Różaniec – najprostsza i najpiękniejsza modlitwa



„Bóg uczynił modlitwę warunkiem udzielenia nam swoich łask.”
–Blaise Pascal , Pensées (Myśli), fragment 513


Modlitwa różańcowa to chyba najprostsza modlitwa katolicka. W jej prostocie tkwi piękno całej wiary katolickiej, która jest prosta, logiczna, a jej odrzucenie jest w istocie odrzuceniem rozumu, a co za tym idzie – zdrowego rozsądku. Prawda i logika zawarte w wierze są tak widoczne, że tylko ślepiec może tego nie dostrzegać. Niestety, ludzie są ślepcami, a jak wiadomo – tylko Bóg otwiera oczy grzesznikom. Oczywiście chodzi o oczy duszy, które potrafią wskazać nam Prawdę.



Wracając do Różańca Świętego – nie będę dziś pisał teologicznych rozważań na jego temat, ale wskażę na proste, ludzkie spojrzenie na tę najskuteczniejszą modlitwę katolicką. Może komuś się to przyda, może komuś pomoże. Z góry przepraszam wszystkich skrupulantów, ponieważ nie będę pisał o tym, czego oni oczekują.
Skuteczność zwracania się o pomoc do Matki Boga poprzez modlitwę różańcową była już nieraz udowodniona. Człowiek w swojej głupocie stworzył coś niewyobrażalnie złego – bombę atomową. Broń masowej zagłady, wobec której można by pomyśleć, że nic nie jest w stanie się ostać. A jednak jest – ponieważ wszystko, co stworzył człowiek, jest tylko prochem, nic niewartym przedmiotem, najczęściej skażonym złem. Różaniec Święty pokonał tę straszliwą bombę – uratował kapłanów, którzy byli w epicentrum wybuchu nuklearnego w Hiroszimie, uratował klasztor założony przez Ojca Maksymiliana Kolbego. Więcej o tym pisaliśmy tutaj:

Cud w Hiroszimie – dom, który przetrwał piekło

Dlatego osoby uciekające się po pomoc do Matki Boga nie powinny obawiać się niczego, ale w spokoju i z cichą modlitwą żyć, nie martwiąc się o przyszłość.

Taka mała uwaga: ktoś, kto uważa zjawę z Medjugorie za Matkę Boga, jest ślepcem i bluźniercą. Wielokrotnie o tym pisaliśmy i nie będę tu powtarzał, dlaczego tak jest. Zresztą to Bóg otwiera oczy ślepcom, a nie zwykli ludzie, tacy jak my. Podsumowując: modląc się do tej zjawy, popełniasz bluźnierstwo.

„Ponieważ modlitwa ustna jest modlitwą, musi towarzyszyć jej refleksja. Modlitwy, w której osoba nie jest świadoma, do kogo mówi, o co prosi, kto prosi i od kogo, nie nazywam modlitwą – bez względu na to, jak bardzo poruszają się usta.”

Sw. Teresy z Ávili,  Droga doskonałości (Camino de Perfección), rozdział 24.

Teraz, kiedy wszystko mamy jasne, mogę pokazać, jak można wplatać w nasze codzienne życie tę wspaniałą modlitwę. Najprościej będzie mi to ukazać na własnym przykładzie.

Jak Różaniec stał się nieodłączną częścią mojego życia? Jak to się stało, że ta prosta modlitwa jest odpowiedzialna za wszystkie decyzje, jakie podejmuję?

Wszystko zaczęło się od braku czasu. Po moim nawróceniu stworzyliśmy stronę niewolnikmaryi.com. Pracując zawodowo od rana do wieczora, musiałem wykorzystywać każdą wolną chwilę na pisanie i rozbudowywanie strony internetowej. Obecnie prowadzimy już dwie, ponieważ od dwóch lat działa także anglojęzyczna strona timeofapostasy.blog.

Pisanie po nocach dawało się ostro we znaki – w dzień byłem często rozkojarzony. Nie piszę tego, by się użalać, ale by pokazać, jak modlitwa różańcowa stała się częścią mnie, mojej duszy, mojego życia. Kiedys różaniec często mi się zrywał, gubił w niewyjaśnionych okolicznościach. Z pierwszego mojego różańca został tylko krzyżyk, który do dziś noszę na szyi. Wielokrotnie słyszałem, że to sprawka szatana, który nienawidzi tej modlitwy i usiłuje uniemożliwić jej odmawianie. Być może, choć ja myślę, że to raczej moje zmęczenie i rozkojarzenie były tego przyczyną.

