STACJA I
Pan Jezus na śmierć krzyżową skazany.
Jako owca na zabicie wiedzion będzie… a nie otworzy ust swoich.(Izaj. 53).
Y. Chwalimy Cię Panie Jezu Chryste i błogosławimy Cię.
R. Boś przez krzyż Twój św. świat odkupił.
Stoi Pan nieba i ziemi, najsłodszy nasz Zbawiciel jako największy zbodniarz i winowajca, przed Piłatem! I ten, który przyjdzie sądzić w chwale i majestacie świat cały, poddał się w uniżeniu pod sąd jednego niegodziwego człowieka! O Jezu mój drogi! gdzież chwała i majestat Twój? Korona z cierni i berło z trzciny! A ludzie tłumnie zebrani wołają i krzyczą: Ukrzyżuj Go, Ukrzyżuj Go! A Zbawiciel ust swoich nie otwiera, słucha i… milczy! A Piłat wyrok śmierci wydaje, śmierci okrutnej, bolesnej, haniebnej, śmierci krzyżowej! A Zbawiciel milczy, i przyjmuje bez narzekania, szemrania, ten wyrok najniesprawiedliwszy, ten wyrok najniegodziwszy! O wstyt i hańba nam wszystkim! Chrystus z wyroku człowieka cierpi i milczy! a my z wyroku Boga cierpieć i milczeć nie chcemy! Jezus najniewinniejszy, i najświętszy cierpiał, a my grzesznicy i jednego słówka przykrego w milczeniu znieść nie umiemy!
Choćby nam jak najsprawiedliwiej kto zarzucił jaką winę, my się zaraz oburzamy, gniewamy, przeklinamy, pełno złorzeczenia i nienawiści w ustach i w sercu, a przecież nas nikt nie biczuje, nie policzkuje, do krzyża nie przybija. Potąd łagodni jesteśmy, pokąd nas nikt nie drażni, ale i jednego przykrego słówka znieść nie chcemy od starszych, przełożonych, rodziców, od męża, żony! Czy to tak naśladujemy przykład Zbawiciela? Jego usta zawsze otwarte na chwałę Bożą, na naukę i pociechę bliźnich, milczeniem się zawarły, gdy szło o chwałę, o życie własne, a nasze usta zawsze zamknięte, gdy idzie o chwałę Bożą, o nauczenie, o pocieszenie bliźnich, zawszę otwarte na gniew, przekleństwo i złorzeczenie! Kto nie umie milczeć kiedy potrzeba, ten nie umie mówić jak potrzeba. Patrząc na milczącego Chrystusa Pana przed sądem Piłata, zawołaj z upokorzonego serca:
O Panie Jezu Chryste, najdroższy Zbawicielu nasz, wzorze cierpliwości i łagodności, któryś bez szemrania i narzekania, jakby jeden z największych zbrodniarzy, przyjął w milczeniu i pokorze wyrok śmierci sromotnej, abyś przez krzyż Twój święty, nas od wiecznej wybawił śmierci, prosimy Cię przez niewinne Twoje na śmierć osądzenie, abyś nas, w dzień sądu ostatecznego nie według nieprawości naszych, ale wielkiego zlitowania Twego sądzić raczył. Daj nam laskę do tego, abyśmy braci naszych bez potrzeby i lekkomyślnie nie sądzili, a gdy na nas sąd ludzki niesprawiedliwy padnie, abyśmy go, idąc za przykładem Twoim, w cierpliwości i milczeniu przyjęli. O to Cię prosimy przez zasługi Twoje, który żyjesz i królujesz Bóg w Trójcy św. jedyny, na wieki wieków. Amen.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, i Chwała Ojcu.
V. Zmiłuj się nad nami Panie.
R. Zmiłuj się nad nami.
V. Któryś za nas cierpiał rany,
R. Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Postanowienie. Nigdy się na nikogo nie oburzać, nie gniewać, chociażby nas pokrzywdził w czem albo niesprawiedliwie osądził.
STACJA II.
Wkładają krzyż na Pana Jezusa.
Jeśli kto chce za mną iść, niech zaprze siebie samego, i weźmie swój krzyż i naśladuje mnie. (Mat. 16).
Y. Chwalimy Cię Panie i błogosławimy Cię.
R. Boś przez krzyż Twój św. świat odkupił.
Kto na kogo wkłada ten krzyż? Człowiek, to nędzne, liche stworzenie, ten proch, ten robak ziemi, wkłada krzyż na Jezusa Boga-Człowieka, Stwórcę i Zbawiciela swego! Pan Jezus dla tego ludu cuda czynił, chleb rozmnażał, chorych leczył, umarłych wskrzeszał, grzechy odpuszczał, a ten lud wywdzięczając się wkłada krzyż ciężki na Niego.
Oburzasz się na tę myśl, ale zapytajmy każdy z nas sumienia własnego: cóżeśmy lepszego uczynili? I tyś doznał tych cudów Chrystusa. Któż pomnożył to ziarno, coś rzucił w łono ziemi, że pełnym strzeliło kłosem, któż pobłogosławił te pola twoje, że ci obfity plon wydały? któż cię w nieszczęściu ratował, w smutku pocieszał, w głodzie nakarmił, lub sam, lub przez pośrednictwo ludzkie? któż ci schorzałemu zdrowie przywrócił, od śmierci ratował? któż ci już nie raz jeden grzechy odpuścił i duszę twoją nakarmił Ciałem swojem i napoił Krwią swoją przenajświętszą? A ty jakżeś Mu się za to wszystko odwdzięczył? Krzyżem twardym, grzechem twoim; ach bo ten grzech, jest najtwardszym dla Zbawiciela krzyżem; ileś razy grzech twój ponawiał, tyłeś razy wkładał krzyż na ramię Zbawcy twego! O! cóż ci ten najsłodszy Zbawiciel uczynił złego, że dla najlichszej rzeczy, dla kieliszka wódki, dla jednej chwili bydlęcej swawoli, dla kilku lichych groszy, odważasz się odnawiać gorzką mękę Jego? I śmiejesz się i weselisz się, patrząc na boleści Jego, których i ty sprawcą jesteś! Na Chrystusa krzyż wkładają, a On milczy i nie wymawia się od tego ciężaru i w pokorze przyjmuje go na siebie. Na nas kiedy najmniejszy krzyżyk Bóg spuści, dla dobra i zbawienia naszego, zaraz narzekamy, żalimy się na Boga, że o nas nie pamięta,, a tymczasem to my o Nim nie pamiętamy, za dobrodziejstwa nie umiemy dziękować, a na najmniejszy krzyżyk narzekamy! Da ci Bóg chleba pod dostatkiem, a ty się z biednym niechcesz podzielić, a kiedy Bóg- za to nieurodzajem cię pokarze, to się żalisz. Da ci Bóg jakie szczęście, a nikt z niego nie korzysta, szczęściem twojem z nikim dzielić się nie chcesz, ale da ci Bóg krzyż, tobyś go zaraz rad zwalił na drugiego. Przypatrz się z jaką cierpliwością Pan Jezus krzyż ciężki, a z jaką niecierpliwością ty krzyż lekki przyjmujesz i zawołaj z upokorzonego serca:
Mnie, mnie, a nie Tobie Panie ten krzyż należy się, boś nie Ty, o Jezu Chryste, alem ja zgrzeszył! Lecz Tyś w niepojętej miłości Twojej, przyjął grzechy ludzkie na Siebie, i stałeś się ofiarą zadość czyniącą sprawiedliwości Ojca Twego przedwiecznego. Obym patrząc na Ciebie mógł się nauczyć dźwigać krzyż mój, dziękując i błogosławiąc Cię, że mi dozwalasz przez krzyż pokutny zbliżyć się do Ciebie, którym przez grzech od Ciebie się oddalił. Daj mi łaskę, abym nigdy nie szemrał, nie narzekał, ale w pokorze wielkiej przyjął każdy krzyż z rąk Twoich. Daj mi łaskę, abym przez życie dźwigając krzyż mój wiernie, przez krzyż do chwały po śmierci mógł się dostać! O to Cię proszę przez zasługi Twoje, który żyjesz i królujesz Bóg w Trójcy świętej jedyny na wieki wieków. Amen.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, i Chwała Ojcu.
V. Zmiłuj się nad nami Panie.
R. Zmiłuj się nad nami.
V. Któryś za nas cierpiał rany,
R. Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Postanowienie. Przy łasce i pomocy Bożej chcę znosić w pokorze, i cierpliwości, wszelkie uciski i utrapienia, jakie Bóg na mnie zeszłe, bez szemrania i narzekania.
STACJA III
Pan Jezus upada pod krzyżem.
Mdłość mię zdejmowała dla grzeszników opuszczających zakon Twój.
(Ps. 118).
V. Chwalimy Cię Panie i błogosławimy Cię.
R. Boś przez krzyż Twój św. świat odkupił.
O jakże bolesna była ta droga, którą Chrystus Pan szedł na górę Kałwaryjską. Zmęczony, krwawo ubiczowany, ugina się pod krzyża ciężarem grzechów naszych! On wszechmocą swoją stworzył to drzewo, z którego ludzie dla Niego krzyż uciosali. Wszystko co masz, to masz z łaski i wszechmocy Jego, a tyś tego wszystkiego użył na krzyż dla Niego. Dał ci Bóg dostatek i bogactwo, a tyś zgłodniałemu Panu Jezusowi w osobie tego ubogiego, nie chciał udzielić i kawałka Chleba, aleś za te pieniądze, krzyż dla Niego ciosał, przez pijaństwo, rozpustę, przekleństwo i oszukaństwo! Dał ci Bóg mowę i słowo, a tyś niem zbluźnił, dał ci myśl, a tyś ją zbrudził, dał ci serce, a tyś niem nienawidził i stałeś się przez grzech twój jakoby krzyżem dla Chrystusa. Jadziesz za Chrystusem przez chrzest i wiarę, ale idziesz nie na to, abyś ten krzyż Jego lżejszym, ale abyś go cięższym uczynił, Chrystus pod krzyżem upada, a ty stoisz hardy i dumny i upokorzyć się nie chcesz! Pamiętaj, Chrystus Pan powstanie i z tym krzyżem przyjdzie na sąd w chwale i potędze swojej, ale ty wtenczas upadniesz pod ciężarem wyroku, jaki wyda na ciebie, abyś już nie powstał na wieki! Idziesz za Chrystusem, urągając jak żydzi i poganie, ale oni nie znali Chrystusa, jak Go ty znasz, ani przez chrzest św. nie byli oświeceni jak ty, a mając wiarę, gorszym stałeś się od niewiernych. Oni raz ukrzyżowali Chrystusa, a ty Go zaledwie nie co godzina krzyżujesz. Patrzysz na cierpiącego ojca, matkę, brata, siostrę i przyjaciela i z pomocą i z pociechą im spieszysz; ale to więcej jak ojciec, matka, brat, siostra i przyjaciel, to Pan i Bóg twój, i nie masz litości nad cierpieniem Jego! Ty się litujesz nad nieprzyjacielem twoim, widząc go w ucisku i utrapieniu i zapominasz na wszystko złe, co ci uczynił, a tu nie litujesz się nad Przyjacielem, Dobroczyńcą twoim, i zapominasz na wszystko dobre, jakie masz od Niego! A kiedy pod krzyżem cierpienia upadniesz, o jakże daleko jesteś od naśladowania Chrystusa pod krzyżem upadającego; On powstał z upadku swego i w pokorze i milczeniu tą ciężką szedł dalej drogą! Ty upadniesz i gniewem, narzekaniem miotasz na Boga i ludzi, a kiedy powstaniesz, to już nie naprzód, ale wstecz się cofasz. O spójrzyj na upadek i powstanie Chrystusa, i na twój własny. Upadasz grzechem i cieszysz się w upadku twoim, upadasz w cierpieniu i narzekasz, upadek pod krzyżem cierpienia nie straszny, ale upadek pod ciężarem grzechu; poznaj to i zawołaj z upokorzonego serca:
O Jezu mój! Ty upadasz z miłości ku mnie, abyś mnie zbawił, a ja upadam, abym się potępił. O ileż to, ze wstydem i żalem, takich upadków mógłbym naliczyć! A Tyś mnie zawsze podźwignął, ale czy na to, abym Cię na nowo i jeszcze boleśniej obrażał? Czyż dlatego, żeś Ty nieskończenie dobry, ja w złości mojej uporczywie trwać będę! Czyż za to, że Ty mnie kochasz, ja Ciebie nienawidzieć będę! Niechaj upadam pod krzyżem pracy, ubóstwa, prześladowania, ale niechaj nie upadam pod krzyżem rozpusty, próżniactwa i bezbożności. O Panie Jezu Chryste, broń mię od takiego nieszczęścia, trzymaj mnie, abym nie upadł, podżwignij mnie, abym powstał. Chcę krzyż Twój nosić w sercu mojem. O to Cię proszę przez zasługi Twoje, który żyjesz i królujesz Bóg w Trójcy św. jedyny na wieki wieków. Amen.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, i Chwała Ojcu.
V. Zmiłuj się nad nami Panie.
R. Zmiłuj się nad nami.
V. Któryś za nas cierpiał rany,
R. Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Postanowienie. W upadkach mych dźwigać się będę, pokładając całą ufność i na pomoc wzywając Jezusa dla mnie pod krzyżem upadającego.
STACJA IV
Pan Jezus spotyka się z Matką swoją.
Komu cię porównam? albo komu cię przypodobam córko Jerozolimska.
(Tren I).
Y. Chwalimy Cię Panie i błogosławimy Cię.
R. Boś przez krzyż Twój św. świat odkupił.
Kiedy wszyscy najbliżsi opuścili Jezusa, i z tych wszystkich, którym dobrodziejstwa użyczał, żaden się nie znalazł, któryby z Nim podzielał te wszystkie cierpienia, Matka nie opuściła Syna, Maryja nie opuściła Jezusa. Chciała podzielać wszystkie cierpienia Jego, a patrząc na boleści Jezusa, tem samem podzielała je. Jaka to dla nas wielka pociecha, że ta Matka Zbawiciela, jest teraz Matką naszą. Jako na tej bolesnej drodze nie opuściła Syna swego, tak też i nas nie opuści, na bolesnej drodze życia naszego. Patrzy na nas cierpiących i nauczy nas, jak krzyż dźwigać mamy, patrzy na nas pod krzyżem nieprawości błądzących po bezdrożach, i na dobrą naprowadzi nas drogę! Bo jest krzyż cierpienia i krzyż grzechu, przy pierwszym błogosławieństwo, przy drugim przekleństwo, pierwszy do Nieba, drugi do piekła prowadzi. O byle Maryja, jako jasna gwiazda, przewodniczyła życiu naszemu, nie mamy się czego obawiać! O! szukajmy Jej, czeka na nas na tej drodze krzyżowej w boleści i smutku i powita nas żałosnem powitaniem i ukaże nam Syna swego pod krzyżem upadającego i zapyta nas: Cóż wam u-czynił Syn mój, cóż wam uczyniła Matka Jego? Nazywacie mnie Matką; czyż dlatego, aby tem większą ranę zadać sercu, że od dzieci takie boleści ponosić muszę? O! nie opuszczajmy Maryi, bo bez Niej droga życia naszego ciemna, twarda, bolesna zostanie! Każdy grzech, którym odnawiamy boleść Chrystusa, odnawia boleść Maryi, a jeśli Bóg grozi tak srogiemi karami każdemu dziecku nie szanującemu matki, jakież kary nagotował dla tych, którzy obrażają, znieważają tę Matkę Zbawiciela, tę Matkę całego rodu ludzkiego? Spojrzał Jezus na Maryję i w tem spojrzeniu tyle było pociechy dla serca Jej! spojrzy Mar ja na nas i tym sposobem uspokoi, uciszy, nawróci serce nasze. Ale spojrzyjmy i my na Maryję, spójrzmy wiarą jako na Matkę naszą, spójrzmy nadzieją, jako na Opiekunkę naszą i zawołajmy z rozrzewnionego serca:
O Maryjo! bądź Matką moją! Matka która mnie powiła, nauczyła mnie znać Syna Twego i Ciebie, ale Ty mnie naucz jak Jego i Ciebie mogę kochać najgorętszą miłością! Choćbym ciągle powtarzał: kocham Jezusa, kocham Maryję, to słowo serca nie rozgrzeje, jeśli łaska Twoja w pomoc mi nie przyjdzie. Jakoś z litością patrzała na Syna Twego pod krzyżem upadającego, tak też i na mnie spojrzyj, pod krzyżem upadającego. Jakoś pełna miłosierdzia patrzała na tych, co krzyż wkładali na Syna Twego, tak też spojrzyj i na mnie, bo i ja do tych liczby należę! Ale już więcej należeć nie chcę!
Przy pomocy Twojej, chcę pracować nad sobą, a ilem łez boleści Tobie wycisnął, tyle łez żalu pragnę Tobie przynieść w ofierze! Tyś się odemnie nie odwracała, gdym od Ciebie stronił. Ty mnie nie odtrącisz, gdy do Ciebie powrócę! Nie proszę: uwolnij mnie od krzyża, ale błagam uwolnij mnie od grzechu! O Maryjo! ukój boleści duszy mojej, lub raczej przez boleść daj mi przyjść do miłości. O to Cię prosimy przez zasługi Syna Twego, który żyje i króluje, Bóg w Trójcy świętej jedyny, na wieki wieków. Amen.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, i Chwała Ojcu.
V. Zmiłuj się nad nami Panie.
R. Zmiłuj się nad nami.
V. Któryś za nas cierpiał rany,
R. Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Postanowienie. Pod opieką Matki Bolesnej i za Jej przykładem znosić pragnę wszystkie, choćby największe cierpienia, któremi się będzie Bogu podobać karać mię i doświadczać.
STACJA V.
Cyreneusz zmuszony pomaga dźwigać krzyż Chrystusowi Panu.
Nie daj, Boże. abym się chlubić miał, jedno w krzyżu Pana naszego Jezusa Chrystusa.
(Św. Paweł do Galatów 6).
V. Chwalimy Cię Panie i błogosławimy Cię.
R. Boś przez krzyż Twój św. świat odkupił.
O mój drogi Jezu, gdzież jest ów Anioł, który w Ogrojcu podźwignął słabą duszę Twoją, i otarł ten pot krwawy z najświętszej twarzy Twojej! Czemuż teraz nie zstąpi z nieba, aby Ci dopomóc do dźwigania krzyża ciężkiego, aby pokrzepić omdlałe siły Twoje? Lecz na cóż Anioła? Czyż się nie znajdzie w tym tłumie ludzi, choć jeden człowiek, któryby Mu dobrowolnie tę miłosną uczynił wysługę? Wszakże to ten sam lud, którego chorych On leczył, zgłodniałych karmił, umarłych wskrzeszał, który Mu radośnie śpiewał Hosanna. Ach dzisiaj nie masz nikogo, któryby Mu w pomoc pośpieszył. Do urągania, znieważania, katowania wszyscy się sprzysięgli, ale do poratowania trzeba było zmusić człowieka obcego Szymona z Cyreny. A to nie dlatego uczyniono, aby ulżyć męki Chrystusowi, ale dlatego, aby na tej drodze życia nie zakończył. Nie z litości, ale ze złości uczyniono tu miłosierdzie. I dzisiaj jest Chrystus z krzyżem w pośrodku nas, i my dziś ludem Jego jesteśmy, nie tym ludem, manną na puszczy, ale ludem, Ciałem i Krwią Jego nakarmionym.
Każdy z nas odebrał od Niego tyle łask i nikt z nas do skarg powodu nie ma, a jednak wieluż jest takich, którzyby byli gotowi na uczynienie tej miłosnej wysługi? Bo jako każdy grzech powiększa, tak każdy dobry wedle Boga uczynek umniejsza ciężar krzyża. A my policzmy i grzechy i dobre wedle Boga uczynki! Wieleż my razy skrzywdzili, a wiele razy pocieszyli bliźniego, wiele łez otarli, a wiele wycisnęli, wiele słów na chwałę, a wiele na obrazę Boską. Nie tylko, że nie umniejszasz, ale powiększasz ciężar krzyża, nie tylko że do dźwigania krzyża nie pomagasz Chrystusowi, ale sam własnego krzyża dźwigać nie umiesz! Cokolwiek jednemu z tych najmniejszych uczynicie, toście mnie uczynili. Bądź Szymonem Cyrenejczykiem dla Jezusa, w osobie tego biednego , chorego, smutnego, prześladowanego! Ale co on uczynił z przymusu, ty uczyń z dobrej chętnej woli! Chrystus Pan dopomaga ci łaską swoją do dźwigania krzyża twego, dopomóż i ty braciom, bliźnim twoim. Bądź Szymonem Cyrenejczykiem dla braci twoich, a jako on doznał, tak doznasz i ty błogosławieństwa krzyża. Dźwiga brat twój krzyż głodu, nakarm go, dźwiga krzyż smutku, pociesz go, dźwiga krzyż prześladowania, obroń go! Ale niestety, my nie tylko, że nie pomagamy innym do dźwigania krzyża, ale często nasz na nich zwalamy, a co gorzej, jesteśmy sami krzyżem dla nich! Widząc złość i niedołężność naszą, zawołajmy z upokorzonego serca:
O Panie, Panie! tylu ludzi grzechami obciąża krzyż Twój, i ja do nich należę, ale więcej przy Twojej pomocy należeć już nie chcę, pójdę z krzyżem za Tobą, a Ty Sam dopomożesz mi do dźwigania krzyża mego! Jeśli jeszcze nie umiem, nie mogę krzyża kochać, oto naucz mnie przynajmniej, abym go nie nienawidził, jeśli jeszcze za nim nie pospieszam, daj abym od niego nie uciekał. Między nienawiścią a miłością krzyża przejściem jest cierpliwe i pokorne z poddaniem znoszenie. O Panie daj łaskę, abym się stal Szymonem dla każdego z braci moich, aby serce moje nigdy nie wiedzało, co to jest gniew, nienawiść, zazdrość, i t. p. A jeśli dla nikogo nie mogę być pociechą, przynajmniej dla nikogo niechaj krzyżem nie będę. O Panie Jezu Chryste, raczej wszystko cierpieć, jak Ciebie obrazić; a jeśli się nauczę dźwigać krzyż w pokorze i cierpliwości, mam nadzieję, że go i w radości, dźwigać podołam. Miłość krzyż na Ciebie włożyła, a kto krzyża nie kocha, ten i Ciebie kochać nie może. Ale krzyż bez Jezusa nas nie zbawi, ale cierpienie bez miłości nas nie poświęci. Cierpmy w czasie tak, żebyśmy przez całą wieczność kochać mogli! O to Cię prosimy Panie Jezu Chryste przez zasługi Twoje, który żyjesz i królujesz Bóg w Trójcy św. jedyny, na wieki wieków. Amen.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, i Chwała Ojcu.
V. Zmiłuj się nad nami Panie.
R. Zmiłuj się nad nami.
V. Któryś za nas cierpiał rany,
R. Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Postanowienie. Jeśli będę mógł dopomóc bliźniemu w dźwiganiu krzyża, w nieszczęściu go pocieszyć, dobrą radą do Boga skierować, nie omieszkam tego uczynić.
STACJA VI
Weronika ociera twarz Zbawicielowi.
Wynijdźmy tedy za obóz do Niego mając urąganie Jego.
(Św. Paweł do Żydów 18).
R. Chwalimy Cię Panie i błogosławimy Cię.
V. Boś przez krzyż Twój św. świat odkupił.
Weronika, z miłością, pokorą i odwagą, przedzierając się przez tłumy bezbożne, zbliża się do Zbawiciela, aby otrzeć potem i krwią oblaną twarz Jego najświętszą. Kiedy wszyscy, nawet uczniowie, odstąpili od niego, ze wszystkich, którym dobrze czynił, znalazła się jedna dusza tylko, która tak wdzięczną nie tylko uczuciem, ale i czynem Mu się okazała. O ileż to i dzisiaj Chrystus obelg i zniewag doznaje, bo czyż jest w całym kraju naszym choć jedno miasto, choć jedna wioska tak błogosławiona, w którejby Chrystus przez rok, przez miesiąc, przez dzień jeden nie był obrażony? Czyż się znajdzie choć dom, choć jedna chatka taka? Lecz cóż mówić o domach ludzkich, kiedy to i domy Boże od tych obelg nie są zabezpieczone! Tem większa radość dla serca Jezusa, jeśli się znajdzie taki, który i czynem i uczuciem wdzięczność swoją okazuje!; Szymon, pomaga Chrystusowi dźwigać krzyż ciężki, Weronika ociera krwawy pot; , czemuż i ty nie chcesz być tym Szymonem, tą Weroniką? Czy się lękasz, czy się wstydzisz może świata? o kiedy, tak, to jeszcze mało umiesz kochać? Bo prawdziwa miłość lęka się tylko obrazić osobę umiłowaną! Miłość Boga odbiera miłość świata, daje siłę do dobrego. Maria Magdalena obmyła łzami nogi Zbawiwiciela i otrzymała tę łaskę, że Zbawiciel Pan po zmartwychwstaniu najpierw się Jej ukazał! Jan Święty, przy ostatniej wieczerzy, spoczywał smutny na Sercu Mistrza swego i pojął, wyczerpnął z tego Serca światło wielkie w tajemnicach wiary, Piotr św. wyznał, że Chrystus jest prawdziwym Synem Bożym, i został głową Kościoła. Weronika otarła z potu twarz Zbawiciela i na chuście otrzymała odbite podobieństwo tej najświętszej twarzy. Tak to Chrystus Pan nagradzał choćby najmniejszą usługę z miłości i w miłości uczynioną! A nie chcąc nas pozbawiać sposobności przysłużenia się Mu, zostawił nam ubogich swoich, i zapewnił, że cokolwiek jednemu z tych najmniejszych uczynimy, tośmy jemu uczynili!
Masz codziennie sposobność albo uczczenia, albo obrażenia Chrystusa, w bliźnich twoich. Kiedy grzeszysz, albo twardy i nieużyty jesteś dla bliźniego, o nie mów nigdy: Wszak to i drudzy tak robią! Żeby była Weronika tak myślała, byłaby tej miłosiernej usługi Chrystusowi nie wyrządziła; Chrystus Pan nigdy dłużnikiem miłości nie pozostanie. Jako Chrystus Pan, zostawił Weronice na chuście odbicie twarzy Swojej, a duszy Jej dał łaskę poświęcającą, tak też da i tobie łaskę swoją, kiedy krwawy pot Jezusa otrzesz na twarzy bliźnich twoich! O nie lękajmy się wyznać wiarę naszą wobec świata całego, bo cóż nam zaszkodzi złość całego świata, jeśli tylko Bóg z nami jest? A jeśli Bóg przeciwko nam, któż nas wyswobodzi z rąk sprawiedliwości Jego?
Kłamstwo potrzebuje siły ludzkiej, aby choć na krótki czas utrzymać się mogło. Prawda siłą Bożą stoi i na wieki stać będzie! Pan Jezus był tak wdzięczny Weronice, za taką małą usługę, o jakże my wdzięczni powinniśmy być Chrystusowi za tyle łask od niego odebranych. Ona Krew otarła z twarzy Chrystusa Pana, ale to była ta Krew najświętsza, którą On za nią i za nas wszystkich przelał. Dwie nauki daje nam tu Zbawiciel, jak gotowi powinniśmy być do usługi bliźniego, i jak wdzięczni za odebrane. Weronika nie w nadziei nagrody, ale z miłości uczyniła tę usługę Chrystusowi; tak też i my nie dla widoków zysku, ale -z miłości Chrystusa powinniśmy czynić dobrze bliźnim naszym. Chrystus Pan świat zbawił, a świat go ukrzyżował; cóż dziwnego, że my dobrze czyniąc ludziom, niewdzięczność odbierać będziem. Czyż nie dość dla nas nagrody, że dla miłości Chrystusa możemy coś dobrego uczynić i zawołać do Niego:
Panie Jezu Chryste wypiętnuj obraz Twój na duszy mojej, niechaj oczy moje Ciebie tylko widzą, niechaj uszy moje Ciebie tylko słyszą, niechaj myśl moja O Tobie tylko pamięta, niechaj rozum mój Ciebie tylko poznaje, niechaj wola moja Twoją tylko wypełnia wolę, niechaj serce moje Ciebie tylko kocha! W Tobie mam wszystko, bez Ciebie nie mam nic! Daj mi odwagę i miłość Weroniki, abym się w słowie i uczynku nie wstydził Imienia Twojego! Niechaj obraz męki Twojej, będzie ciągle przed oczyma memi, abym nigdy się nie żalił, że tak mało mam cierpliwości i miłości! Panie daj mi miłość krzyża Twego, abym się nauczył kochać i błogosławić krzyż mój! O to cię proszę Panie Jezu Chryste, przez zasługi Twoje, który żyjesz i królujesz Bóg w Trójcy św. jedyny, na wieki wieków. Amen.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, i Chwała Ojcu.
V. Zmiłuj się nad nami Panie.
R. Zmiłuj się nad nami.
V. Któryś za nas cierpiał rany,
R. Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Postanowienie. Czyniąc dobrze innym, nie będę się oglądał na ich wdzięczność.
STACJA VII.
Zbawiciel po raz drugi pod krzyżem upada.
Jakoż ciasna brama i wąska jest droga, która wiedzie do żywota; a mało ich jest, którzy ją znajdują.
(U św. Mat. 7, 14).
V. Chwalimy Cię Panie i błogosławimy Cię.
R. Boś przez krzyż Twój św. świat odkupił.
Boleść się wzmaga, siły słabnieją, Krew upływa i najsłodszy Pan i Zbawiciel nasz po raz drugi, pod tym krzyża ciężarem upada! Tak to zwykle i u nas, im dalej w życie, tem ciemniej i boleśniej, ciężar krzyża zdaje się róść i wzmagać, a pociech wedle świata ubywa! A jeśli idziem za Chrystusem, nie lękajmy się niczego! Chociaż ciemno i po prawej i po lewej stronie, i przepaść po obu stronach i groźna i straszna, a ścieżka życia twarda i wązka, ale na tej ścieżce Chrystus i Krwią Jego dobrze odznaczone są ślady, któremi iść mamy, a z krzyża, który dźwiga przed nami, bije światłość; o idźmy za tą krzyża światłością; bo tylko w niej jest prawda, bo tylko ona nie zdradzi. Ale to światło krzyża albo jaśniej albo słabiej świeci, wedle usposobienia naszego i wedle tego, jak my krzyż nasz dźwigamy. Przyrodzoną siłą krzyża kochać nie możemy, bo jakże kochać to, co nam boleść sprawia. Ale Bóg wlewa w nas siłę nadprzyrodzoną nietylko do znoszenia, ale i do kochania krzyża.
Są ludzie, którzy mają światło wewnętrzne: pokorę, czystość, miłosierdzie, pobożność, ale zewnątrz otacza ich noc utrapienia, ubóstwo, nędza, prześladowanie, choroba! Na drugich zsyła Pan Bóg wewnętrzne krzyże, smutki, niepokoje, oschłości, a zewnętrznie błogosławi ich przyrodzonemi darami; różne są drogi, któremi Bóg prowadzi, a każda droga, którą Bóg prowadzi człowieka, dobra jest! Ale niemasz drogi bez krzyża, bo bez krzyża nikt się do Nieba nie dostanie! Bóg nas nie oszczędzi, wcześniej lub później musi każdy przejść przez ogień utrapienia! Ach! sam brak krzyża, dla dusz miłujących Boga, jest wielkim krzyżem. Niemasz szczęścia na świecie, do któregoby mały krzyżyk nie był przyłączony, niemasz krzyżyka bez pociechy dla tego, który Boga kocha. Ta pewność niepewności szczęścia jest krzyżem, ta pewność śmierci, w której krzyż dobrze noszony chwałą się rozpromieni, jest pociechą i radością! Chrystus Pan przeszedł przez wszystkie boleści, przez jakie tylko człowiek przechodzić może, bo przyjął na Siebie wszystkie grzechy, które tych boleści- są początkiem, i chciał nam dać przykład, jak się w cierpieniach zachować mamy! Trwożył się i lękał w ogrojcu Zbawiciel i mówił: »Smutna jest dusza moja aż do śmierci«, abyśmy w podobnym razie wewnętrznej trwogi nie poddawali się rozpaczy, ale w modlitwie szukali uspokojenia; prosił tenże Zbawiciel o oddalenie kielicha męki, ale zawsze poddając wolę Swoją pod wolę Ojca Swego, abyśmy także, prosząc o uwolnienie od cierpień doczesnych, poddawali się jednak zawsze pod wolę Boską! Chrystus Pan upadał pod krzyżem i powstawał i szedł naprzód bolesną drogą, abyśmy upadłszy pod ciężarem krzyża przeciwności, nie sądzili rozpaczliwie, że wszystko dla nas stracone, ale zebrawszy siły, podźwignąwszy się, szli dalej ciężką przeznaczenia drogą, a jeśli upadniem pod ciężarem grzechu, powstali żalem i pokutą! Bo kto nie chciał nosić krzyża w miłości, niechaj go nosi przynajmniej w pokucie i żalu. A my, jak nosim krzyż nasz? Podobnoć źle! zawołajmy więc z upokorzonego serca:
O Panie Jezu Chryste! naucz mnie, jak mam krzyż dźwigać, a kiedy upadnę, podaj rękę do powstania. Tyś go niósł w cierpliwości, a ja w szemraniu i narzekaniu. A gdy upadnę, nie mam sił do powstania, bo jako rdza niszczy żelazo, tak grzech zniszczył siły duszy mojej. Moją siłą Ty jesteś, a wyrzekłszy się Ciebie, zostałem biedny, słaby, niedołężny. Powstałeś milczący, i dalej cierniową postępowałeś drogą, wiedząc, że na szczycie tej góry miała być spełniona ofiara, na ołtarzu krzyża, a Tyś był Barankiem ofiarnym. A ja, gdy upadnę, nie chcę powstać, nie ufam siłom własnym, zapominam o Tobie, nie ufam w miłosierdziu Twojem, i w pół drogi do nieba ustaję, zwątpiwszy w Tobie i w sobie! Oto nie stać, ale iść z krzyżem Zbawiciel rozkazał, bo tylko ten. kto wytrwa aż do końca, zbawion będzie! O Jezu! daj mi łaskę wytrwania, o to Cię proszę przez zasługi Twoje, który żyjesz i królujesz Bóg w Trójcy św. jedyny, na wieki wieków. Amen.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, i Chwała Ojcu.
V. Zmiłuj się nad nami Panie.
R. Zmiłuj się nad nami.
V. Któryś za nas cierpiał rany,
R. Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Postanowienie. W wewnętrznych niepokojach, oschłościach i smutkach, któremi Bogu spodoba się mię nawiedzić, powtarzać będę z całego serca za niebieskim mym Wodzem: Nie moja, ale Twoja wola niech się stanie!
STACJA VIII.
Pan Jezus napomina plączące niewiasty.
Wszelka dusza, któraby nie była udręczona tego dnia, zginie z ludzi swoich.
(Lewit. 23, 29).
V. Chwalimy Cię Panie i błogosławimy Cię.
R. Boś przez krzyż Twój św. świat odkupił.
Gromadka niewiast, patrząc na takie cierpienia i mękę Tego, którego tak serdecznie umiłowały, stojąc opodal, rzewnemi płakały łzami. Zbawiciel Pan w tych najokropniejszych męki swojej chwilach, myślał tylko o tem, jakby innym ulżyć i ułatwić cierpienia, a o Sobie zapomniał, aby o drugich myślał, i dostrzegł te łzy i ulitował się nad niemi, i przerwał milcznie, którego żadna zniewaga i zelżenie przerwać nie mogło. Nie otworzył ust na własną obronę, ale otworzył usta na widok boleści tych niewiast, aby im dać słowo pociechy i nauki. Weronika otarła twarz Chrystusa, a On jej w nagrodę dał twarz Swoją odbitą na chuście; niewiasty rzewnemi nad Nim zapłakały łzami, a On dał im słowo pociechy. Żadna usługa w miłości Jezusowi lub dla Jezusa uczyniona, żadna łza żalu nad własną nędzą, łza pokuty, miłości, bez nagrody nie pozostanie. Chrystus Pan napomina te niewiasty, aby nie nad Nim, ale nad sobą płakały i nad dziećmi swemi!
Ach! jeśli kochamy Jezusa, płaczmy nad sobą i nad grzechami naszemi, bo grzechy nasze stały się boleści Jego przyczyną! O! te same słowa Chrystus Pan i dzisiaj powtarza: Płaczcie gospodarze, słudzy, matki, ojcowie, żony i mężowie, przełożeni i podrzędni, płaczcie nad sobą i nad grzechami waszemi, bo grzechy wasze stały się przyczyną nieszczęść waszych! Płaczcie nad dziećmi waszemi, bo żyiąc w nieprawości i zapomnieniu Boga, otworzyliście dzieciom waszym drogi, które na zgubę wieczną prowadzą! Płacz, matko, nad córką twoją, boś ty była może pierwsza, któraś niedbalstwem,nieczujnością, złym przykładem twoim posiała kokąl na jej sercu, alboś dozwoliła innym to czynić! Płacz, ojcze, nad synem twoim, który dziś stał się hańbą i wstydem całej gromady, boś się śmiał, gdy on Boga obrażał i ludzi krzywdził, boś go sam wprowadził i utwierdził na złych drogach żywota! Płacz, ty wyrodny synu i ty najniegodniej sza córko, nad grobem ojca i matki, w który złość twoja za wcześnie ich wtrąciła. Płacz, gospodarzu, nad grzechami czeladki twojej, boś tylko nad tem czuwał, aby była wierną tobie, ale o toś się nie starał, aby wierną była Bogu, i dlatego Boga i ciebie zdradziła! Tyś ich pokrzywdził, na duszy, nie dając im chodzić ani do kościoła, ani na katechizm, ani do spowiedzi. a oni za to pokrzywdzili cię w pracy twojej! Cieszysz się uzbieranemi pieniądzmi, oj! możeby raczej wypadało zapłakać tobie nad niemi! jeśli do nich cudza krzywda się wiąże, jeśliś je uzbierał, gwałcąc święte prawo niedzieli i dni uroczystych! O ileś bogatszy w pieniądz, o tyłeś może uboższy w łaskę. Ale łzy twoje nic nie pomogą, jeśli po łzach nie nastąpi poprawa. Napraw zgorszenie, zwróć krzywdę, pojednaj się z Bogiem, z ludźmi i z sobą, a wtenczas zlituje się Bóg nad tobą!
Jeśliś nie szedł dotychczas drogą miłości, zacznij iść drogą pokuty. Łzy niewiast jerozolimskich wzruszyły politowaniem Serce Jezusa, by łzy nasze mogły nam wyjednać Jego łaskę i politowanie, i dlatego zawołajmy z głębi duszy naszej:
O Panie i Zbawicielu! Nie prosimy Cię już o to, co ludzie szczęściem nazywają, ale prosimy Cię o dar łez i abyś nas nauczył jak płakać mamy, abyśmy temi łzami nie zbrudzili, ale obmyli duszę naszą, abyśmy niemi nie obudzili, ale uciszyli namiętności nasze. I miłość i nienawiść i pokora i duma, mają łzy swoje, pierwsze policzy anioł, drugie szatan na sądzie Bożym. Jedne wyjdą na zbawienie, drugie na potępienie. O wejrzyj, Panie, w głąb serca naszego, sprostuj co jest krzywego, zmiękcz co jest twardego, rozjaśń co jest ciemnego, utwierdź co jest słabego, naucz nas jak płakać, jak kochać mamy, o to cię prosimy przez zasługi Twoje, który żyjesz i królujesz Bóg w Trójcy św, jedyny na wieki wieków. Amen.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, i Chwała Ojcu.
V. Zmiłuj się nad nami Panie.
R. Zmiłuj się nad nami.
V. Któryś za nas cierpiał rany,
R. Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Postanowienie. Nie dam się nigdy zwyciężyć zbytniemu smutkowi; nie poddam się nigdy smutkowi, płynącemu z ziemskich pobudek, który nie zbliża mię do Jezusa, ale od Jezusa odprowadza.
STACJA IX.
Pan Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem.
I oddawali mi złem za dobre, a nienawiścią za miłość moją.
(Pa. 108, 5).
V. Chwalimy Cię Panie i błogosławimy Cię.
R. Boś przez krzyż Twój św. świat odkupił.
Pan Jezus Zbawiciel po raz trzeci pod krzyżem upada, a tych tak częstych krwawych upadków przyczyną są tak często powtarzane upadki nasze w grzech. O gdybyśmy dobrze pojęli życie nasze, tobyśmy choć w cząsteczce mogli pojąć mękę Chrystusową, bo męka Jego z grzechów się naszych rozwinęła. Na zadośćuczynienie za te wszystkie sądy nasze bez litości i wyrozumienia, sądy twarde i mściwe, Bóg-Człowiek poddał się pod sąd człowieka; a jaki sąd taki i wyrok; i my sto im na sądzie Bożym, i z tego sądu wypadnie wyrok Sędziego, i zasłużenie włoży na nas krzyż zadośćczyniący; święty sąd, święty wyrok. Chrystus na najniesprawiedliwszy sąd nie uskarża się, a my szemrzemy na ten sąd miłosierdzia. O napróżno grzeszniku, wynosisz się w dumie twojej, i chełpisz się z nieprawości twoich; róże, któremi koronujesz głowę twoją, to są te ciernie, któremi dla ciebie i od ciebie była ukoronowana najświętsza głowa Zbawiciela twego, one kiedyś i tobie w cierń się obrócą, aby tylko nie na wieki, aby w cierń pokuty, ale nie w cierń rozpaczy! Chrystus był sądzony i na śmierć skazany, aby nas wybawił od śmierci i od sądu, na któryśmy już tyle razy przez grzechy nasze zasłużyli. I wybawił nas już nie raz jeden i dwa. O policz, policz tylko, ileś to już razy przed Bogiem wyznawał winy twoje, ileż to już razy Bóg ci przebaczył; o ileż to już razy łzami zalany obiecywałeś najuroczyściej poprawę, a zaledwieś otrzymał rozgrzeszenie, powracałeś na złe drogi twoje. I te powtarzane upadki twoje były przyczyną tego trzeciego upadku Zbawiciela Pana. Czyż już nie czas nawrócić się do Boga? Liczysz na miłosierdzie, ale zapominasz o sprawiedliwości. Upadłeś tyle razy i Bóg ci podał rękę do powstania, ale czy ci ją jeszcze poda? a jeśli nie, to własną siłą pewnie się nie wydźwigniesz. Trzy razy upadał Chrystus Pan pod krzyżem, i ciebie już może nie raz jeden boleść o ziemię obaliła, ale pamiętaj, że, idąc z krzyżem za Chrystusem, chociażby za każdym krokiem ciemniej i smutniej ci było, za każdym krokiem jesteś bliżej nieba. Zbierz ostatnie siły, popatrz wstecz, jak wielką tej drogi życia już przebyłeś przestrzeń, policz na niej łzy twoje, cała. może droga niemi jakby perłami zasiana, a między niemi wiele jest łez świętych, a wiele czczych a wiele i występnych? Czyż nie szkoda tylu łez zmarnowanych? Czyż doświadczenie przeszłości na przyszłość nie nauczy nas rozumu?
Patrz przed siebie, krótka już może droga do przebycia pozostaje, a będąc już blisko kresu, ustaniem sromotnie i utraci m przez niedołężność naszą to, cośmy, krwawym pocie czoła dotychczas uzbierali? O! donieśmy krzyż aż do szczytu góry, jeszcze kilka kroków, jeszcze kilka łez, i chwała wieczna! O nie jest upadek tak straszny, jak zamiłowanie upadku! Dla tego, który chce w upadku pozostać, sąd Boży! Judasz i Piotr upadli, pierwszy sprzedał, drugi zaparł się Chrystusa, ale drugi płakał i powstał, pierwszy rozpaczał i zginął! Łzy pierwszego roznieciły dla duszy ogień piekielny, boduma je płakała, Izy drugiego ugasiły go, bo pokora je płakała. Rozpacz nikogo nie nawróciła, pokuta wszystkich uleczyła. O strzeż się, abyś nie upadł, a jak niestety upadniesz, powstań najspieszniej. Chrystus nie czeka z krzyżem, idź za Nim mówiąc:
Panie Chryste Jezu! powtarzane grzechy moje stały się przyczyną, żeś trzy razy pod krzyża ciężarem upadał! O Panie! daj mi łaskę, abym zrzucił z siebie krzyż grzechu, który mnie do ziemi ugina, a przyjął z rąk Twoich krzyż pokuty, i z nim za Tobą pospieszył. Liczne są grzechy moje, ale większe jest miłosierdzie Twoje! Pamięć grzechów moich niechaj we mnie obudzi żal, pamięć miłosierdzia Twego, niechaj wróci ufność strapionej duszy. Panie, uciekałem od Ciebie, a Tyś mnie szukał, ja dziś Ciebie szukam, o nie ukrywaj się przedemną; O to Cię proszę przez zasługi Twoje, który żyjesz i królujesz Bóg w Trójcy świętej jedyny na wieki wieków. Amen.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, i Chwała Ojcu.
V. Zmiłuj się nad nami Panie.
R. Zmiłuj się nad nami.
V. Któryś za nas cierpiał rany,
R. Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Postanowienie. Sam sądzić się będę sprawiedliwie, aby Bóg był mi miłosiernym sędzią; innych sądzić będę miłosiernie, abym się od Boga miłosiernego sądu mógł spodziewać.
STACJA X.
Pan Jezus z szat obnażony, octem i żółcią napojony.
V. Chwalimy Cię Panie i błogosławimy Cię.
R. Boś przez krzyż Twój św. świat odkupił.
Są dwa rodzaje grzechów, które niestety tak się rozpowszechniły między nami i po wsiach i po miastach, i stały się tak zwyczajne i powszechne, że je ludzie już ledwie za grzech poczytują, jakby dlatego, że wielu tymże samym grzechem grzeszy, już grzech grzechem być poprzestał. A jednak te dwa grzechy stają się źródłem wielu złego. Grzech nieczystości i pijaństwa; za te to tak ohydne i człowieka hańbiące grzechy Zbawiciel tak dotkliwe męki cierpieć musiał, sromotne obnażenie i żółcią pojenie. O pomyśl jaka to boleść była tego Najświętszego Zbawiciela, kiedy zdzierano szaty z poranionego ciała, kiedy Mu żółć i ocet podano do ust. A to wszystko na zadośćuczynienie za grzechy przeciw wstrzemięźliwości i czystości popełniane. Jak wysoko Bóg tę cnotę ocenia, to okazał, kiedy za Matkę Synowi swemu obrał Dziewicę, a ty tak łatwo tego grzechu się dopuszczasz, i szukasz jeszcze współwinowajców zbrodni twojej; a czyniąc to, ponawiasz wszystkie boleści, jakie Chrystus Pan przechodził przy obnażeniu swojem. Ta cnota jest tak wątła, że lada tchnienie splamić, zniszczyć ją może; jedno uczucie, jedna myśl dobrowolnie przypuszczona, to dość, aby serce swoje splamić i zbrudzić w oczach Boga. O jakże przezorni i czujni i ostrożni być powinniśmy, aby tego drogiego nie utracić skarbu. Nosisz nieprzyjaciela ze sobą, bo nieprzyjacielem twoim jest ciało twoje, od innego możesz uciekać nieprzyjaciela, ale z tym ciągle walczyć musisz; ale uciekać możesz, uciekać musisz od wszystkich okazyj, któreby tę walkę wywołać mogły. Jesteś w ciele, jesteś w ciągiem niebezpieczeństwie, ale pamiętaj, że nie ten, który jest, ale ten, który kocha niebezpieczeństwo, w niem zginie. Trzech młodzieńców w ogniu babilońskim nie spłonęło; wśród ognia namiętności nie zaginiesz, kiedy wola twoja oparta na łasce Bożej, silna i pokorna będzie. Przypełzła gąsienica na białą lilję zrzuć ją, a ona białości liiji nie splami, ale kiedy ją zostawisz, założy gniazdo swoje w liiji kielichu i splugawi i zgryzie kwiat, że tylko uschły badylek zostanie. Chociażby serce twoje było białe jak lilja, przypełza taka gąsienica złego pomyślenia, mimo woli i wiedzy twojej, rzuć ją, a serce czyste pozostanie; ale kiedy myśl w sercu twojem gniazdo swoje założy, wylęgną się z niej bezwstydne żarty i mowy, i uczynki, i zgryzą, zniszczą, splamią całą piękność duszy twojej, zostanie ciało bez ducha, jak suchy badyl bez kwiatu! I zawołał z krzyża Zbawiciel: Pragnę! I dano Mu szyderczo żółć i ocet! i dziś woła do ciebie: Pragnę zbawienia i nawrócenia twego! A ty podajesz żółć złości i zatwardziałości w grzechu! Pragnie od ciebie Zbawiciel: miłości bliźniego, pokory, miłosierdzia, pobożności, a ty dajesz Mu nienawiść, oszukaństwo, dumę, bezbożność. On pragnie od ciebie trzeźwości, a ty żyjesz w pijaństwie! Pijaństwo twoje to ta żółć, którą podajesz Zbawicielowi w zamian za tę krew Najświętszą, którą przelał za zbawienie twoje, którą napoił duszę twoją! Ale pamiętaj, że ta żółć, którą dziś Zbawicielowi podajesz, będzie dla ciebie żółcią rozpaczy; na krzyżu potępienia wiecznego. O wejdź w siebie i zawołaj z upokorzonego serca:
O Jezu mój najdroższy! kiedyż, kiedyż, grzeszyć przestanę, kiedyż miasto żółci grzechowej dam Ci na ochłodę spragnionych ust Twoich łzę pokutną, która słodkim dla Ciebie, a zbawiennym dla mnie stanie się napojem! Świat przez czas długi poił mnie słodyczą marzeń swoich, a ta słodycz dla mnie w żółć się przemieniła; Ty mnie poisz goryczą krzyża twego, a ta gorycz dla mnie w słodkość się zamieni! O Jezu! patrząc na Twoje obnażenie, wyznać muszę, że to dzieło moje. Jam zdarł tę szatę z ciała Twego, któregoś Ty szatą łaski przyodział, takem Ci się wypłacił! Ale Ty dziś w chwale, a ja w nagości grzechu stoję winowajca przed Tobą! O Panie, okryj mnie szatą miłosierdzia Twego przed sądem rozgniewanego Ojca Twego, o to Cię proszę przez zasługi Twoje, który żyjesz i królujesz Bóg w Trójcy świętej jedyny, na wieki wieków. Amen.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, i Chwała Ojcu.
V. Zmiłuj się nad nami Panie.
R. Zmiłuj się nad nami.
V. Któryś za nas cierpiał rany,
R. Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Postanowienie. Wszelkich okazyj, o których wiem, że ciągną do grzechów zmysłowych, unikać będę jak najstaranniej z pomocą Jezusa, za pośrednictwem Matki Jezusowej.
STACJA XI.
Pana Jezusa do krzyża przybijają.
Miłość mnie zdejmowała dla grzeszników opuszczających zakon Twój.
(Pb. 118).
V. Chwalimy Cię Panie i błogosławimy Cię.
R. Boś przez krzyż Twój św. świat odkupił.
Zbliżyła się ta chwila wielka, ważna, święta, której spełnić się miało dzieło zbawienia narodu ludzkiego. Ludzie Boga do krzyża przybili? Za co? za to, że ich kochał, skłuli cierniem tę głowę, z której krew najświętsza się sączyła, przybili do krzyża te ręce, które ich karmiły i błogosławiły, przedziurawili te nogi, które obchodziły miasta i wioski, wszędzie nauczając, wszędzie dobrze czyniąc! otworzyli włócznią to Serce, które tak gorąco ludzi miłowało! Wisi na krzyżu Pan nieba i ziemi, a człowiek patrząc na to dzieło piekielnej złości, urąga i bluźni! Ale ten Bóg-Człowiek znieważony, zelżony, skrwawiony, z tego krzyża nad światem panować będzie, pod tym krzyżem świat cały padnie na kolana i błogosławić będzie to drzewo zbawienia naszego! bo na krzyżu spełniło się dzieło zbawienia naszego. I ten krzyż Chrystusa utkwił w pośrodku nas, i ta ofiara krzyżowa codziennie po całym świecie katolickim się ponawia. I miłość i miłosierdzie Boże trwa bez przerwy, a złość i twardość nasza na chwilkę nie ustępuje. I w tym licznym tłumie krzyż otaczających ludzi, było wielu obojętnych, wielu radujących się na widok cierpień Chrystusa, a bardzo mało tych, którym ten widok łzy boleści z serca wyciskać, Ewangelja św. wspomina nam o Najśw. Maryi Pannie, o św. Janie, o Mari Magdalenie i kilku innych niewiastach. A z tych co krzyżowali Chrystusa, wielu na widok cudów przy śmierci objawionych nawróciło się i uwierzyło weń! Noc, która przy śmierci Chrystusa świat okryła, stała się dla wielu jutrzenką nowego dnia, pękła zasłona w kościele, a z nią pękła zasłona, która wiarę tajemniczo jeszcze ukrywała, kruszą się kamienie i twardsze nad kamień serca, trzęsie się ziemia, ale ta siła co ziemię poruszyła, wstrzęsła i sumienia; groby się otwierają i umarli powstają; otwierają się groby niedowiarstwa pogańskiego i żydowskiego, a umarli powstają na żywot łaski i wiary. I dziś u nas toż samo dzieje się co na górze Kalwaryjskiej. Dzieci Kościoła Chrystusowego, otośmy wszyscy w około krzyża Jego. Jedni obojętni na wszystko, co się dotyczy Kościoła, wiary, prawdy, Boga, patrzą zimnem i twardem sercem na to wszystko, co się dzieje w Kościele Bożym. Im tylko pieniędzy, zabaw, chwały potrzeba! Inni śmieją się, urągają ze wszystkiego, co tylko jest świętem, z Boga, z wiary, prześladują Kościół, prześladują tych, którzy Bogu chcą pozostać wierni. I to są ci nowi krzyżownicy Chrystusa, którzy wiją dla Niego koronę z cierni, ociosują krzyż twardy i ostrzą gwoździe żelazne słów bluźnierczych, i włócznią dzieł bezbożnych przebijają Serce Jezusa. O jakże mało jest tych, którzy by z Janem i Maryją wytrwali pod krzyżem. I dlatego mało takich, dla których krzyż kiedyś chwałą będzie. Z krzyża swego pobłogosławił Zbawiciel cały naród ludzki, oddając go pod opiekę Matki swojej, bo cóż Matka na prośby Syna nie uczyni? Co więcej, On Ją uczynił Matką naszą, wkładając na nią obowiązek macierzyńskiej miłości, a na nas obowiązek dziecięcej ufności i posłuszeństwa i czci! Maryja najwięcej dopełniła swego obowiązku Matki względem nas, ale my czyśmy wypełnili nasz obowiązek dzieci względem Niej? Maryja pod krzyżem Matką nam została, i my tylko krzyż miłując, dziećmi Jej zostać możemy! O ileż to razy doznaliśmy tej opieki i zlitowanja Maryi, a my tak łatwo o Niej zapominamy, tak lekce sobie ważymy tę wielką godność być dziećmi Maryi, dziećmi Tej, którą Ojciec przedwieczny uznał być godną na Matkę Syna Swojego Jednorodzonego. Straszny będzie sąd Boży dla każdego dziecka, które nie wypełni czwartego przykazania wzgledem Maryi! Kiedykolwiek uciekasz od krzyża Chrystusowego, uciekasz od Maryi; kiedykolwiek do krzyża powrócisz, znajdziesz Ją tam.
O Maryjo, o Matko boleści! grzechy moje były tym mieczem, który poranił serce Twoje najświętsze, oby pokuta moja tę ranę zagoić mogła! O daj mi łaskę nawrócenia, abym już nie ponawiał boleści Twoich, daj mi miłość, abym mógł odezwać się do Ciebie: o Matko moja! Służyłem światu a świat mnie zdradził, zdradzałem Ciebie, a Tyś nademną czuwała! O Maryjo pod krzyżem stojąca, Ty wszystko u Syna Twego wyprosić możesz, wyproś mi przebaczenie grzechów, za które z całego serca żałuję. O Maryjo! gotów jestem od wszystkiego odstąpić, ale od Ciebie już nigdy, nigdy więcej nie odstąpię, bo co tylko dla Ciebie opuszczę, to wszystko w Tobie znajdę. Dla Ciebie opuszczę świat, a w Tobie znajdę Jezusa! Kto ziemię kocha, ten za ziemią tęskni; kto krzyż kocha, ten do krzyża tęskni, bo na krzyżu Zbawca, bo pod krzyżem Matka.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, i Chwała Ojcu.
V. Zmiłuj się nad nami Panie.
R. Zmiłuj się nad nami.
V. Któryś za nas cierpiał rany,
R. Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Postanowienie. Pomyślę, jak spełniałem swe obowiązki względem Boga, względem siebie, względem rodziny; w czem należy mi się szczególniej poprawić; jakich środków w tym celu użyć?
STACJA XII.
Pan Jezus na krzyżu umiera.
A ja jeśli będę podwyższeń od ziemi, pociągnę wszystko do siebie
(Jan XII, 32).
V. Chwalimy Cię Panie i błogosławimy Cię.
K. Boś przez krzyż Twój św. świat odkupił.
Jako ostatnie słowa umierającego ojca i matki, dla nas święte i drogie być powinny, jako wspomnienia z tych ostatnich chwil życia ojca i matki, są najzbawienniejsze i najboleśniejsze dla nas pamiątki, tak też ostatnie słowa Zbawiciela, za nas na krzyżu umierającego, święte i ważne być powinny, tak też i wspomnienie ostatnich chwil życia Jego, dla nas najzbawienniejszą, najświętszą powinno być pamiątką! Zbawiciel nasz,z nieskończonej ku ludziom miłości, i z krzyża w pośród mąk najstraszniejszych, w tej ostatniej tak gorzkiej ze śmiercią walce, patrząc na ten tłum niegodziwy żydów i pogan, słysząc bluźnierstwa i urągania ich, nie zapomniał o nas, i z krzyża jeszcze dał nam wielką naukę o miłości nieprzyjaciół! Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią! Oni nie wiedzieli, co czynili, zabili Chrystusa jako człowieka, bo w nim Boga uznać nie chcieli, a my krzyżujemy Chrystusa wtedy, kiedy Go Bogiem naszym być wyznajemy! Krzyżujemy go w ludziach przez gniew, nienawiść, zemstę i wszelkie nieporządne serca uczucia. Cale życie Chrystusa tchnęło tylko miłością; dał nam naukę i przykład, jak Boga i bliźnich kochać mamy, a na krzyżu jeszcze jaśniej tę naukę rozwinął i potwierdził, modląc się za tych, którzy go ukrzyżowali. A kiedy Chrystus modlił się za krzyżowników swoich, tem samem okazał, że niemasz takiej krzywdy, którejbyśmy odpuścić nie powinni. Bo kochać tych, którzy nas kochają i dobrze nam czynią to łatwo; ale kochać tych, którzy nas nienawidzą i krzywdę nam wyrządzają, to ciężko! Ciężko dla tych, którzy na krzyż spojrzeć nie chcą, ale lekko dla tych, którzy krzyż kochają! Bo kto krzyż kocha, ten pojmuje naukę krzyża, ten rozumie tajemnice krzyża, a do tych tajemnic należy tajemnica miłości nieprzyjaciół. Porównajmy niegodność naszą z godnością Zbawiciela, Jego świętość z naszą złością, Jego cierpienia z haszem cierpieniem, a każdy głos próżności, każde uczucie dumy zamilknąć musi! Chrystus kochał tych, co Go krzyżowali, a my nie chcemy kochać i tych, co nam dobrze czynią. Chrystus się modlił za krzyżowników swoich, a my przeklinamy tych, co nam najmniejszą, a może i nierozmyślnie wyrządzą krzywdę, a często chcielibyśmy wywołać zgubę i zniszczenie dla tych, którzy niczem przeciw nam nie zgrzeszyli, jedynie dlatego, że im Bóg użyczył więcej darów doczesnych jak nam, talentów, bogactw, znaczenia i t. p. Ty mówisz: to mój nieprzyjaciel, ale czemu nie dodasz: to mój bliźni, to mój brat, czy dobry, czy zły, ale zawsze brat mój! Najsłodszy Zbawiciel nasz, widząc, iż się już wszystko spełniło, rozkazał śmierci, i śmierć stała się posłuszną rozkazom Pana swego. Umarł Chrystus, bo sam chciał umrzeć, i głosem silnym, głosem zwyciężcy zawołał: W ręce Twoje Ojcze oddaję ducha mojego! i skonał, i nauczył nas, że jeśli chcemy, aby śmierć nasza była zwycięstwem, życie nasze walką być powinno! Chrystus Pan, w ubóstwie się narodził, w pracy żył, w cierpieniu umarł, i my ubodzy na świat się rodzimy, żyjemy w pracy, w. cierpieniu umieramy, ale niestety, żyjemy, pracujemy, cierpimy, umieramy, bez miłości Boga, bośmy świat, a nie Chrystusa, obrali sobie za nauczyciela i przewodnika! Żyjmy wedle przykładu Chrystusa, abyśmy przy śmierci zawołać mogli:
W ręce Twoje Panie oddaję ducha mojego! O teraz, teraz, pokąd jeszcze zdrowie i życie służy, wołajmy z upokorzonego serca: W ręce Twoje Panie oddaję życie i zdrowie moje! Wszystko co mam i czem jestem, oddaję rozum, aby mnie w przepaść błędu nie wtrącił, oddaję wolę, abym nigdy nią przeciw Tobie nie powstawał, oddaję pamięć, aby się nie błąkała w czczych marzeniach, oddaję prace moje, abyś je poświęcił. Daj mi łaskę, abym nic prócz Ciebie, a w Tobie i dla Ciebie wszystkich kochał! Panie, Ty mną rządź, kieruj, prowadź, nic bez Ciebie, wszystko z Tobą uczynić mogę. Zadasz sercu ranę, niechaj ta rana chwali Imię Twoje, wyciśniesz łzę oku, niechaj ta łza opowiada miłosierdzie Twoje! Zagoisz tę ranę, otrzesz tę łzę, wrócisz pokój duszy, będę wielbił i błogosławił zlitowanie Twoje! Za życie dziękuję, od śmierci się nie wypraszam, bo i życie i śmierć jest darem Twoim. Włożysz krzyż na mnie, z krzyżem pójdę za Tobą! Ubogi, prześladowany, spotwarzony, pójdę za ubogim, prześladowanym, spotwarzonym Panem moim; ubiczowany złością świata, do krzyża Twego garnąć się będę, abym powtarzając w życiu modlitwę Twoją: Panie, nie jako ja chcę, ale jako Ty chcesz, mógł w godzinę śmierci z Tobą zawołać: Panie w ręce Twoje oddaję ducha mojego. Amen.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, i Chwała Ojcu.
V. Zmiłuj się nad nami Panie.
R. Zmiłuj się nad nami.
V. Któryś za nas cierpiał rany,
R. Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Postanowienie. Pomodlę się za tych, którzy w czemkolwiek mi zawinili; jeśli z kim się gniewam, dziś jeszcze, dla miłości ukrzyżowanego Jezusa, pierwszy rękę do pojednania podam i wszelką niechęć ze serca i z myśli wyrzucę.
STACJA XIII.
Zdjęcie Ciała z krzyża.
Jeśli kto nie miłuje Pana naszego Jezusa Chrystusa, niech będzie przeklęctwem Maranatha.
(U św. Pawła I do Kor. 16, 22).
