Mówisz mi że jesteś katolikiem
Krzyż jak sztandar dzierżysz w dłoni
Wysoko, tak żeby wszyscy widzieli
Tak żeby maluczcy z zachwytu klęknęli, a wielcy groszem sypnęli
…
Pytasz mnie
czy jestem katolikiem?
Pytasz mnie?
Lecz ty niesiesz krzyża makietę co na szyi złotem się mieni
Krzyże są z grzechów nie z drogich kamieni
Więc nie pytaj mnie bo odpowiedź nic nie zmieni
Ciężarem grzechów przygnieciony
Ledwo podnoszę się z ziemi
…..
Mówisz: jestem katolikiem
Pięknie ubrany i dumny… z siebie
Mocnym krokiem naprzód…?
Pytasz mnie ?
Lecz nie ubiór zdobi czlowieka
Nie słyszysz brzeku kajdan
Łańcuchów ściskających twoją duszę
Więc nie pytaj mnie
Duma już dawno zniknęła
Łańcuchy zrywam każdego dnia
A one rosną, rosną …
Jednak wciąż podnoszę się!
Tak nisko jak błoto z twoich butów …
ale wstaje i dziękuję Bogu że kocha mnie
Czy my się znamy ?
Tak
Gdy z pogardą potrącasz innych ..
Wzrokiem dumnym patrzysz
Zawsze widzisz mnie …
Dla was teraz jestem nikim
….
Co powiesz kiedy nadejdą ostatnie dni ?
Arkadiusz


Dodaj odpowiedź do Jana H. Anuluj pisanie odpowiedzi