Początek…


Zima 1985 roku rozdarła mi duszę , choć wtedy jeszcze nie pojmowałem, jak głęboko. Po pogrzebie Jarka, mojego kuzyna, siedziałem w domu, wpatrując się w ścianę, jakby jej popękany tynk mógł mi zdradzić, dlaczego wybrał tamtą drogę. Miał osiemnaście lat, ja ledwie piętnaście – za młody, by zrozumieć śmierć, lecz dość dorosły, by czuć, jak pustka wgryza sie w moj umysł. Pytałem, niemal błagałem: „Rozmawialiście z nim tamtego wieczoru. Co się stało?”. Milczeli. Ich oczy uciekały w kąty pokoju, jakby prawda czaiła się tam, niewypowiedziana. „Nic nie wiemy” – burknął ktoś, a inny dodał, niemal szeptem: „Będziemy cię chronić”. Przed czym?

Nikt nie raczył wyjaśnić.Kilka dni później podeszła do mnie ona – siedemnastoletnia dziewczyna o oczach, które zdawały się widzieć więcej, niż ktokolwiek powinien. Jej spojrzenie, jak dwa czarne jeziora, połyskiwało tajemnicą. „Arek, chcemy wywołać duchy. Zapytać, dlaczego Jarek… odszedł. Przyjdziesz wieczorem?”. Serce we mnie zadrgało, jakby ktoś szarpnął strunę. Ja, smarkacz z głową pełną marzeń, zaproszony przez nią? „Tak” – rzuciłem, zanim rozum zdążył zaprotestować.Tamtej nocy, w jej mieszkaniu, świat, jaki znałem, rozpadł się na kawałki. W ciasnym pokoju, zebraliśmy się wokół stołu – garstka milczących postaci z klasy Jarka, ich twarze wydawaly się blade w świetle świec. Na obrusie,  leżały kartki z literami, ułożone w nierówny krąg, a pośrodku talerzyk – kruchy, jakby z innej epoki. Za oknem zima dławiła miasto, śnieg tłumił każdy dźwięk, aż cisza stała się niemal namacalna, ciężka jak ołów.„ Zróbmy to” – powiedziała ona, a jej głos, choć cichy, przeciął mrok niczym ostrze. Położyła dłonie na talerzyku, delikatne, lecz pewne, a reszta podążyła za nią, jakby przyciągani niewidzialną siłą. Ja, na wpół sparaliżowany strachem, na wpół oczarowany jej bliskością, dotknąłem talerzyka, czując pod palcami jego zimną porcelanę. Patrzyłem na nią, nie na litery, nie na stół – na jej oczy, w których tańczyły cienie świec. „Jarek, jesteś tu?” – zapytała, a pokój zdawał się wstrzymać oddech.Talerzyk zadrżał. Serce mi łomotało, krew huczała w skroniach. Czy to my go poruszaliśmy? Czyjaś dłoń mogła drgnąć, mogła oszukać – ale chłód, który spłynął mi po karku, nie należał do tego świata. Powietrze zgęstniało, jakby ktoś uchylił niewidzialne drzwi, a zza nich wionął oddech wieczności. „Jarek, dlaczego?” – powtórzyła, a jej głos załamał się, zdradzając strach, którego nie chciała pokazać.Nagle coś się stało,  nikt nie pamieta co.Świeca zgasła, pogrążając nas w półmroku, a wtedy rozległ się dźwięk – niski, wibrujący. „To nie Jarek” – wyszeptał chłopak obok mnie, jego głos drżał jak liść na wietrze. Spojrzałem na nią, szukając w niej odpowiedzi, ale jej oczy były teraz puste, jakby coś wessało z nich życie. Krzyk –  niemy krzyk – rozdarł ciszę, a ja stałem, niezdolny się ruszyć, czując, jak coś niewidzialnego ociera się o moje myśli.Rozeszliśmy się w milczeniu, jakby każde z nas niosło na barkach niewypowiedzianą klątwę. Oni przestali się do mnie odzywać, a ja… wyszedłem stamtąd odmieniony, choć nie umiałem nazwać, co we mnie pękło. Nie poszedłem tam dla Jarka, lecz dla niej – dla tej naiwnej, chłopięcej tęsknoty, która paliła mnie od środka.

Lecz to, co znalazłem, nie było jej spojrzeniem. To były drzwi, których nigdy nie powinienem uchylić, a które raz otwarte, już nigdy się nie zamknęły. Tamtej nocy rozpocząłem drogę w otchłań – drogę, która niemal mnie pochłonęła, nim Bóg wskazał mi cykl życia, tajemnicę, którą próbuję uchwycić w tej książce.
Czy naprawdę tak to wyglądało? Nie wiem. Minęło 40 lat. Ludzki umysł potrafi ukryć niektóre wspomnienia bardzo głęboko. Jednak konsekwencje niektórych naszych działań nigdy nie odchodzą zostają na zawsze. Życie nie jest kolorową bajką, raczej szarą rzeczywistością. Można się przed tym bronić np. barwnie opisując takie sytuacje , ale to nic nie zmienia po za tym ,że oszukujemy samych siebie.

Arkadiusz Niewolski


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Jedna odpowiedź do „Początek…”

  1. Awatar Zbyszek
    Zbyszek

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Zbyszek Anuluj pisanie odpowiedzi