7 lipca ostała opublikowana przez Watykan kilkusetosobowa lista uczestników 16. Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, czyli Synodu o Synodalności. Lista ta składa się zarówno z członków zwyczajnych, zgodnie z konstytucją apostolską Episcopalis communio, jak i uczestników specjalnie wybranych przez Franciszka czyli m.in są to „kardynałowie” McElroy, Cupich, Gregory oraz James Martin, S.J.
Martina nie trzeba przedstawiać bo jest dobrze znany z promocji zboczeń LGBT. Ale jest on również członkiem Dykasterii ds. Komunikacji, i cieszy się rosnącą przychylnością Bergoglio właśnie ze względu jego długoletniego zaangażowanie w promowanie ideologii LGBT. Niejeden raz już o poparciu dla Martina pisaliśmy: Jezuita James Martin orędownik zboczeń dostał list z poparciem jego „posługi” od Franciszka. Dla Bergoglio przecież grzechy ciała są mało ważne.
Na liście osobistych wyborów Franciszka znajduje się pięćdziesiąt nazwisk. Wśród nich kilka dobrze znanych postaci, takich jak:
- Biskup Stephen Chow SJ: Biskup Hongkongu, a właściwie biskup Komunistycznej Partii Chin, który za nic ma konsekwencje zdrady katolików wynikające z umowy o współpracy Watykan-Chiny.
- Arcybiskup Timothy Costelloe: Antytradycyjny biskup Perth, który był kluczowym członkiem Synodu o Synodalności i który zaszokował australijskich katolików, kiedy nadzorował rdzenny pogański rytuał na początku Mszy Otwierającej 5 Australijskiego Soboru Plenarnego.
- Kardynał Blase Cupich: z Chicago znany szczególnie z promowania Mszy LGBT i ograniczenia Mszy łacińskich, który ostatnio chwalił heterodoksyjną Niemiecką Drogę Synodalną.
- Kardynał Josef de Kesel: emerytowany arcybiskup Mechelen-Brussel, który podpisał i zatwierdził osławiony dokument swoich kolegów biskupów belgijskich, promulgujący błogosławieństwa dla par tej samej płci.
- Kardynał Jean-Claude Hollerich SJ: relator generalny Synodu i niedawno mianowany członkiem papieskiej rady kardynałów – popierający LGBT, który wcześniej twierdził, że „w pełni zgadza się z papieżem Franciszkiem” w kwestii sprzeciwiania się katolickiemu nauczaniu o homoseksualizmie.
- Kardynał Robert McElroy: Notorycznie heterodoksyjny biskup, który promuje Komunię Świętą dla osób prowadzących aktywnie niemoralny styl życia LGBT
- Kardynał Óscar Andrés Rodrígues Maradiaga: Były przewodniczący rady kardynałów doradców papieża Franciszka i bliski powiernik papieski. Przez wiele lat otaczały go skandale, w tym zarzuty o tuszowanie spraw finansowych i seksualnych.
Z najnowszych wydarzeń ściągających na Bergoglio i wszystkich milczących o tym – gniew Boży, są nowe nominacje kardynalskie.
Niedawno pisaliśmy że „arcybiskup” Victor Manuela Fernández z La Platy w Argentynie, długoletni przyjaciel Franciszka który stwierdził: „w wielu kwestiach jestem o wiele bardziej postępowy niż papież”, został mianowany nowym prefektem kongregacji przeciwko Doktrynie Wiary – zwanej Kongregacją Nauki Wiary. Wczoraj ogłoszono jego nominację na kardynała.
Jaka doktryna taki Prefekt – Bluźnierca na czele kongregacji przeciwko Doktrynie Wiary
Wśród nominowanych znalazł się też abp. Grzegorz Ryś, metropolita łódzki – znany z promowania sekciarskich grup charyzmatycznych, w tym M. Zielińskiego, czy gorszącej nawet modernistów „mszy”:
Walec się toczy i z impetem wpadnie, może już całkiem niedługo, w otchłań. Wraz z nim wszyscy którzy wygodnie zasiedli w fotelach z myślą, że ich to nie dotyczy. Bo czytanie takich wiadomości de facto dla rozrywki, bez zadbania o kształtowanie swojego sumienia, bez najmniejszego kroku aby od rozpędzonego zła uciekać, przyniesie efekt tragiczny dla duszy.
Publikując teksty z naukami katolickimi dobrze wiemy, że nawet tych co uważają się za tzw. tradycjonalistów mało ona obchodzi, a zajmują się głównie czytaniem o zgorszeniach i kolejnych fałszywych naukach, ewentualnie kłóceniem się z tymi, którzy mają inne zdanie. Chyba dla lepszego mniemania o sobie. Statystyki wejść na naszą stronę są kolejnym dowodem – wiadomości zwłaszcza te najbardziej gorszące mają zawsze kilkakrotnie albo i kilkadziesiąt razy więcej wejść niż pozostałe teksty.
Często ten fałsz widać w komentarzach, nie tylko w mediach społ. Rzeczywiście łatwiej kliknąć serduszko w obrazek, czy krótki cytat zamiast zająć się myśleniem o Bogu i własnym grzechu. Ludzie wolą tracić czas na produkcję lajków niż poznawanie swojej wiary i czytanie nauk katolickich. Cytat wpada w oko i jeszcze szybciej wypada, a mało kto jak wykazują poniższe obserwacje wyciąga z nich wnioski dla siebie.
Ostatnio na Facebooku zrobiłam mały eksperyment – choć i bez tego widać było na czym polega mechanizm, to potwierdziło to moje dotychczasowe obserwacje. Ilość reakcji na post z linkiem do tekstu ( jakie zwykle udostępniamy) w porównaniu do cytatów z religijnym obrazkiem – zwłaszcza gdy to jest Matka Boża, czy Serce Jezusa wzrosła gwałtownie i to wiele razy. Wielu na tym „piśmie obrazkowym” zyskuje popularność. Lubimy czuć się pobożni i pokazywać to innym. Tylko że fakt że często nie ma to nic wspólnego z miłością do Chrystusa mało kogo interesuje. Ale to już temat na oddzielny, dłuższy tekst.
Podsumowując: Nie powinno dziwić, że to co najgorsze staje się teraz w Watykanie i fałszywym kościele najbardziej doceniane. Powinno dziwić, że prawie nikt się nie chce przed tym ratować.
„Nie sam” tylko w „braterskim” uścisku pójdziesz do piekła – O Światowym dniu Braterstwa w Watykanie
Agnieszka Szaroleta


Skomentuj