O widzeniu pojęciowem. Na czem polega i jak się odbywa ? Wyjaśnienie z pism świątobliwych autorów. Dlaczego nazywa się niepojętem? Jakie są jego skutki, co jest jego przedmiotem?
O trojakim sposobie oglądania Boga.
VI.
Ze względu na główny przedmiot tych widzeń, t.j. o ile odnoszą się do oglądania Pana Boga, dzielą je Teologowie Mistycy na trzy stopnie.
Pierwszy stopień nazywają widzeniem Boga przez zasłonę, czyli we mgle. Traktuje o tem Dyonizyusz na początku swej Teologii mistycznej (1), gdzie pomiędzy innymi tak się wyraża: O Przenajświętsza Trójco, oceanie Bóstwa i dobroci, Przewodniczko chrześciańskiej mądrości, doprowadź nas do onego najniedostępniejszego i najjaśniejszego szczytu zjawień mistycznych, gdzie czyste, absolutne i niezmienne tajemnice Boskie pogrążone są w przeczystej mgle milczenia, wyjawiającego tajemnice. Ta mgła swoją przedziwną ciemnością więcej niż oświeca, a obok swej niechwytności jakimkolwiek zmysłem przepełnia przecudną jasnością umysł nie mający oczu.
Cokolwiek zaś niżej powiada, że do tej Boskiej mgły wchodzą ni, którzy wznoszą się ponad wszystkie rzeczy zmysłowe i nadzmysłowe, ponad wszelakie stopnie świętej bogomyślności, którzy wzbijają się ponad wszelkie światła Boskie i głosy i mowy niebieskie, którzy niejako giną w samej mgle, gdzie, jak powiada Pismo św., prawdziwie przebywa Ten, który jest ponad wszystko. Następnie przywodzi za przykład Mojżesza, który oczyszczony i odłączony od całego ludu, po wysłuchaniu głosu trąb, po oglądaniu świateł rzucających, liczne promienie, wyzwolony od tego, co można widzieć i co samo patrzy, wszedł prawdziwie w onę mgłę nieświadomości tak, iż pozbywszy się wszelkiego poznawania naukowego, tern samem, że nic nie poznawał, zjednoczywszy się zupełnie z niewidomym. Bogiem, poznawał Go jak najdoskonalej.
Czem zaś jest ona mgła, tłumaczy jaśniej, mówiąc na innem miejscu (2): Boska mgła jest światłem niedostępnem, w którem Bóg, według naszego ludzkiego sposobu wyrażenia się, przemieszkuje. Dla nadzwyczajnej i przyćmiewającej jasności nie można jej widzieć, a dla nadmiernej światłości Boskiej nie można wejść do niej. Przychodzi ku niej, kto sobie zasłużył poznać i oglądać Boga; bo tem samem, że nie widzi, ani nie poznaje, tem ściślej łączy się z Tym, który jest wyższy nad wszelkie widzenie i poznanie i przychodzi do przekonania, że On przewyższa wszystko, co zmysłami łub rozumem objąć można i powtarza z Prorokiem: „Dziwna się stała znajomość Twoja z mej strony, wzmocniła się i nie będę mógł do niej”. (3)
W tedy więc dusza ogląda Boga przez mgłę, kiedy wzniesiona ponad wszystkie stworzenia i wyobrażenia, zbliża się do Boga, którego poznać i pojąć nie może i raczej poznaje czem Bóg nie jest, aniżeli czem jest; odkrywając w tej ciemności nieskończoną doskonałość, która wszelką mądrość, potęgę, dobroć, piękność i w ogóle wszystko, cokolwiek rozumem pojąć można, nieskończenie przewyższa.
Wśród tego widzenia, nie będącego owocem własnej pracy duchowej, lecz spowodowanego dziwnie prostem, a nagłem oświeceniem zesłanem od Boga, dusza popadając w podziw i żar miłości, odchodzi od siebie i rozpływa się w oceanie nieskończoności Tego, którego nie widząc, ogląda. Mówimy zaś, że dusza nie widzi a zarazem ogląda, bo, jak powiada Ryszard (4): Bóg daje jej tak uczuć swoją obecność, że jej nie ukazuje oblicza. Wlewa w nią słodycz, lecz nie pokazuje swej piękności. Wlewa rozkosz, lecz nie okazuje jasności. Jeszcze obłok i myła około niego; jeszcze tron Jego w słupie obłoku. A lubo widzi, widzi jakoby w nocy, widzi jakby przez mgłę, widzi przez zwierciadło w podobieństwie.
Widzi nareszcie wszelkie nieznane pojęcie o nim, wznosząc się ponad wszelki rodzaj poznania. Bo, jak mówi św. Grzegorz (5), cokolwiek dusza wzniesiona do szczytu bogomyślności, zdoła doskonale pojąć,, to nie jest Bogiem. Wtenczas tedy prawdziwie poznajemy Boga, kiedy wyraźnie czujemy, że Go wcale nie możemy poznać. Na innem zaś miejscu powiada tenże sam święty (6): Objawienie Stwórcy, w którem się go widzi, ale nie pojmuje, jest światłem nieprzystępnem. Cokolwiek bowiem dusza ludzka może myśleć o Wszechmocnym Bogu, tem Bóg nie jest; lecz kiedy w zamyśleniu wzniesie się ponad wszystko; kiedy według możności przedstawi sobie coś duchowo najjaśniejszego, najsłodszego, najmilszego, najrozkoszniejszego, jeszcze to wszystko nie jest samym Bogiem. Jest to atoli zbliżeniem się do pewnego światła, które nie jest Bogiem, lecz mieszkaniem Boga. A ponieważ już wtenczas dusza dziwnie się zapala, cudownie się syci i niewypowiedziane doznaje rozkoszy, przeto musi pomyśleć: Jakże niewypowiedziane musi być światło, słodycz i rozkosz, ktorem On jest, skoro to światło, które zamieszkuje, tak jest niezmierzone, a przecież Nim nie jest.
VII.
Drugi sposób oglądania Boga zdarza się wtenczas, kiedy po rozproszeniu ciemności, jakie Bóg położył tajnikiem swoim (7), po usunięciu mgły i rozpędzeniu chmur, ukazuje się Bóg; wprawdzie nie w pełności swego blasku i nie przy świetle południowem, ale jakoby o świtaniu, kiedy jeszcze nie zupełnie widno i jasno. Widzi się Go w sposób niewytłumaczony, a przecież jaśniej, aniżeli oczyma cielesnymi światło materyalne widzimy. Albowiem dusza, wzniesiona szczególniejszą łaską Bożą do tego widzenia, ogląda jednym rzutem oka jedność istoty Boskiej i troistość osób; jak Ojciec rodzi Słowo, jak od obydwóch pochodzi Duch św. Widzi i poznaje samego Boga, jak mówi św. Augustyn (8), dobrego bez jakości; wielkiego bez rozciągłości; Stwórcę bez przymusu, bez miejsca położenia obecnego, bez kształtów zewnętrznych — wszystko ogarniającego; bez miejsca —wszędzie całkowicie obecnego; bez czasu wiecznego; bez zmieniania się — czyniącego rzeczy podlegające zmianom; zupełnie wolnego.
Widzi wszystkie stworzenia wychodzące z rąk Jego i od Niego zależne. Widzi, w jaki sposób Osoby Boskie mieszkają w duszy, według słów Pisma św. Do niego przyjdzie my, a mieszkanie u niego uczynimy (9). Ponieważ zaś w takim stanie lgnie dusza jak najdoskonalej do Boga, odczuwając przedsmak niebieskiej szczęśliwości, przeto upaja się zdrojem Jego rozkoszy. To też św. Teresa (10), która z własnego doświadczenia poznała wzniosłość i rozkosz tego rodzaju widzeń, wytłumaczywszy je bardzo mądrze, powiada dalej, że przez takie widzenie wchodzi dusza w małżeństwo duchowe z Bogiem, według słów Apostoła: A kto się złącza z Panem , jednym duchem jest (11).
