ROZMOWA JEDENASTA.
Wierzyć w tajemnicę Odkupienia i nie kochać Pana Jezusa, jest to nie być ani człowiekiem, ani chrześcijaninem.
Pewna matka miała syna, który ją nie kochał i tym brakiem miłości sprawiał wielką boleść jej macierzyńskiemu sercu. Dziecię to zapadło w ciężką chorobę. Co uczyniła jego biedna matka ? O jakie dziwne miłość ma pomysły! Powiedziała sobie: „Teraz mam sposobność podwójnie zadowolić moją miłość. Przywrócę memu synowi zdrowie, bo go kocham: ażeby mu je przywrócić użyję środka, który go zmusi do kochania mnie, gdyż ja jego miłości pragnę. Powiedziawszy to, za cenę złota kupiła u lekarza niezwodnicze lekarstwo.
Nie dość na tym. Jeżeli mu dam to lekarstwo tak jak jest, rzekła do siebie, może wyzdrowiawszy nie będzie mnie jeszcze kochał. — Cóż robi? o to : przecina sobie żyłę i wytacza z siebie krew prawie do ostatniej kropli Tę krew miesza z lekarstwem, które ma uleczyć jej syna – i robi jeden napój: z lekarstwa i z krwi.
Przekonawszy się, że przez ubytek krwi twarz jej nosi na sobie piętno śmierci, bierze naczynie, zbliża się do łoża swego dziecięcia i cała przejęta miłością i nadzieją mówi: „Synu mój, spojrzyj na twą matkę. Widzisz mnie umierającą, krew moją wylałam dla ciebie, bo mi powiedziano, że krew matki zmieszana z lekarstwem przywraca dziecięciu zdrowie. Wypij je, ono cię uzdrowi, ale wypiwszy je, kochaj mnie, błagam cię, kochaj mnie!
Dziecię spoglądając na matkę błędnym wzrokiem, bierze naczynie, pije krew i mówi: „Wypiłem Twoją krew, ale kochać Cię nie będę” Nieszczęśliwa matka odchodzi łkając.
Takim jest Jezus Chrystus; takim jest, człowiek. To opowiadanie jest także zmyślone, bo mówiąc o pomysłach miłości Bożej, trzeba się uciekać do baśni. Ale odkupienie nie jest baśnią. Syn Boży stawszy się człowiekiem, mógł był nas zbawić bez cierpienia; ale cierpienie było nowym i najwyższym dowodem miłości; stąd nadzieja, że przez nie do wzajemnej miłości nas skłoni.
Jezus Chrystus nie waha się i mówi. Będę cierpiał, będę cierpiał, dla człowieka! Dam krew moją, aby go zbawić. Po trzydziestu trzech latach cierpień wewnętrznych dam się biczować; ciało moje poszarpią tak, że kości policzyć będzie można. Potem dam się ukrzyżować i podnieść wysoko, aby człowiek mógł mnie widzieć. Ukażę się mu cały krwią zlany. Ujrzy swego ojca, swego brata, swego Boga przebitego dla jego miłości. Czuć będzie krew moją spadającą kroplami na swoją głowę. Wydam okrzyk, a człowiek podnosząc oczy, ujrzy twarz moją pokrytą plwocinami, prochem, potem i krwią. Ten okrzyk, będzie okrzykiem mego serca. O człowiecze, powiem, pragnę! Pragnę twojej miłości. Kochaj mnie, błagam cię; aby twą miłość pozyskać, wybrałem krzyż i mękę. Jestem miłością, a pragnienie pozyskania twojej miłości do tego mię przywiodło.
A człowiek obojętny na to, odmawia. On o mój Jezu, odmawia Ci oznak miłości, o które go prosisz płacząc z krzyża.
O mój Jezu! o mój Jezu! To już za wiele! znieść tego nie mogę! I ja także na Twoje żądanie miłości odpowiadałem: Nie! Teraz, widząc mnie tak obojętnym, nie żądaj już nawet ode mnie miłości, chcesz przynajmniej, żebym po każdym zboczeniu wracał szczerze do Ciebie. Pragniesz nadto abym wracając do Ciebie miał na celu nie tylko korzystanie z Krwi Twojej, ale okazanie Ci miłości i sprawienie radości Twemu sercu.
A więc, o mój Boże! przyrzekam, przysięgam, że przez resztę życia mego całym moim szczęściem będzie powracać do Ciebie, aby Ci sprawić radość z mego zbawienia i dać dowód mojej miłości. O święte powracanie do Boga przez pokutę i modlitwę, stań sie życiem mego życia i pracą towarzyszącą każdej mojej pracy.
Niech się tak stanie, o mój Jezu! Dopomóż mi i módl się za mną, o Matko Jezusa!
Nieustanne powracanie do Boga (10) – Wierzyć, a nie starać się o miłość Bożą jest oburzającym
Nieustanne powracanie do Boga. Przez prawdziwą pokutę i prawdziwą modlitwę. Przez kapłana Zgrom. Redemptorystów. (Tłumaczenie z francuskiego). Przemyśl. 1893. Nakładem OO. Redemptorystów w Mościskach
Skomentuj