CZĘŚĆ ÓSMA
Szczegółowe ćwiczenia doskonałego nabożeństwa
do Najśw. Marii Panny.
ROZDZIAŁ I
Ćwiczenia zewnętrzne.
Jakkolwiek istota nabożeństwa tego polega na aktach wewnętrznych, to istnieje jednak szereg ćwiczeń zewnętrznych, których nie wolno zaniedbywać, najpierw dlatego, że ćwiczenia zewnętrzne, jeśli są dobrze wykonane. pobudzają nas do ćwiczeń wewnętrznych, potem dlatego. że przypominają nam. którzy przecież kierujemy się zmysłami. cośmy zrobili lub co powinniśmy uczynić, wreszcie dlatego, że służą, ku zbudowaniu tych, co je widzą, gdy przeciwnie ćwiczenia czysto wewnętrzne są niedostrzegalne.
Niech nikt nie mówi, że prawdziwa pobożność tkwi w sercu. I że w nabożeństwie unikać należy tego, co zewnętrzne i co mogłoby podsycać próżność, że prawdziwa pobożność powinna się ukrywać. Na podobne krytyki odpowiadam słowami Mistrza: „Tak niechaj świeci światłość wasza przed ludźmi, aby widząc dobre uczynki wasze, chwalili Ojca waszego, który jest w niebiesiech” (Mat. 5, 16.). Nie mamy więc, jak mówi św. Grzegorz, spełniać zewnętrznych uczynków i ćwiczeń pobożnych, by się ludziom podobać i ściągać na siebie pochwały, bo to byłoby próżnością; natomiast mamy je spełniać niekiedy przed ludźmi, by się podobać Bogu i Go czcić, nie zważając na to, czy przyniosą nam wzgardę czy pochwałę ludzką.
Podam teraz kilka ćwiczeń zewnętrznych, które nazywam zewnętrznymi, nie jakobyśmy je spełniali bez wewnętrznej intencji, lecz by je odróżnić od czysto wewnętrznych.
1. Całkowite ofiarowanie samego siebie.
Pierwsze ćwiczenie.
Ci, co chcą poświęcić się temu szczególniejszemu nabożeństwu, które nie jest bractwem, — choćby to było rzeczą bardzo pożądaną (1), — powinni przynajmniej przez dwanaście dni pracować nad tym, by się wyzbyć ducha tego świata, będącego przeciwnikiem ducha Jezusa Chrystusa; dalej powinni poświęcić ze trzy tygodnie, by się napełnić Jezusem Chrystusem przez Najśw. Dziewicę.
Oto porządek, jakiego winni się trzymać:
W pierwszym tygodniu ofiarują w duchu pokory wszystkie swe modlitwy i dobre uczynki z prośbą o poznanie samych siebie i o żal za grzechy. W tym celu mogą, jeśli zechcą, rozmyślać nad tym. co powiedziałem wyżej o grzesznym podłożu natury ludzkiej, uważając przez ten tydzień samych siebie za pełzające robactwo, za węże i kozły. Można by też rozważać następujące trzy myśli św. Bernarda: ..Rozważaj, czym byłeś— nasieniem zepsutym; czym jesteś – naczyniem pełnem błota; czym będziesz —- pastwą robaków”. Będę prosili Pana naszego i Ducha Sw.. by ich oświecił: ..Panie, spraw, abym przejrzał” ‚(Łuk. 18, 41.). Spraw bym poznał samego siebie (Św. Augustyn). Codziennie mówić będę litanię do Ducha Sw. i będę się uciekali do Nąjśw. Dziewicy z prośbą, o tę wielką łaskę. mającą być podstawą wszystkich innych łask. W tej intencji odmawiać będą codziennie hymn ..Ave maris stella” i litanię loretańską.
W czasie drugiego tygodnia starać się będą we wszystkich, swych modlitwach i uczynkach o to. by poznawać Najśw. Dziewicę. O poznanie to prosić będą Ducha Sw. Jako czytanie i rozmyślanie służyć im może to. co w niniejszej książeczce powiedzieliśmy o Najśw. Pannie. Podobnie jak w pierwszym tygodniu mogą odmawiać w tej intencji litanię do Ducha Sw., „Ave maris stella“ i różaniec.
Trzeci tydzień poświęcę poznaniu Jezusa Chrystusa. W tym czasie mogę czytać i rozmyślać to, co o tym powiedzieliśmy; mogą, odmawiać modlitwę św. Augustyna1) i powtarzać z tym świętym ustawicznie: „Noverim te: Panie, spraw, abym Cię poznał!” „Panie, spraw, abym widział, kim jesteś!” Również odmawiać mogą litanię do Ducha Sw. i „Ave maris stella” oraz litanię do Imienia Jezus.
