NA ŚWięto NAWiedzenia MATKI BOSKIEJ
„Albowiem odtąd błogosławioną mię zwać będą wszystkie narody“. (w pieśni Magnificat)
Tajemnice życia Maryi oby się stały kluczem do rozwiązania tajemnic życia naszego. Na każde zapytanie: co mam w tym razie uczynić? odpowiedzmy sobie przykładem Maryi, która dwojakiem żyjąc życiem, dwojaki dała nam wzór życia.
Jak na nieruchomym błękicie nieba te gwiaździste w ciągłym ruchu przesuwają się światy, tak na błękicie duszy Maryi, jak jasne gwiazdy praktycznego życia, przesuwały się cnoty jej niezrównane. Przeżyła Maryja całe życie człowieka. Tak jako Syn Jej przekochała, przepracowała, przepłakała, pielgrzymstwo swoje! Jako Matka rodu ludzkiego zbliżyła się do ludzi, jako Matka Stwórcy swego zbliżyła się do Boga. Rozmyślanie i czyn, boleść i miłość, oto życie Maryi!
Dzisiejsza tajemnica jakże jest pełna powabu, uroku, jak pełna dla nas nauki. Marya, Matka Stwórcy, odwiedza matkę stworzenia; Matka Boga, do matki człowieka, pospiesza tym pospiechem serca, które tylko dla innych czuje, bije i żyje. I spieszy Marya sama przez góry i lasy Judei odwiedzić krewną swą Elżbietę. Ona nie czeka aby ta do Niej przyszła jako do matki oczekiwanego Zbawiciela; aby Jej hołd i cześć oddała. Ah bo Marya nosiła pod sercem swoim Tego, który pierwszy dał nam przykład pokory; Bóg upokorzył się przed ludźmi, aby nauczył ludzi korzyć się przed Bogiem. Marya o całej godności, wielkości swej zapomina; ciągle tylko brzmią w Jej duszy słowa: „Oto ja służebnica Pańska!”
I patrzyła Marya w ten uroczy błękit nieba, ale ona tymczasem niebo w łonie swem mieściła. I niebo całe patrzyło się ze czcią i uwielbieniem na tę dziewicę, która królową nieba została; i kwiaty woń wydawały pod stopami Jej; i nad głową Jej chwiały się palmy, a cała przyroda witała i wielbiła matkę Stwórcy swego. Jako ołtarz żyjący przesuwała się Marya tymi drogami i ścieżkami, niosąc w łonie swoim Boga i Syna swego.
O czemuż i my za przykładem Maryi w czasie pielgrzymstwa naszego na ziemi nie staramy się w myśli, w sercu, w duszy nosić Jezusa? czemuż częściej nie chcemy Go przyjmować do serca naszego? Raz tylko wstąpił najsłodszy Zbawiciel w łono Maryi, do serc naszych nigdy wstąpić się nie wzbrania.
I stanęła Marya zmęczona, znużona tą długą górzystą drogą w progu domu Elżbiety. I powitała Marya matkę przysłańca i powitała Elżbieta matkę Boga i zawołała natchniona Duchem świętym: Błogosławiona Ty między niewiastami i błogosławion owoc żywota Twego! A zkądże mnie to, że przyszła Matka Pana mego do mnie!
O czemuż i my ze łzami rzewnej miłości radości nie powtarzamy często w życiu naszem tych słów Elżbiety: Błogosławiona jesteś o Maryo! i zawsze i wszędzie błogosławić Cię będzie dusza moja. Matko! czy to nie złudzenie serca mego, że Cię tym słowem, w którem jest cała przepaść miłości i szczęścia nazywać mogą? Niebo całe czcząc i wielbiąc wielkość Twoją, królową Cię głoszą, a dla mnie Tyś daleko więcej jak Królową i Panią; dla mnie Ty matką jesteś, boś Ty nie dla aniołów ale dla mnie matką Boga mego została; Dla mnie! a któż ja jestem abym mógł się odważyć tak serdecznie, tak poufnie mówić do Ciebie?! kto jestem? cicho, nędzne, biedne stworzenie; ta mała muszka, co brzęczy w powietrzu; ten polny kwiatek, co dziecko nóżką swoją podeptać może; to ziarnko prochu, które lada wietrzyk unosi; ta kropla rosy, która zaledwie padnie na ziemię a jnż wysycha; — O mniej daleko! bo ta muszka, ten kwiatek, to ziarnko, ta kropla, nigdy Cię nie obrażają i nie powstają przeciw Synowi Twemu a ja!! ale jednak Ty musisz mnie kochać.
