Ewangelia na Popielec.
(Mat. VI. 16- 21).
Onego czasu rzekł Jezus uczniom swoim: A gdy pościcie, nie bądźcie jako obłudnicy smętnymi. Albowiem twarzy swoje niszczą, aby się ludziom zdali poszczącymi. Zaprawdę powiadam wam , iż wzięli zapłatę swoją. Ale ty kiedy pościsz, namaż głowę twoją, i umyj oblicze swoje, abyś się nie okazał ludziom, iż pościsz, ale ojcu twemu, który jest w skrytości, a ojciec twój, który widzi w skrytości, odda tobie. Nie skarbcie sobie skarbów na ziemi, gdzie rdza i mól psuje, i gdzie złodzieje wykopywują i kradną. Ale skarbcie sobie skarby w niebie, gdzie ani rdza ani mól nie psuje, i gdzie złodzieje nie wykopują, ani kradną. Albowiem gdzie jest skarb twój, tam jest i serce twoje.
ROZMYŚLANIE I.
Dniem dzisiejszym w szedłeś łaskawy czytelniku, na drogę świętego smutku, i myślę, że z tej drogi tak łatwo sprowadzić się nie dasz. A ta droga świętego smutku wywiedzie cię na szczyt góry Pańskiej.
Bo smutek w Bogu słodko porusza.
W nim, jakby w ogniu czyści się dusza,
i wszelką troskę mile ozłoci,
cieszący promień Boskiej dobroci.
I myśl strudzona znękaniem świata,
z lubą nadzieją w niebo ulata.
Lecz smutek ziemski, myśl wbija w ziemię:
Rozpacz, zgryzota, jego to plemię.
Darmo łzawemi wodzi oczyma,
Zniskąd pociechy na świecie niema.
Wszystko przed jego więdnie żałobą,
Nicość ze śmiercią widzi przed sobą (1)
Dzisiaj jesteś dopiero u podnóża góry Pańskiej, lecz gdy wyjdziesz na szczyt, nie pożałujesz trudu. „Któż wstąpi na górą Pańską? Albo Mo będzie stał na świętem, miejscu jego? Niewinnych rąk i czystego serca (Psl. 23,). Tak ci przyśpiewuje prorok Pański do twej podróży. Wiele podżyjesz trudu i pracy, zanim się dostaniesz do szczytu, ale za to staniesz na świętem miejscu, a twój święty smutek przemieni się w radosne „Alleluja”.
Tę główną myśl: śmierć i zmartwychwstanie, będziesz miał w czasie tych rozmyślań ciągle na pamięci. Myśl ta wzmocni duszę twą, że nie upadniesz na siłach i zbawiennie przejdziesz drogę pokuty, aż zajdziesz w końcu tego Postu w pamiątkę chwalebnego zmartwychwstania Pańskiego, które jest pewnym zadatkiem zmartwychwstania naszego. Widzisz przyjacielu, że droga pokuty, jakkolwiek przykra, prowadzi w dobre miejsce, prowadzi w Alleluja Chrystusa Pana, które jest i twoim, bo co Chrystusowe, to i nasze.
Może przywykłeś chodzić drogami światowymi, które są równe, gładkie, szerokie, a przeto i wygodne. — Jeżeli tak jest, to przykro ci będzie pnąc się pod górę po twardych skałach nad przepaściami, „bo drogi Pańskie są podwyższone“ (Izaj. 15.). Nie bój się. Tą książeczką będę ci służył za przewodnika i poprowadzę cię bezpiecznie, i usuwać ci będę wszelkie przeszkody, bo znam dobrze tę drogę. Ty zaś skupisz w sobie wszystkie twe siły i pójdziesz za mną śmiało a odważnie.
