DZIEŃ 20 GRUDNIA.
Dzień naprawy.
ĆWICZENIE — Ważny ten dzień wymaga wielkiej baczności; przeto zacznij go od tego aby się pilnie obrachował sam z sobą, co jest w tobie do naprawienia; proś Ducha Ś. o łaskę poznania siebie, proś o męstwo do rozpoczęcia wielkiego dzieła naprawy. Czuwaj nad sobą, niczego nie zaniedbuj, zbadaj gruntownie twój temperament, twoje usposobienie, twoje skłonności i twój sposób zachowania się względem Boga, bliźniego i siebie samego; zakończ dzień takim samym rachunkiem , zachowując w pamięci to coś uważał zdrożnego, i postanów mocno pracować codziennie nad naprawą twoją.
Rozmyślanie.
I. „Gotujcie drogę Pańską, czyńcie proste ścieżki Jego.” (Łuk. 3).
Kiedy król potężny ma przejeżdżać przez drogę jaką, ta zwykle bywa równana, gładzona, naprawiana, z kamieni oczyszczona. Jezus Chrystus król nad królmi, miał się ukazać publicznie, Jan dopełnił tego zadania, wzywając ludy do prostowania dróg Jego; przez naprawę obyczajów.—Ten Jezus zjawi się wkrótce, ale Jemu nie dość narodzić się w stajni, (chce się jeszcze narodzić w umysłach naszych, aby je oświecił, ty sercach naszych, aby je oczyścił i zajął tym ogniem, który przyszedł zapalić na zielni— ogniem miłości Bożej.
Przygotujże starannie drogi, pracując pilnie nad naprawą rozumu i serca twego, aby On przyszedł poświęcić je nawiedzeniem Swoim; — Będzie aż nadto do poprawy w umyśle twoim: niewiadomość w rzeczach Boskich, zapominanie obowiązków, ciekawość w rzeczach ziemskich, upór, uprzedzenia, przesądy, brak zastanowienia nad własnymi wadami a zbyteczne zajęcie wadami drugich: myśli próźne i niepotrzebne, lenistwo w rozważaniu prawd wiecznych: wyniosłość, pycha, nieszczerość, wszystko to są pagórki, które należy zniżyć, chcąc zgotować drogę Zbawicielowi.
A w sercu ileż się znajduje do poprawy. Nieczułość względem Boga, a wygórowana miłość samego siebie, panująca namiętność, złe i przewrotne skłonności, przywiązanie do stworzeń i do tego co przemija, nieczułość na cierpienia drugich, sprzeciwia się łasce; lenistwo w służbie Bożej, miękkość i chęć zabawy. Oto są drogi kute i ostre, które trzeba wyrównać, chcąc przyciągnąć’ Boga do siebie.
II. Na nic się nie przyda najżywsze i najboleśniejsze uczucie skruchy, na nie najżarliwsza pokuta, jeżeli za nią nie idzie poprawa. Chrystus przyszedł na świat dla naprawy całego człowieka, i zaczął tę naprawę od pierwszej chwili urodzenia swego, naprawiając Jego pożądliwość wielkim ubóstwem Swoim, pychę, pokorą, zmysłowość najostrzejszą surowością żywota, ale chce Bóg, aby człowiek z Nim razem pracować żeby się sam wziął do tej poprawy, ćwiczył się w niej pilnie, a tak stał się godnym posiadania Go.
Oczekujesz tego samego Zbawiciela, woła Jan Złotousty, ale chcąc Go do siebie przyciągnąć i stać się godnym łask wypływających z narodzenia Jego, popraw się zewnątrz i wewnątrz. Sprostuj spojrzenia oczu twoich, tak, aby roztropność chrześcijańska niemi kierowała, zapraw słowa z ust twoich rozwagą i miłością; a każdy ruch twój skromnością. Niech chód twój będzie przystojny i poważny, aby znać było, że chodzisz w przytomności Bożej, okraś twarz twoją wyrazem łagodności i słodyczy, napraw niewstrzemięźliwość powściągliwością, zamknij uszy na obmowę i nieskromne słowa, zapraw ręce do pracy na chwałę Boską i pożytek bliźniego, nawet odzienie twoje odmień na proste.
