‎czy i‎ ‎nawrócenie Japonji‎ ‎nie‎ ‎jest‎ ‎warte‎ ‎paru‎ ‎grzechów‎ ‎spełnionych prawie‎ ‎nieświadomie?
Albo,‎ ‎z‎ ‎jakim‎ żalem‎ ‎oskarżano‎ ‎papieża‎ ‎za‎ ‎zgodzenie‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎ruinę‎ ‎Kościoła‎ ‎we‎ ‎Francji‎ ‎jedynie‎ ‎dla zachowania‎ ‎teorji‎ ‎o‎ ‎jurysdykcji‎ ‎papieskiej!‎ ‎Mówiono wtedy,‎ ‎że‎ ‎można‎ ‎było‎ ‎usunąć‎ ‎zasadę‎ ‎na‎ ‎lat‎ ‎kilka,‎ ‎aż minie‎ ‎kryzys,‎ ‎a‎ ‎wtedy‎ ‎z‎ ‎honorem‎ ‎obustronnym‎ ‎zawarto by‎ ‎zgodę. Wiemy‎ ‎zresztą,‎ że‎ ‎czasem‎ ‎nawet‎ ‎teologowie‎ ‎mogą mieć‎ ‎różne‎ ‎opinie;‎ ‎dowodzi‎ ‎tego‎ ‎np.‎ ‎dysputa‎ ‎prowadzona‎ ‎przed‎ ‎laty‎ ‎na‎ ‎temat,‎ ‎czy‎ ‎Chińczykom‎ ‎można pozwolić‎ ‎na‎ ‎praktykowanie‎ ‎kultu‎ ‎przodków‎ ‎jako‎ ‎sposobu‎ ‎ułatwiającego‎ ‎im‎ ‎zrozumienie‎ ‎dogmatu‎ ‎o‎ ‎Świętych‎ ‎Obcowaniu.
Te‎ ‎wszystkie‎ ‎problemy‎ ‎pochodzą‎ ‎z‎ ‎dwojakiej‎ ‎natury‎ ‎Kościoła.‎ ‎Ponieważ‎ ‎utrzymuje‎ ‎on, że‎ ‎jest‎ ‎Boski i‎ ‎ludzki‎ ‎zarazem,‎ ‎musi‎ ‎tak‎ ‎często‎ ‎rozsądzać‎ ‎pozornie sprzeczne‎ ‎prawa‎ ‎Boga‎ ‎i‎ ‎potrzeby‎ ‎ludzi.‎ ‎Tak‎ ‎lub‎ ‎inaczej‎ ‎musi‎ ‎on‎ ‎te‎ ‎sprzeczności‎ ‎godzić.
Roztrząsanie‎ ‎tu‎ ‎dokładne‎ ‎tych‎ ‎problematów‎ ‎i‎ ‎ich podstaw’‎ ‎jest‎ ‎niemożliwe,‎ ‎wymagałoby‎ ‎to‎ ‎bowiem‎ ‎całego‎ ‎traktatu‎ ‎o‎ ‎teologji‎ ‎moralnej,‎ ‎gdyż‎ ‎rozwiązanie tych‎ ‎zagadnień‎ ‎zależy‎ ‎od‎ ‎niezliczonych‎ ‎okoliczności i‎ ‎szczegółów‎ ‎każdego‎ ‎wypadku.‎ ‎Ciekawa‎ ‎rzecz‎ ‎jednak,‎ ‎że‎ ‎te‎ ‎trzy‎ ‎główne‎ rodzaje‎ ‎problemów,‎ ‎o‎ ‎których mówiłem,‎ ‎odpowiadają‎ ‎zupełnie‎ ‎trzem‎ ‎punktom‎ ‎kuszenia‎ ‎Chrystusa‎ ‎na‎ ‎pustyni‎ ‎i‎ ‎powstają‎ ‎z‎ ‎podobnych, a‎ ‎nawet‎ ‎identycznych‎ ‎powodów.‎ ‎Chrystus‎ ‎mógł‎ ‎być kuszony‎ ‎jedynie‎ ‎na‎ ‎podstawie‎ ‎hipotezy,‎ ‎że‎ ‎jest‎ ‎Bogiem-Człowiekiem;‎ ‎i‎ ‎Kościół‎ ‎jest‎ ‎kuszony,‎ ‎jak‎ ‎On‎ ‎był, jedynie‎ ‎na‎ ‎mocy‎ ‎twierdzenia‎ ‎o‎ ‎swej‎ ‎dwojakiej‎ ‎naturze. Słowem,‎ ‎mamy‎ ‎tu‎ ‎jeszcze‎ ‎jedną‎ ‎inowację‎ ‎tezy‎ ‎tej pracy,‎ ‎t.‎ ‎j.,‎ ‎że‎ ‎Chrystus‎ ‎jest‎ ‎kuszony‎ ‎w‎ ‎Kościele‎ ‎dzisiaj‎ ‎w‎ ‎ten‎ ‎sam‎ ‎sposób‎ ‎co‎ ‎na‎ ‎pustyni‎ ‎i‎ ‎dla‎ ‎tych‎ ‎samych‎ ‎co‎ ‎tam‎ ‎powodów.