Myślę, że zrozumiałaś, co znaczy to podobieństwo: Pycha, łakomstwo, nieczystość, kłamstwo, nienawiść, pijaństwo …. to są drogi światowe. Tymi ludzie lubią chodzić, bo dla zmysłowej natury ludzkiej, są wygodne i pożądane. A że lubią chodzić, to przecież każdy to widzi. — Zaś pokora, ubóstwo z woli Bożej lub dobrowolne, wewnętrzne umartwienie, zaparcie siebie samego, posłuszeństwo, miłość prawdy to są drogi dla zmysłowej natury ludzkiej przykre i wstrętne, i ludzie nie lubią po nich chodzić.
Ale te ostatnie drogi, acz przykre i trudne, ale prowadzą na górę Pańską, wysoko, do góry, do Boga. Na tę to drogę wprowadziłem cię dzisiaj, miły czytelniku. Jest-to droga pokuty, nią iść musisz, bo inaczej na górę Pańską, do Boga nie zajdziesz.
Wiem ja, że już ten wyraz „pokuta”, nie bardzo mile brzmi w uszach ludzi, przywykłych do wygódek i miękkości życia. Darem na rzecz, jeszcze raz powtarzam: innej drogi na górę Pańską niema. „Niewinnych rąk i czystego serca“ musi być dusza, aby się tam dostać mogła. Nie lękaj się pokuty. Kościół tak mądrze i troskliwie urządził zbawienne swe środki w wielkim Poście, że przy dobrej twej woli i łasce Boskiej, bezpiecznie przejdziesz drogą pokutną i zajdziesz na górę Pańską.
Największym twoim wrogiem w pochodzie pokutnym, jest twoje własne ciało. Najpierw też Kościół na tego uderzył wroga. Oto dzisiaj posypując ci głowę prochem, przypominają ci kapłani śmierć. „Pamiętaj człowieku, żeś proch i w proch się obrócisz”. — Śmierć! to wyraz grozą i dreszczem przejmujący każdą myślącą duszę! Śmierć … grób … zgnilizna… a w końcu proch! oto życia twego granica, do której się każdą chwilą zbliżasz i dojdziesz. O tym każdy wie, że go ten los czeka. Lecz ludzie nie lubią o tym myśleć, bo im się zdaje, że to zatruwa im życie. Zaślepieni! właśnie myśli o śmierci, osładzają życie, bo nas z nią zaprzyjaźniają. A gdy się już tak człowiek częstym rozmyślaniem o śmierci z nią oswoi, to potem nie zlęknie się jej tak bardzo, gdy naprawdę przyjdzie. A co ważniejsza, takim rozmyślaniem ciało się upokorzyć musi, a jako takie, będzie sługą duszy. Dusza panią, a ciało sługą. Taki jest porządek Boski. A gdy do takiego doprowadzisz porządku, to ci już ciało nie będzie przeszkadzało w drodze pokuty, bo jako sługa tak się sprawować musi, jak mu dusza każe. Dlatego-to Kościół przypomina ci dzisiaj śmierć.
Lecz myśl o śmierci stałaby się nam rozpaczą, gdyby z tą myślą nie łączyła się wiara w zmartwychwstanie. Przypomnij sobie, kiedyś stał nad grobem twego ojca lub matki, żony lub swego dziecka i patrzałeś się z łzawym smutkiem na trumnę, gdy ją spuszczano do grobu, czyś okiem wiary nie sięgnął daleko poza ten grób, daleko …. w przyszłość …. w zmartwychwstanie tych zwłok, które chowano w ziemię? O, bo oko wiary chrześcijanina, choćby i prostaczka, ale oświecone nauką Chrystusa Pana, jest bystre i widzi daleko. Jednym rzutem obejm uje: śmierć, grób i zmartwychwstanie, i wraz się na to patrzy.
Lecz pomnij, że Chrystus Pan twój wzór i przodownik, zanim doszedł do chwały, przyjął dobrowolnie ciężki krzyż na swe ramiona i na nim sromotnie umarł. I ty przyjmiesz dobrowolnie w tym Poście leciuchne krzyżyki na siebie, przyjmiesz posty, dłuższe modlitwy, umartwienia ciała, umartwienia twej złej woli, dasz według możności jałmużny — słowem wejdziesz w ślady Chrystusowe, umrzesz dla grzechu, zmartwychwstaniesz dla życia świętego, pogrzebawszy przedtem człowieka starego, grzesznego, abyś zaszedł tam , gdzie zaszedł twój przodownik Jezus Chrystus.
