Kazanie na Boże Ciało – Dlaczego‎ ‎Komunia‎ ‎św.‎ ‎małe‎ ‎w‎ ‎nas‎ ‎wytwarza‎ ‎skutki?


 ‎Dlaczego‎ ‎Komunia‎ ‎św.‎ ‎małe‎ ‎w‎ ‎nas‎ ‎wytwarza‎ ‎skutki?

Kiedy‎ ‎pewnego‎ ‎razu‎ ‎przyszły‎ ‎wódz‎ ‎Izraela,‎ ‎Mojżesz,‎ ‎pasł owce‎ ‎u‎ ‎stóp‎ ‎góry‎ ‎Horeb,‎ ‎ujrzał‎ ‎nagle‎ ‎zdumiewające‎ ‎zjawisko: oto‎ ‎krzak,‎ ‎rosnący‎ ‎na‎ ‎wierzchołku‎ ‎góry,‎ ‎cały‎ ‎ogarniony‎ ‎był ogniem,‎ ‎płomienne‎ ‎języki‎ ‎z‎ ‎sykiem‎ ‎go‎ ‎pożerały,‎ ‎wszelako nie‎ ‎gorzał.‎ ‎Zaiste,‎ ‎dziwne‎ ‎to‎ ‎zjawisko,‎ ‎—‎ ‎ale‎ ‎ja‎ ‎znam dziwniejsze:‎ ‎to,‎ ‎że‎ ‎»‎ ‎B‎ó‎‎g,‎ Ogień‎ ‎pożeraj‎ący«‎ ‎(Deut.IV.‎ ‎24.‎),‎ ‎w‎ ‎Komunii‎ ‎św.‎ ‎cały‎ ‎nas‎ ‎ogarnia,‎ ‎przenika,‎ ‎pochłania,‎ ‎a‎ ‎jednak ogniem‎ ‎miłości‎ ‎nas‎ ‎nie‎ ‎zajmuje,‎ ‎niemal‎ ‎żadnych‎ ‎w‎ ‎nas‎ ‎nie wytwarza‎  skutków!‎ ‎Jedna‎ ‎Komunia‎ ‎św.,‎ ‎mówi‎ ‎seraficzna Teresa‎ ‎św.,‎ ‎do‎ ‎udoskonalenia‎ ‎naszego‎ ‎wystarcza.‎ ‎Czemuż więc‎ ‎po‎ ‎tylu‎ ‎ponawianych‎ ‎Komuniach,‎ ‎tak‎ ‎mało‎ ‎w‎ ‎nas‎ ‎cnoty Chrystusowej,‎ ‎czemu‎ ‎nie‎ ‎iści‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎nas‎ ‎słowo‎ ‎Jezusowe: »K‎‎to‎ ‎mnie‎ ‎pożywa,‎ ‎żyć‎ ‎będzie‎ ‎dla‎ ‎mnie«‎ ‎(Jan‎ ‎VI.‎ ‎53.‎)?‎ ‎Cóż jest‎ ‎tej‎ ‎bezskuteczności‎ ‎przyczyną?‎ ‎
O‎ ‎zaiste,‎ ‎nie‎ ‎można‎ ‎o‎ ‎to winić‎ ‎tego‎ ‎Boskiego‎ ‎Pokarmu,‎ ‎zawsze‎ ‎zarówno‎ ‎dzielnego,‎ ‎skutecznego,‎ ‎ale‎ ‎my‎ ‎sami‎ ‎niestety‎ ‎stawiamy‎ ‎zapory‎ ‎działaniu‎ ‎eucharystycznego‎ ‎Jezusa.‎ ‎Mojżesz,‎ ‎ujrzawszy‎ ‎cudowne‎ ‎zjawisko,‎ ‎rzekł: »Pójdę‎ ‎a‎ ‎oglądam‎ ‎widzenie‎ ‎to‎ ‎wielkie,‎ ‎czemu nie‎ ‎z‎g‎o‎‎r‎‎e‎ ‎ten‎ ‎k‎i‎‎e‎‎r‎‎z‎ ‎«‎ (Wyjście‎ ‎II.‎ ‎3.‎).‎ ‎My‎ ‎również‎ ‎wejdźmy‎ ‎w‎ ‎siebie i‎ ‎zbadajmy‎ ‎przyczyny‎ ‎bezskuteczności,‎ ‎lub‎ ‎małych‎ ‎skutków tego‎ ‎Boskiego‎ ‎Pokarmu.‎ ‎Przyczynami‎ ‎tego‎ ‎zgubnego‎ ‎zjawiska‎ ‎są‎ ‎wady‎ ‎i‎ ‎niedoskonałości,‎ ‎jakich‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎komuniach‎ ‎na szych‎ ‎dopuszczamy. Przytoczę‎ ‎z‎ ‎nich‎ ‎ważniejsze‎ ‎i‎ ‎pospolitsze.
Jest‎ ‎to‎ ‎najpierw‎ ‎słaba‎ ‎wiara,‎ ‎z‎ ‎jaką‎ ‎do‎ ‎Stołu‎ ‎Pańskiego‎ ‎się‎ ‎zbliżamy;

