Papieska Akademia Życia wydała 22 lipca dokument na temat kryzysu „pandemii”, pt.. „«Humana Communitas» w epoce pandemii. Nienowoczesne refleksje na temat odrodzenia życia” Wielu komentatorów zauważyło że w treści dokumentu nie ma ani jednej wzmianki o Bogu.
Biuro prasowe Papieskiej Akademii Życia pod naporem krytyki tłumaczy że dokument został skierowany do „jak najszerszej publiczności”, bo jak twierdzą zależy im” na wchodzeniu w ludzkie sytuacje, czytaniu ich w świetle wiary i w sposób, który przemawia do jak najszerszej publiczności, do wierzących i niewierzących, do wszystkich mężczyzn i kobiet «dobrej woli»”
Tylko że dokument nie przedstawia nic dobrego ani w „światle wiary”, ani w żadnym innym kontekście. Watykańska instytucja pokazuje raczej egzystencjalną pustkę współczesnego człowieka, a nie nadzieję o której wspomina kilka razy. Rysuje obraz rzuconego na kolana świata, tyle że nie przed Bogiem, ale przed wirusem i przytacza zatrważające wizje które, zdecydowanie napawają przygnębieniem a nie optymizmem i nadzieją. Jak się okaże na końcu nie bez przyczyny….
„Byliśmy świadkami najtragiczniejszego oblicza śmierci: niektórzy przeżywali samotność oddzielenia fizycznego i duchowego od wszystkich, pozostawiając swoje rodziny bezsilne, niezdolne do pożegnania się, a nawet do zapewnienia podstawowej pobożności właściwego pochówku. Widzieliśmy, jak życie dobiega końca, bez względu na wiek, status społeczny czy stan zdrowia.”
Biorąc pod uwagę skalę problemów z wirusem wmawianie że wszyscy byliśmy świadkami śmierci jest kreacją rzeczywistości, jak to czynią globaliści i sprzedawcy szczepionek. Większość z adresatów dokumentu nie miała do czynienia ze śmiercią z powodu pandemii, a jedynie z propagandą strachu, nie sączoną nawet, ale wylewaną codziennie przez media, w którą niestety wpisuje się watykańska instytucja.
Akademia przypomina nam także, że życie jest kruche a „wszyscy jesteśmy: radykalnie naznaczeni doświadczeniem skończoności u podstaw naszej egzystencji, a nie tylko okazjonalnie, odwiedzającej nas delikatnym dotykiem przemijającej obecności, pozostawiając nas niezłomnymi w przekonaniu, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.”
O jakim „niezłomnym przekonaniu” mówi Akademia trudno się doczytać. Dokument odnosi się do nadziei bardziej jako do bezrozumnego przekonania że „jakoś to będzie” a nie jako do mobilizacji w otwarciu na Boga, aby nie zatracić się w pustych słowach które nie przynoszą ulgi a jedynie niepokoją, bo są tylko oparte na myśleniu życzeniowym.
Skoro do wierzących i niewierzących jest skierowany tekst, to po Watykańskiej Akademii Życia należałoby się spodziewać propozycji spojrzenia na własne życie w Prawdzie i odniesienia się do Boga, jako jedynego ratunku. Takie jest zadanie prawdziwego Kościoła i jego instytucji, aby ludzi nawracać i utwierdzać słabych w wyznawaniu wiary w naszego Pana Jezusa Chrystusa. Niestety, w wydawałoby się katolickim dokumencie o tym mowy nie ma.
Mimo że wszelkimi sposobami Akademia przekonuje do kryzysu, nie ma ani jednej wskazówki by mieć nadzieję w Bogu i szukać ratunku u Niego; by przylgnąć do Sakramentów Św. i życia modlitwą.
Co proponuje w zamian, w opisanej przez siebie tragicznej sytuacji ludzkości?
Można by to ująć jako „nawrócenie się do matki ziemi”. Jak twierdzą ” Epidemia Covid-19 ma wiele wspólnego z niszczeniem ziemi i ograbianiem jej wewnętrznej wartości. Jest to objaw złego samopoczucia naszej ziemi i braku troski; więcej, znak naszego własnego duchowego złego samopoczucia ( Laudato Si ‚ , 119 ). „
Nasze „duchowe złe samopoczucie” wg autorów tekstu zależy nie od zepsutego sumienie i życia z daleka od Boga ale od „samopoczucia naszej ziemi”… Można przeczytać coś gorszego w watykańskim dokumencie, niż tak bezczelne zlekceważenie i odrzucenie Boga?
Zamiast Boga, rozwiązaniem naszych problemów ma być wg Papieskiej Akademii Życia „wdrożenie projektu ludzkiego współistnienia”
„Zamiast tego nadszedł czas, aby wyobrazić sobie i wdrożyć projekt ludzkiego współistnienia, który każdemu zapewni lepszą przyszłość. Niedawno planowane marzenie dla Amazonii może stać się marzeniem uniwersalnym, marzeniem całej planety, by „zintegrować i promować wszystkich jej mieszkańców, umożliwiając im„ dobre życie ”.
Jak to podsumować? Bóg nie jest do niczego potrzebny, bo marzenia się spełniają i będziemy żyli długo i szczęśliwie, jeśli tylko będziemy chronić lasy, zwierzęta i zmniejszymy popyt na mięso?… Nie, to nie przesada co piszę. O mięsie i innych sprawach którymi skrupulatnie zajmują się lewicowe organizacje ekologiczne, jest mowa w watykańskim dokumencie w dobie tzw. „pandemii”.
Utopijna globalna wioska bez Boga to wizja Papieskiej Akademii Życia.
Napisałam na początku, że nie bez przyczyny przedstawiono tak niepokojąco i alarmująco obecną sytuacje. Jasno widać, że nie po to żeby wspierać duchowo katolików i oferować prawdziwą nadzieję niewierzącym. Tekst wprowadza raczej przygnębienie i wzmaga bezsilność.
Watykan dając taką odpowiedź na problem, a m.in. podkreślając „uprzywilejowane miejsce” skompromitowanej Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), promuje kolejny raz rozwiązania globalistycznych elit i tworzoną przez nich nową uniwersalną pogańską religię.
Źródło: ekai, vatican.va,
A. Szaroleta
Skomentuj