DZIEŃ DWUDZIESTY DZIEWIĄTY
Trzy chwały Jezusa
Daj mi, synu mój, serce twoje.
(Przyp. XXIII, 26).
Bóg nam dał miłość swoją w tym celu jedynie, abyśmy Mu serce nasze oddali. Pan Jezus ukochał nas w tym celu, abyśmy Jego miłowali. Cała treść czci dla tego źródła miłości Jezusa zawiera się w miłości. Powtarzał to tyle razy, ile razy raczył przemawiać do wiernej oblubienicy swojej, błogosławionej Malgorzaty-Maryi. Ta jest myśl i ten cel niniejszego nabożeństwa zapoznać się z uczuciami Pana Jezusa i zniewolić się do Jego miłości.
Wyobraźmy więc sobie naszego słodkiego Odkupiciela. Staje On przed nami zupełnie tak samo, jak przed wierną, czystą i gorliwą duszą Małgorzaty-Maryi; spogląda z dobrocią na nas i oznajmia nam: „Oto Serce moje, które was tak ukochało, dajcież mi tedy serce swoje,“ Odpowiedzmyż na to Panu Jezusowi: Weź je o Panie, weź to wszystko, co posiadamy: naszą wolność, nasze zdolności, nasz rozum. Jest to najdoskonalszy akt miłości, a wreszcie Pan Jezus pragnie miłości naszej.
Te uczucia miłości pociągają za sobą trzy skutki, a raczej trzy warunki, mówiąc inaczej, cześć i miłość dla Pana Jezusa i Jego Serce zawiera w sobie trzy rodzaje chwały Bożej: 1) Cześć uwielbienia i miłości; 2) Cześć wynagradzającą i łez; 3) Cześć naśladowania.
O tej też potrójnej czci mówić będziemy w dzisiejszej nauce.
Pierwsza cześć to cześć miłości. Już wspominaliśmy kilkakrotnie w poprzednich naukach, że miłość jest ostatecznym końcem i celem tego nabożeństwa, czegóż więc żąda od nas ten symbol miłości, który nam Chrystus Pan objawił, jak nie miłości? Na cóż to skarży się Zbawiciel jak nie na brak miłości? Jest to „żądanie nowe” choć było ono już od dawna przykazaniem. A jakże to trzeba miłość swą okazać Chrystusowi Panu! Czegóż żąda On od tych, co Go miłują? Powiedział to i objawił wprost oblubienicy swojej, a my w krótkich słowach streścimy tę wolę Jego.
Miłość poznaje się po czynach. Najlepszym jej dowodem jest poświęcenie i ofiara; lecz Pan Jezus tak niewiele wymaga, na tak małem poprzestaje. Patrzmy, On żąda tylko jednej myśli, jednego wspomnienia, jednego dnia poświęconego sobie! Tysiące niewdzięczników nie wspomni o Nim nawet. Pan Jezus zaś żąda, ażeby o Nim myślano. Większość zapomina o Jego dobrodziejstwach, o Jego cierpieniach i śmierci; On żąda zaś, aby o Nim pamiętano. Porzucają i opuszczają Go, a On żąda, żeby doń przychodzić i od czasu do czasu nawiedzać Go. Odrzucają i gardzą Jego zaprosinami, nie ma nikogo przy Stole Pańskim. On żąda i rozkazuje, ażebyśmy doń przystępowali, ażebyśmy ten Święty Chleb mocnych pożywali. Znieważają Go w Najświętszym Sakramencie, ponieważ bywają serca zimne i mdłe, bywają nikczemni i świętokradzcy, bywają i zdrajcy Judaszowie. On pragnie i żąda serc czystych, serc wiernych i hojnych, któreby Go kochały.
Otóż ażeby cześć nasza była przyjemną Chrystusowi Panu, powinna odpowiadać Jego żądaniom, które były jasno i zrozumiale wyrażone. A więc zawsze z należytą uroczystością obchodźmy Jego Święto w dniu przez samego Pana Jezusa wyznaczonym, t. j. w piątek, po oktawie Bożego Ciała; aby też Komunia św. w dniu tym przybyła najgorętsza z całego roku.
Dusze gorliwe starają się jeszcze stosownie do życzeń Chrystusa Pana, w pierwszy piątek każdego miesiąca przyjąć Komunię św. i odmawiają akt ofiarowania się Sercu Bożemu, jak również odprawiają godzinę adoracyi N. Sakramentu z czwartku na piątek każdego tygodnia, a przynajmniej każdego miesiąca. Wszyscy zaś powinniby się postarać przynajmniej raz na rok odprawić godzinę adoracyi przed Najświętszym Sakramentem, np. z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek.
Druga cześć to cześć wynagradzająca.