Pod koniec trzeciego tygodnia wyspowiadają się i komunikować będę w intencji oddania się Jezusowi Chrystusowi jako niewolnicy z miłości przez ręce Marii. Po Komunii św. zaś odmówią akt ofiarowania się.
Byłoby rzeczą wskazaną, by dnia tego złożyli Jezusowi Chrystusowi i Jego Matce Najśw. jakąś daninę jako pokutę za swe przeszłe niewierności, oraz by przez to zaznaczyć swą zależność od panowania Jezusa i Marii. Daninę tę może stanowić post, jakieś umartwienie lub jałmużna. Wystarcza rzecz najdrobniejsza byle z dobrego serca, bo Jezus patrzy tylko na dobrą wolę.
Co rok należy odnawiać to ofiarowanie się, spełniając te same ćwiczenia przez trzy tygodnie.
Zbawienną jest rzeczą odnawiać je co miesiąc, a nawet codziennie tymi słowy: „Tuus totus ego sum, et omnia mea tua sunt: Jestem całkiem Twój, Jezu, i wszystko, co mani, do Ciebie należy przez Marię, Twą Najśw. Matkę“.
2. Odmawianie małej koronki do Najśw. Dziewicy.
Drugie ćwiczenie.
Odmawiać będą codziennie przez całe życie, o ile to jest rzeczą możliwą, małą koronkę do Najświętszej Dziewicy, składającą się z trzech „Ojcze nasz“ i dwanaście „Zdrowaś“ na cześć dwunastu przywilejów Najśw. Dziewicy. Ćwiczenie to jest bardzo dawne. Św. Jan widział niewiastę ukoronowaną dwunastu gwiazdami, ubraną w słońce i mającą księżyc pod stopami (Obj. 12, I). Niewiastą tą była wedle komentatorów Pisma św. (2) Na jśw.. Dziewica.
3. Noszenie małego żelaznego łańcuszka.
Trzecie ćwiczenie.
Rzeczą, chwalebną i wielce pożyteczną jest, by ci. co się w ten sposób uczynili niewolnikami Jezusa w Marii, nosili na znak miłosnej swej niewoli poświęcony łańcuszek żelazny (Łańcuszki żelazne, o których tu mowa, obecnie wyszły z użycia; zastępują je medaliki).
Żadne oznaki zewnętrzne nie należą co prawda do istoty wyłożonego nabożeństwa i można się bez nich bardzo dobrze obyć. Nie mogę się jednak powstrzymać, by nie wyrazić uznania tym, co wyzbywszy się haniebnej niewoli szatana, w którą wtrąciły ich grzechy śmiertelne lub powszednie, oddają się dobrowolnie w chwalebną niewolę Jezusa Chrystusa i chlubią się ze św. Pawłem, że ich kajdany, choć z żelaza i bez blasku (Por. Efez. 3, 1.), są stokroć chwalebniejsze i kosztowniejsze niż wszystkie złote naszyjniki cesarzy.
Ongiś nie było rzeczy haniebniejszej niż krzyż; obecnie jednak drzewo to stanowi najchwalebniejszy symbol chrześcijaństwa. To samo można by powiedzieć o łańcuchu niewoli. W starożytności pogańskiej nie znano nic haniebniejszego od kajdanów niewoli; dla chrześcijanina jednak nie ma nic chwalebniejszego nad kajdany Jezusa Chrystusa, które uwalniają nas z haniebnych więzów grzechu i szatana, darzą nas prawdziwą wolnością i łączą nas z Chrystusem i Marią, nie przymusem i siłą jak złoczyńców, lecz węzłem miłości jako dzieci: „Przyciągnę ich ku sobie, mówi Bóg przez usta proroka, więzami miłości” (Ozeasz 11, 4.). Więzy te są silne jak śmierć, a poniekąd silniejsze od śmierci (Por. Pieśń nad pieśniami 8, 6.), mianowicie u tych, co chwalebne te odznaki wiernie nosić będę do śmierci.
Oto racje, dlaczego mamy nosić wspomniane łańcuszki:
- Mają one przypominać nam zobowiązania przyjęte na chrzcie św. i odnawiane przez powyższe nabożeństwo. Wiadomo, że człowiek częstokroć kieruje się więcej zmysłami niż żywą wiarą i zapomina łatwo o swych zobowiązaniach wobec Boga, jeżeli mu ich zewnętrzna jakaś rzecz nie przypomina. I dlatego łańcuszki takie są doskonałym środkiem, przywodzącym nam mimo woli na pamięć łańcuchy grzechu i niewoli szatana, od których chrzest św. nas uwolnił. Równocześnie przypominają nam zależność naszą od Jezusa Chrystusa, do której zobowiązaliśmy się przez chrzest św. Jednym z powodów, dla których tak mało chrześcijan parnię! a o przyjętych na chrzcie św. zobowiązaniach i żyje w pogańskiej bezbożności, jak gdyby nic nie byli Bogu obiecali, jest ten, że nie noszą żadnego znaku zewnętrznego, który by im uczynione Bogu obietnice ustawicznie przypominał.
- Przez to okazujemy zewnętrznie, że nie wstydzimy się niewoli Chrystusowej i zależności od Jezusa Chrystusa, a wyrzekamy się zgubnej niewoli świata, grzechu i szatana.
- Łańcuszek ten zabezpiecza nas i chroni przed kajdanami grzechu i szatana.
Bracie kochany! Skruszmy kajdany grzechów i grzeszników, świata i światowców, szatana i jego popleczników, i odrzućmy od. siebie daleko zgubne ich jarzmo. „Potargajmy, mówię, więzy ich i zrzućmy z siebie jarzmo ich” (Ps 2, 3.). Skłońmy natomiast ramiona i nośmy mądrość, którą jest Jezus Chrystus, i niech nam się kajdany Jego nie przykrzę: „Podłóż ramię twoje a noś ją, a niech ci się nie przykrzą więzy jej” (Ekklezjastyk 6, 26.).
Przyjacielu drogi! Dozwól, bym ci z Duchem Św. tę samą dał radę: „Kajdany Jego są łańcuchami zbawienia” (Ekklezjastyk 6, 31). Jezus Chrystus na krzyżu musi wszystkich do siebie przyciągnąć, czy chcą, czy nie chcę: Odrzuconych przyciągnie łańcuchami własnych ich grzechów, by ich przykuć jako złoczyńców i szatanów do Swego gniewu wiecznego i do mszczącej swej sprawiedliwości; wybranych zaś przyciągnie, zwłaszcza w czasach ostatecznych, więzami miłości: „A ja, gdy nad ziemię zawisną, wszystko do siebie pociągnę” (Jan 12, 32.). „Przyciągnę ich łańcuchami miłości” (Ozeasz 11, 4.).
4. Szczególne nabożeństwo do Tajemnicy Wcielenia.
Czwarta praktyka.
Niewolnicy miłości Jezusa w Marii mają szczególniejsze nabożeństwo do wielkiej tajemnicy Słowa wcielonego (25 marca), będącej właściwą tajemnicą wyłożonej praktyki. Nabożeństwo to zrodziło się z natchnienia Ducha Sw.
- Aby uczcić i naśladować ową niewypowiedzianą zależność od Marii, w jakiej Syn Boży żył na chwałę Boga, Ojca
- Swego, i dla naszego zbawienia. Zależność ta występuje najjaśniej w tej właśnie tajemnicy, w której Jezus Chrystus żyje jako więzień i niewolnik w łonie Najśw. Marii, będąc we wszystkim od Niej zależny.
- Aby podziękować Bogu za niezrównane łaski, którymi obdarzył Marię, zwłaszcza za to, że Ją wybrał za Swą najgodniejszą Matkę, co się właśnie w tej tajemnicy spełniło.
To są dwa najgłówniejsze cele niewoli Jezusa w Marii.
…
Proszę zważać, że mówię zwykle: niewolnik Jezusa w Marii, niewolnictwo Jezusa w Marii. Można by wprawdzie równie dobrze powiedzieć, jak to rozmaici czynili: niewolnik Marii, niewolnictwo Najśw. Dziewicy.
Zdaje mi się jednak, że lepiej nazywać się niewolnikiem Jezusa w Marii, i to z racyj następujących:
- Żyjemy w czasach pychy; jest pełno nadętych uczonych, niedowiarków i krytyków, którzy nawet w najlepiej uzasadnionych nabożeństwach znajdują coś nagannego. Otóż by im nic dawać sposobności do bezpodstawnej krytyki, lepiej jest mówić o niewolnictwie Jezusa w Marii i zwać się niewolnikiem Jezusa w Marii, niż niewolnikiem Marii. Wtedy bowiem nazywamy nabożeństwo to przez wzgląd na ostateczny jego cel, którym jest Jezus Chrystus, a nie przez wzgląd na drogę, którą się doń dochodzi a którą jest Maria. Wszakże można bez skrupułów posługiwać się jednym i drugim określeniem, jak to sam czynię.
- Ponieważ główną tajemnicą, którą w tym nabożeństwie wielbimy i czcimy, jest tajemnica Wcielenia, a wcielonego Jezusa Chrystusa widzieć można tylko w Marii, dlatego lepiej jest mówić o niewolnictwie Jezusa w Marii, Jezusa mieszkającego i panującego w Marii, wedle słów przepięknej modlitwy: O Jezu, żyjący w Marii, przyjdź i żyj w sługach Swoich, w duchu Twej świętości, w pełni mocy Twojej, w doskonałości dróg Twoich, w uczestnictwie cnót Twoich, w uczestnictwie tajemnic Twoich. Panuj nad wszelką potęgą nieprzyjacielską, w Duchu Twoim na chwałę Ojca. Amen.
- Wyrażając się w ten sposób uwydatniamy dobitniej ową wewnętrzną łączność, istniejącą między Jezusem i Marią. Wszak są oni tak ściśle z sobą złączeni, że Jezus całkowicie jest w Marii a Maria całkiem w Jezusie, lub raczej Jej już nie ma, lecz sam Jezus jest w Niej, tak, iż prędzej można by odłączyć światło od słońca niż Marię od Jezusa. Dlatego można nazwać Pana naszego „Jezusem Marii“ a Najśw. Dziewicę „Marią Jezusa”.
…
Czas nie pozwala zatrzymać się dłużej nad rozważaniem wzniosłości i wielkości tajemnicy Słowa Wcielonego, czy Jezusa, żyjącego i panującego w Marii. Powiem tylko, że jest to najprzedniejsza tajemnica Jezusa Chrystusa, tajemnica najwięcej ukryta, najwznioślejsza i najmniej znana. W tej to tajemnicy Jezus w łonie Marii, nazwanym przez świętych „aula sacramento rum” (Św. Ambroży, de Instit. Virg., cap. 7, n. 50.), przybytkiem tajemnic Bożych, i za Jej zgodę wybrał wszystkich predestynowanych. W tej tajemnicy dokonał On wszystkich tajemnic Swego życia, przez to, że je wówczas przyjął, dając na nie Swe przyzwolenie. Bo kiedy Jezus zstępował na świat, rzekł; „Oto idę, abym czynił, Boże, wolę Twoją” (Żyd. 10, 5—9.). Przeto ta tajemnica obejmuje wszystkie inne tajemnice Chrystusowe, bo zawiera wolę i łaskę do wszystkich innych.
Wreszcie jest tajemnica Wcielenia tronem miłosierdzia, szczodrobliwości i chwały Bożej.
Jest ona dla nas tronem miłosierdzia; nie możemy bowiem w tej tajemnicy zbliżyć się do Jezusa, jeno przez Marię, i dlatego nie możemy widzieć Jezusa, ani z Nim rozmawiać, jak tylko za pośrednictwem Marii. Jezus, który Swą drogą Matkę zawsze wysłuchuje, udziela tu biednym i grzesznikom Swej łaski i miłosierdzia: „Przystąpmy tedy z ufnością do stolicy łaski” ( Żyd. 4, 16. )
Tajemnica ta jest tronem szczodrobliwości Boga wobec Marii, albowiem w czasie, gdy nowy Adam, Jezus Chrystus, mieszkał w tym prawdziwym raju ziemskim, zdziałał tam tyle cudów ukrytych, że ani aniołowie, ani ludzi nie są zdolni ich pojąć. I dlatego nazywają święci Marię, Wspaniałością Bożą, Magnificentia Dei, jakoby Bóg tylko-w Marii był wielmożny (Izajasz 33, 21.)
Tajemnica ta jest tronem chwały dla Boga Ojca, gdyż w Marii Jezus Chrystus całkowicie przebłagał zagniewanego na ludzkość Ojca Swego. W Niej naprawił On w sposób doskonały chwałę Ojca Swego, zdeptaną przez grzech. A przez ofiarę ze Swej woli i z siebie samego, którą złożył w Marii, więcej Mu oddał chwały, niż Mu kiedykolwiek oddać mogły wszystkie ofiary starego przymierza. Oddał wreszcie w Marii Ojcu Swemu chwałę nieskończoną, jakiej Ojciec nigdy nie był odebrał od ludzi.
