Opuszczenie, w jakiem znajduje się często dusza Bogu oddana, jest ofiarą, z której będzie się radować w wieczności.
Dusze, żyjące w światłości śpiewają hymny światłości, dusze zaś pogrążone w ciemności, śpiewają hymn ciemności. Niech każda do końca trzyma się w przeznaczonym jej od Boga stanie, niech nic swojego nie dodaje, niech kielich goryczy Bożych wychyli aż do ostatniej kropli, aż do upojenia. Tak czynili Jeremjasz i Ezechiel; każde ich słowo było westchnieniem lub jękiem, a całą pociechą trwanie tych ciężkości. Ten, ktoby był ich łzy osuszył, byłby nas pozbawił najpiękniejszych ustępów Pisma św. Duch, który nas przygniata, jest ten, który jedynie podnieść nas może — te dwa strumienie z jednego płyną źródła.
Niech drży dusza, gdy ją Bóg przeraża, niech się lęka gdy Bóg grozi, niech robota Boża rozwija się w duszy, niesie ona z sobą chorobę i lekarstwo; choćbyś konał z niepokoju, nie staraj się zmienić lub uciszyć tego Bożego lęku, tej niebieskiej tęsknoty, przyjmij z radością kroplę tego kielicha, z którego Bóg wypił morze goryczy. Łzy twoje wyciska łaska, to samo tchnienie je osuszy; rozsuną się chmury, wypłynie słońce, zakwitnie wiosna a w dalszym ciągu twego zdania się na Opatrzność, poznasz w całej rozciągłości cudowną rozmaitość działania Bożego.
Zaprawdę, człowiek niepotrzebnie się niepokoi, wszystko bowiem, co w nim zachodzi, bardzo do snu jest podobne; senne obrazy się zmieniają, jeden smutny, drugi wesoły; jedna mara spędza drugą, dusza wydana jest na łup tych złudzeń, pożerających się wzajemnie; obudzenie pokazuje dopiero ich znikomość, rozprasza wrażenia, a człowiek trzeźwy nie troszczy się już ani szczęściem, ani niedolą doznaną we śnie.
Wszakże Ty, o Panie, trzymasz nas uśpionych na Twojem łonie wśród ciemności tej nocy wiary, przesuwasz przez dusze nasze tysiączne obrazy, a wielka i niezmierna ich rozmaitość jest w gruncie tylko sennem widziadłem, świętem i tajemniczem. W śród tej nocy i w tym stanie snu doznajemy prawdziwych cierpień i silnie bywamy częstokroć wstrząśnieni lub też trawieni tęsknotą: lecz w dniu przebudzenia, w dniu chwały wiekuistej, przemienisz znękanie nasze w radość prawdziwą i trwałą.
W chwili tego przebudzenia i w dalszym jego ciągu, dusze, obdarzone samowiedzą i władzą rozeznawania, podziwiać będą miłosne wybiegi Oblubieńca, Jego zręczność i pomysły w ukrywaniu się. Zrozumieją wtedy, jak niedocieczonemi są Jego drogi, jak trudno było rozwiązać Jego zagadki, poznać go, gdy chciał się zasłonić, jak ciężko było ściągnąć pociechę wtedy, gdy On postanowił siać postrach i lęk. Jeremiasze i Dawidy ujrzą w tej godzinie przebudzenia, że to, nad czem płakali, jest radością Boga i aniołów.
O wy przemądre, wy zabiegliwe po ludzku umysły, nie budźcie oblubienicy — niech biedzi się, niech szuka, niech drży i płacze. Oblubieniec ukrywa się przed nią, ale tylko pozornie; boleść jej jest tylko boleścią senną, niech więc śpi, niech w jej duszy pracuje duch Oblubieńca, niech jej jakie chce kreśli obrazy, on jeden to potrafi; niech rozwija cały szereg tych złudzeń — On ją obudzi, gdy nadejdzie pora. To Jóżef, który umyślnie sprawia boleść Benjaminowi, a wy, słudzy Józefa, zostawcie to ukochane, najmłodsze dziecię w jego boleści, nie zdradzajcie tajemnicy; to tylko próba, szanujcie ten wybieg miłości, to podejście miłosierdzia, w którem biedni bracia Józefa nic nie widzieli, prócz niesprawiedliwości. Cicho więc, Pan wszystko sam załatwi, Pan oświeci sam umysły i ukaże im szczęście, ukryte pod zasłoną łez i rozpaczy.
Im więcej ogołoconą czuje się dusza Bogu oddana, tem szczodrobliwiej bywa obdarzoną.