‎nie dostaje‎ ‎nam‎ ‎tej‎ ‎wiary‎ ‎żywej,‎ ‎świetlanej,‎ ‎silnej,‎ ‎która‎ ‎na‎ ‎wskroś‎ ‎duszę‎ ‎przenika‎ ‎wielkością‎ ‎Boskiej tajemnicy,‎ ‎świętością‎ ‎aktu,‎ ‎jaki‎ ‎spełnić‎ ‎zamierza.‎ ‎Wierzymy wprawdzie,‎ ‎ale‎ ‎wiarą‎ ‎przymgloną,‎ ‎omdlewającą,‎ ‎prawie‎ ‎umarłą; wiarą,‎ ‎która‎ ‎mało,‎ ‎albo‎ ‎wcale‎ ‎na‎ ‎nas‎ ‎nie‎ ‎oddziaływa,‎ ‎która pozostawia‎ ‎duszę‎ ‎w‎  obojętności‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎złowieszczej‎ ‎nieczułości. O!‎ ‎jakże‎ ‎odmienne‎ ‎było‎ ‎usposobienie‎ ‎pierwszych‎ ‎chrześcijan, zbliżających‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎tej‎ ‎Boskiej‎ ‎Uczty!‎ ‎Przez‎ ‎częste‎ ‎rozpamiętywa nie‎ ‎tajemnic‎ ‎wiary‎ ‎św.‎ ‎wzrok‎ ‎ich‎ ‎duchowy‎ ‎wydoskonalał‎ ‎się,‎ ‎wyorlał,‎ ‎że‎ ‎tak‎ ‎powiem,‎ ‎tak,‎ ‎iż‎ ‎przenikali‎ ‎nim‎ ‎przysłony‎ ‎tajemnic,‎ ‎wpatrywali‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎nadziemskie‎ ‎tajemnic‎ ‎naszych‎ ‎blaski i‎ ‎piękności,‎ ‎przede wszystkiem‎ ‎w‎ ‎piękności‎ ‎Najpiękniejszego z‎ ‎synów‎ ‎ludzkich,‎ ‎w‎ ‎eucharystycznego‎ ‎Jezusa.‎ ‎To‎ ‎też‎ ‎Komunia‎ ‎św.‎ ‎zdumiewające‎ ‎sprawiała‎ ‎w‎ ‎nich‎ ‎skutki;‎ ‎wytwarzała w‎ ‎nich‎ ‎granit‎ ‎heroicznego‎ ‎męstwa,‎ ‎odwagę‎ ‎lwa,‎ ‎rzucającego się‎ ‎w‎ ‎wir‎ ‎walki;‎ ‎stąd‎ ‎szli‎ ‎oni‎ ‎na‎ ‎najwyszukańsze‎ ‎tortury,‎ ‎jak na‎ ‎ucztę‎ ‎rozkoszną.
Czasy‎ ‎i‎ ‎uczucia‎ ‎zmieniły‎ ‎się,‎ ‎to‎ ‎też‎ ‎i‎ ‎owoce‎ ‎Komunii‎ ‎św. dziś‎ ‎nie‎ ‎są‎ ‎te‎ ‎same.‎ ‎W‎ ‎miarę‎ ‎zaniku‎ ‎wiary,‎ ‎osłabł‎ ‎w‎ ‎nas‎ ‎zapał‎ ‎święty,‎ ‎przystygła‎ ‎pobożność,‎ ‎łaska‎ ‎Jezusowa‎ ‎podatnego w‎ ‎sercach‎ ‎nie‎ ‎znajduje‎ ‎dla‎ ‎siebie‎ ‎gruntu;‎ ‎Bóg‎ ‎eucharystyczny, choć‎ ‎zawsze‎ ‎ten‎ ‎sam,‎ ‎tych‎ ‎samych,‎ ‎co‎ ‎ongi,‎ ‎nie‎ ‎wytwarza skutków
Ożywmy‎ ‎więc‎ ‎wiarę‎ ‎naszą,‎ ‎niechaj‎ ‎ona‎ ‎świeci w‎ ‎nas,‎ ‎jak‎ ‎ta‎ ‎lampka‎ ‎płonąca‎ ‎przed‎ ‎tabernakulum,‎ ‎a‎ ‎wznowi Pan‎ ‎w‎ ‎nas‎ ‎te,‎ ‎co‎ ‎pierwej‎ ‎skutki;‎ ‎i‎ ‎nam‎ ‎powie‎ ‎Jezus‎ ‎najhojniejszy‎ ‎to,‎ ‎co‎ ‎Elżbieta‎ ‎św.‎ ‎powiedziała‎ ‎Maryi:‎ ‎»‎ ‎Błogosławionaś,‎  ‎i‎ż‎e‎ś‎  ‎uwierzyła!‎ ‎miara‎ ‎twej‎ ‎wiary‎ ‎będzie miarą‎ ‎skutków,‎ ‎jakie‎ ‎Ja‎ ‎w‎ ‎duszy‎ ‎twej‎ ‎sprawię«.
Drugą‎ ‎przeszkodą‎ ‎to‎ ‎mnóstwo‎ ‎grzechów‎ ‎powszednich,‎ ‎dobrowolnie,‎ ‎z‎ ‎rozmysłem‎ ‎popełnianych.‎
‎Mówię rozmyślnych;‎ ‎niedobrowolne,‎ ‎wynik‎ ‎rodzimej‎ ‎naszej‎ ‎nędzy,‎ ‎nie winią‎ ‎nas‎ ‎przed‎ ‎Panem.‎ ‎Atoli‎ ‎grzechy,‎ ‎mimo‎ ‎światła‎ ‎i‎ ‎głosu sumienia‎ ‎popełniane,‎ ‎stawiają‎ ‎tamę‎ ‎działalności‎ ‎Boskiego‎ ‎Pokarmu.‎ ‎One‎ ‎to‎ ‎niszczą‎ ‎duchowy‎ ‎organizm,‎ ‎są‎ ‎to‎ ‎jakby‎ ‎rany w‎ ‎sercu,‎ ‎jakby‎ ‎obłoki‎ ‎zaciągające‎ ‎się‎ ‎pomiędzy‎ ‎nami‎ ‎a‎ ‎Bogiem,—‎ ‎obłoki‎ ‎odbijające‎ ‎dobroczynne‎ ‎promienie‎ ‎Słońca‎ ‎Jezusa‎ ‎i‎ ‎tak niszczą‎ ‎w‎ ‎nas‎ ‎silę‎ ‎laski‎ ‎sakramentalnej,‎ ‎czystym‎ ‎duszom‎ ‎w‎ ‎pełni udzielanej.‎ ‎
O‎ ‎duszo‎ ‎tak‎  często‎ ‎niewierna‎ ‎Jezusowi,‎ ‎tak‎ ‎uporczywa‎ ‎na‎ ‎Jego‎ ‎wołanie,‎ ‎przyćmiona‎ ‎tylu‎ ‎chmurami‎ ‎wad‎ ‎twoich, jakże‎ ‎ty‎ ‎możesz‎ ‎rościć‎ ‎sobie‎ ‎prawo‎ ‎do‎ ‎łask‎ ‎delikatnym‎ ‎dla‎ ‎Jezusa‎ ‎duszom‎ ‎zachowanych!‎ ‎To‎ ‎też‎ ‎mimo‎ ‎że częste‎ ‎Komunie‎ ‎św., przy‎ ‎nagromadzonych‎ ‎twych‎ ‎niewiernościach,‎ ‎pozostaniesz‎ ‎nadal w‎ ‎twej‎ ‎oziębłości‎ ‎i‎ ‎niedoskonałości!
»D‎o‎m‎o‎‎w‎‎i‎ ‎Twemu‎ ‎Panie‎ ‎—‎ ‎mówi‎ ‎Psalmista‎ ‎— przystoi‎ ‎świątobliwość*‎( I‎ ‎Ps.‎ ‎92.‎ ‎5.‎).‎ ‎O‎ ‎zaiste,‎ ‎potrzeba‎ ‎nam niewinności‎ ‎anielskiej,‎ ‎czystości‎ ‎Niepokalanej,‎ ‎by‎ ‎jak‎ ‎Ona‎ stać się‎ ‎żywym‎ ‎Boga‎ ‎Jezusa‎ ‎przybytkiem.‎ ‎Na‎ ‎kuli‎ ‎ziemskiej‎ ‎wiele liczono‎ ‎sławnych,‎ ‎rozgłośnych‎ ‎świątyń:‎ ‎Grecya‎ ‎chlubiła‎ ‎się swą‎ ‎delficką‎ ‎świątynią;‎ Palestyna‎ ‎—‎ ‎świątynią‎ ‎Salomona; Włochy‎ ‎po‎ ‎dziś‎ ‎dzień‎ ‎—‎ ‎swą‎ ‎okazałą‎ ‎bazyliką‎ ‎watykańską; atoli‎ ‎wspanialszą‎ ‎nad‎ ‎wszystkie‎ ‎świątynie‎ ‎jest‎ ‎pierś‎ ‎chrześcijanina,‎ ‎który‎ ‎do‎ ‎łona‎ ‎swego‎ ‎przyjął‎ ‎Jezusa!‎ ‎Ciało‎ ‎ludzkie było‎ ‎zawsze‎ ‎uważane‎ ‎za‎ ‎mieszkanie‎ ‎żywego‎ ‎posągu‎ ‎Boga, jakim‎ ‎jest‎ ‎dusza‎ ‎nasza.‎ ‎Ale‎ ‎chwała‎ ‎ciała‎ ‎naszego,‎ ‎niezmiernej‎ ‎nabiera‎ ‎wartości‎ ‎i‎ ‎wielkości,‎ ‎odkąd‎ ‎stała‎ ‎się‎ ‎rzeczywistą świątynią‎ ‎Jezusa;‎ ‎o‎ ‎zaiste!‎ ‎większym‎ ‎ona‎ ‎promienieje‎ ‎blaskiem niż‎ ‎monstrancya,‎ ‎w‎ ‎której‎  chwilowo‎ ‎Jezus‎ ‎spoczął!
‎ ‎I‎ ‎cóż‎ ‎stąd wynika?
To,‎ ‎że‎ ‎jeżeli‎ ‎pierwszą‎ ‎ozdobą‎ ‎świątyń‎ ‎ma‎ ‎być‎ ‎schludność, czystość,‎ ‎tedy‎ ‎my,‎ ‎żywe‎ ‎świątynie‎ ‎majestatu‎ ‎Bożego,‎ ‎nigdy‎ ‎nie będziemy‎ ‎dość‎ ‎czystymi‎ ‎przed‎ ‎Jego‎ ‎obliczem!‎ ‎Potrzebę‎ ‎tej czystości,‎ ‎tej‎ ‎wolności‎ ‎od‎ ‎drobnych‎ ‎przewinień,‎ ‎sam‎ ‎Zbawiciel ujawnił.‎ ‎Chociaż‎ ‎w‎ ‎Wieczerniku‎ ‎o‎ ‎wszystkich‎ ‎Apostołach, krom‎ ‎Judasza,‎ ‎powiedział:‎ ‎»W‎ y‎ ‎czystymi‎ ‎jesteście,« przecież‎ ‎przed‎ ‎udzieleniem‎ ‎im‎ ‎komunii‎ ‎św.‎ ‎Sam‎ ‎obmył‎ ‎im nogi,‎ ‎co‎ ‎wedle‎ ‎Doktorów‎ ‎Kościoła,‎ ‎przeobrażało‎ ‎oczyszczenie ich‎ ‎od‎ ‎najlżejszych‎ ‎grzechów.‎ ‎Na‎ ‎te‎ ‎atoli‎ ‎wyżyny‎ ‎nigdy‎ ‎się nie‎ ‎wzbijemy,‎ ‎jeśli‎ ‎nie‎ ‎zechcemy‎ ‎stać‎ ‎na‎ ‎straży‎ ‎naszego‎ ‎serca, jeśli‎ ‎uchylać‎ ‎się‎ ‎będziemy‎ ‎od‎ ‎walki,‎ ‎od‎ ‎mężnego‎ ‎zwalczania nieprawych‎ ‎skłonności‎ ‎naszych.
To‎też‎ ‎brak‎ ‎czuwania‎ ‎i‎ ‎zaparcia‎ ‎stanowi‎ ‎trzecią przeszkodę‎ ‎skuteczności‎ ‎komunii‎ ‎św.‎
‎Pan‎ ‎Jezus‎ ‎żąda,‎ ‎byśmy zawsze‎ ‎byli‎ ‎gotowymi:‎ ‎»Wy‎ ‎gotowi‎ ‎bądźcie.«‎ ‎To‎ ‎słowo Jezusowe‎ ‎dwojakie‎ ‎ma‎ ‎znaczenie:‎ ‎żąda‎ ‎najpierw,‎ ‎byśmy‎ ‎byli zawsze‎ ‎przygotowani‎ ‎do‎ ‎niebiańskiej‎ ‎z‎ ‎Bogiem‎ ‎komunii,‎ ‎iżby w‎ ‎chwili‎ ‎zgonu‎ ‎Bóg‎ ‎mógł‎ ‎nas‎ ‎przyjąć‎ ‎na‎ ‎łono‎ ‎światłości. Dalej‎ ‎słowo‎ ‎to‎ ‎żąda‎ ‎od‎ ‎nas‎ ‎w‎ ‎obecnem‎ ‎życiu‎ ‎gotowości‎ ‎na przyjęcie‎ ‎Boga‎ ‎eucharystycznego.‎ ‎Jedna‎ ‎i‎ ‎druga‎ ‎komunia wymaga‎ ‎od‎ ‎nas‎ ‎anielstwa,‎ ‎o‎ ‎ile‎ ‎to‎ ‎możebne:‎ ‎Chleba‎ ‎bowiem‎ ‎anielskiego‎ ‎pożywa‎ ‎człowiek,‎ ‎śpiewa‎ ‎Psalmista.‎ ‎Wszelako‎ ‎na‎ ‎ziemskiej‎ ‎arenie‎ ‎bez‎ ‎pracy,‎ ‎bez‎ ‎walki‎ ‎nie staniemy‎ ‎się‎ ‎nigdy‎ ‎aniołami.‎ ‎Anielstwo‎ ‎nasze‎ ‎na‎ ‎ziemi‎ ‎wykwita‎ ‎z‎ ‎każdodziennego‎ ‎męczeństwa.‎ ‎Trzeba,‎ ‎by‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎nas iściło‎ ‎chlubne‎ ‎o‎ ‎Niepokalanej‎ ‎proroctwo:‎ ‎»‎ ‎P‎o‎ł‎o‎‎ż‎ę‎ ‎ n‎i‎e‎‎p‎‎r‎‎z‎yjaźń‎ ‎między‎ ‎tobą‎ ‎a‎ ‎niewiastą.«‎ ‎Trzeba,‎ ‎by‎ ‎między grzechem‎ ‎a‎ ‎nami‎ ‎trwała‎ ‎ta‎ ‎rdzenna‎ ‎nieprzyjaźń,‎ ‎jaka‎ ‎zachodziła‎ ‎między‎ ‎Maryą‎ ‎a‎ ‎owocem‎ ‎szatana,‎ ‎grzechem.‎ ‎Trzeba,‎ ‎by żal‎ ‎szczery,‎ ‎żal‎ ‎miłości,‎ ‎niby‎ ‎ręce‎ ‎Jezusowe,‎ ‎co‎ ‎obmyły‎ ‎nogi Uczniom,‎ ‎obmył‎ ‎duszę‎ ‎z‎ ‎wszelkiej‎ ‎plamy,‎ ‎co‎ ‎bez‎ ‎walki‎ ‎wewnętrznej,‎ ‎bez‎ ‎zaparcia‎ ‎iścić‎ ‎się‎ ‎nie‎ ‎może. Zwycięzcy,‎ ‎mówi‎ ‎Zbawiciel,‎ ‎dam‎ ‎Mannę‎ ‎skrytą‎ (Obj. II. 17‎).
Zwycięzcy‎ ‎nad‎ ‎sobą,‎ ‎nad‎ ‎nieprawemi‎ ‎skłonnościami;‎ ‎zwycięzcy nad‎ ‎pychą,‎ ‎gniewem,‎ ‎gwałtownością‎ ‎itd.‎ ‎zwycięzca‎ ‎tylko‎ ‎tej Boskiej‎ ‎Manny‎ ‎dzielności‎ ‎i‎ ‎słodycze‎ ‎w‎ ‎sobie‎ ‎odczuwa.