Te wszystkie twoje postne zbawienne ćwiczenia i umartwienia, założysz na fundamencie głębokiej pokory. A gdyby twoja zła zmysłowa natura, poczęła podnosić rożki pychy i niechęci, że ją trapisz postem i innymi umartwieniami, stanowczo powiesz: „Milcz
prochu! proch jesteś i w proch się obrócisz”. — Wreszcie złagodzisz twoje ciało obietnicą, że za te krótkie umartwienia, kiedyś zmartwychwstanie w chwale i nigdy niewiędniejącej piękności. W taki sposób będzie między wami, to jest między duszą i ciałem piękna zgoda, pójdziecie drogą pokuty wraz, ręka w rękę, i oboje dobrze na tern wyjdziecie. Dusza będzie panią, a ciało sługą. A czegóż ci też więcej potrzeba, jeżeli do takiego doprowadzisz porządku? Właśnie te rozmyślania, które czytasz, jeżeli je z gorącą przyjmiesz duszą, przywrócą ci ten porządek Boski, jeżeli przedtem był zwichnięty.
A teraz proszę za mną. Mamy przed sobą drogę daleką a przykrą, bo grzechy daleko cię oddaliły od Boga, do którego dzisiaj skręciwszy w prawo wracać się poczynasz. Jesteśmy dopiero u podnóża góry Pańskiej. Pracą, i trudem pnąc się musimy po ostrych i spadzistych pokuty skałach. Ja ci tylko drogę w skazywać będę. Zaś Pan nasz Jezus Chrystus, który nas czeka na górze świętej, w miejscach niebezpiecznych rękę ci podawać będzie. Ale go trzeba prosić. Dlatego też co trochę wysyłać będziemy do niego posłańca z prośbą, aby nam w tym przykrym pochodzie pokuty, pomocną podawał rękę. A że nasz Pan mieszka wysoko, na górze świętej, przeto przyprawimy temu posłańcowi takie skrzydła, że z pewnością uniosą go do Pana.
Tak przyjacielu! chociażbyś był i prostaczkiem, zrozumiesz to przyrównanie. Wstąpiłeś z popielcem na przykrą dla ciebie drogę pokuty, i ta droga zaprowadzi cię do Boga, który mieszka w niebie na wysokościach. I będziesz co trochę wysyłał do Boga posłańca, to jest modlitwę, aby się zmiłował nad tobą i dał ci ducha pokuty. A tej modlitwie przyprawisz dwa skrzydła, to jest post i jałmużnę, aby szybciej uleciała i pewniej trafiła do Boga. A że tak, nie inaczej czynić trzeba, w ciągu tych rozmyślań przekonać się możesz. Jesteśmy już w drodze. Wyślijmyż teraz posłańca: modlitwę.
Modlitwa jest duszą pokuty, a życiem duszy. Modlitwa jest główną osią, na której się obraca życie wewnętrzne, życie duchowne. Tak jak krew, która obiega ciało, utrzymuje je przy życiu, tak modlitwa żywa, można powiedzieć, jest tą krwią duchową, bez której obumarłaby dusza na zawsze. Jak ryba bez
wody, tak dusza chrześcijanina bez modlitwy usycha i przestaje żyć dla wieczności.
Trudno wysłowić jak nieocenionym i pożytecznym jest, to obcowanie czyli przestawanie w modlitwie człowieka ze Stwórcą. Bo jeżeli częste obcowanie z ludźmi mądrymi i uczonymi kształci umysł i serce przez te rozmowy; jeżeli nabieramy dobroci i pobożności, obcując z dobrymi i pobożnymi, to jakichże pożytków spodziewać się trzeba z ciągłego jednoczenia się przez modlitwę z Bogiem? Świat się nudzi, ludzie ludzi nudzą, i wszyscy się nudzą, i dla skrócenia tego nudnego czasu szukają światowi ludzie rozrywek; aż w końcu i same rozrywki znudzą.
