WPŁYW ODDANIA SIĘ NIEPOKALANEJ NA ŻYCIE
Odmówienie aktu poświecenia jest bardzo dobrą rzeczą, ale to jest jeszcze tylko obietnicą, a nie wykonanie. Samo wykonanie musi być w życiu, w każdej dobie. Albo stwierdzamy życiem to, cośmy obiecali albo zaprzeczamy. Jeśli byśmy zaprzeczali świadomie, to by świadczyło, że bardzo powierzchownie te rzeczy pojmujemy i że oddalamy się od Niepokalanej.
Musimy oddać naszą wolę Jej woli, aby Ona przez nas mogła działać swobodnie. Co jest Jej wolą — wiemy — bo jest nią święte posłuszeństwo. Wtedy, kiedy się jasno wie i wykonuje, człowiek czuje się bardzo szczęśliwy. Są i inne rzeczy trudniejsze. Nie wszystko zależy od naszej woli. Starajmy się, by nie było złej woli (31).
USUWANIE NIEDOSKONAŁOŚCI
WALCZYĆ Z GRZECHEM
Gdzie jest Niepokalana, tam i diabeł się wścieka. W Piśmie świętym jest napisane: „Ona zetrze głowę twoją, a ty czyhać będziesz na piętę Jej“. Jest ciągła walka przeciw Niepokalanej.
Dlaczego tak jest?
Już to samo, że Ona jest Niepokalaną, a on jest skalany, nie może być zgody. Musi być walka i ciągła walka
.Grzech nie jest niczym innym, jak niezgadzaniem woli swojej z wolą Bożą. Dobro polega na zgadzaniu naszej woli z wolą Bożą. Ona dlatego jest Niepokalana, bo pragnie spełnienia woli Bożej.
Od tego czasu zaczyna się nienawiść szatana ku Niepokalanej.
To było okazją, że on stracił niebo. Nie chciał służyć, chciał sam sobie zrobić niebo. Tymczasem zapomniał, że co miał, od Boga było.
Stąd pycha jego i pokora Niepokalanej — grzech jego i czystość Jej; stąd też i walka.
W każdej duszy powtórzy się ta walka i to tym bardziej, im istota miłości, tj. zjednoczenie woli naszej z Jej wolą, będzie się pogłębiać. Niech więc nikt nie myśli, że nie będzie pokusy, przeciwności. Tylko, że dusza Niepokalanej oddana w głębi czuje się nienaruszoną. On tylko na piętę czyhał będzie, za bary duszy nie weźmie. Ale trzeba ufność w Niepokalanej położyć, nie ufać sobie. Wówczas każdy wysiłek diabła będzie zasługą dla duszy (32).
W sprawię życia nadprzyrodzonego bez pomocy Bożej nic zrobić nie potrafimy. Wysiłki pracy nad sobą są owocem łaski. Nie ma więc powodu do zniechęcenia z powodu upadków. Jeżeli zdarza się nam dużo większych upadków — to dowód, że mamy jeszcze dużo miłości własnej.
Upadki wykorzystujemy w tym celu, w jakim Pan Bóg je dopuszczać żebyśmy się upokorzyli, żebyśmy się nie denerwowali, ale poznali nędzę życia. Gdybyśmy byli pokornymi, Pan Bóg nie dopuściłby żadnego upadku. Matka Najświętsza przez całe życie była pokorną. Znała jednak swoją godność i uznawała wielkie rzeczy Boże. Nie na tym polega pokora, żebyśmy nie uznawali łask, lecz żebyśmy ich sobie nie przypisywali. Jeśli dusza uważa się za coś lepszego od innych — wtedy upada.
Upadek jest zawsze z powodu braku pokory. Prośmy Ją, by nam dala łaskę pokory, żebyśmy nie potrzebowali takiego lekarstwa. jakimi są upadki, które przecież sprawiają przykrość Panu Jezusowi (33).
I z naszej strony winniśmy się starać, by to naczynie — dusza nasza — była wypróżniona, była pokorna. Tak jest, pokora jest źródłem wszystkich cnót, jak znów pycha źródłem wszystkich grzechów. Pierwszy grzech jest grzechem pychy. I Pan Jezus
mówi: „Uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca“.
Żeby sobie zapewnić jak najobfitsze łaski, trzeba się starać o głęboką pokorę, uznawać, że sami z siebie jesteśmy niczym. Cały świat Pan Bóg z niczego stworzył — jest on dziełem Bożym. Każdy dobry uczynek od Pana Boga pochodzi — i to są Jego własne dary — które On w niebie koronuje. Wszystko, czym jesteśmy, od Boga jesteśmy: co możemy, od Boga możemy; co czynimy, od Boga czynimy.
Św. Teresa mówi, że nie jest prawdą mówić, iż cnót nie mamy od Pana Boga. Pokora bowiem polega na tym, żeby uznawać dary w sobie, iż są istotnie Bożymi i pobudzać się do wdzięczności. (34).