1.‎»Jeśliś‎ ‎jest‎ ‎Synem‎ ‎Bożym,‎ ‎powiedz,‎ ‎by‎ ‎te‎ ‎kamienie stały‎ ‎się‎ ‎chlebem”(Mat.‎ ‎IV,‎ ‎3).‎ ‎„Jeśli‎ ‎przyszedłeś‎ ‎na świat,‎ ‎by‎ ‎go‎ ‎odkupić,‎ ‎to‎ ‎prostą‎ ‎jest‎ ‎rzeczą,‎ ‎że‎ ‎nie‎ ‎powinieneś‎ ‎zginąć‎ ‎na‎ ‎początku‎ ‎tego‎ ‎dzieła.‎ ‎Użyj‎ ‎zatem swej‎ ‎potęgi,‎ ‎by‎ ‎zachować‎ ‎ziemskie‎ ‎życie,‎ ‎to‎ ‎życie‎ ‎będące‎ ‎narzędziem‎ ‎Odkupienia.‎ ‎Jeśli‎ ‎jej‎ ‎nie‎ ‎użyjesz —‎ ‎umrzesz,‎ ‎a‎ ‎wtedy‎ ‎pokażesz,‎ ‎że‎ ‎nie‎ ‎jesteś‎ ‎Synem Bożym“.
Tak‎ ‎przemawia‎ ‎kusiciel‎ ‎i‎ ‎do‎ ‎Kościoła,‎ ‎i‎ ‎podsuwa mu‎ ‎myśl,‎ że‎ ‎jeśli‎ ‎nie‎ ‎spełni‎ ‎tego,‎ ‎lub‎ ‎jeśli‎ ‎Bóg‎ ‎nie wmiesza‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎jego‎ ‎sprawy‎ ‎w‎ ‎sposób‎ ‎widoczny,‎ ‎to Kościół‎ ‎nie‎ ‎jest‎ ‎tem,‎ ‎czem‎ ‎utrzymuje,‎ że‎ ‎jest. „Jeżeli‎ ‎naprawdę‎ ‎jesteś‎ ‎Boski,‎ ‎to‎ ‎nie‎ ‎powinieneś pozwolić,‎ ‎by‎ ‎twa‎ ‎strona‎ ‎ludzka‎ ‎była‎ ‎zgnieciona‎ ‎przez ludzką‎ ‎namiętność‎ ‎i‎ ‎ziemskie‎ ‎okoliczności.‎ ‎Użyj‎ ‎całej władzy,‎ ‎jaką‎ ‎rozporządzasz,‎ ‎gdyż‎ ‎jakkolwiek‎ ‎możesz być‎ ‎Boskim,‎ ‎to‎ ‎powodzenie‎ ‎na‎ ‎ziemi‎ ‎osiągnąć‎ ‎możesz jedynie‎ ‎ludzkiemi‎ ‎środkami.‎ ‎Rozkaż‎ ‎tym‎ ‎kamieniom, by‎ ‎stały‎ ‎się‎ ‎chlebem.‎ ‎Użyj‎ ‎wojska‎ ‎jako‎ ‎broni‎ ‎duchowej gdzie‎ ‎tylko‎ ‎możesz“.
