Nieustanne powracanie do Boga (12) –Eucharystia i Najsłodsze Serce Pana Jezusa


ROZMOWA DWUNASTA.

Eucharystia i Najsłodsze Serce Pana Jezusa.

Aby zrozumieć sprawy Jezusa Chrystu­sa, trzeba się uciekać do dziwnych baśni. Więc i ja tak uczynię, ponieważ Pan naj­droższy posunął swoją miłość i pragnienie miłości nad wrszelkie pojęcia.

Biedna matka, której smutną historię opisałem, nie mogła dłużej znieść udręcze­nia, jakie jej sprawiała obojętność syna. Dowiedziawszy się, że u dzikich ludzi matki dają dzieciom na pokarm swoje własne ciało, ucięła sobie obie ręce, kazała z tego przy­rządzić starannie potrawę dla swego syna i stanąwszy przed nim rzekła: oto matka twoja nieszczęśliwa, przynosi ci własne ciało swoje na pokarm, gdyż jej powiedzia­no, że ta potrawa tajemnicza uzdrawia dziecko, które ją spożyje. Teraz, spodzie­wam się, że nie będziesz mógł dłużej się opierać, że na widok takiego zbytku miłości będziesz mnie kochał; o zaklinam cię, miej litość nade mną.

Dziecię, przez chwilę zdumione i prze­rażone, uśmiechnęło się do swej biednej matki, która zadrżała z radości.  Ale na tym się skończyło: po chwili dziecię po­wróciło do swej obojętności i nieczułości.

O mój Jezu, czyż takie opowiadania przystoją, kiedy się mówi o Tobie? Tak jest; bo one tylko nam przypominają rze­czywistość, trudną do uwierzenia; w tym coś dla nas uczynił.

Miłość dąży do połączenia się; dlatego ojciec ściska w swych objęciach ukochanego syna.

Ustanowił Pan Jezus Eucharystię, która właśnie jest sakramentem doskonałego zje­dnoczenia. Tak, Eucharystia jest zjedno­czeniem. Jest to zjednoczenie ciągłego przebywania Pana Jezusa z nami; jest zje­dnoczenie Pana Jezusa, który się rozmnaża, aby stać się Bogiem dla każdego; jest zje­dnoczenie Odkupiciela, który względem każdego chrześcijanina powtarza swą ofiarę Kalwaryjską; jest niewymowne połączenie w Komunii św. Boga, który się stał pokarmem i jakby jedną istotą z człowiekiem.

Otóż teraz, Zbawiciel może już zado­wolilił swą miłość. Jeszcze nie! kochając bez miary, chce być bez miary kochanym; w tym celu właśnie ustanowił Przenajśw. Sakrament. Spodziewał się, że ludzie na widok takiego cudu miłości Bożej, na widok Jezusa, który się stał ich towarzyszem, ich ofiarą codzienną, ich pokarmem nawet, po­wiedzą w końcu: O Jezu, kocham Cię!

Niestety! zawiódł się! Wprawdzie nie­które dusze, w ciągu wieków poświęciły się Jego miłości, ale większość została obojętną.

Wówczas Pan Jezus zamknął się w swoim smutku i z głębi tabernakulum woła na nas: O wy wszyscy, którzy przechodzicie, zastanówcie się i przypatrzcie, czy jest boleść jako boleść moja!

Przez siedmnaście wieków pozostawał tak w swojem więzieniu pałając miłością, ale bardzo mało miłowany. Wreszcie je­dnego dnia, albo raczej jednej nocy, ten Pan najdroższy nie mógł się już powstrzymać i, ze tak ośmielę się wyrzec, zabrakło Mu cierpliwości.

Było to w Paray le Monial. Tabernakulum otworzyło się. Pan Jezus wyszedł i pokazał się w postaci ludzkiej.

W rękach Swych trzymał Swoje własne Serce przebite włócznią. Oto, rzekł do za­konnicy klęczącej u nóg Jego, oto Serce, które tak ukochało ludzi, a które odbiera od nich tylko oziębłość i obojętność. A użaliwszy się nad swym nieszczęśliwym losem, zawołał: Najwięcej boleści doznaję z tego, że dusze mnie poświęcone, tak mało mają dla mnie miłości. Potem prosił, jako o jałmużnę dla Swego Serca, o jakie oznaki, miłości od tych, którzy będą mieli litość nad Nim.

Moja jałmużna już gotowa. Jest to cią­głe powracanie moje do tego najdroższego Pana: jest to ciągłe dążenie do prawdziwej pokuty i modlitwy; jest to ustawiczne odna­wianie dobrej woli: jest to żywe pragnienie zbawienia dla miłości Bożej. Jakże odmó­wić Jezusowi Chrystusowi tej daniny? Tym więcej powinienem to uczynić, że znając moją nędzę, żąda odemnie tylko powolnego postępu, byleby moje pragnienie i usiłowa­nia były prawdziwe i szczere.

O mój Boże, przyrzekani Ci, że dlatego, aby Cię nie zasmucić, pamiętać będę odtąd o mojej duszy i o miłości Twojej. Moje powracanie do Boga będzie życiem mego życia i radością dla Twego Serca. O Maryjo, módl się za T wojem biednemdzieckiem, aby Pan Jezus był z niego za­dowolony.

Nieustanne powracanie do Boga (11) – Wierzyć, a nie kochać Jezusa jest to nie być ani człowiekiem, ani chrześcijaninem


Nieustanne powracanie do Boga. Przez prawdziwą pokutę i prawdziwą modlitwę. Przez kapłana Zgrom. Redemptorystów. (Tłumaczenie z francuskiego). Przemyśl. 1893. Nakładem OO. Redemptorystów w Mościskach


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Create a website or blog at WordPress.com

%d blogerów lubi to: