Rozmyślanie siódme.
O karach piekielnych.
I. Jak dla wybranych zgotował Bóg niebo, tak dla odrzuconych i grzeszników piekło. Nieskończona Jego mądrość musi wszystkiemu właściwe wyznaczyć miejsce. Czemże zaś jest piekło, jak nie wiecznem więzieniem, pełnem nieugaszonego ognia i zgrzytania zębów. (1) Jest to jezioro ogniste i siarkowe (2), w środku ziemi; miejsce niezmiernie szczupłe i ciasne, zbiór wszelkich kar, stek wszelkich boleści, ziemia cienista i okryta mgłą śmierci, ziemia nędzy i ciemności, gdzie niema najmniejszego porządku, lecz wieczny strach panuje (3). Ciemności są tam namacalne, zapach nieznośny, upał nie do porównania, boleść nie do uwierzenia. W tej tedy najczarniejszej otchłani, w tej niezgłębionej studni, w tym żałobnym domu, przepełnionym żarłocznymi płomieniami, w którym nic nie słychać oprócz wzdychań, wycia i strasznych jęków, na wieki będą mieszkali nieszczęśni grzesznicy. Towarzyszami ich będą szatani, ohydni w swojej brzydocie, okrutni w nienawiści, a straszni z wejrzenia. Nie będzie tam rodziców, ani krewnych, którzy by nieszczęśliwych pocieszyli wśród tak licznych utrapień i katuszy. Bo chociaż ich wielu razem będzie cierpiało te same męki, to jednak zamrze w nich wszelkie współczucie, i owszem wiecznymi złorzeczeniami będą sobie dokuczać wzajemnie. Nie będzie tam przyjaciół, bo ci, straciwszy uczucie przyjaźni, zamienią się w nieprzejednanych wrogów. Nie będzie tam sług i niewolników do posługi, bo tu wszystko będzie katuszą, wszystko pełne wściekłości, gniewu i srogości. Zbiór grzeszących, kupa zgrzebi, a dokonanie ich płomień ognistą (4). Ojciec będzie się zżymał na syna, syn na ojca; sługa będzie złorzeczył panu, pan będzie przeklinał sługę; a lubo się wszyscy będą jak najstraszniej nienawidzieć, przecież wbrew woli będą musieli razem przebywać i będą zbici jako cegły w piecu tak, że się nie zdołają ruszyć, ani zmienić miejsca. Jakkolwiek piekło według Izajasza rozszerzyło duszę swoją bez wszelkich granic (5), to jednak wstępujących doń tak wielka będzie liczba, że zaledwo każdemu tyle miejsca zostanie, ile zajmie objętością ciała.
II. Oprawcy i kaci będą tam bardzo okrutni; bo już każdy z potępieńców będzie katem dla innych dręcząc ich swoim widokiem. nienawiścią, obelgami, przezwiskami i złorzeczeniami. Następnie szatani, jako najzaciętsi wrogowie, będą się znęcać nad nieszczęśliwymi, już to strasznymi zjawiskami, widziadłami, już też innymi mękami. Jeszcze okrutniejszym katem niż inni, będzie robak sumienia, który nigdy nie umiera. Sam bowiem potępieniec, przypominając sobie i grzechy, jakie popełnił, i natchnienia, jakie otrzymywał, by się opamiętał i uniknął tych mąk, na jakie się dobrowolnie skazał, będzie sam dla siebie katem i będzie się gryzł i szarpał w zapamiętałym szale.