O‎ ‎dobry‎ ‎Jezu,‎ ‎Ty‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎nami‎ ‎obchodzisz‎ ‎prawdziwie‎ ‎po Bożemu!‎ ‎—‎ ‎Ty‎ ‎wiesz,‎ ‎że‎ ‎wszystkie‎ ‎stworzenia‎ ‎zbyt‎ ‎nędzną są‎ ‎niańką‎ ‎i‎ ‎karmicielką,‎ ‎iżby‎ ‎nam‎ ‎mogły‎ ‎dać‎ mleko‎ ‎prawdziwej‎ ‎szczęśliwości.‎ ‎To‎ ‎też,‎ ‎jak‎ ‎gdyby‎ ‎wszelka‎ ‎inna‎ ‎nagroda zwycięzkich‎ ‎naszych‎ ‎bojów‎ ‎dla‎ ‎Ciebie‎ ‎i‎ ‎dla‎ ‎nas‎ ‎nie‎ ‎wystarczała,‎ ‎Ty‎ ‎Sam‎ ‎w‎ ‎czasie‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎wieczności‎ ‎dajesz‎ ‎się‎ ‎nam‎ ‎w‎ ‎nagrodę.‎ ‎»Ja‎ ‎będę‎ ‎nagrodą‎ ‎twoją‎ ‎z‎b‎y‎t‎ ‎w‎‎i‎e‎l‎k‎ą,«‎ ‎Ja w‎ ‎osłonach‎ ‎eucharystycznych‎ ‎zarówno‎ ‎jak‎ ‎bez‎ ‎przysłon,‎ ‎a‎ ‎tak Ty‎ ‎Sam‎ ‎stajesz‎ ‎się‎ ‎przedświtem‎ ‎i‎ ‎zaczątkiem‎ ‎niebiańskiej‎ ‎z‎ ‎Tobą komunii.‎ ‎Przez‎ ‎Eucharystyę‎ ‎Twoją‎ ‎rodzisz‎ ‎w‎ ‎nas‎ ‎zapał‎ ‎do chwalebnych‎ ‎duchowych‎ ‎bojów.‎ ‎W‎ ‎komunii‎ ‎św.‎ ‎jesteś‎ ‎Ty Sam,‎ ‎coś‎ ‎świat‎ ‎zwyciężył;‎ ‎słusznie‎ ‎zatem‎ ‎upomina‎ ‎nas Twój‎ ‎Apostoł,‎ ‎byśmy‎ ‎z‎ ‎oczyma‎ ‎utkwionemi‎ ‎w‎ ‎Ciebie‎‎ (Żyd.‎ ‎XII.‎ ‎2.‎)‎ ‎biegli‎ ‎ochoczo‎ ‎do‎ ‎boju,‎ ‎już‎ ‎choćby‎ dlatego,‎ ‎by‎ ‎mócczęściej‎ ‎z‎ ‎Tobą‎ ‎się‎ ‎jednoczyć;‎ ‎Zwycięzcy‎ ‎dam‎ ‎Mannę skrytą;‎ ‎byśmy‎ ‎rozpłomienieni‎ ‎Twą‎ ‎miłością,‎ ‎uchylać‎ ‎się‎ ‎mogli‎ ‎od‎ ‎tej‎ ‎czwartej‎ ‎niedoskonałości‎ ‎tamującej‎ ‎Boskiego‎ ‎Pokarmu‎ ‎skuteczność,‎ ‎jaką‎ ‎jest‎ ‎oziębłość.
Bóg,‎ ‎którego‎ ‎pożywamy,‎ ‎jest‎ ‎»Ogniem‎ ‎pożerając‎‎y‎‎m,«‎ ‎udzielającym‎ ‎się‎ ‎sercu‎ ‎naszemu‎ ‎na‎ ‎to,‎ ‎by‎ ‎je‎ ‎rozżarzyć rozkoszną‎ ‎swą‎ ‎miłością:‎ ‎^Przyszedłem‎ ‎puścić‎ ‎ogień na‎ ‎ziemię‎ ‎(serca),‎ ‎a‎ ‎czegóż‎ ‎chcę,‎ ‎jedno‎ ‎aby‎ ‎był z‎a‎‎p‎al‎o‎n?« ‎(‎Łuk.‎ ‎XII.‎ ‎49.‎).
Atoli,‎ ‎kiedy‎ ‎ten‎ ‎Boski‎ ‎żnicz‎ ‎napotyka‎ ‎w‎ ‎duszy‎ ‎naszej‎ ‎wilgoć, lody‎ ‎oziębłości,‎ ‎cóż‎ ‎dziwnego,‎ ‎że‎ ‎płomień‎ ‎miłości‎ ‎w‎ ‎niej‎ ‎nie‎ ‎roznieca, że‎ ‎nikłe‎ ‎w‎ ‎duszy‎ ‎skutki‎ ‎sprawuje!‎ ‎O‎ ‎jakże‎ ‎Jezus‎ ‎eucharystyczny ma‎ ‎być‎ ‎szczodrym‎ ‎dla‎ ‎duszy,‎ ‎która,‎ ‎jak‎ ‎Sam‎ ‎oświadcza,‎ ‎jest‎ ‎przedmiotem‎ ‎wstrętu‎ ‎i‎ ‎mdłości‎ ‎dla‎ ‎Jego‎ ‎Serca!‎ ‎lo‎ ‎też‎ ‎dusza‎ ‎oziębła,‎ ‎pozbawiona‎ ‎ofiarnej‎ ‎dla‎ ‎Jezusa‎ ‎miłości,‎ ‎zbyt‎ ‎jest‎ ‎leniwą, by‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎komunii‎ ‎św.‎ ‎należycie‎ ‎usposobiła‎ ‎i‎ ‎to‎ ‎jest‎ ‎główną przeszkodą‎ ‎skuteczności‎ ‎komunii‎ ‎św.‎ ‎Czy‎ ‎dusza‎ ‎oziębła‎ ‎może żywić‎ ‎w‎ ‎sobie‎ ‎gorące‎ ‎tego‎ ‎Boskiego‎ ‎Pokarmu‎ ‎pragnienie,‎ ‎które niezbędnym‎ ‎jest‎ ‎warunkiem‎ ‎do‎ ‎osiągnięcia‎ ‎bogatych‎ ‎a‎ ‎rozkosznych‎ ‎Jego‎ ‎skutków?
Obyśmy‎ ‎zrozumieli‎ ‎niezmierną‎ ‎doniosłość‎ ‎tego‎ ‎świętego pragnienia.‎ ‎Jak‎ ‎głód‎ ‎materyalnych‎ ‎pokarmów‎ ‎jest‎ ‎warunkiem należytego‎ ‎z‎ ‎nich‎ ‎korzystania,‎ ‎tak‎ ‎gorąca‎ ‎żądza‎ ‎Eucharystyi jest‎ ‎najlepszem‎ ‎uzdolnieniem‎ ‎do‎ ‎otrzymania‎ ‎przeobfitych‎ ‎Jej skutków.
Cóż‎ ‎powinno‎ ‎w‎ ‎nas‎ ‎ten‎ ‎głód‎ ‎święty‎ ‎zrodzić?‎ ‎
Wielka‎ ‎potrzeba‎ ‎tego‎ ‎Boskiego‎ ‎Chleba.‎ ‎Cóż‎ ‎to‎ ‎jest‎ ‎pragnienie?‎ ‎Jest to‎ ‎poruszenie‎ ‎duszy,‎ ‎która‎ ‎świadoma‎ ‎konieczności‎ ‎i‎ ‎korzyści dobra,‎ ‎którego‎ ‎jest‎ ‎pozbawiona,‎ ‎dąży‎ ‎do‎ ‎posiadania‎ ‎go.‎ ‎Nie jest‎ ‎możliwem,‎ ‎by‎ ‎dusza‎ ‎z‎ ‎jednej‎ ‎strony‎ ‎żądna‎ ‎swego‎ ‎uświęcenia‎ ‎a‎ ‎z‎ ‎drugiej‎ ‎świadoma‎ ‎dzielności‎ ‎Eucharystyi,‎ ‎nie‎ ‎odczuwała‎ ‎świętego‎ ‎głodu‎ ‎komunikowania.‎ ‎A‎ ‎czyż‎ ‎jest‎ ‎w‎ ‎nas‎ ‎ten święty‎ ‎głód?‎ ‎Czy‎ ‎posługujemy‎ ‎się‎ ‎stosownym‎ ‎środkiem,‎ ‎by go‎ ‎w‎ ‎sobie‎ ‎obudzić?‎ ‎Czy‎ ‎w‎ ‎przededniu‎ ‎rozmyślamy,‎ ‎lub‎ ‎czytamy‎ ‎coś‎ ‎stosownego‎ ‎do‎ ‎lepszego‎ ‎przygotowania‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎tej‎ ‎Boskiej Uczty?‎ ‎Czy‎ ‎po‎ ‎przebudzeniu‎ ‎przywodzimy‎ ‎sobie‎ ‎na‎ ‎pamięć ten‎ ‎bezmiar‎ ‎szczęścia,‎ ‎jaki‎ ‎niebawem‎ ‎nas‎ ‎spotka?‎ ‎Czy‎ ‎serdeczną‎ ‎miłością,‎ ‎skruchą‎ ‎obżałowujemy‎ ‎najdrobniejsze‎ ‎nasze‎ ‎przewinienia?‎ ‎Czy‎ ‎się‎ ‎skupiamy‎ ‎i‎ ‎pogrążamy‎ ‎w‎ ‎tej‎ myśli,‎ ‎że‎ ‎Boga przyjąć‎ ‎mamy‎ ‎do‎ ‎domku‎ ‎serca?‎ ‎Czy‎ ‎naznaczamy‎ ‎sobie‎ ‎szczególną‎ ‎jakąś‎ ‎intencyę,‎ ‎osobliwszą‎ ‎laskę,‎ ‎którą‎ ‎przez‎ ‎komunię św.‎ ‎otrzymać‎ ‎pragniemy?
Te‎ ‎i‎ ‎tym‎ ‎podobne‎ ‎praktyki,‎ ‎dziwnie‎ ‎miłe‎ ‎Jezusowi,‎ ‎usposabiają‎ ‎nas‎ ‎do‎ ‎otrzymania‎ ‎bogatych‎ ‎owoców‎ ‎z‎ ‎tego‎ ‎Boskiego Pokarmu. Ale‎ ‎niestety,‎ ‎iluż to‎ ‎ludzi‎ ‎przystępuje‎ ‎do‎ ‎tej‎ ‎Boskiej Uczty‎ ‎bez‎ ‎żadnego‎ ‎prawie‎ ‎przygotowania,‎ ‎bez‎ ‎przejęcia‎ ‎się ważnością‎ ‎tego‎ ‎aktu,‎ ‎jak‎ ‎gdyby‎ ‎komunia‎ ‎św.‎ ‎najpospolitszą była‎ ‎czynnością!‎ ‎I‎ ‎czegóż‎ ‎po‎ ‎takiej‎ ‎komunii‎ ‎św.‎ ‎spodziewać się‎ ‎mogą?
Oto‎ ‎najzwyklejsze‎ ‎wady,‎ ‎jakich‎ ‎dopuszczamy‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎komuniach‎ ‎naszych:‎ ‎brak‎ ‎żywej‎ ‎wiary,‎ ‎mnogość‎ ‎grzechów‎ ‎powszednich,‎ ‎brak‎ ‎zaparcia‎ ‎i‎ ‎umartwienia,‎ ‎wielki‎ ‎zasób‎ ‎oziębłości,‎ ‎z‎ ‎czego‎ ‎wynika‎ ‎małe‎ ‎pragnienie‎ ‎komunikowania‎ ‎i‎ ‎bezpośredniego‎ ‎przygotowania.‎ ‎O‎ ‎bądźmy‎ ‎pewni,‎ ‎że‎ ‎Jezus‎ ‎nad‎ ‎wyraz‎ ‎okaże‎ ‎się‎ ‎hojnym,‎ ‎komunia‎ ‎św.‎ ‎cudownych‎ ‎dokona‎ ‎w‎ ‎nas skutków,‎ ‎jeśli‎ ‎wymienionych‎ ‎niedoskonałości‎ ‎z‎ ‎całą‎ ‎usilnością wystrzegać‎ ‎się‎ ‎będziemy;‎ ‎jeżeli‎ ‎nadto‎ ‎po‎ ‎komunii‎ ‎św.‎ ‎gorące dzięki‎ ‎Jezusowi‎ ‎eucharystycznemu‎ ‎składać‎ ‎nie‎ ‎zaniechamy. Brak‎ ‎należytego‎ ‎dziękczynienia‎ ‎nie‎ ‎mniej,‎ ‎jak‎ ‎wyżej‎ ‎przytoczone‎ ‎wady,‎ ‎stawia‎ ‎tamę‎ ‎hojności‎ ‎eucharystycznego‎ ‎Jezusa.
O ‎dziękczynieniu‎ ‎kilka‎ ‎dorzucę‎ ‎uwag‎ ‎na‎ ‎zakończenie.
Najlepszą‎ ‎dziękczynienia‎ ‎metodą‎ ‎jest:‎ ‎iść‎ ‎po‎ ‎komunii‎ ‎św. za‎ ‎pociągiem‎ ‎laski,‎ ‎za‎ ‎natchnieniem‎ ‎żywej‎ ‎wiary;‎ ‎już to‎ ‎wpatrywać‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎Zbawcę‎ ‎i‎ ‎słuchać‎ ‎Go‎ ‎w‎‎ głębokiem‎ ‎milczeniu; już to‎ ‎mówić‎ ‎do‎ ‎Niego‎ ‎i‎ ‎jednoczyć‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎tem,‎ ‎co‎ ‎On‎ ‎w‎ ‎duszy działa,‎ ‎chwaląc,‎ ‎adorując,‎ ‎modląc‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎Nim.‎
Wszelako,‎ ‎by przyjść‎ ‎w‎ ‎pomoc‎ ‎osobom,‎ ‎które‎ ‎w‎ ‎tej‎ ‎wielkiej‎ ‎nawet‎ ‎chwili potrzebują‎ ‎trzymać‎ ‎na‎ ‎wodzy‎ ‎swą‎ ‎wyobraźnię,‎ ‎podam‎ ‎modłę dziękczynienia,‎ ‎natchnioną‎ ‎przez‎ ‎Ducha‎ ‎św.,‎ ‎ułożoną‎ ‎przez‎ ‎Kościół,‎ ‎używaną‎ ‎przez‎ ‎kapłana.‎ ‎Jest‎ ‎nią‎ ‎dziękczynienie‎ ‎liturgiczne‎ ‎przy‎ ‎Mszy‎ ‎św.‎ ‎Zawiera‎ ‎ono‎ ‎prolog‎ ‎czyli‎ ‎wstęp,‎ ‎środek‎ ‎i‎ ‎zakończenie.
  • a)‎ ‎Wstęp‎ ‎stanowi‎ ‎milczenie‎ ‎podziwu,‎ ‎uczucia uwielbienia,‎ ‎wyrazy‎ ‎miłości.
    Milczenie‎ ‎podziwu.‎ ‎Kapłan‎ ‎po‎ ‎komunii‎ ‎św.‎ ‎składa ręce,‎ ‎zamyka‎ ‎usta,‎ ‎pozostaje‎ ‎nieruchomy‎ ‎bez‎ ‎słowa‎ ‎i‎ ‎głosu; jest‎ ‎to‎ ‎wielkie,‎ ‎kanoniczne‎ ‎milczenie.‎ ‎Serce‎ ‎zbyt‎ ‎jest‎ ‎przepełnione,‎ ‎zatem‎ ‎usta‎ ‎zawarte.‎ ‎Uczucie‎ ‎do‎ ‎ostatnich‎ ‎posunięte granic,‎ ‎nie‎ ‎ma‎ ‎innego‎ ‎wyrazu,‎ ‎krom‎ ‎milczenia.»M‎il‎c‎‎z‎‎e‎‎n‎‎i‎‎e‎ ‎Tobie‎ ‎c‎‎h‎w‎‎a‎‎ł‎‎ą«.‎ ‎Milczenie‎ ‎wtedy‎ ‎tylko możliwe,‎ ‎staje‎ ‎się‎ ‎najwymowniejszym‎ ‎uczuć‎ ‎wyrazem.‎ ‎Tak Matka‎ ‎najśw.‎ ‎w‎ ‎tajemnicy‎ ‎Zwiastowania,‎ ‎przyjąwszy‎ ‎Boga‎ ‎do swego‎ ‎łona,‎ ‎zamilkła‎ ‎od‎ ‎25‎ ‎marca‎ ‎do‎ ‎2‎ ‎lipca‎ ‎—‎ ‎do‎ ‎tajemnicy Nawiedzenia;‎ ‎wtedy‎ ‎dopiero‎ ‎wypowiedziała,‎ ‎czyli‎ ‎wyśpiewała swe‎ ‎szczęście,‎ ‎swą‎ ‎podziękę:‎ ‎Magnificat.‎ ‎Dodajmy,‎ ‎że Jezus‎ ‎miłuje‎ ‎milczenie.‎ ‎O!‎ ‎jak‎ ‎przedziwne‎ ‎jest‎ ‎Jego‎ ‎eucharystyczne‎ ‎milczenie,‎ ‎jak‎ ‎urocze‎ ‎na‎ ‎krańcach‎ ‎dwóch‎ ‎światów: ziemskiego‎ ‎i‎ ‎niebiańskiego‎ ‎…‎ ‎Z‎ ‎jednej‎ ‎strony,‎ ‎u‎ ‎dołu,‎ ‎—‎ ‎gwary, wrzawa‎ ‎ziemska;‎ ‎z‎ ‎drugiej,‎ ‎u‎ ‎góry‎ ‎—‎ ‎hymny‎ ‎i‎ ‎pieśni‎ ‎niebiańskie,‎ ‎a‎ ‎w‎ ‎Eucharystyi‎ ‎cisza!‎ ‎»Jezus‎ ‎milczał*‎ (Mat.‎ ‎XXVI.‎ ‎63.‎)‎ ‎milczy! 1i ‎my‎ ‎nakażmy‎ ‎milczenie‎ ‎myślom,‎ ‎słowom,‎ ‎uczuciom‎ ‎naszym! Niechaj‎ ‎w‎ ‎sercu‎ ‎naszem‎ ‎panuje‎ ‎to‎ ‎sakramentalne‎ ‎milczenie, a‎ ‎z‎ ‎Bogarodzicą‎ ‎doznamy‎ ‎jak‎ ‎słodki‎ ‎jest‎ ‎Pan.