Potem‎ ‎wobec‎ ‎katastrofy‎ ‎następuje‎ ‎subtelne‎ ‎rozumowanie:
„Z‎ ‎pewnością‎ ‎nie‎ ‎możesz‎ ‎być‎ ‎Boskim,‎ ‎bo‎ ‎Bóg nie‎ ‎postępowałby‎ ‎tak‎ ‎z‎ ‎tobą.‎ ‎Gdybyś‎ ‎był‎ ‎naprawdę Boski,‎ ‎kamienie‎ ‎same‎ ‎prawie‎ ‎zmieniłyby‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎chleb, przynajmniej‎ ‎pragnęłyby‎ ‎służyć‎ ‎dla‎ ‎twojej‎ ‎potrzeby. Lecz‎ ‎niebo‎ ‎jest‎ ‎głuche,‎ ‎nie‎ ‎słychać‎ ‎nawet‎ ‎szmeru‎ ‎odpowiedzi‎ ‎…“‎ ‎I‎ ‎znowu‎ ‎ten‎ ‎sam‎ ‎niesłychanie‎ ‎zręczny argument:‎ ‎„Zadowolnij‎ ‎się‎ ‎być‎ ‎tylko‎ ‎ludzkim‎ ‎i‎ ‎stanąć w‎ ‎szeregu‎ ‎innych‎ ‎ludzkich‎ ‎stowarzyszeń.‎ ‎Zstąp‎ ‎z‎ ‎krzyża, a‎ ‎uwierzymy
A‎ ‎jaka‎ ‎jest‎ ‎odpowiedź?‎ ‎Jest‎ ‎nią‎ ‎nowe‎ ‎potwierdzenie‎ ‎Boskości‎ ‎i‎ ‎zarazem‎ ‎odmowa‎ ‎użycia‎ ‎jej:‎ ‎”Nie samym‎ ‎chlebem‎ ‎człowiek‎ ‎żyje”.‎ ‎„Prawda,‎ ‎że‎ ‎żyję i‎ ‎chlebem,‎ ‎bo‎ ‎jestem‎ ‎ludzki,‎ ‎ale‎ ‎jestem‎ ‎czemś‎ ‎więcej także‎ ‎i‎ ‎dlatego‎ ‎nie‎ ‎zależę‎ ‎tylko‎ ‎od‎ ‎chleba.‎ ‎Prawda, że‎ ‎jestem‎ ‎ludzkiem‎ ‎stowarzyszeniem,‎ ‎zależy‎ ‎więc‎ ‎moje powodzenie‎ ‎od‎ ‎ziemskich‎ ‎stosunków;‎ ‎lecz‎ ‎jestem‎ ‎zarazem‎ ‎Boski,‎ ‎a‎ ‎zatem‎ ‎nie‎ ‎zależy‎ ‎od‎ ‎nich‎ ‎moje‎ ‎istnienie”.
2.‎ „Jeśliś‎ ‎Synem‎ ‎Bożym,‎ ‎rzuć‎ ‎się‎ ‎na dół”. ‎„Jeśli‎ ‎przyszedłeś‎ ‎nawrócić‎ ‎ludzi‎ ‎do‎ ‎wiary‎ ‎w‎ ‎twoją‎ ‎Boskość,‎ ‎to ich‎ ‎nawróć.‎ ‎Ukaż‎ ‎znak‎ ‎niebieski,‎ ‎niewątpliwy‎ ‎i‎ ‎jedyny cud,‎ ‎a‎ ‎uwierzą‎”
Jeśli‎ ‎jesteś‎ ‎Boskiem‎ ‎stowarzyszeniem,‎ ‎zrzuć‎ ‎odpowiedzialność‎ ‎na‎ ‎Boga.‎ ‎Spokojnie‎ ‎oczekuj‎ ‎Jego‎ ‎wmieszania się.‎ ‎Uczyń‎ ‎prosty‎ ‎akt‎ ‎wiary.‎ ‎A‎ ‎On‎ ‎bez‎ ‎wątpienia‎ ‎odpowie‎ ‎ogniem‎ ‎z‎ ‎nieba…‎ ‎Ach!‎ ‎obawiasz‎ ‎się,‎ ‎że‎ ‎On‎ ‎tego nie‎ ‎zrobi?‎ ‎Właściwie‎ ‎wiesz,‎ ‎że‎ ‎nie‎ ‎zrobi.‎ ‎W‎ ‎takim razie‎ ‎nie‎ ‎masz‎ ‎zaufania‎ ‎do‎ ‎własnej‎ ‎Boskości…‎ ‎Ach, weź‎ ‎Go‎ ‎za‎ ‎słowo,‎ ‎Jego‎ ‎aniołowie‎ ‎uniosą‎ ‎ciebie‎ ‎na pewno,‎ ‎czyż‎ ‎nie‎ ‎obiecał‎ ‎On‎ ‎tego?‎