W rozmowie i obcowaniu z Bogiem przez modlitwę, z tak niepojętą świętością, potęgą, dobrocią i mądrością, możnaż się nudzić? Łatwo pojąć teraz, dlaczego pustelnicy i inne pobożne osoby, w odosobnieniu od ludzi, ale modlitwą z Bogiem połączeni, ze słodyczą długie spędzali lata, a godziny upływały im tak szybko, jak nam sekundy
A nam z taką przychodzi trudnością, choćby godzinkę na dzień porozmawiać w modlitwie z Panem Bogiem! Czymże wytłumaczyć ten powszechny wstręt i odrazę do modlitwy, jakby nas coś od niej odpychało? Niczym innym, tylko tym, że mało mamy odwagi i mocy ducha, do przezwyciężenia tego wstrętu zaraz w początkach. Spróbujmy tylko raz, drugi i częściej, gdy nas jaka przeciwność, smutek, lub utrapienie dotknie, a zwłaszcza teraz w tym poście, gdy po dokładnym rachunku sumienia nasze grzechy gryźć i trapić nas poczną, spróbujmy w gorącej modlitwie szukać pociechy i zmiłowania Boskiego, a znajdziemy je. I po takiej serdecznej modlitwie, tak nam się ulży na sumieniu, tak nam będzie miło i błogo, że już potem rwać się będziemy do modlitwy, jak ryba do wody. Św. Zyta, prosta służąca mawiała zawsze: „ręka przy pracy, a dusza w modlitwie z Bogiem“.
Otóż przyjacielu! nie mów, że nie masz czasu modlić się, że praca zabiera ci wszystek czas. Wszak pracując czy to w roli, czy przy warsztacie, i wtedy modlić się możesz, jeżeli myślisz o Bogu i wieczności.
A tak w tym poście oddawać się będziesz ze szczególną pilnością, dłuższym i częstszym modlitwom. O ile odległość od kościoła i twoje domowe obowiązki pozwalają, pójdziesz i w powszedni dzień na mszę św. Pójdziesz na wszystkie nabożeństwa wielkopostne, i ze skruchą, skupieniem ducha i największą pobożnością, będziesz błagał miłosierdzia Boskiego, abyś otrzymał
ducha prawdziwej pokuty. Nade wszystko będziesz z takim skupieniem ducha rozważał mękę Pańską, jakby się ona dzisiaj przed oczami twoimi dokonywała, jakbyś się na nią patrzał, do czego pomogą i ułatwią ci nabożne śpiewy kościelne, których treść męka Pańska. A tak patrząc się wiarą na Zbawiciela za nas umierającego, poprowadzi cię myśl do głębokiej komórki sumienia twego, i tam przetrząsać i szukać poczniesz grzechów twoich, za które umarł Zbawiciel, a nalazłszy je, przeniknie cię boleść duszy.
Oho! dobry początek: boleść duszy grzesznika…umierający Zbawiciel… te dwie rzeczy blisko siebie… powoli… powoli, uwije się z tego doskonała pokuta. W tym to duchu, a duchu pokuty, będą nasze modlitwy zasyłane zawsze w Imię Chrystusowe.
Aby zaś te modlitwy uniósłszy się do góry, wzleciały do nieba, trzeba im przyprawić dwa potężne skrzydła, Jednym takim skrzydłem będzie post, drugim jałmużna. Na tych skrzydłach wzblije się ona w górę i doleci do Boga i wykołata dla nas miłosierdzie.