    Skoro‎ ‎więc‎ ‎przyjęliśmy‎ ‎Jezusa,‎ ‎zamknijmy‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎Nim w‎ ‎przybytku‎ ‎serca‎ ‎naszego,‎ ‎nakazując‎ ‎ciszę‎ ‎nie‎ ‎tylko‎ ‎zewnętrznym‎ ‎stworzeniom,‎ ‎ale‎ ‎i‎ ‎własnym‎ ‎naszym‎ ‎władzom;‎ ‎pozostawajmy‎ ‎jak‎ ‎długo‎ ‎możliwa,‎ ‎w‎ ‎niemym‎ ‎podziwie;‎ ‎zawieszając poniekąd‎ ‎wszystkie‎ ‎poruszenia‎ ‎duszy,‎ ‎dając‎ ‎przez‎ ‎to‎ ‎Jezusowi sposobność‎ ‎przeniknienia‎ ‎i‎ ‎przemienienia‎ ‎wszystkich‎ ‎naszych władz,‎ ‎—‎ ‎objęcia‎ ‎nas‎ ‎w‎ ‎swe‎ ‎zupełne‎ ‎posiadanie;‎ ‎zastąpienia życia‎ ‎naszego‎ ‎ludzkiego,‎ ‎Jego‎ ‎Boskiem‎ ‎życiem.‎ ‎Żaden‎ ‎inny sposób‎ ‎uczczenia‎ ‎Boga‎ ‎nie‎ ‎licuje‎ ‎tyle‎ ‎z‎ ‎Jego‎ ‎Wielkością‎ ‎i‎ ‎z‎ ‎naszem‎ ‎nicestwem,‎ ‎jak‎ ‎to‎ ‎chwilowe‎ ‎ustanie‎ ‎wszelkiej‎ ‎działalności, wszelkiego‎ ‎rozumowania‎ ‎i‎ ‎poniekąd‎ ‎całego‎ ‎życia‎ ‎w‎ ‎Jego‎ ‎obecności. Następnie‎ ‎z‎ ‎Matką‎ ‎najśw.‎ ‎adorujmy‎ ‎w‎ ‎głębokiej ciszy‎ ‎Słowo‎ ‎w‎ ‎nas‎ ‎wcielone‎ ‎jak‎ ‎w‎ ‎łono‎ ‎Niepokalanej.‎ ‎O!‎ jakże Ono‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎stanie‎ ‎pokarmu‎ ‎wyniszczone!‎ ‎Adorujmy‎ ‎tego‎ ‎Boga, który‎ ‎wyniszcza‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎nas‎ ‎przed‎ ‎Ojca‎ ‎obliczem.‎ ‎Przywołujmy wszystkie‎ ‎władze‎ ‎duszy‎ ‎naszej,‎ ‎wszystkie‎ ‎zmysły‎ ‎ciała,‎ ‎powiedzmy‎ ‎im:‎ ‎»Pójdźmy,‎ ‎pokłońmy‎ ‎się‎ ‎i‎ ‎upadajmy przed‎ ‎Pa‎n‎‎e‎‎m«‎ ‎.‎ ‎Czyńmy‎ ‎tak,‎ ‎jak‎ ‎uczyniłby‎ ‎ten,‎ ‎który przyjmując‎ ‎w‎ ‎dom‎ ‎swój‎ ‎monarchę,‎ ‎przywołałby‎ ‎swe‎ ‎sługi, swych‎ ‎krewnych,‎ ‎przyjaciół,‎ ‎by‎ ‎wspólnie‎ ‎z‎ ‎nim‎ ‎oddawali‎ ‎mu hołdowniczą‎ ‎powinność.‎ ‎Zjednoczmy‎ ‎naszą‎ ‎adoracyę‎ ‎z‎ ‎pokłonami Aniołów,‎ ‎wyniszczających‎ ‎się‎ ‎przed‎ ‎eucharystycznym‎ ‎Bogiem. Atoli‎ ‎górującem‎ ‎nad‎ ‎innemi‎ ‎uczuciem,‎ ‎winna‎ ‎być‎ ‎m‎ił‎‎o‎‎ś‎‎ć.‎ ‎Cóżbyśmy‎ ‎uczynili‎ ‎z‎ ‎sercem‎ ‎naszem,‎ ‎gdybyśmy‎ ‎go w‎ ‎zupełności‎ ‎nie‎ ‎poświęcili‎ ‎Jezusowi?‎ ‎O‎ ‎jaka‎ ‎to‎ ‎dobroć‎ ‎Jego! jaka‎ ‎tkliwość!‎ ‎jakie‎ ‎zapomnienie‎ ‎o‎ ‎Sobie,‎ ‎by‎ ‎tylko‎ ‎o‎ ‎naszych myśleć‎ ‎korzyściach,‎ ‎by‎ ‎tylko‎ ‎nasze‎ ‎zdobyć‎ ‎Sobie‎ ‎serce!‎ ‎Wprowadziłeś‎ ‎ogień‎ ‎do‎ ‎twego‎ ‎łona,‎ ‎czyż‎ ‎możliwa,‎ ‎by‎ ‎cię‎ ‎nie‎ ‎rozpłomienił‎ ‎?
    To‎ ‎też‎ ‎miłość‎ ‎jest‎ ‎duszą‎ ‎dziękczynienia;‎ ‎miłość‎ ‎podziwia; miłość‎ ‎adoruje;‎ ‎miłość‎ ‎wytwarza‎ ‎wszystkie‎ ‎następne‎ ‎dziękczynienia‎ ‎objawy.

  • b)‎ ‎Środek‎ ‎obejmuje‎ ‎trzy‎ ‎główne‎ ‎akty:‎ ‎podzięki, ofiarowania,‎ ‎prośby.
    Wdzięczność‎ ‎mierzy‎ ‎się‎ ‎wielkością‎ ‎dobrodziejstwa.‎ ‎»C‎ ‎ó‎ ‎ż oddam‎ ‎Panu?—‎ ‎wołamy‎ ‎z‎ ‎Psalmistą‎ ‎—‎ ‎za‎ ‎wszystko co‎ ‎mi‎ ‎dobrze‎ ‎uczynił‎ ‎?«‎2‎)‎ ‎—‎ ‎z‎a‎ ‎w‎‎s‎‎z‎y‎s‎t‎k‎o,‎ ‎bo‎ ‎dając mi‎ ‎Siebie,‎ ‎dał‎ ‎mi‎ ‎wszystko,‎ ‎czem‎ ‎Sam‎ ‎jest.‎ ‎Przyswójmy‎ ‎sobie uczucia‎ ‎Niepokalanej,‎ ‎która‎ ‎skupiona‎ ‎najpierw‎ ‎w‎ ‎sobie,‎ ‎niebawem‎ ‎dala‎ ‎wyraz‎ ‎wdzięczności‎ ‎w‎ ‎swej‎ ‎cudnej‎ ‎pieśni‎ ‎»Wielbi dusza‎ ‎moja‎ ‎Pana,‎ ‎iż‎ ‎uczynił‎ ‎mi‎ ‎wielkie‎ ‎rzeczy«‎ ,‎ ‎Co‎ ‎oddam?‎ ‎Oto‎ ‎wdzięczność,‎ ‎która‎ ‎dziękuje,‎ ‎która też‎ ‎oddaje,‎ ‎ofiaruje.Dziękując,‎ ‎wynurza‎ ‎swe‎ ‎uczucia,‎ ‎a‎ ‎oddając‎ ‎siebie‎ ‎Jezusowi,‎ ‎spłaca‎ ‎dług‎ ‎wdzięczności. Cóż‎ ‎oddam‎ ‎Panu?‎ ‎Oddając‎ ‎się‎ ‎mnie‎ ‎Jezus‎ ‎dał‎ ‎mi wszystko,‎ ‎i‎ ‎ja‎ ‎oddam‎ ‎wszystko,‎ ‎ofiarując‎ ‎Mu‎ ‎siebie‎ ‎samego; wołajmyż‎ ‎więc‎ ‎z‎ ‎głębi‎ ‎serca‎ ‎naszego‎ ‎z‎ ‎płomiennym‎ ‎Ignacym św.:‎ ‎>Przyjm‎ ‎Panie,‎ ‎całą‎ ‎istotę‎ ‎moją.‎ ‎Przyjmij‎  pamięć‎ ‎moją, rozum‎ ‎i‎ ‎wolę,‎ ‎wszystko‎ ‎co‎ ‎mam,‎ ‎od‎ ‎Ciebie‎ ‎posiadam,‎ ‎wszystko jest‎ ‎Twoje,‎ ‎wszystko‎ ‎Ci‎ ‎zwracam.‎ ‎Miłość‎ ‎mi‎ ‎tylko‎ ‎z‎ ‎łaską Twoją‎ ‎daruj,‎ ‎a‎ ‎dość‎ ‎mi‎ ‎na‎ ‎tem«.‎ ‎A‎ ‎jak‎ ‎siebie‎ ‎Jezusowi,‎ ‎tak Jezusa‎ ‎ofiarujmy‎ ‎Ojcu‎ ‎niebieskiemu.