Odpowiedź‎ ‎jest‎ ‎potwierdzeniem‎ ‎prawdziwego‎ ‎człowieczeństwa:‎ „Nie‎ ‎będziesz‎ ‎kusił‎ ‎Pana‎ ‎Boga‎ ‎twego”… „Jestem‎ ‎tu,‎ ‎by‎ ‎pracować‎ ‎w‎ ‎sposób‎ ‎ludzki,‎ ‎nie‎ ‎by‎ ‎wywoływać‎ ‎ogień‎ ‎z‎ ‎Nieba;‎ ‎by‎ ‎pozyskać‎ ‎ludzi‎ ‎w‎ ‎ich‎ ‎sercach,‎ ‎rozumach,‎ ‎w‎ ‎ich‎ ‎woli,‎ ‎nie‎ ‎by‎ ‎obniżać‎ ‎ich‎ ‎człowieczeństwo‎ ‎przez‎ ‎oszałamiające‎ ‎objawy‎ ‎nadziemskiej potęgi.‎ ‎Dałem‎ ‎wolną‎ ‎wolę,‎ ‎i‎ ‎nie‎ ‎odbiorę‎ ‎jej,‎ ‎chyba‎ ‎że dobrowolnie‎ ‎jej‎ ‎się‎ ‎wyrzekną.‎ ‎Nie‎ ‎otrzymają‎ ‎teraz żadnego‎ ‎znaku,‎ ‎prócz‎ ‎znaku‎ ‎Proroka‎ ‎Jonasza‎ ‎(Mat. XII.‎ ‎39)‎ ‎—‎ ‎Boskość‎ ‎wznosząca‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎dołu,‎ ‎nie‎ ‎zstępująca‎ ‎z‎ ‎góry.‎ ‎lak‎ ‎płomień‎ ‎z‎ ‎nieba‎ ‎spadł‎ ‎Lucyfer.‎ ‎Bóg narodził‎ ‎się‎ ‎jako‎ ‎małe‎ ‎dzieciątko‎ ‎na‎ ‎dole,‎ ‎by‎ ‎przekonywać,‎ ‎a‎ ‎me,‎ ‎by‎ ‎zmuszać‎ ‎do‎ ‎poddania‎ ‎się.‎
3.‎ ‎”Dam‎ ‎Ci‎ ‎to‎ ‎wszystko‎,‎ ‎jeśli‎ ‎upadniesz‎ ‎i‎ ‎złożysz‎ ‎mi pokłon” ‎„Oto‎ ‎przed‎ ‎tobą‎ ‎leży‎ ‎pole‎ ‎pracy:‎ ‎zmienić‎ ‎te wszystkie‎ ‎królestwa‎ ‎na‎ ‎jedno‎ ‎królestwo‎ ‎Pana‎ ‎i‎ ‎Chrystusa.‎ ‎Jest‎ ‎tu‎ ‎małe,‎ ‎puste‎ ‎miejsce,‎ ‎gdzie,‎ ‎jeśli‎ ‎jest‎ ‎co złego‎ ‎w‎ ‎tern,‎ ‎czego‎ ‎żądam,‎ ‎to‎ ‎pozostanie‎ ‎ono‎ ‎nieznane i‎ ‎czasowe‎ ‎tylko.‎ ‎Dlatego‎ ‎zgódź‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎uczczenie‎ ‎mnie, a‎ ‎jednym‎ ‎aktem‎ ‎tym‎ ‎spełnisz‎ ‎dzieło,‎ ‎które‎ ‎inaczej‎ ‎zajmie‎ ‎stulecia‎ ‎i‎ ‎będzie‎ ‎kosztowało‎ ‎niezmiernie‎ ‎wiele‎ ‎niepotrzebnie‎ ‎przelanej‎ ‎krwi‎ ‎i‎ ‎łez.”