Bo jeżeli modlitwa jest podniesieniem ducha do Boga, to jakoż podniesie się duch do Boga, jeżeli ciało obciążone będzie obżarstwem i pijaństwem? A po wtóre, jeżeli w modlitwie prosić mamy Pana Boga o miłosierdzie, jakoż je otrzymamy, jeżeli sami dla bliźnich naszych miłosierdzia okazywać nie będziemy? Niechże zatem nasze modlitwy połączone będą z postem — inaczej być nie może. Chrześcijanin taki, który tylko zmysłowości dogadza, czyż taki jest w stanie szczerze się pomodlić? Ale jak my ciało postem umartwimy, a trochę głodem lub surową wstrzemięźliwością zmysły nasze uspokoimy, a ostrość krwi słabym pokarmem złagodzimy, to ciało musi spokornieć i uniżyć się na sługę. Wtedy przywróci się porządek Boski, aby ciało było sługą, a dusza panią.
Wierzę, że w dnie postne mięsa nie jecie, ale czyż to wystarczy? Jestże to dobrym postem, jeżeli kto mięsa nie je, a postnymi potrawami nad potrzebę się objada? Jestże to postem, jeżeli kto pości, a nawet suszy, a gorzałkę pije? Jestże to postem, jeżeli kto zmysłowości, lubieżności i innym cielesnym chuciom dogadza? Jeżeli zajada obiady wprawdzie bez mięsa, ale przyrządzone z dobrych ryb i innych wykwintnych potraw. Nie łudźmy się, taki post, to tylko dla oka, dla formy, aby was nie obgadano, że w dzień postny, jecie mięso. Taki post to faryzeuszowski, w dzisiejszej Ewangelii przez Zbawiciela potępiony. Dobry post powinien wypływać ze źródła prawdziwej pokuty, wewnętrznego przed Bogiem upokorzenia i umartwienia się za grzechy. Taki post przyniesie nam zdrowie duszy i ciała, bo to, co niektórzy mówią, aby posty były przyczyną choroby, jest fałszem. I owszem pismo św. mówi: „iż dla obżarstwa wiele ludzi zginęło, a kto jest powściągliwy, ten sobie przyczyni żywota — A tak nie post, ale obżarstwo i pijaństwo, bywa przyczyną choroby i śmierci ludzkiej; jakoż nawet lekarze nauczają, że wstrzemięźliwość i mierność w jedzeniu i piciu, jest matką zdrowia ludzkiego.
Diabeł tylko nienawidzi postów, bo on wie, że to broń, która go wszędzie i zawsze pokona. A tę broń dał nam sam Pan nasz Jezus Chrystus, a zatem jest to broń Boska. Posłuchajcie: Przyprowadzono do uczniów Pana Jezusa człowieka przez czarta opętanego, a uczniowie nie mogli go wypędzić, aż go sam Pan Jezus wypędził. Czemuśmy go wyrzucić nie mogli? pytają się uczniowie. A Pan Jezus im odpowiada: „Ten rodzaj nie może być wypędzon, jedno przez modlitwę i post“. — I ma tu diabeł rad być z postów? On rad, jak się ludzie oddają obżarstwu, pijaństwu i innym rozpustom; on rad zapustom — to jego żniwo. Ale postów, wewnętrznych umartwień, i naszych przed Bogiem upokorzeń, czart nienawidzi, bo on wie, że to nas doprowadzi do prawdziwej pokuty, i do pojednania się z Bogiem, czego on sobie wcale nie życzy. A właśnie czego sobie czart po nas nie życzy, to jest dla nas dobrym i zbawiennym. Więc na złość temu naszemu nieprzyjacielowi, będziemy pościli i nasze ciała umartwiali.
Przyjacielu! pomnij, że przez krzyż prowadzi droga do nieba. „Potrzeba abyśmy tu na świecie z Chrystusem Panem cierpieli, abyśmy też z nim spół byli uwielbieniu” . (Rzym 8.)
Wierzę, iż nasze ciało oburzać się z początku pocznie, gdy mu wygódek i smaku odejmiemy, ale mu odpowiemy ze św. Augustynem : „Ja przeto dręczę ciało swoje, aby mi Pan odpuścił grzechy moje. Karzę sam siebie, aby mnie Pan nie karał. Ciało moje jest bydlę moje, jest koń swawolny. Ciągnę na nim do niebieskiego miasta Jeruzalem . Ale mnie ten koń często unosi i z drogi mnie zwieść usiłuje. A droga moja, Chrystus jest. A więc tego szalonego konia nie mam powściągać postem ? I owszem ujmę mu obroku i powściągnę go głodem, którego na uzdzie utrzymać nie mogę”.
Ale o jednym skrzydle modlitwa nie uleci do nieba, trzeba jej przyprawić drugie, a nim jest jałmużna, jako i Zbawiciel przy końcu dzisiejszej Ewangelii rozkazanie daje: „Nie skarbcie sobie skarbów na ziemi, ale skarbcie sobie skarby w niebie— Jałmużna, którą dajesz ubogiemu, to skarb złożony w niebie, to kapitał na wieczność, który procentami nieskończenie przenosi kapitał. Zresztą, jeżeli się litujemy nad ubogimi, to i Pan Bóg zlituje się nad nami, a miłosierdzie jego jest pewne, jako czytamy w piśmie św. „Grzechy twoje jałmużnami okupuj, a nieprawości twe, miłosierdziem nad ubogimi“ (Daniel 4).
Musi to jałmużna wiele znaczyć u Boga, skoro całe pismo święte przepełnione jest rozkazami, abyśmy jałmużny dawali. Ale chciwość, łakomstwo, chytrość, aby tylko jak najwięcej majątku zbierać, zatwardza serca nasze. „Gdzie jest skarb twój, tam i serce twoje”— tak mówi Zbawiciel. A gdzież przywiązywać serca swe, czy do marności ziemskich, czy też do nieba, do którego bądź co bądź każdy z nas chciałby się dostać? Nie jestże to szaleństwem lgnąć sercem swym do majątków ziemskich, które lada chwila utracić możemy?
A tak, bracie drogi, chociaż ludzie cię mają za nieuczonego, pokaż im, że posiadasz prawdziwą mądrość, to jest, że twoim zdrowym rozumem umiesz spojrzeć i objąć przyszłość bez granic, to jest wieczność. A tak oświecony nauką i przykładem Zbawiciela, składaj sobie takie skarby, które mają wartość na wieczność. Modlitwy, posty, jałmużny; chwile pokuty, wewnętrznego upokorzenia i umartwienia, oddanie się na wolę Boga, częste przystępowanie do Komunii św. — słowem żywot twój według nauki Kościoła, to są skarby prawdziwe. A aniołowie niebiescy będą te skarby za tobą zbierali i zaniosą je do nieba, i tam je złożą dla ciebie; a jak umrzesz, to przyjdziesz do gotówki. To są skarby droższe, niż złoto, bo i cóż kupisz za złoto? Kilka szmat świecących, które z czasem spłowieją, a w końcu się zedrą; lub też kupisz kawał ziemi, którą po śmierci zostawić musisz; a jeżeli majątku twego użyjesz na smaczne
jedzenie, dobre picie i wytuczenie ciała, to działasz w interesie robactwa, które cię po śmierci ze smakiem zje, zatem w końcu wychodzi na to, żeś dla nich zbierał. Zaś za te skarby, które ci Zbawiciel zbierać każe, kupisz sobie bardzo drogi i trwały towar, którego ci nikt i nigdy nie wydrze, bo odziedziczysz samego Boga, wieczność najszczęśliwszą, mieszkanie w niebie, gdzie ja k mówi pismo św. „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, co Bóg zgotował tym, którzy go miłują”.
Mówią ludzie, że po deszczu na grzyby. Otóż teraz w tym poście przez siedem tygodni będzie wam padał deszcz duchowny, a zatem dalej na grzyby, dopóki ta rosa niebieska łaski Boskiej odwilżą dusze i serca wasze …. dalej na grzyby, to jest na zbieranie skarbów niebieskich.
Ks. Feliks Gondek – Rozmyślania nad ewangeliami każdego dnia Wielkiego Postu. Dla zbudowania i uświęcenia ludu chrześcijańskiego. Kraków. 1888.
Skomentuj