    On‎ ‎jest‎ ‎naszą‎ ‎własnością,‎ ‎by‎ ‎dopełnił‎ ‎naszej‎ ‎nieudolności. Powiedzmy‎ ‎Bogu:‎ ‎»Ja‎ ‎sam‎ ‎nie‎ ‎jestem‎ ‎zdolnym,‎ ‎o‎ ‎Panie,‎ ‎oddać Ci‎ ‎chwałę,‎ ‎ciemności‎ ‎mego‎ ‎umysłu,‎ ‎rozproszenia‎ ‎mej‎ ‎wyobraźni, nie‎ ‎pozwalają‎ ‎mi‎ ‎wyłonić‎ ‎z‎ ‎siebie‎ ‎jednej‎ ‎myśli‎ ‎Ciebie‎ ‎godnej; przeto‎ ‎ofiaruję‎ ‎Ci‎ ‎Boskie‎ ‎myśli‎ ‎Jezusa,‎ ‎uwielbienia,‎ ‎jakie‎ ‎Ci we‎ ‎mnie‎ ‎obecnie‎ ‎oddaje‎ ‎i‎ ‎oddawać‎ ‎nieprzestanie‎ ‎przez‎ ‎wieki wieczności.‎ ‎Serce‎ ‎moje‎ ‎dla‎ ‎Ciebie,‎ ‎o‎ ‎Boże,‎ ‎niestety‎ ‎jest‎ ‎nieczułe,‎ ‎dlatego‎ ‎ofiaruję‎ ‎Ci‎  Serce‎ ‎Syna‎ ‎Twego,‎ ‎z‎ ‎Jego‎ ‎miłością nie‎ ‎wysłowioną.