Takim jest właśnie charakter i ostateczny cel nabożeństwa do Pana Jezusa. Wyłożyliśmy wyżej cześć miłości, w czem spostrzegamy od razu, co mamy wynagrodzić i jak to mamy uczynić, ażeby Go pocieszyć wśród pogardy i zniewag jakie odbiera. Nie będziemy już zatem do tego powracać, z radością chwytamy sposobność, która się nam nadarzyła, ażeby wspomnieć o’ui\aj prostszym i zarazem najskuteczniejszym środku, który na tej drodze wynagrodzenia dopomagać nam będzie, jest nim „Kommunia wynagradzająca.„
Wielkie to dzieło powstało w celu pocieszenia Pana Jezusa. Śmiało powiedzieć można, że Zbawiciel sam objawił to św. Małgorzacie-Maryi, bo w tem właśnie zawiera się treść słów Jego, które wyrzekł do niej w dniu, w którym jej tajemnicę swych pragnień i boleści powierzał… Zgromadzenie to otrzymało błogosławieństwo Ojca świętego, nieśmiertelnego Piusa IX, który dojrzał w tern promyk nadziei zbawienia w tym wieku oziębłości i bezwyznaniowości. Było ono polecane i podtrzymywane przez większość biskupów katolickiego świata.
Ostatnia wreszcie cześć to cześć naśladowania.
Jest to punkt najważniejszy i najskuteczniejszy środek oddania należytej czci Panu Jezusowi—naśladowanie cnót Jego. Nasza miłość bez uczynków byłaby miłością płonną, podobnie jak wiara bez nich jest martwą. Lecz któremuż z pomiędzy wszystkich przymiotów Pana Jezusa damy pierwszeństwo?… Ten dobry Mistrz kieruje sam naszym wyborem, całą naukę swą streszcza w tych kilku słowach: „Uczcie się odemnie, mówi On, żem jest cichy i pokornego Serca. “ (Mat. XI, 29). Lecz czyż Pan Jezus tylko te dwie cnoty posiadał? lub też może w nich tylko celował? Podobne twierdzenie byłoby bezbożnem i nierozumnem. Bóg-Człowiek posiadał wszystkie przymioty, a wszystkie w równym stopniu nieskończonej doskonałości. Lecz dla Niego wystarczają tylko pokora i słodycz, w nich zawiera się wszystko. Dosyć dla nas naśladować Pana Jezusa w tych dwóch cnotach, a wzamian za nie, prócz szczęścia na ziemi, mamy zapewnione wiekuiste szczęście w niebiosach. Zaraz bowiem po tych słowach: „uczcie się odemnie, żem jest cichy i pokornego serca,” dodaje: „a najdziecie odpoczynek duszom waszym” (Mat. XI, 29).
Ażeby zaś pojąć i podziwiać tę słodycz i pokorę Pana Jezusa, dosyć przypomnieć sobie kilka wypadków z śmiertelnego życia Jego. Od żłobka aż do krzyża daje On nam najwznioślejsze przykłady tych pięknych i wzruszających cnót. Jego słodycz była niezrównaną względem małych i wielkich, bogatych i ubogich, sprawiedliwych i grzeszników, przyjaciół i wrogów. Jego pokora sięgała aż do wyniszczenia siebie.
Oto przykład dla nas! pokochajmy Go, a potem naśladujmy, pokochajmy upokorzenia tak, jak On, z Nim i dla Niego. „Kochaj być nieznanym — mówi Jezusa uczeń pobożny — i za nic poczytanym.” Ale niech to będzie pokora prawdziwa, pokora serca, na wzór Jezusowej.
Ażeby się pobudzić do praktykowania tych Boskich cnót, wspomnijmy sobie przyobiecaną nagrodę i wielką wartość tej Boskiej cnoty, która się zawiera w spokoju, odpoczynku i Szczęściu. Kto posiada słodycz i łagodność charakteru, ten zawsze jest kochanym; przyciąga do siebie wszystkie serca, po’siada je i przez miłość króluje nad niemi. Kto jest pokornym, nie może mieć nieprzyjaciół, ani też zazdrosnych, wszędzie go dobrze przyjmą i wszędzie mu dobrze.
Dosyć sprzeniewierzyć się pokorze lub słodyczy, azeby być zaraz i przez długi czas dręczonym niepewnością, smutkiem i niepokojem. Gniewamy się na to, żeśmy się rozgniewali, mówi święty Franciszek Salezy, smucimy się i upokarzamy za swoją pychę. Wszystkie słowa Chrystusa Pana są prawdziwe, są samą prawdą, lecz te szczególniej stają się widocznemi, że tak powiem, dotykalnemi przez codzienne doświadczenie. Przypomnijmy sobie tylko, a przyznamy sami, że ile razy sprzeniewierzyliśmy się słodyczy i pokorze, natychmiast byliśmy za to ukarani.
Jeżeli i teraz cokolwiek nas dręczy, wejdźmy do serca swego, wybadajmy je, a przekonamy się, że nam brak słodyczy lub cierpliwości, żeśmy z dumą lub z gwałtownością odpowiadali.
Powtarzajmy często te akty strzeliste: O Serce Jezusa, miłością ku mnie gorejące zapal serce moje miłością Twoją; albo O Jezu cichy, Serca pokornego, uczyń serce moje na wzór Serca Twego. Amen.
MIESIĄC CZERWIEC. O ŻYCIU WEWNĘTRZNEM CHRYSTUSA. Na wszystkie dnie miesiąca Czerwca. Z dziesiątego wydania francuskiego opracował X. Roman Rembieliński prof. Seminarjum Metr. św. Jana. WARSZAWA. 1897 r.
Skomentuj