To‎ ‎samo‎ ‎mówi‎ ‎do‎ ‎Kościoła‎ ‎katolickiego:
„Tu‎ ‎może‎ ‎nawrócenie‎ ‎świata‎ ‎być‎ ‎dopełnione. Rzuć‎ ‎to‎ ‎ziarno‎ ‎kadzidła‎ ‎na‎ ‎ołtarz‎ ‎Diany‎ ‎—‎ ‎postępek czysto‎ ‎materialny,‎ ‎bez‎ ‎następstw‎ ‎—‎ ‎i‎ ‎uzyskaj‎ ‎tolerancję i‎ ‎punkt‎ ‎oparcia‎ ‎w‎ ‎cesarstwie‎ ‎rzymskiem.‎ ‎Milcz‎ ‎przez parę‎ ‎lat‎ ‎o‎ ‎najostrzejszej‎ ‎twej‎ ‎regule,‎ ‎a‎ ‎pozyskasz‎ ‎Japonję.‎ ‎Odrzuć‎ ‎jedno‎ ‎małe‎ ‎prawidło,‎ ‎odnoszące‎ ‎się‎ ‎do ukonstytuowania‎ ‎twej‎ ‎hierarchji,‎ ‎a‎ ‎zatrzymasz‎ ‎francuskie‎ ‎katedry‎ ‎i‎ ‎bogactwa.‎ ‎Nikt‎ ‎nie‎ ‎będzie‎ ‎wiedział, będzie‎ ‎to‎ ‎tylko‎ ‎chwilowy‎ ‎układ;‎ ‎za‎ ‎parę‎ ‎lat,‎ ‎gdy wszystko‎ ‎się‎ ‎uspokoi,‎ ‎będziesz‎ ‎mógł‎ ‎robić‎ ‎co‎ ‎zechcesz, będzie‎ ‎już‎ ‎po‎ ‎kryzysie.”
Odpowiedź‎ ‎brzmi:
„Idź‎ ‎precz‎ ‎szatanie…‎ ‎Panu‎ ‎Bogu‎ ‎twemu‎ ‎kłaniać się‎ ‎będziesz‎ ‎i‎ ‎Jemu‎ ‎samemu‎ ‎służyć…„‎ ‎„Gdy‎ ‎raz‎ ‎widzę jasno,‎ ‎co‎ ‎w‎ ‎danym‎ ‎wypadku‎ ‎jest‎ ‎dobre‎ ‎a‎ ‎co‎ ‎złe,‎ ‎to żadna‎ ‎siła‎ ‎świata‎ ‎nie‎ ‎wzruszy‎ ‎mnie.‎ ‎Lepsze‎ ‎odrzucenie‎ ‎i‎ ‎krzyż,‎ ‎tysiąckrotnie‎ ‎powtarzane,‎ ‎lepsza‎ ‎utrata jakiejkolwiek‎ ‎ziemskiej‎ ‎nadziei‎ ‎czy‎ ‎pomocy,‎ ‎lepsza‎ ‎strata wszystkich‎ ‎dóbr‎ ‎ziemskich,‎ ‎niż‎ ‎zniszczenie‎ ‎jednego‎ ‎słowa z‎ ‎Bożego‎ ‎Prawa.‎ ‎Królestwa‎ ‎ziemskie‎ ‎mają‎ ‎się‎ ‎wznieść do‎ ‎Królestwa‎ ‎Bożego,‎ ‎a‎ ‎nie‎ ‎Boskie‎ ‎Królestwo‎ ‎zniżyć się‎ ‎do‎ ‎miary‎ ‎ziemskich‎ ‎królestw,‎ ‎jeśli‎ ‎jeden‎ ‎szczegół poświęcę‎ ‎z‎ ‎Bożego‎ ‎planu,‎ ‎to‎ ‎nie‎ ‎zbawię‎ ‎świata,‎ ‎tylko sam‎ ‎się‎ ‎zatracę.”