    « Wezmę‎ ‎kielich‎ ‎zbawienia ‎‎(Calicem‎ ‎salutaris‎ ‎accipiam‎).‎ ‎Obiecuje‎ ‎sobie‎ ‎nową komunią‎ ‎św.;‎ ‎bo‎ ‎by‎ ‎godnie‎ ‎dziękować,‎ ‎trzeba‎ ‎mi‎ ‎nie‎ ‎mniej, jak‎ ‎Jezusa‎ ‎samego.‎ ‎Otrzymaliśmy‎ ‎Boską‎ ‎Hostyę,‎ ‎zatem‎ ‎w‎ ‎za mian‎ ‎ofiarujmy‎ ‎ludzką‎ ‎przynajmniej‎ ‎hostyę‎ ‎—‎ ‎z‎ ‎siebie‎ ‎samych, z‎ ‎naszych‎ ‎ulubionych‎ ‎skłonności,‎ ‎z‎ ‎naszych‎ ‎wypieszczonych namiętności.

    Chwaląc,‎ ‎mówi‎ ‎kapłan‎ ‎po‎ ‎komunii‎ ‎św.‎ ‎—‎ ‎wzywać będę‎ (Laudans‎ ‎invocabo.‎).‎ ‎Oto‎ ‎nareszcie‎ ‎wdzięczność,‎ ‎która‎ ‎prosi.‎ ‎Nie‎ ‎w‎ ‎taki sposób‎ ‎—‎ ‎t.‎ ‎j.‎ ‎prosząc‎ ‎o‎ ‎więcej,‎ ‎—‎ ‎dziękujemy‎ ‎człowiekowi; ale‎ ‎prosić‎ ‎Jezusa‎ ‎o‎ ‎nowe,‎ ‎coraz‎ ‎większe‎ ‎dary,‎ ‎jest‎ ‎to‎ ‎najmilszą składać‎ ‎Mu‎ ‎podziękę;‎ ‎jest‎ ‎to‎ ‎jakby‎ ‎nową‎ ‎oddawać‎ ‎Mu‎ ‎przysługę.

