Rozmyślania Wielkopostne (11) – Na sobotę po I Niedzieli Wielkiego Postu i na II Niedzielę Postu.


Ewangelia na Sobotę po pierwsze] Niedzieli Postu i na Niedzielę drugą Postu.

(Mat. 17).
(Na te dwa dni jest jedna i ta sama Ewangelia).

Onego czasu wziął Jezus, Piotra i Jakóba i Jana brata jego, i wprowadził ich na górę wysoką osobno. I przemienił się przed nimi. A oblicze Jego rozjaśniało jako słońce, a szaty jego stały się białe jako śnieg. A oto się im ukazali Mojżesz i Eliasz z nim rozmawia­jący. A odpowiadając Piotr, rzekł do Jezusa: Panie, dobrze jest nam tu być: Jeśli chcesz, uczynimy tu trzy przybytki, Tobie jeden, Mojżeszowi jeden, a Eliaszowi jeden. Gdy on jeszcze mówił, oto obłok jasny okrył je. A oto głos z obłoku mówiący: Ten jest syn mój miły, w którymem sobie dobrze upodobał, jego słuchajcie. A usłyszawszy uczniowie, upadli na twarz swoję i bali się bardzo. I przystąpił Jezus i dotknął się ich i rzekł im : Wstańcie, a nie bójcie się. A podniósłszy oczy swe, nikogo nie widzieli, jedno samego Jezusa. A gdy zstę­powali z góry, przykazał im Jezus, mówiąc: Nikomu nie powiadajcie widzenia, aż Syn człowieczy zmartwychwstanie.

 

ROZMYŚLANIE XI.

Jak nam to kościół Boży mądrze, a z miłością macierzyńską cukruje nasze postne umartwienia! Ewangelia dzisiejsza o Przemienieniu Pańskim, to spory kawał cukru, wrzucony do naszych duchownych ćwi­czeń w postach i modlitwach i pokucie za grzechy na­sze. Boć to miły bracie, ciała nasze nie bardzo rade na posty i modlitwy i wewnętrzne umartwienia. A tu w tym poście trzeba się przed Panem Bogiem upoko­rzyć i grzechy swe kapłanowi z żalem wyznać i złe naprawić, i krzywdy wynagrodzić — słowem, trzeba się samemu dobrze ukarać. I otóż, aby się nasze ciało przeciwko duchowi nie buntowało, i w pokucie mu nie tylko, że nie przeszkadzało, ale owszem dopomagało; przytacza nam Kościół Boży na dziś i na jutro Ewangelią o Przemienieniu Pańskim.

Albowiem na czymże właściwie zależą ćwiczenia nasze duchowne w tym wielkim Poście? Czyż nie na tym, abyśmy Pana Jezusa rozmyślając mękę Jego, prawdziwie umiłowali, a ciała nasze umartwiali, na­dzieją się też pokrzepiali, że za te krótkie cierpienia oglądamy po śmierci tego samego i takiego Pana Jezusa w chwale niebieskiej, jakiego na chwilkę tylko wybrani Apostołowie w dzisiejszej Ewangelii oglądali.

Jako w Ewangelii słyszałeś: Chrystus Pan zrzuca na chwilkę w swym Przemienieniu postać sługi i uka­zuje się wybranym swym w chwale i majestacie. Moj­żesz i Eliasz najwięksi mężowie starego zakonu roz­mawiają z nim, a Bóg Ojciec daje świadectwo przez Apostołów całemu światu, że Jezus jest jednorodzonym i najmilszym Synem Jego, że tak umiłował świat, iż tego Syna swego zesłał, aby nas zbawił.

To też to Przemienienie Pańskie silnie na duchu krzepi św. Piotra, kiedy do wiernych tak pisze: „Oznaj­miliśmy wam moc i obecność Pana naszego, nie uwiedzeni baśniami misternymi, ale przypatrzywszy się sami wielmożności Jego. Bo wziął od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy do niego szedł głos takowy od wielmo­żnej chwały : ten jest Syn mój, w którymem sobie ulu­bił, Jego słuchajcie. A głos ten myśmy słyszeli z nieba przyniesiony, będąc z nim na górze świętej„.

I tobie zimny grzeszniku oznajmuje Kościół w dzi­siejszej Ewangelii, chwałę i majestat Boski Pana Jezusa, abyś w tym Poście, rozważając mękę i krzyż Zbawiciela, z tą męką i krzyżem wraz połączył Boski Jego majestat. Albowiem z tego połączenia zajaśnieje miłość Zbawiciela ku tobie. Bo sobie pomyślisz, że Ten, który mógł rozkazać wszystkim pułkom anielskim, aby w obronie Jego zniszczyli nieprzyjaciół, — Ten daje się w ogrójcu pojmać i związać, jako niewinny Bara­nek z miłości ku ludziom. Ten, którego niebo i ziemia ogarnąć nie mogą, daje się zamknąć w ciasnym wię­zieniu, z miłości ku ludziom. Ten, który mógł potępić cały naród ludzki, daje się potępić niesprawiedliwym Piłata wyrokiem, z miłości ku ludziom. Ten, na któ­rego wielkie Imię klęka wszelkie kolano, niebieskie, ziemskie i podziemne, przed którym piekło truchleje, daje się na krzyż przybijać największym zbrodniarzom, z miłości ku ludziom. Ten, na którego przenajświętsze Oblicze, Aniołowie ze drżeniem spoglądają, daje się z krzyżem podnieść pośród dwóch zbójców na szyder­stwo pospólstwa, z miłości ku ludziom. Ten, który wszystkim daje życie, i który jest sam życiem, umiera na krzyżu śród niepojętych boleści, z miłości ku ludziom.

 

Abyś zatem mękę i śmierć i miłość Zbawiciela prawdziwie poznał, będziesz się duszą wpatrywał jednym okiem na górę Kalwaryi i na Jego krzyż, drugim okiem na górę Tabor, na Jego majestat, chwałę i wielmożność. Tabor i Kalwarya, oto dwa punkty, któ­rych nigdy nie spuścisz z oka. Ale patrzeć na nie mu­sisz wraz. Tabor i Kalwarya, oto Bóg-człowiek, Chry­stus, nasz Odkupiciel. Na Taborze majestat Boski, na Kalwaryi cierpi człowieczeństwo. I dlatego-to nie wolno ci odrywać męki i śmierci Pańskiej, od Jego majestatu w Przemienieniu, bo straciłbyś wszystek dla ciebie po­żytek. Wszakże na Kalwaryi i łotrowie cierpieli męki krzyżowe, ale to byli zbójcy, którzy zasłużyli na śmierć. I aby ci to w pamięci utkwiło, przytacza nam Kościół Boży dziś i jutro tę sarnę Ewangelią.

 

Widzisz, jednorodzony Syn Boga Ojca, taki majestat, jedynie z miłości ku tobie, marny prochu, zelżywości ponosił, tak okrutne męki cierpiał, krzyż ciężki dźwigał i na nim się przybić dozwolił, a ty lekkich krzyżyków, małych umartwień w tym Poście ponosić nie masz wielkiej ochoty? Rozważ to dobrze.

 

 

Prócz tego inną, jeszcze będziemy dzisiaj rozwa­żali prawdę:
Pan Jezus w swym Przemienieniu daje nam za­datek, że i nasze ciała we zmartwychwstaniu będą przemienione, jeżeli w łasce i pojednaniu z Bogiem z tego świata zejdziemy. Wyraźnie zapewnia nas Pan Jezus: „że sprawiedliwi będą świecić jako słońce w królestwie Ojca ich”. A na innym miejscu pisma świętego także czytamy: „A nasze obcowanie jest w niebiesiech, skąd też Zbawiciela oczekiwamy, Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przemieni ciało podłości naszej, przy­podobano ciału jasności swojej wedle skuteczności” (Fil. 3).

O, jakaż to godność, że nasze ciała w zmartwych­wstaniu będą podobne uwielbionemu ciału Pana Jezusa ! Ale trzeba sobie na to przez żywot świątobliwy zasłużyć. Trzeba to ciało zmusić, aby było posłuszne i sługą ducha; abyśmy nie to czynili, co ciału jest miłym, ale to, co Pan Bóg chce.
A tak tą wiarą oży­wieni z pogodną duszą i ochoczo przyjmiemy na siebie z miłości ku Zbawicielowi te lekkie umartwienia ciała, w postach, modlitwie i pokucie. Bo sobie każdy po­myśli: Troszkę ciało pocierpi, troszkę się pomartwi, dłużej poklęczy, pomodli, za grzechy swe w Bogu się posmuci, to wszystko prędko przeminie, a za to całą wieczność jaśnieć będzie światłością Boską. To się już stokroć opłaci. Prawda to miły bracie! opłaci się. A dla­czegóż jesteśmy zaślepieni, że chwilkę cielesnej roz­koszy zamieniamy za tak wielkie i niepojęte szczęście?
Ileż to zachodów i trudów z ochotą podejmujemy w na­dziei zysku kilku złotych? Przenikliwe i zimne wiatry, zadymki i błota, mróz lub upały, nie wstrzymują nas, abyśmy nie śpieszyli na jarmarki, lub za innymi zyskownymi sprawami, a na to wszystko w porównaniu z wiecznością, nie warto i spojrzeć.

 

Miejże to sobie zawsze na pamięci, że nasze ciała muszą koniecznie tu na świecie przeboleć, przemartwić się, jak złoto w ogniu muszą się przeczyścić, a wre­szcie śmierć je do ostatka musi dotrawić, aby w zmar­twychwstaniu zajaśniały pięknością jako słońce. Wszakże i to wiadomo, że ciała Świętych Pańskich już teraz tu na świecie po setkach lat po śmierci, nie tylko, że nie podlegały zgniliźnie, ale jeszcze najmilszą ze siebie wydawały woń. Ale też ci Święci Pańscy wcale nie pochlebiali swym ciałom, owszem byli nieubłaganymi dla nich tyranami.

Lecz ciała wszystkich tych ludzi, którzy umiło­wali świat, o których pismo święte mówi: „że ich bo­giem jest brzuch“, jeżeli w niepokucie z tego świata zejdą, oszpeci w zmartwychwstaniu sam Bóg, i można sobie myśleć, jaka to będzie straszna brzydota i poczwara, którą oszpeci gniew Wszechmocnego. Bo sprawiedliwość Jego wiecznie podsycać będzie ów gniew: „ażeby grzesznik doznał, że on jest Panem, który bije“ (Ezech. 7. 2). „A z ciał ich wynijdzie smród” (Izaj. 3. 3), „a dym męki ich wstępować będzie na wieki wieków” (Obj. 14.4). „Albowiem zgro­madzę na grzeszników wszystko złe” (5.Mojż. 32. 5), „śmierć je trawić będzie“ (Ps. 48).

I czytamy dalej w Ewangelii: A Piotr widząc tę chwilę, rzekł do Jezusa: „Panie, dobrze jest nam tu być; jeśli chcesz uczyńmy tu trzy przybytki. – Tobie jeden, Mojżeszowi jeden i Eliaszowi jeden. Piotr zakosztował tylko kropelkę szczęścia niebieskiego, a już myślał, że to całe niebo. Zapomina o sobie że jest jeszcze w ciele, że jest ubogim rybakiem chce pozostać na zawsze w tym szczęściu.  Jakaż dopiero będzie rozkosz mieszkać na zawsze z Panem Jezusem, w towarzystwie Aniołów i Świętych Pańskich, w nie­bie, z myśl, tą, że nas ani śmierć, ani zły człowiek ani los przeciwny z tego mieszkania me wyruguje. Tu powinien bym powiedzieć ci coś o stanie błogosławionych w niebie. Ale opisywać szczęście i rozkosze, w niebie nie myślę, bo ani ja, ani nikt z ludzi tego nie zdoła. Bo jakoż może człowiek ziemski pojąć i opisywać to, co jest niebieskie? I owszem, gdyby się kto na taki opis silił, popsułby tym jeszcze całą rzecz.

Zwrócę jednak uwagę na to, jakie czasem człowiekowi mogą przyjść myśli o niebie: I tak na przykład myślę, że może tego doświadczyłeś na sobie; gdyś szedł do kościoła w intencji odprawienia pokuty, i gdy cię ta myśl niepokoiła, że się Pan Jezus gniewa na ciebie i gdy cię sumienie dręczyło, tak, że cię nic na świe­cie cieszyć nie mogło, i gdy z bijącym sercem przy­stąpiłeś do spowiedzi i otworzyłeś wszystkie skrytości duszy swej kapłanowi, i duszę twoją ścisnął żal, że ci się zdawało, że nie księdzu, ale Bogu się oskarżasz i gdy cię pojednany Ojciec niebieski zaprosił przez swego sługę do uczty anielskiej — i gdy po świętych pełnych szczeroty przyrzeczeniach i przedsięwzięciach, że już nigdy Pana Boga nie obrazisz — gdy w takim stanie duszy wyszedłeś z kościoła powracając do domu, czy nie prawda, że ci się cały świat wydawał innym? I wszystko, na co spojrzałeś, piękniejsze i lepsze, na­wet ludzie, których spotykałeś, milsi i przyjemniejsi. A ten spokój wewnętrzny! a to zadowolenie! a ta ra­dość serca! Albo przypomnij sobie pierwsze twe lata młodości, a w nich twe święte Komunie? Przypomnij sobie stan duszy, po każdej takiej Komunii? I tę wewnętrzną słodycz! to odpocznienie w Bogu! Ten błogi pokój w duszy, którego byś wtenczas za nic w życiu nie zamienił. Przypomnij sobie, jako w tym dniu serce twe się rozszerzyło i samo rwało się do miłości! I ro­dziców twoich i braci, i siostry, i rówienników i wszystkich ludzi, nawet zwierzęta jako stworzenia Boskie, więcej w tym dniu kochałeś i ten stan serca napełniał cię rozkoszą i radością całkiem nową i przedtem nie­znaną! boś spoczął w Bogu! Rozumie się, jeżeliś kochał pobożność.
A wiesz że ty, co to było? Otóż twój Ojciec niebieski spuścił ci tylko kropelkę tej rosy nie­bieskiego życia, którą dusza twoja ożywiona w tak błogim odpoczęła pokoju! Mówię, że tylko kropelkę szczęścia z tego bezgranicznego i bezdennego morza wesela w niebie. A cóż dopiero będzie, gdy się zanu­rzysz w całe to morze szczęścia niebieskiego? I gdy się spełnią obietnice Boga? „I otrze Bóg wszelką łzę z ócz sprawiedliwych, a śmierci dalej nie będzie, ani smutku, ani krzyku, ani boleści, iż pierwsze rzeczy przeminęły, bo oto przybytek Boży z ludźmi i lądzie Bóg mieszkał z nimi, a oni będą ludem Jego, a sam Bóg z nimi będzie Bogiem ich” (Obj, 21.).

 

Rozważ jeszcze i to: Jeżeli mały gospodarz-rolnik zaprasza swych robotników po ukończonym żniwie do siebie na ucztę i wesele, to robotnicy powiedzą: Cóż on nam dać może? Sam dosyć biedny, ledwo opędza wydatki na rolę i życie, cóż on nam postawić może? Może po szklance piwa i po kawałku chleba z jaką omastą. — Jeżeli cię bogaty pan zaprasza, to już każdy powie: Ten nam już pewnie sprawi wspa­niałą ucztę, bo go na to stać, bo jest bogatym. — A jeżeli wszechmocny Pan, Stwórca nieba i ziemi, któremu, chociażby i najwięcej i bez końca dawał, nic nie ubędzie ze swych nieskończonych bogactw, jeżeli ci taki Pan za twój żywot świątobliwy obiecuje dać ucztę i rozkosz, i szczęście, i wesele bez końca w królestwie swoim, mówiąc: „bo wam odkazuję kró­lestwo, abyście jedli i pili u stołu mego w królestwie mojemu, toć powiedzieć musisz z Apostołem Pawłem: „że ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce ludzkie nie wstąpiło, co Bóg zgotował tym, któ­rzy Go miłują“ (I Kor. 2).

Służysz światu, ciężko pracujesz na kawałek chleba, a gdy się zestarzejesz, a już więcej pracować nie możesz, świat cię odepchnie, od siebie. A twoi domownicy, choćby i najbliżsi krewni, niechby i twoje własne dzieci, spoglądać będą na cię z ukosa. Będą ci liczyć lata, ile jeszcze pożyć możesz, to jest: w du­chu, a po cichu, będą ci życzyć śmierci, aby cię się pozbyć.

Nie tak się rzecz ma, gdybyś służył Panu Jezu­sowi. A służysz Mu wtenczas, jeżeli pełnisz świętą wolę Jego. A jaka jest ta wola, i jak ją pełnić masz, uczą cię kapłani. Oto, co ci obiecuje Pan Jezus za twą wierną służbę: „Jeżeli kto mnie służy, niech mnie naśladuje, a kędy Ja jestem, tam i sługa mój lądzie.Jeśli mi kto będzie służył, uczci go Ojciec mój, który jest w niebiesiech” (Jan 12. ).

Widzisz, co ci tu obiecuje Pan Jezus: „gdziem Ja jest, tam i sługa mój będzie”. A gdzież możesz mieć lepiej, jak nie w niebie wraz z Panem Jezusem? Tam już nie będą na ciebie spo­glądać z ukosa, ztamtąd cię już nikt nie wydali, bo tam będziesz przypuszczony do podziału z Panem Jezusem, staniesz się Jego spółdziedzicem i uczestnikiem owej chwały, którą zażywa jednorodzony Syn Boga Ojca. Sługa wraz z Panem! Co za wspaniała obietnica! Sługa wraz z Panem u jednego stołu! — Świat lekce sobie waży każdego sługę i nie zawsze wolno mu wejść do mieszkania Pana swego. Tam w niebie będziesz wraz z twoim Panem mieszkał, wraz też z nim zasiędziesz do stołu uczty anielskiej.
O mizerny człowieku, czyś ty kiedy o tym pomy­ślał! — Co więcej, Pan Jezus obiecuje ci, że cię Oj­ciec niebieski uczci. O, jakże to wielki honor, który spotka każdą pobożną duszę, że ją uczci nie czło­wiek, nie Anioł, ale sam Bóg wszechmocny! Któż zgadnie i wypowie, jaka to cześć będzie? Ale po co ci wiedzieć, jaka to będzie, dosyć ci wiedzieć, że tak będzie, bo co Bóg obiecuje, spełnić się musi, a niebo i ziemia przeminą, a słowa Boskie nie przeminą.

