CZĘŚĆ PIĄTA
Pobudki, mające nas zachęcić do doskonałego nabożeństwa do Najśw. Marii Panny.
ROZDZIAŁ I
Nabożeństwo to oddaje nas całkowicie służbie Bożej.
Oto pierwsza pobudka, wskazująca, jak doskonałą, jest rzeczą ofiarować samego siebie Chrystusowi przez ręce Marii.
Jeśli nie można wyobrazić sobie na ziemi wznioślejszego obowiązku nad służbę Bożą, jeśli najmniejszy sługa Boży jest bogatszy, możniejszy i szlachetniejszy, niż wszyscy królowie i cesarze ziemi, o ile nie są sługami Bożymi, jakże wielkie są bogactwa, jak wielka jest potęga i godność wiernego i doskonałego sługi Bożego, który służbie swej poświęca się całkowicie i bez garnie! Takim sługą Bożym jest ten, kto z miłości stał się wiernym niewolnikiem Jezusa i Marii, kto oddał się całkowicie na służbę tego Króla królów przez ręce Matki Jego Najśw., kto dla siebie nic nie zatrzymał. Wszystko złoto ziemi, wszelka piękność niebios nie dorównuję wartości takiego sługi.
Inne kongregacje, stowarzyszenia i bractwa, ustanowione ku czci Pana naszego i Najśw. Matki Jego, które tyle czynią dobrego w chrześcijaństwie, nie wymagają od swych członków oddania wszystkiego bez zastrzeżeń. Przepisują tylko pewne praktyki i uczynki, przez które członkowie zadość czynią swym zobowiązaniom: natomiast we wszystkim innym pozostawiają im wolną rękę.
Tymczasem to nabożeństwo wymaga, byśmy wszystkie myśli, słowa, czyny, cierpienia i całe życie ofiarowali bez zastrzeżeń Jezusowi i Marii tak, byśmy każdej chwili — czy czuwamy lub śpimy, czy jemy lub pijemy, czy spełniamy czyny największe czy najdrobniejsze — mogli szczerze powiedzieć, że wszystko, co czynimy, nawet gdy o tym nie myślimy, jest mocą poświęcenia się własnością Jezusa i Marii, dopóki tego aktu oddania się wyraźnie nie odwołamy. Jakaż to pociecha!
Nadto nie ma, jak już zaznaczyliśmy, lepszego środka, by się w łatwy sposób wyzbyć tego przywiązania do samego siebie, które wkrada się niepostrzeżenie nawet do najlepszych czynów. Tej wielkiej łaski udziela dobry Jezus w nagrodę za ten czyn heroiczny i bezinteresowny. jaki spełniamy ofiarując Mu przez ręce Najśw. Marii Panny wszystką wartość dobrych naszych uczynków.
Jeśli Jezus stokrotnie (Mar. 10, 29—30.) wynagradza już na tym świecie tych, co dla Jego miłości opuszczają dobra zewnętrzne, doczesne i przemijające, jakaż będzie owa stokrotna nagroda, której udzieli tym, co składają w ofierze nawet swe dobra wewnętrzne i duchowe. Jezus, nasz wielki Przyjaciel, oddał się nam zupełnie, z duszą i ciałem, z cnotami, łaskami i zasługami: „Zdobył mnie całego”, mówi św. Bernard, „oddając się mnie cały“. Nie jestże to wymogiem sprawiedliwości i wdzięczności, byśmy Mu dali wszystko, co dać możemy? On pierwszy był hojny wobec nas; idźmy za Nim, a doznamy w życiu, w godzinę śmierci i w wieczności jeszcze większej szczodrobliwości Jego.
ROZDZIAŁ II
Nabożeństwo to każe naśladować przykład Pana Jezusa.
Druga pobudka wskazuje na to, że .jest rzeczą przez się słuszną, a dla chrześcijanina nader zbawienną, ofiarować się całkowicie Najśw. Marii Pannie wedle wyłożonej praktyki, aby tym doskonalej należeć do Pana Jezusa.
Dobry Pan Jezus raczył zamknąć się w łonie Najśw. Panny jako jeniec i niewolnik z miłości i być Jej poddanym i posłusznym przez lat trzydzieści. Otóż tu, powtarzam, gubi się rozum ludzki, kiedy rozważa o postępowaniu wcielonej Mądrości, która, choć mogła, nie chciała oddać się ludziom wprost, lecz przez Najśw. Dziewicę. Nie chciał On przyjść na świat w wieku dojrzałym bez zależności od kogokolwiek, lecz jako biedne małe dzieciątko, zależne od starań i opieki Matki Najśw. Mądrość nieskończona, trawiona niejako nieograniczonym pragnieniem uwielbienia Boga Ojca i zbawienia ludzi, nie znalazła skuteczniejszego, odpowiedniejszego środka nad poddanie się we wszystkim Najśw. Dziewicy, nie tylko przez pierwsze osiem, dziesięć lub piętnaście lat życia, jak inne dzieci, lecz przez lat trzydzieści.