Nie masz większej kary za grzechy, jak wyrzuty sumienia: ile bowiem grzechów, tyle sztyletów przeszywających duszę. Wreszcie najsroższym katem będzie ręka niewidzialnego Boga, która w dziwny sposób będzie ciężyła nad bezbożnymi. Będą oni sobie wprawdzie życzyć, aby Boga nie było i miotać przeciwko Niemu najstraszniejsze bluźnierstwa, lecz to wszystko tylko ku powiększeniu ich mąk posłuży. Wtenczas dopiero, ale dobitnie, zrozumieją, jak straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żywego. (5) Wtenczas poznają, o ileby lepiej było usłuchać głosu sumienia i zawczasu wyzwolić się z win grzechowych. Wtenczas uznają marność światowych rozkoszy i powiedzą: Skosztowałem trochę miodu, a oto teraz umieram (6). Przyjdźcież tedy wszystkie możliwe rodzaje udręczenia, przyjdźcie oszczerstwa i fałszywe posądzenia, przyjdźcie wszystkie boleści duszy i choroby ciała, drzejcie mnie w kawałki i dręczcie, jak tylko możecie; powstańcie, buntujcie się przeciwko mnie wszystkie twory niebieskie i ziemskie, wszystkie mocy piekielne; chętnie zniosę dopuszczenia sprawiedliwości Bożej w tem życiu, bylebym w przyszłem dostąpił miłosierdzia!
III. Kary potępionych są dwojakie: kara utraty i kara zmysłów; pierwsza odpowiada odwróceniu się od Pana Boga, druga zwróceniu się ku stworzeniom. Kara utraty zasadza się na bezpowrotnej stracie oglądania Pana Boga, wykluczeniu z Ojczyzny niebieskiej i zagubieniu ostatecznego celu i szczęścia, do którego się było stworzonym, na wykluczeniu od najmilszego widoku człowieczeństwa Chrystusowego, od towarzystwa ze Świętymi, od uszczęśliwiającej miłości i wypływających z niej rozkoszy. O! jakimże smutkiem napełni owa strata tych mianowicie, którzy za życia ziemskiego poznali wiarę prawdziwą i na służbę Bożą byli poświęceni! Jak oglądanie Pana Boga twarzą w twarz jest największem szczęściem, tak Jego utrata jest największem nieszczęściem i zbiorem wszystkich klęsk. Jako kamień cięży bezustannie do środka ziemi, tak i dusza, wyzwolona z więzów ciała, będzie dążyła do swego punktu środkowego ostatecznego celu, a napotkawszy na przeszkodę w postaci grzechów śmiertelnych, w jakiż szał popadnie, jakaż ją opanuje rozpacz! Nawet najbystrzejszy rozum nie zdoła należycie pojąć wielkości tej kary; bo jeżeli już straty doczesne tak wielce nas bolą, to cóż powiedzieć o stracie wiecznej, o stracie zbioru wszelkich dóbr? Potępieni woleliby raczej ponosić wszystkie inne doczesne i wieczne kary aniżeli utracić to błogosławione oglądanie Pana Boga; rozumie się, że nie pochodzi to z jakiejś miłości ku Bogu, ku któremu nieprzejednaną pałają nienawiścią, ale jedynie z tej prostej przyczyny, że się widzą pozbawionymi tego szczęścia, które by im wieczną pomyślność przyniosło.
To rozważanie powinno nas doprowadzić do obrzydzenia grzechów, bo one jedynie mogą nas pozbawić tak wielkiego szczęścia. Na koniec powinniśmy z Prorokiem prosić Pana Boga, aby nas nie odrzucał od oblicza swego (7).
IV. Kara zmysłów dręczy potępieńców na ciele, zmysłach i wewnętrznych władzach duszy. Żaden zmysł, żaden członek, żadna cząstka ciała nie ujdzie szczegółowej i ciężkiej męczarni: oczy będzie dręczył widok nieprzyjaciół, szatanów i współpotępionych, których ciała, ogniem przepalone, będą budziły odrazę niezmierną; uszy nic innego nie usłyszą, jak tylko płacz, jęki, wycia, zgrzytania zębów, narzekania, obelgi i bluźnierstwa; zmysł powonienia będą dręczyły nieznośnego zapachu wyziewy z pałającego siarką jeziora i ciał potępieńców: smak będzie cierpiał nieznośną gorycz, i będą mrzeć głód, jako psi (8) i prosić o kroplę wody, aby sobie zwilżyli język, a nikł im nie poda (9).