WYKORZENIAĆ WADY
W życiu wewnętrznym są wady, które trzeba pousuwać, wykorzenić. Do tego zmierzają rozmyślania, rachunki sumienia, aby poznać wady, poznać cnoty i do Pana Jezusa się upodobnić.
Jest to walka z samym sobą i dlatego taka trudna. Łatwiej jest rozwijać działalność na zewnątrz niż walczyć z umiłowanymi swoimi wadami. Miłość własna kocha te wady i nie chce ich się pozbyć. Te wady umie nawet pokryć cnotami. Na przykład kto nie chce słuchać, to mówi o niezłomnej woli i charakteru, kto ostygł w modlitwie, myśli o pracy zewnętrznej, a miłość własna potrafi to brać za cnoty.
Taka wada jest jakby szkodliwą rośliną. Odciąć łodygę, to z korzeni wyrośnie druga, wyrwać korzeń, zostaną w ziemi drobne korzonki i znów po niejakimś czasie odrosną. Wady zawsze odrastają i zawsze trzeba je wyrywać jak odrosną (35).
Po rekolekcjach zapytał mnie jeden z braci, jak rozpoznać wadę główną, bo nieraz w tym względzie tak trudno jakoś. Jest to zagadnienie bardzo ważne. Wadę główną rozpoznać musimy, by z nią walczyć, a w walce — zdobyć odwrotną jej stronę — cnotę.
Pomaga ku temu stały spowiednik, bo on zna duszę. Ale nie trapić się, jeśli ktoś nie odróżni dobrze wady głównej. Choćby przeciwko innej walczył — nie szkodzi, bo i wtedy wada główna osłabnie. Jeszcze jeden sposób. Mianowicie w Ameryce przy karczowaniu lasów pomagano sobie podpalaniem. W walce duchowej możemy podpalić te wady ogniem miłości Bożej. Wtedy wszystko się spali.
Co do ognia miłości Bożej — ten podsyca się ofiarą. Tylko ofiara jest owym drzewem, które ma spłonąć na ołtarzu, miłości Bożej. Tak, ofiara to konieczny warunek miłości. Bez ofiary nie ma postępu w życiu Bożym. Bez ofiary — miłość nasza zamiera…
Ofiarą i mdłością spalamy nasze wady. Pan Jezus powiedział Magdalenie, że odpuszczają się jej grzechy, bo wiele umiłowała. Im większa miłość, tym większe oczyszczanie z wad. Gdy miłość bezbrzeżna — oczyszczenie nie ma granic i wtedy dusza upodabnia się do Niepokalanej (36).
WALCZYĆ Z POKUSAMI
Bądźmy przygotowani na to, że pokusy będą i być muszą; gdyby ich nie było, nie byłoby zasług. Trzeba nam tylko z nimi walczyć i przy pomocy Niepokalanej je zwyciężać.
Oto sposoby walki:
Przede wszystkim cierpliwie je zwalczać.
Przychodzi pokusa szorstkiego odniesienia się do jakiegoś współbrata — odnieść się do niego w sam raz łagodnie; albo nie chce się czegoś wykonać, do czego posłuszeństwo wzywa — zrobić to i zrobić dobrze, co posłuszeństwo nakazuje.
Gdy jednak przychodzi pokusa przeciwna wierze, szóstemu przykazaniu, nadziei itp., wtedy nie brać się za nią za bary, ale raczej odwrócić myśl do czego innego. Ważną tu jest rzeczą, by odwrócić myśl od pokusy natychmiast. Spokojnie, ale natychmiast.
Wiedzą o tym dobrze strażacy, że jeśli się ognia nie ugasi w zarodku, to potem i walka trudniejsza i następstwa pożaru bywają poważne. Tak samo ma się rzecz z tego rodzaju pokusami.
Musimy się dostosować do wskazówek Ojca św., który mówi: aby usuwać okazje, po prostu z daleka omijać te różne rzeczy, co by mogły chociażby z dala nam zaszkodzić. Z obowiązku jednak nieraz trzeba się zetknąć z ludźmi. Wtedy starać się o wzmocnienie wewnętrzne. Najlepszym takim wzmocnieniem — to nieufanie sobie, nieliczenie na swoje urobienie duchowe, a ufanie bezgraniczne Niepokalanej i uciekanie się do Niej. Ona niezawodnie nam dopomoże. Gdy się ma do czynienia z osobami innej płci, to raczej mniej, niż za wiele grzeczności; sprawę załatwić krótko i węzłowato i unikać miękkości.
Ważnym też jest, nie bać się pokus. Diabeł jako duch jest sprytny, ma umysł daleko bystrzejszy od nas, ale przy pomocy łaski Bożej, przy pomocy Niepokalanej myśmy dużo od niego potężniejści, Jeżeli nie może nas doprowadzić do upadku, to przynajmniej stara się opóźnić nam bieg w doskonałości, ale nie dajmy mu tej satysfakcji, gardźmy nim i zaufajmy całkowicie Niepokalanej, a ataki kusiciela przyczynią się tylko do zwiększenia naszych zasług.