W końcu‎ ‎jedna‎ ‎uwaga:‎ ‎te‎ ‎trzy‎ ‎główne‎ ‎kuszenia są‎ ‎kuszeniami‎ ‎siły,‎ ‎nie‎ ‎słabości.‎ ‎Do‎ ‎siły‎ ‎Chrystusa są‎ ‎zwrócone.‎ ‎„Zbaw‎ ‎się,‎ ‎użyj‎ ‎swej‎ ‎siły,‎ ‎ujawnij‎ ‎sięl” Tak‎ ‎samo‎ ‎zwrócone‎ ‎są‎ ‎do‎ ‎siły‎ ‎Kościoła:‎ ‎„Użyj‎ ‎potęgi ludzkiej‎ ‎i‎ ‎Boskiej,‎ ‎którą‎ ‎rozporządzasz.‎ ‎Jesteś‎ ‎tak‎ ‎po‎tężny,‎ ‎że‎ ‎raz,‎ ‎na‎ ‎chwilę,‎ ‎możesz‎ ‎pozwolić‎ ‎sobie‎ ‎na‎ ‎słabość.”‎ ‎Odpowiedź‎ ‎obu‎ ‎jest‎ ‎odpowiedzią‎ ‎św.‎ ‎Pawła: „Gdy‎ ‎jestem‎ ‎słaby,‎ ‎jestem‎ ‎silny.”‎ ‎„Często‎ ‎omdlewam w‎ ‎pustyni,‎ ‎lecz‎ ‎nie‎ ‎umieram.‎ ‎Wszystka‎ ‎moc‎ ‎dana‎ ‎mi jest‎ ‎na‎ ‎ziemi‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎niebie,‎ ‎lecz‎ ‎żyjąc‎ ‎między‎ ‎ludźmi,‎ ‎wolę pracować‎ ‎ludzkiemi‎ ‎sposobami.‎ ‎Jestem‎ ‎gotów‎ ‎znieść ostateczny‎ ‎wstyd‎ ‎i‎ ‎śmierć‎ ‎i‎ ‎opuszczenie,‎ ‎i‎ ‎zwyciężam przez‎ ‎zwyciężające‎ ‎mnie‎ ‎siły.“
Odpowiedź‎ ‎ta‎ ‎jest‎ ‎zupełnie‎ ‎usprawiedliwiona.‎ ‎Według‎ ‎ziemskiego‎ ‎rozumienia‎ ‎Kościół‎ ‎dawno‎ ‎winien‎ ‎był zginąć‎ ‎w‎ ‎pustyni;‎ ‎lecz‎ ‎nie‎ ‎stało‎ ‎się‎ ‎to,‎ ‎gdyż‎ ‎żyje‎ ‎on nie‎ ‎tylko‎ ‎chlebem.‎ ‎Według‎ ‎zwykłego‎ ‎rozsądku‎ ‎twierdzenie‎ ‎Kościoła‎ ‎o‎ ‎jego‎ ‎najwyższej‎ ‎władzy‎ ‎w‎ ‎sprawach duchowych‎ ‎dawno‎ ‎powinno‎ ‎było‎ ‎być‎ ‎odrzucone,‎ ‎tym czasem‎ ‎co dzień‎ ‎przychodzą‎ ‎nowi‎ ‎zwolennicy.‎ ‎Dawno już‎ ‎powinien‎ ‎był‎ ‎Kościół‎ ‎zginąć‎ ‎z‎ ‎powodu‎ ‎odmowy liczenia‎ ‎się‎ ‎ze‎ ‎światem;‎ ‎stracił‎ ‎Anglję‎ ‎przed‎ ‎300‎ ‎laty, Rzym‎ ‎przed‎ ‎50,‎ ‎Francję‎ ‎wczoraj,‎ ‎przez‎ ‎ten‎ ‎niepoprawny upór‎ ‎i‎ ‎szaloną‎ ‎wierność‎ ‎dla‎ ‎Prawa‎ ‎Bożego.‎ ‎A‎ ‎jednak Christus‎ ‎vivit,‎ ‎Christus‎ ‎regnat‎,‎ ‎Christus‎ ‎imperat.‎ ‎Aniołowie‎ ‎wzmacniają‎ ‎Go‎ ‎niewidzialnie‎ ‎i‎ ‎cho‎ć‎ ‎nie‎ ‎unoszą‎ ‎Go tak,‎ ‎by‎ ‎nie‎ ‎ranił‎ ‎nóg‎ ‎o‎ ‎kamienie,‎ ‎służą‎ ‎Mu,‎ ‎ponieważ odmówił‎ ‎służyć‎ ‎Lucyferowi. Błogosławieni‎ ‎cisi,‎ ‎albowiem‎ ‎oni‎ ‎posiądą‎ ‎ziemię. (Mat.‎ ‎V,‎ ‎4).

R.‎ ‎H.‎ ‎BENSON -CHRYSTUS W ŻYCIU KOŚCIOŁA, NAKŁAD‎ ‎KSIĘGARNI‎ ‎SW.‎ ‎WOJCIECHA.1921


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Jedna odpowiedź do „„Chrystus w życiu Kościoła”. – Klucz do zrozumienia katolickiej wiary. Cz.IV. Kuszenie”

  1. Awatar Zbyszek
    Zbyszek

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

    Polubienie

Skomentuj