„Prawda jest tak bardzo zaciemniona w tych czasach, a fałsz tak mocno ugruntowany, że nie można jej poznać, jeśli się jej nie kocha.” – Blaise Pascal- Myśli
Czasami, a nawet można powiedzieć, że dosyć często, modliłem się do Boga o zabranie mnie z tego świata, a więc po prostu o swoją własną śmierć. Muszę od razu wyjaśnić, że nie chodzi tu o stany depresyjne na granicy samobójstwa. Owszem, przed nawróceniem zdarzało mi się to, ale nigdy nie prosiłem o to Boga, tylko sam chciałem się zabić.
Teraz jedno z najbardziej pasujących do mnie powiedzeń brzmi: *Smutno mi, Boże, aż do mojej śmierci.*
Czasami ogarnia mnie smutek, przeplatany przerażeniem. Nie mogę objąć moim prostym umysłem tego, co dzieje się na tym świecie. Otaczająca nas rzeczywistość jest, mówiąc delikatnie, pozbawiona logiki. Jedno jest pewne: matematyka, logika, czy prawdopodobieństwo to prawa rządzące tym światem, ustanowione przez Boga. Wszystko, co jest z tymi naukami sprzeczne, jest złe. Nauka, wbrew powszechnej opinii, nie zaprzecza istnieniu Boga, lecz je potwierdza.
Kto jednak może to dzisiaj ocenić? Raczej bardzo niewielu, ponieważ logiczne myślenie nie jest najmocniejszą stroną współczesnego człowieka.
Spadek inteligencji człowieka jest faktem i postępuje w tak szybkim tempie, że dzisiejsi tak zwani naukowcy nie nadążają zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Staram się, czasami bardzo intensywnie, zrozumieć sposób myślenia ludzi, ale widocznie jestem zbyt mało inteligentny, żeby mi się to udało.
W Ogrójcu nasz Pan, Jezus Chrystus powiedział: *Smutna jest moja dusza aż do śmierci.*
Dlaczego? Zwykle skupiamy się na tym smutku i czekającej Jezusa męce, a nie na tym co po śmierci. Ale Jezus widział Zmartwychwstanie, a śmierć to tylko etap naszego życia pełnego trosk, smutków, problemów, i czasami radości. Smutek, który ogarnia duszę widzącą zakłamanie świata, potrafi przewyższyć wszystkie ziemskie uczucia, takie jak miłość czy nienawiść. Wtedy następuje nasze wewnętrzne przełamanie i wkroczenie do świata wyłącznie duchowego, którego śmierć jest tylko etapem.
Spacerujemy po świątyni, jak niegdyś Jezus Chrystus, tylko że istnieje diametralna różnica między naszą reakcją, a reakcją Zbawiciela. On, widząc zakłamanie i obłudę, nie odwracał wzroku i nie udawał, że nie słyszy. Nie atakował tych, którzy mówili prawdę, lecz kłamców – faryzeuszy, uczonych w Piśmie, kupców, dla których pieniądze były ważniejsze niż szacunek dla Świątyni Boga. Dzisiaj widzimy całkiem odwrotną sytuację: ludzie atakują tych, którzy zaprzeczają naukom jakiegoś ulubionego kaznodziei. Nikomu nie przeszkadza, że może on zaprzeczać temu, co przekazują nam Ewangelia i całe Objawienie.
Wszechobecne kłamstwa mogą nas przytłaczać. Śmietnik informacyjny, który oferuje świat, wydaje się niezniszczalny; nie do pokonania. Dodatkowo każdy człowiek, który dostrzega prawdę, jest przeważnie samotny, nie ma wsparcia w nikim. Niestety, większość ludzi uważa, że widzi prawdę, choć tak nie jest. Nic nie jest prawdą, jeśli zawiera choć odrobinę kłamstwa.
Naprawdę warto czasami się zatrzymać i rozejrzeć dookoła. W ciszy znajdujemy Boga, a więc Prawdę.
Dlaczego tak wielu ludzi, o których myślicie, że walczą – czy to z modernizmem w Kościele, czy z tzw. systemem, czy masonerią – nie jest blokowanych? Niektórzy sprzedają swoje książki na Amazonie, swobodnie piszą w mediach społecznościowych, publikują na YouTube itd. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale cenzura już tak zaawansowana, że blokuje się wszystko. Napiszesz jeden tekst, który się im nie spodoba, a zaraz się o tym dowiesz. Na tym się jednak nie kończy, ponieważ na czarną listę trafia nie tylko twoje nazwisko, ale też adres e-mail, strona internetowa itd.
Od razu trzeba wyjaśnić że to nie działa tak jak wielu myśli – że ktoś jest za popularny, więc boją się go zablokować. To oczywiste, że takie stwierdzenia są fałszywe. Media społecznościowe zablokowały prezydenta USA Trumpa, a więc nie boją się nikogo.
Bóg żąda od nas absolutnej prawdy, ale szatan nie żąda absolutnego kłamstwa. Jest inteligentny i zdaje sobie sprawę, że mało takich straceńców znajdzie. Można to określić słowami „nie do końca”. To powiedzenie jest jakby znakiem rozpoznawczym szatana. „Nie do końca kłamstwo”, „nie do końca prawda” – a więc zaprzeczenie słowom Pana naszego, Jezusa Chrystusa. – Tak, tak, nie, nie…
Można by powiedzieć, że to budowanie na piasku. Tak jest dla większości ludzi, ale dla tych, którzy mają zdolność krytycznego myślenia, to zbyt oczywiste kłamstwo, które odrzucają. Najbardziej niebezpieczne są twierdze budowane na skale, ale w jednym miejscu skała się kończy i przechodzi w usypisko kamieni, które podmywa przepływający strumień. Powoli, niewidocznie, ale konsekwentnie, aż do zawalenia takiego budynku. Tak działa nawet jedno kłamstwo wplecione w jakąś ideologię. Wszystko, co nie jest absolutnym potwierdzeniem nauk przekazanych nam przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, jest tylko ludzką, fałszywą ideologią. Obojętnie, w jakie szaty ubraną – łacińską, czy narodową – to nie ma żadnego znaczenia.
*Smutno mi, Boże, aż do śmierci* – te słowa w ludzkich ustach oznaczają nadzieję na zbawienie. Nadzieję człowieka, który, żyjąc w samotności duchowej, próbuje rozbić mury kłamstwa. Ilu jeszcze nas zostało? Obserwując otaczający świat, można założyć, że bardzo mało.
Ja, jak i strona niewolnikmaryi.com, która powstała po moim nawróceniu, nie próbujemy omijać prawdy, ale zauważamy coraz bardziej zaciskającą się pętlę wokół szeroko rozumianego ruchu oporu. Niestety, nie są to zewnętrzne okowy, ale wewnętrzne zamykanie się w sekciarskich kręgach. Dlaczego? Odpowiedź jest, jak zawsze, prosta. Nigdy nie będzie takich sytuacji, jeśli na pierwszym miejscu postawi się Boga, a tym samym Prawdę – chociażby najgorszą, ale Prawdę – a nie jakiegoś kaznodzieję, który, nawet jeśli jest najwspanialszym kapłanem, to tylko człowiek.
Pozostaje nam nadzieja, miłość i wiara, a piękne słowa Chrystusa niech zawsze nam towarzyszą:
*Smutna jest Moja dusza, aż do śmierci!*
W nich jest zawarte całe oddanie Bogu, który nas nigdy nie opuści.
Arkadiusz Niewolski


Skomentuj