Wreszcie zmysł czucia będzie straszliwie umęczony, bo od stopy nóg aż do wierzchu głowy nie będzie w nich zdrowia, lecz sama boleść i gorycz i stek udręczeń. O! nieszczęsne rozkosze, które się kończycie zatraceniem i wiecznym płaczem! Także i zmysły wewnętrzne nie pozostaną bez kary, owszem wszystkie władze duszy będą cierpiały właściwe sobie męki. Wyobraźnię całkowicie pochłoną obecne udręczenia tak, że się nie będzie mogła zwrócić ku czemu innemu, ale jedynie i wyłącznie będzie zajęta tymi strasznymi obrazami, jakie się jej bez ustanku przedstawiać będą; pamięć jako zagniewane i wzburzone morze będzie miotało wspomnienie wielu rzeczy: to się jej przy pomną dawne uciechy i rozkosze, to znowu obecne położenie bez wyjścia; rozum, zupełnie przyćmiony, dręczyć będą liczne błędy, a przede wszystkiem będzie winy swoje uważał za nieznaczne, a kary za zbyt ciężkie i stąd będzie przezywał Boga okrutnym i niesprawiedliwym; niczem się nie będzie mógł zająć, jak tylko obecną nędzą i straconem szczęściem, którego się za chwilowe rozkosze pozbył; wola będzie upodloną i w grzechach zatwardziałą, niezdolną do zmiany i pokuty; Boga będzie nienawidzieć, zbawionym zazdrościć i chciałaby do skutku doprowadzić te mściwe zamiary, lecz nie zdoła, bo żądza niezbożnych zaginie (10): to też przepełniona wściekłością, goryczą i rozpaczą będzie sama siebie bez przestanku gryzła.
V. Szczególniejszą karą będzie kara ognia. Nasz zwyczajny ogień w porównaniu z onym ogniem straszliwie morderczym jest jakby malowany i cieniem prawdziwego ognia; a skoro już tego zwyczajnego nie odważamy się dotknąć ani końcem palca, to czemuż się tamtego strasznego i niegasnącego pożaru nie boimy? Ogień zwyczajny grzeje i świeci, a kiedy już zupełnie zniszczy zarzewie, ginie. Ogień piekielny nie ma w sobie nic takiego, co by mogło jakąkolwiek sprawić przyjemność; goreje on, lecz nie ustaje. Owszem ten ogień, jako narzędzie Sprawiedliwości Bożej, nawet nie tylko ciała, ale i dusze, odłączone od ciała, potrafi piec dziwnym, a jednak prawdziwym sposobem.
Oprócz tych wspólnych wszystkim kar są jeszcze inne szczegółowe, wyznaczone na ukaranie szczególnych grzechów; stąd teź pyszni, zazdrośni, lubieżni, będą mieli swoje właściwe katusze, aby się spełniło co napisano: Jako się wiele wynosiła i w rozkoszach była, tyle jej dajcie męki i żałości (11).
Wreszcie największą i najcięższą katuszą dla potępieńców będzie wieczność. W tem życiu chociażby przyszło człowiekowi ponosić największe cierpienia i kłopoty, przecież pewną osłodą jest nadzieja ich końca, bo śmierć wszystkiemu tamę położy. Tam jednak będą cierpienia potępionych bez wszelkiej osłody, bo są bez granic i nigdy się nie skończą. O jakież straszne jest zaślepienie rozumu ludzkiego! za krótkotrwale pociechy tracić wieczne wesele! i za lichą rozkosz zmysłową skazywać się na straszne męki bez końca. Zastanawiajmyż się pilnie nad tymi prawdami i starajmy się o zbawienie wieczne.
Feniks odrodzony, czyli Ćwiczenia duchowne. Kard. J. Bona – Cz.VI. O sądzie ostatecznym
Pisma ascetyczne kardynała Jana Bony. I, Feniks odrodzony czyli Ćwiczenia duchowne. Tarnów, 1891.
1) )Zob. Iz., LXVI, 24: Mat., XIII, 50.; Mark., IX,. 42,-47.
2) Obj., XX, 9, 14, 15.
3) Job, X, 21, 22.
4) Ekkl., XXI, 10. 21 Izai, V, 14.
5) Żyd., X, 31.
6) I. Król„ XIV, 43.
7) 1’s., L, 13.
8) Ps., LVIII,
9) Łuk., XVI, 24.
10) Ps. CXI. 10
11) Obj. XVIII


Skomentuj