Jest się tu nad czym zastanowić: jeżeli się dobrze bez pochlebstwa sam z sobą porachujesz, znajdziesz więcej roboty niż ci się zdawało, lecz nie lękaj się, łaska przyjdzie ci w pomcy potrafi tę pracę osłodzić.
UCZUCIA —-Jakże słabym się czuję o najsłodszy mój Zbawicielu! Kiedy idzie o rozpoczęcie odmiany całego mnie. Czuję, jak bardzo potrzebuje naprawy, jeśli mam stać się godnym narodzenia Twego w sercu moim! Niezliczona liczba nad które wykorzenić należy, Brachem mnie przejmuje; trudności mnie zniechęcają; z jednej strony lenistwo moje boi się gwałtu, który sobie zadać wypadnie, z drugiej sumienie powstaje przeciw mnie, wyrzucając mi słabość i grożąc straszliwym Sądem Twoim, jeżeli ustanę w pracy.—Odkładam od dnia do dnia to wielkie dzieło, obiecując sobie zawsze rozpocząć je później, jak gdybym miał żyć wiecznie.
I tak zagłuszam w sobie głos sumienia, odwlekając konieczną pokutę; ale na prużno niestety! bo głos ten, głosem Twoim
Panie będący, nieprzestaje wołać do uszu serca mego, i duszy niepokoić. Wspomóż mię tedy Boże dobroci
Wspomóż mię tedy Boże dobroci i mocy! Wyznawam przed Tobą niesprawiedliwość moją z Prorokiem ; dajże mi wraz z nim usłyszeć, żeś odpuścił nieprawości moje.
Od tej chwili za pomocą łaski Twojej zacznę pracować nad poprawą moją, aby w Tobie, i przez Ciebie stać się nowym stworzeniem. Wysłuchaj pokornej prośby mojej, oświeć mnie, prowadź, umacniaj, napraw Sam Boski Zbawicielu, coś przyszedł na ziemię dla naprawy świata, dając nam za przykład Samego siebie w żłobku. Napraw pychę rozumu mego na wzór pokory, jakiej tam masz dać dowody, zstępując z stolicy chwały Twojej dla przybrania niskości i podłości mojej. — Napraw serce moje tak skłonne do uciech, surowością niewinnej pokuty Twojej dla mnie podjętej.
„ A nie bądźcie podobnymi temu światu: ale się przemieńcie w nowości umysłu waszego.” (Rzym. 12).
„ Jeśli tedy, które w Chrystusie nowe stworzenie, stare rzeczy przeminęły, oto się wszystkie nowe stały” (Korynt. 5).
„Na nic się nie przyda pokuta, jeżeli za nią nie idzie poprawa.” (Tertul.)
„Nie może zostać przyjacielem Bożym, kto nie pracuje nad poprawą swoją” (Aug.)
Wieczność podległa czasowi.
Bóg Sam jest wieczny, najdoskonalszy wiecznością, bo nie ma początku, ni końca; sam jest źródłem i początkiem swojej wieczności. Niewłaściwie zatem powiedzieć o tej Istocie najwyższej, że jest i będzie, (mówią Ojcowie św.) ale tylko że jest, gdyż
Ona przez wieczność Swoją używa wiecznej teraźniejszości. Nie ma ani przeszłości, ani przyszłości w Panu, bo Jemu wszystko obecne, tak to co było na początku, jak to, co na końcu wieków będzie. Jemu tedy samemu tylko przystoi ta pochwała króla Proroka.
„Ale Ty Panie trwasz na wieki“ (Ps. 102).
I jakiż to nadmiar dobroci tego Boga wiecznego ku ludziom, że wyszedł, że tak
rzekę ze swojej Wieczności, aby się poddać czasowi, który Sam stworzył, czasowi będącemu miarą skończoną wieków, lat, dni, godzin i chwil szybko do grobu wiodących!
Ten Bóg wieczny, będący czystym Duchem i Stwórcą wszystkich duchów niebieskich, którym udzielił nie swojej doskonałej wieczności, bez początku i końca, której nikomu dać nie może, ale swojej nieśmiertelności— ten Bóg zstąpił przez miłość i pokorę, z pełności swojej wieczności, w pełność czasów, aby przyoblec ciało przypodobane ciału naszemu, noszące w sobie zaród własnego zniszczenia.
