Świątynia wewnętrzna- zasłona opadła.


Sytuacja jest dziś bardzo ciekawa. Wszyscy – a może bardziej poprawnie: większość – zajmują się zewnętrznymi sprawami systemu, podczas gdy cała cenzura i blokady stosowane przez system są nakierowane na sprawy wewnętrzne. System wie co jest najważniejsze a ludzie to odrzucają wspierając to z czym udają że walczą.

Postępujący modernizm w Kościele charakteryzuje się niekończącą się ilością bluźnierstw i herezji. Wierni są takimi wiadomościami dosłownie bezustannie bombardowani. Nie mają nawet czasu zastanowić się, co taki stan rzeczy oznacza. Stoją w wygodnej pozycji: mogą krytykować istniejący stan rzeczy, a jednocześnie go wspierać. A więc teoretycznie – i wilk syty, i owca cała. Taka pozycja oczywiście oznacza życie w kłamstwie, co powinno być wystarczającym powodem, by to przerwać, ale nie jest.

Proces, który rozpoczął się tysiące lat temu, miał tylko jeden cel: zniszczenie świątyni ducha, tej wewnętrznej siły zdolnej wpływać na otaczający nas świat – po prostu na materię. Zanim jednak przejdziemy dalej, chcę bardziej zobrazować, jak to wygląda w praktyce. Pozwoli to nawet oszczędzić pieniędzy na książkach o „tajnej wiedzy”.

Masoneria. Zaczynam od niej, ponieważ daje modelowy przykład działania systemu. Zauważcie, ilu jest autorów i „tropicieli spisków masońskich”. Ogłaszają co jakiś czas „sensacje” w stylu, że są banowani albo zakazani – co oczywiście zwiększa sprzedaż i zyski. I tylko to jest prawdą.

Trzeba tu coś wyjaśnić: system widzi prawie wszystko. W związku z tym „tajne grupy” w internecie, na portalach społecznościowych itp. to jedna wielka bzdura. Spektakularne zamknięcia stron są bardzo rzadkie i jeszcze rzadziej prawdziwe. Często są to pułapki, w które pchani są ludzie biegnący z „ratunkiem”, oczywiście finansowym.

Cenzura polega dziś na czymś innym – w ciszy, bezgłośnie zabija prawdę. Nawet ludzie, którzy piszą, prowadzą blogi , mogą nie zdawać sobie sprawy, że system ich niszczy. Wielu autorów uznaje, że nikt nie chce ich czytać. Może jakiejś strony, nigdy nie zobaczysz, chyba że ktoś da ci bezpośredni link.


Od strony autorów wygląda to tak: autor sprawdza i widzi, że wszystko działa, wiec teoretycznie „wszystko jest OK”, podczas gdy w rzeczywistości nic nie jest. Ciekawe jest np. to, że zawsze gdy publikuję tekst mocno niezgodny z systemem, automatycznie dostaję powiadomienie od Google o nie wiadomo z czego wynikających problemach z indeksowaniem strony.

Czasami warto pomyśleć: dlaczego niektórzy krzyczą, że są blokowani i cenzurowani – a jednak ich „wołanie o cenzurze” widzisz wszędzie? Dotyczy to polityki, religii i moralności.

Dlaczego poruszam to w tekście o duchowych aspektach życia? Tylko z jednego powodu: aby każdy otworzył oczy i zobaczył, jakimi kłamstwami jest karmiony dzień po dniu.

Wracając do masonerii. Jesteśmy zasypywani informacjami o zewnętrznych rytuałach – im straszniejsze, tym ciekawdze: czarne msze, ofiary z dzieci itp. Nieważne, czy to prawda. System się tego nie boi. Wie, że wywołuje to jedynie chwilową sensację, a przy okazji tworzy aurę tajemniczości, ukazując masonerię jako niezwyciężoną, zbyt potężną i mroczną, by z nią walczyć.

Gdy zaczynasz patrzeć na wszystko duchowo, szybko dostrzegasz, że potęgę takich organizacji budują zwykli ludzie – niekoniecznie członkowie masonerii, ale ci, którzy przyjęli mentalność masońską jako sposób myślenia i działania. Bez tego to tylko zwykła organizacja wzajemnej pomocy, głównie biznesowej i politycznej. Skoro zwykli ludzie budują jej siłę, to zwykli ludzie mogą spowodować jej upadek.

Zamiast czytać z wypiekami na twarzy kolejne „sensacje”, warto zapytać, czy sam nie wspierasz zła, akceptując lub promując jego ideologię.

Prosty przykład: wolnomularstwo wspiera aborcję – dla innych, niekoniecznie dla siebie. Promuje ateizm – również dla innych, ponieważ sami bardzo często wymagają wiary w jakiegoś boga. Wiedzą coś, czego nowocześni ludzie nie chcą wiedzieć: człowiek bez wiary jest pustym, bezwartościowym naczyniem. A im zależy na inteligentnych członkach.

Patrząc na świat z perspektywy duszy, dostrzegasz rzeczy, których człowiek przesiąknięty mentalnością masońską nigdy nie zobaczy. Nikomu nie zależy na ludziach, którzy naprawdę wierzą w hasło „wolność, równość, braterstwo”. To piękne słowa, ale zawsze wykorzystywane w rewolucjach, które dokonywały ludobójstw: od Wandei po zbrodnie komunizmu. Niemieccy naziści wzorowali się w swoich zbrodniach właśnie na rzezi Wandei.

W takie hasła mają wierzyć ofiary, nigdy sprawcy.

Opisywanie zewnętrznych rytuałów jest dozwolone, ponieważ nie stanowią realnego zagrożenia. Spójrzcie: od ilu dziesięcioleci tak zwani „tradycjonaliści” pokazuje złe rzeczy, które robi modernistyczna hierarchia kościelna? Czy to zmieniło sytuację? Nie. Walec herezji i bluźnierstw pędzi bez przeszkód. Ani Benedykt XVI, ani ubiór  Leona XIV tego nie zatrzymał.

Prawica ,czyli tak zwani konserwatyści – często mówią że są obrońcami wiary katolickiej. Problem jest w tym że robią to składając jednocześnie ofiarę z milionów prześladowanych chrzescijan, wysiedlanych i zabijanych na całym świecie. Milczenie jest współdziałaniem w zbrodni. Zasłona opadła w momencie kiedy razem z lewakami na rozkaz systemu rzucili się do obrony Palestyńczyków. Nigdy jednak nawet jednym zdaniem nie stanęli w obronie dzieci chrześcijan. Dusza to widzi ale świat zewnętrzny milczy a więc ludzie też omijają temat z daleka.

Gdy św. Piotr, św. Paweł i inni apostołowie z narażeniem życia nawracali pogan i budowali struktury Kościoła, Jan Apostoł widział, do czego ludzie doprowadzą tę pracę. Pisał drogę wewnętrznego przetrwania – Apokalipsę. Jego umysł działał inaczej: jako jedyny z Dwunastu był świadkiem Męki Pańskiej. Widział niewyobrażalne cierpienie i niewyobrażalną zdradę. Widział to oczami i duszą, i pozostał w tym stanie do końca życia.

Można mieć absolutną pewność, że tylko obecność Matki Boga przy nim pozwoliła mu to przetrwać. Siła Najjaśniejszej Panienki obroniła Jana przed utratą zmysłów. Żaden zwykły człowiek nie przetrwałby czegoś takiego. Cierpienia odbierane zmysłami fizycznymi są niczym wobec cierpień duszy. Oczy widzą krew i gwoździe, dusza widzi bezmiar zła, niewdzięczność i zdradę leczonych. Dusza słyszy głosy „ukrzyżuj!”, ale rozróżnia te same głosy, które niedawno krzyczały „hosanna”.

Widząc cały zgiełk świata, widzi duchowe szubienice czekające na nowych Judaszy. Widzi Prawdę. I choć Zbawiciel mówi: „Przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”, dusza wie, że są tacy, którzy dobrze wiedzą, co czynią.

Wie, że nie wszyscy są dobrymi łotrami i że tylko nieliczni osiągną skruchę dobrego łotra. Ból, jaki niesie widok Prawdy, może złagodzić jedynie miłość Matki Boga do Syna i do nas wszystkich.

Pan Jezus, mówiąc: „Oto syn Twój”, „Oto Matka twoja”, wiedział, że w sprawach zewnętrznych Jan będzie oparciem dla Maryi, a Ona – przystanią dla jego duszy zranionej i przeżywającej straszne męki. Ratunkiem w świecie wewnętrznym. Matka Boża jest gotowa pomóc każdemu, kto się do Niej zwraca. Problem w tym, że ludzie nie szukają pomocy u Matki Boga, tylko u jakichś zjaw z Medjugorie i podobnych zwodzeń.

Świątynia wewnętrzna, duchowa, jest prawdą absolutną. Nie ma w niej miejsca na chwilowe uniesienia ani na zakłamane twierdzenia, że „trzymasz się przykazań kościelnych”, skoro nie istnieje przykazanie, które nakazuje obrażać Boga. Bóg brzydzi się ofiarami zewnętrznymi, jeśli brak im wewnętrznej intencji.

Jeżeli zapowiada kary poprzez swoją Najdroższą Matkę w Fatimie, to może oznaczać tylko jedno: chociaż w 1917 roku prawdziwą Mszę św. odprawiano wszędzie, prawdziwych intencji już brakowało. Zewnętrzne rytuały nie mają żadnego wpływu na to, jak ocenia nas Bóg.

To, co robimy, jeżeli jest złe, jest oczywistym grzechem. Ale zapominamy, że Jezus upomina nas, mówiąc, iż już samo pożądliwe spojrzenie powoduje grzech cudzołóstwa:

„A ja wam powiadam: iż każdy, który patrzy na niewiastę, chcąc jej, już z nią cudzołoży w sercu swojem.” (Mt 5,28 — Biblia Jakuba Wujka)



Tak naprawdę życie toczy się w naszych duszach. To, co na zewnątrz, to tylko przedstawienie dla innych ludzi. Może być prawdą o nas – ale przeważnie jest zasłoną mającą ukryć, kim naprawdę jesteśmy.

W chwili śmierci Jezusa zasłona została rozdarta. Wszystko stało się widoczne. Życie zewnętrzne połączyło się z duchowym. Nie możesz mówić, że „twój czyn został popełniony przez niewiedzę”, jeśli twoja dusza dokładnie wiedziała, czym jest twój czyn.

Warto uważać, aby twoje przedstawienie nie było komediodramatem: komedią dla szatana, a dramatem dla ciebie. Bóg i tak patrzy na duszę, która – jak czarna skrzynka w samolocie – zapisze wszystko.

Czy dusza wpływa na materię?

Wewnętrzna świątynia



Arkadiusz Niewolski


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Skomentuj