Idźmy więc dalej w poznawaniu miłosiernego ukrywania się działania Bożego, które, choć jedną ręką zdaje się odbierać, drugą cichaczem daje, jak ten prawdziwy przyjaciel, który, aby nie psuć ukochanego swego, zawiesza w jego interesie szczodrobliwości swoje, ale nie przestaje troszczyć się o niego i za pośrednictwem drugich wspiera skrycie jego nędzę; ten jednak nie wiedząc, że to tylko pozór odepchnięcia dotkliwie to odczuwa i smuci się tem postępowaniem. Lecz niech tylko tajemnica się odsłoni, jakież rozrzewnienie, jaka wdzięczność, miłość i uwielbienie, a zarazem jakie zawstydzenie, że się na chwilę wątpiło! Odtąd ufność się zwiększa, gorliwość się podwaja; próba ta utwierdza przywiązanie i zapobiega podobnym złudzeniom na przyszłość.
Tak samo rzecz się ma i z Bogiem. Im więcej zdajemy się tracić, tem więcej zyskujemy; ogałaca On naturę, aby nas obdarzyć w sposób nadprzyrodzony. Kochaliśmy Go za Jego dary, ukrył je tedy, abyśmy Go kochali dla Niego samego, a przez odjęcie nam tych darów chce nam dać ów dar największy i najdroższy ze wszystkich, bo zawierający w sobie wszystkie.
Dusze, które się raz całkowicie poddały działaniu Bożemu, powinny wszystko na dobre sobie tłumaczyć, choćby to była strata najlepszego kierownika duszy, choćby to była nieufność dla tego, którego z konieczności przyjąć są zmuszone, albo który im się narzuca. W ogólności bowiem przewodnictwo duchowne narzucone, słusznie można podejrzywać; ci bowiem, któremi myśl Boża kieruje, nie okazują zwykle takiego pośpiechu, przychodzą tylko za uproszeniem i zawsze z pewną obawą.
Niech więc dusza, całkowicie Bogu oddana, przechodzi śmiało przez te próby i niech niczem wolności swojej nie krępuje. Jeżeli wierną pozostanie działaniu Bożemu, działanie to sprawi w niej cuda na przekór przeszkodom wszelkim. Bóg i dusza pracują w świętej wspólności nad jednem i tem samem dziełem, którego pomyślność zależy wprawdzie całkowicie od Boskiego mistrza, ale przez niewierność duszy może być zwichniętą.
Gdy w duszy dobrze, wszystko jest dobrze, bo działanie Boże jest tylko odbiciem wierności duszy. Cudowne jest urządzenie tej pracy, podobne do tych olbrzymich dywanów, które robią się z lewej strony; każdy robotnik wie tylko o swojej części, a nie zna całości; a dopiero po skończeniu w jasności ukazuje się przepyszna całość i zadziwiające wzory z tych pojedyńczych ściegów złożone.
Dusza Bogu oddana widzi tylko dwie rzeczy: Boga i swoje powinności. Wypełnianie obowiązków każdej chwili, to są te ściegi drobniutkie, z których Bóg swoje wyprowadza cuda, przeczuwane przez nas w czasie, ale zrozumiane dopiero w wielkiem świetle dnia wiekuistego!
Jak pełne dobroci i mądrości jest postępowanie Boga z nami! Wszystko, co wielkie, podniosłe, uwielbienia godne, w doskonałości i świętości, pozostawił On swemu działaniu i swojej łasce, a duszom naszym, tą łaską wspieranym, pozostawił wszystko, co łatwe, drobne, jasne, tak, że nie ma nikogo na świecie, ktoby nie był zdolnym dojść do najwyższej doskonałości, spełniając tylko z miłością najcichsze i najpospolitsze powinności swoje.
ZDAJ SIĘ NA WOLĘ BOŻĄ! – Pozostałe części
W. O. J. P. CAUSSADE, T. J. – ZDAJ SIĘ NA WOLĘ BOŻĄ! Przekład z szóstego wydania oryginału francuskiego, przejrzanego i skróconego przez W. O. H. RAMIERE T. J. KRAKÓW 1935. NAKŁAD I WŁASNOŚĆ KSIĘGARNI KATOLICKIEJ
Codziennie wieczorem wspieramy osoby wyrażające swoje poddanie się woli Boga naszą modlitwą:
Niech się stanie wola Twoja! (Módlmy się)
„Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Jednak nie…
CZYTAJ CAŁOŚĆ
Skomentuj