Zdesperowany wyczytałem kiedyś, że w dawnych czasach nie każdy miał różaniec i ludzie modlili się na palcach. Było to dla mnie idealne rozwiązanie, zwłaszcza po tym, jak wprowadziłem na naszej stronie intencje modlitewne, w których przez trzy dni odmawiamy cały Różaniec. Okazało się, że nie jestem w stanie tego dokonać inaczej, jak tylko modląc się przez cały dzień – w pracy, podczas jazdy samochodem, w każdej wolnej chwili. Wtedy przekonałem się, że jest to najbardziej uduchowiona modlitwa, jaką znam. Dlaczego? Ponieważ otwiera drzwi do swiata duchowego. Trudno to wytłumaczyć ale buduje w nas jakby mury obronne. Wszelkie zło które nas atakuje rozbija się o nie. My odczuwamy ataki , nawet czasami bardzo mocno ale nie są one w stanie zniszczyć spokoju duszy.  Staram się każdego dnia odmówić cały różaniec. Nie zawsze się to udaje, ale nawet świadomość, że zasypiam mówiąc „Zdrowaś Maryjo”, jest wielkim pokrzepieniem dla mojej duszy.


„Dla mnie modlitwa to poryw serca; to proste spojrzenie skierowane ku niebu, to wołanie pełne uznania i miłości, obejmujące zarówno trudności, jak i radość.”
Sw. Teresa od Dzieciątka Jezus,  ,,Dzieje duszy,, (Histoire d’une âme).

Brak czasu sprawił także, że nie miałem możliwości spokojnie przemyśleć tekstów, które miałem pisać, ani nawet wielu codziennych spraw. Dlatego samo z siebie zaczęło się to wszystko łączyć z odmawianiem różańca. Nie ma nic piękniejszego niż rozważanie tajemnic różańcowych podczas zwykłych czynności dnia. „Zdrowaś Maryjo” stało się nieodłączną częścią mojego życia – ciągle odmawiane w duszy, towarzyszy mi we wszystkich sprawach.
Brak czasu, który dla wielu ludzi jest przeszkodą nie do pokonania, doprowadził do tego, że życie stało się modlitwą duchową. Najbardziej zaskakujące jest to, że teraz – im mniej mam czasu, tym więcej rzeczy udaje mi się zrobić.

Oczywiście to nie oznacza, że problemy znikają. One nas hartują, są częścią ziemskiego życia. Ale stają się łatwiejsze do przyjęcia. Nasza dusza wypływa wtedy na spokojne wody oddania się Panu Jezusowi przez Maryję. To pozwala spojrzeć na wszystko, co nas otacza, na cały śmietnik tego świata, z innej perspektywy. Łatwiej jest podejmować decyzje sternikowi w ciszy modlitwy duchowej niż w hałasie i burzach.

Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze taka modlitwa może być nazwana Różańcem, ale z czasem staje się ona nieodłączną częścią naszego życia. Nikt o tym nie wie, nikt tego nie słyszy – tylko Ty i Bóg. To nieustająca rozmowa duszy z Bogiem. Może bardziej monolog, ale nie ma możliwości, abyś zwracając się bezustannie do Matki Boga, nie otrzymał pomocy. Często nie jest ona taka, jakiej oczekujemy, ale modlitwa to nie koncert życzeń, lecz uniżona prośba. A Bóg lepiej wie, czego nam potrzeba, niż my sami – ułomni ludzie.

Karygodnym błędem jest stawianie Bogu warunków w modlitwie.
„Niech się stanie wola Twoja!” – te słowa powinniśmy przyjąć zawsze, czy podobają nam się rozwiązania, czy nie. Dotyczy to każdej modlitwy!

Powinniśmy się modlić tak jak nasz Ukochany Zbawiciel w Ogrodzie Oliwnym:
Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Jednak nie Moja wola, lecz Twoja niech się stanie.

Bardzo wskazane jest też dodać za Matką Boga:

Oto Ja służebnica (sługa) Pańska(i), niech Mi się stanie według Twego słowa!

Osobiście uważam że są to jedne z najważniejszych słow. Wypowiedziane na początku i na końcu pobytu naszego Pana Jezusa Chrystusa na tym świecie. Czyż każdy katolik nie powinien zdawać sobie z tego sprawy?

Widocznie jednak tak nie jest, patrząc choćby tylko na to, że od kiedy zacząłem o tym pisać i zwracać uwagę że np. konsekwencją modlitwy o zabranie cierpienia może być uwolnienie od niego wskutek śmierci i musimy to z pokorą przyjąć, gwałtownie spadła ilość intencji modlitewnych.

Modlitwa stała się moim życiem – to określenie brzmi może jakbym porównywał się do świętych. Nie, tak oczywiście nie jest. Jestem tylko ułomnym człowiekiem i niestety bardzo często przeradza się ona w bezrefleksyjne powtarzanie słów , co jest oznaką upadku. Wtedy trzeba powstać i zaczynać wszystko od nowa. Życie to upadki i wzloty , ale bez modlitwy to tylko upadki. I wtedy nawet nie zdajemy sobie sprawy jak nisko upadliśmy.

Pracuje fizycznie i bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że zagłębianie się w modlitwę czasami może być niebezpieczne dla mnie i osób ze mną pracujących. Dlatego bardzo szybko nauczyłem się kontroli nad przebywaniem w świecie rzeczywistym i duchowym. O tych dwóch światach piszę tutaj:

Pamiętajmy więc że nasze życie może stać się modlitwą nie dlatego, że jesteśmy już świętymi , tylko dlatego że chcemy być bliżej Boga i realizujemy to poprzez modlitwę.

Pomaga nam to we wszystkich aspektach naszego życia doczesnego. Twierdzenie że modlitwa jest odpowiedzialna za wszystkie moje decyzję życiowe, nie znaczy wcale, że są one podejmowane w tzw. natchnieniu tylko po prostu podejmuje je modląc się, a więc w spokoju i ciszy duszy, a to naprawdę dużo.

Czasami jednak nie pozwalam zmieniać nic w tym co napisałem, chociaż może tekst nie jest zrozumiały dla wszystkich czytających.

Czy to natchnienie?

Bardziej bym to przypisywał swojemu uporowi . W każdym razie wszystko co piszę, mówię i robię jest naznaczone modlitwą różańcową.  Inną zupełnie sprawą jest to , czy decyzje są podejmowane zgodnie z wolą Boga, czy też zgodnie z własnymi poglądami.  Patrząc na otaczającą nas rzeczywistość , ludzi najmniej obchodzi wola Boga , chyba że tego bożka stworzonego na podobieństwo własnych grzechów. Pamiętajmy jednak ze drzewo poznajemy po owocach i zawsze w końcu możemy dostrzec jak postąpiliśmy.

Tego się trzymajmy zanurzając się w tej przepięknej i tak bardzo prostej modlitwie jaką jest Różaniec.

Modlitwa jest największym skarbem jaki posiadamy. Za żadne pieniądze świata nie kupisz tego co ona ci daje. Dlatego chcemy jeszcze raz podziękować wszystkim którzy modlili się o zdrowie mojej żony. Wasza pomoc zdziałała cuda. W modlitwie osiągamy jedność duchową której piekło nie przemoże, a Bóg nigdy nie opusci.

Arkadiusz Niewolski


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

2 odpowiedzi na „Różaniec – najprostsza i najpiękniejsza modlitwa”

  1. Awatar Zbyszek
    Zbyszek

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

    Polubienie

  2. Awatar Małgorzata
    Małgorzata

    Tak, Różaniec jest naszym największym skarbem… Kocham Matkę Najświętszą, odmawianie różańca jest wpisane w moje życie, wstaję codziennie rano przed 4-tą aby w spokoju i ciszy (tak, żeby nie obudzić męża) rozważać w części radosnej, bolesnej i chwalebnej życie i śmierć Matki Bożej i Jej syna Pana naszego Jezusa Chrystusa .. i choć czasami odczuwam brak dłuższego snu to nie wyobrażam sobie inaczej zacząć dzień życia dany mi z Łaski Boga!

    Ave Maria, gratia plena Dominus tecum…

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do Małgorzata Anuluj pisanie odpowiedzi