Ej! pomyśli sobie każdy nielekkomyślny na swoje zbawienie — żeby się to tam dostać w tak dobre miejsce, już by się opłaciło poświęcić wszystko, nawet i życie. Ależ tam brama ciasna, trudno się będzie przez nią przecisnąć!

Na to odpowiadam: Chciej, a możesz. Brama wprawdzie ciasna, ale tylko dla tych, którzy się obar­czyli grzechami. Zrzuć z siebie w Sakramencie pokuty grzechy ciężkie, zrzuć z siebie to brzemię, które cię przygniata ku ziemi, a staniesz się lekkim i smukłym.
Wiara ci doda sił, nadzieja cię podźwignie do góry, a miłość przeprowadzi cię przez bramę ciasną, bo mi­łość jest potężną i wszystko może.

Widzisz bracie! ludzie na świecie szukają miej­sca lepszego. Jadą do Ameryki i w różne kraje, gdzie ziemia tańsza i lepsza, a zarobek zyskowniejszy. Na­wet już wielu wzdycha za Australią, krajem daleko za morzem. Ale cóż, te różowe nadzieje rozpryskują się jak bańka na wodzie, bo wielu sprzedawszy dom i role, udają się do obcych krajów w nadziei po­lepszenia losu, ale najczęściej mrą tam z głodu, lub też wracają w nędzy. Czyż to nie zaślepienie wielkie, dla wątpliwego polepszenia losu na tak krótki czas życia tyle się biedzić, a dla ustalenia sobie losu na całą wieczność, nic nie czynić? Rozważ to dobrze.  Otworzą się nam oczy, ale dopiero po śmierci, a wtedy już za późno.

 

W żywocie św. Stanisława czytamy, że tenże Święty wskrzeszonego Piotrowinę zapytywał, czyby nie chciał żyć na świecie jakiś czas, aby pokutą od­kupił męki czyśćcowe?
Widzisz z tego, że nawet cierpienia czy­ secowe w nadziei pewnej dostania się do nieba, lepsze są od naszego mizernego światowego życia, a cóż do­piero w niebie? Rozważ to dobrze.

Więc cóż mamy czynić, aby się dostać do nieba? Co masz czynić? I to cię dzisiejsza Ewangelia uczy: „Oto głos Boga Ojca z obłoku mówiący: Ten jest Syn mój miły, w którymem sobie dobrze upodobał, jego słuchajcież Otóż masz słuchać Pana Jezusa i to czynić, czego cię On uczy. A czego cię On uczy, tego cię uczą kapłani. „Kto was słucha, ten mnie słucha; a kto wami gardzi, ten mną gardzi tak mówi Pan Jezus. A jako w dzisiejszej Ewangielii, takim szczę­ściem przejęci byli wybrani Apostołowie, że tylko za kosztowali kropelkę szczęścia niebieskiego, to gdy za twe pobożne życie zanurzysz się w pełnym morzu szczęścia niebieskiego, któż to opisze lub wypowie?

Widzisz przyjacielu, że te postne umartwienia, które z miłości ku Bogu i zbawieniu swej duszy po­dejmujesz, dobrze ci ocukrowałem. Już teraz posty, modlitwy, jałmużny i wszelkie umartwienia i cierpie­nia, nie tylko staną ci się znośniejszymi, ale owszem pożądanemu Pokutę czynić będziesz, bo innej drogi do nieba dla ciebie nie ma.

Rozmyślania o Męce – Czuwajcie i módlcie się

Rozmyślania Wielkopostne (10) – Na piątek po I Niedzieli Wielkiego Postu


Ks. Feliks Gondek – Rozmyślania nad ewangeliami każdego dnia Wielkiego Postu. Dla zbudowania i uświęcenia ludu chrześcijańskiego. Kraków. 1888


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Create a website or blog at WordPress.com

%d blogerów lubi to: