Miłujący Jezusa chroni się oziębłości
i stara się o nabycie doskonałości.
Miłość złości nie wyrządza.
(Kor. XIII. I).
1. W miarę jak miłość Boga doskonalszą, się staje, wyrugowuje z serca naszego wszystko, co niezgodne ze świętością. Święty Paweł upewnia, że miłość nagromadza do duszy cnoty najdoskonalsze. (1 Kor. XIII. 4.)
Ponieważ miłość Boga obudzą w nas zamiłowanie doskonałości, więc nawzajem sprawia, że brzydzimy się oziębłością, której poddając się, narażamy się niekiedy na utratę miłości bożej, łaski, duszy i wszystkiego.
2. Dwa są rodzaje oziębłości: jednej można uniknąć, drugiej niepodobna. Oziębłość nieunikniona jest ta, od której i święci nawet nie są wolnemi; do tego rodzaju należą rozmaite lżejsze przewinienia, popełniane jedynie wskutek wrodzonej człowiekowi ułomności i bez zupełnej jego woli, jako to: roztargnienia w modlitwie, lekkie wzruszenia wewnętrzne, próżne słowa, próżna ciekawość, chętka odznaczenia się, niejakie upodobanie w użyciu pokarmów i napoju, mimowolne poruszenia pożądliwości nie dość szybko uśmierzone i inne tym podobne.
Podobnych wad powinniśmy uniknąć ile możności; lecz w skutek słabości naszej natury skażonej grzechem, niepodobieństwem nam jest ustrzec się ich wszystkich. Wprawdzie powinniśmy brzydzić się niemi ile razy ich dopuszczamy się, gdyż nie są one wcale miłemi Bogu; lecz według tego, jak o tem w poprzedzającym rozdziale nadmieniliśmy, wcale a wcale nie powinniśmy niepokoić się z tej przyczyny. Wtedy myśli niepokojące, mówi święty Franciszek Salezy, nie pochodzą od Boga, który jest książęciem pokoju (Iza. 6.) lecz pochodzą zawsze albo od szatana, albo od miłości własnej, albo od wysokiego rozumienia, jakie mamy o sobie.
3. Należy przeto od razu odrzucać takie myśli niepokojące, i żadnej do nich nie przywiązywać wagi. Wady takowe, mówi tenże Święty, będąc nierozmyślne i mimowolne, zmazują się podobnież bez wyraźnej woli i wiedzy; dość na to aktu żalu lub aktu miłości.
Błogosławiona siostra Maryanna Benedyktynka ujrzała razu pewnego kulę ognistą, która w mgnieniu oka obróciła w popiół mnóstwo małych słomek na nią rzucanych. Przez to Pan Bóg chciał jej dać poznać, że akt gorącej miłości Boga niszczy wszelkie winy z samej ułomności pochodzące, Święty Sobór Trydencki toż samo mówi o Eucharystyi, nazywając ją antydotem, to jest lekiem najskuteczniejszym, przeciw upadkom codziennym. Upadki takowe są wprawdzie winami, lecz nie są przeszkodą do doskonałości, albo raczej nie przeszkadzają postępować ku doskonałości, której w całej pełności, dusza w niebie dopiero dostępuje.
4. Oziębłość znowu, której uniknąć można i której chronić się najpilniej potrzeba, jest przeszkodą do doskonałości. Zaś w stanie tego rodzaju oziębłości jest ten, kto popełnia grzechy powszednie rozmyślne, grzechy, które wyraźnie rozpoznać się dają i których bez wątpienia uniknąć by można za pomocą łaski.
Niech cię Bóg uchowa, mówiła święta Teresa, od grzechu rozmyślnego, chociażby najlżejszego. Takiemi są na przykład: kłamstwo rozmyślne, lekkie obmowy, klątwy nierozważne, słowa uszczypliwe, żarty z bliźniego przeciwne miłości, pragnienie być od drugich poważanym, niewłaściwe, lubo nawet nieprzeciwne cnocie czystości, przywiązanie do osób płci obcej, i t. d. Są to, mówi dalej taż Święta, małe robaczki tem niebezpieczniejsze, że ich nie dostrzegamy, aż gdy zniszczą i stoczą w duszy naszej wszystkie cnoty. Szatan używa lżejszych przewinień; aby usposobić duszę do cięższych upadków.
5. Pilnie przeto wystrzegajmy się dobrowolnych podobnych przewinień, gdyż one przyciemniają, w duszy światło Ducha bożego, pozbawiają, nas obfitości łask boskich i ogałacają. z pociech wewnętrznych.
Wtedy-to poczynają, utrudzać nas i nudzić wszelkie ćwiczenia pobożne; następnie zaniedbujemy się w modlitwie wewnętrznej czyli rozmyślaniu, opuszczamy komunię, przestajemy nawiedzać przenajświętszy Sakrament, itp.; nareszcie opuszczamy wszystko, jak to niestety! przytrafiało się i przytrafia tylu duszom nieszczęsnym.
6. Posłuchajmy, jak straszną, karą, grozi Pan Bóg duszom oziębłym: Znam sprawy twoje, iżeś nie jest ani zimny, ani gorący: bodajbyś był zimny albo gorący; ale żeś letni, a ani zimny ani gorący, pocznę cię wyrzucać z ust moich (Apokal. III. 16.).
Jakoż lepiej poniekąd być zimnym, to jest pozbawionym łaski Bożej, aniżeli być oziębłym; zimnego bowiem mogą, rozegrzać, ocucić, rozbudzić wyrzuty sumienia, i może on życie odmienić; lecz oziębły usypia w swych wadach, nie myśląc nawet o poprawie, i żadnej prawie nie pozostawia nadziei ratunku.
Błogosławiony ojciec Ludwik Dupont mawiał, że bez liczby nagrzeszył przez ciąg życia jego, lecz że nigdy z grzechami nie zawierał pokoju. Niektórzy zaś zawierają pokój z wadami swojemi, to jest nie walczą z niemi, i to ich o zgubę przyprawia; a zwłaszcza gdy są to wady wypływające z miłości własnej, z ubiegania się o próżną chwałę, z chciwości, nienawiści, a szczególnie z niewłaściwego przywiązania do osoby płci obcej.
Wtedy, jak to mawiał święty Franciszek Asyżski, wielce obawiać się trzeba, aby włosek nie stał się dla dusz takich łańcuchem porywającym je do piekła. Co najmniej, nie dostąpią one nigdy doskonałości i utracą tę piękną koronę, którą im Bóg przeznaczył, gdyby były wierniej jego łasce odpowiadały.
Skoro ptaka nic nie krępuje, wnet wzlatuje on w górę; podobnież dusza, gdy żadnych nie ma przywiązań ziemskich, unosi się bez trudności na łono samego Boga; lecz gdy jest skrępowaną, dość na to małej niteczki, aby jej polot powstrzymać. Iluż to duchowne życie wiodących nie uświęca się, nie dostępuje doskonałości, jedynie z tego powodu, że nie otrząsają się z pewnego rodzaju niekoniecznie grzesznych, lecz niewłaściwych uczuć i przywiązań.
7. Wszystko złe, z braku miłości Pana Jezusa wypływa. Jedni pełni są dobrego rozumienia o sobie; drudzy unoszą się niecierpliwością na byle zdarzenie przeciwne ich woli; ci zbyt sobie pobłażają, przez wzgląd na zdrowie; tamci pełni wewnętrznego rozproszenia zwykli przysłuchiwać się chętnie rozmowom obcym służbie bożej i zadawalającym tylko próżną ciekawość; inni nareszcie, wzruszeni najmniejszą przeciwnością, którą sobie niekiedy nawet tylko uroją, niepokoją się, opuszczają modlitwę albo co najmniej utrącają skupienie i spokój wewnętrzny, niezbędny do modlitwy; w jednej i tejże chwili przechodzą oni z wesołości do smutku, to znowu z łagodności do gniewu, a wszystko to stosownie do tego, czy im się w przedsięwzięciach i sprawach ich wiedzie lub nie powodzi; wszyscy tacy nie kochają wcale Jezusa, albo bardzo słabo go tylko miłują i niesławę ściągają na prawdziwą pobożność, do której, mimo wad swoich, roszczą sobie niekiedy prawo.
8. Lecz cóż czynić należy, aby wyjść z tego nieszczęsnego stanu oziębłości? Lubo trudno jest, aby dusza oziębła powróciła do dawnej swojej gorącości, Pan Jezus jednak powiedział, że co niepodobnem jest u ludzi, podobnem jest u Boga (Łuk. XVIII. 27.). Potrzeba przeto modlić się, użyć przy tem innych środków do tego koniecznych, a wyjdzie się ze stanu tak niebezpiecznego.
Środki, aby wyjść ze stanu oziębłości i w doskonałości postęp dalszy czynić, są: l-o pragnienie doskonałości, 2-o postanowienie dołożenia wszelkiej usilności, aby jej dostąpić; 3-o medytacja czyli rozmyślanie; 4-o Komunia częsta; 5-0 modlitwa gorąca i wytrwała.
9. Pierwszym tedy środkiem jest pragnienie doskonałości. Święte pragnienia są-to jakby skrzydła unoszące nas z ziemi, gdyż, jak mówi święty Wawrzyniec Justynian, każde pragnienie uświętobliwienia się, z jednej strony nadaje siłę do dążenia do doskonałości, a z drugiej drogę tę czyni milszą i łatwiejszą. Kto ma prawdziwe pragnienie doskonałości, codziennie w niej postęp czyni, i jeśli nie ustaje na tej drodze, w końcu dojdzie do celu. Przeciwnie, nie mający takowego pragnienia, bezustannie będzie się cofał i ujrzy się coraz a coraz mniej doskonałym, chociażby już na tej drodze był postęp uczynił. W drodze do zbawienia, mówi święty Augustyn, nie postępować naprzód, już jest ten samem cofać się wstecznie. Nieczyniący żadnych wysileń, aby iść naprzód: wracać się będzie, natura skażona wstecz go uniesie.
10. Wielce błądzi, kto sobie powiada: „Pan Bóg nie wymaga, abyśmy wszyscy byli świętymi“; (1) bo Pan Bóg chce, mówi święty Paweł, abyśmy wszyscy świętymi zostali, każdy w swoim stanie i według swego stanu. Zakonnik, świecki człowiek, ksiądz, człowiek żonaty, kupiec, żołnierz, słowem wszyscy powinni być świętymi według swojego powołania i stanu. Święta Teresa upewnia, że jeśli myśli nasze i pragnienia w tej mierze będą, wzniosłemi, wielkie stąd odniesiemy korzyści. Nie należy fałszywą pokorą poniżać naszych pragnień, lecz potrzeba za pomocą boską pobudzać się nadzieją, że dokładając z naszej strony wszelkiej usilności, dojdziemy powoli do doskonałości, jaką święci posiadają; zauważała też święta, że mężnie i odważnie postępujący na tej drodze, wielkie postępy w krótkim czasie czynili, gdyż, jak mówiła, Panu Bogu już samo dobre pragnienie równie jest miłem, jak i spełnienie takowego. Nadzwyczajne dary, Pan Bóg tym tylko udziela, którzy gorąco pragną jego miłości. Żadne dobre pragnienie, dobre chęci i świętą intencją nawet w tem życiu, nie pozostawia bez nagrody; wielkoduszność i męstwo wielce miłuje, byleśmy sami sobie nie ufali.
Święta ta tak wielkie miała pragnienie kochania Pana Jezusa, iż dnia pewnego powiedziała: „że o to, iż drudzy wyższej od niej dostąpią chwały, jej wcale nie chodzi; lecz sądzi, że przenieśćby tego nie mogła, żeby był kto, co by więcej od niej Boga miłował.
11. Zdobywajmy się więc w służeniu Bogu, na największe męstwo i odwagę. Bóg jest pełnym dobroci i hojnym względem szukających go śmiało i wielkodusznie. Nie masz nic takiego, ani nawet grzechy poprzednie, co by nam przeszkodzić mogło do zostania świętemi, jeżeli tego prawdziwie pragniemy.
Święta Teresa powiada: „Szatan wmawia w nas jakoby to było pychą, mieć wzniosłe pragnienia i chcieć świętych naśladować; lecz przeciwnie, jest wielce dla nas pożytecznem pobudzać się do wielkich rzeczy; chociaż bowiem zrazu dusza temu nie podoła, nabywa jednak szlachetnego popędu ku najwyższemu dobru.“ Święty Paweł naucza, że tym, którzy miłują Boga, wszystko pomaga ku dobremu (Rzym. VIII. 28.).
Tłumacze pisma Bożego przydają, że nawet grzechy popełnione mogą przyczynić się do naszego uświątobliwienia o tyle, o ile pamięć na nie czyni nas pokorniejszemi i tem większą obudzą w sercach naszych wdzięczność za dobrodziejstwa, któremi nas Pan Bóg, pomimo żeśmy go tak ciężko obrażali, obdarza. Na nic dobrego zdobyć się nie mogę, powinien powiedzieć sobie grzesznik, i zasłużyłem tylko na piekło; lecz mam do czynienia z Bogiem nieprzebranej dobroci, który przyrzekł, że wysłucha każdego modlącego się do niego; gdy więc wyzwolił on mnie od śmierci wiecznej; gdy chce mnie uświęcić, i w tym celu pomocy mi swojej nie odmawia, mogę przeto uświęcić się nie o własnych siłach, lecz za łaską Boga mojego, dodającego mi potrzebnej do tego siły i możności.
Gdy przeto zdobywamy się na dobre postanowienia, opierajmy się na Bogu, i z wielką odwagą zabierajmy się do dzieła; lecz jeśli spostrzeżemy, że niektóre z pragnień takowych dopełnić jest niepodobieństwem, poddajmy się woli Bożej, gdyż nad własną, chociażby najlepszą, zawsze przekładać ją należy. Święta Marya Magdalena de Pazzis mówiła, iż wołałaby nie dostąpić nawet doskonałości, gdyby wiedziała, że ją będzie posiadać bez woli boskiej.
12. Drugim środkiem do dostąpienia doskonałości, jest silne przedsięwzięcie zupełnego oddania się i poświęcenia Bogu.
Niektórzy są do doskonałości powołani i pragną jej, lecz zbywa im na przedsięwzięciu; żyją i umierają w stanie oziębłości i niedoskonałości. Nie dość jest pragnąć doskonałości, potrzeba nadto mieć stałe przedsięwzięcie dostąpienia jej koniecznie. Ileż to dusz karmi się i nasyca samemi pragnieniami, lecz ani kroku nie czyni na drodze bożej. O tego-to rodzaju pragnieniach, mówi Mędrzec Pański: że zabijają one leniwego (Przyp. XXI. 25.).
Leniwy zużywa siły swoje na czczych pragnieniach, lecz nie zdobywa się nigdy na stałe przedsięwzięcie ujęcia się środków uświątobliwienia, środków właściwych stanowi, w jakim się znajduje. Mówi: O! gdybym był na puszczy a nie w tym oto domu! O! gdybym przenieść się mógł do innego klasztoru, jakbym tam zupełnie oddał się i poświęcił Bogu! Tymczasem nie umie cierpliwie znosić przykrego towarzysza, nie może spokojnie przenieść najmniejszej przeciwności, zaprzątnięty ciągle zbytnią troską o siebie, popełnia tysiące grzechów, to obżarstwa, to próżnej ciekawości, to pychy, a ciągle wzdycha i woła: O! gdybym był tam, — o! gdybym mógł to lub owo, i ciągle gdybym i gdybym…
Podobne pragnienia więcej szkody jak pożytku przynoszą, bo się niemi człowiek łudzi i zaspakaja, gnuśnie usypiając wśród najgrubszych niedoskonałości swoich. Święty Franciszek Salezy mawiał: „Zostający w jakim obowiązku lub stanie, nie powinien zaprzątać się pragnieniem sposobu życia innego, tylko myśleć o tem, co jest odpowiedniem stanowi jego obecnemu, ani roić o ćwiczeniach pobożnych z tymże stanem niezgodnych; myśli takowe obudzają w sercu wstręt do pracy z obowiązku wypływającej, i w końcu od niej zupełnie odstręczają.”
13. Potrzeba przeto pragnąć doskonałości, i mężnie ująć się środków do jej dostąpienia wiodących. Pan Bóg, jak się wyraża święta Teresa, wymaga po nas dobrego postanowienia, a resztę bierze na siebie. Szatan nie obawia się wcale dusz, którym zbywa na dobrem postanowieniu. — Modlitwa wnętrzna czyli rozmyślanie, służy głównie do tego, abyśmy ujęli się najwłaściwszych dla nas środków wiodących do doskonałości. Lecz niektórzy długo rozmyślają, żadnych postanowień nie czyniąc, co nie jest dobrze. Wolę, mawiała wyżej wspomniana święta, krótkie rozmyślanie, wielkie owoce przynoszące, aniżeli kilkoletnie ćwiczenie się w medytacyach, po których nigdy nie przyszło się do tego, aby coś z rzeczy większej wagi przedsięwziąść i dopełnić dla Boga. Sama doświadczyłam, że gdy zabierając się do jakiego dzieła, od razu stanowimy sobie dokonać tę sprawę jedynie w celu przypodobania się Bogu, jakkolwiek byłoby to trudnem, nie ma się czego obawiać.
14. Pierwszem postanowieniem naszem powinno być, aby raczej umrzeć, aniżeli popełnić grzech rozmyślny, chociażby najlżejszy. Nie masz wątpliwości, że bez pomocy Bożej, nie możemy zwyciężyć pokusy; lecz Bóg wymaga, abyśmy naprzód dołożyli wszelkiej usilności z naszej strony, a następnie udziela nam łaski swojej, by wesprzeć nędzę naszą, i sprawia, że zwycięstwo odnosimy. Postanowienie takowe odsuwa wszelkie napotkać się mogące przeszkody, i dodaje nam wielkiej odwagi, upewniając żeśmy w łasce boskiej, według tych słów świętego Franciszka Salezego: Największe zapewnienie, jakie mieć możemy na tym świecie, żeśmy w łasce Bożej, nie zależy na uczuciowej miłości Boga, lecz na zupełnem i niezachwianem poddaniu się woli jego, i na stałem postanowieniu niezezwolenia nigdy na żaden grzech, chociażby najlżejszy: czyli, że to zapewnienie zawisło na wielkiej delikatności sumienia, niewpadającego jednak w niewłaściwe skrupuły. Żeby zostać świętym, potrzeba mieć sumienie bardzo czułe, lecz to, co w teologii nazywa się skrupułami, jest wadą nader szkodliwą. Należy więc w takim razie być uległym ojcu duchowemu, i skrupuły przezwyciężać, jako próżne tylko i bezzasadne obawy.
15. Następnie potrzeba bez żadnego wyjątku i w każdej okoliczności obierać to, co jest najlepszem; to jest, nie tylko należy dawać pierwszeństwo temu co jest miłem Bogu, lecz zdobywać się potrzeba na to, co mu najmilszem być sądzimy.
Święty Franciszek Salezy powiada, iż należy poczynać od stałego i mocnego postanowienia oddania się zupełnie Bogu, przyrzekając mu, że odtąd pragniemy należeć do niego bez najmniejszego wyjątku, i postanowienie takowe często powtarzać potrzeba. Święty Andrzej z Awelinu, uczynił był ślub codziennego postępu w doskonałości. Wszakże aby świętym zostać, niekonieczna jest ślubem podobnym obowiązywać się, lecz potrzeba starać się co dzień zrobić na tej świętej drodze parę kroków naprzód. Święty Wawrzyniec Justynian upewnia, że skoro raz wejdzie się z całego serca na drogę doskonałości, pragnienie postępu coraz więcej w nas wzrasta; wzmacnia się ono w miarę, jak postępy się czynią, gdyż z każdym dniem nabywając coraz większego oświecenia na umyśle, ciągle się nam wydaje, że nie posiadamy jeszcze żadnej cnoty i że nic dobrego nie pełnimy; a jeśli dobro, które się dokonało, jest oczywistem, wydaje się nam ono tak jeszcze niedoskonałem, że je zupełnie za nic poczytujemy! Wtedy-to dopiero bezustannie pracuje się około nabycia doskonałości, i nigdy się w zawodzie tym nie ustaje.
16. Postanowienia takowe raz uczynione należy dopełniać natychmiast, nie czekając dnia jednego, nie odkładając ich do jutra. Któż wie, czy później będzie jeszcze czas po temu? W tym razie idź za zdaniem Eklezjastyka Pańskiego: Cokolwiek czynić może ręka twoja, niezwłocznie czyń (Ekl. IX. 10.), a to z tej przyczyny, że w życiu przyszłem już ani czasu, ani sposobności mieć nie będziemy do spełniania dobrych czynów i do gromadzenia zasług; po śmierci co się stało, to się stało.
17. Rzekłem, powiada Dawid pokutujący, i zarazem począł (Ps. LXXVI. 11.). Święty Karol Boromeusz podobnież każdego poranku powtarzał: „Dziś zacznę służyć Bogu.“ Ciągle postępować powinniśmy tak, jakbyśmy nic dobrego dotąd nie zrobili. W istocie bowiem wszystko, co dla Boga robimy, jest niczem, gdyż jest to tylko naszym najściślejszym obowiązkiem. Codziennie przeto stanówmy sobie jakby na nowo oddać się Bogu. Nie oglądajmy się na innych, nie patrzmy, jak drudzy postępują. Mało kto stara się na dobre, aby świętym zostać. Święty Bernard powiada: „Jeśli naśladować będziemy ogół, staniemy się tak niedoskonałemi, jak większa część ludzi.” Potrzeba wszystko przezwyciężyć, wyrzec się wszystkiego, aby wszystkiego dostąpić. Ponieważ, nie dochodzimy do tego, żeby całe nasze serce oddać Bogu, nie daje też on nam całej swojej miłości. Mój Boże! wszakci cokolwiek się spełnia dla Pana Jezusa, niczem jest, gdy on za nas oddał życie swoje i krew swoją. Cokolwiek byśmy uczynić mogli dla Boga, jest jakby garścią błota, w porównaniu z jedną kroplą krwi wylanej za nas przez Zbawiciela. Święci niczego zgoła nie szczędzą, gdy idzie o to, aby się Bogu podobać, który cały i bez granic oddał się za nas i dla nas, a to właśnie w tym celu, żebyśmy i z naszej strony niczego mu nie odmawiali. Bóg cały ci się oddał, mówi święty Chryzostom, czy niesłuszna więc, abyś i ty wszystek oddał się jemu. Umarł za nas wszystkich, mówi Apostoł, aby każdy z nas żył tylko na to, aby go miłować! Za wszystkich umarł Chrystus, aby i którzy żyją, już nie sobie sami żyli, ale temu, który za nie umarł (2. Kor. V. 15.).
cdn.
Św. Alfons Maria Liguori – Jak kochać Jezusa: nauka podana duszom pragnącym zapewnić zbawienie swoje i dążącym do doskonałości. Warszawa. 1888 r.
1) Jako nas wybrał (Bóg) abyśmy byli świętymi... każdy w którym wezwaniu jest wezwan w tym niechaj trwa. (Ef. I. 4. 1 Kor. 20).


Dodaj odpowiedź do Zbyszek Anuluj pisanie odpowiedzi