Gdybyś była królową i Panią tylko moją, lękałbym się gniewu Twego; ale że jesteś matką, całą ufność w sercu Twem pokładam bo wiem, co to jest matka. O Ty wiesz dobrze, jak drogą ceną jest odkupiona dusza moja, Krwią Syna Twego; Ty na niej widzisz tę krew, na którąś pod krzyżem stojąc, w takiej boleści patrzyła. Ty słyszysz i dziś te słowa, któreś z krzyża po słyszała: oto syn Twój, oto córka Twoja!
I posłyszała Marya to pozdrowienie Elżbiety, i uczuciem wielkiem przejęta została dusza Jej. I zadrżało Jej serce i rozpromieniła się myśl Jej; Marya otwiera błogosławione usta i w milczeniu słucha niebo słów od Ducha świętego natchnionych; i słucha Elżbieta w wyniszczeniu najgłębszej pokory i uwielbienia, słucha posłannik Jezusa w żywocie matki swej, Hymn chwały i dziękczynienia, który brzmiał w duszy Maryi i rozpływał się… jak strumienie srebrnymi wód kryształami, jak słońce jasnymi blasku promieniami: „Wielbij duszo moja Pana: i rozdadował się duch mój w Bogu Zbawicielu moim. I mięszkała z nią Marya jakoby „trzy miesiące: i wróciła do domu swego.
Jakie pierwsze powitanie i wstąp w dom Elżbiety, taki był i cały czas pobytu Jej. Oby ten przykład Maryi stał się dla nas przykładem odwiedzin naszych. Lecz niestety jakże u nas przeciwnie się dzieje! Ludzie ciągle się odwiedzają; z domu w dom, z miejsca na miejsce przenoszą nudotę, próżnią, złość serca swego! Cichy domowy zakątek stał się dla nas nieznośnym ; uciekamy od obowiązków naszych prawdziwych, tworząc sobie obowiązki towarzyskie, urojone; uciekamy od Boga, nudno nam z Bogiem, świata potrzebujemy, świata szukamy. Wychodzimy z domu, uzbroiwszy serce nie w kwiaty łagodności, miłości i pokory, ale w ciernie zazdrości, niepokoju i złości, aby nie mieć innych ran serca. Bez Boga, wychodzimy, bez Boga wchodzimy w dom obcy.
Rozmowy nasze czemże są? zważmy słowa nasze, zważmy myśli nasze, zważmy uczucia nasze! słowa czcze, próżne, za które jednak Bogu przyjdzie zdać rachunek; — myśli podejrzliwe, zawsze do złego sądzenia skłonne; uczucia nieraz tak podłe i niegodziwe, a to wszystko pokryte jakimś urokiem wymowy, formami przyjaźni i miłości.
I na takich odwiedzinach przechodzi połowa życia naszego. Tam się wszędzie chcemy wkręcić, gdzie nas bynajmniej nie potrzebują; ale tam gdziebyśmy mogli być użytecznemi, trudzić się nie chcemy. O! życie goni ku wieczności, a my z pustym sercem i próżnymi rękami staniemy na sądzie Boskim.
Życie stało się dla nas igraszką; dusza nasza jak zgniły owoc, o który nikt nie dba. Bóg jako idea próżna, świat jest dla nas niebem, Bogiem, wiecznością, wszystkiem, a ten świat jednak od Boga przeklęty, a z światem ci wszyscy, którzy go kochają.
Każą nam takie czynić odwiedziny! Niech nas w dom obcy nie świat ale Bóg wprowadza; a gdzie z Bogiem w dom wejdziemy, wejdzie z nami i błogosławieństwo Boskie! Nawiedzenie Najświętszej Panny Maryi niechaj nam będzie zachętą i przykładem. Tajemnice życia Jej nie na to są tylko, abyśmy je rozpamiętywali, ale abyśmy je rozpamiętując w życie wprowadzali. Niech miłość bliźniego, ale nie miłość własna wskazuje nam, gdzie i jak iść mamy. Nie schodźmy z drogi, która nas do nieba prowadzi, aby tu i ówdzie odwiedziny czynić; ale wstępujmy w każdy dom, który na tej najduje się drodze, gdzie nauczyć i pocieszyć i siebie i innych możemy.


Dodaj odpowiedź do Zbyszek Anuluj pisanie odpowiedzi