5. Wielkie nabożeństwo do Pozdrowienia anielskiego i do różańca.
Piąta praktyka.
Niewolnicy miłości Marii mają wielkie nabożeństwo do Pozdrowienia anielskiego. Wartość, zasługa, doskonałość i konieczność tej modlitwy są mało znane.
Częstokroć Matka Najśw. ukazywała się wielkim świętym i pouczała ich o wielkiej zasłudze, jaką przynosi odmawianie tej modlitwy (np. św. Dominikowi, św. Janowi Kapistranowi, Alanowi de Rupe). Ułożyli oni całe tomy o wzniosłości i skuteczności tej modlitwy, kiedy chodzi o nawracanie dusz; opowiadali głośno i kazali publicznie, że zbawienie świata rozpoczęło się od „Zdrowaś Mario„, że zbawienie każdego poszczególnego człowieka również jest do tej modlitwy przywiązane, że modlitwa ta sprawiła, że zeschła i nieurodzajna ziemia zrodziła owoc żywota, i że ona, jeśli ją nabożnie odmawiać będziemy, bez wątpienia sprawi, że w duszach przyjmie się słowo Boże i wyrośnie w owoc żywota, w Jezusa Chrystusa. „Zdrowaś Mario” — to rosa niebieska, przenikająca ziemię, tzn. duszę, iżby wydała owoc w swoim czasie; dusza, która nie bywa zraszana tą modlitwą, tą rosą niebieską, nie przynosi owocu, rodzi tylko ciernie i osty, i bliska jest potępienia (Żyd. 6, 8.).
W książce „De dignitate Rosarii“ (3) czytamy, że Matka Boska odezwała się do bł. Alanusa w te słowa: „Wiedz, synu mój, a oznajmij to wszystkim, że prawdopodobnym i bliskim znakiem potępienia wiecznego jest niechęć, oziębłość i niedbalstwo w odmawianiu Pozdrowienia anielskiego, które świat cały naprawiło”. Zresztą doświadczenie uczy, że ci, co noszą na sobie znamię odrzucenia, jak heretycy, bezbożni, pyszni i światowcy, nienawidzą Pozdrowienia anielskiego i Różańca, lub mają je w pogardzie. Heretycy odmawiają „Ojcze nasz”, ale nie odmawiają ani „Zdrowaś Mario” ani Różańca; wzdrygają się przed tymi modlitwami; wcięliby raczej nosić przy sobie węża niż Różaniec. Tak samo postępują pyszni, nawet katolicy, tak, iż zdaje się, jakoby mieli te same skłonności, co ich ojciec Lucyper; gardzą oni Pozdrowieniem anielskim a Różaniec uważają za kobiece nabożeństwo, dobre dla ciemnych mas, dla nieuków i dla takich, którzy nie umieją czytać. Z drugiej strony doświadczenie uczy, że ci co noszą na sobie widoczne znaki wybrania, kochają Pozdrowienie anielskie, znajdują w nim upodobanie, chętnie je odmawiają, a im ściślej połączeni są z Bogiem, tym więcej kochają tę modlitwę.
Nie wiem, jak to się dzieje i dlaczego tak jest, wiem jednak, że jest to niezaprzeczoną prawdą: Jeśli chcę wiedzieć, czy osoba jakaś jest z Boga, to nie znam lepszego sprawdzianu od pytania: czy lubi odmawiać „Zdrowaś” i Różaniec. Mówię wyraźnie: lubi, bo może się przecież zdarzyć, że ktoś z niemożności czy to naturalnej, czy nawet nadprzyrodzonej nie jest w stanie odmawiać Różańca, ale lubi go i miłuje, i to zamiłowanie wpaja w innych.
Dusze wybrane! Niewolnicy Jezusa i Marii, wiedzcie o tym, że „Zdrowaś” jest po modlitwie Pańskiej najpiękniejszą ze wszystkich modlitw. Jest to najdoskonalsze pozdrowienie hołdownicze, jakie możecie złożyć Marii, gdyż jest to pozdrowienie, które Najwyższy kazał przesłać. Jej przez archanioła, aby zjednać sobie Jej serce. To pozdrowienie oddziałało siłą ukrytego uroku, którym jest przepełnione, tak potężnie na Jej serce, że Maria mimo Swej głębokiej pokory dała przyzwolenie na Wcielenie Słowa. Toteż przez pozdrowienie to zjednacie sobie i wy niezawodnie Jej serce, jeśli je pobożnie odmawiać będziecie.