Ten Bóg dobroci podlega czasowi i chwilom naznaczonym, w wyrokach Jego od wiecznych na odkupienie narodu ludzkiego, i to czasom i chwilom najprzeciwniejszym, najgorszym i najmniej zgodnym z Jego niezawisłością, wielkością i niezachwianą szczęśliwością: i to dobrowolne poddanie się jest niepojętym cudem miłości Jego dla człowieka. Przy urodzeniu swoim podlega najściślejszemu wymiarowi czasu, a przy śmierci swojej raczył ten Najwyższy Stwórca wszechczasów wyznać z pokorą, że przyszła godzina Jego: Sciens Jesus quia senit hora ejus. Jakaż głęboka, a nieprzenikniona tajemnica! Czyż mogła być jaka godzi na, co by mogła Boga przedwiecznego poddać śmierci? Nie, ale On ją sobie naznaczył z własnej woli, i dla tego jedynie, przedwiecznym będąc, poddał się czasowi, aby nam szczęśliwą wieczność zapewnić.
Zaprawdę jest się nad czym zastanowić, jest za co dziękować! Korzystajmyż z tego
nieocenionego dobrodziejstwa, obracajmy sobie na zbawienie czas tak drogi, który nam Pan własną Krwią wysłużył, aby nim zarobić na wieczną szczęśliwość.
Parafraza na Antyfonę 0 clavis David!
O kluczu Dawidowy tajemnic pełen! berło panujące domu Izraelowego! kluczu łaskawy dla wybranych, otwierający im Niebo, którego im nikt zamknąć nie może nigdy? jeżeli wytrwali wiernie aż do śmierci, ale straszliwy dla potępionych, zamykający im Niebo, którego im nikt nigdy otworzyć nie potrafi. Przyjdź co prędzej skruszyć okowy nasze, i wybawić z ciężkiej niewoli, w której jęczymy. Grzechy nasze ukuły nam te kajdany, przyjdź więc o kluczu łaskawy zdjąć je z nas, przyjdź co prędzej otworzyć bramy więzienia naszego i udarować tą wolnością Synów Bożych, do której od tak dawna wzdychamy. Przybądź o Panie rozlać światłość Twoją nową choć odwieczną na grube ciemności, co nas otacza ją, abyśmy się stali godnymi ogIądać ów dzień prawdy Bożej, której Ty początkiem Jesteś.
Uczczenie Najświętszych oczu Jezusowych w żłobku.
Dla czego oczy Twoje łzy leją o dzieciątko Boże, czy dla tego, aby się upokorzyć, stając się podobnym innym dziejom płaczącym przy urodzeniu? Czy moje bólu te łzy płyną, bo w stajence odbytej zimno Ci dokucza? Albo raczej z mieści i rozczulenia nad nędzą moją? Ach boję się że podobno to smutne przeczucie niewierności i niewdzięczności moich tych z przenajświętszego dzieciątka przyczyną. O najdroższe łzy Jezusa mojego, płyńcie swobodnie, wytryskujcie aż do Nieba: aż do Ojca Ojca Niebieskiego, iżby zagasić ogień gniewu Jego, zbyt słusznie przeciw nam zapalonego.
Ale nade wszystko przyjdźcie skropić serca nasze, aby twardość ich zmiękczyć, oschłość odwilżyć, aby je obmyć, oczyścić użyźnić tak, iżby stokrotny owoc dobrych uczynków wydały. Przyjdźcie łzy błogosławione, serca te poświęcić, rozpalić i nareszcie złączyć na wieki z sercem najsłodszym Jezusa.
ŚWIĄTECZNE PRZESŁANIE Abp. Vigano – Piekło współczesnej rewolucji i powrót do Chrystusa Króla
Adwent. Rozmyślania i modły na czas Adwentu oraz Święto Narodzenia Pańskiego. Nakładem XX. Missyonarzy u Ś. Krzyża. Warszawa 1860.
Skomentuj