Y. Chwalimy Cię Panie i błogosławimy Cię.
R. Boś przez krzyż Twój św. świat odkupił.
Jezus Chrystus skonał; martwe, bez czucia i życia Ciało wisi na krzyżu. I świat cały zadrżał na widok tej okropnej zbrodni, jaką dopełnił w złości swojej! Niebo całe patrzało na ten krzyż i na Tego, który przeszedł przez bramę śmierci, aby nas wprowadził w bramę żywota! Wszystkie proroctwa się spełniły, dokonane zostało, dzieło zbawienia naszego! Marja stała pod krzyżem, w tem morzu boleści, patrząc na to martwe Ciało Najświętszego Syna swego, patrząc na tę wielką ofiarę na drzewie krzyża, jakby na ołtarzu złożoną na przebłaganie gniewu sprawiedliwości Boskiej! A my, my, którzy tej ofiary Syna, tych boleści Matki jesteśmy przyczyną, czyż będziem obojętnem okiem patrzeć na ten krzyż, czyż widok krzyża nie będzie dla nas radosną i bolesną pamiątką śmierci Boga naszego! Obojętnie patrzym dziś na Zbawiciela na krzyżu rozpiętego, aby świat zbawił, czyż będziem tak obojętnie patrzeć na tegoż Zbawiciela, kiedy w chwale majestatu swego przyjdzie na świat, aby świat sądził? Nie chcemy widzieć w krzyżu światła prawdy i życia, poczujemy kiedyś w nim ogień sądu i zemsty Bożej! Nie chcemy krzyża za przyjaciela, będziemy go mieli za sędziego. Wołali żydzi na Zbawiciela, szydząc i urągając, aby zstąpił z krzyża, jeśli jest Synem Bożym, ale Chrystus Pan milczał i wytrwał aż do końca, i nie zstąpił żywy, a martwe ciało dwaj uczniowie Jego, Józef i Nikodem, zdjęli z krzyża i złożyli na łono Maryi. O! i dzisiaj ludzie cudów żądają, aby wierzyć, ale cuda dane im nie będą. W iara nasza cudów nie potrzebuje, bo sama w sobie jest cudem miłosierdzia, mądrości i potęgi Boskiej. Ośmnaście wieków życia Kościoła, oto codzienne tego cudu potwierdzenie! Mamy dziś cuda miłosierdzia, łaskawości, dobroci i cierpliwości Boga względem nas, czyż chcemy widzieć cuda gniewu, zapalczywości i sprawiedliwości Bożej względem nas? O biada nam, bo je kiedyś ujrzymy! Jeśli nie uczcimy godnie pierwszego przyjścia Zbawiciela na świat, drugie przyjście Jego na świat straszne dla nas będzie. Ludzie do krzyża przybili Zbawiciela, nie Aniołowie, ale ludzie zdjęli z krzyża martwe ciało Jego. Nas przybił Bóg do krzyża, o czekajmy, aż On sam z krzyża nas zdejmie! Ludzie wołali na Chrystusa: zstąp z krzyża, szatan na nas woła: zstąp z krzyża boleści, w rozpuście, pijaństwie i pokrzywdzeniu znajdziesz pociechę i pomoc! O nie, nie, nie zstępuj, ale wytrwaj wiernie w pokorze i cierpliwości aż do końca. Bóg dla ciebie ten krzyż nagotował odpowiedni siłom i potrzebom twoim. On wie najlepiej, jak długo cię na nim zostawić! Nie zrywasz owocu z drzewa, pokąd nie dojrzeje, i Bóg serca twego nie zdejmie z drzewa krzyża, pokąd nie dojrzeje w promieniu łaski Jego, przez miłość i cierpienie. Wybierze On dla ciebie w pomoc i pociechę Józefów i Nikodemów, ludzi, którzy Boga znają i kochają. Żaden z bluźnierców i krzyżowników nie zdejmował ciała z krzyża; i ciebie w utrapieniu i boleści nie pocieszy ten, który bluźni, ale ten, który kocha Boga, a pocieszy cię w imieniu Boga, pocieszy cię słowem Bożem:
Panie! Tyś aż do śmierci wytrwał na krzyżu, jeśli taka wola Twoja najświętsza, chcę wytrwać aż do śmierci na tym krzyżu, do którego mnie miłość Twoja przybiła. Nie chcę, zbyt ufając sile mojej samowolnie krzyża szukać i nań wstąpić, nie kiedy mnie pociągniesz do Siebie, o nie daj, abym samowolnie z krzyża zstępował! Ty wiesz najlepiej, czego mi do zbawienia potrzeba, i dlatego niczem zbawienia mego tak nie zabezpieczę, jak kiedy nigdy i w niczem woli Twojej najświętszej sprzeciwiać się nie będę. Jako dziecko nigdy tego nie pożałuje, kiedy za dobrą pójdzie radą ojca i matki: tak ja, dziecko Twoje,chcę iść za Twoją radą i przykładem. Kto mnie lepiej zna, jeśli nie Ty, któż lepiej kocha od Ciebie. O Panie, daj mi łaskę, abym Cię codziennie lepiej znał i kochał, o to Cię proszę przez zasługi Twoje, który żyjesz i królujesz Bóg w Trójcy świętej jedyny na wieki wieków. Amen.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, i Chwała Ojcu.
V. Zmiłuj się nad nami Panie.
R. Zmiłuj się nad nami.
V. Któryś za nas cierpiał rany,
R. Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Postanowienie. Jak i w czem mogę modlitwą, słowem, a przedewszystkiem przykładem prawdziwie chrześcijańskiego życia, starać się będę, aby jak najwięcej dusz korzystało z męki i śmierci Zbawiciela.
STACJA XIV.
Ciało Jezusa do grobu wkładają.
Co jest, com więcej miał uczynić winnicy mojej, a nie uczyniłem jej?
(Izaj. 5).
V. Chwalimy Cię Panie i błogosławimy Cię.
R. Boś przez krzyż Twój św. świat odkupił.
Oto tą ostatnią stacją kończymy to nabożeństwo Drogi krzyżowej. Stańmy z sercem pełnem radości, nad tym grobem, do którego złożono najświętsze Zbawiciela naszego Ciało. Widok śmierci i grobli zawsze i wszędzie zbawienne myśli w sercu naszem obudzaćby powinien. Ale cóż powiemy, patrząc na śmierć Zbawiciela, jakież uczucie przy grobie Jego serce nasze napełniaćby powinno. Któż tu w tym grobie spoczywa? Bóg-Człowiek! Zstąpił z nieba w najczystsze Panieńskie wnętrzności, jakby w grób jaki; zaledwie się narodził, złożono Go w żłóbku; zdjęty z krzyża w grobie był położony, a z tego grobu już nie umarły, ale żywy zmartwychwstał. Wstąpił na niebiosa, ale i na ziemi pozostał, i jakby w grobie miłości, ukrył się w Przenajświętszej Hostji, i z ołtarza jak w grób wstępuje w serce nasze, aby to serce w miłości zmartwychwstało! Wszystkie tajemnice życia Chrystusa Pana na ziemi, to są tajemnice miłości, ale do każdej tajemnicy miłości, łączy się tajemnica boleści, jakby nam przez to Chrystus Pan chciał okazać, że nie może być prawdziwa miłość bez boleści, i że tylko ta boleść jest zbawienna, którą miłość poświęca! Nie można kochać bez cierpienia, ale można cierpieć bez miłości, jako cierpią bezbożni na ziemi i w piekle! Bo nie można kochać Boga bez tęsknoty połączenia się z Nim, a w tęsknocie jest boleść! Przeszedł Chrystus Pan przez krzyż i grób do chwały zmartwychwstania; tąż samą drogą i my iść musim, i w duchowem życiu jużeśmy może przeszli tę drogę nie raz jeden! Umieramy codziennie albo Bogu albo światu. Kto Bogu umiera ten składa jakby w grobie wiarę, nadzieję i miłość, a zmartwychwstaje na życie rozpusty, złości, bezwstydu. Kto światu obumiera, składa jakby w grobie wszystkie złe nałogi swoje, a zmartwychwstaje na życie łaski, pociechy i chwały Bożej. Pierwsze zmartwychwstanie ciągnie za sobą śmierć wieczną, drugie zmartwychwstanie jest, początkeim życia wiecznego. Jaka była śmierć, takie będzie zmartwychwstanie. Jeśli chcemy z Chrystusem zmartwychwstać, z Chrystusem żyć i umierać powinniśmy.
Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, i Chwała Ojcu.
V. Zmiłuj się nad nami Panie.
R. Zmiłuj się nad nami.
V. Któryś za nas cierpiał rany,
R. Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
Postanowienie. Zastanowię się czego Bóg w szczególności odemnie się domaga, w jaki sposób, nie słowem tylko, ale czynem mógłbym najlepiej dowieść Boskiemu Zbawicielowi, że Go całem sercem miłuję.
Y. Własnemu Synowi Bóg nie przepuścił.
R. Ale Go za nas wszystkich ofiarował.
Módlmy się. Prosimy Cię, o Boże, spojrzyj łaskawie na to zgromadzenie Twoich wiernych, za których Jezus Chrystus nie wzbraniał się być wydanym w ręce grzeszników i mękę krzyżową podjąć. Niech się staniemy uczestnikami odkupienia Jego, przywłaszczając sobie Krew Jego drogą. O to Cię prosimy przez tego samego Pana Jezusa Chrystusa, który z Tobą i z Duchem Św. jedyny Bóg żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
Y. Zmiłuj się nad nami, o Panie!
R. Zmiłuj się nad nami.
V. W każdym smutku i udręczeniu.
R. Przybądź na pomoc Najświętsza Panno Maryjo!
Módlmy się. Panie Jezu Chryste prosimy Cię, aby Najświętsza Matka Twoja Panna Maryja zawsze, a osobliwie w godzinę śmierci, wstawiła się za nami u Ciebie, ponieważ nam śmierć Twoja przypomina wszystkie boleści, które serce Jej macierzyńskie, jako miecz okrutny przenikły. Który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem w jedności Ducha Św. Bóg po wszystkie wieki wieków. Amen.
O. Karol Antoniewicz T. J. – DROGA KRZYŻOWA. Kraków. 1923 r.
Droga Krzyżowa ze św. Janem od Krzyża.
Droga Krzyżowa ze św. Teresą od Jezusa
Droga krzyżowa ze św. Teresą od Dzieciątka Jezus
Płacz i ty duszo, wszak ta śmierć dla ciebie! – Droga Krzyżowa
Moje to ciężkie grzechy sprawiły, o mój Jezu! żeś Ty wszechmocny osłabł i nie miałeś siły do dźwigania Twego krzyża. Mój to upór i zaciętość w złości były powodem, że nie tylko nikt nie poruszył się do litości nad Tobą, ale jeszcze żądano nasycić się widokiem Twego ukrzyżowania! Moje to usuwanie…
Keep readingCodziennie wieczorem wspieramy osoby wyrażające swoje poddanie się woli Boga naszą modlitwą:
Niech się stanie wola Twoja! (Módlmy się)
„Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Jednak nie…
CZYTAJ CAŁOŚĆ
Skomentuj