Słowo Wcielone oddało Bogu, Swemu Ojcu, więcej chwały, kiedy było poddane Najśw. Dziewicy i od Niej zależne, niżby było oddało, używając tych lat trzydzieści na czynienie cudów, na głoszenie słowa Bożego po całej ziemi, na nawracanie wszystkich ludzi; inaczej bowiem byłoby to czyniło. Jak bardzo wielbi Boga, kto za przykładem Jezusa poddaje się Marii! Mając tedy przed oczyma tak widoczny i znany powszechnie przykład, czy rzeczywiście będziemy tak nierozumni, by myśleć, że znajdziemy doskonalszy i łatwiejszy sposób czczenia i uwielbiania Boga nad ten, by a przykładem Jezusa poddać się Marii?
Na dowód, że mamy żyć w zależności od Najśw. Marii Panny, warto sobie przypomnieć, co powiedziałem, mówiąc o przykładzie jaki nam dają Bóg Ojciec, Syn i Duch Sw., kiedy chodzi o zależność od Matki Najśw.
Bóg Ojciec tylko przez Nią dał i daje Syna Swego, tylko przez Nią tworzy sobie dzieci i udziela łask. Słowo tylko przez Nią przyjęło ludzką naturę dla ludzkości całej; tylko przez Nią w połączeniu z Duchem Sw. odtwarza się Ono codziennie i kształtuje, i udziela swych cnót i zasług. Duch Sw. tylko przez Nią ukształtował Jezusa Chrystusa, tylko przez Nią tworzy członki Jego ciała mistycznego i rozdziela Swe dary i łaski.
Czy po tylu i tak dobitnych przykładach Trójcy Przenajśw. moglibyśmy bez szczególniejszego zaślepienia obywać się bez Marii, nie poświęcać się Jej i od Niej nie zależeć, kiedy idziemy do Boga i chcemy się Jemu poświęcić?
Bóg, mówi św. Bernard, widząc, że niegodni jesteśmy otrzymywać łaski bezpośrednio z Jego rąk, udziela ich Marii, byśmy przez Nią mieli wszystko, co On nam dać zechce. Znajduje też chwałę swoją w tym, że otrzymuje przez ręce Marii wdzięczność, cześć i miłość, jaką Mu winniśmy za otrzymane dobrodziejstwa.
Słuszną zatem jest rzeczą, byśmy to postępowanie Boże naśladowali, „aby, jak powiada św. Bernard, łaska wróciła do swego Sprawcy przez ten sam kanał, przez który do nas spłynęła”. To zaś czynimy przez wyłożone nabożeństwo.
Ofiarujemy i poświęcamy wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy, Najśw. Dziewicy, by Pan Nasz Jezus Chrystus doznawał za Jej pośrednictwem chwały i wdzięczności, która Mu się należy. Uznajemy się za niegodnych i niezdolnych zbliżyć się wprost do nieskończonego Jego Majestatu i dlatego uciekamy się do orędownictwa Najśw. Dziewicy.
Nabożeństwo to jest nadto aktem wielkiej pokory, którą Bóg kocha ponad inne cnoty. Dusza, która się wynosi, poniża Boga, dusza zaś, która się upokarza, wywyższa Boga. ..Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś da je Swą łaskę”(Jak. 4.6 ). Jeżeli się uniżasz, uważając się za niegodnego, by stanąć przed Nim i zbliżyć się do Niego, wtedy On zstępuje i sam uniża się, by przystąpić do ciebie i wywyższyć cię mimo twej woli. Przeciwnie dzieje się, kiedy człowiek w swej zuchwałości bez pośrednictwa zbliża się do Boga; wtedy Bóg się oddala i nie można Go osiągnąć. Jak bardzo Bóg ko cha pokorę serca! A do tej właśnie pokory zaprawia nas praktyka wspomnianego nabożeństwa. Uczy nas ono, że nikt nic powinien zbliżać się wprost do Pana naszego, jakkolwiek jest On łagodny i miłosierny, lecz powinien posługiwać się orędownictwem Najśw. Dziewicy zawsze i wszędzie: czy chce stanąć przed Panem, czy mówić do Niego. czy zbliżyć się do Niego, czy Mu cośkolwiak ofiarować, czy połączyć się z Nim i ofiarować się Jemu.