„Zdrowaś Mario” dobrze odmawiane, tzn. uważnie, z nabożeństwem i pokorę, jest wedle świadectwa świętych nieprzyjacielem szatana, którego zmusza do ucieczki, jest młotem, który go miażdży, jest uświęceniem duszy, radością aniołów, śpiewem wybranych, pieśnią nowego testamentu, radością Marii, chwałą Trójcy Przenajśw. „Zdrowaś Mario” jest rosą niebieską, co duszę czyni urodzajną, jest czystym i miłości pełnym pocałunkiem, jaki składamy Marii; jest różą czerwoną, którą Jej ofiarujemy, kosztowną perłą, którą Jej składamy w ofierze, jest czarą ambrozji i boskiego nektaru, jaki Jej dajemy. Wszystkie te porównania pochodzą z ust świętych.
Błagam was tedy usilnie przez miłość, którą ku wam w Jezusie i Marii w sercu noszę, nie zadowalajcie się odmawianiem małej koronki do Najśw. Dziewicy ale odmawiajcie codziennie, o ile wam czas pozwoli, Różaniec, a w chwili śmierci błogosławić będziecie dzień i godzinę, kiedyście mi uwierzyli. Bo kto sieje w błogosławieństwach, z błogosławieństw też żąć będzie” (2 Kor. 9, 6.).
6. Odmawianie „Magnificat”.
Szósta praktyka.
By dziękować Bogu za łaski, jakie uczynił Najśw. Dziewicy, dzieci Marii odmawiać będą na wiór świętych często Magnificat. Jest to jedyna modlitwa, jedyne dzieło, które Najśw. Dziewica ułożyła, lub raczej które Jezus stworzył w Niej, boć to On przemawiał przez Jej usta. Jest to najszczytniejsza ofiara uwielbienia, jaką Bóg otrzymał w przymierzu łaski. Jest to hymn z jednej strony najpokorniejszy i najbardziej pełny wdzięczności, a z drugiej stronv najszczytniejszy i najwznioślejszy; hymn ten zawiera tajemnice tak wielkie i tak ukryte, że nawet aniołowie nie znają wszystkich. Gerson (4), pobożny i uczony pisarz, który życie całe poświęcił nauce, podjął się dopiero pod koniec życia i to z drżeniem, napisać objaśnienia do Magnificat, pragnąc tym dziełem ukoronować wszystkie swe prace. W potężnym tomie in folio przytacza on dużo cudownych rzeczy o tej pięknej i boskiej pieśni. Między innymi piszc. że Najśw. Dziewica często odmawiała Magnificat. zwłaszcza po Komunii św. jako dziękczynienie.
Uczony Benzoniusz, który również napisał komentarz do Magnificat, przytacza kilka cudów zdziałanych siłę tego hymnu. Szatani, powiada on, drżę, i uciekają, kiedy słyszę słowa hymnu: ..Fecit potentiam in brachio suo, dispersit superbos mente cordis sui: Stwierdza potęgę Swojego ramienia wniwecz obraca dumne serc zamysły”( Łuk. 1, 51.).
7. Pogarda świata.
Siódma praktyka.
Wierni słudzy Marii winni gardzić zepsutym światem, nienawidzić go, uciekać odeń i posługiwać się środkami, jakie podaliśmy w pierwszej części, by dojść do wzgardy świata.
Traktat o doskonałym nabożeństwie do NMP – Cz.XIX – Cudowne skutki doskonałego nabożeństwa do Marii
Św. Ludwik Maria Grignon de Montfort – O DOSKONAŁYM NABOŻEŃSTWIE DO NAJŚWIĘTSZEJ MARII PANNY. Księgarnia św. Wojciecha. Poznań. 1947.
1) Życzenie O. de Montfort spełniło się; ukochane jego nabożeństwo zostało erygowane jako arcybractwo, którego liczba członków wzrasta w sposób nadzwyczajny. Arcybractwo to nosi nazwę arcybractwa Marii, Królowej serc.
2) Sw. Augustyn, Tract, de Symbolo ad Catechumenos, lib. 4, cap. 1; św. Bernard, Sermo super „Signum magnum”, n. 3,
3) B. Alanus de Rupe, Lib. de Dignit. Rosari, cap. 11
4) Jan Gerson, kanclerz paryskiego uniwersytetu, odznaczał się wielką nauką i świętością. Żył od 1363—1428.


Skomentuj