    Wszelka‎ ‎władza‎ ‎spoczywa‎ ‎w‎ ‎rękach‎ ‎naszych,‎ ‎skoro‎ ‎Zbawiciel‎ ‎cały‎ ‎nam‎ ‎się‎ ‎oddał.‎ ‎Z‎ ‎Jezusem‎ ‎i‎ ‎przez‎ ‎Jezusa,‎ ‎my‎ ‎jak Matka‎ ‎najśw.‎ ‎staliśmy‎ ‎się‎ ‎poniekąd‎ »wszechmocą‎ ‎błagalną«.‎ ‎Prośmy‎ ‎więc,‎ ‎módlmy‎ ‎się‎ ‎za‎ ‎siebie,‎ ‎i‎ ‎nie‎ ‎tylko‎ ‎za siebie.‎ ‎Módlmy‎ ‎się‎ ‎za‎ ‎grzeszników,‎ ‎za‎ ‎sprawiedliwych,‎ ‎za‎ ‎umierających,‎ ‎za‎ ‎dusze‎ ‎czyścowe,‎ ‎za‎ ‎potrzeby‎ ‎Kościoła,‎ ‎kraju,‎ ‎rodziny‎ ‎i‎ ‎t.‎ ‎d.

    c)‎ ‎Zakończeniem‎ ‎dziękczynienia‎ ‎jest‎ ‎silne‎ ‎postanowienie‎ ‎wcielić‎ ‎w‎ ‎broń z‎ ‎czynu‎ ‎wszystkie‎ ‎te‎ ‎przejawy‎ ‎wdzięczności i‎ ‎poświęcenia,‎ ‎jakieśmy‎ ‎Jezusowi‎ ‎wynurzyli.‎ ‎Kiedyśmy‎ ‎otrzymali‎ ‎ostateczny‎ ‎objaw‎ ‎Jego‎ ‎miłości,‎ ‎czujemy‎ ‎nieprzepartą‎ ‎potrzebę‎ ‎dowiedzenia‎ ‎Mu‎ ‎czynem‎ ‎naszej‎ ‎miłości.‎ ‎Stąd‎ ‎niczego tak‎ ‎nie‎ ‎pożądamy,‎ ‎jak‎ ‎sposobności‎ ‎do‎ ‎czynnego,‎ ‎ofiarnego‎ ‎kochania.‎ ‎Po‎ ‎komunii‎ ‎św.‎ ‎my‎ ‎gotowi‎ ‎wszystko‎ ‎przedsięwziąć, przecierpieć‎ ‎dla‎ ‎Jego‎ ‎chwały;‎ ‎gotowi‎ ‎na‎ ‎prace,‎ ‎trudy,‎ ‎upokorzenia,‎ ‎przeciwieństwa‎ ‎wszelkiego‎ ‎rodzaju.‎ ‎»Gotowe‎ ‎serce moje,‎ ‎o‎ ‎Panie‎ ‎—‎ ‎wołamy‎ ‎—‎ ‎gotowe‎ ‎serce‎ ‎m‎o‎j‎‎‎e!« Życie‎ ‎skupienia,‎ ‎gorliwości,‎ ‎poświęcenia‎ ‎siebie,‎ ‎to‎ ‎nieustanne dziękczynienie‎ ‎po‎ ‎komunii‎ ‎św.‎ ‎Zaznaczmy‎ ‎w‎ ‎szczególności, w‎ ‎jakich‎ ‎okolicznościach‎ ‎dowieść‎ ‎chcemy‎ ‎Jezusowi,‎ ‎że‎ ‎Go‎ ‎na prawdę‎ ‎kochamy.Z‎ ‎takich‎ ‎szczerych‎ ‎objawów‎ ‎miłości‎ ‎wykwita‎ ‎w‎ ‎sercu okrzyk‎ ‎nadziei,‎ ‎jaki‎ ‎wypowiada‎ ‎kapłan‎ ‎po‎ ‎komunii‎ ‎św.:‎ ‎»Od nieprzyjaciół‎ ‎moich‎ ‎będę‎ ‎wybawiony«. ‎Mamy obietnice‎ ‎Jezusowe,‎ ‎że‎ ‎Jego‎ ‎Boskie‎ ‎Ciało‎ ‎strzec‎ ‎będzie duszy‎ ‎naszej‎ ‎na‎ ‎żywot‎ ‎wieczny.‎ ‎—‎ ‎Moim‎ ‎jest‎ ‎Jezus, zatem‎ ‎niczego‎ ‎więcej‎ ‎pożądać‎ ‎nie‎ ‎mogę;‎ ‎ze‎ ‎mną‎ ‎jest‎ ‎Jezus najściślej‎ ‎zjednoczony,‎ ‎zatem‎ ‎niczego‎ ‎obawiać‎ ‎się‎ ‎nie‎ ‎potrzebuję.‎ ‎»Jam‎ ‎jest‎ ‎—‎ ‎mówi‎ ‎Jezus‎ ‎—‎ ‎nie‎ ‎b‎ó‎jc‎i‎‎e‎ ‎s‎‎i‎ę!«‎ ‎— Jezus‎ ‎trzyma‎ ‎mnie‎ ‎w‎ ‎ręku‎ ‎swem‎ ‎wszechmocnem,‎ ‎ja‎ ‎Go‎ ‎trzy mam‎ ‎w‎ ‎sercu‎ ‎mojem‎ ‎miłującem.‎ ‎»Nalazłem ‎Tego,‎ ‎którego‎ ‎miłuje‎ ‎dusza‎ ‎moja…‎ ‎i‎ ‎nie‎ ‎puszczę‎ ‎Go« Jego‎ ‎krew‎ ‎Boska‎ ‎zlewa‎ ‎się‎ ‎i‎ ‎płynie‎ ‎z‎ ‎moją‎ ‎krwią‎ ‎zmieszana; Jego‎ ‎Serce‎ ‎na‎ ‎mojem‎ ‎bije‎ ‎sercu‎ ‎,..‎ ‎czuję‎ ‎się‎ ‎uzdolnionym‎ ‎do anielstwa‎ ‎przez‎ ‎męczeństwo‎ ‎życia,‎ ‎zatem‎ ‎i‎ ‎do‎ ‎zdobycia‎ ‎niebiańskiego‎ ‎dziedzictwa.

 

Kiedyś,‎ ‎kiedyś‎ ‎ten‎ ‎okrzyk‎ ‎nadziei‎ ‎przemieni‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎pieśń oswobodzenia;‎ ‎wtedy‎ ‎nie‎ ‎powiem‎ ‎już:‎ ‎od‎ ‎nieprzyjaciół moich‎ ‎wybawion będę, ‎ale: jestem ‎ ‎wybawiony, jestem‎ ‎zbawiony!‎ ‎—‎ ‎nie ma‎ ‎już‎ ‎tych‎ ‎dwóch‎ ‎nieprzyjaciół,‎ ‎sojuszników‎ ‎wroga‎ ‎mego‎ ‎niewidzialnego:‎ ‎świata‎ ‎i‎ ‎ciała.‎ ‎Jeden‎ ‎ świat‎ ‎—‎ ‎już‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎dym‎ ‎rozwiewa;‎ ‎drugi‎ ‎-—‎ ‎ciało,‎ ‎w‎ ‎proch‎ ‎się niebawem‎ ‎rozsypie.‎ ‎Szczęśliwy‎ ‎—‎ ‎poprzestałem‎ ‎już‎ ‎grzeszyć; spokojnie‎ ‎z‎ ‎Bogiem-Wiatykiem‎ ‎wchodzę‎ ‎w‎ ‎krainę‎ ‎śmierci‎ ‎z‎ ‎nie śmiertelnością‎ ‎w‎ ‎mem‎ ‎sercu.‎ ‎Wkrótce‎ ‎dośpiewywać‎ ‎będę w‎ ‎niebie‎ ‎z‎ ‎Bogarodzicą‎ ‎hymn‎ ‎podzięki,‎ ‎Magnificat,‎ ‎ale już‎ ‎tylko‎ ‎z‎ ‎radosnem‎ ‎i‎ ‎wiekuistem‎ ‎Alleluja.‎ ‎Amen.

 

Ks. Józef Stanisław Adamski – Kazania świąteczne na Uroczystości Pańskie. T. 2.  Poznań, 1906


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Jedna odpowiedź do „Kazanie na Boże Ciało – Dlaczego‎ ‎Komunia‎ ‎św.‎ ‎małe‎ ‎w‎ ‎nas‎ ‎wytwarza‎ ‎skutki?”

  1. Awatar Zbyszek
    Zbyszek

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

    Polubienie

Skomentuj