ROZDZIAŁ III
Nabożeństwo to uprasza nam pomoc Najśw. Marii Panny.
1. Maria oddaje się swemu niewolnikowi z miłości.
Trzecia pobudka. —- Najśw. Maria Panna jest Matka dobroci i miłosierdzia i nie pozwala, by Ją ktoś prześcignął w miłości i szczodrobliwości. Skoro widzi że człowiek oddaje się Jej całkowicie, by Ją czcić i Jej służyć i że wyzbywa się tego, co ma najdroższego, by Ją tym przyozdobić, to i Ona również oddaje się całkowicie i w sposób niewysłowiony temu, który Jej odda je wszystko.
Zanurza go w morzu swych łask, przyozdabia go swymi zasługami, wspiera go Swą potęgą, oświeca go swym światłem, otacza Swą miłością, udziela mu Swych cnót: pokory, wiary, czystości itd.; staje się Jego ręczycielką, Jego wszystkim u Jezusa.
Słowem, ponieważ osoba taka należy zupełnie do Marii, to i Maria należy całkowicie do niej tak, że o doskonałym takim słudze i dziecku Marii powiedzieć można, co św. Jan Ewangelista mówi o sobie, że obrał sobie Najśw. Dziewicę jako wszelakie swe dobro (Jan 19, 27.).
Wszystko to rodzi w duszy wiernego sługi wielką nieufność we własne siły, wtręt i odrazę do samego siebie, a z drugiej strony wielką ufność do Najśw. Dziewicy i nieograniczone oddanie się Swej dobrej Pani. Nie opiera się on już jak przedtem na własnych postanowieniach, zamiarach, zasługach, cnotach i dobrych uczynkach, gdyż uczyniwszy z nich raz na zawsze całkowitą ofiarę Jezusowi Chrystusowi przez swą dobrą Matkę, posiada tylko jeden skarb, w którym się wszystkie jego dobra mieszczę, a które już nie są jego własnością; tym skarbem jest Maria.
I dlatego zbliża się on do Pana bez służalczej obawy i bez lęku i błaga Go z wielką ufnością. Umie wżyć się w myśli i uczucia pobożnego i uczonego zakonnika Ruperta, który czyniąc aluzję do zwycięstwa Jakuba nad aniołem (Ks. Rozdz. 32, 24.) odzywa się do Najśw. Dziewicy w te piękne słowa: „O Mario! Pani moja. Matko Niepokalana Boga i Człowieka, Jezusa Chrystusa, pragnę uzbrojony nie w moje, ale w Twoje zasługi, walczyć z tym Mężem, tzn. ze Słowem Bożym”.
Jakże potężny i silny jest u Jezusa i Chrystusa, kto uzbrojony jest w zasługi i orędownictwo godnej Matki Boga, która, jak mówi św. Augustyn, miłością pokonała Wszechmocnego.
2. Maria oczyszcza nasze dobre uczynki, uszlachetnia je i sprawia, że Chrystus je przyjmuje.
Ponieważ przez to nabożeństwo składamy Panu w ofierze przez ręce Najśw. Matki wszystkie nasze dobre uczynki, dobra ta Pani oczyszcza je, uszlachetnia i sprawia, że Jej Syn je przyjmuje.
- Maria oczyszcza nasze dobre uczynki ze wszelkiej zmazy miłości własnej i z niedostrzegalnego przywiązania do stworzeń, które nieznacznie wkrada się do najlepszych uczynków. Z chwilą kiedy uczynki nasze znajdują się w Jej przeczystych i życiodajnych rękach, które nigdy nie skalały się i nigdy bezczynne nie były, które wszystko, czego się dotkną, oczyszcza ją., stają się one czyste, bo Maria usuwa z daru, który Jej składamy, wszystko, co zepsute i nie doskonałe.
- Maria uszlachetnia dobre uczynki, ozdabiając je Swymi zasługami i cnotami. Wyobraźmy sobie wieśniaka, który chcąc zdobyć sobie przyjaźń i przychylność króla, idzie do królowej i ofiaruje jej jabłko, stanowiące cały jego dobytek, z prośbą, by je ofiarowała królowi. Królowa przyjmuje ten ubogi i nikły dar wieśniaka, a położywszy go na wielką szczerozłotą. tacę ofiaruje go w jego imieniu królowi. Wówczas jabłko, samo w sobie żadnej nie przedstawiające wartości, było- i by przez wzgląd na złoty półmisek, a przede wszystkim na osobę, która je wręcza, podarkiem godnym królewskiego majestatu.
- Maria przedstawia dobre uczynki Jezusowi Chrystusowi, gdyż z tego, co Jej ktoś ofiaruje, dla Siebie nic nie zatrzymuje; wszystko oddaje wiernie Jezusowi. Kto Jej daje, daje Jezusowi; kiedy Ją sławi i .chwali. Ona wielbi i sławi Jezusa. I jak wówczas, kiedy Ją. św. Elżbieta wysławiała, tak i teraz, ilekroć Ją chwalimy i uwielbiamy, Ona śpiewa: ,.Magnificat anima mea Dominum” (Łuk. 1,-46.).
- Maria sprawia, że Jezus przyjmuje dobre uczynki, jakkolwiek one dla „Świętego świętych” i „Króla królów** mały i biedny przedstawiają dar. Jeżeli ofiarujemy coś Jezusowi bezpośrednio, opierając się na własnych siłach i zdolnościach, natenczas Jezus bada nasz dar i nieraz go odrzuca dla zmazy, pochodzącej z miłości własnej, jak ongiś odrzucił ofiary żydów
przepojone samowolą. Lecz kiedy ofiarujemy Mu cośkolwiek przez czyste i dziewicze ręce Jego ukochanej Matki, wtedy dotykamy (jeśli wolno tak powiedzieć) Jego słabej strony. Wtedy nie patrzy On tyle na sam dar, ile raczej na ukochaną Matkę, która go przedstawia. On nie bada, skąd dar pochodzi, lecz raczej kto go podaje. W ten sposób Maria, której prośby Syn nigdy nie odrzuca, lecz zawsze miłośnie przyjmuje, sprawia, że wszystko małe czy duże, cokolwiek Ona Majestatowi Syna Swego przedstawia, znajduje u Jego Majestatu przychylne przyjęcie. Wystarcza, że Maria przedstawi, by Jezus przyjął i zatwierdził. Oto złota rada, której św. Bernard udzielił uczniom swoim: „Gdy pragniesz złożyć Bogu jakąś ofiarę, a nie chcesz doznać zawodu pamiętaj, by dar twój składać przez miłe Bogu i godne ręce Marii”.
Czy natura sama nie wskazuje podobnego postępowania istotom małym wobec wielkich? Dlaczegożby łaska nie miała nas pobudzać, byśmy tak samo postępowali wobec Boga, który nas nieskończenie przewyższa i przed którym mniejsi jesteśmy, niż pył najdrobniejszy? Wszak mamy Orędowniczkę tak możną, Że prośba Jej nigdy nie bywa odrzucona; tak mądrą i roztropną, że zna wielką tajemnicę zdobywania serca Bożego; tak dobrą i litościwą, że nie odrzuca nikogo, choćby był nie wiem jak nędzny i grzeszny.
Poniżej ( patrz część 6) wyjaśnię te prawdy przykładem wziętym z historii Jakuba i Rebeki.
ROZDZIAŁ IV
Nabożeństwo to jest doskonałym środkiem przysporzenia Bogu jak najwięcej chwały.
Czwarta pobudka: — Nabożeństwo to gorliwie praktykowane jest doskonałym środkiem, by wartość wszystkich naszych dobrych uczynków obracać na najwyższą, chwałę Bożą.
Nikt prawie nie działa w tym szlachetnym celu, jakkolwiek wszyscy jesteśmy do tego zobowiązani. Jedni bowiem nie wiedzą po prostu, na czym polega najwyższa chwała Boża; inni zaś wcale jej nie pragną. Natomiast Najśw. Maria Panna, której oddajemy wartość i zasługę dobrych uczynków, wie doskonale, jak szukać najwyższej chwały Bożej. I dlatego wierny sługa dobrej tej Pani, który poświęcił się Jej całkowicie, może być pewien, że wartość wszystkich jego uczynków, myśli i słów, idzie na najwyższą chwałę Bożą, póki sam swej ofiary wyraźnie nie cofnie.
Czy może być coś więcej pocieszającego dla duszy, która kocha Boga miłością czystą i bezinteresowną i która chwałę Boga i Jego sprawy więcej ceni niż własne interesy?
cdn.
Św. Ludwik Maria Grignon de Montfort – O DOSKONAŁYM NABOŻEŃSTWIE DO NAJŚWIĘTSZEJ MARII PANNY. Księgarnia św. Wojciecha. Poznań. 1947.


Skomentuj