Pycha jest nieporządną żądzą własnego wywyższenia się, co ma miejsce wówczas, gdy człowiek chce się okazać wyższym nad to czem jest, co umie, co może i co czyni. Ona jest zaparciem się Boga, wzgardzeniem ludźmi, matką potępienia, oddaleniem pomocy Bożej, przyczyną upadków, źródłem gniewu i twierdzą szatańską.
O objawach pychy.
Pycha objawiać się może albo na wewnątrz, samą myślą, albo na zewnętrz, słowem lub uczynkiem; ona odnosi się albo do Boga, albo do nas samych, albo do bliźniego. Ten się względem Boga pysznym okazuje, kto dóbr ciała i duszy tak używa, jakoby one nie od Boga, lecz od samego siebie pochodziły i za jego własne zasługi należały się; w ten występek chociaż niewyraźnie, słowem, to jednakże samem postępowaniem jest łatwo wpaść.
Oto są jego oznaki: wynoszenie się zbytnie owemi dobrami; w dziękczynieniu Bogu za odebrane łaski być niedbałym i nieczułym; ubolewanie i uskarżanie się w duchu, gdy tych dóbr nie posiadamy lub zostajemy pozbawiani.
Względem siebie samych możemy pychą grzeszyć w następujących razach:
Gdy siebie i swe przymioty sławimy, a dręczymy się, gdy spostrzeżemy że jesteśmy przez innych lekceważonymi, lub nie tyle cenionymi,, ilebyśmy tego sobie życzyli; gdy o siebie i o rzeczy do nas należące zbytnie się troszczymy; gdy w każdej sprawie własnego pożytku szukamy; gdy z tego co czynimy lub posiadamy wynosimy się; gdy w pomyślności oddajemy się nadmiernej radości, w przeciwności zaś od smutku upadamy na duchu; gdy bez żadnego pożytku swą wiedzę wykazujemy; gdy o tajemnych kontemplacjach i wzniosłych rzeczach, jakoby z własnego doświadczenia dysputujemy; gdy chcemy wszędzie się wynosić i nad innymi panować, przypisywać sobie dobra, których nie posiadamy; a jeżeli są jakie, to wystawiać je sobie daleko większemi, aniżeli są w rzeczywistości; z tego pochodzi, iż ten co jest pysznym, oburza się na to, gdy mu nie dają urzędów do piastowania, których za godnego się poczytuje, lub gdy nie ma zaszczytów, na które, według własnego przekonania zdaje się mu, że zasłużył; taki też człowiek zwykle źle bywa usposobionym względem tych, o których przypuszcza, że nim lub jego rzeczami lekceważą; samego siebie wielce ceni dlatego tylko, że nie grzeszy, chociaż nic wielkiego i chwały godnego nie stara się uczynić; a także zwykł grzechów swych bronić, upomienia nienawidzieć i za bezgrzesznego chciałby uchodzić.
Względem bliźniego pychą się grzeszy w następujących razach:
Przez upieranie się przy swem zdaniu, a nie poleganiu na cudzych radach; przez uważanie siebie za lepszego i uczeńszego od innych, a przeto porywanie się do rzeczy przewyższających swe siły; przez udawanie i obłudę we wszystkich sprawach.
Grzeszą też pychą ci, co cudzą wolę z trudnością znoszą, najlepsze i naj korzystniejsze rzeczy z ogólnych dla siebie wybierają, i we wszystkiem własnej korzyści, chociażby z cudzą szkodą, szukają; którzy postępowanie innych surowo sądzą, gardzą lub potępiają innych; którzy pochwały innym udzielane zmniejszają, występki zaś powiększają, wątpliwe rzeczy na gorszą stronę tłumaczą; którzy w sprawy bliźnich ciekawie wyglądają, milczkiem ze swemi porównywają, obawiając się, aby ich nie przewyższono; grzeszą pychą ludzie zgryźliwi, trudni do pożycia, udający poważnych i pozwalający sobie na wszelaką swobodę w mowie, czynach, śmiechu i żartach; oraz ci, którzy w chodzie starają się okazywać jakąś pompę z widoczną chęcią gardzenia innymi.
O pobudkach do obrzydzenia w sobie pychy.
Pycha jest początkiem, źródłem i korzeniem wszystkich występków, miłość bowiem własnego wywyższenia jest końcem do którego człowiek pyszny zmierza, a w czem zawiera się całe mnóstwo grzechów. Wszelki bowiem grzech, jaki względem dóbr doczesnych popełniamy, dąży do przewrotnego wywyższenia się lub korzyści człowieka, przeto każdy grzech zmierza jakoby do swego końca i jakoby do właściwego celu do pychy, i dla tego mówi Pismo św.: ,,Początkiem każdego grzechu jest pycha”.
Pycha jest zaraźliwą i powszechną chorobą; ona całe ciało psuje, wszystkie władze i zmysły przenika, i całą duszę kazi; to co jest złem, jeszcze gorszeni czyni, samych nawet dobrych uczynków do grzechu nadużywa, chcąc naszemi dobrymi uczynkami nas zatracić. Pycha jest straszliwym potworem, i wielorakie objawy w sobie zawiera; ona bowiem z jednej strony czyni człowieka bezwstydnym, tak iż uczęszcza na miejsca publiczne w celu okazania swej wielkości i odbierania zewsząd oznak szacunku; z drugiej zaś strony czyni go umiarkowanym i pokornym, w tym celu, aby łatwiej swe zamysły uskutecznił. Tym sposobem okazuje się wilk drapieżny w owczej skórze, a cnota występkowi, pokora zaś pysze musi służyć.
Pycha więcej aniżeli inne występki, wprost przeciw Bogu występuje, ona jest jakoby zdrajcą pobudzającym lud do buntu, gdyż stara się nas od Pana Boga naszego odwieść, a na stronę czarta sprowadzić. Stąd sam Bóg wielkimi karami pysznych ukarał, za to, że chwałę najwyższemu Panu należną sobie przywłaszczyli, jak to okazuje się na Lucyferze, Faraonie, Nabuchodonozorze, Herodzie i innych, którzy chcąc się aż do nieba wynieść, do głębin piekielnych strąconymi zostali. Pyszni nie tylko są przez Boga znienawidzonymi, lecz także przez wszystkich ludzi; stąd chociaż niektórzy z natury swej posiadają dary zasługujące na chwałę, jednakże dla swej zarozumiałości są przez wszystkich wzgardzonymi. Nawet wówczas, gdy między ludźmi występny mi tworzy się jakieś towarzystwo, to między pysznymi zawsze panują kłótnie. (Przysł. 13,10)
O środkach do usunięcia pychy.
Ponieważ człowiek pyszny jest tak nieszczęśliwym i tak ciężko choruje, że z powodu zaćmienia umysłu nawet choroby nie czuje, z całym zapałem powinien się do modlitwy uciec, aby za jej pomocą mógł czucie i światło duszne odzyskać. Dlatego, jako robak i proch niechaj się rzuci do stóp Majestatu Bożego, i niechaj sobie przedstawi, że jest poddanym, winnym wielkich zbrodni; niechaj rozważy, iż Bóg to, co by zechciał mógłby mu uczynić, i bardzo prędko mógłby go skruszyć i w nicość obrócić; z tego powinien by poznać, jak wielkiem jest szaleństwem tak potężnego Pana do gniewu pobudzać i wbrew jego woli coś czynić.
Chcąc łatwiej poznać, skąd w nas pycha i chełpliwość się rodzi, porównajmy to co w sobie za dobre poczytujemy z dobrami innych rzeczy, stopniowo przechodząc od rzeczy najmniejszych, aż do najwyższych istot,, do Boga najlepszego i największego, źródła wszelkiego dobra; jakże małą będzie owa cząstka, która z niezmierzonego oceanu nam się dostała w udziele wobec tak rozmaitych i zacnych dóbr tylu innych istot? o wówczas poznamy ile nam rzeczy brakuje, w które inne stworzenia obfitują! Weźmy za przykład jakiegoś biskupa, który dopóki w swej djecezji przebywa, przez wszystkich jest poważanym i czczonym; lecz gdy mu wypadnie udać się do Rzymu, wobec tylu innych dygnitarzy, nikt na niego nie zwraca uwagi. Na to również należy zwrócić uwagę, źe jeżeli jakieś małe dobro w sobie spostrzegamy, to ono pochodzi z góry, od Ojca światłości; my zaś właściwego nic nie posiadamy z wyjątkiem chyba samej nicości. Jesteśmy podobnymi do ubogiego, który przez jakiegoś miłosiernego człowieka został zaprowadzony do domu i przez niego karmiony i przyodziewany.
Powinniśmy również być przekonanymi, że dobra jakie w sobie widzimy, są w bardzo nieznaczne, cudze a przy tem z wielką domieszką złego. Jakaż to jest słabość naszego ciała? Ileż to nędz w duszy panuje? jaka rozmaitość i mnóstwo chorób? Ileż to rzeczy potrzeba do utrzymania tego nędznego życia? a co gorsza, ileż to grzechów popełniliśmy? i gdyby Bóg nas nie obronił, czyżbyśmy w daleko większe i sromotniejsze nie wpadli? Tak więc dobra Boże naszymi występkami wy wracamy, zatłumiamy i plamimy. Nadto dodać wypada, źe łaskę Boską bardzo łatwo możemy utracić, śmierć zaś co chwila nam grozi, i nic nie wiemy, co się z nami przez całą wieczność dziać będzie. Przeczże się pyszni ziemia i popiół? Czemu się raczej przyszłego sądu nie lękasz? Wreszcie do oddalenia od siebie pychy, wielce pomoże -ta uwaga, iż tak złym jest ten występek, że sam Bóg wprost przeciw niemu występuje, powiedziano bo-wiem: „Bóg pysznym się sprzeciwia” (Jak. 4, 6), nie powiedziano, że cudzołożnikom, lub złośnikom lecz pysznym; albowiem inne występki zwracają, się albo na samych grzeszących, albo przeciw innym ludziom występują, sama tylko pycha do Boga sięga i ma go w szczególniejszy sposób za swego przeciwnika.
O pozbyciu się pychy.
Chcąc pychę, jakoby jej własną trucizną, zatruć, z jednej strony należy rozważyć, co pyszny człowiek ustawicznie czyni, i o czem marzy? Oto, o nic innego zdaje się nie troszczyć, jak tylko o to, aby z Bogiem walczył; z drugiej zaś strony należy się przyjrzeć owej długiej cierpliwości Najwyższego Pana, w znoszeniu bezwstydnego szaleństwa najgorszego niewolnika. Książęta ziemscy nie znosiliby nieraz tak długo buty swych poddanych, gdyby ich czasami nie zmuszała potrzeba patrzenia na to przez szpary; lecz w Bogu wzgląd ludzki się nie znajduje, gdyż nie potrzebuje naszych dóbr. On wszędzie będąc obecnym, nad człowiekiem trudzi się, źe tak powiem, aby go zachować przy źyciu, wyrwać z niebezpieczeństw, poruszać, prowadzić, w czynnościach kierować i wspomagać.
Człowiek zaś bezczelny ani oka do Boga nie zwróci, jego obecnością lekceważy, a myślą tu i owdzie bezwstydnie się odwraca. Bóg nie tylko nad tem czuwa, aby dać i zachowywać w człowieku dobra naturalne, lecz daleko więcej, chodzi Mu o udzielenie dóbr łaski; zawsze stoi przy drzwiach i kołacze, pobudza duszę do pracy nad cnotami i nasuwa różne okazje do spełniania dobrych uczynków. Lecz oto człowiek pozostaje gnuśnym i ospałym, jakoby rzecz chodziła o cudze dobro, takiemu dobrodziejstwu ginąć dopuszcza, i samych nawet darów Bożych, do cięższego obrażania Go, nadużywa.
Bóg dał człowiekowi duszę nieśmiertelną, stworzoną do wiecznej szczęśliwości, zdolną do posiadania samego Boga, naznaczoną boskim obrazem i podobieństwem, ciało również w nadzwyczaj sztuczny sposób utworzone, obdarzone tyloma zmysłami i władzami, aby tego wszystkiego na służbę Bożą używał. My zaś otrzymawszy dobrodziejstwo, nie zwracamy uwagi na Dawcę dobrodziejstwa, lecz narzędzi, mających służyć do chwały Bożej, do zaspokojenia pożądliwości nadużywamy. I samego siebie dał nam w rozmaity a dziwny sposób. Lecz jakże jest wstydu godna nasza chciwość! Gdy co należy uczymc, to badamy, czyby to nie można tego bez grzechu opuście; a opuściemy z pewnością, gdy nie ma obawy o grzech; wszystko pod miarą dla Boga czynimy, chociaż od mego tyle rzeczy bez miary otrzymaliśmy; niepomyslimy też nigdy i o tern, źe chociaźbyśmy wszystko uczynili, cośmy uczynić powinni, będziemy tylko niepoźytecznymi sługami.
O jakże często Bóg nas, gdyśmy byli jego nieprzyjaciółmi do pokoju wzywał, zachęcał do pokuty, uwalniał od grzechów i do swej łaski przyjmował? My zaś, ileż to razy, zgwałciwszy przyrzeczenia, w też same grzechy wpadaliśmy, nadużywając cierpliwości Bożej? Słuszną jest przeto rzeczą, abyśmy się stawili w obecności Chrystusa Pana naszego, i ze wstydem płacząc do jego stop upadli, rozważając iżeśmy jego zasługami gardzili i krew jego podeptali. A jeżeli, nawet i teraz spodziewamy się jego łaskę odzyskać, z tem większą pokorą winniśmy mu ulegać, nie inaczej jak ten winowajca, który skazanym będąc na śmierć, tylko dzięki ksiąźęciu od szubienicy uwolnionym został.
Gdy zaś w kim powstanie pycha stąd, że wiele dla Boga uczynił lub wycierpiał, pożyteczną rzeczą będzie rozważać te słowa Zbawiciela: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; cośmy byli winni uczynić, uczyniliśmy.” (Łuk. 17 10).
A któż jest taki, ktoby śmiał twierdzić, iż wszystko to co był powinien uczynił? Zkąd przeto chełpienie się pochodzi? a czemźe są nasze uczynki, chociażby nawet wielkie i świetne, gdy porównamy je z tem, co Chrystus za nas uczynił i wycierpiał? a także z wielkiemi cnotami Świętych? a nawet z temi, jakich po nas nasz stan wymaga? lub z niezliczonemi dobrodziejstwy Boga? Zważmy, jakie to kary za grzechy się nam należą a o nich, jak widzimy, jest daleko mniejszem wszystko to, cokolwiek cierpimy. Wreszcie, „utrapienia niniejszego» owi*, niś są godne przyszłej chwały, która się w nas objawi. (Rzym. 8, 18).
O znakach wykorzenionej pychy.
Przewodnik w życiu duchownem wiodący człowieka łatwym i jasnym sposobem od początku nawrócenia się do najwyższej świętości. , przełożony z łacińskiego przez Ks. Józefa Rościszewskiego. Warszawa. 1895


Skomentuj