Pamiętajmy i o tym, że najwięcej w walce z pokusami osiągniemy modlitwą i częstymi aktami strzelistymi — jest to bowiem broń niezawodna i pewnie prowadząca do zwycięstwa. Wspomagajmy się wzajemnie tą potęgą modlitwy, osolomą pokutą i połóżmy całą naszą ufność w Niepokalanej a wówczas będziemy spokojni o wyniki tej walki.
Żadna pokusa nie jest grzechem. Chociażby pokusa trwała nie wiem jak długo, nie jest bynajmniej grzechem, ale owszem, jak się dusza opiera, jest polem do zasług.
Co do sposobu walki, to nie bawić się w wątpliwości i nerwowość, ale ze spokojem oddać się Niepokalanej i nic sobie z tego nie robić, po prostu nie mieć na to czasu. Być zajętym czym innym. Czasem się ktoś martwi i trapi. Więc nie trzeba się tym martwić i niepokoić, bo szatan chce tylko duszę tak wymęczyć.
Powtarzam więc, że żadna pokusa nie zrobi duszy żadnej szkody, o ile z naszej strony nie ma na to zezwolenia (37).
NIE ZNIECHĘCAĆ SIĘ
Na pewno każdy z was już odczuł mniejsze czy większe zniechęcenie. I nieraz trapią się dusze, czy to jest winą. Nawet święci odczuwali zniechęcenie. Św. Paweł, który z takim zapałem pracował, później pisze, że mu obmierzło to życie. Taka chwila i na niego tez przyszła. I to nie jest żadna niedoskonałość, na to wskazuje nam przykład Pana Jezusa, który w Ogrójcu radości przecież nie czuł. Wielu męczenników z uśmiechem na ustach umierało, a Pan Jezus na krzyżu wołał: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił“.
Św. Teresa miała takie chwile, że kochała tak, jakby nie kochała, wierzyła tak, jakby nie wierzyła, a jednak została wielką świętą. Te zniechęcenia i pokusy przyjść mogą i to nie będzie jeszcze żadną niedoskonałością. Mają je ludzie żyjący w świecie, ale i w klasztorze mogą kogoś trapić i to nieraz przez długie lata; czy to przeciwko wierze, czy przeciwko nadziei i miłości, czy nawet wszystkim przykazaniom!
Co wtedy robić? Gdy taka burza przyjdzie, co wtedy czynić? Mamy sposób ogólny, łaskę Bożą. Nadzwyczajne burze trzeba nadzwyczajnej łaski i do Niepokalanej Pośredniczki łask trzeba szczególniej zwracać się, do Niej po tę łaskę się uciekać.
Gdy burza spotka okręt na morzu, on nie staje, nie szarpie się, ale spokojnie płynie dalej. Dlatego nie byłoby dobrze, by taka dusza niepokoiła się tą wewnętrzną burzą. Niech ta pokusa doświadczy, jak długo wola Boża zechce, nie pragnąc z tego się wyrwać prędzej niż to będzie Wolą Bożą. To jest ogromnie ważne, żeby dusza nie straciła wtedy pokoju. W ogóle dusza nie powinna nigdy tracić pokoju. A jak ten pokój straci pierwszą rzeczą jest go odzyskać. W mętnej wodzie łatwiej się łowi ryby, lak samo i diabeł w niepokoju może coś zyskać.
Niech więc Niepokalana kieruje, jak się Jej podoba, a nie jak nam. A przede wszystkim potrzebny jest ten pokój i w pociechach i w oschłościach, zniechęceniach i pokusach.
Nawet w razie grzechu, pierwsza rzecz, to odzyskać pokój: wzbudzić żal doskonały, wyspowiadać się i znów iść dalej. Do żalu doskonałego trzeba łaski, więc do Niepokalanej zwrócić się całą duszą, żeby nam dała tę łaskę, by natychmiast odzyskać pokój. Zniechęcenia więc i pokusy nie są żadną winą i oczyszczają tylko duszę, jak ogień oczyszczają tylko duszę, jak ogień oczyszcza złoto (38).
Św. Maksymilian Maria Kolbe– Oddanie się Matce Bożej. Wyd. i druk „ Rycerza Niepokalanej” – S. Severa (Roma) – Italia. SANTA SEVERA 1977 r. str. 20 – 25.
Przypisy:
31) A3, 101
32) A3. 368
33) A3. 378
34) A3. 333
35) A3. 239
36) A3, 277
37) A3, 272
Pisma Ojca Maksymiliana Marli Kolbego, Niepokalanów 1957, 641, maszynopis,
w skrócie A l; Listy Ojca Maksymiliana Marli Kolbego, Niepokalanów 1960, 870, maszynopis, w skrócie A2; Przemówienie Ojca Maksymiliana Marli Kolbego,
Niepokalanów 1954, 458, maszynopis, w skrócie A3.
Skomentuj