Bo dusza, miłująca doskonale, zawiera związek małżeński, powiada św. Bernard (12). Zaiste jest to związek; duchowego i świętego małżeństwa. Mało powiedziałem,, związek; jest to zjednoczenie. Skoro więc ujrzysz duszę, która opuściwszy wszystko, oddaje się zupełnie Słowu, dla Słowa żyje, Słowem się rządzi, w Słowie poczyna, co rodzi słowami; która może powiedzieć o sobie: „mnie życiem jest Chrystus, a śmierć zyskiem” (13); uważaj ją za małżonkę poślubioną Słowu.
Lecz dość już powiedzieliśmy o drugim stopniu oglądania Boga. Nareszcie trzeci i najwyższy stopień widzenia Boga jest ten, w którym dusza już nie przez zwierciadło i nie w podobieństwie, ale jasno i twarzą w twarz ogląda majestat Boży.
Aczkolwiek ten sposób oglądania Boga nie jest udziałem padołu płaczu, ale ojczyzny niebieskiej, według słów samego Boga: Nie ujrzy mnie człowiek, a będzie żyw (14), jednakże bardzo poważni Teolodzy, jakeśmy wyżej nadmienili, sądzą, że niektóre bardzo świątobliwe i doskonałe dusze jeszcze za życia ziemskiego otrzymały tę nadzwyczajną łaskę od Boga, ie jakoby mimochodem i chwilowo światłem chwały oświecone, ujrzały jasno Pana Boga.
Tak, wielu utrzymuje o Mojżeszu, na którego gorące życzenia i prośby, aby mu Pan Bóg ukazał oblicze, odpowiedział Pan: Ja ci ukażę wszelkie dobro (15). Podobnie twierdzi Doktor anielski (16) o św. Pawle; a św. Bernard (17) o Ojcu zakonników, świętym Benedykcie. Miodopłynny Doktor, rozprawiając o widzeniu, w którem ogląda się Boga twarzą w twarz,, a w Bogu ogląda się stworzenia, tak mówi: Do takiej wysokości, zdaje się, była porwana ona błogosławiona dusza (św. Benedykta), która oglądała cały świat, zebrany pod jeden promień słoneczny. Ojciec św. Grzegorz, pisząc o tym cudzie w księdze Dyalogów, powiada: Patrzącemu na Boga wydaje się każde stworzenie szczupłem (18). Tak wyraża się św. Bernard, oparty na zdaniu św. Grzegorza. Wiem, że pod tym względem różne są zapatrywania, między scholastykami; ale nie uważam za stosowne zapuszczać się tutaj w ich dysputy.
Kard. Jan Bona – O rozpoznawaniu duchów. Przełożył Ks. Dr. Jan Bernacki. TARNÓW. Nakładem tłumacza. Drukiem Józefa Pisza 1891. str. 387 – 394.
1) C. 1.
2) Ep. 5. ad Dorot.
3) Ps., CXXXV111, 6.
4) De grad. charit. viol.
5) L. 5. mor., c. 26.
6) L. 4. in 1. Reg.
7) Ps., XVII, 12.
8) L. 5. de Trin., c . l .
9) Jan, X IV, 23.
10) Cast, -amm. mans. 7. c. 1. et 2.
11) 1. Kor., VI, 17.
12) Serm. 33. et 85. in Cant.
13) Filip., I, 21.
14) Exod., XXXIII, 20.
15) Exod., XXXTJI. 19.
16) 2 . 2. q. 175. a. 3 .
17) Serm. 9. de div.
18) Libr. 2., c. 35.
Skomentuj